Skocz do zawartości

"Crystal Garden and Diamond Apple - the legend of Eden" - Rozgrywka


Recommended Posts

-J-jaki ból? J-ja tam n-nic nie.. auć!

Rana bolała, a oguer nie był pewien czy klacz zna się na leczeniu skrzydeł. W końcu przykładanie gazy do tak unerwionego miejsca.. ale co on tam wiedział o lecczeniu.

-Z Jun na p-pewno w porządku? Wyzdrowieje?

Zmysły Cloudsa powoli były przyćmiewane, najpierw przez ból, a następnie przez środek przeciwbólowy. Nadal jednak widział ostro i miał czucię w kopytach.

Link do komentarza
  • Odpowiedzi 778
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Darkness po niedługim czasie dotarł do jakiegoś drzewa, a następnie oparł się o nie. Szybko prześledził wzrokiem wszystko, co się aktualnie stało, a następnie spróbował wstać. Po kilku próbach udało mu się, lecz kulał. Po mimo tego, iż nadal czuł chęć oderwania kolejnego skrzydła, to wstrzymał się z tym... a przynajmniej na razie. Postanowił oddalić się w głąb lasu, lecz nie zaszedł daleko, gdyż ranna noga dawała się we znaki. Ponownie upadł i wydał z siebie stłumiony jęk. Postanowił więc odczołgać się, w miejsce, do którego miał zamiar iść.

Link do komentarza

-Niech ktoś pójdzie i zwiąże tego palanta proszę. A na najdliższej poczcie wyślemy go ekspresem na pole z którego ten burak wylazł. -rzekł cicho Clouds do znajdujących się najbliżej klaczy.

-Corrie, zostań. Nie dasz sobie rady, nawet gdybyś umiała latać, gdyby ten idiota zaczął strzelać. Nie ma pojęcia że ty, to ty i może cię zaatakować.

Link do komentarza

Pacjent uświadomił ją, że zrobiła błąd jak jakaś początkująca - W kopyto...- Odrzuciła od siebie gazę i założyła na ranie opaskę uciskową- Lepiej...- Wymamrotała do siebie - Corrie weź proszę Spero i idź w stronę tego popaprańca ze strzała w nodze i podaj mu środek nasenny, jest w pierwszej przegrodzie apteczki, w strzykawce.
Uniosła ostrożnie magią rannego i ułożyła go tak, aby krew spływała z powrotem do ciała. wyjęła z torby kilka kwiatków Jeżówki i włożyła je do pyszczka Cloudsa- Pogryź i połknij. - Uśmiechnęła się, próbując jakoś pocieszyć pegaza.

Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Posłusznie skinęłam głową i sięgnęłam do apteczki. Znalezienie strzykawki nie sprawiło mi problemu.

- Nie, Clouds - powiedziałam nagle. - Ten palant nie ma prawa się tak zachowywać. Ja... muszę z nim porozmawiać.

Ruszyłam w stronę w którą kuśtykał Darkness. Nie patrzyłam nawet, czy ten niejaki Spero za mną lezie. Chciałam w końcu z nim porozmawiać i uspokoić. Może... mnie pozna. Albo i nie. Podać mu środek nasenny... super! Ciekawe jak ja to zrobię. Najpierw musiałam go znaleźć.

Po chwili kręcenia się między drzewami zobaczyłam go czołgającego się po ziemi.

- Darkness! - Krzyknelam, by mnie zauważył i pobiegłam bliżej. Uklękłam na ziemi jakiś metr od niego i zacisnęłam mocno dziób (usta).

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

Travel obserwowała wszystko pustym wzrokiem. Gdy wszystko się "uspokoiło". Wyszła z namiotu, pozostawiając swoja szczura. Na grzbiecie miała swoje juki. Kierunek jaki obrała było miejsce gdzie zamierzał iść Darkness. Widziała jego cierpienie, gdy upadł, ale po prostu do niego podeszła i podparła. Nauczyła się jak chodzić z opaską na oku.

Link do komentarza

-Uważaj z Darknessem, Corrie! On nie jest tym kogo znałaś! -zawołał do gryfa. Nie był zachwycony rozmową z tą pierzasto-lwią podróbą pegaza, ale nadal to była jego znajoma. I pewnie nawet go nie usłyszała.

-Co ty mi dałaś do pyska? -zapytał lekarki. Następnie połknął.

-Z Jun na pewno w porządku? Ledwo żyła gdy ją prowadziłem do namiotu..

Ogier spojrzał na okrwawione plecy i kikut skrzydła. -Sam pewnie też nie wyglądam na okaz zdrowia. A chciałem jedynie pomóc Darknessowi.

Link do komentarza

- Jezówkę, wspomaga gojenie się ran...Proszę nie wierć się tak... To Ci wcale nie pomaga - Skarciła ogiera i usiadła, wlepiając wzrok w zakrwawioną opaskę uciskową. - Z Jun na pewno wszystko w porządku, jest tylko lekko przeziębiona. Dostała leki...nie musisz się o nią martwić. - Po raz n-ty odgarnęła grzywkę z oczu - Tak pomogłeś Darnessowi, że teraz jesteś na granicy przeżycia, a on na granicy szaleństwa....A ta podróż miała być taka sielska....
Wzrokiem poszukała Corrie, która całkowicie zignorowała jej asystenta. Czarno-biały wilk niepewnym krokiem oddalił się od gryfa i zniknął pomiędzy drzewami.
"Zuch chłopak"- pomyślała Bloody i ponownie skierowała wzrok na opaskę.

Link do komentarza

-Nie ja zacząłem. Uparł się by mnie skrzywdzić. On nie jest już sobą. Od dawna nie był.. Chciałem tylko by nie ranił moich skrzydeł i by zrozumiał że chcę być jego przyjacielem, gotowym do poświęceń. Ale to nie jest Darkness, to jego mroczna strona, złe wyobrażenie.. nie mogę powiedzieć zbyt wiele. Chodzi mi o to że ja tylko to całe zajście zakończyłem w miarę pokojowo. Zresztą.. teraz jestem.. no wiesz..

Pewien wyraz wyraźnie nie chciał mu przjesć przez gardło. Ostatecznie nachylił się w kierunku lekarki i szepnął.

-Jestem.. pół pegazem.

Następnie wzdrygnął się na samą myśli o tym.

-Więc gdybyś mogła i miała czas to wiesz.. ucięła byś mi i drugie? Nie mogę się tak pokazać innym pegazom więc zrób to zaraz, teraz ok?

Clouds spojrzał z nadzieją w oczach na klacz. Oby się zgodziła. Inaczej zostanie wyśmiany i zignorowany przez inne pegazy uczestniczące w podróży.

Pół pegaz, był to wyrzutek społeczny w Cloudsdale, pegaz ukarany za przestępstwo, któremu odbierano jedno ze skrzydeł za pomocą magii, w sposób sterylny i estetyczny.

-Błagam, nie każ mi pozostać w postaci pół pegaza zbyt długo. Zniosę każdy ból.

//Spadam, postaram się być od rana. Świetnia akcja poza świrującym Darknessem. Brzydko Wiziu, oj brzydko :<

Link do komentarza

Jednorożka za pomocą magii ściągnęła z rany opaskę. Ku jej zadowoleniu, rana przestała krwawić, więc wyjęła z apteczki dziegieć, odkręciła flakonik i wylała zawartość na miejsce gdzie powinno być skrzydło.

- Usunąć drugie powiadasz? Nigdy nie usuwałam skrzydła za pomocą magii... To dla mnie barbarzyństwo.

Spojrzała w oczy Cloudsa i przełknęła zalegającą w pyszczku ślinę.

- Przeprowadzałam już magiczne amputowanie...Ale tylko na martwych kończynach, których nie dało się odratować.

Zakłopotana Bloody wstała i otworzyła swój plecak w celu odnalezienia książki
- Mam gdzieś zapisane to zaklęcie...

Kopytka zaczęły jej się trząść. Skarciła się za to w myślach i wyjęła z plecaka książkę

- Wolałbym przymocować Ci tamto skrzydło niż amputować to. - Otworzyła księgę na odpowiedniej stronie i ponownie spojrzała w oczy ogiera, po czym rozpłakała się.

Link do komentarza

Jun wyszła z namiotu, ubrana w prowizoryczny płaszcz złożony ze związanego koca i derki. Lewitując herbatę i pijąc ją od czasu do czasu, spacerowała wokół namiotu, zostawiając Green Flame w środku. Gdy zobaczyła skutek kłótni Darknessa i Cloudsa natychmiast pobiegła w stronę przyjaciela. Nie wyglądało to dobrze. Z pleców sterczał kikut skrzydła.

 

-No super. Na sekundę was nie można zostawić-powiedziała do przyjaciela i usiadła po drugiej stronie leżącego Cloudsa tak aby nie przeszkadzać Herby.

 

- Herby odnośnie tej amputacji. Mogę go znieczulić aby nic nie poczuł. W tym czasie mogłabyś amputować mu skrzydło. Z przyszywaniem będzie za dużo czasu i sprawi to większy ból niż amputacja. Pamiętaj o zasadzie Hipohoovesa. Po pierwsze, nie szkodzić.-zwróciła się do przyjaciółki i czekała na odpowiedź. Jun tym czasem mocniej otuliła się derką.

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza

< Wizio jest Zuy ._. >

< Jeśli Jun spała, to skąd mogła to wszystko wiedzieć i słyszeć? > 

 

Darkness spojrzał pustym wzrokiem na Travel, jak i Corrie.

- Czego ode mnie wymagacie? - powiedział cicho. - Najpierw zamiana ciał, a potem dowiaduje się, iż moje ciało ma te narośle, które są zwany skrzydłami. Wszystko wina tego chorego pegazika, w którego ciele aktualnie jestem. - Darkness odwrócił wzrok na Travel, która pomogła mu wstać - Dziękuję ci, ale... dla własnego bezpieczeństwa powinnaś ode mnie odejść... znowu może mi odwalić - po tych słowach skierował się w stronę gryfa. - A ty? Czego chcesz ode mnie? Jeśli chcesz się pośmiać, skarcić mnie lub uderzyć, to proszę bardzo - powiedział cicho, a potem, po prostu czekał.

Link do komentarza

Pegazica była zmęczona podróżą. Chodzenie, albo latanie ze skrzydłami jest z pewnością bardziej męczące, gdy ma się wielkie nienaturalne kopyta. Jednak nieco się przyzwyczaiła do swojej nowej formy, potrafiąc już lepiej zachować równowagę. Secret spokojnie sobie siedziała na zewnątrz opierając się o pień drzewa chatki Zecory. Pisała ona coś w swoim kalendarzu, przygotowując się do nowego dnia. Od czynności oderwało ją zamieszanie między dwoma ogierami, któremu się przysłuchiwała. Przybyła jak najszybciej się dało, ale było już niemal po całym zamieszaniu. Była nieco przerażona tym co zobaczyła.

 

- Clouds. - Zwróciła się w stronę ofiary. - Dla mnie nie jest ważne jak wyglądasz, ale jak się zachowujesz. Ja nie prezentuje się lepiej jako pegaz. Spójrz tylko na moje kopyta. - Powiedziała, wychylając swoją nienaturalnie dużą kończynę aby ją zaprezentować w całej okazałości. - Bądź silny, niczym prawdziwy ogier. - Usiadła nieopodal nieszczęśliwca, jednak nie aż tak blisko aby nie przeszkadzać jednorożcom. - Czemu płaczesz, nieznajoma? - Zapytała, ponieważ czuła, że sytuacja nie wygląda najlepiej. Chciała też pomóc, nawet mimo tego, że nie znała się na magii i leczeniu.

Edytowano przez OneTwo
Link do komentarza

-Błagam Secret! Nie patrz teraz na mnie! Jestem.. wyrzutkiem.

Clouds spróbował wstać ale ból z rany powalił go na ziemię.

-Po prostu.. po pristu usuńcie mi to skrzydło jak najszybciej!

Teraz dopiero spojrzał na Jun

-A ty dlaczego wychodzisz z namiotu? Możesz się jeszcze bardziej przeziębić

Rozmawiając z Jun udawał że nic się nie stało. Przybrał najbardziej naturalną minę na jaką go było stać, zważywszy na niesamowity ból którym wrecz pulsował okaleczony kikut. Dla niego to ona była ważna a nie to pokraczne ciało Darknessa.

-Utnij mi to skrzydło, albo sam je sobie pochlastam tym scyzorykiem co tu gdzieś leży! Nawet jeśli byś mi je przyczepiła, i tak nie nadawało by się do latania.

Dyskretnie wtulił mokry od lez pysk, w bok, by ukryć słabość.

//Błagam Wiziu, nie rób z Darknessa takiego psychopaty! Przerażasz mnie!

Edytowano przez Clouds Slasher
Link do komentarza

-Oj tam. To tylko przeziębienie. Zaraz zaparzę sobie herbatę to będzie OK-uspokoiła Clouda po czym zwróciła się do Herby- Ma rację. Lepiej uciąć to skrzydło. A odkaziłaś ranę ?

 

Czekając na reakcję przyjaciółki, Jun otuliła się derką. Było jej bardzo ciepło.

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza

Widząc rumieniec na twarzy Jun, Clouds zaniepokoił się.

-Nie bagatelizuj tego. Na przeziębienie można umrzeć. -rzekł i ponownie próbował się podnieść, ale jego drżące z bólu kopyta nie chciały unieść takiego ciężaru.

-Jeśli w tej chwili nie pójdziesz do namiotu, osobiście wygilgam cię na śmierć jak tylko wrócę do formy. Nie powinnaś mnie teraz oglądać. Nikt nie piwinien.

Spojrzał przelotnie na Secret po czym zwiesił głowę niczym przestępca i zaczął czołgać się w stronę lasu, gdzie nikt by go nie zobaczył. Ból był nie do zniesienia ale robił to dla Darknessa, nawet jeśli ten chciał go niedawno pociachać. Sam nie wiedział czemu mu tak zależało na tym psychopacie. Może ze względu na Corrie którą polubił? Ale robić coś dla gryfa? Nie. Dla przyjaciółki!

Link do komentarza

-Dobrze. Idę-powiedziała Jun i wstała.

 

Zanim ruszyła do namiotu, podeszła do Herby i powiedziała:

 

-Jeśli będzie potrzebna amputacja, przynieś go do namiotu. Na dworze może być niehigienicznie- szepnęła jej do ucha

 

Ruszyła w stronę namiotu. Przed wejściem do niego, z lewej strony ustawiła statyw i czajniczek, nalała wody i rozpaliła ogień. Do kubeczka wsypała herbatę z zapisanymi ziołami którą dostała od Herby i czekała. Miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

 

Minęły 2 min

 

Gdy już woda się zagotowała, Jun wlała wrzątek do kubeczka i czekała na zaparzenie się herbaty.

 

 

//Sorka, że pisze że czas upływa. Po prostu tu byłoby dziwne gdyby nagle po wstawieniu wody, ona stałaby się wrzątkiem//

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza
Napisano (edytowany)

- Nie, Darkness - powiedziałam - Tak, coś ci odbiło. I cieszę się, że jesteś tego świadomy. Wzrost skrzydeł na twoim ciele, w którym jest teraz Clouds, nie jest jego winą, nie zrobił tego specjalnie. Strzeliłam, bo nie mam zamiaru patrzeć na to, co robisz. Mam nadzieję, że to choć trochę cię uziemiło - przymrużyłam lekko oczy. - Nie mam zamiaru się śmiać, karcić, czy uderzać. Po prostu chcę, żebyś był taki, jak dawniej.

Rzuciłam mu przepełnione żalem i - jakby trochę zrezygnowaniem - spojrzenie. Przysunęłam się bliżej Herby i położyłam kopytko na jej ramieniu.

- Clouds nie żartuje, zresztą widziałaś już, co zrobił. Jeśli skrzydło nie zostanie amputowane po naszemu, sam je sobie odetnie. Ty znasz się tu na medycynie, więc oceń, czy taką operację tego samego dnia przeżyje - powiedziałam do niej cicho. - Pomyśl - jeśli ty tego nie zrobisz, będzie cierpiał jeszcze bardziej i może umrzeć. Więc po prostu... - westchnęłam i spojrzałam jeszcze raz na Darknessa, którego zaczynałam się powoli bać.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

Pegaz po słowach Cloudsa nie utrzymywała już kontaktu wzrokowego z ogierem, jednak nie znaczyło to, że nie kończy z nim rozmowy. - Nie myśl tak! - Rzuciła w stronę niesfornego kuca, który się czołgał. - Nikt cię nie uważa za wyrzutka, po za tobą. Weź się w garść. Jesteś wśród swoich. - Powiedziała tak by dobrze usłyszał, a następnie na niego już nie zerkała. Nie chciała go na siłę zatrzymywać. Następnie się nieco zamyśliła na temat wydarzeń dzisiejszego dnia. 

Edytowano przez OneTwo
Link do komentarza

Bloody otarła łzy z policzka i oderwała wzrok z oczu Cloudsa.

- Macie racje... Ta amputacja jest konieczna...- Wyszeptała drżącym głosem.

Dopiero teraz spostrzegła, że jej pacjent ignorując jej polecenie o niewierceniu się, zaczął czołgać się w stronę lasu.

- Jak mam wam pomóc, kiedy cały czas gdzieś łazicie!-  Powiedziała ze zdenerwowaniem zasłaniając dramatycznie pyszczek.

Za pomocą magii podniosła ciało Cloudsa i powoli lewitowała je w kierunku namiotu, podążając w tym samym kierunku.
- Jun przesuń się proszę, abym mogła wprowadzić Twojego przyjaciela do środka - Powiedziała to dziwnie spokojnym i miarowym głosem, po czym odwróciła głowę i krzyknęła do gryfa.
- Corrie zaprowadź Darknessa do naszego szałasu, jak skończę tu, to się nim zajmę.
Poprawiła grzywkę, oczekując na reakcje dziewczyn.
 

Link do komentarza

-Już, już Herby-powiedziała Jun zgarniając cały sprzęt i wypijając duszkiem herbatę z kubka. Po włożeniu całego oprzyrządowania do juków i zgaszeniu ogniska, Jun weszła do namiotu

 

Przygotowała wnętrze. Zdjęła koce i derki, zostawiła w środku tylko jeden materacyk na którym miał leżeć Clouds. Po chwili wyszła i powiedziała:

 

-Herby, jeśli można, chciałabym wziąć udział w tej operacji.

 

Czekała na odpowiedź przyjaciółki. Pomogła również lewitując po części Cloudsa.

Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Wzdrygnęłam się, słysząc Herby. Coś się z nim działo, nie byłam zbyt pewna, do czego był zdolny. Zaprowadzić go do szałasu, uhh... to przecież nie może być trudne? Wiem, może. Westchnęłam z wyrzutem. Niepewnie, na moich lwich i orlich łapach podeszłam ciut chwiejnym krokiem do zranionego Darknessa.

- Muszę zaprowadzić cię do szałasu - wskazałam łapą na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą spokojnie rozmawiałam z Herby. - Miło by mi było, gdybyś dał się przenieść po dobroci i spokojnie, Darkness. - Powiedziałam łagodnym tonem, jednak cicho drżącym. Przyjrzałam mu się i jego ranie w nodze. Przypomniało mi się Silent Ponyville, gdzie cudem uszliśmy z życiem. Otrząsnęłam się i stanęłam jakiś metr od niego, oczekując na odpowiedź.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

- Jak tylko będziemy w porcie, muszę znaleźć sklep. -mruknął obolały i rozgorączkowany Clouds, w magiczny sposób przetransportowany do namiotu.

- Tylko nie budźcie Jun. Nie budźcie Jun..

Na jego czele wystąpił zimny pot. Jego.układ nerwowy nie potrafił przetworzyć takiej ilości informacji i buntował się. Pegaz zaczął mamrotać. Początkowy amok, w wyniku którego wógle odważył się uciać zbędną kończynę, przerodził się w spazmy i przerażenie. Uciąłem jedyną drogę do nieba..

- P-przekażcie.. Dar.. knessowi, że.. jeśli po tym.. co zrobiłem on.. on tknie moje.. moje skrzydła, to gdy TYLKO KUPIĘ TROTYL, WYPIERNICZĘ TEGO IDIOTĘ W POWIETRZE!!!

Pegaz zmęczony położył łeb na podłodze. Był na skraju wytrzymałości.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

- Nawet się nie warz mnie tknąć tymi brudnymi szponami. Nie wiadomo gdzie mogłaś przebywać gryfico - powiedział spokojnie, lecz poważnie. Następnie odwrócił się, i spróbował przejść kilka kroków, co spowodowało ból w przebitej nodze. Darkness zdenerwował się, a następnie chwycił strzałę w zęby i szybki ruchem ją wyciągnął. Po tym wszystkim krzyknąłby, gdyby wcześniej go nie stłumił. Wydał z siebie cichy jęk. Z nogi wąskim strumieniem ciekła krew, a kucyk poczuł ulgę. Ponownie wstał, a następnie wolnym i ignorującym krokiem ruszył w głąb lasu. Nie stawał na rannej nodze, aby nie powodować większego bólu. Raz po raz źle stanął, co skutkowało utraceniem równowagi, którą szybko udawało mu się odzyskać. 

Link do komentarza

- Darkness! - warknęłam cicho. - Ja jestem Corrie! - pobiegłam kawałek naprzód. Stanęłam dokładnie przed nim, zagradzając mu dalszą drogę. - Pewnie nawet nie zauważyłeś, jak ten cholerny Czarci Żart zmienił mnie w gryfa, prawda? - wydukałam, już trochę zdenerwowana. Nie poznawał mnie. Świetnie! Spojrzałam niespokojnie na jego krwawiącą nogę. Po prostu zatłukę i zostawię w lesie, no! Nie będzie mi się tu wykrwawiał. Najpierw niech mnie pozna, ta.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...