Skocz do zawartości

"Crystal Garden and Diamond Apple - the legend of Eden" - Rozgrywka


Recommended Posts

Gdy wypowiedział głośniej ostatnie zdanie, w przerażeniu wytrzeszczyłam oczy. Zobaczyłam, że trzyma scyzoryk, nóż, lub coś innego co na pewno było ostrego. Ja... nie spodziewałam się tego. Trzeba było trzymać się z dala od tego psychola!

Nagle poczułam potworny, przeszywający ból w klatce piersiowej. Zdławiłam krzyk i upadłam na ziemię, łapczywie próbując złapać powietrze, którego zaczynało mi brakować. Spojrzałam na miejsce, źródło bólu. Zobaczyłam głęboko wbity nóż. Po moich piórach ciekła krew.

Mimo iż chciałam, nie miałam siły się ruszyć, by wyjąć ostrze z mojego ciała.

Link do komentarza
  • Odpowiedzi 778
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Widząc Darknessa zbliżającego się do konsumującej jabłko klaczy, Clouds zmarszczył pysk i ruszył pośpiesznie w przeciwnym kierunku, do szałasu Herb. Wejrzał przez wejście i ujrzał jak nowy psychol rzuca nożem w Corrie. Broń utknęła w piersi stworzenia, które upadło na ziemię.

Podbiegł do gryficy, aby po chwili zacząć rozglądać się za bandażami.

-Nie ruszaj tego noża! Wykrwawisz się jak go wyjmiesz! -krzyknął na Corrie, nadal szukając. -Idioto! Obudź Herb! Szybko!

Ogier miał jedynie ogólną wiedzę o medycynie polowej, ale i tak mógł ostatecznie wiele zdziałać dzięki pomocy przedmedycznej. Liczyły się sekundy.

Edytowano przez Clouds Slasher
Link do komentarza

- Proszę, nie ma sprawy... - powiedział kończąc jabłko i chwilę wsłuchując się w otoczenie. Usłyszała lekko słyszalny krzyk. - Meh, a oni dalej siebie mordują. - mruknęła wstając i zostawiając swoje juki. Podchodząc powoli do szałasu, widziała wszystko co właśnie się tam rozgrywało. - Co do cholery znów im odwaliło... - mruknęła będąc przy wejściu szałasu. 

Link do komentarza

Nie zwracając uwagi na nieobecnego umysłem psychola, Clouds znalazł w końcu jakieś szmaty i butelkę z wodą utlenioną.

-Będzie przez chwilę trochę boleć.

Podszedł do Corrie, delikatnie wyciągnął z jej piersi sztylet, polał wodą i przycisnął szmaty do rany.

Zauważył zbliżającą się do szałasu klacz.

-Obudź Herb! Prędko! -krzyknął do niej, trzymając kopyta na ranie.

Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Jak przez mgłę, jakbym miała uszy wypełnione wodą, słyszałam czyjś krzyk, chyba Cloudsa. Czułam, jak moim ciałem rzucają drgawki, choć nie czułam takiego... bólu jak... w... Silent Ponyville. I na wspomnienie tego miejsca wcale nie zrobiło mi się lepiej. Potwornie zakręciło mi się w głowie i miałam chęć zwymiotować.

Taa... Silent Ponyville... ciągle dostawałam po nogach... tutaj jednak zaśmialam się w myślach. Teraz jednak przez ból i miejsce, w które wbiło się ostrze, zabrakło mi już powietrza.

Z całej siły zacisnęłam oczy i ścisnęłam łapy, jakby to miało pomóc. Odruchowo wygięłam się nienaturalnie przez ból, co tylko wywołało jego powiększenie. Nic nie widziałam, moje oczy pewnie już lśnily od łez.

Gdy Clouds do mnie podszedł i wyciągnął z piersi nóż, zawyłam głośno z jeszcze większego bólu. Tak samo zareagowałam też na wodę utlenioną. Nadal nie mogłam opanować oddechu, czułam, że długo nie wytrzymam i zacznę się za chwilę dusić.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

- Cholera... znowu jakieś mordobicie... i mnie nie zaprosili - pomyślał Darkness, a następnie wyciągnął swoją saksę i ruszył w kierunku szałasu, w którym prawdopodobnie coś się działo. Gdy już doszedł, zauważył całkiem spore zbiorowisko kucyków. Postanowił więc utorować sobie drogę do środka. Zobaczył tam leżącą Corrie, która miała wbity nóż w klatce piersiowej, jednakże został on wyciągnięty przez pegazika w ciele ziemnego kuca. Obok niej był Clouds w jego ciele, który w próbował coś zrobić, lecz bardziej wydawało mu się, iż on panikuje. Uśmiechnął się nieznacznie na widok rannej gryficy.

- Cóż... - powiedział. - Preferowałbym zrobić dziurę w szyi, a następnie wyciągnąć przez nią język. To... dość ciekawy sposób - dodał, bez emocji, w głosie.

Edytowano przez Wizio
Link do komentarza

Po policzkach kuca spływały łzy. Puls gryficy bardzo powoli zanikał, a ogier nie wiedział co robić. A jeśli dojdzie do resuscytacji? Usta.. dziób? Nie!

Za wszelką cenę próbował zatamować krew, co nawet mu się udawało. Nóż prawdopodobnie ominął serce, ale rana była jednak bardzo bliska temu organowi, co mogło zakłucić pracę organizmu. Nie znał się na anatomii gryfów, ale po płytkim.oddechu i spazmach, mógł wnioskować, że nóż przebił płuco, co było by najlepszą z możliwych opcji w tej fatalnej sytuacji.

-Wypierdzielaj z tego szałasu Darkness! Nikt cię tu nie prosił, skoro zależy ci jedynie na odbieraniu życia tych których kochałeś! -zawołał przez łzy.

Link do komentarza

Darkness głośno westchnął, a następnie wszedł do środka i spojrzał na konającą gryficę. Pamiętał, iż łatał już ją wiele razy, gdyż była wtedy jednorożcem.

- Źle się za to zabierasz - powiedział, a następnie uklęknął przy Corrie i odłożył swoją saksę. - Przede wszystkim trzeba zatamować to krwawienie, lecz wodą utlenioną możesz co najwyżej sobie zrobić kuku. - dodał, a następnie zaczął czegoś szukać po szałasie. Po krótkich oględzinach znalazł to. Była to gaza oraz bandaże. Ogier szybko przyłożył gazę do rany, a następnie uciskał ją, aby zatrzymać krwawienie. - Jeśli chcesz się mazgaju na coś przydać, to pomożesz mi owinąć ją w opatrunek. A jeśli nie masz zamiaru pomagać, to zejdź mi z oczu.

Link do komentarza

-Słucham?! -zawołał oburzony ogier. -Najpierw wpadasz tu jakbyś chciał ją pokroić na kawałki, a teraz jeszcze mówisz mi co mam robić?! W dodatku krytykujesz najsłuszniejszą decyzję, polania rany wodą utlenioną! Gdyby nie to, po wyjęciu nóża miałbyś tu konającą i rozgorączkowaną gryficę! Idź stąd partaczu! Jedyne co zrobiłeś to znalazłeś te bandarze, których nie mogłem znaleźć!

Po tych słowach, Clouds obandarzył zgrabnie ranę, niczym fachowy lekarz. Na coś się w koncu przydały te ojcowaskie nauki, o polowym łataniu ran.

Dyskretnie otarł łzy. Miał serdecznie dość tego zmiennego niczym burza ogiera. To w końcu zależy mu na tym gryfie, czy nie?

Edytowano przez Clouds Slasher
Link do komentarza
Napisano (edytowany)

"T-ty popie*dolony psycholu! Po tym, co razem przeszliśmy?!" chciałam krzyknąć, gdy usłyszałam słowa Darknessa. Zapiszczałam żałośnie, próbując to wykrzyczeć. Brzmiało to beznadziejnie głupio, z czego zdalam sobie sprawę potem. Mózg jednak skupiał się na czym innym. Nawet jeśli nie przeżyję... chciałam powiedzieć Cloudsowi jak bardzo jestem mu wdzięczna. Jeśli przeżyję... czułam, że otaczają mnie sami psychopaci. Nawet Darkness. Wspaniale, nosz po postu!

Mimo iż widziałam niezbyt dużo przez łzy, spostrzegłam i usłyszałam Darknessa.

Mhm, suuper. Każdy chce mnie tu zabić, a potem ratuje, prawda? Cieszyłam się jednak. No bo to raz mnie już uratował? Uspokoiłam się trochę czując, że nie tracę już tak wiele krwi.

Znów się kłócą... od jego krzyków za dudnilo mi w glowie.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

- Ty jesteś chory? Chcesz polać ranę kutą, wodą utlenioną? Kto cię uczył medycyny? Woda utleniona jest na rany powierzchowne, a nie głębokie rany kute. Nie znasz się, to nie zabieraj się za coś, czego nie umiesz robić - rzucił poirytowany Darkness. - Łatałem ją więcej razy, niż ty lat żyjesz na świecie, więc wiem co robić z takim przypadkiem. Więc łaskawie zamknij mordę i rób to, co ci karzę. Nie zapomnij, że chodzi o jej życie, a nie cholerną rywalizację.

Link do komentarza

-Dlatego ratuję ranę od infekcji! Gdyby tu były inne środki, których nie bałbym się urzyć..

Clouds spojrzał na tajemnicze fiolki.

-Słuchaj. Masz rację. Jeśli chcemy ją uratować to musimy współpracować. Mimo to.. czym ty chciałeś odkazić ranę, hę?

Ogier spojrzał podejrzliwie na Darknessa.

Link do komentarza

W szałasie zrobiło się tłoczno. Insane lekko odepchnął Bloody, złapał za coś ostrego i wstał. Tym ostrym narzędziem była strzykawka z jakimś lekiem. Podszedł do Cloudsa i wyszeptał mu do ucha.

 

- Możesz... Mnie zabić... Ja znalazłem... To czego... Szukałem.. - ogier powiedział to zachrypłym głosem ze złowieszczym tonem.

 

Następnie pegaz podszedł do Darknessa i również zaczął mu szeptać coś do ucha.

 

- Ty... Ku*ewski zdrajco... Mieliśmy zabijać.... - mówił wkurzony już Stroke.

 

Po pogaduchach, insane zaczął się przeciskać do konającej już gryficy. Stanął na dwóch kopytach i oparł się o skrzydła Corrie, po czym wyciągnął zza grzbietu strzykawkę i wbił jej w szyję, po czym wstrzyknął jej jakiś płyn. Na pewno nie przeciwbólowy. Ogier uśmiechnął się psychodelicznie. Do uśmiechu doszedł śmiech. Pegaz odwrócił się do Darknessa i Cloudsa, spojrzał im w oczy, po czym wrócił na swoje miejsce, położył się znów koło Herby i przytulił ją.

Link do komentarza

-Coś ty zrobił?! Dlaczego?!

Clouds stał i wpatrywał się w psychopatę z nienawiścią w oczach. Naraz odwrócił się do Darknessa.

-Nim zajmę się osobiście, ale później. Teraz potrzebna jest detoksykacja! Musimy ustalić co było w strzykawce!

Podszedł do porzuconej broni i przyjrzał się pustemu denku.

-Kurde. Ten idiota wstrzyknął wszystko.

Link do komentarza

- Słuchaj... nie odkazimy teraz tej rany, gdyż nie mamy do tego odpowiedniego sprzętu. Polanie tej rany, bezpośrednio wodą utlenioną, może pogorszyć sytuację, i spowodować dla niej wielki ból - powiedział Darkness, a następnie ponownie zaczął się rozglądać. Po chwili odnalazł apteczkę, która należała do Herb. Pogrzebał w niej chwilę, a następnie znalazł to czego szukał. Wyciągnął po chwili małą strzykawkę, którą wbił bez wahania w ciało gryficy. Była to adrenalina. - To powinno na jakiś czas jej pomóc, ale teraz trzeba zabrać się za tą ranę. Odkazimy ją kiedy indziej, ale teraz musimy zatamować krew.

Link do komentarza

Klacz obserwowała całe zdarzenie z wejścia do szałasu. Nie chciała nikomu przeszkadzać, wystarczająco kucyków już tam było. Gdy jednak psychopata wstrzyknął podejrzany płyn po czym jak gdyby nigdy nic położył się koło klaczy, nie wytrzymała z irytacji. Podeszła do pary, brutalnie odpychając ogiera. Po czym z całej siły chciała go podnieść i wyrzucić z szałasu. Jak postanowiła, tak zrobiła. 

Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Nie wiedziałam co się dzieje. Znów poczułam ból. Tym razem na skrzydłach, na których ktoś chyba stanął. Ukłucie na szyi. Potem widziałam Insane'a odchodzącego do Bloody z pustą strzykawką. C-co on mi znów zrobił? Co mi wstrzyknął?! Próbowałam krzyknąć i wstać, a były to dwie niemożliwe i nieosiągalne teraz dla mnie czynności.

Teraz tylko leżałam. Czekając na działanie płynu. Czekając na śmierć.

Potem znów następne ukłucie, ku mojemu zdziwieniu po chwili krew zaczęła szybciej płynąć w moim ciele, serce zabiło mocniej. Znałam dobrze tą substancję. Adrenalina. Poczułam się choć ba chwilę lepiej, nie myślałam o bólu i o śmierci. Próbowałam się rozejrzeć, nadal cicho - mimo adrenaliny - łkając.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

-Cholera, Darkness! Ona dostała niezidentyfikowanym płynem w żyłę, a tobie zależy na tamowaniu rany?

Ogier spojrzał na strzykwakę trzymaną przez Darknessa.

-Adrenalina. To nie kupi nam zbyt wiele czasu. Dobrze by było gdyby Herb się obudziła. Ta rana jest już opatrzona i nic wiecej nie zrobisz. Pozostaje nam czekać..

Kuc spojrzał na kikuty skrzydeł. Krew zaczynała przesiąkać bandaż, ale on nie zwracał na to uwagi. Trdeba oszczędzać środki na ratowanie Corrie.

Zobaczył jak jakąś klacz wynosi psychopatę z szałasu.

-Hej, ty! Zostaw tego psychola! Nie wiadomo co mu może odbić i nawet nie zauważysz jak cię pokroi!

Edytowano przez Clouds Slasher
Link do komentarza

Ogier zamknął oczy. Czuł, że ktoś wynosi go z namiotu. Nie wiedział jednak kto to jest. Natychmiastowo otworzył oczy i zobaczył... Nawet ładną klacz. W tym samym momencie, jego źrenice poszerzyły się i stracił czucie w całym ciele. Przestał się uśmiechać i zaczął rozglądać się po całym obozie i rozkopywać, jakby chciał uciec. 

 

- Jasna, ku*wa, cholera... Co ja.. Co ja zrobiłem?! - Insane przypomniał sobie, że miał atak i starał sobie jeszcze przypomnieć co zrobił - To... To Corrie, tak? Rzuciłem nożem... Szlag... Nic jej nie będzie prawda? Uratują ją? - pegaz wypytywał nieznaną klacz o to, co się przed chwilą wydarzyło. Chciał wiedzieć co zrobił biednej gryficy.

 

Insane zaczął oddychać coraz wolniej. Nie nabierał już dużo powietrza. On się dusił. Był na łasce klaczy i zdenerwowanych ogierów, ratujących gryficę. Wiedział, że prędzej czy później i tak go zabiją. Nie mógł się ruszyć, nie miał czucia w żadnej części ciała. Jego serce zaczynało bić coraz wolniej. On sam nie wiedział co się dzieje, ale wiedział że umiera. I wiedział, że albo umrze teraz, albo dobiją go inni.

 

Nie miał co liczyć na pomoc Bloody, gdyż zasłabła i nie miała zamiaru się tak szybko wybudzić. A niech to szlag! To ona była jedyną osobą, która mogła wyciągnąć go z tego gówno i jakoś pomóc na jego chęć mordu. Teraz już miał pewność, że umrze... Ogier powoli konał, wiedział, że jeśli ktoś mu nie udzieli stosownej pomocy, umrze sam.

 

//Moon kazała mi napisać, że zasłabła. Tak na serio, padł jej Internet i odpisze dopiero jutro...//

Edytowano przez Panda Hippis
Link do komentarza

Herb leżała nieprzytomna, co nie wróżyło dobrze ich akcji ratunkowej. Psychol wyniesiony z szałasu zaczął się wierzgać i wydawał się mieć przebłysk świadomości. Do głowy Cloudsa wpadł pewien dziwny, acz słuszny pomysł.

Podszedł do ogiera, uderzył go mocno w pysk z kopyta, po czym spojrzał mu głęboko w oczy.

-Nie zabiję cię, i nie pozwolę zabić, jeśli przypomnisz sobie co podałeś Corrie. Jeśli nie odpowiesz lub nas okłamiesz, osobiście nafaszeruję się plastykiem i zdetonuję bez mrugnięcia oka. Takki rodzaj śmierci jest raczej nieodwracalny, a ty wydajesz się lubić Herb. Rozumiesz?

Edytowano przez Clouds Slasher
Link do komentarza

Insane poczuł moc uderzenia. Z nosa pociekła mu krew.

 

- Ja.. Ja nie wiem! Wziąłem pierwsze co było pod ręką... Ale to było coś na "P" - ogier jąkał się. Raz mówił głośno, raz cicho. Mówił chaotycznie - Po.. Pa.. Pa... Pavulon! Tak, to jest to! Pavulon! - wykrzyknął pegaz i patrzył w oczy stojącego nad nim ogiera. Nie mógł nic zrobić. Nie mógł podejść do Corrie i przeprosić jej. Nie mógł też przytulić się do Bloody. I nie mógł uciec do lasu i najlepiej popełnić samobójstwa - Ale... Ona przeżyje? Powiedz, że przeżyje do cholery!

Link do komentarza

Bloody po usłyszeniu słów ogiera, nie zdążyła odpowiedzieć. Świat nagle jej się rozmazał i ogarnął ją mrok.

 

Gdy otworzyła oczy w jej szałasie panował chaos... Wszędzie były kucyki, a jej wilk gdzieś zniknął.
Wszystkim była potrzebna jej pomoc... Wiedziała co ma zrobić... Ale bała się, że nie da rady.
Zaklęcie, która miała zamiar wykonać było dużo bardziej skomplikowane od amputacji. Nie miała na nie wystarczająco dużo energii, co potwierdzało jej zasłabnięcie.
Kolejne myśli zaczęły kotłować się w jej głowie, ból był nie wytrzymania. Nie słyszała nic oprócz bicia serca...serca gryfa...które powoli traciło życie.
Zaklęcie życia jest wyznaniem nawet dla doświadczonych medyków. Ona zajmowała się tym zaledwie od kilku lat.
Zanim narazi siebie i innych, musiała spytać ...Co mają zamiar zrobić kucyki w jej szałasie....Przełknęła ślinę i zachrypniętym głosem, powoli wyszeptała.
- W czym mogę wam pomóc....I jak zamierzacie pomóc mi, pomóc jej?. -  Trzęsącym się kopytkiem wskazała na zakrwawioną Corrie.
Jej wzrok błądził po "gościach" w poszukiwanie sylwetki szarego pegaza. Żałowała, że to wydarzenie przerwało im rozmowę.

Link do komentarza

Ogier poruszył lekko głową i jego wzrok spoczął na wejściu do szałasu. Zauważył tam poruszającą się sylwetkę Bloody. 

 

- POMOOOCY! - Insane zaczął krzyczeć bardzo głośno - Bloooody! Pooomóż... - pegaz znów krzyknął, lecz tym razem z mniejszą siłą.

 

Ogier nie mógł już oddychać. Nie mógł nabrać powietrza. Serce biło coraz wolniej. Krew ledwo przepływała przez jego żyły i tętnice. On... Umierał. Bardzo chciał, by Herby usłyszała jego krzyk o pomoc, bo inaczej już nigdy więcej jej nie zobaczy. 

 

- Yhh... Ko... cham... Yhh... Yh.. Yh... - Insane wyszeptał tylko to jedno słowo i starał złapać jeszcze kilka ostatnich oddechów.

Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Co, do cholery?! Czym był Pavulon?! W tym momencie próbowałam przypomnieć sobie wszystkie lekcje chemii w szkole, oraz przeczytane przeze mnie książki. To... chyba działało jakoś na... nie miałam pojęcia. Ciało i umysł były zajęte bólem. Zaczęły mi drętwieć nogi, potem straciłam czucie w kilku następnych miejscach ciała. Mój żołądek fiknął kilka razy i ledwo powstrzymałam się przed zwymiotowaniem. Ból rozchodził się po całym ciele. Nie mogłam oddychać, złapać tchu. Moja twarz stała się czerwonawa z braku tlenu. Miałam mroczki przed oczami. Odpływałam.

I wtedy w jednym momencie wszystko, całe życie mignęło mi przed oczami w towarzystwie... niezbyt przyjemnej, lecz znajomej melodii z pozytywki. Najpierw widziałam mnie małą, ojca który podrzuca pod drzwi i ucieka. Drzwi dziadka i babci, moich najukochańszych osób w życiu. Widziałam szczęśliwe dzieciństwo... biwak... poznanie Darknessa. Śmierć dziadka i babci. Nauka na Uniwersytecie. Koszmary. Silent Ponyville. Ból, cierpienie. Darkness. I ja. To wszystko trwało ledwie sekundę.

Ale ja czułam, że była to jedna z ostatnich sekund mojego życia. Zaczęłam się dusić. Spomiędzy uchylonych lekko powiek patrzyłam na Darknessa. Czy będzie mu lepiej beze mnie? Czemu mi pomagał? I tak byłam bliska... stałam jedną łapą na śmierci. Albo czteroma. Bez różnicy. Chciałam tylko się pożegnać.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

Clouds o dziwo był niesamowicie spokojny. Nawet uśmiechnął się. Po chwili wybuchł histerycznym śmiechem.

- Darkness! Czy ty wiesz że rozsadziłeś Corrie od środka?

Następnie wbiegł do namiotu, wyciągnął z apteczki strzykawkę z adrenaliną (liczba strzykawek z tym cudownym lekiem malała w zastraszającym tempie) i dobięgnąwszy do psychola wbił mu strzykawkę w pierś.

-To za to że chciałeś zabić Corrie. I za to że pomogłeś z lekiem.

Wbicie strzykawki bezpośrednio w działające serce jest nadwyraz bolesne, ale substancja którą mu wstrzyknął mogła uratować życie przemeczonemu ciału z rozdwojeniem jaźni.

-A teraz leż spokojnie. Gdy już uratujemy Corrie zajmie się tobą Herb... Postaraj się następnym razem panować nad drugą osobowością. I dzięki za pomoc.

Po tej akcji, zostawił psychicznie chorego kucyka pod opieką zezowatej klaczy (będzie go miała na oku.. chyba) i weszedł do namiotu.

-Herb! Obudziłaś się?! Szybko, trzeba nam leku na obniżenie pulsu! Psychol wcinął jej strzykawę ze zwiotczaczem mięśni, co przyśpieszyło puls, a Darkness dał jej adrenalinę!

Potem klęknął obok łba gryfa i zaczął go gładzić kopytkiem. Ogier uśmiechał się.

-Nie martw się. Już wiemy jak cię uratować.

Edytowano przez Clouds Slasher
Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...