Skocz do zawartości

"Crystal Garden and Diamond Apple - the legend of Eden" - Rozgrywka


Recommended Posts

Napisano (edytowany)

~Nowy punkt w regulaminie~

Jeśli przez około dwie tury nie zgłosisz nieobecności i nie będziesz odpisywać w temacie, zostajesz wywalony z gry. Zeżarty, zabity, zgubiony itd. Sorry, tak już jest.

Łuna. zrezygnowała z gry. Mam nadzieję, że fajnie się bawiłaś! A teraz powiedz "pa, pa", bo za chwilę coś zadźga twoją postać! ^^

I przypominam, że wyprawa niekoniecznie może się udać. No i nasze postacie mogą umrzeć. Jeśli tak się stanie - niestety - automatycznie zostajecie wywaleni z gry.

Więc uważajcie.

Bu.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza
  • Odpowiedzi 778
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Nie, nie musisz się martwić, że nie mam doświadczenia. Gdybym nie potrafiła zająć się takimi ranami jak ta, dawno gryzłabym ziemię. - powiedziała podchodząc do ogiera. Podjęła się opatrzenia rany. Robiła to dokładnie i bez pośpiechu. Lekko znieczuliła, oczyściła ranę, zatamowała oraz ściągnęł szwami i owinęła bandażem, który pozwalał uszkodzonej tkance oddychać. - Tamta zielarka pewnie zrobiła by to lepiej, ale nie jest źle. - uśmiechneła się.

Link do komentarza

Darkness pokiwał głową, a następnie wstał i zrobił kilka kroków po "pomieszczeniu". Nie bolało go już... aż tak, jak wcześniej. Rana nie była opatrzona, przez specjalistycznego medyka, lecz zrobiła to osoba, która pewnie takie rany miała dość często do łatania. On jednak w tym ciele nie mógł zrobić za wiele, z obawy, iż większość umiejętności, jakie posiadał, pozostały w jego pierwotnej postaci.

- Wiesz... ja dziękuje ci - powiedział Darkness odwracając się do niej, i zaczął patrzeć jej prosto w oczy. Po ktrótkiej wymianie wzrokowej postanowił ponownie przytulić Travel. - Chodziarz tak mogę wyrazić swoją wdzięczność - powiedział cicho

Link do komentarza

Nie wiedziała jak zareagować, na kolejne przytulenie się ogiera. Zrobiła to co kazał jej instynkt. Odwzajemniła delikatnie uścisk, ale sama go też przerwała. 

- Naprawdę to nic ... wielkiego - powiedziała, ukrywając lekkie zakłopotanie - To nic... - dodała odchodząc do swoich juk oraz wyglądając przez chwilę z namiotu.

Link do komentarza

Nie tylko Travel odczuła zakłopotanie. Darkness również je miał, lecz starał się go nie okazywać, co średnio mu wychodziło. Nie wiedział co powiedzieć, a już przede wszystkim co ma zrobić, więc po prostu usiadł w miejscu, w którym stał i czekał na dalszy rozwój wydarzeń.

- To się dziwnie skończy - pomyślał, a następnie przelotnie spojrzał na Travel. Wzrok szybko odwrócił, i wpatrywał przed siebie. W pewnym momencie spróbował sięgnąć do swoich Juk, lecz przypomniało mu się, iż jego przedmioty posiada teraz Clouds, w jego ciele. - Cholera - pomyślał z irytacją.

Link do komentarza

Insane znów spoglądał na Corrie. Przesunął się trochę, by zrobić miejsce dla nowo przybyłej klaczy i znów usiadł na ziemi. 

 

- Mhm... Ja.. Mam zaburzenia psychiczne.. Czasem jestem spokojny, tak jak teraz.. A czasem.. No, sama widziałaś.. - ogier zwrócił się do gryficy i spuścił głowę na dół, jakby żałował tego, że lubi zabijać. - Skoro.. Nie przeze mnie płaczesz, to chyba przez... Darkness'a? - Insane nieco się uśmiechnął, ale nie był to zwykły uśmiech, tylko ten . - Mogę dać Ci radę... Wystrasz go. Niech się skuli i prosi o wybaczenie! Niech cierpi! - ogier zdjął swój płaszcz i narzucił na gryficę. Następnie wykopał z ziemi zardzewiały kawałek stali. Wyglądał na ostry kawałek żelaza. Podał go Corrie. - Weź.. Idź go zastrasz! Mwahahahaha! - pegaz zaśmiał się złowieszczo, po czym wyprosił gryfa z kryjówki. 

 

Teraz Insane chciał zająć się zielarką. Zerwał z drzewa kilka liści i zamoczył w małej kałuży, po czym przetarł nimi te części ciała klaczy, które były we krwi.

 

- I... Od razu lepiej... - uśmiechnął się ogier i spojrzał w oczy klaczy. - Odpowiadając na Twoje pytania... Nie rozstawiałem Was po kątach... Chciałem, byście wynieśli się z mojego terenu. To.. Mój las... Wychowywałem się tu... Znam każde miejsce... W tym cholernym lesie... - mówił ogier swoją chrypą i nieco strasznym tonem - Chciałem... Podziękować za to... Że przyprowadziłaś mi... Do mnie Darkness'a... Dogadaliśmy się... - Insane uśmiechnął się jeszcze szerzej i ciągle patrzył na Bloody - Słuchaj... Nie chcę... Cię zabijać... Podobasz mi się... Możesz się przydać... - ogier złapał się za głowę i stracił równowagę. Upadł. - Uciekaj... Tylko szybko... Inaczej będzie źle... - pegaz z wielkim trudem podniósł się i ucałował zielarkę w czoło, po czym chwycił scyzoryk i szukał swojego celu.

Link do komentarza

Pegaz leżał pyskiem w kałuży własnej krwi. Od dłuższego czasu czołgał się w kierunku własnego namiotu, ale opuściły go w końcu siły. Jego powieki powoli opadały. Po obu bokach miał zeschniętą krew, która niedawno ciekła z kikutów po skrzydłach. Rany powoli się zasklepiały pięknym strupem. Jego skórzana torba była również ubabrana posoką.

"Muszę się przespać. Zresztą i tak nie chcę budzić Jun" pomyślał i starał się ułożyć na ziemi tak, aby jeszcze bardziej nie zniszcyć bagażu. Torby Darknessa rzucił w miejscu gdzie uciął sobie skrzydło i nie sądził aby ktokolwiek pomyślał by zabrać bagaż konającego pół-pegaza.

Ciekawe ile krwi utracił. Spojrzał przelotnie na upstroszoną krwistymi plamami drogę którą przebył i ponownie wsadził łeb w krew i błoto.

Coś nagle poruszyło się w krzakach gdzie znajdował się psychopata. Najpierw wyszła z nich gryfica. Zainteresowany ogier roztarł po swoim ciele błoto, by wtopić się w drogę, ale nie pomyślał o krwistych śladach. Z bagażu wyjął laskę dynamitu i zbliżył do krzesiwa, czekając na najgorsze.

Edytowano przez Clouds Slasher
Link do komentarza

Klacz usiadła w swoim namiocie, odwiązując opaskę ze swojego oka. Gdy spojrzała w końcu na dwoje oczu, lekko się skrzywiła widząc jak obraz znów się załamuje. 

- Wszystko bym oddała, aby w końcu nie mieć tego zeza... - powiedziała do siebie, zawiązując znów opaskę, ale na drugim oku. Rozglądając się po swoim namiocie trafiła na wzrok ogiera, uśmiechnęła się do niego, przeciągając się. Ułożyła się na swoim kocu wpatrując się w obóz. Po chwili jednak zapytała się:

- Wiesz, chciałabym wiedzieć... czemu ignorujesz Corrie? - powiedziała spoglądając na czołgającego się Cloud'a - Cholera, a oni mu jeszcze pozwolili się ruszać... - mruknęła, wychodząc z namiotu.

Edytowano przez Animal
Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Przez chwilę stałam tak oniemiała, ciągle myśląc o tym, co przed chwilą usłyszałam. Poprawiłam płaszcz i narzuciłam kaptur na głowę. Mocniej ścisnęłam ostry kawałek żelaza i uśmiechnęłam się. Nie zwyczajnie, lecz tak jak ten ogier, Insane. Przez chwilę dwie moje strony buntowały się i walczyły, jednak zdecydowałam. I w duchu podziękowałam za ostre pazury i dziób gryfa, który teraz był odoowiedni i idealnie nadawał się do tej sytuacji.

Weszłam do namiotu, w którym leżał Darkness. Travel... ta żmija...

Przybrałam słodki i niewinny wyraz twarzy i ukryłam ostrze, zaciskając je w łapie.

- Umm... hej. Przyszlam zobaczyć co z Darknessem... - Zwróciłam się cicho do klaczy z zezem na razie normalnym tonem. Ona jednak wyszła do Clodsa, chyba mnie nie widząc. Wykorzystalam okazję i wślizgnęłam się do środka.

- Witaaj, Darknesssie...

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

Spero widząc dziwne zachowanie pegaza, zaczął przeraźliwie warczeć, lecz Bloody go uciszyła.
Próbowała poukładać sobie w głowie wszystko co działo się wokół niej. Ten ogier był pierwszym kucykiem, któremu chciała pomóc, lecz nie miała zielonego pojęcia- jak?
Takie rzeczy bardzo ją denerwowały, jej misją było niesienie pomocy. Jeśli nie pomoże temu psychopacie...koszmary z dzieciństwa powrócą.
Insane zmył zaschłą krew z jej sierści, ale ona nadal czuła się brudna. Wstydziła się ... tylko nie wiedziała czego. Gdy poczuła pocałunek na swoim czole, wyrwała się z zamyślenia.
- Ja...Ja nigdzie nie idę... - Wysiliła się na spokojny ton - Jestem medykiem, mogę Ci pomóc.... - Wyszeptała i zaczęła szukać wzrokiem swojego plecaka.
Głowa bolała ją niemiłosiernie od natłoku myśli. Była wykończona po magicznej amputacji i wiedziała, że daleko by nie uciekła, więc usiadła i zaczęła nucić pod nosem kołysankę, którą śpiewała jej matka. Po chwili uniosła głowę, opanowanie powróciło.
- Nie boje się ... Nie boję się Ciebie... - Powiedziała to już całkiem spokojnym, niskim głosem.
Zielarka zamknęła oczy i oczekiwała na reakcję ogiera, który najwyraźniej dostał ataku.

Link do komentarza

Jun obudziła się. Czuła, że coś jest nie tak. Po przebudzeniu, zauważyła dwie zguby. A mianowicie dwa zgubione kucyki.

 

-Naprawdę- ?!- zapytała sama siebie z ironią Jun- Ci kretyni naprawdę musieli wstać. Jedno krwawi z pleców a drugie zemdlało. Ciekawe co się dzieje teraz w obozie ?

 

Klacz wyszła przed namiot i ujrzała iście dantejską scenę. Clouds w ciele Darknessa umazany w błocie krwawił z pleców i leżał rozciągnięty na ziemi, Corrie wchodziła do namiotu z dziwnym przedmiotem w łapie, Travel przeszła obojętnie obok Cloudsa.

 

-No to chyba mamy sprawcę całego zamieszania-powiedziała do siebie i podążyła w stronę Cloudsa który, jakimś cudem, trzymał w kopytach laskę dynamitu i krzesiwo.

 

Podeszła do niego.

-Co ty właściwie robisz poza namiotem ?- spytała ironicznie

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza

-Jun idiotko. -szepnął w jej stronę i wskazał na ziemię. -Padnij. W obozie mamy teraz dwuch psychopatów, a ja próbują upolować jednego z nich. O dziwo nie jet to Darkness.

Ból w kikutach powrócił i wstrząsnął ciałem ogiera. Kuc wypuścił z kopyta dynamit, który wylądował w błocie. Był wytrzymały na cierpieni, również to ciało nie należało do najsłabszych, ale Clouds dotarł ddo granicy. Nie miał już sił się ruszać. Po prostu marzył by zemdleć, ake ból mu na to nie pozwalał, sprowadzając świadomość.

Link do komentarza

//Mew.. Jesteśmy z Moon u mnie w kryjówce. Nie w szałasie Herby. Proszę.. Czytajcie dokładnie to co się dzieje... Bo mnie trafi. A Ty, Clouds.. Skąd wiesz, że mamy dwóch psycholi? ^ ^//

 

Insane widząc, że klacz nie ucieka, powoli podszedł do niej i przystawił nóż do gardła.

 

- Pro... szę... U.. ciekaj... - ogier wycedził przez zaciśnięte zęby - Mwahahahahaha! Teraz... Cię zabiję! - jego źrenice znacząco się zmniejszyły, a na twarzy zagościł psychopatyczny uśmiech - Czy ktoś... Będzie tęsknił... Za kimś takim... Jak Ty... - ogier rozglądnął się po okolicy, po czym jego wzrok znów spoczął na klaczy.

 

Nie... Nie możesz... Jej zabić... Ona.. Ci się... Podoba... Odłóż scyzoryk... Uwolnij.. ZABIJ! - w głowie Insane'a kłębiła się tylko ta myśl. Nie mógł się jej pozbyć.

 

Pegaz objął klacz skrzydłami i ucałował w policzek, po czym odłożył nóż. Insane sięgnął swoim kopytkiem do jednej z juk zielarki i wyciągnął kilka różnokolorowych tabletek. Dwie z nich przełożył do drugiego kopytka i starał się je włożyć do ust, natomiast resztę połknął sam, po czym osunął się na ziemie, na swój scyzoryk i usnął. Na szczęście ostre narzędzie nie zrobiło mu większej krzywdy.

Link do komentarza

-Oj tam. Marsz do namiotu i pod koc albo sama cię tam zaciągnę-powiedziała do Cloudsa po żołniersku-Natychmiast.

 

Nie czekając na odpowiedź, Jun chwyciła Cloudsa lewitacją i delikatnie podążyła z nim w stronę namiotu

 

Gdy już znaleźli się w środku, Jun unieruchomiła Cloudsa magią i odwiązała ubłocony bandaż . Jej oczom ukazały się ropiejące rany kikutów. Mimo iż zaczęły się powoli zasklepiać, wyglądały obrzydliwie.

 

-Łeee.-powiedziała z obrzydzeniem Jun- Żołnierz a nie wie że ran ubrudzić nie można.

 

Chwyciła miseczkę z wodą i mydłem, delikatnie przemyła ranę. Po chwili ropienie znacznie ustało. Chwyciła gazik i nasączyła go wodą utlenioną znalezioną w namiocie

 

-Pewnie Herby zostawiła-powiedziała Jun-Przy najbliższej okazji jej oddam.

 

Przyłożyła gazik do ran i czekała chwilę aby woda zaczęła działać. Po wszystkim przeczyściła ranę chustką i jeszcze raz przewiązała bandaż wokół tułowia Cloudsa. Zmęczona padłą na materac.

 

-No-powiedziała do siebie- Teraz masz się nie ruszać

 

Przytuliła się do niego i powiedziała

-Może i w ciele Darknessa, ale to ten sam ogier którego kocham.

 

Całowała go przez chwilkę po czym zasnęła wtulona w jego tułów.

 

// Przynajmniej zamach bombowy powstrzymałem :P//

Edytowano przez MewTwo
Link do komentarza

-Jun.. Tam było niebezpiecznie.. ubłocone rany się zagoją, straceni w boju towarzysze.. Przepraszam.

Nie miał siły by spojrzeć gdzie wylądowała jego torba, chciał jedynie spać. Spać przy niej.

Ale wzdrygnał się delikatnie czyjąc jej całusy na tym ciele.

"Darkness nie lubi całusów, he? Ciekawe jak zareaguje na miękkie kolana mojego ciała. Gdy tylko widziałem jakąś ponętną klacz, drżałem niesamowicie. Bie sądzę, by mimo silnej woli opanował odruchy bezwarunkowe".

Następnie zamknął oczy i zasnął.

//Dzięki Mewtwo, cholero jedna, że mnie usadowiłeś w namiocie! Teraz czekam na odpis -_-

Przy okazji, gdy Clouds poczuje trotyl ma manię wysadzania. Nie dajcie mu wypalić dynamitu, chyba że chcecie by coś lub kogoś wysadził na dobre i przy okazji pół okolicy w bonusie ;)

Link do komentarza

- Wiesz, chciałabym wiedzieć... czemu ignorujesz Corrie? - usłszał z ust Travel. Pytanie to niemal natychmiast wyrwało go z zamyślenia, a wręcz zdezorientowało. Wziął kilka szybkich oddechów, a następnie już miał opowiedzieć, lecz Travel wyszła z namiotu.

- To było dziwne - pomyślał, a następnie zaczął czekać na klacz. Jednakże po chwili do tego namiotu weszła Corrie, która nie dość, że była gryfem, to również trzymała w swoich szponach/łapach jakiś zardzewiały i ostry przedmiot. - Oh, really? - pomyślał z irytacją, a następnie wstał. - Czego jeszcze ode mnie chcesz? Myślisz, że przestraszę się jakiegoś sycącego głosu i tępego przedmiotu w twoich szponach? Naprawdę tak szybko śpieszy ci się do grobu, że chcesz mnie atakować? - mówił spokojnie, lecz poważnie. Przeszywał wzrokiem gryficę, niemalże na wylot.

Link do komentarza

// przecież ja miałam Cloudowi pomóc :facehoof: //

 

Klacz mimo wszystko chciała pomóc Cloud'owi, ale niestety Jun go wyprzedziła. Z ulgą przyjęła, że nie musiała się nim zając. Odwróciła się aby wrócić do namiotu, ale przypomniała sobie, że Corrie poszła porozmawiać z Darknessem. Może w końcu to wyjaśnią -  pomyślała, siadając na ziemi. Coś cały czas ją męczyło. Coś czego nie mogła sobie przypomnieć, ale było kluczowe w tym momencie. 

Edytowano przez Animal
Link do komentarza

Bloody miała nadal zamknięte oczy, gdy poczuła zimne ostrze na gardle. Ze spokojem wysłuchała majaczenia ogiera.
"Mam wielu przyjaciół i kochającą rodzinę, ktoś na pewno by tęsknił." Pomyślała i lekko uśmiechnęła się pod nosem.
Nagle ku jej zdziwieniu zimno scyzoryka zniknęło. Zamiast tego jej ciało ogarnęło ciepło. Objęło ją coś mięciutkiego i puchatego. Na policzku poczuła oddech pegaza.
"Co tu się dzieje... " Zaniepokoiła się lekko. Po jej grzbiecie przebiegł dreszcz, gdy ogier złożył na jej policzku pocałunek. Usłyszała cichy brzdęk upadajacego nożyka, gdy coś zaczęło grzebać w jej apteczce. Nie zdążyła zareagować, gdy otworzyła oczy Insane leżał na ziemi. Był nieprzytomny, a z jego grzbietu zaczęła lecieć wąska strużka krwi.
- No pięknie... Chcesz pomóc i znowu pogarszasz sytuację. - Skarciła się, pochylając się nad pegazem.
- Spero, będzie mi potrzebna Twoja pomoc- Zwróciła się do wilka, przekładając na jego grzbiet apteczkę.
Wyjęła z niej gazę i wodę utlenioną, po czym oczyściła ranę i zasklepiła ją za pomącą magii. Oczyściła też scyzoryk i schowała do swojej torby.
- To teraz do szałasu - Uśmiechnęła się lekko unosząc bezwładne ciało Stroke-a i łapiąc swój plecak w zęby.
Po cichu podreptała z nim do swojego szałasu, nie zwracając uwagi na otoczenie.
Wilczek uchylił jej gałęzie, żeby mogła swobodnie wejść i ułożył wewnątrz swój kocyk.
Bloody ostrożnie położyła na niego ogiera. Teraz był bezpieczny, a przynajmniej tak jej się zdawało.
-Miluś, pilnuj, żeby nikt nie zrobił mu krzywdy... Jak się obudzi, będę musiała go przebadać.
Nagle poczuła się strasznie senna. Położyła się na szalu metr od pegaza i pogrążyła się we śnie.
Jej wierny asystent położył się w wejściu i zaczął bacznie obserwować okolicę.

Link do komentarza
Napisano (edytowany)

Jego wzrok nie zrobił na mnie wrażenia. Ja sama patrzyłam prosto i szczerze w jego oczy. Miałam... ostry dziób i szpony, łuk i ten kawałek żelaza. Nadal nie przestawałam się szyderczo uśmiechać. Zrobiłam powoli kilka kroków w przód w jego stronę.

- Czego chcę, hmm... - zaśmiałam się. - No wiesz... nic takiego... konkretnego... - ściszyłam trochę głos, prawie już sycząc. Jednym, błyskawiczym ruchem wyciągnęłam i nałożyłam na cięciwę mojego łuku jedną ze strzał. Błyskawicznie na tyle, na ile pozwalało mi ostrze trzymane w łapie. Wycelowalam w niego.

- Jesteś tego pewien, kochanie? - wysyczałam. I wystrzeliłam, celując w jego brzuch. Mój gryfi wzrok sprawdzał się idealnie.

Edytowano przez KreeoLe
Link do komentarza

Darkness w porę spostrzegł ruchy Corrie. Na jego szczęście uczył się, i wiedział kiedy ktoś chce go zaatakować. Wiedział, iż każdy ma złe zamiary, nawet jeśli się dobrze tą osobę zna. Im jeśli się zbliża, to jej na to nie pozwól. Gryfica miała również w łapach metal, który skutecznie spowolnił jej ruchy i nie były one takie błyskawiczne. Zanim zdążyła wystrzelić, to Darkness odskoczył na bok, a następnie rzucił się na gryficę, w celu wytrącenia łuku.

Link do komentarza

Ogier powoli się przebudza. Szybko rozeznaje się w sytuacji i rozgląda się po szałasie. Widzi, że zielarka leży bezbronna, metr od niego. Nie... On nie może jej zabić. Uratowała go, nie zabiła, mimo że zemdlał. Poza tym, nie miał swojego scyzoryka.

 

- Cholera... Mój scyzoryk... Chyba.. Chyba tam został.. - powiedział Insane swoim zachrypłym głosem.

 

Pegaz próbował się podnieść, lecz był bardzo osłabiony i gdy tylko stanął na kopytach, natychmiastowo upadł. Spróbował tak jeszcze kilka razy, lecz bez skutku. Ogier spojrzał na wilka pilnującego wejścia do szałasu. Mały nie zwracał uwagi na pegaza. Insane z bezradności chciał wręcz krzyczeć, ale wiedział, że jeśli teraz zdradzi swoją pozycję, obudzi cały obóz i zabiją jego i być może tą zielarkę. Ogier spoglądał więc na śpiącą obok Bloody. Była odwrócona twarzą w jego stronę, więc mógł się jej dokładnie przyjrzeć.

 

- Ahh... Taka piękna... Byłaby niezłą ofiarą... Ojciec byłby ze mnie... Dumny... - ogier wypowiedział to tak, jakby miał zaraz jej skręcić kark i zanieść na jakiś cmentarz w środku lasu - Ale... Ona jest... Taka piękna... Przypomina mi... Koleżankę z obozu...

 

 Insane przypomniał sobie jego trzeci pobyt na biwaku, kiedy jego ojciec jeszcze żył. Pegaz był wtedy z przyjaciółmi. Była wśród nich jedna klacz, która lubiła pomagać innym. Obydwoje od razu się polubili... Bardzo polubili. Pewnej nocy pocałowali się. Insane myślał, że może ułożyć sobie z nią resztę życia, ale wtedy... Jego ojciec.. A ona zniknęła. Ogierowi popłynęła łza z oczu

 

- Może... Może to ona... Muszę spróbować... Nie wybaczę sobie... Że chciałem ją... Zabić... - pegaz posmutniał.

 

Insane, pomimo bólu w brzuchu i głowy oraz braku czuciu w kopytach, podpełznął do Bloody i pocałował ją. Jednak nie był to taki zwykły pocałunek, tylko ten namiętny. Ogier chciał wiedzieć, czy to jego dawna miłość... Pegaz zamknął oczy, z których pociekły łzy i myślał tylko o tym cholernym biwaku, na którym jego ojciec zginął.

Edytowano przez Panda Hippis
Link do komentarza

Odskoczyłam na bok, tracąc przy okazji równowagę. Wywalilam się boleśnie na plecy w tył, próbując się jednak szybko podnieść, zanim Darkness zdoła mi zabrać łuk. Coś jednak mi nie wychodziło, bo te na tych cholernych, gryfich łapach trudno było ustać po takim upadku. W dodatku zaczęło boleć mnie prawe skrzydło, pewnie upadłam też na nie. Cholerne, gryfie ciało!

Link do komentarza

Darkness momentalnie rzucił się w stronę łuku. Gdy tylko go dopadł, wyciągnął ze swojego kołczanu strzałę, a następnie szyderczo się uśmiechnął i wycelował łuk w stronę leżącej Corrie.

- Jesteś żałosna. Inaczej tego posunięcia nazwać nie mogę - powiedział napinając strzałę. - Naprawdę myślałaś, że ty - wyrzutek, da rade komuś takiemu jak ja? Jesteś głupsza, niż myślałem. Teraz jednak jesteś na mojej łasce, więc zastanówmy się co z tobą zrobić. W prawdzie patrzenie jak cierpisz i umierasz, to byłaby frajda, ale to jest za łatwe.

Link do komentarza

Zaprzestałam próby podniesienia się. Przewróciłam oczami i spojrzałam w jego stronę. Ta, cały Darkness. Jemu nigdy nie dorównam. Jak zresztą nikt. Rozluźniłam mięśnie i przestałam się wierzgać.

Ze spokojem i opanowaniem patrzyłam jak celuje we mnie. W duszy bałam się jednak, próbowałam tego po sobie nie poznać. "Jesteś na mojej łasce..." byłam. Nie mogła praktycznie nic zrobić, wiedziałam to.

Leżałam tak, czekając co dalej.

Link do komentarza

Darkness dość długi czas zastanawiał się co zrobić z ową gryficą. Jedna część domagała się egzekucji, natomiast druga wypuszczenie. Nie wiedział co ma zrobić. W końcu jednak postanowił. Wycelował łukiem w jej głowę, a następnie zwolnił strzałę i zdjął ją z cięciwy. Chwilę patrzył się jeszcze w gryficę, a następnie ominął ją i wyszedł z namiotu. Rzucił jej jeszcze łuk.

Darkness postanowił zebrać swój ekwipunek, który leżał tu i tam. Na jego szczęście, kołczan miał, a saksa oraz łuk znajdowały się niemalże w tym samym miejscu. Udał się więc tam, aby zabrać swój sprzęt. Najpierw chwycił sasksę, która była cała we krwi Cloudsa, który odciął sobie nią skrzydło. Potem poszedł zaledwie kilka kroków, aby wziąć swój łuk. Saksę schował do juków Cloudsa, a łuk przewiesił przez głowę. Po tym wszystkim postanowił się rozejrzeć. Zauważył Travel, która siedziała, i to sama, więc postanowił do niej podejść.

- Nadal chcesz odpowiedzi na wcześniejsze pytanie? - zapytał, a następnie usiadł na ziemi.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...