Skocz do zawartości

The Cough [PL][Oneshot][Grimdark][Sad]


McKeyPL

Recommended Posts

Autor: Ebon Mane

Tłumaczenie: PrincePolo

Opis: Autor tłumaczenia mówi, że nie da się opisać, nie psując fabuły. W wielkim skrócie - Ponyville albo i całą Equestrię nawiedziła niezidentyfikowana, niepowstrzymana plaga. Szóstka naszych bohaterek uciekła przed nią do schronu. Wkturym ktoś zakaszlał...
link
Ostrzeżenie i Spoiler

Nie radze osobą kochających Fluttershy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytalem go juz daaawno. Na pewno nie RD kaszlala, w koncu to z jej perspektywy jest pisany FF, i na pewno nie zabilaby FS zeby tylko troche przedluzyc swoje wlasne zycie, zwlaszcza wiedzac do czego to doprowadzi. Na pewno nie AJ - w koncu uosabia szczerosc. Pozostaje Twi, Pinkie i Rarcia. Rarcia byla przy AJ, wiec AJ wiedzialaby, gdyby to ona kaszlala, i na pewno by ja wydala. Twi jako najbardziej rozsadna z grupy tez przyznalaby sie, wiedzac ze inaczej doprowadzi do smierci reszty. Tak wiec pozostaje Pinkie, ktora przez cale opowiadanie sie nie odzywa i wyglada, jakby stracila kontakt z rzeczywistoscia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem go już jakiś czas temu lecz co by tu o nim napisać... Nie wiem czy tylko mi się tak wydaję ale przypisując do tego opowiadania "grimdark" to trochę za dużo. Jak dla mnie jest to taki mocniejszy "Violence" (mówię tutaj z góry że to tylko moja ocena). Może gdyby nie był taki krótki i jakby wprowadzić bardziej dokładne opisy to stał by się bardziej brutalny. Mogę jeszcze powiedzieć że ten Fic byłby bardzo przeciętny gdyby nie ostatnie zdanie które go "ratuje" (ale z resztą o to chodzi...).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Gość Zniszczyciel

Jak dla mnie- dobra komedyjka. Zwłaszcza dzięki ostatniemu zdaniu. Nie mogłem powstrzymać wybuchu śmiechu. Słaby fic... Nie odnalazłem w nim całego tego "ładunku emocjonalnego", wszystko jest sztuczne i niedociągnięte. 2/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
  • 2 weeks later...

Sam pomysł z ogromnym potencjałem, ale ten potencjał... niewykorzystany nawet w 50%. Czasami długie, rozbudowane opisy dodają klimatu. Autor mógłby przeczytać parę podobnych, mistrzowskich dzieł, to dość znany schemat, gdy w ciasnym kręgu trzeba "eliminować" podejrzanych :rdwild:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...
  • 2 weeks later...
  • 6 months later...

Umm... niepotrzebnie czytałam nie słuchając się rady w spoilerze... teraz chce mi się płakać. To drugie kaszlnięcie to była na pewno Dash, bo ona była najbliżej chorej (jeśli to nie było zwykłe kichnięcie).  :fluttercry2:

Edytowano przez TwilyShy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fan fic po prostu nie ma nic do wytknięcia. Krótki, treściwy, spełnia swoją rolę Grimdarka, przyjemnie się czytało, ostatnia akcja mało spektakularna według mnie, ale ogólna ocena bardzo dobra. 
 


Umm...


Nie sil się na udawanie Flutterki na każdym kroku, bo to nic nie wnosi na forum.

A co do pierwszego posta, to w spojlerze nie powinno być "osobom kochającym"?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Jeden z pierwszych FFów jakie kiedykolwiek przeczytałem. Ostatnie zdanie - mistrzowskie, ale dla komedii, a nie dla dramatu, który tu się nam rozgrywa. Opowiadanie ma ten ładunek emocji, ładnie go wykorzystywało, ale cóż... No, jest ładnie, ale czegoś tu brak. Szczególnie, że dla kucy lepiej by było, gdyby wszystkie 6 umarło, niż jedna. Dlaczego? No wiecie, łatwiej umrzeć i spotkać się w kuczym niebie, niż żyć z żalem i pustką w sercu. Ogólnie daję Ficowi 7.5/10, a jego nieoficjalna kontynuacja... Lepiej przemilczeć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...
  • 4 years later...

Siedząc w pracy i starając się nie kaszleć (przeziębienie na jesieni 2020 to bardzo niebezpieczna rzecz), przypomniałem sobie, że słyszałem kiedyś o jakimś fiku, gdzie mane six jest zamknięta w jednym pomieszczeniu i nagle któraś kaszlnęła. Miało to być bardzo klimatyczne i pełne niedopowiedzeń dzieło, które do samego końca trzyma w napięciu. 

 

Niestety to chyba nie ten fik. 

 

Mówiąc szczerze, na tych pięciu stronach (choć w zasadzie trzech, ale o tym później), nie czułem żadnego napięcia, a jedyne niedopowiedzenie wynikało z faktu, kto tak naprawdę kaszlnął i tego, co to tak naprawdę się dzieje. Choć co do tego ostatniego, to można się jednak sporo domyślić. Jest to raczej wirus, bardzo śmiertelny i bardzo zjadliwy, choć tylko pod koniec, kiedy występują objawy. Już samo to jest trochę nielogiczne dla mnie, choć musze przyznać, ze nie znam się na biologii i wirusach. Bo jeśli od objawów, które są jednoznaczne z możliwością rozprzestrzeniania wirusa, do śmierci wywołanej wirusem mija bardzo mało czasu, to ewentualna epidemia powinna wygasnąć sama, dość szybko (kiedy populacja będzie na tyle mała, by nosiciel nie zdążył nikogo zarazić. Inna sprawa, że skoro ktoś w tym pomieszczeniu kaszlnął, rozsiewając tego zaraźliwego wirusa, to unieszkodliwienie kaszlącego i tak nic nie da, bo wirus i tak już pewnie jest we wszystkich. Więc i tak powinny zginąć. Wniosek, zabijanie Fluttershy nic nie dało.

Spoiler

Z resztą, to i tak nie była ona

A skoro już przy tym jesteśmy, to sposób odebrania życia przyjaciółce też jest słaby. Nie zdziwiłbym się gdyby Twilight mogła to zrobić lepiej, szybciej i mniej boleśnie, dzięki swej magii. Z resztą, myślę, że nawet Rainbow brutalną siłą zrobiłaby to lepiej niż tu opisano. Domyślam się, co autor chciał przekazać w tej scenie, ale kompletnie mi się to nie podoba. Zdecydowanie dało się to zrobić lepiej. 

To samo się tyczy opisów i dialogów. Wiem, że fik miał być krótką formą, która maksymalizuje emocje w minimalnej treści, ale tutaj to nie wyszło. 

Spoiler

zdecydowanie daleko temu do słynnego sześciowyrazowego opowiadania Hemingwaya

Opisy nie niosą aż tyle emocji ile by mogły. Czasami są za długie, a czasami z kolei za krótkie. Do tego, słabo naświetlają sama sytuację przed kaszlnięciem i to, dlaczego one siedzą w jednym pokoju. Moim zdaniem, autor powinien był raczej sięgnąć po łatwiejszą (moim zdaniem) formę dla tego fika, czyli długie, bogate i kwieciste opisy, budujące klimat i napięcie. Tak samo z dialogami. Można było śmiało zrobić stronę albo dwie rozmów o pierdołach, czy o obecnej sytuacji, co jednocześnie stworzy atmosferę i pokaże nieco świata za drzwiami. Z pewnością taki fik by na tym nie stracił.

 

I jeszcze słowo o samej formie. Zacznę od tej wizualnej. Nie wiem po co, między każdym akapitem są aż dwie linijki odstępu (przy braku interlinii). Wiem, ze część ludzi stosuje jedną linijkę, zamiast funkcji odstępu miedzy akapitami i nie mam z tym problemu. ale 2 linii czynią tekst rozstrzelonym i nieestetycznym (do tego tworzy złudne wrażenie tych 5 stron). Do tego mamy tu angielski zapis dialogowy. U nas stosuje się półpauzy (ostatecznie można myślniki).

Co zaś się tyczy samego tłumaczenia, to niestety widać, że to tłumaczenie. Autor przełożył każde zdanie po kolei (dbając o to by brzmiało jak napisane po polsku), lecz pozostawił angielską kolejność narracji i dialogu

Spoiler
Cytat

Applejack powiedziała “Fluttershy, usiądź i połóż swoją głowę na ścianie. Będzie trochę... trochę...” klacz zadławiła się w płaczu “...szybciej.”

 

 

Cytat

Drugi pegaz odpowiedział drżącym głosem. “Też cię kocham. I wybaczam ci. Tak jest lepiej. Tylko... upewnij się, że ktoś zajmie się zwierzętami kiedy to się skończy. Kiedy wszystko wróci do normy.”

 

 

Mówiąc szczerze, nie przypominam sobie, bym widział u nas konstrukcje, gdzie akapit zaczyna się narracją (wspominającą o mówieniu, szeptaniu, czy coś), a dopiero po tym szła wypowiedź postaci. Moim zdaniem powinno być na odwrót. 

 

Podsumowując, mi się ten fik za bardzo nie podobał. Uważam, że autor nie wykorzystał potencjału drzemiącego zarówno w pomyśle, jak i w formie (którą z resztą skomplikował sobie zadanie). Jednak po komentarzach poprzedników widzę, że ten fik ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników, wiec z pewnością nie jest zły. Warto wiec dać mu szansę i na własnej skórze przekonać się, czy to dobre dzieło, czy też nie bardzo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

A tak, to jest ten fik. Pełen dramatyzmu, który… wychodzi strasznie sztucznie, lecz samo opowiadania wciąż pod pewnymi względami się broni.

 

SPOJLERY

 

Po pierwsze; grimdark? Wystarczy dark. Grimdarku jest tu tyle, co Opal napłakała. Nie ma żadnych, sensownych powodów, aby uważać to dzieło za grimdarka i przez to oczekiwania są nieco inne wobec tego fika i niestety nie zostają spełnione. Cholipka, może nawet samo sad był wystarczyło, no ale dobra. Po drugie; czemu zostało to tak przetłumaczone? Jakby to był tekst wzięty żywcem z google tłumacza. Brakuje odpowiedniego zapisu dialogowego, narracja jest prowadzona zupełnie nie po polsku. Sprawdziłem oryginał. Jest gorszy, bo pod koniec dzieją się takie rzeczy, że ho-ho! Po prostu komedia, ale tam nie było aż takiego rozstrzału między akapitami. Dlaczego są aż dwie linijki przerwy? Nie wygląda to zbyt dobrze. Po trzecie; no mogłoby to być naprawdę coś, ale… to kolejny zmarnowany potencjał.

 

Fabuła opowiada o tajemniczej zarazie. Mane 6 ukrywają się przed światem w ciemnym pomieszczeniu. To naprawdę jest nieco dziwne. Nie mają tam nawet światła. Ze wspomnianych zapasów posiadają tylko worek mąki, który i tak na nic się nie przyda. Jak długo zamierzają tam siedzieć? No możemy przyjąć, że jakiś prowiant mimo wszystko ze sobą zabrały, jednak w tej materii można sobie gdybać. Ach, no i ich pobyt tam jest również kwarantanną. Niestety nieskuteczną, bo przecież siedzą w grupie. Skoro ta choroba jest aż tak zaraźliwa, to powinny siedzieć w odosobnieniu przez jakieś dwa-trzy tygodnie, aby upewnić się, że nikt nie jest nosicielem. Czy nie lepiej było wytrzymać ten czas w izolatce, zamiast narażać życia całego Mane 6? Bo przez tę decyzję zaistniały dalsze, bardzo nieprzyjemne wydarzenia. Ogólnie, skoro cały świat zewnętrzny jest na tyle niebezpieczny, że musiały się zamknąć w zakratowanym pomieszczeniu, to nie wiem, czy na dłuższą metę jest sens przebywać we wspomnianej ciemnicy. No ale tonący chwyta się brzytwy, więc ostatecznie rozumiem motywy Mane 6.

 

Historia zaczyna się od tytułowego kaszlnięcia. I tutaj pojawia się pierwszy problem, który kładzie cały motyw detektywistyczny. Jak możemy zauważyć, kucyki siedzą w różnych częściach pokoju. Skoro tak, to dlaczego żaden kucyk nie był w stanie wychwycić swoimi uszami, skąd dobiegł dźwięk? 

 

“Szept Fluttershy dał się słyszeć dość wyraźnie w zamkniętej przestrzeni. “

 

No właśnie.

 

Rozlokowanie postaci w pomieszczeniu przedstawia się następująco; Pinkie Pie leży pod drzwiami, Applejack oraz Rarity siedzą na łóżku, Fluttershy oraz Rainbow Dash gdzieś pod ścianą, natomiast Twilight przechadza się na środku pokoju. Nawet w pomieszczeniu, w którym występowałoby echo, z łatwością można by wyznaczyć źródło dźwięku, więc dlaczego nikt nie wie, kto kaszlnął? Jasne, było ciemno, lecz tuż po zapaleniu światła można by ustalić, kto znajdował się w danym miejscu. Nawet, gdyby w jakiś sposób się przemieścił, to również dałoby się zauważyć. Mrok nie jest barierą dla przeróżnych odgłosów. Właściwie to nie ma takiej możliwości, aby na niewielkiej, zamkniętej przestrzeni ukryć tego, że ktoś kaszlnął. W obecnej sytuacji, już z góry można by wykluczyć większość Mane 6.

 

Twilight zaczyna przepytywać wszystkich pozostałych, oprócz Pinkie. Przyglądając się im gestom (na tyle, ile dostałem informacji od narratora, a jest tego bardzo niewiele, co też boli w przypadku tego typu historii) mogę stwierdzić, że Rainbow Dash jest póki co w kręgu podejrzanych, podobnie jak Pinkie Pie. No więc Rainbow chce coś powiedzieć, lecz przerywa jej Fluttershy. Przyznaje się do tego, że to ona kaszlnęła. Na podstawie całego fika, tego, jak się kończy (w tej wersji) możemy przypuszczać że to nie była Fluttershy, ponieważ pod koniec ktoś znowu kaszle, a choroba jest zaraźliwa dopiero w ostatnim stadium. Skoro tak, to Fluttershy raczej nie była w stanie nikogo zarazić swoją obecnością. Wiemy, że już dłuższy czas przebywały w zamknięciu, jednak nie mamy pojęcia, jakie objawy daje choroba, poza kaszleniem. To nie jest ostatnie stadium, więc zarażony, który przebywa ze wszystkimi do tej pory, nie mógł skazić pozostałych. Możliwe jest również, za zakażonych pierwotnie było więcej. W zamknięciu przebywały już od dłuższego czasu, więc choroba rozwija się wolno i zaraża dopiero wtedy, gdy daje jakieś tam poważniejsze objawy. No i… to mogłoby być po prostu zwykłe kaszlnięcie. Kto z nas nie kaszle? Są również inne choroby. Jasne, pod koniec ktoś również kaszle, no ale przeziębieniem albo czymś innym również można się zarazić. Więc opcje są takie; albo nikt nie był chory na tę zarazę albo wszyscy, albo tylko jedna osoba, albo dwie, albo więcej. Ale przyjrzyjmy się bohaterom tego fika.

 

Fluttershy przyznała się do kaszlnięcia. Myślę, że jak najbardziej kaszlnęła. Wcześniej wymigywała się od odpowiedzialność, ale dopiero po zebraniu odwagi postanowiła powiedzieć prawdę, bo już nie mogła znieść presji.  Dash próbowała jakoś odwieść Twilight od zabijania klaczy i broniła swojej przyjaciółki, lecz to już nie miało sensu, gdy Fluttershy się przyznała. Gdyby różowowłosa rzeczywiście nie miała z tym nic wspólnego, to jak myślicie, jak by zareagowała Rainbow Dash? No oczywiście, że furią, no ale Fluttershy kaszlnęła, więc przyznanie się do tego odebrało Tęczce motywację do dalszej kłótni. Pogodziła się z decyzją pegaz. Nie lubię tęczowej, ale nie chce mi się wierzyć, żeby pozwoliła wziąć swojej najlepszej przyjaciółce z dzieciństwa odpowiedzialność za to, co sama zrobiła, bo można również się zastanawiać, czy Fluttershy nie chroniła Dash. Rainbow jest elementem lojalności, więc nie powinna być do tego zdolna, nawet według mnie. Tak więc Fluttershy kaszlnęła. Wiedziała, że jest to najlepsza decyzja, jaką można podjąć w obecnej sytuacji. Przebywała w zamknięciu już od dłuższego czasu. Straciła sens życia. Była rozmontowana psychicznie, więc łatwo się poddała. Poza tym… to jedyna klacz, która postąpiła jak prawdziwa przyjaciółka. Reszta to śmiecie. Ach, no i cały czas wspominam, że kaszlnęła, a nie była zarażona tą tajemniczą chorobą.

 

Rarity. Nie nie mówi przez cały fik, tylko szlocha w ramionach AJ. Nie wiele można o niej powiedzieć, ale przez cały czas przebywała z Applejack, więc… Ta druga z pewnością by zauważyła, że kaszlnęła. Czy farmerka byłaby skłonna ukryć prawdę, że to Rar albo ona? Hmm… raczej nie. Ona była typem odpowiedzialnego kucyka oraz szczerego, więc to ją trochę odsuwa od podejrzeń.

 

Twilight. To jest dosyć ciekawe. To tak naprawdę ona prowadzi całą dyskusję. Ma nad nią kontrolę. W dodatku mogła zrobić coś w rodzaju self-reporta z Among Us. Światło zapala się dopiero po kaszlnięciu. Później gaśnie, a wtedy ktoś znowu kaszle. Znowu odniosę się do tej popularnej gry, ale ona ma kontrolę nad światłem, tak samo jak imposterzy z Amonga. Na jej niekorzyść przemawia fakt prowadzenia dochodzenia. Miała okazję do przepytania całej piątki, ale tego nie zrobiła. Od razu, po przyznaniu się do winy Fluttershy, nie postanowiła potwierdzić tego stanu rzeczy. Przyznanie się do winy przez podejrzanego nie jest końcem śledztwa. Trzeba jeszcze wydobyć więcej szczegółów i potwierdzić wersję “winnego”. Dlaczego tego nie zrobiła? Bo to było wygodne dla niej. Ktoś inny zginie, nie ona, więc po co drążyć temat? Z tego powodu jest to dosyć podejrzane. Ale czy Twi naprawdę chciałaby ukryć to, że może być zarażona? Tak naprawdę każda z nich nie powinna tego robić ze względu na przyjaźń, a jednak ktoś tu kręci. Każda ma życie do stracenia, wiadomo, jednak Twilight, jako przyszła księżniczka Przyjaźni, powinna być w stanie wziąć odpowiedzialność. Możliwe, że jeszcze w tamtym momencie nie była na to gotowa, no ale… Za mało wiemy.

 

Pinkie Pie. Siedzi SAMOTNIE skulona w kącie, przyciska do siebie worek mąki, co jest typową oznaką zdenerwowania i braku komfortu. Widzimy to, gdy zapalają się światła. Ma otwarte oczy i wpatruje się przed siebie. To by mogło wskazywać na to, że już wie, iż jest udupiona. Kaszlnęła, więc już po niej. Gdy przestępcy tracą grunt pod nogami, często zaczynają izolować się od detektywa. Wcześniej wygadani, zaczynają milczeć i unikają patrzenia w kierunku funkcjonariusza. Tutaj jest to aż nazbyt widoczne.

 

“Przy zakratowanych drzwiach siedziała Pinkie Pie z szeroko otwartymi oczami wlepionymi w przestrzeń, jakby nie mogła pojąć co się dzieje. Kucyk-piekarz mocno się trząsł, przyciskając do swojej piersi worek z mąką, którego kurczowo się trzymał.”

 

Przyciskany do pierś przedmiot jest barierą, która podświadomie ma odizolować klacz od reszty. Chce się za nią ukryć. To można łatwo zauważyć u dzieci, gdy zrobią coś złego albo boją się. Różowa zaciska kopyta na worku, pragnąc rozładować napięcie. Widzimy, że emocje wewnątrz niej buzują. Poza tym, do czego mógł służyć ten worek? No na przykład do zasłonięcia ust i stłumienia kaszlnięcia. Tym razem się nie udało. Tak więc… to na nią stawiam. Poza tym to głupia Pinkie Pie, która zawsze wszystko rujnuje. Szkoda tylko, że Twilight nie próbowała zadać jej żadnych pytań. Normalnie to trzeba by przeprowadzić całą dyskusję, włączając w to wszystkich.

 

No ale wróćmy do fabuły. Fluttershy się przyznała. Twilight mówi Rainbow Dash, że to ona ma zabić Drżypłoszkę.

 

“Twilight Sparkle westchnęła i osunęła się na podłogę. “Nie mamy żadnych broni,a ja nie znam się na magii bitewnej. Nawet gdybym się znała, nie mogłabym. Ty musisz to zrobić, Dash.”


 

“Co? Dlaczego ja?”

 

Dlatego że jest skurwielem z kamienny sercem i każe wyręczać się innymi. Tak, Rainbow Dash jest do tego najlepsza, bo… powody? Tam później jest mowa o tym, że najsilniej kopie, ale to nie prawda, bo to Applejack biję ją w tej dziedzinie. Poza tym… zmuszanie Rainbow Dash do zabicia jednej z tych, którą znała najdłuższej? No błagam… Twilight to pizda w tym fiku. Manipuluje emocjonalnie Rainbow, aby ta splamiła się krwią pegaz,. To tylko rzuca kolejne podejrzenia na postać księżniczki.

 

Jak to się kończy? Ktoś znowu kaszle w ciemnościach. Szczerze, to nie był to za dobry fik. Zabrakło wielu szczegółów, tłumaczenie jest mierne, a jego zakończenie w oryginale psuje jakąkolwiek zagadkę. Tutaj przynajmniej sprawa nie została rozwiązana do końca i można snuć domysły. Przynajmniej tyle. Sama scena śmierci jakieś tam emocje może wywoływać, ale też nie zostało to tutaj dobrze zaprezentowane. Za mało tutaj wątku detektywistycznego. No czemu nie dostaliśmy żadnego śledztwa, tylko od razu ktoś się przyznał i koniec. Klimat jest całkiem fajny, ale to nie wystarcza. Niestety kolejny zmarnowany potencjał.

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...

Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale „The Cough” jest utworem, który mnie tak zdenerwował, że chciałbym aby był dłuższy i wyjaśnił pewne sprawy. Niestety, tak się nie stało i czułem się po lekturze jakby ktoś mi przyfasolił tortem śmietankowym w twarz.

 

Fabuła fanfika jest prosta i opiera się na dość rzadko wykorzystywanych w fanfikach MLP:FiM założeniach. O jej założeniach dowiadujemy się z pierwszego posta na forum:

 

Cytat

Opis: Autor tłumaczenia mówi, że nie da się opisać, nie psując fabuły. W wielkim skrócie - Ponyville albo i całą Equestrię nawiedziła niezidentyfikowana, niepowstrzymana plaga. Szóstka naszych bohaterek uciekła przed nią do schronu. Wkturym ktoś zakaszlał... 

 

W tym momencie zacząłem się nerwowo śmiać, lecz pozwolę sobie nie komentować przyczyn tego zachowania.

 

Niestety muszę zepsuć czytelnikowi zabawę, gdyż musiałbym się uciec do samych ogólników a przecież pragnę wniknąć w tekst aby  uświadomić czytelnikowi, dlaczego on nie musi tego czytać. 

Przechodząc do fabuły. W bunkrze siedzą sobie główne bohaterki serialu.  Jedna z nich kaszle. Jest to objaw wczesnego stadium choroby i jest tylko jeden sposób aby ocalić pozostałe przed zarażeniem i śmiercią! Bynajmniej nie mam na myśli, że trzeba kogoś wywalić z bunkra, bo to by miało sens. Trzeba tę osobę zabić!

 

Po krótkiej dyskusji winą za kaszlnięcie zostaje obarczona Fluttershy. I wtedy zaczyna się ostra schiza. Rainbow Dash dostaje polecenie zabicia jej aby inne kucyki mogły przeżyć. Rainbow ma być dobra w kopaniu na śmierć z tego powodu, że jest „kucykiem od pogody” i kopie chmury. W tym momencie mózg mi się zawiesił. Najwyraźniej autor uważa, że kopanie chmur to to samo co kopanie... nie wiem, może drzew? No bo jeśli się nad tym zastanowić, to w bunkrze jest Applejack, która kopie drzewa od lat. I tak na zdrowy rozum to jej kopniak powinien być silniejszy chociaż ona sama może być wolniejsza niż Rainbow Dash.

 

Wiecie jaka kara była gorsza od ścięcia przez kata w przeszłości? Ścięcie przez początkującego kata. Bo czasami omsknęła mu się ręka i ofiara męczyła się dłużej. Już w przeszłości uważano to za nieprofesjonalne i dlatego dążono do zmniejszenia możliwości błędu człowieka poprzez wprowadzenie m.in. gilotyny. Czemu o tym wspominam? Bo oczywiście Rainbow Dash nie zabija Fluttershy tak, żeby się nie męczyła. Nie, kopie ją cztery razy zanim ta w końcu umrze. 

 

Dlaczego nie zarządzono losowania skoro znający serial wiedzą, że Applejack nie ustępuje siłą Rainbow i raczej ją przewyższa? I to jest właśnie najbardziej irytujące w tym fanfiku. Autor na siłę próbuje wyciskać czytelnikowi łzy z oczu czyniąc z Rainbow i Fluttershy parę! Dlatego musiała ją zakopać na śmierć! To była tak tania zagrywka, że aż poczułem złość, zwłaszcza, że cały fanfik ma tylko 6 stron i nie wyjaśnia nam od razu relacji między postaciami. 

 

Litościwie nie skomentuję też faktu, że ilekroć czytam jakiegoś anglojęzycznego grimdarka, w którym bohaterkami są Mane6 to mam jakieś 50% szans, że 2/6  z nich (czyli 1/3) z nich jest homo. Ba, w jednym z takich fanfików nawet zdarzył mi się przypadek, że 2/3 Znaczkowej Ligi też było homo. 

 

Ktoś powie: wiecie, rozumiecie, towarzyszu Obsede, fanfik powstał w 2011 roku, to był czas fandomu łupanego wtedy się pisało inaczej. Serio?! Jest rok 2023 i widzę tę tendencję tylko u burgerów i nie tylko w czasach fandomu łupanego ale nawet fandomu umierającego w konwulsjach! Jeszcze trochę i zostanę fandomowym nacjonalistą i będę wszem i wobec głosił, że nasze polskie, swojskie fanfiki są lepsze, bynajmniej nie tylko dlatego, że nasi autorzy nie dochodzą tak często do wniosku, że homoshipy są rozwiązaniem wszelkich problemów gdy trzeba w jednym akapicie nakreślić skomplikowane relacje między postaciami w fanfiku który ma od kilku do kilkunastu stron formatu A4! 

 

Zastanawiam się, czy tak trudno otworzyć wyszukiwarkę i wpisać „zapis dialogu w języku polskim”? Co, w 2011 r. też nie było u nas Internetu ani wyszukiwarek? Bo może to wyjaśnia dlaczego zapis dialogowy w „The Cough” wygląda jak żywcem przeniesiony z języka angielskiego! A co to jest „Kucyk od pogody”? Czy na strażaka mówimy „pan od gaszenia ognia”  albo na policjantkę „pani od łapania złodziei”? Czemu te anglicyzmy nie zostały jakoś poprawione?

 

Podsumowując , „The Cough” to słaby fanfik. Autor próbuje na siłę dramatyzować sytuację i nie ma pomysłu na końcowy twist, dzięki któremu czytelnik zapamiętałby to dziełko. Zapewne jednak osiągnął częściowe powodzenie, gdyż ja będę pamiętał o nim przez jakieś 48 godzin, chociaż nie zasługuje nawet na 48 sekund. 

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...