Skocz do zawartości

[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Poseł przemówił.

- Nikt panu nie każe zmuszać mieszkańców do opuszczenia miasta, tylko wtedy gdyby możliwa była walka o tamte miasto. A tak mogą sobie żyć jak wcześniej, poza tym miasto będzie pod naszą kontrolą. Burmistrz zostanie, nieważne czy to człowiek czy kuc. Nic więcej nie żądam.

 

Kristian dojechał do najbardziej pokrzywdzonego miasta obok Warszawy, tu ludzie nie mieli wody. Jego żołnierzy szybko rozstawili cysterny i zaczęli wydawać wodę źródlaną, a reszta z nim na czele zaczęli przeszukiwać kanały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chaos. To słowo nawet w połowie nie oddawało tego, co działo się teraz w Przemyślu. Opanowaliśmy jakoś sytuację, Rosjanie się nie zjawiali, poczęło być luźniej. Powoli emocje związane z samowolnymi działaniami rzekomych nacjonalistów opadały, życie wracało do normy. Aż tu nagle jak nie rypnie wieść niby piorun z nieba! Mieliśmy w schronisku prysznice, ładnie połączone z siecią wodociągową. Niedawno, bo wczoraj, urządziliśmy bladym świtem akcję mycia nowo przyjętych bezdomnych. Mężczyźni i kobiety zajęli swoje miejsca w osobnych kabinach. Niektórzy z nich się nawet uśmiechali, widać czekali na to, by spłukać z siebie brud. Kilku naszych czekało na zewnątrz, by w razie problemów pomóc nowym. Niespodziewanie w całej łazience podniósł się krzyk. Jego natężenie wzrastało, pomocnicy zdecydowali się złamać prawo do prywatności i wejść, by zobaczyć, co się dzieje. Tym bardziej, że nikt nie odpowiadał na pytania. Widok, jaki zastali część z nich zwalił z nóg. W kabinach zwijały się z bólu... kucyki. Wszelkiej maści. Jęczały, krzyczały, rzęziły. Czym prędzej zakręcono wodę. Ludzie byli przestraszeni. Jeszcze dwóch zdążyło się skucykować. jeden się napił, drugi, czy raczej druga, umyła zęby. Błyskawicznie wydano bezwzględny zakaz spożywania i korzystania z wody z rur. Znalazło się zastępstwo, bowiem po okolicznych wsiach dość często dało się trafić na studnie. Poza tym na polach leżały całe metry białego, czystego śniegu. Całą nową pozyskaną wodę prędko zaczęto rozdawać wszystkim mieszkańcóm miasta, uprzedzając władzę o ponurym odkryciu. W samym Przemyślu było jeszcze kilka przypadków, ale to my przyjęliśmy na siebie główny cios. Dzisiaj zajmowano się poszkodowanymi, zwłaszcza tymi, którzy nie wypili wody, tylko się nią oblali. Przeżyli traumę, z którą teraz trzeba było się powoli oswajać, a potem, w dalszej przyszłości, może i walczyć.

 

Nikt, a raczej prawie nikt, pomijając haniebne wyjątki w liczbie kilku osób, nie odwrócił się od tych, którzy przestali być ludźmi. Przynajmniej cieleśnie. Większość bowiem zachowywała się, jakby trafili do okropnego snu i chcieli się obudzić, niektórzy próbowali nawet chodzić na dwóch nogach. Oni potrzebowali pomocy, a ja nie wiedziałem, gdzie się zwrócić. Dlatego wysłaliśmy delegację do przemyskiego biura adaptacyjnego. Żołnierz, pop i nauczycielka. Poszedłem ja, Wołodymyr, znajomy, który bardzo pomógł zagospodarować porzuconą bazę, oraz Swietłana. Chcieliśmy uzyskać jakąś pomoc w opiece nad biednymi byłymi ludźmi. W końcu kto jak kto, ale POZ powinien się na tym znać.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wszystko będzie jak dawniej, jedyna zmiana to taka że będzie miasto pod naszą kontrolą.

 

Po nie udanym poszukiwaniu terrorystów, Niemcy dali meldunek że zauważyli uciekające pojazdy. Czym prędzej udano się na granicę z Rzeszą, a specjalne oddziały oczyszczały rury z tego eliksirowego paskudztwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowiedziałem się o ataku terrorystów i zatruciu wody. Użyłem swojego laptopa, by wyszukać jakiś informacji na ten temat i odkryłem też w jakiś sposób, że uciekli z kraju. Jednak postanowiłem sam ich dorwać. Wziąłem helikopter i małą grupę POZ'owców i dogoniliśmy ich pojazd. Następnie zatrzymaliśmy ich i w daliśmy w pojedynek. Było nas więcej, ale oni używali mocnej broni. Poranili dużą część ludzi i znów zaczęli uciekać. Miałem jednak w zanadrzu pewien trik. Wyciągnąłem małego pilota zza kurtki i nacisnąłem przycisk. Następnie wyrzuciłem na ziemię małe pudełeczko, które zaczęło się przekształcać w motor.

-Heh, dobrze mieć znajomości u Amerykańskich naukowców.

Wsiadłem na motor i po kilku kilometrach wskoczyłem na dach ich samochodu, wybiłem okno i umieściłem w kabinie kierowcy granat oślepiający. Samochód walnął w drzewo, a terroryści byli ogłuszeni. Wezwałem helikopter i zapakowałem tych przestępców do środka. Zamknąłem ich w oddzielnych celach i udałem się do siebie.

-No, Michael będzie zadowolony.

(też chce się popisać czymś)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem akurat na domniemane miejsce zatrucia wodociągów, gdy zadzwonił telefon.

- Szefie, gliniarze twierdzą, że zamachowcy opuścili terytorium Polski.

Hm, to pogarsza sprawę. Jakbym był terrorystami, to rozjechałbym się w różnych kierunkach, różnymi środkami transportu... Ciekawe, gdzie uciekli? Do państw Paktu Wrocławskiego raczej nie, to nie są samobójcy. Do Rosji tak samo... Czechy? Słowacja? Byłe republiki radzieckie? Wybrałbym raczej laickie Czechy...

Moje rozmyślania przerwało zatrzymanie się samochodu. Znaczy - dotarliśmy na miejsce. Pierwszy wysiadł ochroniarz, rozglądając się po okolicy. Zaraz za nim wysiadłem ja.

- Miejsce zbrodni - zacząłem mówić mrocznym tonem. - Kto wie, jakie niecne myśli krążyły w głowach przestępców, gdy przybyli do...

- Szefie? - przerwał mi goryl. - To konieczne?

- Cicho, wczuj się w rolę. - Poprawiłem mój kapelusz. W nim oraz w założonym specjalnie na tę okazję płaszczu wyglądałem jak typowy bohater typowego filmu noir. - A teraz zobaczmy, czy przestępcy nie zostawili jakiś wskazówek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam nadzisję że cenicie sobie dane słowo. - Podeszłem do jednorożca i coś mu wyszeptałem. Po chwili spłynęła na mnie magia z rogu jednorożca, a moja ręka zaczęła lekko emanować tęczą. - Obdarzam cię zatem przyjaźnią. Przypieczętuśmy naszą bliskość. - Serdecznie się uśmiechnąłem i wyciągnąłem do niego rękę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo chodziłem po mieście w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Ostatecznie nie miałem żadnych poszlak a moje kontakty już nie istniały. W końcu wróciłem do biura POZ i powoli zacząłem pakować wszystkie swoje rzeczy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poseł uścisnął ręke, ciekawe co się teraz stanie. Straż była gotowa, ale wątpili aby zaatakowali posła Zakonu.

 

Konwój dotarł na granicę, Kristian wysiadł razem ze strażą. Obok znajdowała się spora rafineria, postanowiono ją zbadać. Żołnierze ZLW ostrożnie wchodzili do budynku celując w każdą stronę, zamierzano znaleść wskazówki gdzie oni teraz są.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tęczowa energia, przeszła przez moją rękę do ręki posła. Poczuł w swoim ciele przyjemne ciepło i niespotykaną dotąd wiarę w dobro i przyjaźń. Po chwili energia z powrotem przeszła do mnie i przeszła na podłogę. - Od teraz ci ufam. Mam nadzieję że takim samym uczuciem obdarzę zakon. - Uśmiech. - Oddaję wam na razie to miasto ponieważ w was wierzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuje ci, od teraz jesteś również przyjacielem Zakonu. Co więcej Wielki Mistrz przysyła podarunek. - W tym momencie ochroniarze postawili przed POZowcem pozłacany dzban. - Ten dzban pochodzi z rzadkiej kolekcji, wybacz mi ale muszę wracać do Elbląga. Trzeba utworzyć kucze korpusy, ostatnio kilkanaście kucyków się do nas zgłasza. - Odparł i skierował się do wyjścia.

 

Kristian nic nie znalazł ciekawego w rafinerii, ale znaleziono ciekawą rzecz. A konkretniej uciekającą ciężarówkę, szybko stworzono barykadę i otoczono terrorystów. Tarcze powstrzymay kule a żołnierze ZLW ostrzelali ich pociskami paraliżującymi. Poskutkowało, teraz wzięto się za ich pojmanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Szefa nie ma! - rzekła do Iwanowa sekretarka, która urzędowała przed drzwiami do biura szefa FOL. Świeżo przeniesiona, bo niektórzy ledwo zapukali, a już wchodzili, nie czekając, aż szef wyciemni swoją część pokoju. - Wyjechał w ważnej sprawie. Zostawił dla pana wiadomość, ma pan wyśledzić terrorystów odpowiedzialnych za zatrucie wodociągów. Ponoć już są za granicą.

 

***

 

- Po krótkich poszukiwaniach znalazłem niewielką poszlakę - niewyraźny ślad buta. Ślad nietypowy, bo pachnący charakterystycznym zapachem...

- Szefie, gada pan do siebie - zauważył goryl.

- Zamknij się, wczuwam się w rolę. Na czym to ja... Ach tak. Pachnący charakterystycznym zapachem... czegoś. To wskazuje na to, że...

- Że być może poszukujemy bandy amatorów - stwierdził ochroniarz. - Jeden z nich zgubił portfel.

Zerknąłem na znalezisko. W środku była niewielka suma pieniędzy i karteczka z napisem "Punkt ewakuacji" i adresem.

- Jedziemy tam! - nakazałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedziałem w swoim pokoju z Lily na kolanach. Głowa bolała mnie jak diabli, nie wiedziałem, co mi jest. Miałem nadzieję, że to nic poważnego. Powoli wstałem z łóżka, nogi uginały się pod moim ciężarem. Szedłem korytarzem zmarniały i słaby. Ustałem pod ścianą, niedaleko gabinetu przywódcy. Miałem nadzieję, że Michael będzie wiedział, co to jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żołnierze Zakonu rozdawali wodę mieszkańcom najbardziej pozbawionych wody miast, to jedyny sposób by odzyskać szacunek.

- Rozdajemy wodę! Chętni niech podejdą do ciężarówek na drogach aby otrzymać dwadzieścia litrów wody! - Krzyczał jeden z żołnierzy przez mikrofon. Zadziałało ludzie masowo zgłaszali się po wodę, najwyraźniej będzie ciekawie.

Jeśli im się uda ta akcja to będzie dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję że nie będę tego żałować. Wraz z kucami skierowałem się do śmigłowca. Założyłem na oczy lustrzanki by wyglądać poważnie. Po bardzo dłuższym czasie, znalazłem się w bazie. Opowiedziałem źrebaką historyjkę i zrobiłem coś do jedzenia. Potem, wraz z moimi dziećmi skierowałem się do biura. Siedziałem na fotelu i postanowiłem wypełnić kilka papierów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz gorzej się czułem, byłem blady, miałem dreszcze, głowa mi pękała z bólu. To na pewno nie była jakaś tam choroba. To było coś poważniejszego. Próbowałem wrócić do siebie, ale po jednym kroku przewaliłem się na plecy, z ust zaczęła mi płynąć piana i krew, miałem potworne drgawki, byłem całkiem sparaliżowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...