Skocz do zawartości

[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Ludzie chodzili po wodę hurtowo, jeszczy chyba jej zabraknie. Cud, że Zakon ma dostęp do bałtyku. Odsolić wodę i da się pić, przynajmniej nikt nie narzekał. Nowo przybyłe oddziały do Gdyni również wzięły się pomoc poszkodowanym, w Polsce była akcja by pomóc tym ludziom. Wystarczyło przekazać 1% podatku, czekano na efekty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dojechaliśmy do miejsca, które prawdopodobnie było kryjówką terrorystów z POZ.

- Mieszkanie wyglądało, jakby nie było sprzątane od Potopu. Jedynym miejscem, na którym nie było śladu pleśni, był leżący na talerzu kawałek sera pleśniowego. Powietrze było tak stęchłe, że dało się je kroić nożem. W pokoju jedyną rzeczą, która mogła chodzić i się nie pobrudzić, był wiszący na ścianie zegar...

- Szefie, przeraża mnie pan.

- Zamknij się, szukaj poszlak - rzuciłem.

- Takich?

Spojrzałem na biurko. Ulotka jakiegoś hotelu na Słowacji, notatka o zarezerwowaniu biletów lotniczych... Tak, nawet data pokrywała się z terminem ataku.

- Zarezerwuj bilety, lecimy na wycieczkę - powiedziałem do goryla.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minęło parę dni zawieruchy na ziemiach polski, która obecnie jest wielkim kotłem zmian. Co rusz coś się dzieje a moja ręka nadal dobrze nie wydobrzała i sprawia mi trudność poruszanie nią. Nie to mnie jednak, ******** że musze siedzieć domu na zwolnieniu lekarskim, chociaż mogłem według siebie pracować bez przeszkód. Szef się jednak uparł, że ma mi się to zagoić trochę. Więc siedzę i oglądam, co w pudle leci a tam jak zwykle w dzień wiadomości, co złego w kraju się dzieje. Czyli nic nowego a to, że z niewiadomych przyczyn woda ma zapach wiśniowy, więc zgodnie z zasadami BHP jest niezdatna do picia, więc pozostaje mi skromne zapasy alkoholu głównie piwa na czarną godzinę. W telewizji niedługo podali, że woda zawiera eliksir ponyfikacyjny i odnotowano przypadki przemiany. Zagotowało się we mnie na tą wieść. Już nie walczą otwarcie. Wziąłem telefon i zacząłem wybierać kolejne numery. Czas zatańczyć pogo i się dowiedzieć parę rzeczy u źródła problemu, czyli tam gdzie mają eliksir.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy widziałem jak zabierali Austina. Byłem w szoku wszystkim tym, co się teraz działo wokół nas. Ponownie spojrzałem na Michaela

-Czy nie uważasz, że powinniśmy wprowadzić karantannę? To może być niebezpieczne nie wiemy, co za wirus zaatakował Austina. Jeśli to się rozniesie może zagrozić wszystkim w okolicy.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki się powoli zebrali, mimo że minęło dopiero południe to ogłoszono wolne z powodu braku stałego dostępu do wody, co dało nam sposobność do zebrania się ze sprzętem potem w jeden tramwaj nr. 22 i przesiadka pod galerią w 3. Bez kasowania biletów, bo o nie się nikt nas widząc nie odważy się spytać. Kanary zauważywszy taką grupę jak nasza po prostu wychodzą.

Pięć minut później stoimy przed biurem osadzonym w starym budynku szpitala na ul. Traugutta. Długi, 4 piętrowy budynek z czerwonej cegły z dużą ilością gęsto umiejscowionych oknach. Wokoło dużo osób. Dopatrzeć można było się nawet źrebaków niemogących ustać samodzielnie na nogach zawiniętych w koce i trzymanych na rękach z powodu zimna. Ludzie nas widząc przestraszyli się, chociaż nie mali, czego się bać. Dwóch ruszyło ze mną w stronę wejścia. Reszta została na placu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wylądowaniu w Popradzie udałem się wraz z moim ochroniarzem do hotelu, w którym mogli zatrzymać się zamachowcy. Po krótkiej, ale za to popartej odpowiednimi argumentami rozmowie - Boże błogosław korupcję! - dowiedziałem się, w którym pokoju urzęduje nowo przybyła i dość liczna grupka Polaków. Podziękowałem i udałem się do wskazanego pokoju. Na miejscu zapukałem do drzwi. Otworzył jakiś rosły, acz raczej nerwowy dryblas.

- Tak? - spytał, spoglądając na goryla. Chyba mnie nie zauważył... Chrząknąłem, by powiadomić go o moim istnieniu. Spojrzał na mnie dziwnym, pełnym szacunku wzrokiem.

- Podobno ktoś w Polsce dokonał spektakularnej akcji przemiany kilkuset ludzi w lepsze istoty - zacząłem. - Niestety, ci ktosie są ścigani. Miejmy nadzieję, że inni ktosie będą mogli pomóc im w ucieczce.

Facet rozejrzał się po korytarzu, po czym gestem kazał mi i mojemu ochroniarzowi wchodzić. W środku czekało już  siedmiu jego kolegów.

- Dobra robota - powiedziałem. - Jestem Antonovka z POZ. Mam wam pomóc w ucieczce.

- Gdzie mamy uciec? - spytał jeden z nich, najpewniej herszt.

- Do Japonii, oczywiście. Przygotowałem trasę waszego przerzutu na Ukrainę, stamtąd statkiem z Odessy do Gruzji, a potem do Iranu. Stamtąd przez Indie polecicie do Japonii.

Przez godzinkę omawialiśmy szczegóły. Uzgodniliśmy, że około dwudziestej trzeciej przyjedzie po nich furgonetka, która przewiezie ich przez granicę z Ukrainą. Po dokonaniu formalności wyszedłem, by przygotować jeszcze parę rzeczy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli dochodziłem do siebie. Całe moje ciało bolało od skurczy. Usiadłem na łóżku na którym leżałem i spostrzegłem, że jestem w lecznicy.

-Aj aj aj, przyjacielu, nieźle się poharatałeś.- powiedział wysoki mężczyzna o lekko dziewczęcych rysach. Wiedziałem dobrze, kim on jest. To była moja tulpa, moje drugie ja. Pojawiało się tylko czasami, w pewnych sytuacjach lub gdy go przyzwałem.

-Och, wielkie dzięki Acro. Nie wiedziałem.- powiedziałem z ironią.

-Po co ta ironia, wiesz dobrze, że jestem tobą. Nie musisz się tak buczyć na samego siebie.

-Yes yes, I know. Weź mnie jednak nie dobijaj, co mi się stało?

-Z tego co wiem, a wiem o tobie dużo, a raczej o nas, miałeś bardzo ciężki atak padaczki.

-Cholera, a myślałem, że się wyleczyłem.

-Z tego się nie leczy, można tylko zahamować objawy.

Zamknąłem oczy i zacząłem komplentować z samym sobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Była późna noc, gdy wreszcie terroryści zapakowali się do podstawionej furgonetki. Nie czekając na nic, kazałem ruszać ku granicy. Polskiej rzecz jasna. Po kilku godzinach jazdy przekroczyliśmy ją. Kazałem kierowcy zatrzymać się w ustronnym miejscu. Czekałem jakiś kwadrans...

- Poczekajcie tutaj - rzuciłem do uciekinierów. - Musimy coś sprawdzić.

Wyszliśmy wraz z kierowcą i oddaliliśmy. Odpowiedzialni za atak na wodociągi Polacy czekali, aż wrócimy...

- Stać, policja! - Ciszę nocy przerwał wrzask antyterrorystów. - Jesteście aresztowani za atak terrorystyczny!

Obserwowałem całą tę akcję z ukrycia. Tak, mały cynk do Komendy Głównej opłacił się...

- Wracamy do siebie - rozkazałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po powrocie do mojej kryjówki zadzwoniłem do Iwanowa.

- Iwanow, słuchaj. Polska policja schwytała osobników odpowiedzialnych za zamach. Zapewne zostaną skazani na dożywocie, ale jeśli zostaną uniewinnieni, to dopilnujesz, by stała im się krzywda. Najlepiej po cichu, by nikt nie powiązał nas z zabójstwami, rozumiesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po zastanowieniu przydzielam nagrodę Gandzi. Brawo! W twoje kopytka wręczam kilkudniowy urlop w Equestrii wycieczkę do dowolnego wymiaru. Czas na penetrowanie do jutra, godzina 12. Tylko bez szkody dla Equestrii(jak na razie Eq, ma spokój). I nie Equestrię, bo to tera nie odrębny wymiar.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kańczaj dziada - rzuciłem, po czym rozłączyłem się. Od tak dawna nie zmrużyłem oka... Nie czekając na nic, kazałem sekretarce nie przyjmować petentów, po czym zdrzemnąłem się na dosłownie pięć minut.

 

 

- Co do siana?

Dokładnie taka była moja pierwsza reakcja, gdy obudziłem się w jakimś lesie. Na pewno nie byłem w Polsce, to pewne - świadczył o tym zupełny brak śniegu. Telefon nie łapał żadnej sieci. Pistolet musiał zostać w biurze, za to miałem swój sztylet. Tyle dobrego.

- Jak to jakiś głupi dowcip, to kogoś zamorduję - mruknąłem i zacząłem przedzierać się przez puszczę w poszukiwaniu śladów cywilizacji.

 

(Świat przedstawiony innego wymiaru opisuję sam?)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu wyszedłem na nieco bardziej otwarty teren. Zdębiałem, widząc wznoszącą się ku niebu wieżę, która stała sobie w dolinie, chociaż z racji jej wysokości powinna już dawno się zawalić. Okolica wyglądała na martwą, i to dosłownie. Nieliczne kikuty drzew straszyły swymi poczerniałymi ze starości konarami, a wokół nie było żywej duszy.

- Delirium - pomyślałem. A przecież nie piłem...

Zaintrygowany, ruszyłem w stronę wieży.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...