Skocz do zawartości

[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

W końcu dojechałem na miejsce. Powoli opuściłem pociąg. Widać było zaniepokojenie kucyków tym, co się nie dawno stało. W okolicach było widać paru strażników pewnie uspokajali sytuacje. Kupiłem w kiosku gazetę, po czym ruszyłem wynająć pokój w hotelu.

-Witam chciałem wynająć pokój

-Na jak długo pan przyjechał?

-Myślę, że około tygodnia

-Więc jak pan się nazywa?

-Striding Ranson

-Dobrze może pan iść do pokoju

-Dziękuje

Poszedłem się rozpakować, po czym zacząłem czytać gazetę. Wszędzie tylko pisali o tej dziwnej katastrofie, co dotknęła Canterlot i śmierci. Jedna kolejna informacja była jeszcze ciekawsza. Groźba wojny. Za cały incydent najprawdopodobniej odpowiedzialni są ludzie. Księżniczki chcą za to im wypowiedzieć wojnę. Świetnie jeszcze tego tylko brakuje. Teraz na pewno nie postawiłbym kopyta na ziemi. Jak zniszczą barierę sami się unicestwią. W ogóle księżniczki powinny zabrać Equestrie z powrotem do swojego świata a ludziom dać zginąć skoro tak bardzo tego chcą. Cieszę się, że już nie należę do ich gatunku. Być może część ludzi zasługuje na ocalenie, ale spora większość nie zasługuje na nic dobrego. Z resztą nie ważne mam własne sprawy na głowie. Jak tak chcą walczyć to niech walczą. Byle mnie w to nie mieszać.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hauptmann Kristian! Możemy zacząć wiercenie. - zameldował jeden z grenadierów Kristianowi.

- Świetnie, zacznijcie. Podobno Polacy się zbliżają, nie mamy zakazu przybywania tutaj ani nic w prawie o takich rzeczach nie ma w prawie więc nic nam nie mogą zrobić.

- Jawohl! - odparł kierując się do swoich.

- Ciekawe, czy jest tu to czego szukamy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbija do bazy FOL i szuka pokoju Denisa po jakimś czasie znajduje i z nadzieją puka do drzwi od tego pokoju. Szybko przygotował eliksir do tego aby wylać eliksir na szefa FOL ale to to po tym jak pogadają. Miał też małą paczuszkę a weź 1L wyborowej dobrze zmrożonej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do pokazów sztucznych ogni pozostał jeszcze czas. Mimo że nie miałem zamiaru mieszać się do wojny. Nigdy nie byłem typem, który tkwi w miejscu. Opuściłem hotel, po czym skierowałem się do najbardziej odludnego miejsca, jakie znalazłem. Dokładnie przeszukałem miejsce sprawdzając czy nikogo niema w okolicy byłem tylko ja. Nie mogłem ryzykować, że mnie ktoś zauważy, bo wtedy mogłoby się wydać, że symuluje żeby uniknąć walki. Uśmiechnąłem się, po czym wskoczyłem na okno opuszczonego budynku. Powoli wszedłem do środka. Po czym magią ustawiłem sobie kilka drewnianych celów. Powoli nałożyłem katanę na kopyto. Po czym zacząłem szarże w stronę celów z niesamowitą prędkością rozwalałem wszystkie cele na drodze katana wchodziła we wszystko jak masło. Następnie postanowiłem wypróbować jedno z zaklęć, którego nauczyłem się niedawno w czasie prób kontroli amuletu. Powoli się skupiłem, po czym z rogu wyszła mi niewielka fioletowa chmura powoli zaczęła się rozrastać nad celami, po czym zaczął z niej lecieć deszcz fioletowych igieł, które idealnie wbijały się w cele. Powoli westchnąłem

-Eh niektórych nawyków się nie pozbędę. Mimo że nie chce już walczyć moja magia i sposób życia, jaki prowadziłem zawsze prowadzi mnie do walki. Mimo wszystko nie chce się w to mieszać. Każdy pobyt na ziemi zawsze się dla mnie źle kończy albo omal nie ginę albo końce w lochu. Jednak, jeśli ludzie pozwolą sobie na zbyt wiele. Zmrużyłem ponuro oczy, po czym zamachnąłem się kataną. Z uśmiechem spostrzegłem jak okoliczna belka się rozpada na pół. Nagle spostrzegłem, że budynek zaczyna się sypać. Szybko wybiegłem. Ups to musiała być belka nośna. Dobrze, że był opuszczony lepiej stąd znikać nim ktoś zauważy pomyślałem, po czym zacząłem odchodzić.

Popatrzyłem na amulet. Wiem, że chcesz żebyśmy włączyli się do walki, ale nie mam na to ochoty. Czas iść na ten pokaz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(34 Jak wyleje to przeżyjesz tylko traumę i ból będziesz miał ^.^)

Zastanawiałem się jak długo bariera będzie istniała,jeśli ludziom uda się cofnąć ją o milimetr, nie przestaną wtedy na swoim...

*Burczenie w brzuchu*

-He?Prawie zapomniałem by coś zjeść przez tą akcję w Canterlocie.Idziesz na sianofrytki?

-Nie, jadłem już.

-Więcej dla mnie. Trzymaj się

Kierując się w stronę pobliskiej restauracji,gdy nagle zauważyłem grupę pegazów z gwardii królewskiej.Ciekawe co ich tu sprowadza...

Zastanawiałem się nad dołączenie do nich co mogło by mi powiedzieć więcej co się dzieje w stolicy, jednak nadmiar obowiązków oraz stanie w zbroi cały dzień nie do końca mi odpowiada.Szedłem dalej swoją drogą zastanawiając się czym ludzie zaskoczą nas następnym razem.

Edytowano przez Shaher
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kopiemy i kopiemy. Może w końcu coś wykopiemy, a nikt na to nie reaguje o dziwo.

- A co z naszymi pojazdami? Pancerni nie mają nic do roboty. - rozmowę żołnierzy przerwało pojawienie się oficera.

- I jak ktoś jest tu?

- Nie sir! Żadnego wroga!

- Świetnie, obserwować teren dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

robi szczery słowiański uśmiech i stawia flaszkę na stół i polewa do plastikowych kubków.

-chluśniem bo uśniem...

Wypija swoją "porcję"

-aaaa.... haraszo paszla...-Skwitował szota i zapytał- Coś się dzieje ostatnio ciekawego w polsce ?

(możesz trochę przewinąć i być już... no zachlanym a ja jako wprawiony alkoholik trzymam się i prawie nie widać po mnie że wypiłem 0.5L wódki XD)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-słaba głowa...

Powiedział tak i zaciągnął go na łóżko i wlał całą zawartość fiolki do ust.

-hmmm....- Zastanawia- uciekać czy zostać... a zostanę.

Usiadł sobie w fotelu przyglądając się przemianie. Wpływ na jego decyzję głównie miał fakt upojenia alkocholowego.

Edytowano przez H@L!K
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Skoro Pado jest kucykiem. Trzeba na niego zastosować dawny wirus Komputera w końcu nie jest zaszczepiony xD)

Spokojnie ruszyłem na pokaz, gdy nagle ominąłem dwóch strażników. Jeden zaczął mi się dziwnie przyglądać. Nie zdążyłem zrobić kilku kroków, gdy nagle strażnik krzyknął w moją stronę.

-Hej! Znam cię należysz do straży. Dlaczego tu jesteś bez swojej zbroi? Dostałeś nasze powiadomienie?

-Wybacz jestem zawieszony. Poza tym skąd wiesz, że byłem w straży?

-Stąd, że to ja cie pilnowałem na twoim procesie. Z tego, co wiem twoje zawieszenie minęło. Dlaczego więc nie pojechałeś do Canterlotu? Jesteś dezerterem?! Spytał gniewnie

-Nie... Dostałem powiadomienie... Ale nabawiłem się kontuzji magicznej i nie jestem w stanie dalej walczyć

-Rozumiem... Więc dlaczego nosisz swoją broń? Skoro nie możesz jej używać

-Dawne nawyki. Zawsze ją nosze. Powiedziałem pewnym siebie głosem

-Skoro tak to życzę powrotu do zdrowia

-Dziękuje

Powoli oddaliłem się od strażników. Gdy nagle ci porozumiewawczo kiwnęli do siebie głowami. Po czym jeden z nich rzucił włócznię w moją stronę zanim zdążyła dolecieć. Szybko rozciąłem ją kataną. Spojrzałem gniewnie na strażników.

-Odbiło wam?!

-Spokojnie nie rzuciłem tak by zabić a lekko cię zranić. Większa krzywda by ci się nie stała. Musiałem się upewnić. Teraz już wiem. Jesteś symulantem! Dlaczego to robisz boisz się?!

Powoli schowałem katanę i westchnąłem

-Mam już dosyć walki chce odpocząć w końcu. Należy mi się to. Nie chce wracać na ziemie

-Sam się zgłosiłeś do nas. Chyba nie sądziłeś, że to będzie takie łatwe. A może myślałeś, że życie straży to tylko spokojne zaszczyty i awanse. Na wszystko trzeba sobie zapracować. Jesteś potrzebny ty najlepiej wiesz jak ludzie walczą. Sam byłeś kiedyś jednym z nich. Chyba, że nie wiesz, co się stało

-A skąd wiadomo, że to ludzie? Może to wypadek. Meteoryty zawsze spadały

-Ludzie byli wściekli na księżniczkę po rozszerzeniu się bariery. A meteoryt spadł dy akurat była w pałacu. Małe szanse, że był to przypadek. Wiele niewinnych kucyków i naszych towarzyszy zginęło podczas tego tak zwanego "wypadku". Poza ty na procesie powiedziałeś, że podpisałeś pakt chaosu żeby móc chronić twoich bliskich i naszą krainę. Kiedy jesteś potrzebny chcesz się wycofać? Zachowujesz się jak tchórz!

Chwilę wpatrywałem się w ziemię

-Tak masz racje. Zapomniałem o swoich obowiązkach

Strażnik się uśmiechnął

-Wracaj do Canterlotu i idź po swoją zbroję i nie martw się tak nie jest powiedziane, że księżniczki właśnie ciebie wyślą na ziemię na wojnę. Być może dalej zostaną ci przydzielone twoje dawne obowiązki patroli w Ponyville. Do tej pory to sam się pchałeś na ziemię, więc nie wiń nikogo poza sobą

-Dziękuje

-Niema, za co. A teraz wracaj do Canterlotu po swoją zbroje i rozkazy!

-Tak jest!

Cóż to tyle, jeśli chodzi o pokazy pomyślałem wróciłem do hotelu, po czym się wymeldowałem. Zapłaciłem za wszystko. Po czym zabrałem swoje rzeczy. Postanowiłem nie zwlekać i pojawić się w Canterlocie natychmiast. Mój róg i amulet zalśniły, po czym ponownie zniknąłem zostawiając po sobie mały fioletowy dym.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Wirus może być :), na stanie mam jeszcze eliksir humanizacyjny po jakieś tam misji.)

 

Wiertło które dotąd wydobywało potrzebne minerały i metale zacięło się z powodu braku energii. Zaczęto ładować wiertło.

- Hans ładuj to szybciej, nie chce mi się stać tyle na słońcu.

- Zamknij mordę Józef, tego nie da się szybciej robić.

- Niech ci będzie... - odparł strzelec pionierowi. Cóż dziwne rzeczy się dzieją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pojawiłem się w centrum Canterlotu. Zdziwiłem się nie było widać śladu po ataku. Przynajmniej ze strony budynków. Atmosfera w Canterlocie była napięta. Wszędzie chodziła straż. Na pyszczkach kucyków widziałem gniew i smutek. Nie było tutaj tak jak byłem ostatnio. Teraz rozumiałem, dlaczego kucyki były takie wściekłe. Nie miałem ochoty zwlekać skierowałem się w stronę zbrojowni, aby odebrać swoje rzeczy. Stałem w kolejce za jakimś pegazem i kucykiem ziemskim. Słyszałem ich rozmowę.

-Wszystkich ściągnęli. Kto się mógł tego spodziewać? Jak myślisz gdzie cię przydzielą księżniczki?

-Mam nadzieje, że na ziemie. Mój brat zginął w czasie tego ataku. Winni muszą za to zapłacić powiedział gniewnie pegaz

Wiedziałem już, że widmo wojny wszędzie nad nami ciąży. Miałem wrażenie, że wróciłem na dawne wojny z terrorystami. Zastanawiałem się jak będzie wyglądała ta wojna. Czy kucyki wysłane na wojnę na ziemi poprowadzi jedna z księżniczek. Cóż to wydaje się najbardziej prawdopodobne. A może wojny ze strony kucyków wyglądają zupełnie inaczej. Cóż wkrótce się przekonam.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Antidotum ma tylko Equstria i biura POZ ;p Nie oddawaliśmy go nikomu więcej xD)

W końcu nadeszła moja kolej. Strażnik wydający ekwipunek. Obejrzał mnie dokładnie

-Imię?

-Striding Ranson

Strażnik zaczął przeglądać listę. Po czy pokiwał głową

-Nie mam tu nikogo takiego

-Zanim mnie zawieszono używałem imienia Jim

Strażnik ponownie przejrzał listę

-Zgadza się. Jesteś na liście. Twoje zawieszenie minęło. Ale w liście pisałeś, że nie jesteś zdolny do służby. Już wyzdrowiałeś?

-Najwyraźniej

Strażnik chwilę popatrzył na mnie w milczeniu

-No dobrze to jest twoja zbroja, hełm i buty. Z tego, co mam na liście broni ci nie wydaliśmy

-Zgadza się pozwolono mi używać swojej

-Dobrze możesz odejść

-Chwila a rozkazy? Czy dalej jestem na stanowisku w Ponyville?

-Posłuchaj zbliża się wojna. Teraz księżniczki ustalają, kto gdzie stacjonuje. Musisz się zgłosić do nich to ci powiedzą gdzie jest twoje stanowisko. Powodzenia. I postaraj się teraz unikać kłopotów

Powoli opuściłem zbrojownie i ubrałem swój strój. Unikać kłopotów? Na wojnie? Ciekawe jak? No nic będę się musiał dowiedzieć gdzie mnie przydzielą. Ruszyłem powoli w stronę zamku. Błagam niech to nie będzie ziemia pomyślałem. Nie chce już tam wracać.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(nie pamiętam ile mam dokładnie ale coś tak było 18+5=23 eh... nigdy nie naciułam na ten eliksir...)

Nie stawiał oporu nie było sensu. Troszkę go skatowali ale nie takie rzeczy znosił w SPECNAZ'ie. Teraz czekał na wyrok w celi. Ciekawiło go jedno czy pomyślą o tym że ktoś mu kazał to zrobić czy nie... Nie mniej jednak wyjął bidonek z ukrytej kieszeni z wiadomą zawartością i pociągnął kilka lubych łyków. Od razu lepiej się poczuł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...