Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/23/13 we wszystkich miejscach
-
1/5 http://www.youtube.com/watch?v=Rq4n6gepcO8 2/5 http://www.youtube.com/watch?v=_KhoGNTKPRs 3/5 http://www.youtube.com/watch?v=4MoIOsJnWIM 4/5 http://www.youtube.com/watch?v=6mrRASXS180 5/5 http://www.youtube.com/watch?v=efbwdNwOA8E Torrent(niesprawdzony) https://thepiratebay.sx/torrent/8603846 ponoć cały film(niesprawdzony) http://www.youtube.com/watch?v=fCsZd15CVHU3 points
-
Witam! Ten skromny tekst miał początkowo być moim opowiadaniem konkursowym, ale nieszczęśliwie dwukrotnie przekroczyłem limit. Dlatego też, żeby ocalić go od zmarnowania, postanowiłem jeszcze raz go przejrzeć i wrzucić tutaj. Zapraszam do czytania! Opis: Abyss jest ważnym jednorożcem w Liberum, organizacji walczącej z tyranią Celestii i Luny. Podejmuje się kolejnej misji, bezpośrednio związanej z Rarity, ważną postacią w nowej Equestrii. Od tego momentu zmieni się wszystko, łącznie z nim samym. Biała Pani Złych Czasów Podziękowania: Standardowy zestaw: Decaded - za korektę. Jak zawsze na poziomie. Dokładnie i skrupulatnie. Dolar84 - gdy dowiedział się, że opowiadanie przekroczyło limit, został jego prereaderem. Baffling Glum - bo też poznał, jak to jest czytać tekst przed premierą. Skoro tak łądnie mnie wymieniłeś, to zamieszczę Ci tutaj link do przeczytanego opowiadania ~Dolar841 point
-
Z uwagi na to że jest to mój pierwszy post na tej stronie chciałbym wszystkich powitać! Chciałbym się z wami podzielić czymś na co pomysł przyszedł mi do głowy w czasie kolejnego (suto zakrapianego piwem) kucykowego maratonu. Orkowy komandos o imieniu Warkot zostaje przeteleportowany do lasu Everfree. Tam spotyka dwa kuce i smoka, które chcąc pomóc mu wrócić do swoich zabrierają go do Ponyville. Jak miasteczko i jego mieszkańcy to przetrzymają? Sprawdźcie sami. Rozdział I Rozdział II Rozdział III Rozdział IV Rozdział V Rozdział VI Rozdział VI i pół Rozdział VII Rozdział VIII (Rozdział zmieniony dnia 19.11.2013 Jeśli czytałaś/eś go przed tym terminem to zalecam ponowną lekturę. Przepraszam za zamieszanie.) Rozdział IX Rozdział X Rozdział XI Rozdział XII1 point
-
Witam! Po dłuższym okresie nieobecności w fandomie powracam do Was z zupełnie nowym tekstem. Jest to swego rodzaju powrót do korzeni, ponieważ znowu zacząłem tworzyć fanfika przygodowego. By zbędnie nie przedłużać, oto i opis: W poszukiwaniu Dawnej Chwały Nie ma już Equestrii, jaką wszyscy znali. W miejscu Canterlotu znajduje się słup lodu, Celestia stała się zamrożonym posągiem, nad całą krainą ciąży mroczna „Klątwa”. Nikt nie wie, co jest jej przyczyną, ani dlaczego nie dano rady jej zapobiec. Kucyki zostały zmuszone do porzucenia swojego domu. W miejscu wiosek i miast pozostały jedynie opuszczone zgliszcza. Dawna gwardzistka, Libra, za namową swojego przyjaciela wyruszy na wyprawę, w której powodzenie nie wierzy. Przyjdzie przemierzyć jej kawał świata w towarzystwie kucyków, których motywów nie jest w stanie rozpracować. Być może na swojej drodze spotka moce, do pokonania których nie wystarczy jedynie miecz. A jeśli zdobędzie wiedzę i magię, które pozwolą jej na odmienienie tego świata? Problem w tym, że klacz, mimo niewątpliwej odwagi, nigdy nie czuła się bohaterką. Ruiny dawnego świata czekają, by odkryć ich tajemnice. Grupa kucyków gotowa jest podjąć wyzwanie, nawet jeśli mieliby narażać życie. Prawdopodobnie niektórych spotka nawet ŚMIERĆ… Przydałoby się kilka słów wyjaśnień w sprawie przydzielonych tagów: [adventure] - przygody, o których opowiada tekst nie zdarzają się każdemu kucykowi każdego dnia. [violence] - bohaterowie tekstu i ich przeciwnicy często rozwiązują problemy w sposób siłowy, ale nie ograniczają się tylko do brutalnych rozwiązań. [shipping] - można się go spodziewać, przyjdzie na to czas. Pozostaje mi tylko zaprosić wszystkich do czytania. Komentarze i sugestie mile widziane. Na podziękowania i inne rzeczy przyjdzie czas później. Muszę jednak docenić pracę mojego korektora, który dba o to, by tekst był technicznie jak najlepszy. Pozdrowienia dla Decaded'a. Spis treści Prolog - "Jeszcze jedna historia" Rozdział I - "Bardzo niecodzienna grupa" Rozdział II - "W drodze na Dymiącą Górę" Rozdział III - "Czarny płomień" Rozdział IV - "Widmo dawnych czasów" Rozdział V - "Kruszyciele Kryształów" Rozdział VI - "Dzień, w którym zamrożono Canterlot" Epic: 1/10 Legendary: 1/501 point
-
GORE, VIOLENCE, 18+ Witam wszystkich, tych odważnych którzy wędrówki po dziale MLN traktują jako codzienność jak i tych którzy zbłądzili i znaleźli się tutaj przez przypadek. Zaznaczę od razu, żeby nie było niedomówień: Jeśli drogi czytelniku, nie masz 18 lat, nie powinno Cię być w tym dziale i nie powinieneś czytać tego opowiadania. Po pierwsze: W opowiadaniu występuje ostry, niewyszukany język, przemoc, krew, organy mogą kogoś trafić w twarz. Po drugie: Napisałem ten FF by sprawdzić się w kategorii gore. Zobaczyć jak mi to wyjdzie i takie tam. Wolę pisać opowiadania przygodowe (vide "Synestezja" czy nadchodzące "Widmo Przeszłości"). Więc do rzeczy: Wyobraźcie sobie jednorożca. Uczeń zwykłej szkoły jakich tysiące w całej Equestrii. Wiedzie normalne życie, uczy się w zadowalającym stopniu, jednak... Szkoła. Dla jednych piekło, dla innych miejsce spotkań, dla jeszcze innych miejsce by znaleźć swoją ofiarę. Co zrobilibyście na miejscu naszego bohatera? Zaszczutego, poniżanego i bitego? Kucyka który niema do kogo zwrócić się o pomoc, nikt go nie słucha, nikt mu nie wierzy. Staniecie się zwierzyną czy myśliwym? Dacie się poniżać czy zaatakujecie? Co jeśli każda wasza linia obrony jest podburzana, a każde postawienie się kończy jeszcze większą klęską? Zobaczcie jak potoczą się losy naszego bohatera. Stłumiony Gniew P.S Stron: 22 "Ciekawie" zaczyna się od około 12. (Dla niecierpliwych).1 point
-
Wiecie co? To już dwa lata. I coraz częściej okazuje się, że coś tu z nami jest nie tak, prawda? Gdzie ta radość z tych kolorowych koni, gdzie to wszystko co się złożyło na to, że jesteśmy tym kim jesteśmy? Ludzie, co wy robicie, gdzie wy idziecie? Nie tędy droga. Dlatego zgromadziłem tu wszystkie morały które dotąd się w serialu pojawiły, żeby były na wszelki wypadek i służyły swoją obecnością. One są aktualne cały czas, nie znikły, to my je zapomnieliśmy. Zobaczcie co nam mówiły te konie, czego nas uczyły! ~oOo~ THE TICKET MASTER Dear Princess Celestia, I learned that one of the joys of friendship is sharing your blessings. But when there's not enough blessing to go around, having more than your friends can make you feel pretty awful. Nauczyłam się, że przyjaźń daje radość kiedy możemy się dzielić tym co dobre. Lecz gdy dobra jest za mało, by mogło wystarczyć dla wszystkich, skutek jest odwrotny. ~oOo~ APPLEBUCK SEASON Dear Princess Celestia, My friend, Applejack, is the best friend a pony could ever have, and she's always there to help anypony. The only trouble is, when she needs help she finds it hard to accept it. So while friendship is about giving of ourselves to friends, it's also about accepting what our friends have to offer. Applejack jest najlepszą przyjaciółką na świecie i zawsze gotową do pomocy. Niestety kiedy sama jej potrzebuje, nie umie o nią poprosić. A przyjaźń to nie tylko dawanie, ale także przyjmowanie tego, co dają nam przyjaciele. ~oOo~ GRIFFON THE BRUSH-OFF Dearest Princess Celestia, Today I learned that it's hard to accept when some pony you like wants to spend time with some pony who is not so nice. Though it's impossible to control who your friends hang out with, it is possible to control your own behavior. Just continue to be a good friend. In the end, the difference between a false friend and one that is true will surely come to light. Dziś dowiedziałam się jak to jest, kiedy ktoś kogo lubisz woli spędzać czas z kimś, kogo uważasz za niemiłego. Nie mamy wpływu na to z kim spotykają się nasi przyjaciele, ale mimo to możemy być wobec nich w porządku i starać się to zaakceptować. Z czasem i tak okazuje się kto jest prawdziwym przyjacielem, a kto fałszywym. ~oOo~ BOAST BUSTERS Dear Princess Celestia, I have learned a very valuable lesson about friendship: I was so afraid of being thought of as a showoff, that I was hiding a part of who I am. My friends helped me realize that it's okay to be proud of your talents, and there are times when it's appropriate to show them off... Especially when when you're standing up for your friends. Dowiedziałam się dziś czegoś bardzo ważnego o przyjaźni. Tak bardzo bałam się, że zostanę potraktowana jak chwalipięta, że próbowałam ukryć kim jestem. Ale dzięki przyjaciołom wiem, że z talentu należy być dumnym i że są takie chwile kiedy trzeba go ujawnić... Szczególnie jeśli w ten sposób możesz im pomóc. ~oOo~ DRAGONSHY Dear Princess Celestia, I am happy to report that the dragon has departed from our fair country, and that it was my good friend, Fluttershy, who convinced him to go. This adventure has taught me to never lose faith in your friends, they can be an amazing source of strength, and can help you overcome even your greatest fears. Z radością zawiadamiam, że smok opuścił naszą krainę, a przekonała go do tego moja przyjaciółka, Fluttershy. Nauczyłam się dzisiaj, że nie należy tracić wiary w przyjaciół, bo to od nich czerpiemy siłę do działania i przezwyciężania strachu. ~oOo~ LOOK BEFORE YOU SLEEP Dear Princess Celestia: It's hard to believe that two ponies that seem to have so little in common could ever get along. But I found out that if you can embrace each other's differences, you just might be surprised to discover a way to be friends after all... Trudno sobie wyobrazić, że dwa tak różne kucyki mogłyby dojść do porozumienia. Ale ja dziś nauczyłam się, że przymykając oko na te różnice, można jednak się przyjaźnić... ~oOo~ BIRDLE GOSSIP Dear Princess Celestia, My friends and I have all learned an important lesson this week: Never judge a book by its cover. Someone may look unusual, or funny, or scary. But you have to look past that and learn who they are inside. Real friends don't care what your "cover" is; It's the "contents" of a pony that count. And a good friend, like a good book, is something that will last forever. Nauczyłyśmy się dziś czegoś bardzo ważnego - żeby nie oceniać książki po okładce. Ktoś może wyglądać nietypowo, zabawnie albo strasznie, ale trzeba spoglądać do wnętrza. Prawdziwi przyjaciele nie zwracają uwagi na wygląd, dla nich liczy się to kim jesteśmy. A dobra przyjaźń, podobnie jak dobra książka, przetrwa wszystko. ~oOo~ SWARM OF THE CENTURY I've learned that, sometimes, the solution to your problems can come from where you least expect it. It's a good idea to stop and listen to your friends opinions and perspectives... Even when they don't always make any sense... Odkryłam, że czasami pomoc nadchodzi z najmniej oczekiwanej strony i że warto przystanąć i posłuchać dobrej rady przyjaciela. Nawet... jeśli wydaje ci się bez sensu.... ~oOo~ WINTER WRAP-UP Dear Princess Celestia, Winter Wrap Up was one of most special things I've ever been a part of here in Ponyville. It helped me to learn that we all have hidden talents, and if we're patient and diligent, we're sure to find them. And as always, with good friendship and teamwork, ponies can accomplish anything... Pożegnanie zimy to jedno z najcudowniejszych doświadczeń tu, w Ponyville. Zrozumiałam, że każdy z nas jest uzdolniony, potrzeba tylko cierpliwości i uwagi żeby to odkryć. I jak zwykle: dzięki przyjaźni i współpracy kucyki potrafią dokonać cudów! ~oOo~ CALL OF THE CUTIE Dearest Princess Celestia, I am happy to report that one of your youngest subjects has learned a valuable lesson about friendship. Sometimes, the thing you think will cause you to lose friends and feel left out can actually be the thing that helps you make your closest friends and realize how special you are... Jedna z twoich najmłodszych poddanych, nauczyła się dziś czegoś ważnego na temat przyjaźni. Czasem myślisz, że masz w sobie coś przez co możesz stracić przyjaciół, a tymczasem właśnie to coś pomaga ci ich zdobyć i poznać lepiej samego siebie. ~oOo~ FALL WEATHER FRIENDS It's important to remember that the friendship is always more important than the competition. Dlatego musimy pamiętać, że ważniejsza od wszelkich konkursów, jest przyjaźń. ~oOo~ SUITED FOR SUCCESS Dearest Princess Celestia, This week my very talented friend Rarity learned that if you try to please everypony, you often please nopony, especially yourself. And I learned this: when somepony offers to do your a favor, like making you a beautiful dress, you shouldn't be overly critical of something generously given to you. In other words, you shouldn't look a gift horse in the mouth. Tym razem moja uzdolniona przyjaciółka Rarity nauczyła się, że chcąc zadowolić wszystkich często kończy się to tym, że nikt nie jest zadowolony, a szczególnie ty sama. A ja nauczyłam się, że jeśli ktoś oferuje ci pomoc, na przykład szyjąc piękną suknię, nie powinno się krytykować prezentu danego z głębi serca. Inaczej mówiąc: darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby ~oOo~ FEELING PINKIE KEEN Dear Princess Celestia, I am happy to report that I now realize there are wonderful things in this world you just can't explain, but that doesn't necessarily make them any less true. It just means you have to choose to believe in them. And sometimes it takes a friend to show you the way. Z radością donoszę, że są na tym świecie cudowne rzeczy, których nie da się wyjaśnić lecz to nie czyni ich nieprawdziwymi. Należy po prostu w nie uwierzyć, nie bać się i zaufać przyjacielowi. ~oOo~ SONIC RAINBOOM I learned how important it is to keep your hooves on the ground, and be there for your friends. Wiem już, jakie to ważne by stąpać kopytami po ziemi i wspierać przyjaciół. ~oOo~ STARE MASTER I assumed that I be just as good with kids as I am with animals. Boy, was I wrong. I really learned the hard way not to bite off more than I can chew. Myślałam, że sobie z nimi poradzę, jak ze zwierzakami. Niestety to był błąd. Niedobrze jest brać sobie zbyt wiele na głowę. ~oOo~ THE SHOW STOPPERS And instead of forcing ourselves to do something that's not meant for us... We each should be embracing our true talents. I zamiast zmuszać się do robienia czegoś czego nie umiemy... Powinnyśmy wykorzystać prawdziwe zdolności. ~oOo~ DOG AND PONY SHOW Just because some pony is lady-like doesn't make her weak. In fact, by using her wits, a seemingly defenseless pony can be the one who outsmarts and outshines them all. Jeśli ktoś jest delikatny, nie znaczy, że jest słaby. Wystarczy trochę sprytu i odwagi, by poradzić sobie nawet w najtrudniejszej sytuacji. ~oOo~ GREEN ISN'T YOUR COLOR Being a good friend means being able to keep a secret, but you should never be afraid to share your true feelings with a good friend. Dobry przyjaciel umie dochować tajemnicy, ale nigdy nie powinien ukrywać tego, co naprawdę czuje. ~oOo~ OVER A BARREL Dear Princess Celestia, Friendship is a wondrous and powerful thing. Even the worst of enemies can become friends. You need understanding and compromise. You've got to share. You've got to care -- Przyjaźń naprawdę potrafi zdziałać cuda. Nawet wrogowie mogą się zaprzyjaźnić, gdy się nauczą wyrozumiałości. ~oOo~ A BIRD IN THE HOOF I know, I shouldn't have jump to conclusions. Next time i'll ask before before taking matters into my on hooves. No wiem. To ta moja wyobraźnia. Następnym razem zapytam nim zacznę działać. ~oOo~ CUTIE MARK CHRONICLES Dear Princess Celestia, Today I learned something amazing! Everypony everywhere has a special magical connection with her friends. Maybe even before she's met them. If you're feeling lonely and you're still searching for your true friends, just look up in the sky. Who knows, maybe you and your future best friends are all looking at the same rainbow. Dowiedziałam się dziś czegoś cudownego. Okazuje się, że wszystkie kucyki łączy z przyjaciółmi szczególny związek, możliwe że nawet zanim się poznają. Kiedy czujemy się samotni i tęsknimy za przyjaźnią, trzeba spojrzeć w niebo. Bo kto wie, może nasi przyszli przyjaciele akurat patrzą na tę samą tęczę. ~oOo~ OWL'S WELL, THAT ENDS WELL This is Spike, writing to you about my adventures. This week, I learned that being jealous, and telling lies gets you nowhere in friendship. I also learned that there's plenty of love for every friend to share. So, from here on out, I promise that I, Spike, will- Tym razem pisze do ciebie twój Spike. Nauczyłem się właśnie, że zazdrość i mówienie kłamstw, wcale nie służą przyjaźni. Teraz już wiem, że przyjaciółmi powinniśmy się dzielić. I dlatego obiecuję, że od tej chwili, ja Spike już- ~oOo~ PARTY OF ONE Dear Princess Celestia, I am writing to you from the most delightful party. I'm not only having a great time with my friends, but also is given the opportunity to learn a valuable lesson about friendship. Always expect the best from your friends and never assume the worst. Rest assured that a good friend always has your best interests at heart. Piszę do Ciebie z uroczego przyjęcia. Uwielbiam spędzać czas z przyjaciółkami, a przy okazji dowiedziałam się czegoś ważnego. Po przyjaciołach zawsze należy spodziewać się najlepszego. Nie podejrzewać ich o złą wolę. Trzeba wierzyć, że prawdziwy przyjaciel nie da ci zrobić krzywdy. ~oOo~ BEST NIGHT EVER Friends ever may have made even the worst of times to something pretty great. Zgrana paczka przyjaciół potrafi dobrze bawić się wszędzie. ~oOo~ SEZON II ~oOo~ LESSON ZERO Dear Princess Celestia, We're writin' to you today because today we all learned sumpn' about friendship. We learned that you should take your friends' worries seriously. Even if you don't think that she has anything to worry about. And that you shouldn't let your worries turn a small problem.. into an enormously huge entire-town-in-total-chaos Princess-has-to-come-and-save-the-day problem! Signed, your loyal subjects. Piszemy do ciebie, bo nauczyłyśmy się czegoś o przyjaźni. Że zmartwienia przyjaciół trzeba brać na serio. Nawet jeśli myślimy, że to drobiazgi. Martwienie może bowiem zmienić drobny problem... ... w nieokiełznany, straszliwy chaos, nad którym dopiero księżniczka może zapanować. Podpis, twoje wierne poddane. ~oOo~ LUNA ECLIPSED Dear Princess Celestia, When you first sent me to Ponyville, I didn't know anything about friendship. I met somepony tonight who was having the same problem - your sister, Princess Luna! She taught me that one of the best things you can do with friendship is to give it to others, and help them find it themselves! And I'm happy to report that all of Ponyville has learned that even though somepony seems a little intimidating, even scary, when you offer them your friendship, you'll discover a whole new pony underneath. And even if my Star Swirl bearded costume didn't go over, this still turned out to be the best Nightmare Night ever! Kiedy wysłałaś mnie do Ponyville, nie wiedziałam nic o przyjaźni. Dziś spotkałam kogoś w podobnej sytuacji. Twoją siostrę, Lunę. Nauczyłam się od niej, jak dobrze jest obdarzyć kogoś przyjaźnią i pomóc mu ją znaleźć. Myślę, że wszyscy się dziś nauczyli, że nawet jeśli ktoś nas trochę onieśmiela czy budzi lęk, wystarczy zaofiarować mu przyjaźń, by odkryć zupełnie nową istotę. Nawet jeśli moje przebranie nie zdobyło uznania, to i tak była to najlepsza Noc Koszmarów w dziejach. ~oOo~ SISTERHOOVES SOCIAL Having a sister is just about the bestest thing in the world. But it sure isn't the easiest. I agree that being sisters is a wonderful thing, but it takes teamwork. Sometimes it's about compromising. Sometimes it's about accepting each others' differences. But mostly, it's about having fun together. Even if it means getting your hooves a little bit dirty. Zawsze mówię, że nie ma to jak rodzona siostra, ale tarć się nie uniknie. Zgadzam się, że fajnie jest mieć siostrę, ale trzeba współpracować. Trzeba umieć się dogadać, pogodzić się, że sporo nas różni, no i nauczyć się razem bawić. Nieraz przyjdzie troszkę ubłocić kopytka... ~oOo~ Na razie to tylko tyle, jest tego więcej na Internetach (tutaj na przykład: http://pl.mlp.wikia.com/wiki/Raporty_przyja%C5%BAni ). Chodzi tu o to, by mieć to pod ręką, i gdy coś złego się stanie, można było zawsze sięgnąć i użyć. Mam dużą nadzieję że się przyda. Cygnus1 point
-
Jest chłopakiem, dlatego nie rozumiem czemu pisze na forum że jest klaczą Ma jedną z najbardziej oryginalnych sygnatur, ludzie go tutaj lubią i znam tego osobnika dość długo . Edit: Prorok PP, widzę że lubi anime o nazwie Sword Art Online.1 point
-
1 point
-
1 point
-
Jeden z milszych kolorków (and stuff) na forum.1 point
-
Ciąg dalszy przygody. Rozdział jest spokojny. Dowiadujemy się jednak kilku ciekawych faktów mających wpływ na los bohaterów. Wszelkie uwagi i te drobne błędy, które zdołałem wyłapać zaznaczyłem w tekście.1 point
-
1 point
-
No to jedziemy z tym koksem. Opowiadanie pochłonąłem na raz. W wielu momentach się śmiałem, w wielu przygryzałem wargę czekając na to co będzie dalej. Kreacja postaci - bezbłędna. Prowadzenie akcji - miejscami powiedziałbym, że nieco zbyt szybkie, ale to nie raziło. Stworzony klimat wręcz wylewał się z opisów i sytuacji przedstawionych i porywał ze sobą. Opis bitwy - mocny, brutalny, na granicy gore. Fenomenalny i hollywodzki, ale w tym dobrym stylu. Nie mieliśmy bohaterskiego gwardzisty kładącego trupem 50 000 przeciwników a to się ceni. Zakończenie - doskonałe. Po prostu doskonałe. To co się zdarzyła z pewnymi bohaterami/bohaterkami było... zaskakujące, gdyż rzadko spotykane w opowiadaniach. Tak, tak wiesz dokładnie o kim mówię, a spoilera nie wsadzę I ten cliffhanger... Podsumowanie - wspaniała rzecz i czekam na kontynuację.1 point
-
Wygrzebałem ten temat teraz, jednak po przeczytaniu tego wszystkiego, muszę powiedzieć że wcześniej nawet aż tak nie brałem pod uwagę tych lekcji. I dopiero teraz zrozumiałem że czasami to może być lekarstwo na niektóre z naszych problemów życiowych, problemów z przyjaźnią. Aha, no i prawie zapomniałem zrugać tego, który pierwszy skomentował w tym temacie, w jakim sensie pranie mózgu, pomyśl zanim napiszesz, błagam.(Tak wiem, napisał to dawno temu, bla bla, po prostu nie mogłem tak na to patrzeć)1 point
-
1 point
-
Every Sweet Nothing (Hardwell vs. Kevin Jay Bootleg) mi się spodobał i chyba se go ustawie go na budzik 8/10 (Nie rozumiem ludzi którzy robią wszystko dla kasy i reputacji. Ja to robię z pasji choć plusem nie pogardze. )1 point
-
Robię to dla plusa. Ale super. A na serio, to ja również nie przepadam za tego typu muzyką. A co do miksu to wydaje mi się nawet spoko, ale nie mnie to oceniać.1 point
-
Handel reputacją? Powiedziałabym, że to be i nieładnie, ale nic nie ma o tym w regulaminie forum, więc róbta co chceta (ノ´ヮ´)ノ*:・゚✧ Co do miksu... nie jestem fanką muzyki elektronicznej [dlatego ocena tak zaniżona ;_; ], ale to nawet wpada w ucho 6.5/101 point
-
jakieś 3 niepotwierdzone torrenty.możliwe że to reuploady z youtube magnet:?xt=urn:btih:AC9FB0168BE6B9E5C1EEBFF32BBC51141B1F27C0&dn=Equestria%20Girls%20part%201.mp4&tr=udp%3a%2f%2ftracker.openbittorrent.com%3a80%2fannounce&tr=udp%3a%2f%2ftracker.publicbt.com%3a80%2fannounce&tr=udp%3a%2f%2ftracker.ccc.de%3a80%2fannounce magnet:?xt=urn:btih:6AC182373984D030E9567EB67363BDFB680114CA&dn=Equestria%20Girls%20part%202%20section%201.mp4&tr=udp%3a%2f%2ftracker.openbittorrent.com%3a80%2fannounce&tr=udp%3a%2f%2ftracker.publicbt.com%3a80%2fannounce&tr=udp%3a%2f%2ftracker.ccc.de%3a80%2fannounce magnet:?xt=urn:btih:DC66FDCBE2BD56F7EC3EEFA72024C0A763CA95BF&dn=Equestria%20Girls%20part%202%20section%202.mp4&tr=udp%3a%2f%2ftracker.openbittorrent.com%3a80%2fannounce&tr=udp%3a%2f%2ftracker.publicbt.com%3a80%2fannounce&tr=udp%3a%2f%2ftracker.ccc.de%3a80%2fannounce PS te torrenty to chyba : PS2 linki na mega Part 1 https://mega.co.nz/#!zd1DEIqL!YMqc3Sjl1R40uIaWVfpgAQ_K6LAbe8zdeWfRLQyPZXw Part 2 section 1 https://mega.co.nz/#!Ddt0VDwD!HbBt5nvbEM79Urk7XZyPlj1ethxK4HBUwTQlFWHjKsg Part 2 section 2 https://mega.co.nz/#!zVtyHYaA!FMzKfG4dD6ZRgnnu1Is_Jnisr_x_ok5mBnzUIYXGyqo1 point
-
Obejrzałam nocą ten film, niestety na połowie ekranu, ale lepszy rydz niż nic i: Film mogę ocenić na 4/5, zabieram punkt przez1 point
-
Szanowna Księżniczko Luno! (Zwana dalej Wielką Siostrą) Tymże listem składam prośbę o przyjęcie mnie, Lindsa IV de la Londsona do Domu Wielkiej Siostry. Może na początek parę słów o sobie. Jestem 21-letnim studentem logistyki, specjalizacja transport, mający od niedawna do czynienia z Ministerstwem Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej (w związku z pracą licencjacką). Studiuję w Warszawie, gdzie mieszkam od prawie 2 lat, urodziłem i wychowałem się w Tychach koło Katowic, moja rodzina pochodzi z rejonów Łomży i Białegostoku, posiadam tytuł Oficjalnego Poznaniaka i Wrocławiaka - cóż za różnorodność, która objawia się w mej osobowości! Ta różnorodność wymusiła w moim życiu liczne podróże, kilka razy w roku, skąd w dzieciństwie nabyłem hobby, jakim jest geografia, transport oraz podróżowanie. Uwielbiam jeździć i odkrywać nowe rejony. Przykładowo podczas Majówki zwiedzałem Toruń, Pomorze i Malbork oraz całą Warmię i Mazury (mapka trasy: http://24.media.tumblr.com/2eb4af43d3098731237ff46b54c68fe1/tumblr_mm2cuzA3oZ1s0jsi7o1_1280.png ). Lubię wszelaką muzykę. Począwszy od disco-polo, idąc przez klubówki i docierając do muzyki, którą najbardziej lubię - rock i metal. Jestem tolerancyjny muzycznie, jedynie nie znoszę dubstepu i noise'u. Droga księżniczko, dodatkowo nie ukrywajmy - o ile wśród kandydatów na pewno trafią się osoby lubiące czasem wypić alkohol, czy zapalić papierosa, tak chyba poza mną nie znajdziesz nikogo, kto zamiast palić papierosy woli wciągnąć tabakę, albo zapalić... [fragment listu usunięty przez Najwyższego Cenzora]. W polskim fandomie, podobnie jak Syskol, działam niemalże od początku - od marca 2011 roku. Bacznie obserwowałem co się działo w fandomie, można by rzec, że znam historię polskiego fandomu. Swojego czasu dużo zrobiłem dla niego. Zaczynając od stworzenia wraz z Salmonellą podstaw Śląskiego fandomu (organizacja I Śląskiego Ponymeetu), udzielania się na FgE (relacje z meetów, pojedyncze artykuły). W miarę możliwości pomagam ludziom ile mogę. Służę za przyjaciela, a jak trzeba i mogę coś pomóc przy organizacji ponymeetów - pomagam. Oprócz tego pałam się pisaniem fanficków ("My Little Poland", "My Little Saint") oraz współtworzeniem fanpage'a dla warszawskich Bronies i Pegasis na Facebooku. Nie muszę chyba pisać, że bardzo wielbię Księżniczkę Nocy i Snów. Ci, co mnie znają, wiedzą to najlepiej, więc nie będę dodatkowo się podlizywał Wspomnę jedynie, że swojego czasu na Kucykowym Teamspeaku w miejscu zwanym Sanktuarium Księżniczki Luny prowadziłem od czasu do czasu mszę kierowaną ku Waszej Wysokości. Powodów do wysłania zgłoszenia miałem wiele. Zacznę najpierw od oczywistych i często padających powodów. Po pierwsze uważam Big Sistah za ciekawy pomysł, który urozmaici życie na forum MLP Polska. Nie będzie to zwykły nabijacz postów jak zdecydowana większość tutejszych zabaw, tylko zabawa, w którą naprawdę będzie trzeba się zaangażować, tak więc nie skończy się na postach z małym, jednym zdaniem, czy też tak jak kończy spora część tematów na forum (schemat: "Ktoś o coś pyta" => "Piszę swoją opinię olewając wszystkie inne" => "Zero dyskusji"). Zdałem właśnie sesję i szukam nowych wyzwań. Tutaj prezentowane wyzwanie spełnia moje oczekiwania. Po drugie moja różnorodność, doświadczenie w fandomie i to, że jestem rozpoznawalny w wielu miejscach polskiego fandomu czyni mnie dobrym kandydatem do projektu. Przy okazji Warszawa miałaby swojego reprezentanta. Nie, żebym uważał się za Warszawiaka, miał siebie za nie-wiadomo kogo itd., zwłaszcza, że przez wcześniej wspomnianą różnorodność, trudno mi się czuć przywiązanym do konkretnego regionu. Po prostu uważam się za Polaka, jednakże jak dotąd chyba nie zgłosił się nikt, kto by reprezentował największą wieś w Polsze. Po trzecie - i tutaj już prywatny powód - za niedługo wyjeżdżam do Tychów odwalać praktyki studenckie. Osobiście nie znoszę rodzinnego miasta i ciężko mi w nim wytrwać kilka dni. Możliwe też, że nie będę miał możliwości działania w fandomie w takim stopniu, jak to robiłem dotąd. Uczestnictwo w projekcie Big Sistah umożliwi mi oderwanie się nieco od szarej rzeczywistości i pomoże mi przetrwać okres, w którym będę zmuszony mieszkać w mieście określanym jako polska stolica motoryzacji (Fiat oraz Ford) i piwowarstwa (Tyskie). Przepraszam. Wiem, że ten fragment zgłoszenia jest żałosny i czyni mnie człowiekiem żałosnym, no, ale już lepiej być szczerym nieprawdaż? Proszę o rozpatrzenie prośby. Z uszanowaniem, Linds IV de la Londson PS. Momentami wykorzystałem zawartość My Little Face When, anime Saint Seiya oraz mojego tumblra. Wiem, do projektu przyjmowani są użytkownicy, nie OC. Jak najbardziej popieram i proszę nie odbierać tego, co wykorzystałem jako zgłoszenie OC itp. Nie posiadam aparatu, dobrej kamery, więc nie mam jak udekorować list sobą. Zaś tutaj pokazywane OC, to nie OC, lecz moja ponysona. Czyli krótko mówiąc prostym językiem - ja. PS2. Tak, świat wokół ponysony jest czarno-biały. Nie wiem czemu. Ale tak jest : P1 point
-
Widać, że to jeden ze starszych tekstów, bo zrobiłeś zdecydowanie duży postęp w sztuce pisarskiej, ale zacznijmy od początku. Ciekawa fabuła, akcja dobrze rozplanowana i logicznie prowadzona. Dobrze wykreowani bohaterowie. Zawsze chwaliłem za opisy - tutaj niestety jest z nimi średnio. (Wiem, że potrafisz stworzyć zdecydowanie lepsze! ^^) Pomysły są bardzo dobre i część opisów jest dokładna i rzeczowa, a (niestety) część rozpisana trochę niechlujnie i zdawkowo. Pojawiały się też powtórzenia w bliskim sąsiedztwie. Strona techniczna (akapity, dialogi) też nie najlepsza, ale wiem, że to jeden ze starszych tekstów, więc o to się nie czepiam. Zostawiłem w tekście kilka...dziesiąt pamiątek. Interpunkcji jednak nie ruszałem, bo fachowcem w tych sprawach nie jestem. Może nawiązałbyś jakąś znajomość z jednym z korektorów? Co by nie było - udostępnianie tekstów z błędami może rodzić u niektórych osób wrażenie niechlujstwa ze strony autora. ;< Może pomyślałbyś kiedyś nad przepisaniem tekstu na nowo? Tak czy siak - tekst mi się podobał, mimo że nie jestem fanem gore, bo nie jest bezsensownie zapisaną rzeźnią, a ma stabilną podstawę fabularną.1 point
-
Dziękuję bardzo za zaczekanie, mam nadzieję, że podanie będzie ok i pozdrawiam. (Nie wiem dlaczego część czcionki jest w innym rozmiarze, ale próbowałem i nie da się z tym za dużo zrobić, abo po prostu ja nie potrafię mam nadzieję, że wybaczycie to drobne uchybienie.) Podanie na oficjalnego Mistrza Gry Doświadczenie: Prowadzę sesję w roli mistrza gry od pięciu lat, głównie w środowiskach przyjacielskich, a także od pewnego czasu na tym forum.( http://mlppolska.pl/watek/4351-w-poszukiwaniu-harmonii-zabawa-sesja-rpg-dru%C5%BCyna-id%C4%85ca-po-jedzenie/page-49) Jako gracz mam już siedmioletnie doświadczenie. Inne realia: Oprócz świata MLP jestem dość dobrze zaznajomiony z Warhammerem (głownie fantazy, ale 40 000 również jestem w stanie poprowadzić), szczątkowo znam również Neuroshimę, D&D , Fallouta i Wiedźmina. Osobiście wolę z tych już istniejących uniwersów prowadzić MLP. Jeśli chodzi o klimat danej sesji jest on dla mnie dowolny, potrafię się dostosować do wszystkich (jak do tej pory) zaleceń gracza w sprawie świata i fabuły. Często lubię się pytać graczy o ich życzenia, aby sesja się im bardziej spodobała. Nie będę jednak ukrywał, iż moim ulubionym typem gry jest długa i epicka przygoda, w której gracze dążą do konkretnego celu. Nie lubię gdy wszyscy muszą ze sobą rywalizować, dlatego tworzę często antagonistyczne drużyny, które mają cel przeciwny do siebie. Dzięki temu gracze mają zarówno kogoś, komu mogą ufać, jak i realnych, myślących przeciwników. Dlaczego ja: Cóż nigdy nie lubiłem takich pytań, bo tu teoretycznie chodzi o wykazanie swej wyższości w konkretnej dziedzinie nad kimś innym, a to mi się nie podoba. No cóż, tutaj mogę powiedzieć praktycznie tylko tyle, że lubię uszczęśliwiać ludzi prowadząc dobrego RPG’a i sądzę, że w związku z moimi zamierzeniami co do następnej sesji na forum przydałby mi się mój własny prywatny poddzialik, gdyż lubię mieć wszystko ładnie zorganizowane, a nie porozrzucane, choć i tak jestem bardzo wdzięczny Discors Bassowi za to jak ładnie wszystko u siebie w dziale poukładał (włącznie z moimi sesjami) Wady zalety: Zacznę od wad 1. Jestem dyslektykiem, dysgrafem i dysortografem, przez co zdarzają mi się różnego typu błędy, choć odkąd nowy silnik forum znów zaczął mi podkreślać błędne wyrazy wydaję mi się , że jest to mniej odczuwalne ( w większości przypadków zawsze sprawdzam swoje posty, zanim je opublikuję) 2. Forum nie jest dla mnie najważniejsze, jeśli zdarzy się ważna sytuacja np. egzamin w szkole to niestety nie odpisze w sesji, jednakże staram się aby to było jak najmniej odczuwalne, jak mi to wychodzi to najlepiej spytać moich graczy. 3. Niestety nie jestem orłem jeśli chodzi o obsługę komputera i innych spraw elektronicznych, co czasami może przeszkadzać przykład: do niedawna nie umiałem obsługiwać dysku gogle, na którym można bardzo dobrze zamieszczać karty postaci. (Jednakże staram się w miarę możliwości dowiadywać jak coś zrobić i przez to moja wiedza stale rośnie.) 4. Jestem tylko człowiekiem i popełniam błędy. Przejdźmy teraz do zalet: 1. Po pierwsze uwielbiam bawić się mechaniką gry (jestem zwolennikiem RPG z użyciem kości i statystyk, a nie samej woli MG, choć oczywiście kości powinny w jak najmniejszym stopniu wpływać na calość) (oczywiście cały potrzebny sprzęt posiadam). Dzięki tworzeniu mechaniki jestem w stanie dostosować ja pod daną sesję, przez co działa to bardzo wydajnie i sprawdza się. 2. Kreatywność, no cóż ciężko mi mówić, że jestem kreatywny. Wolę powiedzieć co o tym świadczy, a czy to podchodzi pod kreatywność zostawiam już Waszej ocenie. Jestem w trakcie tworzenia własnego systemu RPG, nie opartego na niczym konkretnym (oprócz MLP). Tworze do niego całe uniwersum (tu akurat oparte na serialu, jednak znacznie zmienione, pod względem wielu czynników), jego historię, mapy i wszystko co jest potrzebne do tego typu rzeczy. Z ukończonych już podprojektów tego wielkiego przedsięwzięcia (sądzę, że zanim skończę zajmie mi to parę lat) mam już dwie mapy : Equestrii i ziem leżących na północ od niej, pełną zbrojownię z wymienionymi statystykami i specjalnymi zasadami wszelkiego rodzaju broni i opancerzenia, wzór karty postaci oraz ponad połowę historii Equestrii. W najbliższym czasie planuję rozwijać mapę, zakończyć pracę nad historią tego państwa i rozpocząć pracę nad historią Wilków mieszkających w Wielkim Lesie. 3. Sumienność, patrząc na dotychczasową sesję, którą prowadzę trzymam dobre tępo odpowiedzi i rzadko kiedy nie udaję mi się zadowolić moich graczy. Choć oczywiście mogę się mylić. 4. Duża elastyczność. Chodzi tu o to, iż tak jak wcześniej wspomniałem udaje mi się do tej pory prowadzić sesję w wielu realiach i dostosowywać się do potrzeb graczy. W tym punkcie można też zawrzeć to, iż sesja jest plastyczna, gdyż mam jej tylko ogólny zarys w głowie, a w większości przypadków trochę improwizuję. Może być to uznane za wadę, jednakże wydaję mi się, że potrafię wymyślić ciekawą historię przy czymś takim , a zarazem daję to graczom możliwość nieograniczonego wyboru, gdyż nie będę im na siłę wpychał czegoś, co sam wcześniej zaplanowałem, tylko dostosuję się do tego co zrobią. 5. Bardzo lubię długie opisy. Poezji nie można się ode mnie spodziewać, ale za to dokładnych i skrupulatnych, obejmujących różne aspekty sytuacji opisów. Sprawia to, iż jestem w stanie poprowadzić sesje w różnym nastroju, gdyż wszystko zależy wtedy od sposobu narracji, mogę skupiać się na krajobrazie, a z drugiej strony w innej sesji podawać szczegóły rozpruwania stworzenia i jego zgonu, a w trzeciej wszystko na raz. 6. Staram się mieć zawsze kontakt z graczami, jeśli tylko coś im nie odpowiada, ja zawsze proszę o informację o tym i staram się dojść do porozumienia zadowalającego wszystkich. To gracze są najważniejsi, bo MG jest od zapewnienia fascynującej i wciągającej historii, z której Oni mają czerpać radość. 7. Wszystkie sprawy związane z mechaniką gry załatwiam u siebie, a gracz nawet nie musi się nią zajmować. Oznacza to, iż uczestnik nie musi nawet znać zasad zdawania danego testu, a gra staję się bardziej realistyczna przez element losowy(kości). Kontakt: Mail : [email protected] Skype: miswojtek1 Własne opowiadanie: Była noc roku dwieście pięćdziesiątego siódmego po odkryciu Equestrii. W środku ciemnego Lasu Feniksów, położonego na wschód od Kryształowego Imperium, siedział w mroku kuc. Jego długie czarne włosy opadały majestatycznie na srebrzysto-białe, muskularne ciało. Odznaczał się niecodzienną krzepą i wysokim wzrostem. Spędził w tym lesie za dużo wiosen, aby teraz czuć jakiś dyskomfort z tego powodu. Jego zamyślone, ale i dumne, a zarazem nie znające strachu oczy skierowane były ku niebu. To ono zdradzało pierwsze przejawy wielkiego zwycięstwa z przed kilku dni. Wcześniej od miesiąca pokryte wulkanicznym pyłem, z którego sypały się jak deszcz podpalone głazy, pustosząc wschód Kryształowego Imperium. Teraz znów zakryte przez chmury burzowe. Ukazały się pierwsze błyskawice tej nocy, przecinały przestrzenie granatowych przestworzy trupiobladymi szramami. Z oddali dochodził odgłos grzmotów, które wskazywały temu doświadczonemu kucowi, na szybkie zbliżanie się burzy. W normalnych okolicznościach każdy rozpaliłby ognisko, jednak on nie mógł sobie pozwolić na to ryzyko. Mimo iż góry ,do których dążył, były już bardzo blisko, do jego serca wkradał się niepokój. Wszyscy, którzy go znali nigdy nie ośmieliliby się nawet pomyśleć o tym uczuciu, jednak teraz autentycznie się bał się. Czół to po raz drugi w swoim życiu i tak teraz, jak i wtedy był sam w ciemnościach Lasu Feniksów, tej przeklętej krainy, gdzie zapuszczają się tylko szaleńcy, bądź kuce, które pożądają wypełnienia pewnych ślubów. Ten ogier jednak nie był szaleńcem, już za życia w większości miast Equestrii rozbrzmiewały o nim pieśni, a nawet same księżniczki znały go osobiście. Budził lęk wśród wrogów i uznanie sojuszników. Cień tego wojownika rozpoznałby każdy, kto kiedykolwiek zjawił się w Strażnicy Wschodu, był to bowiem sam Shining Blade Wielki Mistrz Trzeciego Equestriańskiego Stowarzyszenia Rycerskiego zwanego Płomieniami Wschodu. To właśnie on, tak jak każdy członek przeszedł mordercze treningi, tak umysłowe, jak i fizyczne, gotując się do obrony granic Kryształowego Imperium przed zagrożeniami ze strony smoków i bestii zamieszkujących Las Feniksów. Nie było na świecie większych specjalistów w eliminacji strasznych dużych stworzeń, niż Płomienie Wschodu. To stowarzyszenie nie przygotowywało do walki na polu bitwy w formacjach, robiło z kucy maszyny do zabijania smoków. Wiedzieli wszystko o ich zwyczajach i słabych punktach. Kulminacją szkolenia było zawsze wypełnienie ślubów i samotne zabójstwo jednej z tych wielkich bestii. Nie było to łatwe zadanie i tylko nieliczni stawali się pełnoprawnymi Płomieniami Wschodu, jednakże, wtedy każdy kuc o zdrowych zmysłach nie wchodził im w drogę. Członkowie tego stowarzyszenia mieli tylko jednego nierozłącznego przyjaciela. Opracowanego przez mistrzów, przed wielu laty, kutego w ekstremalnie wysokich temperaturach z najlepszej jakości materiałów, świetnie wyważonego, nadającego się do zabijania wielkich bestii wschodu. Tym kompanem na dobre i złe był ogromnych rozmiarów miecz dwuręczny, którego nazwa pokazywała jego przeznaczenie. Śmierć Smoków była to broń jednosieczna, której ostrze wyróżniało się ogromną masą, tak, że tylko nieliczni potrafili ją podnieść, a co dopiero władać. Zgrubiała część klingi po drugiej stronie od boku tnącego zapewniała dodatkową siłę uderzenia, odpowiednio zamontowane obręcze trzymające umożliwiały pewny i wygodny uchwyt. Miecz, choć bardzo ciężki był wyważony wręcz perfekcyjnie i przy odpowiednim wyszkoleniu kuc potrafił wywijać nim tak szybko jak kijem. Jednak to nie w tym wszystkim tkwił sekret tej broni. Jej niezwykłość polegała na specjalnie zaprojektowanym ostrzu, które posiadało ogromne ilości różnych rozmiarów zębów z magicznych rud metali. Wszystkie razem wspomagały się i nadawały olbrzymie możliwości tnące. Miecz był zdolny do przecięcia prawie wszystkich istniejących pancerzy, nawet smoczej łuski. To dzięki temu ostrzu Płomienie Wschodu były w stanie w ogóle konkurować w walce ze smokami. Shining Blade odczuwał dziś to samo uczucie strachu, co przed laty, gdy wybrał się w te ostępy, aby wypełnić śluby. Wtedy po raz pierwszy miał się zmierzyć ze smokiem, co zatem dziś, po tych wielu wiosnach mogło nie dawać mu spokoju? Działo się tak, gdyż przeciwnik nie był zwykłym smokiem. Shining Blade musiał pokonać Narafnoga. Tą straszną bestię, która niespełna pięć dni temu zaatakowała Kryształowe Imperium. Poczwara zgromadziła wielką armię zniewolonych przez siebie stworzeń, które były całkowicie mu podporządkowane i zmutowane, tak iż częściowo przypominały smoki. Planował zniszczyć i podbić wiele krain dla ich bogactw. Spustoszył Strażnicę Wschodu i zabił Dimond Light’a – Imperatora Kryształowego Imperium. Ta kraina nie został podbita tylko dzięki wielkiemu poświęceniu Księżycowych Gwardzistów i księżniczkom. Jednak Narafnog uciekł i szykował nową armię, ta natomiast złamałaby w końcu opór i pogrążyła Equestrię w popiołach. To dlatego bał się tej walki, miał stanąć oko w oko z potężną bestią aby ratować to co kochał. Z tego co słyszał od przypadkowo spotkanych członków Płomieni Wschodu, wielu już próbowało, lecz Narafnog za każdym razem okazał się być lepszy. Teraz miało się okazać, kto jest silniejszy smok czy kuc. Noc minęła Shining Blade’owi dość spokojnie wyspał się i nabrał sił. Wiedział, że będzie ich potrzebować. Przez jego umysł przetaczała się rodzina i przyjaciele oraz kraina, którą tak pokochał. Nie mógł pozwolić sobie na porażkę, sprawdził czy wszystko jest w porządku z jego bronią. Te ostrza z reguły nie psuły się w żadnych warunkach, jednak nie można było sobie pozwolić na jakiekolwiek niedopatrzenie. Wszystko okazało się być w porządku. Rozejrzał się jeszcze dookoła, roślinność, która go otaczała wydała się bardziej przygnębiająca niż wczoraj, a mroki lasu wysysały pewność siebie i odwagę z duszy. Shining wyjął z juków kawałek czarnej mantykory zabitej kilka dni temu, którą się żywił ostatnimi czasy. Zjadł, mięso było już lekko nieświeże, suche i bez smaku, jednak dalej zapewniało energię. Spojrzał przed siebie. Rozciągał się tam potężny łańcuch górski, tworzący okrąg wokół pewnej doliny. Skały tych wzniesień miały odcień brązu, choć niektóre wchodziły w czerwień. Gdzieniegdzie dało się zobaczyć strumienie tryskającej w powietrze lawy, która zastygała pomału tworząc czarne nacieki wzdłuż stoków. Wszędzie unosiły się czarne dymy, które wcześniej powodowały zasłonicie nieba, teraz jednak ogień gór stygł i tylko nad tamtym przeklętym miejscem zalegały pyły wulkaniczne. Po wczorajszej burzy nie było już śladu, zza horyzontu wschodziła złota tarcza słońca, oświetlając tą niebezpieczną krainę. Wraz z pierwszymi promieniami wyruszył Shining Blade ku Smoczym Górom, ku przeznaczeniu, ku Narafnogowi. Wielkie armie smoka najprawdopodobniej właśnie opuszczały granice Lasu Feniksów, szykując się do wkroczenia na ziemie Kryształowego Imperium. Smocze góry opustoszały, nie odbywał się tam zlot smoków, ani nie stanowiły już bazy dla sił Narafnoga. Prosto zatem było dostać się do nich. Shining Blade omijając lawę i ostre jak brzytwa kamienie, wspiął się na grań oddzielającą dolinę, od reszty świata. Nie spodziewał się ujrzeć, tego co dostrzegł. Był tu już wiele razy, jednak nigdy ta dolina nie została pokryta taką ilością nor, namiotów i innych prowizorycznych schronień. Nie było wątpliwości, że to tutaj stacjonowała niegdyś znaczna część wojsk smoka. Teraz jednak wszystko zionęło pustką, nie było żywej duszy, a już wiele z budynków, o ile można to było tak nazwać, przewróciła się, bądź spaliła od żaru lawy, która płynęła wszędzie strumieniami. Nie trudno przyszło ogierowi domyślić się, gdzie może przebywać Narafnog. W tej dolinie była bowiem jaskinia, w której zawsze odbywały się narady smoków. Tym razem zadziwiała jednak swym wyglądem. W surowych ścianach zostały bowiem wyrzeźbione kolumny i płaskorzeźby, przedstawiające różne smoki i płomienie Ilość misternej roboty, zniewolonych przez smoka istot, przyćmiewał większość budowli Equestrii swym kunsztem, jedyne co wydawało się brzydkie to kolor skał, był to brąz wchodzący w czerwień i gdzieniegdzie magmowe detale. Z wnętrza jaskinii dobiegał blask wielu klejnotów i złota. Kuc pewnym krokiem skierował się w stronę wejścia. Gdy tak przemierzał połacie spalonej ziemi, dostrzegł wiele spalonych, bądź rozdartych ciał swych towarzyszy. Wszędzie dał się wyczuć zapach krwi, gdzieniegdzie gołe kości wystawały z ziemi, zbroje leżały poszarpane w popiołach. Ogier spojrzał na swój pancerz. Nie był on szczególny wśród Płomieni Wschodu. Napierśnik płytowy, ustawiony mocno pod kątem do kierunku chodu zapewniał większą szansę na odbijanie ciosów, został wykonany ze stopów rud magicznych z Canterlockich kopalni, ozdobiony licznymi emblematami słońca i płomienia, odbijał promienie porannej gwiazdy i lśnił się nimi. Na kopytach podobne kawałki metali, jednak nie połączone ścisło ze sobą, aby nie ograniczać w żadnym stopniu ruchów. Wszystko to zapewniało bardzo dobrą ochronę, jeśli właściciel uważał, aby nie dać się przebić ostrzu przeciwnika w miejsce nieosłonięte pancerzem, a takowe wyszkolenie było jedną z podstaw, trenowanych od chwili wstąpienia do stowarzyszenia. Chełmów nie noszono, ze względu na ograniczanie widoczności, a ta była bardzo ważna. Lepsze pancerze posiadali tylko Księżycowi Gwardziści, którzy to wyposażeni byli w pełne zbroje płytowe z najlepszych materiałów. Jednak patrząc po trupach dla obecnego przeciwnika, twardy metal był łatwy do przebicia jak kartka papieru. Nie zapewniał żadnej ochrony. To jeszcze bardziej napawało lękiem i strachem. Shining w końcu dotarł do jaskini, jej wewnętrzny mrok przytłaczał duszę, wysokie sklepienie sprawiało wrażenie, jakby się wchodziło do jakiegoś bogatego zamku, czy pałacu. Ogier starał się nie wydawać żadnych dźwięków, chciał skorzystać z elementu zaskoczenia. Zagłębiał się z każdą chwilą w mrok. Po dostaniu się do wnętrza wyszedł ze strumienia światła wpadającego do jaskini, aby skryć się w cieniu. Otaczały go góry klejnotów, złota, fragmentów budynków, a nawet uzbrojenia. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do mroku, ujrzał wiele kolejnych trupów kucyków, przy każdym z nic leżał wspaniały wyrób płatnerstwa mistrzów ze Strażnicy Wschodu – Śmierć Smoków. Ogier miał wrażenie, że w oddali w kącie jaskini dostrzegł cielsko potwora. Zbliżał się ostrożnie. W ograniczonym świetle Shining zorientował się w rozmiarach bestii, była ogromna mierzyła około trzydziestu metrów długości, w pozycji leżącej osiem metrów wysokości, a szerokość ciężko było ustalić. Ogier zbliżał się powoli, dostrzegał już ostro zakończone i błyszczące łuski. Nagle oniemiał, w odległości kilkunastu metrów od smoka zorientował się, iż jest to tylko góra kamieni szlachetnych, jednocześnie coś zasłoniło na chwilę światło wpadające do środka. Ogier szybko odwrócił się. Nie zdążył nawet zobaczyć co zablokowało wejście, gdy do jego uszu dobiegł groźny, tubalny, niski, ale chropowaty głos. - Podobają ci się moje zbiory, niemądra istoto? W sercu Shining Blade’a zrodziło się przerażenia i złość na siebie, że dał się tak podejść, ten błąd mógł przypłacić życiem, bowiem za nim stał ogromny smok. Jego wielkość przewyższała rozmiary kupy klejnotów, cały pokryty był czarnymi jak smoła łuskami, które odbijały promienie światła, tak iż niektóre wydawały się białe. Potężne łuski w kształcie ogromnych płyt okrywały całą brzuszną część potwora, podczas gdy reszta ciała osłonięta była różnych rozmiarów tarczkami zachodzącymi na siebie. Skrzydła smoka budziły respekt. Przypominały z konstrukcji te nietoperza, tyle że błony skórne były o wiele grubsze. Potężne mięśnie wyćwiczone w długich lotach zdolne były kruszyć skrzydłem wierze i budynki. Ze stawów smoka wystawały duże i potężne kolce, prawie takie same, jak na jego grzbiecie. Oczy spłaszczone i groźne, oprócz łuskami osłonięte były gładkim fałdem skóry o twardości większej od metalu. Pomimo rozmiarów smok poruszał się zgrabnie i płynnie. Pazury u jego łap nie stępiły się pomimo tak częstego wykorzystywania. W myślach ogiera od razu pojawiło się przekonanie, że ta bestia od początku swego istnienia został stworzona do walki. Miał rację, Narafnog pozbawiony był słabych punktów, każdy element jego pancerza stanowił prawie nieprzebijaną barierę, siła jego mięśni była wręcz niemierzalna. Takie smoki mają jednak i swoje wady. Jeśli coś się im stanie, to regeneracja trwa bardzo długo, a może nawet wieki. Ciężko zasklepić dziurę w tak twardym cielsku. Jedynymi szybko powracającymi do sił punktami są oczy takiego smoka. Często również ta odmiana znacznie słabiej posługuje się magią, a czasami wręcz w ogóle z niej nie korzysta, niestety ich odporność na czary nie zmienia się, a nawet jest wyższa od przeciętnych stworzeń z ich gatunku. Myśli Shining Blade’a od razu powędrowały ku bitwie sprzed kilku dni, gdzie smok został ranny. Musiał odnaleźć ten punkt i wykorzystać go. Jednak nie miał teraz czasu na rozmyślania, gdyż smok już bardziej zirytowanym głosem powiedział: - Czego tu chcesz ty małe ścierwo? -Wynoś się stąd- powiedział ogier spokojnie, pewnie, ale głosem nieznoszącym sprzeciwu. -Ja? Mam się stąd wynieść? I mówi to jakaś mała pokraka? Wielu takich jak ty powaliłem samym podmuchem z mych skrzydeł, wielu spaliłem żywcem, ugną się pode mną całe krainy, a ty głupia istoto śmiesz mi rozkazywać. – Smok nadął klatkę piersiową. Shining Blade zbyt wiele razy walczył z tymi kreaturami, aby nie wiedzieć, co się stanie. Szybko rzucił się pędem w bok, zrobił to w idealnym momencie, gdyż z paszczy smoka wyłonił się czysty ogień. W jednej sekundzie temperatura wewnątrz jaskini podniosła się, gdy fioletowo-czarny płomień spadł w miejsce, gdzie przed chwilą stał ogier. Smok palił ten obszar przez pięć sekund, co najwyraźniej dla niego nie było czasem wcale długim, gdyż każdy znawca tych stworzeń na pierwszy rzut oka zauważyłby, iż jego klatka piersiowa nawet nie drgnęła do wewnątrz, jak to się dzieje, gdy smok musi wykorzystać kolejne połacie ognia znajdujące się w jego wnętrzu. Shining Blade zdołał odskoczyć. Narafnog spojrzał się na stopioną ziemię, gdzie nie mógł dostrzec żadnego śladu życia. Przekonany o unieszkodliwieniu wroga zdziwił się, gdy jego czułe uszy zarejestrowały dźwięk tarcia metalu. Była to klinga Śmierci Smoków, wyciągana z wielkiej pochwy na plecach ogiera. Miecz zalśnił w resztkach szalejących w dziurze po wypaleniu płomieni. Shining Blade w całkowitej ciszy ruszył galopem w stronę wroga, czynił to jednak z gracją i nie bez opamiętania, rejestrował wszystko wokół. W ciemności dało się słyszeć tylko miarowe stukanie kopyt. Spokój ten zakłócił dopiero szum powietrza, a raczej jego furkot. Ręka smoka zakończona pazurami zdolnymi ciąć litą skałę upadała na ziemię jak wielkie, wieloletnie drzewo, dążąc do przygniecenia oponenta. Ten jednak zareagował błyskawicznie, odskoczył w bok robiąc przewrót. Szybko podniósł się i płynnie obrócił do tyłu. Wszystko zostało idealnie wymierzone w czasie, cios z obrotu nastąpił w momencie, gdy łapa bestii odbijała się od podłoża, kierowana siłą zwrotną uderzenia. Powietrze wydało inny dźwięk, odpowiadający przecinaniu go przez wielkie ostrze, które z siłą dotarło do celu. Magiczny metal starł się ze smoczą łuską, był specjalnie do tego stworzony, Shining Blade już się cieszył z udanego ciosu, miał wrażenie, iż siła cięcia zaraz przełamie pancerz i uszkodzi tą część ciała smokowi. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że wyprofilowana klinga nie wytrzymała, a jej zęby pokruszyły się, nie robiąc nawet rysy czy wgłębienia na potężnej płycie na łapie potwora. Umysł szybko przeanalizował fakty, miał jeszcze szansę, Narafnog nie da rady zabrać ręki tak szybko. Shining Blade wykonał kolejny błyskawiczny obrót przez w lewą stronę, wykorzystując siłę odrzutu poprzedniego ciosu, właśnie tego uczyli się przez lata w stowarzyszeniu, jedyny sposób na płynne władanie taką wielką bronią, jest wykorzystywać jej bezwładność, tak też zrobił i tym razem. Normalnie obroty w trakcie walk grożą poważnymi obrażeniami i porażką, jednak w tym przypadku nie miało to znaczenia. Gdy Shining znów stanął twarzą do łapy, ta odrywała się od ziemi, szybko wyprowadził kolejny cios, tym razem potężne pchnięcie. Stal ponownie spotkała się z płytą łuskową, jednak teraz miecz nie tylko stępiał. Siła uderzenia złamała go w pół, a jego przednia część poszybowała w powietrze. Miecz przestał być zdatny do użytku, dlatego Shining szybko zwolnił rękojeści zaciskowe i odrzucił szczątki swej broni. Mimo zewnętrznego opanowania w jego sercu panowała burza, tracił nadzieję na zwycięstwo, jego broń w żaden sposób nie była w stanie skruszyć, ani nawet zadrapać łusek smoka. Na dodatek sama uginała się pod ciosami i właśnie się rozpadła. Nie było jednak czasu na dłuższe przemyślenia, już pierwsze odgłosy furkotu znów przepełniły powietrze, należało uciekać. Shining rzucił się do najbliższej góry klejnotów., myślał początkowo, czy by się tam nie zakopać, ale przypomniały mu się słowa z wykładów, że coś takiego gwarantuje pewną śmierć, gdyż smok w końcu odnajdzie kuca, który wtedy nie ma szans na obronę. Mózg ogiera pracował na pełnych obrotach i starał się wyciągnąć wszelkie informacje, które mogłyby mu się teraz przydać. Tok myślowy stanął na słowach „szukajcie słabych punktów”, które jak jakieś przykazanie powtarzali profesorowie każdemu, kto tylko wstąpił do Płomienie Wschodu. Gdzieś potwór musiał odnieść ranę, w ostatnim pojedynku z księżniczkami, gdyż się z niego wycofał ,a przez to przegrał oblężenie. W tych ciemnościach jednak nie sposób było czegokolwiek wypatrzeć. Shining Blade szybko schwycił kilka dużych kamieni szlachetnych z pobliskiej sterty, wiedząc, że chciwość smoka nie pozwoli mu na zaniechanie pogoni za złodziejem. Następnie ogier rzucił się pędem w stronę wyjścia z jaskini. -Spłoniesz ty parszywy mały złodzieju, twe kości rozpuszczą się i spopielą!- usłyszał za sobą groźny, a wręcz wściekły głos smoka. Spiął się w sobie i zmusił ciało do najszybszego pędu, gdy tylko wyskoczył z jaskini i schował się za jej ścianą, z wnętrza strzeliły płomienie, topiąc powoli skały. Kolumny otaczające to wejście i wszystkie płaskorzeźby zmieniały się w marną masę, niegdyś przez lata kute w kamieniu przez istoty zniewolone przez smoki teraz niszczały w przeciągu sekund. Shining biegł dalej, choć wolniej. Nie chciał się doszczętnie zmęczyć, jeszcze przed rozpoczęciem prawdziwej walki. Dopadł właśnie do szczątków, jednego z poprzednich śmiałków, którzy próbowali zgładzić Narafnoga. Szybkim ruchem podniósł leżący obok miecz, taki sam, jakim on się posługiwał, poczuł się pewniej, gdy znajome obręcze znów ścisnęły kopyta, a ramiona zaznały ciężaru. W tym momencie z groty wyłonił się jego przeciwnik, W ciemnościach ciężko było określić jego rozmiary, jednakże teraz wręcz przytłaczał wielkością. Wyprostował korpus, tak aby jego głowa znalazła się jak najwyżej, po chwili ujrzał swoją zdobycz, jednak i Shining Blade zorientował się w tym, czego chciał. Narafnog posiadał ogromny wypalony obszar na środku lewej płyty piersiowej. Jej popękana struktura ujawniała zadziwiającą grubość osłony, choć nawet ona nie wystarczyła aby ochronić bestię przed magią księżniczek. Rana miała powierzchnię ok dziesięciu metrów kwadratowych. Stanowiła bardzo dobry cel, lecz również i bardzo ciężko dostępny. Smok poderwał się do lotu, po czym z szybkością błyskawicy zaczął pikować w stronę ogiera. Cały obszar wokół niego zapłonął, pokryty fioletowo-czarnym ogniem, Shining nie zważając na ból palonej skóry biegł, jednak nie mogło uchronić go to przed furią smoka. Ten spadł na ziemię, powodując jej fałdowanie. Całe płaty wychodziły ponad standardową powierzchnię, jak podczas wielkiego trzęsienia ziemi. Ogier po chwili przewrócił się. Jego zbroja ochroniła go od nadziania się na ostre jak brzytwa wystające fragmenty skał wulkanicznych, oraz częściowo przed oparzeniami. Gdy ogier się podniósł, ujrzał swego oponenta niedaleko od siebie. Wiedział, że teraz smok ma przewagę, zaskoczenie zawiodło, walka tradycyjna zawiodła, pozostało tylko wykorzystać słaby punkt, jednak z sekundy na sekundę szala zwycięstwa przechylała się na korzyść smoka, nie męczył się i nie odnosił poważnych obrażeń. Shining Blade poczuł, że stać go będzie już tylko na ostatni zryw. Połamane od upadku żebra wbijały się w jego wnętrzności, czół to, wiedział, iż długo nie da rady przeżyć. Rzucił się więc prosto pod przeciwnika. Smok nie spodziewał się tego, lecz od razu zalał całą okolicę ogniem, tym razem Shining Blade musiał przejść przez płonący słup żywych płomieni, lecący prosto z paszczy bestii, aby dostać się do jego klatki piersiowej. Biegł, usłyszał znajomy furkot powietrza, więc otworzył lewe oko, spojrzał mimowolnie na osłaniającą oczy przed ogniem rękę. Jego dawniej srebrno-białe umaszczenie teraz stawało się czarne, skóra mu płonęła, w oku poczuł niewyobrażalny ból, jednak ułamek sekundy widzenia, zanim i oko spłonęło pozwolił mu zobaczyć wielką łapę smoka, rzucił się w tył i cios ominął go. Smok przestał zionąć, aby zobaczyć efekty swego ataku. Ujrzał kuca, z fragmentami wtopionej w ciało zbroi, który szybko podniósł się i skoczył do jego wysuniętej przód głowy, Narafnog zareagował w porę i odsunął łeb, to dało jednak czas Shiningowi na bieg bez płomieni wokół. Kuc dopadł do przedniej łapy przeciwnika, wtedy nie czół już nic, większość nerwów w jego ciele uległa spaleniu, gdzieniegdzie ze zwęglonej skóry wystawały gołe, czarne kości. Jednak wola i poczucie obowiązku podtrzymywały go przy życiu. Shining zmobilizował się i zamachnął potężnie w łapę Narafnoga. Zauważył, iż łuski pokrywające staw są mniejsze, a gęstsze. Na niektórych również spoczywała krew smoka, zmienił lekko kąt uderzenia i wbił w tamto miejsce swą klingę. Trafił idealnie pomiędzy łączenie łusek, cios został wyprowadzony z taką siłą, iż przebił pancerz wślizgując się do skóry, a później tnąc ją. Smok poczuł ból, czyli coś, do czego nie był przyzwyczajony, ta mała ranka, spowodowała u niego coś na kształt lęku. Szybko więc uniósł swą łapę, aby ją ochronić. Gdyby nie ta czynność Shining niechybnie spłonąłby, gdyż bestia szykowała się do ponownego podmuchu, który przetopiłby już nawet kości, zostawiając z bohatera tylko kałużę spalonej krwi i wnętrzności. Ogier jednak szybko zaszarżował w kierunku klatki, przebiegł pod nią i korzystając z impetu wpasował swe ostrze w wielką ranę zadaną przez księżniczki. Pancerz w tamtym miejscu, choć zdążył się już częściowo zregenerować , to jednak ustąpił bez większych oporów pod mieczem, czując to Shining Blade odbił się od ziemi i całym sobą wcisnął ostrze głęboko w cielsko Narafnoga. Klinga jakby w czymś utkwiła, jednak po ułamku sekundy, słychać było potworny trzask. To miecz przebił bardzo twardą osłonę serca smoka, jest ona wytrzymalsza niż jakakolwiek inna część tych stworzeń, jednak z uwagi na olbrzymie ciśnienie krwi, która przez nie przepływa, staje się łatwiejsza do przebicia niż najtwardsze z łusek. Shining trafił swym mieczem na moment, gdy komora serca rozszerzała się, co wspomogło siłę uderzenia i umożliwiło przebicie tego narządu. Po chwili na wszystkie strony trysnęła krew bestii. Zalewając kaskadami ogiera. Rana szybko się powiększała, rozrywana przez ciśnienie. Słychać było nieustanne pęknięcia. Shining szybo wyciągnął swe ostrze, aby Narafnog szybciej się wykrwawił. Odskoczył na bok, aby nie utonąć w posoce wypływającej z monstrum. Tam spostrzegł, iż jego miecz złamał się podczas uderzenia i pewnie dalej tkwi gdzieś w tkankach. W tym momencie opuściły go siły , a przed oczami pojawił się mrok, myśli odpłynęły w dal, a ciało bezwładnie upadło na ziemię. Smok wydał z siebie ryk tak przeraźliwy, że słychać go było na wiele mil, wyrażał upływające życie i siły z bestii. Krew lała się z rany, jak woda z wysokiego szczytu, zalewała całą okolicę. Była brudna i czarna jak smoła, z nielicznymi czerwonymi przebłyskami. Narafnog zaczął wić się w konwulsjach i starał się choć odszukać tego, który zadał mu tak okropny ból, jednak posoka zasłaniała mu świat, po pół godzinie opadł z sił, a z serca leciał już zaledwie strumień, po kolejnych minutach, czas Narafnoga na świecie dobiegł końca i wielkie cielsko na zawsze spoczęło w dolinie pomiędzy skałami Smoczych Gór. Księżniczka Celestia, przygotowująca obronę głównej bramy w Kryształowym Imperium, usłyszała śmiertelny ryk zmory Equestrii. Poderwała się do lotu i przybyła wraz z ostatnimi promieniami słońca do Smoczych Gór. Tam dostrzegła Shining Blade’a. Za pomocą potężnej magii podtrzymała jego ledwo tlące się życie i przeniosła go do Najlepszych medyków w Całej Equestrii. Ci po wielu dniach nieustannej pracy i łączeniu najnowszych zdobyczy magicznej wiedzy uratowali życie Shining Blade’a. Jednak jego nogi i oka nie udało się ocalić. Ten ogier był nie do poznania. Już przed laty na jego twarzy widniało wiele blizn, teraz jednakże miał wszędzie ślady po wypalającym ogniu, w wielu miejscach pozostały mu dziury po odłamkach twardych skał, które raniły go wielokrotnie, gdy upadał na ziemię. Wiele kości zrosło się niepoprawnie, przez co jednak wyglądał na jeszcze większego. Stanął znów na nogi, aby wypełnić jeszcze ważniejsze dla Equestrii misję, coś co będzie ją chroniło przez wieki nawet po jego śmierci.1 point
-
Nie nie jest lepiej, jest coraz gorzej... ale z Twoją głową. Usuń to, to jest przecież tak żałosne że nie ma tutaj nic do komentowania. Zlepek głupich tekstów które nie są dopasowane do ruchu mowy. Ty naprawdę albo nie masz co robić, albo robisz to by zaimponować kolegom z gimnazjum, abyś miał jakiś szacunek że potrafisz klnąć. Twoje żałosne filmy mają zerową wartość. Powiedz mi? Jarasz się jak słyszysz jak ktoś klnie? Naprawdę aż tak to kręci że robisz takie bezsensowne filmiki? Może masz inny powód? Może to śmieszy osoby z Twojego otoczenia i w twoim wieku ale nie mnie...1 point
-
1 point
-
Żałosne, jakim trzeba być baranem aby coś takiego stworzyć? Zaniżasz poziom fandomu takimi filmikami, bo one ani nie są zabawne ani wartościowe. Jesteś zapewne jakimś dzieciakiem z podstawówki, który jara się takimi nudnymi tekstami. Słyszałem je zanim one w internetach były modne. Może kiedyś z tego wyrośniesz może nie, ale na razie odłącz sobie taki biały kabelek podłączony do portu komputera, z napisem ETHERNET.1 point
-
1 point
-
Tak więc jedziemy dalej z przygodami Chasera i Vasca: Rozdział II1 point
-
Co to ma być, pls delete. Imię : Nie będę się wtrącał Twoja już to sprawa. Wygląd : Wytworzony z pewnej strony, w dodatku brzydkie kolory który nie pasują do siebie. Gdybym żył w Equestrii nie chciałbym spotkać takiego pegaza na oczy, chyba że byłbym takim "Stevem Wonderem". Historia : Matka w barze pracowała, przychodziły pewnie do niej kucyki po piwo/wódkę i wyżalić się, upijali się jak świnia wylewając swe smutki w alkoholu. Cóż za kolorowa kraina, bar w Equestrii. Zmarła za pewne bo to niebezpieczna robota jest wieczorami tak pracować, została zamordowana a ciało zakopali. Jakże piękny wierszyk, normalnie tak się wzruszyłem, że mi łzy poleciały. Przestań z tym słoneczkiem... może grała w taką grę i stąd ma taki przydomek od ojca? Imprezy, tylko imprezy jej w głowie! Mówię Wam skończy za niedługo jak matka w barze, a później zostanie zamordowana. Rozwaliło mnie też imię matki : Spring Drink po prostu miazga Podsumowanie : Ten OC nie jest nawet żałosny, jest żałośnie śmieszny. Dzięki za poprawę humoru, wymyślajcie więcej takich a świat będzie piękniejszy.1 point
-
Trochę zauważam tu offtop więc postaram się jakoś swoim postem skierować wypowiedź do tematu. Jak zauważyłem ostatnio bardzo ludzie jadą po clopach/gore. Więc: 1. Gore. Sam to potępiam, już sam widok krwi/wnętrzności mnie obrzydza. Ale jest jeden feler. Mimo że potępiam OFICJALNIE gore, to czasami... Jak ktoś mnie ostro wkurzy, albo tak skrzywdzi, że nawet doprowadzi do łez... To mam ochotę stworzyć takie dzieło gore z tą osobą jako ofiarą, bo wtedy uznaję, że "kulka w łeb" to dla niego śmierć bezbolesna, więc czasami wyobrażam sobie, że w Cupcakes jest taka osoba zamiast Rainbow Dash, Ewentualne "tworzenie" gore to tylko traktuję jako sposób rozładowania negatywnych emocji a ogólnie jestem antyfanem gore i nadmiernej brutalności. A i nigdy nie dam kucyka (a już zwłaszcza Derpy czy Fluttershy) w roli ofiary/torturowanego - za wyjątkiem np takiej Diamond Tiary czy Silver Spoon. 2. Clopy. Tu już jestem bardziej tolerancyjny... Bo już same stosunki to są wynikiem biologicznej potrzeby (choć od tego łatwo do gwałtu, czego nie toleruję), silnych więzi emocjonalnych (oczywiście mówię tu o miłości), a także... W przeciwieństwie do artów gore, arty erotyczne są o wiele milsze dla oka. (oczywiście jak ktoś nie lubi to nie zmuszam, mówię o swoich odczuciach). Dla clopów jestem bardzo tolerancyjny, ale za wyjątkiem: a) Yaoi - no cóż, to jest podyktowane orientacją i reakcją na same wyobrażanie sobie miłości męsko-męskiej - oczywiście jak ktoś lubi to niech czyta/ogląda. b) Foalcony - to inaczej arty/fici z udziałem źrebiąt a wobec tego jestem naprawdę nietolerancyjny, w końcu nie tylko sam gardzę pedofilami, ale również to jest zabronione przez prawo polskie (i nie tylko), nie tylko samo "odbywanie stosunków" z dziećmi jest przestępstwem (choć wg mnie to jest zbrodnia) zabronionym przez prawo, ale także posiadanie materiałów z "pornografią dziecięcą" i arty/fici foalcony to tak samo jak właśnie owa "pornografia dziecięca" i uważam, że twórcy foalconów powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej, ale to tylko moje stanowisko. c) Międzygatunkowe - mimo że uważam że kuce są jak ludzie, to jednak nie potrafię przełknąć artów/ficów "Human x Pony" nie mówiąc już o "Human x Animal", "Pony x Animal" - po prostu podchodzi to pod zoofilię, co prawda w kodeksie karnym nie ma wzmianki o zoofilii, to dla mnie jest to dziwne i nieakceptowalne. Oczywiście "Pony x Pony" akceptuję tak samo jak "Human x Human". d) Sceny gwałtu - wobec gwałtów też jestem nietolerancyjny w rzeczywistości, więc nie toleruję w ficach/artach scen gdzie jest gwałt. e) "Dziwne" arty - tu chodzi o np. robienie z dziewczyn/klaczy tzw. "shemale", lub dziwactwa rodem z anime (np. macki ) Ale ogólnie martwi mnie, że jak nie mam bezpośredniego zamiaru wyszukiwać artów r34 to i tak w wynikach wyszukiwania się pojawiają. 3. Saucy. Tu się nie wypowiem bo nie wiem na czym to polega. Więc jestem wobec tego neutralny. 4. Inne aspekty fandomu. a) Shippingi - niektórzy niestety nie rozróżniają shipów od clopów (sam spotkałem się z jedną osobą na tym forum taką swego czasu a ponadto była zadeklarowanym hejterem). Shipping/romans NIE MUSI zawierać scen erotycznych, gdyż skupia się na wątkach miłosnych między bohaterami. A hugi i pocałunki mają tyle wspólnego z erotyką co komunizm z wolnością, swobodą i przestrzeganiem praw człowieka. b) Humanizacje - to jest nawet ciekawe doświadczenie, przedstawianie swoich ulubionych kucyków w ludzkiej wersji, ja tam uwielbiam humanizacje, a niektóre (zwłaszcza Fluttershy) są naprawdę przecudowne. c) Antro - jakoś nie lubię humanoidalnych istot. I tu powiem tak "Decydujcie się, albo zostawiacie kucyka kucykiem, albo robicie humanizację". d) Cosplaye - sam jestem neutralnie nastawiony do praktykujących owe cosplay'e. Jak lubią, to niech to robią, ale siebie nie wyobrażam przebranego za kucyka e) Wyrażenie "Kucyki Pony" oraz nadawanie anglojęzycznym nazwom polskiego brzmienia - to drugie (czyli wyrażenia "poniacze", "poniaki") to jestem strawić, ale irytuje mnie mówienie "Kucyki Pony" to jak masło maślane poniekąd, bo tłumacząc całkowicie na jeden język to otrzymujemy "Ponies Pony" albo "Kucyki Kucyk" a wiadomo, że jak "Kucyki" to nie może to być nie kucykiem. A z kolei "koniki" to uważam za pogardliwą nazwę dla bohaterów MLP. f) Pogarda dla niektórych postaci (wyłączając antagonistów) - jeśli chodzi o np Mane6 czy Księżniczki rozumiem, że jedna postać może być lubiana bardziej a inna mniej, ale nie rozumiem pogardy dla jakiejkolwiek postaci, chyba że to antagonista. W końcu jak to było powiedziane (ale te słowa nie wypowiedział oficjalnie nawet nikt z ekipy odpowiedzialnej za serial) "Love & Tolerance". g) Ponymeety - Ponymeet jako Ponymeet, to uważam że to jest coś wspaniałego. Ideą owych ponymeetów jest właśnie łączenie ludzi którzy są fanami MLP. Ale niektórym osobom to mogę zadać pytanie: "Przyszedłeś na Ponymeet czy na libację alkoholową". No właśnie, niestety jest tak, że niektórzy wykorzystują ponymeet jako okazję do schlania się do nieprzytomności gdy rodzice nie patrzą (paczą ), a na temat kuców to ani słowa. Owszem jak jest mniejszy meet to dobra, można browca jakiegoś se wypić na odprężenie, ale ideą meetów jest poznawanie bronych i łączenie się ich a nie popijawa. h) Oburzenie o przemianę Twi w alicorna i ogólny hejt na "Equestria Girls" - o ile z tym pierwszym to już było pokazane w serialu i należy się z tym pogodzić (no, mi się podoba Twilight jako alicorn lub w skrócie Twilicorn, ale sam tęsknię za starą Twilight) to z tym drugim mogę trochę polemizować. Podejrzewam, że te najazdy i hejt na Equestria Girls jako całokształt jest wykonanie postaci. Owszem, sam dołączam do grona tych, którzy uważają, że wykonanie humanizacji nie jest za dobre. Ale to nie ma wpływu na całokształt produkcji... Zwłaszcza że się jeszcze nie widziało produkcji ani nie zna nawet jej fabuły. i) Najeżdżanie na tych co uważają MLP za coś więcej niż "głupią kreskówkę dla dzieci" - to powiem tak, to tak samo jak z Bogiem, nie ma dowodów na jej istnienie czy jej nie istnienie, to kwestia wiary, tylko że niestety ci co wierzą, że Equestria istnieje są obrażani przez tych pierwszych, powiem że sam wierzę w istnienie (i teraz czekam teraz na hejt od kogoś dla kogo MLP "to tylko bajka" ) Equestrii, ale ci co wierzą w to, niestety są uznawani za mizantropów (ewentualnie za chorych psychicznie). Ale ja jestem tolerancyjny dla tych co wierzą w istnienie Equestrii (może dlatego, że sam wierzę i że "nietolerowani są bardziej tolerancyjni"). Co prawda tym co nie wierzą, nie każę wierzyć, ale wkurza mnie i to bardzo jak ktoś mówi, żebym porzucił swoją wiarę, jak wspomniał Xinef "Rzeczywistość" to tylko umowna nazwa dla naszego wymiaru a "Fikcja" dla tych pozostałych, więc sam uważam, że "fikcyjne" to nie oznacza "nieistniejące", tylko co najwyżej "nieobecne w naszym wymiarze". j) "Pseudobronies" - no niestety, muszę o tym wspomnieć. To mnie wkurza już na maxa. O ile, zadeklarowanego hejtera łatwo potępić i "zniszczyć", to o tyle "pseudobrony" może tak umiejętnie zamaskować swoją prawdziwą postawę wobec serialu i fandomu, że jeśli jakiś prawdziwy brony wie, że owy "pseudobrony" jest hejterem i zacznie mu to wygarniać, to "pseudobrony" może mieć poparcie innych i prawdziwy brony może w oczach publiki stać się "hejterem" i publika zacznie zarzucać tekstami, że owy "pseudobrony" ma takie samo prawo nazywać się bronym jak ten prawdziwy. Sam miałem taką niemiłą sytuację, że przez pseudobronyego mnie "uciszała" "forumowa inkwizycja". Powiem tylko tyle: "Pseudobronies" są gorsi niż hejterzy, którzy się z tym nie kryją, że są hejterami i zachowują się jak na hejtera... przystało.1 point
-
Jako człowiek leniwy poskaczę trochę od posta, do posta. Mam nadzieję że nie będziecie mi mieć tego za złe. Xinef: A co z odpowiedzialnością za przyszłe pokolenia? Nie jesteśmy rzuconymi w świat jednostkami, jesteśmy, czy tego chcemy czy nie częścią pewnego procesu historycznego. Xinef: Tutaj rzecz rozbija się o godność ludzką a nie o przejmowanie się lub nie kupką pikseli. Godność ludzka człowiekowi się należy a taki wybryk osoby trzeciej silnie w nią ingeruje i działania przeciwko takim skrajnościom powinny być o napiętnowane. Co do całego problemu zalewania się w trupa. To wydaje mi się że to kwestia - a jakżeby inaczej dojrzałości i zobowiązań. Jak masz łeb na karku i wiesz że następnego dnia będziesz szedł do pracy to nie zalejesz się jak stopięćdziesiąt. Tak samo jak masz świadomość tego że nie wypada zataczać się na ulicy ponieważ jakieś normy kulturowe jednak powinny w społeczeństwie obowiązywać. Spoiler dedykowany Xinefowi oraz wszystkim fanom miłowania myśli1 point
-
Od siebie jeszcze dodam - jeżeli używaliście tego samego hasła, co na forum, także na innych serwisach, zalecamy zmianę także na tych serwisach. Zwłaszcza, jeżeli jest to wasza poczta e-mail.1 point
-
LUDZIE! WEŹCIE UŻYWAJCIE SPOILERÓW! Może niektórzy chcieliby sobie spokojnie poczekać do wycieku pełnej, porządnej wersji, zamiast być teraz bombardowanym detalami.1 point
-
Ach... rady, rady, rady. Swego czasu poznałem dziewczynę przez jej starszą siostrę. Uczyliśmy się w LO dla dorosłych więc "rozpiętość" wieku wynosiła od 16 (ja) do może 6X (pewna zakonnica). Tak czy inaczej dzięki pewnej dziewczynie poznałem jej młodszą siostrę. Wszystko było na dobrej drodze. Doszliśmy do wniosku, że chcemy być ze sobą, ale jeśli mamy być parą to nie warto ukrywać przed sobą ważnych faktów, tajemnic etc. Jeśli mamy się rozczarować to teraz, a nie po roku. Ok, ona powiedziała mi swoje... co mnie trochę zaszokowało, ale powiedziałem że to akceptuję i w żadnym wypadku mi to nie przeszkadza. "To przeszłość, poza tym masz rodzinę, będziemy mieli siebie" - mina Przyszła kolej na mnie - "choruję na epilepsję" - mina - "innymi słowy padaczkę". Wytłumaczyłem jej co to jest, że nie ma się czego bać, to nie powód do zmartwienia, długo rozmawialiśmy na ten temat, po kilkudziesięciu minutach wiedziała chyba wszystko to co ja - gdy ją odprowadzałem zapytałem kiedy się zobaczymy - "oddzwonię" Niedługo po tej sytuacji jej starsza siostra wysłała mi smsa z pytaniem czy nie mógłbym pogadać z koleżanką jej siostry. Ostatnio jest załamana i po prostu chciała by z kimś pogadać. A podobno jestem dobrym "psychologiem", gentlemanem i potrafię słuchać. Pogadać? OK... Pogadaliśmy tak kilka razy, przeszliśmy na ty, wymieniliśmy się nr kom (normalnie bym nie dał, ale skoro to zaufana osoba...) aż tu pewnego dnia ta napisała mi list pożegnalny typu. Byłe na wykładach, miałem wyłączony tel. Odebrałem tego smsa po 20 min. Czytam... "Dziękuję że mnie wspierałeś, ty jedyny próbowałeś mnie zrozumieć, ale gdy to czytasz jest już za późno by mi pomóc. Żegnajcie" Nagle dzwoni tel: -No w końcu! -Halina Kiepska próbowała popełnić samobójstwo -CO? -Połknęła leki, ale żyje. Szpital X ulica Y -Jadę! - biegnę do wykładowcy, tłumaczę o co chodzi (reszta wykładów zmarnowana) Wpadam do szpitala, pytam każdą napotkaną pielęgniarkę gdzie leżą osoby po zatruciu lekami, próbie samobójczej, znajduję piętro, pytam pielęgniarkę o Halinkę a ta... -Proszę Pana... taka pacjentka tu nigdy nie leżała -Zadzwoniłem do starszej siostry z krótkim pytaniem: "Dobrze się bawiłaś?" Dzwoniąc z drugiego numeru udawali "Halinkę" (oczywiście imię zmieniłem). Można żartować, ale są pewne granice... A co do "po prostu podejdź, zagadaj" - trzeba mieć: wygląd, charakter lub pieniądze1 point
-
EVERYPONY Łapajcie cyder! :cydr: :cydr: :cydr: Witam nowych i zapraszam do działu Fanfiction! Chyba że nie chcecie.. :cydr: :cydr: :cydr:1 point
-
To już jedna rzecz nas łączy. Ja też lubię clopy, ale nie takie jak Sweet Apple Masacre - takim jak SAM mówię NIE z wykrzyknikiem do potęgi tysiącpięćsetstodziewięćset.1 point
-
Indianie złapali Polaka, Francuza i Anglika i oznajmili im ,że ich zabiją a z ich skóry zrobią sobie canoe(taki ich kajak). Pozwolili im jednak na wybór broni z jakiej chcą zginąć. - Tak więc, Francuz poprosił o sztylet. Wziął go i krzyknął "Vive la France!" po czym poderżnął sobie gardło. Indianie z jego skóry zrobili sobie canoe. -Anglik poprosił o pistolet. Wziął go i krzyknął God save the Queen! po czym palnął sobie w łeb. Indianie zrobili canoe - Polak poprosił o widelec. Indianie cholernie zdziwieni ale w końcu dali mu widelec. Polak wziął go do ręki i dźgając się nim po całym ciele krzyknął: Gówno będziecie mieli a nie canoe!1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00