Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/04/14 we wszystkich miejscach

  1. Tomku, Krzysiu. Wyglądacie jak Jezus Od siebie też coś wrzucę, bo niedawno zostałem Don Vito Imeshleone:
    5 points
  2. Cóż… chyba jakoś uczepiłem się komentowania Twoich opowiadań, ale... to wina Dolara! Tak, jeśli kogoś winić, to tylko i wyłącznie jego, za rozpływanie się nad każdym kolejnym utworem spod Twojego pióra (uhh, a może raczej klawiatury?)! Skoro już mamy za sobą tę oczywistość, to mogę z czystym sumieniem przejść do rzeczy. Szczerze mówiąc… mam spory problem z oceną “Klaczy w czerwonym kapeluszu”. Nawet nie jestem jednoznacznie pewien, czy mi się ów utwór podoba, czy jednak nie do końca. Z pewnością na pochwałę zasługuje styl, jest rozbudowany, ciekawy i przykuwający spojrzenie, choć biorąc pod uwagę poprzednie fanfiki autorki nie spodziewałem się niczego innego. Opisy przez większość czasu trzymają bardzo dobry poziom i skutecznie pomagają zwizualizować sobie całą sytuację. Tak samo można pochwalić nietypową narrację, ale niestety nie byłoby to z mojej strony szczere, bo nieco mnie irytowała. Nie wszystkie zabiegi mi się podobały, momentami miałem uczucie lekkiego wymuszenia… Co nie zmienia faktu, że odwaliłaś kawał dobrej roboty jeśli chodzi o styl i stronę techniczną. Inaczej ma się sprawa z samą fabułą. Mam wrażenie jakby fanfik posiadał tylko jedną mocną kartę i przez cały tekst tylko czekał na jej wystawienie. Czyta się dość miło, to prawda, ale chętniej zobaczyłbym więcej podobnych “bomb”. Całą “przygodę” można określić jako smutnie prawdziwą, czy też raczej prawdopodobną. Sporo osób przede mną stwierdziło, że opowiadanie ma idealną długość. Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Po tym, jak bohaterowie przeglądali album, akcja błyskawicznie i nieodwołalnie przyśpieszyła. Szkoda, chętnie dowiedziałbym się więcej o podłożu, o tle, o motywach, o wielu innych rzeczach. Wiem, zrobiłaś to specjalnie, żeby czytelnik mógł sam snuć swoje własne hipotezy, ale… dało się to rozwinąć bez ujawniania niczego konkretnego. Dlaczego tak bardzo się tego uczepiłem? Otóż, najzwyczajniej w świecie nie zdążyłem zżyć się z główną bohaterką. Jakaś więź zaczęła kształtować się przy samym końcu, gdy już było za późno. Gdybym odczuł do niej sympatię jeszcze przed… pewnym niefortunnym zajściem, to pewnie dużo bardziej by mną ono wstrząsnęło. A tak jedynie zbyłem je wzruszeniem ramionami. Na powyższe zarzuty można mimo wszystko przymknąć oko, nie są one poważne, ani rażące... Tylko składają się na to, co według mnie jest największym problemem w tym opowiadaniu. Po przeczytaniu utworu po raz pierwszy nie ma już sensu do niego wracać, a nawet go wspominać. To dla mnie idealny przykład na fanfik typu “przeczytać – zapomnieć”. Historia jest krótka i w gruncie rzeczy bazuje na jednym mocnym zagraniu. Ot, miła, ale właściwie nic nie wnosząca lektura. Niech nikt nie zrozumie mnie źle, nie ma w tym niczego złego, tylko zastanawia mnie czy autorka właśnie to chciała osiągnąć. Jeśli tak, to najmocniej przepraszam. Po prostu lubię, gdy tekst mnie czymś pozytywnie zaskakuje i nie mam teraz na myśli bogatych twistów fabularnych (choć one też są oczywiście mile widziane). Reasumując, wciąż mamy tutaj do czynienia z ciekawym i wartym uwagi opowiadaniem. Z pewnością nie będę żałował czasu spędzonego przy lekturze. Tylko strasznie mi szkoda tego potencjału, który moim zdaniem został wykorzystany tylko w połowie. Co więcej, sama fabuła niestety nie powala, a jak na opowiadanie skupiające się na emocjach głównej bohaterki, zabrakło mi kilku elementów. Rarity jedynie kocha i nienawidzi. Oczywiście, to dwie bardzo potężne siły, ale gdy wszystko opiera się tylko na nich, postać wydaje się być mniej rzeczywista. Chciałbym zobaczyć jej inne oblicze, zerknąć na nią z innej perspektywy. Niestety. Czy poleciłbym tego fanfika? Tym, którzy szukają krótkiej, niezobowiązującej lektury na nudny wieczór z pewnością tak. Ale jeśli ktoś szuka utworu głębokiego, przemawiającego do samej duszy, czy też takiego, nad którym będzie się mógł rozwodzić przez najbliższy tydzień, to… “Klacz” chyba nie do końca będzie trafnym wyborem. Mimo wszystko, gratuluję pomysłu i talentu. Wciąż czekam na fanfik autorki, nad którym będę mógł się w pełni zachwycać, bez zbędnego grymaszenia i jestem pewny, że wkrótce nadejdzie ta wspaniała chwila! Pozdrowienia dla Madeleine, jak i wszystkich czytelników!
    4 points
  3. Dobra, ja też wtrącę parę słów od siebie. Przeczytałem "Klacz w czerwonym kapeluszu" i dawno nie miałem tak sprzecznych uczuć. Nagromadziło się tego w cholerę i trochę, dlatego postaram się to zgrabnie wypisać: To opowiadanie jest dobre, naprawdę. To opowiadanie mi się nie podoba. Nie lubię komentować opowiadań, które uważam za dobre, a które mi się nie podobają, bo to trudne. W dodatku to jeszcze Madeleine jest autorką... nosz... Skoro ogólnikową część mamy za sobą, mogę przejść do właściwej treści komentarza, czyli opowiedzieć co myślę o utworze... No cóż... Tylko pobieżnie rzuciłem okiem na komentarze u góry, ale z tego co widziałem wszyscy słusznie chwalą Cię za styl. Yup, jest za co, bowiem napisane jest to świetnym piórem (beznadziejna przenośnia, coś jak gotowanie wspaniałych obiadów drogimi garnkami). W sumie jest dobre właśnie dlatego i dlatego warto je było czytać, bo dobór słów, opisów i ogólnie wszystkiego jest... bardzo ładny. Czapki z głów, od dawna uważam, że jeden z bardziej miarodajnych wyznaczników umiejętności autora jest jego styl, więc... Wyznacznik Twoich umiejętności jest... gdybym powiedział "wysoki", to tak jakbym stwierdził, że spirytus to troszkę mocniejszy alkohol (a nie jestem Rosjaninem!) Naprawdę, wyrazy szacunku z mojej strony. Ale... hyh... No właśnie. Jeden mankament, ale to znowu prawdopodobnie kwestia gustów. Nie jestem wielbicielem narracji drugoosobowej. To trochę tak, jakby tekst miał sugerować mi, że to mogłem być ja. Rozumiem – spotęgowanie emocji. Rozumiem – zwiększenie zaskoczenie puentą. Rozumiem – że dodaje to pewnej tragedii, poczucia wewnętrznego głosu. Wszystko to rozumiem. Przy tym jednak tekst skakał tym, do kogo się zwraca drugoosobową narracją, przez co czułem się miejscami skonfundowany. Nie lubię tej narracji – to tylko gusta (wolę uprzedzić)... No i trzecia rzecz... Problem w tym, że ta narracja traktuję mnie, odbiorcę tego opowiadania w takim sposób, bym bardziej umiał wyobrazić sobie tę sytuację. Ja, jako ja, czułbym większą tragedię, gdybym widział to z perspektywy osoby trzeciej. Leżącą na ziemi, zbrukaną klacz o ciężkich wewnętrznych dylematach, obraz nędzy i rozpaczy. Tekst jednak sugeruje, że to ja mam się tak poczuć. No właśnie, problem w tym, że ja nie jestem w stanie poczuć się jak czująca rozterki miłosne, nieskończenie poniżona kobieta (to określenie nawet bardziej mi pasuje niż klacz). Nie chodzi tu nawet o brak empatii, gdyż tej, stety lub niestety, mi nie brakuje. Po prostu nie umiem tak sobie ustalić myślenia, zmienić paradygmatu, by poczuć tę tragedię jako osobistą, poczuć niespełnioną miłość do kogoś, kto wydaje się wrakiem, zrozumieć, jak to jest przeżyć coś tak potwornego. Choćbym się starał, to raczej nie do obejścia... Szkoda... chyba... Pod żadnym pozorem nie jest to nic dyskwalifikującego opowiadanie, jak napisałem wyżej, rozumiem ten zabieg i nawet trochę podziwiam... Ale wybitnie pode mnie nie trafił. Zastanawiam się, jak wielu potencjalnych odbiorców zareagowało tak samo... Na nieszczęście uważam, że różnice między pisanymi przez kobiety i przez mężczyzn opowiadaniami są... Mało tego, nawet je widać. Broń Panie Boże Królu Wieczysty na Wysokości nie mówię, że któraś strona piszę lepiej lub gorzej... na pewno inaczej. Fabuła... Skromna i skupiona przede wszystkim na emocjach, jednak z puentą i solidnym zaskoczeniem. Nie mam się do czego przyczepić, jak na "króciznę" sześciostronną, to znakomity wynik. Nie uważam, że opowiadanie powinno być dłuższe, jak dla mnie taki stan ilościowy dodaje mu gwałtowności... Niezręczne słowo... ojć... Solidna robota. To jeszcze pozwolę sobie ponarzekać w dwóch sprawach: Raz: znowu subiektywizm, że sedno niegodziwości tego opowiadania zostało przedstawione tak mocno, dosadnie i skutecznie, że udało mu się mnie poruszyć, niestety akurat od tej strony, od której nie lubię być poruszany. Na moje nieszczęście mam mimowolne, paskudnie purytańskie podejście, przez co nie lubię czytać o niektórych rzeczach. Tak, zrobiłaś tutaj coś tak dobrze, że udało Ci się uderzyć bezpośrednio w moją najmniej opancerzoną stronę. Nie sposób tego nie szanować, dlatego uważam to akurat za dobre zagranie, po to są takie wątki, by ich w opowiadaniach umiejętnie używać. A że Alberichy nie lubią, no to trudno. Dwa... to bardziej drobiazg, ale tekst dla mnie zyskałby, gdyby opowiadał o ludziach, a nie kucykach. Owszem, straciłby, bo nie mielibyśmy gotowych postaci (spoiler), no i nie znalazłoby się na tym forum, co też byłoby smutne. Jednak suknie, wyjątkowo "ludzka" zła strona, alkohol... Postaci i pewien kontrast między słodyczą świata kucyków wydają mi się jedynym przeciwwskazaniem, by tego tekstu kompletnie nie zhumanizować. Takie jest moje zdanie. Teraz pewnie wszyscy już rozumieją, dlaczego czułem mieszane uczucia. Opowiadanie jest dobre, napisane bajecznym wręcz stylem, ale przy tym do bólu wręcz niealberichowe i zawierające parę mankamentów. Tak czy inaczej – wyrazy podziwu za kolejny dobry tekst, który napisałaś. I do zobaczenia pod następnym, gdy być może szczęście dopisze nam obojgu bardziej, a samo opowiadanie będzie bardziej wcelowane we mnie jako docelowego odbiorcę. Bo powiem – gdybym w literackiej kolekcji Twojego autorstwa znalazł coś takiego, moglibyście kupować chryzantemy złociste na mój pogrzeb, bo oto Alb umiera ze szczęścia, miejmy nadzieję, że po lekturze. Pozdrawiam, dziękuję za wspaniałą lekturę i przepraszam za gderliwość! PS: (EDIT) Włączył mi się niestety tryb autopromocji. Daję linka o podobnej tematyce, jest tam coś mojego, dla odmiany pisanego liryką. Ciach
    3 points
  4. UWAGA. OPOWIADANIE NIE JEST PRZEZNACZONE DLA MŁODSZYCH CZYTELNIKÓW. Uprasza się o nieprzejeżdżanie suwakiem na ostatnią stronę przed zapoznaniem się z poprzednimi oraz o niespoilerowanie w komentarzach. Pre-readerem był Dolar84. Opis: Tytułowa bohaterka dostrzega szansę zdobycia serca ukochanego. Długość: 6 stron. Klacz w czerwonym kapeluszu [One-Shot] [+16] [slice of Life] [sad] [Romans] Wszelkie komentarze mile widziane :3. Epic: 1/10 Legendary: 1/50
    2 points
  5. Jeśli wierzyć Twojemu profilowi, to jesteś zdecydowanie za młoda na oglądanie takich animacji. Nie idź tą drogą, wróć na ścieżkę dobra i przyjaźni. Nie dopuszczaj w swoim życiu przemocy, gwałtów, narkotyków i matematyki. Jest dla Ciebie jeszcze szansa, ale musisz ją w porę dostrzec i zawrócić ze ścieżki zła, zapomnieć o ciemnej stronie jutuba i już nigdy tam nie wracać. Twoja psychika nie jest jeszcze na to gotowa, nie zniszcz swojej młodości takimi rzeczami, całe życie przed Tobą... Bądź dobrym człowiekiem i ustępuj starszym panią miejsca w autobusie *Chyba, że to wredne prukwiszcze, wtedy wal z laczka w piszczel i uciekaj z torebką!
    2 points
  6. Wyzwanie przyjęte. (Przynajmniej częściowo odpowiada też za to Irwin. Zawstydził mnie swoim sążnistym elaboratem pod jednym z moich tworów i tym samym zmotywował do podjęcia pracy nad formą moich komentarzy). Opowiadanie zostało napisane naprawdę wspaniale. To, co się rzuca jako pierwsze w oczy, to narracja drugoosobowa. Podejście dość nietypowe, jednak sprawdza się znakomicie przy introspekcjach, a także, gdy, zgodnie z prośbą autorki, dojdziemy do ostatniego zdania normalną drogą, bez przyśpieszonego przewijania. Strona techniczna jest oczywiście bez zarzutu, bardzo dobre wrażenie zrobiła też na mnie strona merytoryczna. Tak się składa, że jakiś czas temu moja mamuśka, pracująca w poradni psychologiczno-pedagogicznej, przyniosła do domu obszerny tekst zajmujący się ofiarami obu wspomnianych w treści utworu patologii. Jedno mogę powiedzieć na pewno - odrobiłaś pracę domową, wszystko jest dokładnie tak jak powinno. Opisy są także najwyższej jakości. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia bohaterki i tym samym pełna introspekcji oraz mocno modulowana przez emocje - i to wszystko zostało świetnie oddane. Niemalże słychać to piszczenie w uszach bohaterki, kiedy emocje biorą górę, a mózg rozpaczliwie próbuje się wyłączyć i nie rejestrować tego, co się właśnie dzieje. (Choć może to tylko moja bujna wyobraźnia ). Stworzony przez nie klimat jest ciężki i przygnębiający - dokładnie taki, jaki powinien być. A to wszystko obudowane na dość prostym szkielecie fabularnym. Co w przypadku tak krótkiej formy bynajmniej wadą nie jest. W tej chwili rzuciłem okiem na wcześniejsze komentarze (swoje spostrzeżenia chciałem wynotować całkiem na świeżo, bez wpływu cudzych opinii) i muszę stwierdzić, że mnie, w przeciwieństwie do Bafflinga, „Klacz w czerwonym kapeluszu” nie rozczarowała, może dlatego, bo nie nastawiałem się na jakieś megawstrząsy psychiczne. Owszem, nie jest to dogłębne studium psychologiczne dwóch opisanych w nim patologii, ale mam wrażenie, że raczej też nie ma takich ambicji. To jest proste opowiadanie z dużą ilością introspekcji, ponieważ, jak mi się zdaje, ma za zadanie być prostym opowiadaniem z dużą ilością introspekcji - i w tej roli sprawdza się znakomicie. Prawda, nie wywołało u mnie wielkiego tąpnięcia emocjonalnego, ale też go nie oczekiwałem, jako że do tej pory miałem w życiu zaledwie dwa-trzy takie tąpnięcia i w żadnym z wypadków ich źródłem nie była lektura. Choć tagi [sad] i [romans] na ogół omijam szerokim łukiem, bo to zdecydowanie nie moje klimaty, nie żałuję, że sięgnąłem po to opowiadanie. No i pozdrawiam.
    2 points
  7. Nie. Ale mam kibel Masz monitor Sony ? Tapatapatapatalk
    2 points
  8. Anonimowy Brony dopytał Mini Mini + i jednak nie będzie Igrzysk w Ekuestrii tylko w Equestrii
    2 points
  9. Dzień dobry. Jestem Dzyogas (RLY?!) i od jakiegoś czasu zajmuję się pisaniem tekstów o tematyce MLP. Mój pierwszy utwór napisałem po odsłuchaniu audiobook'a My Little Dashie. Jeszcze wcześniej słuchałem trochę fandomowej muzyki. Po MLD (tak, płakałem) pomyślałem sobie, żeby to ująć w piosence. Napisałem, nagrałem, paru ludziom się spodobało. Uznałem, że to może być dobra droga i od tamtego czasu właśnie tworzę rap o MLP. Tutaj możecie sprawdzić wszystkie moje utwory jakie dotąd nagrałem (nie wszystkie są o tematyce MLP ale większość) http://www.youtube.com/playlist?list=PLcO_Xf4zbv2k6c2y1ZUqYQlRZwglwbLd_ . Na kanale znajdziecie też LP ale nie zwracajcie na nie uwagi bo gdy skończę rozpoczęte serie to LP nie będzie. http://www.youtube.com/watch?v=6QRzpyDxSLo <Tutaj najnowszy utwór.
    1 point
  10. *Zakończył czytanie i rytmicznie potakuje głową od jakichś 2 minut...* To jest naprawdę solidny tekst. Zastosowany typ narracji niewątpliwie wpływa na klimat opowiadania. Dobre opisy, styl przyjemny w odbiorze, fabuła, wszystko prowadzone logicznie, nie zgłaszam zgrzytów. [+16] jak najbardziej na miejscu. Spoilerować nie będę, więc o fabule powiem tyle: Po 2 pierwszych linijkach już wiedziałem o kim będzie to opowiadanie. Spodziewałem się początkowo tekstu na sztampowym motywie, ale już po kilku akapitach wszystko zaczyna się pozytywnie klarować. Aż dziw, że w tak krótkim tekście możne pojawić się tyle - mających sens i prawo bytu - zwrotów akcji. Ale czegóż ja wymagam? To przecież fik od Madeleine z błogosławieństwem Dolara. Taki układ musi być już na wstępie wysokich lotów. Reasumując - polecam!
    1 point
  11. Co robić? Na Twoim miejscu postarałabym się do niej pojechać i pogadać z nią osobiście. Wyciągnąć gdzieś, by wyszła z domu. Może zorganizuj jakiś wspólny wyjazd. Wątpię by to była jedynie sprawa chłopaka. Pewnie w domu i w szkole też się jej nie układa, więc powinna stamtąd odejść. Czasami dobrze robi też... zdrowy opierdol. W tym wypadku jednak bym tego nie ryzykowała, bo dziewczyna nie żartuje.
    1 point
  12. Bo Dolar to taki duży, puchaty miś - musi chwalić, taka praca . Ale skoro jego komentarze ściągają do tematu ciebie, to może przechodzić w stan płynny ile tylko chce. Jeszcze mu ogień większy zrobię. Niezupełnie. Zrobiłam to ze względu na nietypową narrację, która w wersji dłuższej niż tych kilka stron byłaby nie do zniesienia (sam przyznałeś, że cię zirytowała, i wcale się nie dziwię, bo narracja drugoosobowa - którą ja z kolei darzę uwielbieniem - przeznaczona jest dla miniatur, a nawet miniatur bardzo). Uprzedzając ewentualne pytanie - inna nie mogła być. Trzecioosobowa z oczywistych względów, zaś pierwszoosobowa w moim wykonaniu oscyluje gdzieś pomiędzy "o matko" i "totalna kaszana", o czym być może niedługo się przekonasz . Dzięki za uwagi, również pozdrawiam, a ty, Baff - łap huga za ośmielenie Niklasa . Nikuś, każdego mężczyznę da się zadowolić - po prostu w przypadku Bafflinga nie odkryłam jeszcze czułego punktu .
    1 point
  13. Zacytuję twórców mybb - when it's done. A tak na serio to rozwój jest też trochę uzależniony od rozwoju frameworka yii2, na którym buduję cały serwis. Obecnie czekam, aż nowe zarządzanie assetami(pliki CSS/JS) zostanie napisane, bo jest ono genialne. Ogólnie to planuję testowe wydanie na koniec tego roku/początek nowego roku.
    1 point
  14. Ja w sumie mogę powiedzieć podobnie... Jest to dobrze napisany tekst, strona techniczna nie odciągała od treści, chociaż raz czy dwa zdarzyło mi się zatrzymać i zamiast na fabułą, zastanawiać się nad tym, czy jednak powinna tam być tak kropka i zdanie dużą literą po myślniku, czy też nie W sumie, chyba czekałem na twoją opinię, Baff, bo sam wczoraj nie potrafiłem do końca opisać trapiących mnie tutaj rzeczy. Więc dzięki, bo teraz się mogę bezczelnie podczepić pod twój post O, to to. Tego nie potrafiłem opisać wczoraj. Miałem podobnie. Niby dobrze się czytało, niby wszystko było jak należy, a jednak czegoś zabrakło i gdy... doszło do pewnego niefortunnego zajścia, wydarzenie minęło mnie szerokim łukiem, a moją reakcją, podobnie jak u ciebie, Baff, było wzruszenie ramionami i stwierdzenie "aha". Aż trochę zgłupiałem, widząc komentarze innych. piszących o emocjach, o obuchu w serce i tym podobnych rzeczach, jak mnie w zasadzie tekst nie ruszył. Więc jeszcze raz dzięki, Baff, że nie jestem sam z tą myślą Nom, zdecydowanie. Aż przypomina mi się jeden mocno przeciętny, bardzo słynny fanfic, który zadziałał na mnie n-lat temu mocno, ale po drugim przeczytaniu już nie niósł niczego, co by mnie powaliło ponownie Ale czy naprawdę jest to możliwe tak zadowolić Bafflinga?
    1 point
  15. Ale to było... ciekawe. A nawet więcej niż ciekawe. Ten pomysł to majstersztyk, wiesz? Moim oczom ukazało się [slice of Life] i od razu odczułem niechęć, ale potem zobaczyłem skromne sześć stron i pomyślałem "Czemu nie?". Później zacząłem czytać, zacząłem się wgłębiać, zacząłem odczuwać niechęć do przerwania i... zacząłem żałować, że to już koniec. Jak już wspomniano, główną zaletą jest klimat - ciężki i przygnębiający, ukazujący tę ciemniejszą stronę egzystencji a także jedną z popularniejszych postaci w nieco innym świetle. Ciekawym zabiegiem jest pisanie w drugiej osobie, tj. w stylu do jakiego nie jestem przyzwyczajony, ale to również można uznać za zaletę. Taka nowość w moim przypadku. Według mnie niczego tutaj nie brakuje. Wszystko jest na swoim miejscu i genialnie komponuje się z resztą. Niby dzieje się szalenie mało, ale w praktyce jest tego znacznie więcej. Przedstawione problemy i historia serio chwytają za serce a zakończenie jest genialne - nie tego się spodziewałem, zdecydowanie nie tego. Ponarzekam na zakaz spojlerowania, co się będę... <narzeka na zakaz spojlerowania> Tak na marginesie to ile ja bym dał, żeby zobaczyć to opowiadanie w formie odpowiednio przygotowanej animacji...
    1 point
  16. Madeleine jak zwykle pojawia się znikąd, strzelając przy tym z fanfikowego działa najwyższego możliwego kalibru. Prosto w serce. I parę innych organów. Narracja wspaniała, doskonale podkreśla klimat, a zakończenie zasługuje na miano kolejnego pocisku. Scena kulminacyjna, jak już zostało wspomniane, jest wprost obłędnie opisana (niech szlag trafi zakaz spoilerowania, bo bym wszedł w głębszy wywód na ten temat). Sześć stron... zwykle w takim przypadku aż by się chciało prosić o rozwinięcie historii, ale o dziwo, tym razem nie wydawało mi się to za mało. Ten tekst jest "pełny", kompletny, nic dodać, nic ująć. No, może jedynie tożsamość amanta mnie ciekawi, ale... jakaś część tajemnicy musi zostać
    1 point
  17. Zacznijmy od tego, że opowiadanie mi się bardzo, ale to bardzo podobało. Nie da się pomylić twojego fenomenalnego stylu z niczyim innym. Nie zamierzam lizać ci butów, ale to prawda. Od razu widać, że to Madeleine to napisała. Taki znak firmowy. Pomysł jest ciekawy. Mało w naszym fandomie takich romansów. A zwłaszcza dramatycznych romansów. Idea też mi podpadła do gustu. Cudeńko. Opowiadanie jest bardzo realistycznie i smutno prawdziwe. Też na plus. Może to nie jest [sad] ale przez ten uderzający realizm łezka mi się w oku zakręciła. Z Rarity się w tym opowiadaniu zżyłam. To po prostu było poruszające, to co ona przeżyła i ten żal. Co do jej narzeczonego, szczerze go nienawidziłam i chciałam w niego cisnąć krzesłem. Ale szkoda monitora i krzesła. Fabuła… Widoczna, wątki zamknięte. Podoba mi się. Nie napiszę więcej, niech inni czytają W swojej historii budujesz niepowtarzalny klimat. Polecam. PS. Głosuję na Epic. Powody na górze.
    1 point
  18. http://imgur.com/RSAbUb2 Meh meh
    1 point
  19. Ludziom się komentować nie chce, widać tą tendencję. Dawniej koment na komencie, teraz po kilka dziennie w dziale fikcji - nie licząc shitstormów wokół dzieł, które kiczem zwracają na siebie uwagę. To smutne, bo jak powiedzieli przedmówcy - autor porusza się na ślepo. Nie wie, czy to, co pisze, jest dobre, czy może od pięciu rozdziałów idzie złą drogą. W mojej opinii lepiej usłyszeć kilka razy "zje***eś", niż nie usłyszeć nic, błądzić we mgle i stracić chęci do pisania. A przecież wstawienie komentarza na trzy zdania to mniejszy wysiłek, niż napisanie rozdziału na 30 stron.
    1 point
  20. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  21. Więc tak widziałem różne parodie itp . I w końcu natrafiłem na My little Dashy czytane przez Miska i zaczęło się na 1 w jedną noc a drugi w ciągu tygodnia , w miedzy czasie przeczyłam Biura, i stało się nie chwaląc się mam figurkę Pinkie i koszulkę z Derpy mama powiedziała że mi kupi wszystkie miniaturki ( te małe figurki ) ma Boże Narodzenie
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...