Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/27/14 we wszystkich miejscach

  1. 1. Niestety jestem aseksualna, przykro mi. 2. Nic nie mam do Twojej osoby, poza tym, że pisarz z Ciebie kiepski. 3. Bardzo chętnie, bo jeszcze by mnie zaraził swoim charakterem. Rozdziału nie wydrukuję i nie wsadzę sobie w odbyt, ponieważ chronię naturę, w tym lasy i szkoda by mi było by drzewa umarły na próżno.
    3 points
  2. Hi everypony! Let me introduce myself. I call myself as Makosnan. I am Brony from Czech Republic since September 2013 and I am here because I really like Poland and I'd like to meet up with some Polish Bronies. My favorite colors are blue and green. Favorite pony is Applejack and episode 'The Last Roundup'. If you wanna ask me some questions, you can, I'd be glad I think it's all for now. Bye!
    2 points
  3. Opowiadanie Albericha - i wszystko jasne. Czytaliście znane i lubiane "Zegary"? "Opowieść o Szklanej Kuli" stoi przynajmniej o klasę lub dwie wyżej. Tak naprawdę te trzy zdania w pełni oddają moje uczucia po przeczytaniu tego fanfika. Rzadko mam okazję czytać coś, co jest aż tak dobre, tak wspaniale trafiające do czytelnika, zmuszające do przemyśleń i zwyczajnie, po ludzku poruszające. A co konkretnie można tam chwalić? Pomyślmy... wszystko? Beware the spoilers! Fabuła - jest spójna, przemyślana i wciągająca. Nic tu nie zmienia fakt, iż możemy się bez problemu domyślić, iż Shy znajdzie się w metaforycznej szklanej kuli (nie ma to jak spoiler w tytule). Ogólny zarys i ramy fanfika nie są więc tajemnicą nawet dla średnio uważnego czytelnika. Tu jednak chodzi o wypełnienie, o to co się w tych ramach zamyka. A mamy tam przygodę, więcej przygody, normalne życia, głębokie rozważania i zadawanie ważnych pytań, na które odpowiedź musimy tak naprawdę znaleźć sami. Przyznaję, że w jednym czy drugim momencie poczułem się zaskoczony prowadzeniem akcji, ale zawsze była to przyjemna niespodzianka. Co do epilogu i losu Fluttershy, to obstawiałem podjęcie takiego a nie innego wyboru i bardzo się ucieszyłem, że moje przewidywania się sprawdziły. Bohaterowie - Fluttershy była pokazana wspaniale. Jej niepewność, lekliwość, czy nawet pewnego rodzaju tchórzostwo było idealnie irytujące, a pokazanie mocniejszych cech jej charakteru idealnie dopasowane do biegu akcji - w żadnym momencie nie wypadała nienaturalnie. Można wręcz rzecz, iż Alb osiągnął bezpośrednie sąsiedztwo ideału w kreacji tej postaci. Pozostałe zrobione są dobrze lub lepiej - jak zwykle niesamowicie wypadła Rarity, AJ była naturalna do bólu, no i z radością stwierdzam, że tym razem z prawdziwą przyjemnością czytałem wykreowaną przez autora Pinkie (o którą zwykle mu truję). Świetna robota. Opisy/dialogi - zarówno jedne jak i drugie na bardzo wysokim, Alberichowym wręcz poziomie. Czyta się z niesłabnącą ciekawością, i to jest wszystko co należy o nich wiedzieć. Strona techniczna - znalazłem zaledwie kilka literówek, a pozostała część jak zwykle na bardzo wysokim poziomie. No może oprócz tego (już poprawionego) "skwaśnienia" Mógłbym pisać jeszcze długo, ale nie ma sensu - musicie przeczytać to sami. Naprawdę! Naturalnie głosuję na Epic i mam szczerą nadzieję, że przy tym opowiadaniu znajdzie się również w przyszłości tago Legendary. Bezwzględnie polecam!
    2 points
  4. Wybaczcie, to mój błąd. Trochę przekombinowałem na serwerze. Nie martwcie się, nie dzieje się nic złego, po prostu
    2 points
  5. Haha, nareszcie Kula ujrzała światło dzienne! Podobnie jak Alberich napisał u mnie, niezwykle trudno mi ocenić ten fik obiektywnie, ponieważ miałem swój skromny wkład w jego stworzenie, a na dodatek tematyka trafiła bardzo w moje gusta. Pamiętam jak autor zdradził mi pomysł na te opowiadanie, a później przez cały wieczór rzucaliśmy w siebie pomysłami i nakręcaliśmy się wzajemnie... Może nie jest to w stu procentach coś, co sam bym napisał, ale absolutnie aprobuję większość rozwiązań i samą główną oś fabularną. Mimo że wiedziałem wszystko z góry, jestem zachwycony. Z rzeczy, które mogę zdradzić, na szczególną pochwałę zasługują: naprawdę dobre, a miejscami wręcz fenomenalne oddanie charakterów postaci kanonicznych (oczywiście najbardziej wybija się Fluttershy, główna bohaterka), emocje i nienachalne przemyślenia atakujące z niemal każdego akapitu (uwielbiam!), a także drugie dno całej opowieści, tajemnica kryjąca się za tym wszystkim, mocna puenta... Klimat wypływa stąd hektolitrami, a atmosfera niepokoju towarzyszy czytelnikowi do samego końca. Rzuciłbym tutaj pojedynczym słówkiem, ale niestety stanowi ono zbyt duży spoiler. Towarzyszymy Fluttershy podczas... no właśnie, czego? To każdy będzie musiał odkryć na własną rękę. Powiem tylko, że warto. Fabuła jest poprowadzona dobrze. Nawet jeśli jakieś niewielkie zgrzyty się pojawiały, to nie psuły mi przyjemności z czytania. Tempo także mnie zadowalało. Nie za szybko, nie za wolno, no i można ponapawać się smutkiem i przerażeniem Fluttershy (kurde, zabrzmiałem chyba jak sadysta). Strona techniczna? Zadowalająca. Trochę szkoda, że tak szybko się skończyło, bo choć opowiadanie ma odpowiednią długość, to czyta się je z taką przyjemnością... Chciałbym żeby trwało i trwało. Cóż, pozostaje tylko zaczekać na następny utwór spod klawiatury Albericha (pióra to Ty się lepiej nie tykaj!). A, no i jeszcze zagłosować na EPIC, oczywiście! Bezwzględnie polecam i pozdrawiam, Dol... Baffling!
    2 points
  6. tu jest kilka scen z odcinków http://my-little-pony-tales-around-you.wikia.com/wiki/Pearly_Whites/_Gallery niestety nie mogłam wstawić na forum bo są za małe
    1 point
  7. *Czyta rozdział jeszcze raz* Kurna. Rzeczywiście. Zrzucam więc winę na późną godzinę, przeoczyłem ten szczegół.
    1 point
  8. I dlatego właśnie jest 6/10. Generalnie jestem bardzo fatalnym pisarzem polskim, który cierpi na liczne przywary, najgorsza z nich oczywiście angielski szyk przestawny. Opowiadanie było również na siłę skracane by zmieściło się w limicie oraz gdy przyszło co do czego nie miałem czasu na korektę. Dlatego zanim to opublikuję najprawdopodobniej przepiszę to opowiadanie na nowo. Z drugiej strony, bardzo dziękuję za jakże pochlebną opinię. Już chędożąc moją fałszywą skromność, wiem, że akurat uchwycenie klimatu oraz główna idea opowiadanie została rozpisana wyborowo i na tym zamierzam się skupić. A tak poza tym, to gratuluję zwycięzcom. Wiem, szybki jestem. Mi się osobiście najbardziej spodobało opowiadanie Ylthin, było doprawdy świetne.
    1 point
  9. Po lekturze twojego fanfika jestem bardziej niż kiedykolwiek przekonany, że wszystko (albo prawie wszystko, bo wciąż nie potrafię się zmusić, żeby zajrzeć do MLS) przejdzie, jeśli dobrze zrobione Powiem tak... naprawdę fajna komedyjka, śmiechu miałem naprawdę sporo. Pomysł z przechytrzeniem Twilight i wywołaniem zachwytu tłumu przy pomocy stosunkowo prostych zaklęć też bardzo mi się spodobał. A za tekst masz u mnie złoty medal, dyplom i dożywonią prenumeratę „Detektywa”. (Tak, postrzeganie M6 przez innych mieszkańców Ponyville w ten sposób też przejdzie, jeśli zrobione dobrze). Ale mankamenty mimo wszystko są. W niektórych miejscach (zwłaszcza tych zawierających kucowe alter ego autorki) fanfik sprawia wrażenie czegoś, co w żargonie filmowym nazywa się first cut - czyli, innymi słowy, przydałoby mu się drugie (trzecie?) czytanie i odrobina redakcji. Wrażenie jest czysto subiektywne i trudno mi je nawet dokładnie uzasadnić - choć do logiczności tekstu nie można było mieć zastrzeżeń, a składnia była prawidłowa, to niektóre fragmenty wydawały się odrobinę nie na swoich miejscach. Ogólnie rzecz biorąc odrobina redakcji i szlifowania zamieniłaby to bardzo dobre dzieło w wybitne. Ale i tak daje radę. Nawet mi nie mów. Cały parapet w moim pokoju jest zastawiony kaktusami... co miało być pierwotnie złośliwą aluzją do częstotliwości, z jaką podlewam swoje rośliny, ale po twoim komentarzu nagle przyszło mi do głowy, że być może kryje się za tym coś więcej...
    1 point
  10. Cóż za dojrzałe zachowanie. Moje gratulacje! Zastanawiam się, co takiego zabiła Cahan tym, że szczerze napisała, co sądzi o fiku, ARGUMENTUJĄC ODPOWIEDNIO KAŻDY ZARZUT. A co to jest za argument? Nie miało być ff, ale jest, opublikowaliście to, trzeba przyjąć na klatę krytykę. Jeśli to miał być taki sobie random, trzeba było zachować to dla siebie, w folderze: "Fajne heheszki TCB z kumplami lubię to". Fika nie czytałam. Nie wiem, czy jest dobry, czy nie. Komentarz Cahan czytałam. Wiem, że jest merytoryczny. Twoją odpowiedź czytałam. Wiem, że wylewasz jej na głowę wiadro pomyj za konstruktywną krytykę. Jeżeli w taki sposób masz zamiar odpyskiwać w przyszłości komentującym, to idź w cholerę i nie wracaj. A zanim pójdziesz, przeproś Cahan.
    1 point
  11. UWAGA! KOMENTARZ ZAWIERA SPOILERY! NIE PRZEJMUJCIE SIĘ TYM I CZYTAJCIE, BO JEST BARDZO NEGATYWNY!!! Po lekturze Ostatniej Rzeczy naszła mnie chętka na czytanie TCB. Nagle zainteresowałam się tym gatunkiem, więc szybko przewertowałam listę nominacji w Fanfikowych Oskarach. Znalazły się na nich Biura Adaptacyjne: Praca Wspólna. Nick Thara natchnął mnie nadzieją, iż to dzieło też będzie dobre, a jego lektura sprawi mi przyjemność. Niestety, szybko przekonałam się, że jej nie będzie. Za to wystąpiła męka, ból głowy [dosłownie], chęć mordobicia [dalej jest, szykuj się, Maxy], depresja, szaleństwo. Długo zastanawiałam się, co mogło pójść nie tak, jaka była geneza tego czegoś. I co odkryłam? Story telling! Zmutowane RPG czy inny PBF! Co o tym myślę? KICHA! Kichą było to publikować, przed zrobieniem z tego fanfika. W efekcie nic nie ma sensu, łatwo się pogubić, a zapis wszystkiego woła o pomstę do Bogów. Może wam się grało fajnie, miło i dobrze. Ale mi się czytało koszmarnie. Na wstępie rażą po oczach długie rozdziały, liczące średnio jakieś 100 stron. Gdyby były napisane BARDZO dobrze, jak np. CRISIS: Equestria, to dałoby się to przeżyć. Jednak tak długi tekst w Google docs powoduje, że w przypadku, kiedy można go jedynie przewijać przy pomocy lewego przycisku myszy, czytanie jest podwójną torturą. Ładuje się długo, łatwo się pogubić i występuje ogólny Sajgon. Plus za numerację stron. Następnym koszmarkiem jest formatowanie. Za mała interlinia, przed oczami mamy zbitą ścianę tekstu, co męczy. Pomiędzy poszczególnymi akapitami powinien być odpowiedni odstęp. Pewnie znajdą się przeciwnicy dziurawienia tekstu, ja jednak uważam, że Google docs to nie książka i rządzi się swoimi prawami. Biura Adaptacyjne: Praca Wspólna cierpią na Brakus korektus totalus. Nie wiem kim jest Sajkros i nie obchodzi mnie to. Wiem jedno - prędzej zajdę w ciążę z rosiczką niż zatrudnię go na korektora. Takich byków jak w BA to dawno nie widziałam. Polacy Są Wszędzie to przy tym luksus. Interpunkcja leży, kwiczy i woła o pomstę. W zasadzie… Cała poprawna polszczyzna umarła. Zeszła na zawał, gdy zobaczyła te tortury, którymi ją potraktowano. Ohydne powtórzenia, źle brzmiące określenia, zdania wyjęte z sokowirówki i wiele, wiele innych. Mogłabym wziąć losowy fragment fika jako przykład [za wyjątkiem pisaniny Ghatorra], ale nie chce mi się. To byłaby nadmierna strata czasu. Zapis dialogowy… Ten chaos. Raz jest dobrze, raz jest źle, dywiz nie ma, a całość. Kropki, duże litery… Wszystko nie tam gdzie trzeba. To bolało ;_; A co jest w tym wszystkim najgorsze? To można było łatwo poprawić. Po to jest system komentarzy w Google docsach, by jakiś brzydki leń, taki jak Maxy Black ruszył zad i poprawił co mu powytykano. A w tekstach wiszą komentarze i sugestie! Często sensowne. A autor nie zrobił z tym nic. Nic. Na około 700 stron! Wstyd! Hańba! Sromota! Błędy osiągnęły masę krytyczną. Kolejnym problemem jest ogólna stylistyka oraz tempo akcji. Czytając Biura Adaptacyjne: Pracę Wspólną, miałam nieodparte wrażenie, iż ktoś się wzorował na Trudnych Sprawach, ponieważ dialogi żywcem z nich wyjęto. W większości przypadków są drętwe, nienaturalne i bardzo pozbawione logiki. Sam tekst pisały chyba dzieci z podstawówki, ponieważ jest on ubogi i infantylny. Akcja się przez większość czasu opiera na Ukrytej Prawdzie Dawida Husarskiego, który ciągle zadaje sobie pytanie „Dlaczego JA?”. Dawid ma focha i cierpi na ciągłe zmiany nastroju oraz niechęć do świata. Przez większość czasu utrudnia życie innym i tak przez 650 stron. Kolejne 50 mogłoby być niezłe i ciekawe, gdyby te wątki zostały lepiej rozwinięte. Niestety - co zacznie się akcja, co rozpocznie się jakaś ciekawsza rozmowa czy inna interakcja, to… pojawia się Dawid i wszystko psuje. Pozwólcie, że streszczę cały tekst, pomijając fragmenty, które autorzy potraktowali jako mało istotne szczegóły: 1. Paweł się ponyfikuje. 2. Dawid chce się zabić, ale jest pierdołą na miarę Wertera i mu nie wychodzi. Ratują go Księżniczki, ale on i tak nie chce się ponyfikować. Nikt go nie lubi, bo jest emo [odczucia innych bohaterów FF]. 3. Kuba pegaz się ponyfikuje. 4. Roger się nie ponyfikuje, ale zostawia w domu jeden z eliksirów. 5. Bohaterowie zgadują się w Internecie. 6. Jadą do Pawła na działkę, po drodze znajdują Kubę - źrebię jednorożca. 7. Jest jedna wielka bitka, bo wzięli Dawida za agenta Tomka. Dawid okazał się zoofilem, bo ganiał kuca. Kuba pegaz ma rozwalone skrzydło. 8. Dawid i Roger wiozą Kubę pegaza do weterynarza. W drodze powrotnej Roger zostawia na jezdni Dawida, bo chce go ukarać za złe zachowanie. 9. Gadają o niczym, Dawid jojczy, bo nikt go nie lubi i miał ciężko w życiu. 10. Siostra Rogera, Magda miała wypadek samochodowy i została kucem. A jego babcia umarła. 11. Nikt nie lubi Dawida, bo ten ciągle się użala. 12. Kuba pegaz w końcu odchodzi, bo ma dość Dawida. 13. Nikt nie lubi Dawida, bo ten ciągle się użala. 14. Dawid odchodzi. 15. Bohaterowie odetchnęli z ulgą. Za wyjątkiem Kuby jednorożca, bo ten poszedł z Dawidem. 16. Dawid użala się w lesie. 17. Dawid spotyka klacz, która na niego leci, ale chce spotkać resztę. Sandra, bo tak się nazywa, zabiera Kubę i odchodzi. 18. Atakują ich wilki. Wataha. W lecie. Dawid pokazuje im, że terminował u Predatora. Rozwala je mieczem, ale ponosi poważne rany i już by umarł, ale nie ma aż tak dobrze. 19. Trafiają na działkę Pawła. Paweł, Roger i Magda na siłę ponyfikują Dawida, by ratować mu życie. 20. Nikt nie lubi Dawida, bo ten znowu się nad sobą użala. Na dodatek ma permanentnego focha za ponyfikację przymusową. Co z tego, że ratowali mu życie! 21. Napisałabym coś jeszcze, ale od tej pory cała akcja opiera się na Dawidzie. 22. A! I jeszcze złapano Kubę pegaza, a potem Pawła i robiono na nich bolesne eksperymenty, ale Dawid jednak jest ważniejszy. I jego foch. I jego dziewczyna… Dobra, dalej mi się nie chce. Mam nadzieję, że Maxy Black zrozumiał swój błąd. Całość skupił na problemach Kordiana Rycerskiego, zwanego potocznie Dawidem Husarskim. Sceny akcji? Wątki innych postaci? A po co! Liczy się tylko nieszczęsny Dawid! Bo jest biednym, pokrzywdzonym OP jednorożcem! To nie ważne, że inni bohaterowie są uwięzieni i torturowani… Aż dziwię się, że wszyscy się tak z nim patyczkowali, zamiast go olać, co byłoby najprawdopodobniej skuteczne. Zanim przejdę do kreacji postaci i ją objadę od góry do dołu, to zwrócę uwagę na inny problem. Na cztery końskie kolana. Nie, to nie jest żart, według autorów takie coś naprawdę istnieje. Błędów z końskiej anatomii i biomechaniki jest w tym fanfiku co niemiara. A wiecie dobrze, że za to palę na stosach. Postacie są OP i tyle. Pegazy kontrolują pogodę samą siłą woli, ziemniaki robią za bulbasaury i mają dzikie pnącza, zaś jednorożce to Pikachu. Generalnie - te kuce mają moce pokemonów. Tylko ktoś zapomniał dać tag crossover, bo mało to ma wspólnego z kanonem, w którym większość jednorożców ledwo używa magii, ziemniaki nie mogą nic, a pegazy latają i chmurki przesuwają kontaktowo. Do pogody mają fabrykę i całe oddziały, nie to co nasi bohaterowie, którzy… One pony army lvl master. Większość bohaterów jest nawet spoko. Ich kreacje charakterów są zupełnie do przełknięcia. Niektóre - Roger, Magda, Michał, Kubusie, Lyra, Steel Wing nawet polubiłam. Ale są też potworki. Kreacja Księżniczek jest fatalna. Za najdrobniejsze przewinienie [np. ratowanie komuś życia] zsyłają na Księżyc i są mściwymi bestiami. Nie zachowują się po królewsku. Za to ciągle gadają o Wybrańcu imieniem Dawid. Widocznie są ślepe albo wyrocznia się im zepsuła. Dawid Husarski jest nie tylko głównym bohaterem opka. Jest też jedną z najgorzej wykreowanych postaci literackich w polskim fandomie. Emo. Wyjątkowo wredna, ździrowata matka. Ojciec pijak, zabity przez mafię, który nauczył Dawida walczyć mieczem. Nie ma przyjaciół. Brzmi raczej komicznie i nie budzi współczucia, prawda? Ktoś tu mocno przesadził, wiem, że częściowo wzorowałeś się na sobie i że miałeś trudne życie. Ale… Wątki z ojcem śmieszą. I z tymi przyjaciółmi, którzy go zdradzili. Rodzina Husarskich, tradycja wielka, mieczem walczą! W samoobronie! Nie wolno nosić miecza na ulicy! Chyba że bezpieczniaka, ale tym się nie obronisz. Już samo nazwisko, nawiązujące do husarii i tradycji bardzo śmieszy. Mamy typowego bohatera romantyzmu - Kordianowerterokonradogustawa. Fanfikowy Dawidek został przerysowany i jest nierealny do bólu. Pojedyncze motywy, które zastosowano w jego kreacji mogłyby być dobre, ale nie są. Dodatkowo on po prostu wnerwia swoją życiową filozofią o krwi, honorze, byciu Husarskim i płodzeniu potomków. Która by go chciała, nawet gdyby człowiekiem został? Dawid przeżywa tragedię, ponieważ uratowano mu życie i został IMBA jednorożcem. Władca błyskawic, 10 teleportacji międzymiejskich w ciągu dnia, zamiana w błyskawicę i świetlista swastyka na tyłku. Księżniczki nazywa „kurwami” i obwinia je za wszystko. Za eliksir i za to, że inni mają przyjaciół, co według niego świadczy o praniu mózgów. Świadczy zaś o jego schizofrenii oraz stanach depresyjnych. Ten bohater ma przy tym ciągle się nad sobą użala, wygłasza monologi niczym Kordian na Mont Blanc, walczy mieczem lepiej od Zawiszy Czarnego, marudzi na wszystko i na nic, użala się nad sobą, chce pozabijać innych, kiedy ci próbują być dla niego mili, pozuje na psychola, bo się boi i wiele, wiele innych. Jest owładnięty chęcią powrotu do ludzkiej formy, ale rozwalił eliksir humanizacyjny, ponieważ jest tumanem i chciał mieć pretekst do następnej fazy gorzkich żalów. Opisy… Raz ich brak, a raz skupiają się na największych pierdołach. Generalnie to kuleją. Istnieją tylko bohaterowie. Cóż, taki urok tworów PBFopodobnych, ale dlaczego nie zrobiliście czegoś z tym przed publikacją?! BA uznaję niniejszym za dzieło wybitnie słabe i godne spalenia. A szkoda, bo paru ogarniętych prereaderów, korektorów i brak Dawida mogłyby stworzyć naprawdę przyjemny fanfik w klimatach TCB. Aaaa… Zapomniałabym. Podczas czytania licznik punktów wnerwienia permanentnego osiągnął wartość krytyczną. Maxy Blacku, wyzywam Cię na pojedynek na miecze larpowe, wykonane w sposób bezpieczny, według standardów Fantazjady [bo są dostępne i sensowne]. I mówię to poważnie. Cahandariella Cienista, Pogromczyni Szajsu, Zwiastunka Dnia, Patronka Czytelników i Postrach Pisarzy
    1 point
  12. 1 point
  13. 1 point
  14. Będzie trochę spoilerów pewnie poniżej... .... Alberich, Alberich... Jeden z mistrzów słowa pisanego, kreacji i idei zaatakował... ponownie! Fluttershy jako główny bohater nie dziwi mnie, ba, spodziewałem się tego. Podobnie jak w innych opowiadaniach, oddałeś postacie kanoniczne FENOMENALNIE! Jednak z biegiem wydarzeń stało to się wręcz niepokojące. Czy to jeszcze opowiadanie czy już serial? Czy kryje się za tym coś podejrzanego? Dało to naprawdę świetny efekt. Początkowo miałem wrażenie, że cała historia zaczęła się dość dziwnie. - Znajdujemy klejnot o potężnej, lodowej mocy... oddajmy go komuś bliżej nieokreślonemu! Co może pójść nie tak?! A no kilka rzeczy może, jeśli ktoś w otaczającym go świecie zacznie dostrzegać nieścisłości i dziwne zbiegi okoliczności. Po dość niebezpiecznym - właściwie jednym z najbardziej niebezpiecznych wypadków, jaki mogę sobie wyobrazić - Fluttershy dochodzi powoli do zdrowia, dostała od przyjaciół liczne prezenty, w tym piękną, szklaną kulę. Bardzo, bardzo tytułową kulę, wbrew pozorom. Pojawiają się również pierwsze wątpliwości i pytania, na które nie może znaleźć odpowiedzi... Fluttershy zaczyna powoli wyróżniać się na tle szarej, przyjaznej, pastelowej masy. Wątek fabularny w postaci Zimowego Zamku jest tutaj dobrym tłem. Pozornie wszystko toczy się wokół dziedziczki, balu, korony, ale cały tekst ma drugie, znacznie głębsze dno. Opowiadanie okazuje się wielkim moralnym rachunkiem sumienia głównej bohaterki, szukaniem odpowiedzi na dręczące ją pytania niemal od samego początku. Czy straciła kompletnie jasność umysłu, oszalała...? Czy to jednak świat ją otaczający jest po prostu totalnie irracjonalny?! Nasza główna bohaterka walczy za wszelką cenę, by znaleźć jakieś rozwiązanie, wyjście z tego problemu. Dzieje się jednak coś dziwnego... Wszyscy dookoła ją ignorują, kompletnie nie dostrzegają jakichkolwiek nieścisłości i problemów. Taki bieg wydarzeń jest naprawdę niepokojący, a kiedy wszyscy zaczynając śpiewać, a każdy cal przestrzeni wypełnia muzyka... Wszystko zaczyna się klarować. Cały świat zaczyna być jedną wielką symulacją, a każda żywa istota wydaje się być kukiełką w jakimś przeogromnym i niezrozumiałym przedstawieniu. Końcówka IV części opowiadania... "Nie, no nie mówcie, że on to zrobi, to przecież niemożliwe. Nie mówcie mi, że to to, o czym myślę!". Część V opowiadania.... "Matko jedyna, Alberich, on naprawdę to robi!!" Zostałem definitywnie zmiażdżony i rozsmarowany po posadzce przez to, co zobaczyłem w piątej części. Wszystko zostaje kawałek po kawałku wyklarowane i odsłonięte na światło dzienne PO MISTRZOWSKU. Wszystko okazuje się kontrolowaną iluzją, symulacją. Mieszkańcami krainy okazują się dusze przybyłem z "niewiadomoskąd", a całą istotą życia w tym raju jest tworzenie, kreowanie życia i całej rzeczywistości. Klimat wylewa się z całego opowiadania, ale ta właśnie część jest po prostu fantastyczna - klimat, emocje, pomysły, logiczne opisanie tego wszystkiego, ubranie w słowa. Chylę czoła, kapelusza nie posiadam, więc rozkładam czerwony dywan i wciąż nisko się kłaniam! Utopia i antyutopia - granica między nimi jest niekiedy bardzo, bardzo wąska. Czy utrzymywanie poddanych w niewiedzy, ale zapewnienie im godnego życia z dala od trosk jest dobre? Na to pytanie bardzo trudno znaleźć odpowiedź. Z poziomu życia zwykłego człowieka, nie jestem w stanie jasno określić swojego stanowiska. Gdybym jednak był istotą, która prawdopodobnie jest kimś na kształt absolutu, posiada boskie moce i przeżyła w swoim życiu naprawdę wiele - myślę, że wtedy należy znaleźć jakieś kompromisowe rozwiązanie, takie, które będzie najlepszym możliwym, a jednocześnie jak najmniejszym złem... ... Nasza główna bohaterka staje przed wyborem i decyduje się na coś, czego nie spodziewał się nikt. Chce opuścić raj, chce zrezygnować z wręcz boskich mocy, chce... zachować wspomnienia, ocalić je, utrwalić, to jest jej główny cel i wola! Fluttershy opuszcza Szklaną Kulę, której była więźniem.Czy jednak to dobre określenie? Więzień? Gdy nie była świadoma tego wszystkiego, to naprawdę cieszyła się z życia, nawet jeśli była jedną z marionetek w tej ogromnej iluzji. Wszystko zależy od punktu widzenia i stanu wiedzy. Zdaję sobie sprawę, że powyższy komentarz jest pokręcony, nieco nieskładny, ale ciężko jest mi to wszystko określić słowami... O samym tekście: Jak to z fikami Alba bywa - bardzo podoba mi się styl, jest lekki i gładko się wchłania zapisane nim treści. Opisy są bogate, może wczuć się w akcję, możemy również odczuć emocje bohaterek. Historia toczy i kończy się trochę za szybko, chciałbym dowiedzieć się jeszcze czegoś więcej, chciałbym przeczytać kolejny rozdział, ale to już koniec opowiadania... Chronologia i logika w opowiadaniu jest zachowana, wątki rozwinięte - wszystko gra. Strona techniczna jest w porządku. Tekst ładnie złożony, dialogi poprawnie zapisane, justowanie jest. Są małe małe zgrzyty w postaci literówek czy drobnych błędów, ale raczej nie sprawiają problemów. Nie jestem jednak do końca pewien interpunkcji, ale nie będę się na jej temat wypowiadał, gdyż specjalistą dziedziny nie jestem. Reasumując - fanfik to naprawdę kawał SOLIDNEJ lektury, którą mogę bez wahania polecić każdemu. Głosuję również na [EPIC], bo przecież inaczej nie mogę tego zostawić. Jeszcze raz polecam i czekam na kolejne opowiadania od naszego mistrza! ... Nie słynę z długich postów i rozbudowanych komentarzy, ale... to mój najdłuższy post w historii mojej egzystencji na tym forum... ;p
    1 point
  15. Instrukcja komentowania ficów na MLPPolska: 1. Głos na epic wymaga uzasadnienia, W sumie chyba zbyt rzadko komentuję przeczytane fici więc spróbuję naskrobać jakiś komentarz. 2. Zobacz kolejny epicki komentarz by Madeleine, który w sumie całkowicie wyczerpuje temat. 3. Uświadom sobie, jak bardzo nie umiesz pisać komentarzy/opinii/recenzji. ... ( ͡° ʖ̯ ͡°) No, dobra, sprowokowany ogromem wspomnianego komentarza postaram się przemóc i napisać coś w miarę składnego. Jeśli chodzi o początek, to był... no oczywiście nie zły, ale nie dostałem w twarz niczym niesamowicie dramatycznym. Ot, na tyle, żebym nie siedział z zapartym tchem ale spokojnie czytał dalej i zastanawiał się, jak się to wszystko potoczy. Duża pochwała należy się autorowi za dawkowanie i stopniowanie napięcia, od "nic niezwykłego, ale zobaczymy, co będzie dalej" na początku po końcówkę, gdzie klimat i emocje były gęste jak galareta. To lubię. Całe to ukazywanie stopniowego pogrążania się głównej bohaterki w obłędzie i wszechobecnym, coraz bardziej widocznym absurdzie... Kojarzy mi się to z jakąś książką, jaką przeczytałem, tylko, cholercia, nie mogę sobie przypomnieć z jaką. No, mniejsza. Na plus też używanie i wykorzystywanie w fabule pewnych pojawiających się wcześniej nawiązań i motywów (znaczenie tytułowej szklanej kuli, czy historia, którą czytała Fluttershy). Może i nic niezwykłego, ale po prostu mi się spodobało. Ogólnie cały pomysł z wyjaśnieniem części absurdów i nieścisłości, jakie widzimy w serialu, bardzo mi się spodobał lubię tego typu starania, by wyjaśnić i "ulogicznić" w jakiś sposób serialowe uniwersum). Aczkolwiek z początku nie spodziewałem się takiego obrotu spraw i wyjaśnienia, przedstawienia Equestrii jako zaprogramowanej utopii... lub w sumie antyutopii. Dopiero pisząc ten komentarz zauważyłem, jak bardzo kojarzy mi się to z wizją świata z książki "Nowy wspaniały świat" Huxleya, choć tutaj nie jest to przedstawione tak negatywnie i "mrocznie". Podoba mi się, że chociaż autor choć pokazuje wszystko z perspektywy Fluttershy i jej postawy, to jednak nie ma wrażenia, żeby starał się na siłę narzucić jakąś opinię czytelnikowi i pozwala mu samodzielnie wyrobić swoje zdanie na temat tej wizji. Definitywnie jest to jeden z tych fanfików ("poetyckich" albo "głębszych", jak to sobie nazywam"), które potrafią nakłonić do refleksji. Na EPIC moim skromnym zdaniem zasługuje.
    1 point
  16. Poniższy komentarz jest cholernie nieskładny i pełen spoilerów. Ostrzegam lojalnie. I nie, wcale nie zacząłem czytać tylko dlatego, że Drżypłoszka to moja ulubiona postać. Ależ skąd. Na początek kilka uwag: Wydaje mi się, że momentami interpunkcja kuleje (już nawet kilka pierwszych zdań prologu wywarło na mnie ten efekt), ale ja sam zwykle stawiam przecinki "na czuja", więc bardziej wgłębiał się w to nie będę. No i powtórzenia się zdarzały dość często. Humor - to jedna z rzeczy, którą lubię w twoich fikach najbardziej. Humor zawsze jest idealnie trafiony, nie wpychany na siłę, krótko mówiąc - większość tego możnaby przenieść do samego serialu i wpasowałby się tam idealnie. "Polecam taczkę, jest naprawdę odjechana!" Suchary Pinkie rządzą "Znaleźć namacalną, solidną dawkę absurdu, okruch nielogiczności, która ją otaczała." - najlepsze zdanie w całym fiku jak dla mnie, z niewiadomych w sumie przyczyn. A teraz co do samej treści: TL;DR: Bier tego [epica] i leć pisać dalej "Poszukiwaczy...", boś najlepszy fikokleta w fandomie i basta.
    1 point
  17. Głos na EPIC Uzasadnienie w linku poniżej - jest to komentarz jaki zamieściłem na FgE. http://www.fge.com.pl/2014/09/opowiesc-o-szklanej-kuli.html
    1 point
  18. TUTAJ SĄ SPOILERY. NIE CZYTAŁEŚ TEKSTU, A ZAMIERZASZ TO ZROBIĆ? WYPAD NA GÓRĘ. MÓWIĘ SERIO. WYPAD. Instrukcja obsługi fików Albericha: 1. Przeczytaj. 2. Uświadom sobie, że w życiu nie napiszesz czegoś równie dobrego. 3. Zacznij szlochać. Gdy wczoraj wieczorem weszłam sobie w ten temat i przeczytałam, że to opowiadanie ma sto stron (jak na ciebie dość skromnie, trzeba przyznać), zaklepałam sobie w myślach sobotnie popołudnie na lekturę. Tuż przed pójściem spać pomyślałam jednak, że zerknę chociaż na króciuteńki prolog, żeby zobaczyć, co to w ogóle jest i z czym to się je. … skończyłam o drugiej. Alb. To jest tak zajebiście wciągające, że nie mam słów. W życiu trafiło mi się baaardzo mało książek i opowiadań, od których naprawdę, autentycznie nie mogłam się oderwać. Można by je policzyć na palcach jednej ręki, no, w porywach dwóch, pod warunkiem, że ręce należą do okaleczonego weterana. To jest już drugi tekst twojego autorstwa, o którym mogę to powiedzieć. Jesteś. Bogiem. Opowiadań. Przygodowych. Kapeluszem nie zamiotę, bo nie noszę, ale zazdroszczę jak cholera… poza tym jesteś tutaj jednym z nielicznych autorów, których fiki czytam wyłącznie dla własnej, czasem perwersyjnej przyjemności. Dobra, chyba pora na, eee, merytoryczny komentarz? Jeeezu, przecież to nie będzie komentarz, tylko hymn pochwalny. To opowiadanie jest wybitne i nie wstydzę się przyznać, że miejscami mnie zmroziło, miejscami wzruszyło, a miejscami miałam ochotę płakać wraz z Fluttershy. Klimat leje się hektolitrami, wyborna kreacja bohaterek, wykorzystanie pomysłu tak bardzo, jak się dało, wyciśnięcie go do ostatniej kropli. Mamy utopię, która nie jest tym, czym się wydaje i cholernie trudny dylemat moralny, z którego nie ma ucieczki, bo żadne rozwiązanie nie jest dobre. To, które wybrała Fluttershy, też… ale to już jest kwestia sumienia. Temu tekstowi należy się przede wszystkim wieczne pamiętanie, bo jest tego warty… a jeśli EPIC ma mu w tym pomóc, to ja poproszę o dopisanie mojego głosu. Mimo że – znów papuguję po Baffie, wybacz, Baff – nie wszystkie rozwiązania fabularne wydają mi się… hm, moje – przez sto stron wyśmienicie manipulowałeś moimi uczuciami, podsycałeś ciekawość i trzymałeś w ryzach do ostatniej kropki. Fenomenalna lektura skłaniająca do (często gorzkiej) refleksji. To chyba wszystko, co mam do powiedzenia. Może poza tym, że cieszę się, że wstawiłeś wszystko od razu. Niektóre części kończyły się takimi cliffhagerami, że chyba bym kogoś zabiła, gdybym miała czekać. I tym kimś pewnie byłabym ja. Tak na koniec: pisząc ten komentarz, zerkałam od czasu do czasu na stojącą na mojej półce szklaną kulę. Nie ma w niej śniegu, tylko maleńkie, migotliwe kwadraciki z błyszczącej folii. Rzeczywiście jest w niej coś urzekającego. Pozdrawiam, Madeleine A teraz idę sobie zrobić kawę. PS A ciekawe, skąd w naszym świecie biorą się cuda, objawienia, nagłe ozdrowienia, niezrozumiałe zniknięcia, spotkania z duchami i inne niewytłumaczalne zjawiska… TO opowiadanie!
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...