Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/08/15 we wszystkich miejscach

  1. Przeczytane Beware the spoilers Cóż, to była naprawdę... interesująca lektura wypełniona gamą różnorakich emocji - od zachwytu nad niektórymi fragmentami po rzucanie mięsem przy starciu z kolejnym wykwitem formy, który nie powinien się pojawić. No ale może po kolei. 1. Główny bohater. Cóż Lockdown to dla mnie postać mocno... kontrowersyjna. Z jednej strony świetnie wyszkolony w zadawaniu skondensowanego bólu i odpowiednio zgryźliwy cham, z drugiej zaś zebroid o zerowej stabilności emocjonalnej. W tej pierwszej roli spisuje się doskonale, chociaż za każdym razem gdy mówił o zasadach lub robił komuś wykład o moralności to parskałem śmiechem - nijak mi to do jego profesji nie pasuje. Jeżeli chodzi o wymienioną drugą stronę, to za każdym razem gdy dostawał huśtawki emocjonalnej błagałem miłosiernego Cthulhu, żeby rzeczona scena jak najszybciej się zakończyła, bo czytało się to strasznie. Motyw ze skrzydłami na początku mnie martwił, ale okazało się, że autor nie wpadł w przesadę i nie pozwolił bohaterowi fruwać na dwa dni po doczepieniu dodatku. Ogólnie w użyciu były na tyle sporadycznie i nieporadnie iż okazały się całkiem ciekawym dodatkiem. 2. Kompania Braci i Sióstr - cóż, przyznaję, iż ta nazwa mnie boli jako wyjątkowo patetyczna. No ale to kwestia gustu. Jeżeli chodzi o sam skład, to jest on w sumie podręcznikowy co chwilami wychodzi na dobre a czasami... no cóż, pojawiały się takie momenty w których widmo bycia OP stawało się niemal rzeczywistością. A jakby tak dokładniej: - Zethi - kolejna zebra z problemami emocjonalnymi (czy to cecha gatunkowa?). Ma całkiem przydatne umiejętności, które jednak póki co są bardzo, ale to bardzo zaniedbane. Wychodzi o na to, iż jej główną rolą jest strzelanie focha na Lockdowna po czym łzawe godzenie się z nim. I tak w kółku... czytanie tych scen też nie należało do przyjemności, a wręcz przeciwnie. - Gistrolin Blackfeather - gryf pancerny. Odpowiednik Jayce'a z LoLa bo albo leje młotem, albo z niego strzela. Prawdopodobnie panicznie boi się otwieraczy do konserw. Stary, doświadczony wojownik, będący członkiem grupy tak zwanych Żniwiarzy - wysoce zaawansowanych technicznie bubków, nieodmiennie kojarzących się z Bractwem Stali z Fallouta. On sam w sumie jest trochę jak Steelhooves. Postać całkiem przyjemna w odbiorze - obstawiam że zginie przed końcem fanfika, zapewne z rąk/kopyt/szponów Żniwiarzy lub w czasie heroicznej obrony reszty drużyny. - Web Spell - postać tła. Miała jedną ważniejszą akcję, po czym równie dobrze mogłoby jej nie być. - Gift Spritze - moja ulubienica w kompanii. Zgryźliwa pani doktor, mówiąca z niemieckim akcentem i wtrącająca takież słowa (za to będzie opieprz osobno). Inteligentna, cwana, rozsądna i na dodatek mająca jakąś mroczną tajemnicę gdyż wiemy, iż spędziła sporo czasu na państwowym wikcie. Jej sceny to czysta przyjemność. Niestety, jako że jest moją ulubioną postacią, to nie wróżę jej długiego życia w opowiadaniu. - Nightshade - niewyżyta zwiadowczynio-zabójczyni. Wiemy o niej niewiele poza tym, że jej dwuznaczne teksty pojawiają się w takiej ilości, że spokojnie mogłaby konkurować z Cloud Kicker. Autor na razie udzielał o niej informacji cokolwiek skąpo - zobaczymy jak będzie dalej. Przyjemna w odbiorze. - Lightning Spear - a temu to życzę jak najszybszej śmierci, więc zapewne przeżyje do końca. Motyw, niemiło rzecz ujmując, niedorżniętego, praworządnego paladyna mógł okazać się jednym z najsilniejszych punktów drużyny a tak niestety nie jest. Postać jest niesamowicie irytująca i nudna - jego wieczne użalanie się nad sobą to tragedia na resorach. 2/10 nie polecam. Zabić co prędzej. - Blackout - typowy wielki mięśniak wysoce uzdolniony w demontażu bliźnich gołymi kopytami i przy okazji tępy jak beka smalcu, choć posiada paradoksalnie trochę ciekawych umiejętności - choćby skuteczną grę w karty. Na szczęście jego tępota okazuje się być raczej zaletą, bo autorowi udało się pokazać go wprost idealnie - nie ma przesady w żadną ze stron, a jego niektóre wstawki są autentycznie rozbrajająco zabawne. Po pani doktór-potwór moja druga ulubiona postać. 3. Fabuła - no tutaj jest różnie. Po pierwsze mimo pozornej prostoty jest zakręcona jak świński ogon z powodu mnogości motywów, które autor zechciał nam do niej wrzucić. I to jest w sumie jej najgorsza wada - przesyt i przekombinowanie - przykładem jest Legion czy druidzi mówiący jak ziomki siedzące nad blantem. Tego wszystkiego jest tu po prostu za dużo. Ilość wszelkich wątków staje się w pewnym momencie po prostu przytłaczająca i trzeba bardzo uważać, żeby się zupełnie nie pogubić. W sumie nie mówię tego często, ale tutaj uproszczenie historii zdecydowanie wpłynęłoby na korzyść. Z drugiej strony wydarzenia są na tyle interesujące, że człowiek zastanawia się co będzie dalej. Rozstrzał technologiczny mi w sumie nie przeszkadza - dużo grałem w Fallouta, a tam w końcu raz strzelasz plazmą a drugi raz tłuczesz młotem. Podsumowując - średnio. 4. Opisy - czasami za długie i nazbyt szczegółowe, rzadziej nazbyt skąpe, czasami utrafione idealnie. Nic więcej w sumie do powiedzenia nie mam (do kwestii stylistyki przejdę niedługo)... wróć poprawka - w niektórych momentach krzywiłem się z niesmakiem, kiedy widziałem wrzucone opisy wyjątkowo mocno przypominające takie znane z filmów czy książek. Choćby bitwa Wolnego Ludu z demonami to wypisz-wymaluj bitwa o Azanulbizzar z Władcy Pierścieni/Hobbita. Nawet słownictwo nie zostało zbytnio zmienione. Takich rzeczy nie pochwalam, Inspirować się tym - jasne. Kopiować - nie. 5. Postacie kanoniczne. Cóż, Mane 6 i Ceśka są zupełnym tłem i w sumie to nie przeszkadza. Bardzo spodobał mi się motyw w którym Twilight chce iść z wojskiem ale Luna zdecydowanie jej odmawia. Chwała! Przyznaję, iż obawiałem się, że Elementy zostaną postawione na czele armii - na szczęście wzięto pod uwagę ich całkowity brak doświadczenia w takich kwestiach i kazano gnić na tyłach do czasu aż nie będą potrzebne ich zdolności a la Power Rangers. Duży plus. Shining też został przedstawiony dobrze - roztrzęsienie po śmierci żony mające wpływ na jego zachowanie przedstawiono jak należy. Dodatkowo nie zrobiono z niego super-doświadczonego wodza, co również zaliczam po stronie plusów. Teraz Księżniczka Luna - przez większość opowiadania przemyka gdzieś w tle, ale kiedy w końcu się pojawia... to po prostu trzeba przeczytać. Przybyła - okazała moc - z floty wroga nie zostało nic. Zero litości, zero pobłażania - oto prawdziwa Księżniczka broniąca swojego ludu. A że musiało zginąć kilkuset, czy kilka tysięcy wrogów bez najmniejszych szans na ratunek? Ups... ich problem - mogli siedzieć w domu. Wielki plus. 6. Makaronizmy. Dobra, przechodzimy do lania. Rozumiem że autor nie ceni, nie lubi czy wręcz nienawidzi języka niemieckiego (sam tak twierdzi). Ale jego kaleczenie kiedy wtrąca się słowa z niego jest absolutnie niedopuszczalne. To jest po prostu błąd i to poważny. Jeżeli używasz jakiegoś języka, to choćbyś go nie lubił musisz robić to poprawnie i pamiętać o obowiązującym w nich regułach - na przykład rzeczowniki pisz z wielkiej litery i nie myl pisowni z angielską. Jeżeli o to nie zadbasz, to niestety pokażesz nie swoją niechęć do tego języka a zwyczajną ignorancję. W wielu miejscach do poprawy. 7. Forma. A teraz to będą baty. W tym aspekcie Zmienić Swe Życie jest po prostu koszmarnie słabe a jego lektura była torturą najczystszej wody. Masa błędów ortograficznych i multum literówek to tylko początek. Największą bolączką jest stylistyka, która wielokrotnie brutalnie gwałciła mój zmysł estetyki. Momentami tego się po prostu nie dało czytać bez łapania się za głowę. Dziwacznie skonstruowane zdania, anglicyzmy, nie wspominając już o nagminnie występującym braku płynności pomiędzy poszczególnymi członami zdań złożonych.... powiedzmy, że pewne osoby, którym podsyłałem co bardziej soczyste kwiatki (a było ich mnóstwo) miały niezły ubaw, kiedy plułem jadem, tupałem nogami i gromkim głosem wypowiadałem duże ilości gróźb karalnych. Na początku każdego rozdziału widziałem wylistowany skład prereadersko-korektorski i kolejne słowa kieruję właśnie do nich. Panowie - WSTYD! Jak można przepuścić tyle.... rzeczy to ja naprawdę nie rozumiem. Nie mam pojęcia jak Wy to czytacie ale wydaje mi się, że jesteście o wiele za łagodni dla autora. Pamiętajcie, że dobry prereader/korektor to taki, którego autor szczerze nienawidzi za ilość sugerowanych poprawek czy sugestii. Oceniając po dwudziestu rozdziałach Waszą pracę mogę określić jedynie słowami "dno i trzy metry mułu". Jeżeli chodzi o formę to naprawdę.. Zmienić Swe Życie dostaje takiego minusa, przy którym wcześniej wymienione plusy stają się niemal niezauważalne. Bezwzględnie do poprawy. Na koniec dodam, iż choć, nie raz przy babolach stylistycznych zarzekałem się, że mój kursor więcej nad tymi rozdziałami nie postanie, to sądzę, że mimo wszystko będę śledził dalsze losy kompanii, gdyż autorowi udało się mnie zaintrygować i po prostu jestem ciekaw co będzie dalej. A ocena ogólna? Cóż, podsumowując wszystko stwierdzam, że w obecnej formie i objętości Zmienić Swe Życie jest tak zwanym średniakiem.
    3 points
  2. Według mnie to fanarty również są własną twórczością. Ty je rysujesz, twór, jako rysunek jest Twój, twór jako postać nie, ale to nie znaczy, że rysunek nie jest Twoją twórczością. Co innego jak ktoś przerysowuje prosto z kalki, chociaż tak można zaczynać powoli. Każdy ma swój indywidualny styl, więc rysowanie istniejących postaci tak samo Cię kształci jak tych wymyślonych. Fanarty poza tym cieszą się większą sławą, ludzie lubią oglądać coś, co znają i lubią.
    3 points
  3. Interludium : Kometa - O NIEE! To kometa! Co my teraz poczniemy!? Koniec jest bliski! - wrzeszczał królewski astronom. Stefan I von Habsburg, najpotężniejszy człowiek na świecie po Kaiserze Rzeszy, Bogu, Wranglu z innego AARa i Cesarzu Chin wydawało się to nieco zabawne. Po jego tajnej kwaterze dowodzenia miotali się astrologowie, drząc księgi, dokonując samobójstw oraz czytając GWW. Jeśli serio miał to być koniec świata to można było poszaleć. - A gdyby tak, zreformować gospodarkę? - nagle rzucił jakiś randomowy minion króla. - A dlaczego? - zapytał się wielce poważnym głosem król Rzeczpospolity. - W sumie nie wiem, ale większość tak zagłosowała, sire... - Buh... - zaczął myśleć król. - Ja osobiście byłbym za poświęceniem ludzkiego serca, ale Sejm jeszcze zawetuje... - kontynuował wierny minion. Nagle, Stefan I von Habsburg wpadł na pomysł zaprawdę wspaniały. - A kto powiedział, że nie musimy połączyć tych rozwiązań? Poświęcimy ludzkie serce by skupić się na gospodarce, głupcze! Wszystkie wierne miniony odwróciły głowy. Astrologowie przestali popełniać samobójstwa, nie żeby im jakoś specjalnie dobrze szło. Pałacyk króla pod Warszawą miał trzy piętra i niedoszli samobójcy nie chcieli skakać bo bali się wysokości. Co gorsza, kończyły się żyletki. - Yyyy... ale to chyba nie po chrześcijańsku? - zapytał jeden. - Chrześcijanizm, srajanizm... jesteśmy postępowymi ewangelikami! - napuszył się z dumą Stefan I. - I jestem głową tego Kościoła! Ogłaszam wszem i wobec (i spisujcie to sobie dokładnie), od tej chwili wyrywanie ludziom serc jest formą adoracji Boga Wszechmogącego, Stworzyciela Nieba i Ziemi i tak dalej i tak dalej... Ogłasza się wszem i wobec, że wszystkich urzędasów, kasztelanów, złodziei i bandytów przyłapanych na kradzieży, grabieży i korupcji będzie miał serce wyrwane. Tak więc i gospodarka będzie lepiej się trzymać, i Bóg będzie bardziej zadowolony i kryzys z kometą zażegnany. No i wpiórwimy papieża, niech mają te aroganckie katolickie bobki. Pomysł ten spotkał się z szeroką aprobatą. Jeden minion jednak wciąż miał wątpliwości. - Sire, ale czy przypadkiem my nie wyznajemy ideałów humanizmu, które z tak wielkim trudem wprowadziliśmy do naszego królestwa? Stefan I von Habsburg długo myślał. Wreszcie powoli i nieco nieśmiało powiedział: - Oj tam, oj tam...
    2 points
  4. Cześć. Przedstawiam Wam pierwszy rozdział mojego nowego tłumaczenia. Jest to jeden z moich ulubionych fanfików i moim zdaniem jeden z najlepszych (i niestety jeden ze słabiej znanych) w całym fandomie. Nie jest ani przesadnie długi, ani bardzo epicki, ani dwuznaczny, zachwyca jednak bogactwem słownictwa i przemyślaną fabułą, pełną znakomitych smaczków i nawiązań. Moją ambicją jest choć w części oddać jakość oryginału i mam nadzieję, że uda mi się ten cel osiągnąć. Praca przy tłumaczeniu tego tekstu jest dla mnie niemałym wyzwaniem oraz wielką przyjemnością. Mam nadzieję, że Wy także będziecie mieli przyjemność z lektury Specjalne podziękowania dla Dolara i Cahan za pomoc w tłumaczeniu pewnych nazw i imion ============== Diariusz [slice of Life] Autor: Warren Hutch Tłumaczenie: Poulsen Prereading: Dolar84, Kredke Korekta: Rarity Link do oryginału Setki lat temu, Clover Mądra spisała w swoim osobistym pamiętniku wydarzenia związane z pochodzeniem oraz młodością Celestii i Luny. Teraz, dzięki łaskawej zgodzie księżniczek oraz umiejętnościom Twilight Sparkle, owe zapiski stały się dostępne dla współczesnych mieszkańców Equestrii. Część 1 - Przesilenie Letnie, 10 AE Część 2 - Przesilenie Letnie, 10 AE Część 3 - Przesilenie Letnie, 10 AE Część 4 - Przesilenie Letnie, 10 AE Część 5 – Dwudziesty drugi dzień Szóstego Miesiąca, 10 AE Część 6 - Dwudziesty Drugi Dzień Szóstego Miesiąca, 10 AE Część 7 – Dwudziesty Drugi Dzień Szóstego Miesiąca, 10 AE Cześć 8 – Dwunasty Dzień Siódmego Miesiąca, 10 AE Część 9 – Osiemnasty Dzień Dziewiątego Miesiąca, 10 AE Tłumaczenie wykonano za zgodą autora.
    1 point
  5. Pomóżmy Fluttershy napisać "Wielką Encyklopedię Zwierząt" od razu chcę te podkreślić,że mają to być normalne zwierzęta a nie jakieś nieudokumentowane (np czupakabra) Ok zacznijmy więc Lew Informacje: rząd:drapieżne rodzina:kotowate pokarm:mięso zdobywane poprzez polowanie na ssaki kopytne Występowanie:
    1 point
  6. Cóż. Częściej zdarza mi się pisywać wiersze niż prozę. Dlatego też tutaj macie moje "Equestriańskie poematy", w których pokazuję tę bardziej poetycką stronę. Na pierwszy ogień leci Wiersz I *nazwa ambitna strasznie* Wiersz I [sad] (chyba nie do końca no ale ;_; ) https://docs.google.com/document/d/1-wL6kVfSAQg98kjIIykxxTKJvCZFfuy8faNlKtAfQiQ/edit?usp=docslist_api
    1 point
  7. Hm. W tej kwestii można się spierać w nieskończoność więc nie ma to sensu. Uszanuję twoje zdanie, bo nie ukrywam, że jest w nim sens, a to, że twierdzę inaczej...no, to już moje prywatne odczucia. Tak naprawdę wszystko zależy od rodzaju fanartu/pracy od podstaw. I osoby oceniającej je.
    1 point
  8. Dla mnie rysowanie fanartów jest jak pisanie fanfików - to "krok pomiędzy", szybki i wygodny sposób na naukę rysunku/pisania i przyciągnięcie uwagi do swojej twórczości. Jeśli trafi się do dobrej społeczności (czytaj: takiej, która nie urządzi sobie festiwalu lizania czterech liter, ale i nie wpakuje cię na dzień dobry do cysterny z kwasem solnym), łatwiej będzie się podszkolić przez skrobanie o kucykach i skrobanie kucyków niż pisanie o ludziach i rysowanie ludzi, ponieważ wzrasta wtedy szansa na to, że ktoś zauważy naszą twórczość i łaskawie poinformuje nas, co robimy źle. W którymś momencie musimy jednak pójść dalej - przerzucić się z rysowania postaci serialowych na rysowanie postaci rzeczywistych, zamienić opowiadania o kucykach na opowiadania o czymś innym. Udowodnić sobie i innym, że nie jesteśmy sławni wyłącznie przez żerowanie na popularnej marce i wybronić się poziomem twórczości oraz kreatywnością. Bo i owszem, fajnie jest walnąć efekciarski wektor swojej ponysony i doprawić artem z twoimi dwiema ulubionymi postaciami z bijatyk - lepiej jest jednak wykreować coś własnego.
    1 point
  9. Na razie przeczytałem tylko ten przełożony rozdział a już mogę potwierdzić to o czym mówi Poulsen - bogactwo słownictwa jest wprost niesamowite. Dzięki temu czytanie jest prawdziwą przyjemnością, a kiedy dodać do tego również przedstawioną historię... miodzio. Bezwzględnie polecam!
    1 point
  10. Niewiele dodajesz od siebie? Głupota. No dobra jeśli ktoś faktycznie wykorzystuje to samo tło, te same pozy postaci to faktycznie jest w tym niewielki wkład. Zauważ jednak, że większość fanartów to nie przerysowywanie, a ukazanie postaci w innej pozycji, dodanie lepszego światłocienia, perspektywy, a także dodania własnych pomysłów - inne otoczenie, postacie. Także i w fanarcie można pokazać swoją twórczość - nawet w niemałym stopniu.
    1 point
  11. Tak, będzie ich więcej. Myślałam że liczba mnoga w temacie i "Wiersz I" są dość jasne ;_; Fakt, rytmika nieco leży. Może uda się to poprawić, zobaczę, co się da zrobić.
    1 point
  12. Znaczy się, ja mam jeden taki nóż w dużej pochwie i nadaje się idealnie do używania jako lekka pałka jeśli nie wyciągniesz go
    1 point
  13. Odcinek moim zdaniem był naprawdę doborowy, chyba jak dotąd najlepszy w V sezonie. Nawiązuje do pierwszego sezonu, fajnie że Gilda nie odeszła w niepamięć, w dodatku ukazali jej wewnętrzną przemianę. Może niektórzy będą uważać że antagonistów w końcu zabraknie - ale odpowiem tak, że z czasem będą pojawiać się nowi antagoniści (a Starlight Glimmer to co?) a jednak czasami trzeba zrobić odcinek gdzie dotąd zła postać staje się dobra. Tak czy tak, uważam że antagonistów nie zabraknie. Wracając, Hasbro o humorze nie zapomniało (Gummy, RD z grzywą Twi, lina xD), dzięki temu bardzo przyjemnie oglądało mi się ten odcinek. Pomysł z wysłaniem dwóch a nie sześciu głównych bohaterek był oznaką oryginalności, według mnie nieważne ile ich wyślą na "misję", grunt że nie wysłali tylko jednej - współpraca powinna być. Akcja była, na optymalnym poziomie, a odcinek mnie nie nudził. Te powyższe plusy, racja, uczyniły odcinek naprawdę dobrym. Ale odcinek oceniam na 10/10 z innego powodu. Chcę tu zwrócić uwagę na, moim zdaniem najważniejszy element odcinka - ogólny jego przekaz. A szczególnie ten moment, kiedy Gilda staje przed decyzją - ratować skarb czy RD i Pinkie. Ukazanie gryfów jako skąpców, którym tylko monety w głowie, którzy nie robią nic za darmo - jest, niestety, nawiązaniem do nas, ludzi. Wszyscy wiemy ile jest takich osób na świecie których obchodzą tylko pieniądze, którzy mają gdzieś takie wartości, jak przyjaźń (i nie tylko). Widzimy też w odcinku jakimi stają się tacy ludzie. Czy tamte gryfy wyglądały na szczęśliwe z powodu posiadanych monet? No nie wydaje mi się. Wyglądali za to na niemiłe i nietowarzyskie postacie. Gilda zresztą podobnie - teraz wiemy jak otoczenie wpływa na charakter - i proszę, Gilda była antagonistką tak długo, w końcu teraz się zmieniła. Moim zdaniem, jeśli każdy z nas zauważy przesłanie tego odcinka, uświadomi sobie że jest to kolejny wzór dla ludzkości, który widzimy w serialu. Kolejna szansa dla nas, na zmiany na lepsze. I właśnie dlatego ten serial jest wyjątkowy - za takie odcinki, za ten przekaz. A my, widząc to, tworzymy równie wyjątkowy fandom. Odcinek rządzi po prostu.
    1 point
  14. 15.06.2015 Kolego następnym razem jeśli dodajesz arty, to prosiłbym aby były umieszczane w spoiler i jeśli nikt po twoim poście nie dodał nic to prosiłbym edytowac ten poprzedni ~ Ares
    1 point
  15. Pisałem, że nienawidzę harmonii, bo to prawda. Nie tylko jej nienawidzę harmonia wręcz mnie obrzydza, ale po kolei. Wytłumaczę dlaczego nienawidzę harmonii i wszelkiej magii. Oto przedstawię wam moje świadectwo . Czy jest ciekawe? A czy to ważne, świadectwo jest po to by uczyć nie by bawić. Byście zrozumieli dlaczego doszło do pewnych wydarzeń muszę zacząć od mojego dzieciństwa. Moje dzieciństwo wyło raczej typowe na Polskie standardy, choć mogę się mylić. Ojca widywałem raz na miesiąc, moja matka alkoholiczka, tak bywała trzeźwa 5 no może 6 dni w roku. Pamiętam jak kiedyś była trzeźwa całe 3 dni. To były piękne dni normalnego życia bez strachu. Choć ojciec był raz w miesiącu jak tylko przyjechał jedyne co słyszałem to kłótnie, wtedy zamykał się w swoim pokoju i z niego nie wychodził(nie dziwie mu się, że nie chciał przebywać w takim domu). Ja bardzo często uciekałem czasami na dzień czasami na tydzień. Bogu dzięki, że nie pod most tylko moja babcia mieszkała blisko. Pamiętam jak moja matka mi mówiła, że bardziej kocha psa niż mnie, że powinienem umrzeć ani się urodzić. Powiecie, że była pod wpływem alkoholu i nie mówiła tego co myśli. Może tak, może nie, ale czy to jakaś różnica jeśli takie coś słyszy się prawie codziennie. Moja matka bardzo źle reaguje na alkohol, staje się po nim niesamowicie agresywna. Nie będę wgłębiał się w szczegóły jest jeszcze ważna rzecz, że nie byłem dzieckiem zdrowym, a wręcz bardzo chorowitym(to ważna informacja, zrozumiecie w dalszej części tekst). Kiedy człowiek żyje w takiej rodzinie nachodzą go różne myśli, mnie nachodziły myśli samobójcze. Nie pamiętam kiedy próbowałem popełnić pierwsze samobójstwo. Jeszcze jedna ważna informacja, jako dziecko byłem bardzo religijny, jak ktoś nie klęknął w kościele to mówiłem sobie w głowie „on źle robi, a ja robię dobrze” . Przejdźmy dalej. W 5 albo 6 klasie podstawówki bardzo zagłębiłem się w filozofie wschodu, medytacja, mantry, energie te sprawy. Po jakimś czasie medytacji ( potrafiłem medytować godzinami) ukazał mi się mój „przewodnik” po świecie duchowym. Nie przedstawił się. Jak wyglądał słabo pamiętam. Pokazał mi jak kontrolować ból i wyzbyć się uczuć. Potrafiłem prowadzić tzw. Podróże astralne, czyli mój duch opuszczał ciało choć był z nim złączony. Medytacja dawała mi ukojenie, tak tylko myślałem, prawda była taka, że byłem coraz bardziej zdenerwowany. Po jakimś czasie znów próbowałem popełnić samobójstwo ze skutkiem widocznym. Mój przewodnik powiedział, że musze wejść głębiej więc zacząłem uprawiać magię. Wielu powie „magia nie istnieje” zaufaj mi, że bardzo byś się zdziwił(uprzedzając pytanie tak byłem u psychologa i psychiatry wszyscy mówili, że to depresja i dlatego mogę widzieć takie rzeczy. Tak to była depresja, ale pomylili się w kolejności. To właśnie przez te rzeczy potęgujące przez przeżycia miałem depresje. Łykałem jakieś leki, nie pamiętam co to było, nic nie pomogło). Ręczę, że magia istnieje. Przyzywałem duchy, demony rozmawiałem z nimi, bawiłem się tarota i potrafiłem przewidzieć, że jakiś człowiek umrze. Potrafiłem nakładać klątwy. Pewnie powiecie, że to przypadek, że się spełniały i takie tam. Można uważać, że to przypadek jak zdarzy się raz, albo 2 razy, ale trzeba bardzo mocno chcieć wierzyć w przypadek jak w 90% przypadkach sprawdzało się. Przejdę trochę dalej. Byłem satanistą, bawiłem się runami, shintoistą, byłem wyznawcą wielu religii, ateistą też byłem. Niestety moje samopoczucie było coraz gorszę. Nienawidziłem ludzi bo tak, byłem wyprany z uczyć jak ktoś cierpiał cieszyłem się. Miałe koszmary o mordowaniu rodziny o wielu rzeczach których nie da się opisać słowami chciałby, ale nie ma słów w słowniku by to opisać. Cały czas czułem niepokój to że toś jest, czułem obecność która chciała mnie skrzywić(mania prześladowcza co? Tylko mania prześladowcza nie rozwala ci talerzy ani luster jak nikogo nie ma w domy. Pamiętam strach, jak w nocy chciałem iść do toalety i mogłem nie byłem sparaliżowany, ale zbyt się bałem . Pewnie wiele pominąłem bo nie pamiętam, ale ogólny zarys podałem. Dalej szukałem czegoś co może mi pomóc, nawet zawarłem pakt krwi. Pomogło, ale tylko na parę dni. Czasami jeździłem do rodziny raz na 2 lata. Są to chrześcijanie, tacy gorący i miłujący Boga, zawsze kiedy do nich przyjeżdżałem czułem ulgę, nie dręczyło mnie to już tak bardzo. Kiedy miałem 15 lat właśnie miałem u nich wizytę. Bardzo dużo opowiadali mi o Bogu i bardzo się za mnie modlili. Pamiętam te noc. Leżałem w łóżku, w ich domu i miałem koszmary, o wiele mocniejsze niż zazwyczaj. Przepraszam właśnie się rozpłakałem, zawsze kiedy przypominam sobie ten dzień płacze.. ze szczęścia. I kiedy miałem te koszmary, a cienie były coraz bliżej przypomniałem sobie właśnie o tym konkretnym Bogu. Pomyślałem, że skoro oni( ta rodzina) cały czas o nim mówi, może to pomoże, może warto spróbować no bo co mi zostało. I kiedy walczyłem by wypowiedzieć te słowa. Nie było to łatwe czułem ucisk na płucach , nie mogłem wypowiedzieć zdania, a najgorsze były głosy które cały czas mówiły bym się zabił, że jestem niczym nawet matka mnie nie kocha( głosy towarzyszyło od jakiegoś czasu). Zebrałem w sobie resztki woli, resztki tego co było w tej skorupie „Boże jeśli istniejesz to pomóż mi” Wiesz jak się czuje więzień który opuszcza więzienie i kiedy jego kajdany opadają? W momencie kiedy wypowiedziałem te słowa skorupa pękła, a z mojego serca spadł cały ciężar. To nie było tylko duchowe odczycie, ale też fizyczne. Tam gdzie był strach, nienawiść pogardza , smutek pojawiło się miłość, radość, wolność ,bezpieczeństwo. Nie pamiętam kiedy mój płacz był płaczem szczęścia, chyba pierwszy raz w życiu. Nigdy tak nie płakałem. Wszelkie głosy i cienie zniknęły. Czułem się tak lekki, że mógłbym latać. Jakiś czas później się ochrzciłem A dlaczego nienawidzę harmonii. Harmonia to równowaga między dobrem i złem ta właśnie równowaga doprowadziła mnie prawie do śmierci. Jeśli choćby zaczynacie rysować pentagramy czy rysować runy przestańcie. Otwieracie się na świat duchowy, bardzo zły świat. Teraz już wiem kim był mój przewodnik. Wielu zacznie wymieniać mi jakieś choroby psychiczny. Słusznie tylko jest jeden mankament szatan jest tak cholernie sprytny, że opętanie wygląda jak choroba. Nie musisz mi wierzyć twoja sprawa. Możesz sobie to tłumaczyć chorobami i innymi rzeczami nie broni ci. Nawet gdybyś przeżył to co ja nie dziwił bym się jeśli tłumaczyłbyś to chorobą. Ja jednak wiem co przeżyłem i wiem czym to się różni do choroby.
    1 point
  16. Spleśniała czekolada gorzka 98% kakao posypana chińskimi cukierkami z odzysku i starymi lodami waniliowymi
    1 point
  17. Jeśli aż tak wielkim problemem jest dla ciebie zaczekanie na darmową sygnaturę, że aż musisz rzucać tutaj swoimi pretensjami to...nie. Nie doczekasz się sygnatury.
    1 point
  18. Hej! Odkopuję temat Kolejna aktualizacja więc i kolejny filmik. Nadal jeśli są jakieś chętne osoby do projektu, to zapraszam. Głównie zapotrzebowanie jest na rysowników i animatorów. http://youtu.be/A6Vr7d_sk3o OPIS Bronies Animation Studio ma zaszczyt przedstawić Wam niewielki fragment animacji filmu “Rainbow Factory: Awokening”! Miejcie na uwadze, iż jest to TYLKO przedsmak tego, co już zdołaliśmy zrobić Mamy nadzieję, że ten mały kawałeczek naszego “ciasta” zachęci Was do dalszej jego “konsumpcji”. A może nawet zechcecie do nas dołączyć i spróbować swoich sił? Jeżeli tak, to do projektu przyjmujemy wszystkich chętnych którzy mają umiejętności w rysowaniu, animowaniu, modelowaniu, czy też komponowaniu muzyki. Zainteresowanych prosimy o kontakt: Email: [email protected]<script cf-hash='f9e31' type="text/javascript"> /* */</script> Teamspeak3: ts.rainbowfactory-project.pl Oficjalna strona projektu: http://rainbowfactory-project.pl/ Facebook: https://www.facebook.com/pages/Rainbow-Factory-Project/238862116279684
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...