Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 11/03/19 we wszystkich miejscach

  1. Każdy wie jak brutalnie nasza królowa straciła swój rój. Swoich poddanych. Oh proszę Cię, po co przypominasz wszystkim o tym? Z tego powodu, że nie do końca straciłaś poddanych. Może jednych tak, ale zyskałaś innych. Naprawdę? Żebyś mnie tutaj w kucyka nie robiła, bo skończysz w lochu. Oczywiście, Wasza Wysokość. Chociaż bardzo dobrze wiem, że wcale byś nie chciała wrzucać do lochów Kapitana Straży. ^^ ...Lepiej mów na temat. Miałaś zadanie do wykonania, pamiętasz? Tak, tak, oczywiście. Już do rzeczy. Jako Kapitan Straży Roju niniejszym powołuję nabór na wojowników. Co musicie zrobić? Bynajmniej nic trudnego. Po prostu się podpisać! Użyjcie nicków, które macie obecnie na forum. Macie do wyboru trzy sposoby, żeby to zrobić. I najbardziej zachęcam do punktów najbliższych liczbie zero, ponieważ wtedy najbardziej będziecie mogli oddać siebie i pokazać, że wam naprawdę zależy by wstąpić do Straży Roju! Chrysalis, mimo że tego nie okaże, to doceni starania :3 Naprawdę uważasz, że docenię sposób, w jaki się podpiszą? O tempora, o mores... 1. Wrzucić swój podpis w postaci pliku .png (oczywiście schowanego w spoilerze). Może być uploadowany na hosting obrazków, tutaj nawet to polecam i polecam imgura. Tło musi być przeźroczyste. Wtedy można wybrać dowolną czcionkę, nawet pobraną wcześniej z internetu, może to być także wasz ręczny podpis wykonany myszką albo tabletem. Kolor również możecie sobie dobrać, ale nie polecam jasnych, ani w kolorze papieru. 2. Wyrazić chęć dołączenia do Straży i napisać nazwę czcionki oraz kolor, który chcecie, bym użyła jako wasz podpis. 3. Wyrazić chęć dołączenia do Straży. Wówczas wpiszę was do listy różowym kolorem z czcionką Comic sans. Co jakiś czas będę aktualizować listę poniżej, zbierając na niej wasze podpisy.
    2 points
  2. Użyłem tej czcionki Czy ja chcę dołączyć do armii? Ja się własną krwią podpisałem! Spokojnie, nie jestem świrem. Długopis nie chciał pisać, to poszedłem po drugi. Niestety w wyniku zapatrzenia się na ekran TV mój nos spotkał się z framugą. Wykorzystałem darmowy "atrament"
    2 points
  3. Najbardziej krwawa i brutalna scena z filmu Park Jurajski.
    2 points
  4. Przyznam, że ostatnie odcinki "Equestria Girls" jakoś mnie dość rozczarowywały. Ale tutaj zdecydowanie była wyższa forma. Pewnie wpływ miały na to całokształt udziału Sunset Bździmer (przyjemnie było patrzeć, jak oberwała wiele razy wiosłem po pupci ). I oczywiście współczułem jej poczucia utraty czegoś, co w normalnych warunkach nie dałoby się nadrobić. Cudownie ozdobiły odcinek Dazzlings, ich pojawienie się było sensowne i choć krótkie, to satysfakcjonujące i cieszę się, że ich głosy się zgadzały w polskiej wersji . Szczerze, to mi się ich żal zrobiło, gdy opisały swoje życie jak wyrok dożywocia :( Motyw z "Dnia świstaka" dość oklepany, w innej produkcji Hasbro "The Littlest Pet Shop" też się pojawił, choć w sumie nigdy nie zawodzi. Generalnie zauważyłem, że podobają mi się odcinki/filmy, mające miejsce w szkole, tak jakoś, a ten chyba jej moim ulubionym poza szkołą. I świetnie było zobaczyć kucykową Twilight w normalnych rozmiarach, po obejrzeniu ostatniego odcinka "Przyjaźń to magia", ta scena szczególnie rozczula Ogółem, było wybornie. Odcinek mnie bardzo rozruszał.
    1 point
  5. Wyrażam chęć dołączenia do robaczkowej armii A, że zależy mi bardzo to poniżej jest mój staranny, napisany ręcznie podpis! Btw.: ogromnie mi się podoba pomysł by największe lenie wpisać na listę różowym comic sansem
    1 point
  6. Opiszę więc i ja. Generalnie na początek chciałabym zaznaczyć, że ja sny szybko zapominam. Już podczas przebudzenia się czuję, że zapomniałam połowy snu. A im dalej nie utrwalę sobie tego, co z nim było, czyli nie przepiszę go nigdzie, nie pochwalę się nim, tym więcej będę traciła w głowie szczegółów. Tym jednak podzieliłam się parę godzin po przebudzeniu i opowiem, co zapamiętałam: Byłam na studiach. Nie mam pojęcia co studiowałam, ale wiele ludzi z mojego roku to byli ludzie z mojej pracy. Mieliśmy zajęcia głównie na dworze. Była bardzo przyjemna, słoneczna jesień. Żółte i pomarańczowe liście ścieliły trawniki, a my przyszliśmy na zajęcia na kamienne schody. Wyciągam sobie zeszyt i wtedy zagadał do mnie pewien chłopak. Powiedział, że kojarzy mnie z grupy Pokemon GO i spytał czy pobijemy się w gymach, bo okazało się, że tu gdzie siedzimy owy gym się znajduje. Jeśli ktoś gra w PGO to wie, że w sumie średnio to ma sens, bo polegałoby to na tym, że nawzajem byśmy sobie te gymy odbijali i jedynie na tym tracili potki, używane na nasze Pokemony, a nie zyskiwali w sumie nic. Po jakimś czasie zorientowałam się, który to członek grupy. Byłam zdziwiona, bo on był zawsze chamski, arogancki, a jak rozmawialiśmy to wydawał się zupełnie w porządku. Tutaj sen ucięło i nie pamiętam co się działo aż do przerwy. I tutaj zaczyna się część, która chyba najbardziej mnie urzekła. Poszłam sobie na spacer między zajęciami. Kiedy podniosłam nos znad telefonu to moim oczom ukazał się wąż. W śnie liczyło się, że była to żmija zygzakowata, ale tak naprawdę z tego gatunku to miała jedynie głowę. Z tym, że była większa. A sama miała ciało wielkie jak z tych większych anakond. Spanikowałam z początku i zaczęłam uciekać. Okazało się, że robiłam źle, bo to tylko pobudziło węża, który udał się w pogoń za mną. Więc stwierdziłam, że się położę i nie będę ruszać. Tak też zrobiłam, ale byłam w jakiejś niewygodnej pozycji (chyba nogę miałam w górze i mi drżała). Wąż nie ukąsił mnie, ale zaczął po mnie pełzać. Byłam wystraszona. Nie czułam zagrożenia śmiertelnego, ponieważ to była tylko żmija zygzakowata, co z tego, że miała cielsko anakondy. Bałam się jednak, że nikt mi nie pomoże, a ja nie dam rady się ogarnąć z tego wszystkiego, jeśli mnie dziabnie. Czekałam więc aż odpełznie. Ale to na nic. Widocznie ciepełko z mojego ciała podobało się zmiennocieplnemu stworzeniu. Próbowałam rzucać kamienie, by odwrócić uwagę jej i żeby odpełzła ode mnie. Odwracała głowę w miejsce, gdzie rzucałam je, ale nie odchodziła. Robiło się coraz bardziej stresująco, a noga coraz bardziej drżała. (czemu nie mogłam jej położyć po prostu skoro i tak gwałtownie się położyłam?!) Na ratunek przyszła myszka, która przechadzała się obok. Żmija dźabła ją i czekała aż ofiara padnie z zaaplikowanego jadu. Ale tyle było z mojego szczęścia, bo gryzoń padł chodząc po mnie. Wzięłam myszkę za ogonek i rzuciłam ją w pi*du. Na szczęście to zadziałało i żmija poleciała za mychą. Mogłam wtedy wstać i pospiesznie pójść już spóźniona na zajęcia. Na zajęciach wszyscy stali w szeregu niczym w wojsku. Prowadzący też nie wyglądał na zbyt miękkiego. Zaczęłam mu się tłumaczyć. Mówiłam co dokładnie się stało, ale czy uwierzył w to czy nie już wam nie powiem. Ponieważ nie pamiętam. ;_;
    1 point
  7. Rick i Morty reklamują Death Stranding
    1 point
  8. Zgadzam się z panią powyżej. Discord nigdy nie był zły i nigdy nie stał się dobry. Discord jest, i tyle. Uwielbia chaos, uwielbia się bawić. Trzeba zauważyć, że Discord tak naprawdę nigdy nikogo nie skrzywdził. Popatrzmy na inne postacie: Sombra miał niewolników, Nightmare Moon żądała by ją uwielbiać więc poniekąd też uczyniła wszystkich swymi niewolnikami, Chrysalis więziła swe ofiary i pożerała ich miłość, Tirek pozbawiał wszystkich magii równoznacznej z siłami życiowymi, a Starlight nie dość, że miała niewolników to jeszcze pozbawiała ich umiejętności i sensu życia. Tymczasem Discord po prostu się bawił. Nie znał uczuć takich jak na przykład współczucie czy empatia więc nie rozumiał, że jego działania nie bawią innych. Zmienił się po poznaniu Fluttershy, ponieważ dowiedział się, że są rzeczy ważniejsze niż wszechobecny chaos i, że nawet chaos ma granice jeśli nie chcesz zostać sam jak palec.
    1 point
  9. Witajcie! Witajcie! Dzisiaj, jako urodzinowy prezent od Kącika dla Was w ramach podziękowania za tak liczne uczestnictwo w naszych czytaniach, prezentujemy wam drugą, iście mrooczną i morderczą część Czterech FOLowców i kucyka od @Sun, oczywiście w formie audiobooka w wykonaniu naszych kochanych lektorów! W projekt angażuje się naprawdę wiele osób i w planach są kolejne części. Zapraszamy serdecznie do odsłuchania:
    1 point
  10. Serio? Mimo iż w tę sobotę leciało to po polsku na mini mini+
    1 point
  11. Dopiero dzisiaj ów specjał obejrzałem i szczerze przyznam, że był to niezwykle mile spędzony czas. W sumie to chyba był to najbardziej relaksujący i heart warming episode jaki ten serial spłodził. Jednak całkowicie rozumiem rozczarowanie czy niedosyt spowodowany tym odcinkiem wśród wielu i wpierw właśnie o tym chciałem pomówić. Bo bądźmy szczerzy, chyba wręcz subiektywne jest stwierdzenie, że specjał ten był nudny. Wszystko było powolne, niewiele się działo, akcji ze świecą szukać, humor nie dopisywał, a całość zdawała się być rozwleczona i niczym narkoza kładzie potencjalnego widza do snu. Odcinek był za długi, a rozwiązanie problemu zbyt proste i naiwne. Tylko jedna konkretna piosenka, reszta to czołówka i zakończenie. Poza tym, jest to jedyny raz poza filmem gdy wykorzystywana jest ta "ekskluzywna" animacja, a większość odcinka jest kompletnie bura i mdła xd Ale wiecie co? Żadna z wymienionych rzeczy nie ma dla mnie jakiegoś szczególnego znaczenia, gdyż specjał ten oglądało mi się niezwykle przyjemnie. Owszem, był powolny praktycznie od samego początku aż po koniec. Bardzo mocno widać przeskok od ściśniętych na maksa normalnych odcinków, gdzie nie ma czasu na nic poza wątkiem głównym, a dialogi są tak sztywne, jak tylko czas antenowy na to pozwoli, do godzinnego specjału, w którym nikt się nie musi spieszyć i całość drepcze swoim tempem. I szczerze, to taka formuła mi dzisiaj odpowiada. Na serio żałuję że nie wyjąłem z lodówki jabłecznika i nie zrobiłem jakieś egzotycznej herbaty, bo oglądało mi się to mega przyjemnie. Już od samego początku było widać, że nie ma takiego pośpiechu co zawsze, a postacie, dzięki dobremu scenariuszowi, tworzą normalne, często pewnie zbędne ale wciąż przyjemne dialogi. I szczerze przyznam, że jednak wielką robotę robi ta animacja, bo gdyby nie ona to już wszystko nie byłoby takie maślane jak teraz. Chyba nawet ten design sprawa, że nie umiem się nudzić, patrząc na to. Największą zaletą jednak są te nowe postacie i znowu widać przeskok od serialu, bo tam jakoś ostatnio nowe postacie im średnio wychodzą, a tutaj mieliśmy charaktery pierwsza klasa. Każda jedna postać była dla mnie przyjazna w oglądaniu i nie miałem odczucia w stylu "o nie, znowu ona/on się pojawiła/ił". Szczególnie ta dziewczyna burmistrza była przesłodka, ale imo każda z tych postaci dała radę mocno. Co do samej animacji, to choć pierwsze minuty są dosyć dezorientujące (tak samo było jak oglądałem w kinie), to po chwili ten stan mija, a sam styl cieszy oczy aż do końca i wygląda to zdecydowanie lepiej, niż to pamiętałem z filmu i muszę przyznać, że obdarowanie tego specjału tym designem to jedna z lepszych decyzji, jako widziałem. Wszystko to razem sprawiło, że z pozoru monotonny seans stał się bardzo kojący, czego się nie spodziewałem, a czego tak na prawdę mocno potrzebowałem. Owszem, sam problem i temat są mega proste i dosyć przewidywalne, ale ten odcinek nie miał być wgniatającym w fotel dreszczowcem czy dramatem z intrygą która spędza sen z powiek. Osobiście uważam, że epizod ten byłby świetną bajką/baśnią na dobranoc dla dziecka, bo wręcz emituje on taką kojącą aurą. I mi osobiście całkowicie to odpowiada. Specjał zasługuje na w pełni zasłużone 7,5/10, czyli w teorii nic nadzwyczajnego i ekscytującego, ale jednak cieplutko grzeje niczym kominek w zimowy wieczór. Doprawdy spodziewałem się zwodu, a jestem bardzo mile zaskoczony.
    1 point
  12. No, nadrobiłem, i jak dla mnie to bardzo przyzwoity epizodzik. Dobrze się go oglądało, poznaliśmy nowe miejsce i postaci, spoko piosenki, a fabuła nie była jakaś tam bez polotu i trzymała się całości.
    1 point
  13. Wystarczy zamienić "zepsuty" generator tęczy na utraconego bożka i mamy praktycznie to samo co w odcinku z Griffonstone. Nawet motyw z niesmacznym ciastem był taki sam. Nie dość że nudne, to jeszcze powtarzalne. Nie podobało mi się.
    1 point
  14. Mój komentarz stanie nieco w opozycji do opinii niektórych moich przedmówców, ale moim zdaniem to było słabe. Dostarczyło mi emocji podobnych do lizania papieru ściernego, i trwało zdecydowanie zbyt długo jak na tak nudny materiał. Nie chcę pisać zbyt rozciągłego posta, dlatego podkreślam że główne wady tego filmu to przede wszystkim brak akcji oraz posusz zabawnych scen. Nie pierwszy raz wspomnę o tym iż humor w produkcjach spod znaku MLP stawiam bardzo wysoko, a tutaj dostaję klopsa o niemal zerowej zawartości tego elementu. Jest jałowo pod chyba każdym względem. Jak na godzinną bajkę to aż dziw bierze że tak bardzo wieje w niej sandałem - mogli zrobić z tego epizod do serialu, zwęzić to do 20 minut a myślę że wyniósł bym z niego tyle samo wspomnień. W ogóle to mam wrażenie że osoby odpowiedzialne za scenariusz, poza tym że napisały parę kolumn tekstu, to nie myślały nad nim zbyt intensywnie. Wygląda mi to bardziej na próbę zainteresowania nową animacją, tak jakby jedynie to było podstawą do wypuszczenia tej zdechłej flądry, podczas gdy fabuła została bardzo zmarginalizowana. Jest mi przykro, chcę czekoladkę. Dobre strony to dosyć ciekawe nowe epizodyczne poni, które być może zrobią karierę w fandomie. Za plus uznać muszę również wykorzystanie innego programu graficznego. Prawdę powiedziawszy nie spodobał mi się on w filmie kinowym, ale tutaj wypadł coś jakby lepiej. Sam nie rozumiem co mi się w tym mogło spodobać, ale to chyba dzięki niemu nie żałuję że obejrzałem "Rainbow Roadtrip", bo mogę potraktować ten materiał jako ciekawostkę. Szkoda tylko że z pominięciem scenariusza. Teraz dam 3/10, i prawdopodobnie spróbuje to obejrzeć ponownie wraz z pojawieniem się polskiego dubbingu, który (może was to zdziwi) nieraz pomagał mi lepiej spojrzeć na słabsze odcinki. Kurde, ale miałem schiza na samym początku - to wprowadzenie i przekierowanie uwagi na Rainbow Dash. Pospinałem się bo myślałem że ten film będzie skupiał się na niej. Godzinna opowiastka o aroganckiej RD? Wtedy to bym już chyba nie obejrzał tego do końca. Na szczęście się pomyliłem... to również mogę potraktować jako taki delikatny plusik... @Niklas Dopiero teraz się zorientowałem - dlaczego nie ma ankiety szefie?
    1 point
  15. Torque Wrench i Kerfuffle - nie takie łatwe do zapamiętania w sumie.
    1 point
  16. Eh, kocham ten styl animacji. Bardzo fajny pomysł na ten specjał był, nie powiem. Było przyjemnie do oglądania, ciekawie. Jedynie kiedy miałam już się irytować to moment, kiedy Twilight nie słuchała AJ, ale na szczęście AJ po prostu pierdzielnęła tym kwiatkiem przed Twi i nie było bezsensownego przeciągania "moja przyjaciółka mnie nie słucha, mimo że wyglądam na naprawdę przejętą". Nowe postacie były przeurocze. Szczególnie podobała mi się klacz mechanik i ta z protezą. (tak, mam słabą pamięć do imion) Blue Big Mac sprawił, że parsknęłam śmiechem. Kurde, Vergil i Dante.
    1 point
  17. Obejrzałem i muszę przyznać, że jest naprawdę dobrze. Ot, długi na 60 minut okruszek życia. Jeśli ktoś nie przepada za takimi odcinkami, to pewnie uśnie z nudów Mnie się podobało. Największe zalety to: - filmowy styl animacji. Wygląda po prostu super - miejsce akcji - pozbawione kolorów miasteczko przypominało mi egzotyczne planety z No Man's Sky. - fabuła, która wciąga. - świetne nowe postacie, a w szczególności Petunia Petals, której "hello" brzmi trochę jak "heyoo" Steve'a z Borderlands. Dobrze, że nikogo nie zabiła Wady: - ten (nie)Big Mac ... Nowy poziom lenistwa - wyjaśnienie tajemnicy (mnie rozczarowało)
    1 point
  18. IMO to by całkiem popsuło siłę i wydźwięk odcinka The perfect Pear. Bo patrząc po reakcjach kucy, którzy osobiście znali rodziców AJ, biły z nich smutek i nostalgia, co raczej pokazywało, że już nie żyją.
    1 point
  19. ja tak miałem przy ostatniej scenie jaką udało mi się zobaczyć jak Miguel gra na strychu na gitarze 1 raz ps Coco obejrzane i chyba to będzie moja ulubiona animacja PiXara, tyle w niej emocji, choć i tak najbardziej rozczulający moment był pod koniec filmu
    1 point
  20. Animacja jest cudowna! Zakochałam się w tym filmie od pierwszego obejrzenia. Nie dość, że widoki piękne, muzyka wpadająca w ucho i poruszająca, to jeszcze sama fabuła - choć nie jakaś super nieprzewidywalna, to jednak wzrusza, porusza i no...bardzo polecam. Na końcu to aż mam łzy w oczach za każdym razem ;w;
    1 point
  21. 0 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...