Gdy przeczytałam nazwę tematu to miałam podobne odczucia jak Discors i w sumie po cichu liczyłam, że jednak nie będzie chodziło o to, o co jednak chodzi
Freud gdy badał psychikę człowieka porównał ją do góry lodowej. Mała część lodowca znajduje się nad powierzchnią wody i reprezentuje pewną niewielką i mniej ważną sferę psychiki ludzkiej, zaś ta największa i najważniejsza część tejże góry znajduje się pod wodą. Kiedy czytałam wpisy niektórych osób to mam wrażenie, że niestety, ale pływają sobie łódeczką 2 kilometry od wierzchołka tej góry, kiedy piszą że samookaleczenie się to idiotyzm
Jeżeli ktoś się krzywdzi, bo chce zwrócić na siebie uwagę to może po prostu nie jest idiotą, tylko ma problem? Nawet jeśli np. dla kogoś jest to błahy powód to może dla tej akurat osoby jest to coś ważnego? A może po prostu nie jest problemem cięcie się, ale nieumiejętność radzenia sobie w pewnych sytuacjach? No, ale tak. Tutaj na forum pewnym ludziom w różnych kwestiach łatwo przychodzi powiedzieć/napisać: "tak, to jest czarne, a to jest białe".
Tak ciężko wpaść na genialne odkrycie i powiedzieć sobie: "kurde, ale przecież każdy jest inny!" czy nawet: "każdy ma inną psychikę, inną wrażliwość itd.". Kiedyś w Internecie była taka stronka, czy coś w tym rodzaju, gdzie były zdjęcia bardzo drastyczne pochodzące od osób tnących się. I tak, wtedy też było łatwiej powiedzieć: "idiota" niż: "a może nie bagatelizujmy tego, bo ta osoba może mieć poważne zaburzenia psychiczne?". Więc może osoby, które niby robią to "na pokaz" też mają problem? I może warto byłoby się nad tym w ogóle zastanowić, okazać odrobinę szacunku tej osobie i nie nazywać jej od razu "idiotą".
Samookaleczenie, czy w ogóle rozszerzając na problem autoagresji jest dosyć powszechne. Weźmy takie obgryzanie paznokci. Ktoś może gryzie, bo tak reaguje na stres, tyle że przy tym niszczy sobie skórę i paznokcie. O, albo wyrywanie włosów. Znam osoby, które w nerwach potrafią nawet nieświadomie wyrywać sobie włosy z głowy. Znam osoby, które w złości czy ot tak sobie potrafią rozdrapywać ranki na ciele. Znam osoby, które lubią po prostu przygryzać sobie wargi do krwi. I co? To też idioci?
Każdy reaguje na stres czy różne sytuacje inaczej, bo każdy ma inną psychikę. Jedni łatwiej coś znoszą, inni nie. Ktoś zostanie porzucony przez swoją połówkę i pomyśli: "ok, trochę pocierpię, popłaczę, ale dam radę", a ktoś inny nie- sięgnie po żyletkę, cyrkiel, czy cokolwiek innego i przeniesie stres i ból psychiczny na swoje ciało, bo tak jest łatwiej mu przetrwać taką sytuację.
Powtórzę to jeszcze raz: każdy jest inny i to jest udowodnione. W ciele człowieka istnieją substancje takie jak neuroprzekaźniki, które mają ogromne znaczenie w działaniu układu nerwowego. Jest kilka ich rodzajów: jedne odpowiadają za pobudzanie, inne za hamowanie itd. Ostatnio czytałam o pewnej teorii dotyczącej chorób psychicznych. Każdy człowiek ma te same rodzaje neuroprzekaźników, ale nie wszyscy mają je w takich samych ilościach i stąd być może poważne choroby takie jak depresja, czy nawet schizofrenia.
Ale tak... Cokolwiek bym tu nie napisała i tak będzie źle. Szkoda, że tak mało zrozumienia i jakiegokolwiek przejawu empatii tutaj... Przykro się robi na myśl, że się żyje w takim, a nie innym społeczeństwie, któremu jedyne co dobrze wychodzi to wydawanie sądów, które nie dość, że są mylne to w dodatku krzywdzące.