Skocz do zawartości

aTOM

Brony
  • Zawartość

    405
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez aTOM

  1. Wait, wait, wait... Płytę Lindsey można kupić w Biedronce? Czas najwyższy wybrać się na zakupy w takim razie... A co do aktualnych uzależnień: Two Steps From Hell - Lost in Las Vegas, z płyty Miracles. W ogóle cała płyta jest świetna, acz utrzymana w nieco spokojniejszym, bardziej ambientowym wręcz klimacie, w porównaniu z większością poprzednich.
  2. Może nie dosłownie w roli głównej, ale w jednej z takowych: Chronomistrzyni Polecam, naprawdę porządny kawał tekstu w fenomenalnym, polskim przekładzie.
  3. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  4. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  5. Bezczelna autoreklama mode on: Five Hundred Little Murders - ponoć nawet Kredke płakał jak czytał White Box I jeszcze perełka, którą niedawno czytałem: Opowieść o Szklanej Kuli - może nie aż tak tragicznie smutne, ale na pewno mocno poruszające.
  6. Kolejny tekst, który mogę określić jedynie słowem "dziwny". Bo choć sam nie wywołał u mnie jakiś szczególnie mocnych emocji (pierwowzór zresztą też nie), to podobnie jak w pierwszej części pojawiło się coś, co mi się bardzo spodobało. Pinkamena. Nikt o tym nie wspomniał, ale zapewne każdy zwrócił uwagę, że ta część osobowości Pinkie wiedziała, iż jej zwierzak odszedł. Wyszła tu ciekawa rzecz - Pinkie rzeczywiście jest infantylna. W tej, hmm, "serii" (mówiąc o tym tekście i o pierwowzorze jako całości) Pinkie jak dla mnie nie jest zarysowana jako ktoś, kto (jak to zgrabnie ujął Alberich), widzi inaczej. Nie, ona widzi mniej, jest dziecinna aż do bólu... Ale czasami pojawia się Pinkamena, która jest jej całkowitym przeciwieństwem, która zgarnia całą powagę i rozsądek tej postaci. Pinkie po prostu skacze między skrajnościami w swoim zachowaniu. Najprzyjemniejsza była dla mnie zdecydowanie ostatnia scena, kursywą pisana, bo to ona nasunęła mi takie, a nie inne przemyślenia. Tłumaczenia wyjątkowo nie ocenię, gdyż przeczytałem jeno oryginał. Ale to Dolar, więc w ciemno można dać za to lajka, czy co tam dzisiejsza młodzież daje
  7. aTOM

    Co aktualnie czytamy

    Malazańska ma to do siebie, że nawet w pierwszej części jesteś od razu rzucany na głęboką wodę, w sam środek konfliktu, a tego, co, jak i kto z kim dowiadujesz się dopiero w czasie lektury. Czyli powiem krótko - nawet jakbyś zaczął od pierwszej, to się pogubisz w natłoku bohaterów i zdarzeń Wiem, bo sam aktualnie zaczynam piątą księgę ("Przypływy Nocy") i już naprawdę tracę orientację, kto jest kim. Ale całość jak najbardziej polecam, stężenie magii, postaci i epickich pojedynków jest tak duże, że można by nim obdarować kilka innych powieści. No i polskie tłumaczenie jest bardzo na plus, choć może razić przekład niektórych nazw własnych czy przydomków. A ponadto męczę (tak, to dobre słowo) absolutną klasykę - "Hobbita" Tolkiena, w tłumaczeniu pani Skibniewskiej. I przyznam szczerze, że po paru pierwszych rozdziałach zda mi się ta lektura strasznie przereklamowana... Ale może to efekt zbyt długiego wystawienia na nieco "mocniejszą" fantastykę.
  8. Jedna uwaga drobna co do samego zapisu, poza tym tłumaczenie jak zwykle rewelacyjne (zwłaszcza zdanie z wichajstrami ) Dziękuję za ten tekst, Dolar. Znowu sobie przypomniałem, dlaczego tak lubię czarne komedie I chyba będę musiał bacznie obserwować pana Redigara, jeśli faktycznie ma w zanadrzu więcej takich.
  9. Cóż, wena to zdradliwa bestia. Nawet dla mnie, jako tłumacza. Mam już takiego fioła, że w czasie czytania czegoś od razu zapisuję sobie notatki typu "a to bym przełożył tak...", bo a nuż po lekturze uznam, że ten tekst wart jest całkowitego przełożenia. Dzisiaj na przykład chwyciła mnie wena i jestem znów o 2 tysiące słów do przodu, po prawie dwóch tygodniach jałowości. Jedyne własne opowiadanie (na konkurs) także pisałem pod wpływem impulsu. Wiedziałem tylko, jak chcę zacząć i gdzie skończyć. Cała reszta wyszła w trakcie. Planowanie wg. mnie jest dobre, jak ktoś faktycznie ma wyrobiony nawyk systematycznego pisania/tłumaczenia. Choć dla mnie owo planowanie kończy się na "wpierw wezmę na warsztat tę scenę" i ewentualnie wypisaniem nazw własnych
  10. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  11. Randomowa komedia napisana na podstawie innych randomowych komedii... To się musiało udać Czytałem, co chwila wybuchając gromkim śmiechem na przemian z głębokim płaczem. A skąd to drugie? Bo mi, kosztela, co chwilę ten tekst uświadamiał, jak stary jestem... Plus za pomysł, plus za przypomnienie boskich komedii, plus za wykonanie. Polecam, polecam, polecam! Oj tak... Gdzie te wspaniałe czasy durnych komedii typu "Naga Broń" czy "But Manitou"?
  12. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  13. Mam... lekko mieszane uczucia. Ale od początku. Achtung! Spoilers! Przede wszystkim, tekst jest świetnie poprowadzony, początek jest typowy, ale im dalej w las, tym więcej drzew (bardzo ładnych drzew, pragnę dodać). Opisy były rewelacyjne, dialogi bardzo dobre. A sam pomysł (zwłaszcza motyw z reinkarnacją) zasługuje na gromkie brawa. Lecz! Miałem problemy, aby się wczuć. Nawet mimo rozbudowanych opisów czy przeżyć Jeny, nie mogłem się z nią ani trochę utożsamić. Być może wpływ na to miał fakt, że właśnie dłuższe opisy dotyczące jej samej przeplatały się ze stosunkowo szybkimi kawałkami na temat procesu i resztą akcji? Samo włamanie do gabinetu też było jakoś pozbawione napięcia jak dla mnie. Acz być może te uwagi wynikają z mojej winy i zbyt szybkiego czytania. Druga część tekstu jest już o wiele lepsza, być może dlatego, że właśnie dostajemy mniej Jeny, a więcej pozostałych. Czyli wychodzi na to, że główna postać fika po prostu nie zdobyła mojej sympatii. No, nie licząc końca, kiedy sama zaczyna się zastanawiać nad tym, czy faktycznie może być wcieleniem innej osoby. Podsumowując - tekst mi się podobał. Nawet mimo tego, że nie mogłem się wczuć w główną postać, doceniam same słowa opisujące wszystkie jej przeżycia i myśli, bo sam chciałbym móc tak słowami obracać. Ale największy plus za pomysł i to zdanie, które zachwyciło mnie swoją prostotą i jednocześnie genialnością: Oddaję na [epic] i bezwzględnie głosuję. Czy jakoś tak.
  14. Jako osoba, która sobie wykupiła bilet VIP (czyli teoretycznie przychodziłem na bardziej niż gotowe i miałem prawo narzekać na absolutnie wszystko, co mi się nie podobało) pomagałem przy noszeniu sceny i ławek, prowadziłem panel, pomagałem rozkładać sklepik, na skutek pewnych okoliczności w pewnym momencie nawet śmigałem autem do Tesco, aby kupić materiały do art roomu. A, no i w piątek wieczorem pomagałem wycinać identyfikatory, więc jak któryś z nich był krzywy czy coś, to proszę sypać gromy na mnie, a nie orgów. Kontynuując, ze wszystkich rzeczy, do jakich uprawniał mnie bilet VIP, skorzystałem praktycznie z jednej - sleep room. Na całe cztery godziny. I wiecie co? Nie żałuję ani grosza. Bo spotkałem setki kilogramów znajomych, w tym wielu, których dotąd kojarzyłem tylko jako ksywkę w internecie, kupiłem parę gadżetów, rozdałem część tych gadżetów, pogadałem sobie po angielsku (w końcu!), mój panel się udał w stu procentach, a nawet się ochajtałem (pozdro, Ejlonek ). Błędy rzecz jasna były - szkoda na przykład, że na poszczególnych salach nie wisiały "plany zajęć". Z drugiej strony, większość ludzi nie jest taką fleją jak ja i nie zgubiła informatora godzinę po jego dostaniu. W kwestii "pijanych" orgów nie będę się wypowiadał, bo osobiście nie widziałem, aby któryś zataczał się w pijackim amoku, jak twierdzą co poniektórzy (ale ja mam -3 dioptrie, nie musicie mi wierzyć). Wiem natomiast, że ci których widziałem, zasługują na uznanie, jak choćby Trigen, którego w pewnym momencie ekipa chyba wręcz zmusiła, aby się w końcu zdrzemnął, bo faktycznie wyglądał, jakby przylazł z planu "The Walking Dead". Krótko - hejt za wszystko, co było złe, plus za wszystko, co było dobre. Ja tam byłem zadowolony z meeta. Notabene, intryguje mnie pewna kwestia, która przyszła mi do głowy czytając niektóre opinie. Mianowicie sporo osób narzeka, że jak na konwent międzynarodowy było mało angielskiego wśród wszystkich prelekcji czy spotkań... a zaraz potem narzekają też, że np. aukcja była prowadzona tylko po angielsku. Czy tylko ja widzę tu pewną nieścisłość?
  15. A to ci historia! aTOM napisał coś, co nie jest tłumaczeniem i jeszcze w dodatku zachciało mu się podzielić tym ze światem. Czytajcie albo uciekajcie, wasz wybór. Opowiadanie powstało w ramach edycji specjalnej konkursu literackiego. Jest crossover z moim uwielbionym uniwersum Gwiezdnych Wojen, zaś główną inspirację stanowiły te dwa arty: http://ncmares.deviantart.com/art/Sith-Twilight-452158870 http://ncmares.deviantart.com/art/Sith-Celestia-454199954 Opis: Pojedynek Mistrza z uczniem zaważy na losach Galaktyki. Grota Angielskie tłumaczenie fika: The Cave Niech Moc będzie z wami. Przyda się wam.
  16. Po lekturze tego fika zacząłem nieco uważniej obserwować stojące na moim parapecie kaktusy. A nuż te kłujące cholery też coś knują... Opowiadanie zaczyna się wspaniale (nawet dla takiego botanicznego ignoranta jak ja - wszelkie pojęcia potraktowałem po prostu śmiechowo), zaś po chwili właściwie rozdziela się na dwie części, czyli atak Zielonych Beretów i magiczny pojedynek A potem długo spodziewane zjednoczenie. Tak... choć jakoś sama końcówka mniej mi się podobała od reszty, akcja zwolniła, zrobiło się też jakby poważniej. Ale ogólnie tekst jest naprawdę lekki i przyjemny, błędów pozbawion. Dla fanów wszystkiego co zielone polecam jak najbardziej. Dla osób mięsożernych także
  17. Powiem krótko - punkt wyjścia tak genialnie prosty, że aż się dziwię, że nikt inny na to nie wpadł Dobra komedyja ci wyszła, panie Foley, zaśmiałem się nieraz w trakcie lektury (nie wiedzieć czemu, zwłaszcza przy scenie "ograbiania" Rainbow i złowieszczego, niedokonanego pomysłu Twilight ). No i Babeczka Harmonii, cudo. Błędów większych nie wychwyciłem, czyta się bardzo przyjemnie, polecam każdemu. Narf!
  18. No to gratulacje dla wszystkich, którzy coś naszkrobali. I dla Dolara, który to szkrobanie zdołał tak szybko przemielić. Osobiście spodziewałem się, że zostanę bardziej rozjechany (tym bardziej, że moje opowiadanie było chyba najkrótsze),a tu nawet przyjemne zaskoczenie. Teraz wypadałoby znaleźć chwilę czasu i poczytać kolejną część opowiadań, w tym oczywiście te z podium, i je odpowiednio skomentować. I zgodnie z obietnicą, wracam do tłumaczeń
  19. Poniższy komentarz jest cholernie nieskładny i pełen spoilerów. Ostrzegam lojalnie. I nie, wcale nie zacząłem czytać tylko dlatego, że Drżypłoszka to moja ulubiona postać. Ależ skąd. Na początek kilka uwag: Wydaje mi się, że momentami interpunkcja kuleje (już nawet kilka pierwszych zdań prologu wywarło na mnie ten efekt), ale ja sam zwykle stawiam przecinki "na czuja", więc bardziej wgłębiał się w to nie będę. No i powtórzenia się zdarzały dość często. Humor - to jedna z rzeczy, którą lubię w twoich fikach najbardziej. Humor zawsze jest idealnie trafiony, nie wpychany na siłę, krótko mówiąc - większość tego możnaby przenieść do samego serialu i wpasowałby się tam idealnie. "Polecam taczkę, jest naprawdę odjechana!" Suchary Pinkie rządzą "Znaleźć namacalną, solidną dawkę absurdu, okruch nielogiczności, która ją otaczała." - najlepsze zdanie w całym fiku jak dla mnie, z niewiadomych w sumie przyczyn. A teraz co do samej treści: TL;DR: Bier tego [epica] i leć pisać dalej "Poszukiwaczy...", boś najlepszy fikokleta w fandomie i basta.
  20. Dziękować, dziękować i życzę najlepszego na rocznicę. Weny przede wszystkim! Zaś co do tłumaczenia, to od siebie dodam, że prace postępują. Rozdział 3 oceniam na jakieś 70% gotowości. Aż nawet zacząłem kolejny (4) rozdział, żeby lepiej wbić się w zwyczajowy dla mnie tryb roboty (czyli kilka rzeczy naraz )
  21. Nie ma to jak wpakować się z debiutem w największy konkurs w dziejach. Wiwat wyczucie Z opowiadań konkurencji czytałem na razie kilka, każde przebija moje o lata świetlne, więc po prostu napiszę, że życzę wszystkim powodzenia i wracam do tłumaczeń
  22. No i co żeście narobili? O ile Wiedźmę kocham i czytuję, tak Zmienić Swe Życie jeszcze nie miałem okazji poczytać... i teraz zostałem do tego zmuszony! Przez tego przeklętego najemnika! Nie mam czasu na wielorozdziałowce! A tu bach!, pojedynek pierwsza klasa, postacie ciekawe (te hakoostrza... uwielbiam bohaterów walczących niestandardowymi broniami, jak choćby Dahlię z sagi o Drizztcie), czytało się bardzo przyjemnie i teraz wodzony ciekawością z pewnością zerknę na fik Aresa. Acz parę błędów się uchowało - dajcie możliwość komentowania w docsie Słowem - niezły, krótki spin-off. Jak ktoś jest fanem któregokolwiek z tych dwóch opowiadań to z pewnością mu się spodoba.
  23. Zdradzę wam coś - dopiero niedawno zdałem sobie sprawę, że już dawno przeczytałem to opowiadanie, a bezczelnie nie zostawiłem komentarza. Dlatego uznałem, że pora to naprawić i odświeżyłem sobie przy okazji kawał dobrej lektury. Tak więc po krótce na temat poszczególnych elementów: Podsumowując to, co zawarłem w spoilerze wyżej - dajcie mu [legendary], bo zasłużył.
  24. aTOM

    Książkowe wydanie Past Sins

    50k słów... Porównałem to szybko i wyszło mi, że to grubo ponad 100 stron w GDocsie. Co prawda jest kilka czynników mogących mieć na to wpływ (czcionka, specyfika języka), z których najważniejszy to chyba ten, że obecny angielski oryginał ma dodana pewną ilość tekstu ze względu na uczynienie go kanonicznym w stosunku do sezonu drugiego (czytaj: pojawiają się sceny, w których występuje Shining Armour, Kredens itp.). Polskie tłumaczenie to z kolei pierwotna wersja Past Sins, kanoniczna jedynie z sezonem pierwszym. To by mogło uzasadniać taką różnicę w ilości słów. Niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę. Zaś co do samej książki, to niestety zamówiłem już dwie kopie po angielsku Niemniej życzę powodzenia w przedsięwzięciu. Po doświadczeniach z pierwszą częścią CRISIS wiem, że niełatwo jest zrealizować taki projekt.
  25. Grota [crossover][dark] Opis: Pojedynek Mistrza z uczniem zaważy na losach Galaktyki. Tak oto aTOM popełnił pierwsze w życiu samodzielne opowiadanie. Przygotujcie się na sztampę, liche dialogi, denne opisy i wyświechtane postacie. Całość to crossover z Gwiezdnymi Wojnami, zaś główną inspiracją dla fanfika były te dwa arty: http://ncmares.deviantart.com/art/Sith-Twilight-452158870 http://ncmares.deviantart.com/art/Sith-Celestia-454199954 Nadal mam pewne obawy co do treści, a dokładniej biorąc, czy wpada ona dokładnie w ramy konkursu… trudno, najwyżej wylecę z rywalizacji. A jeśli nie, to... ostatnie miejsce, nadchodzę!
×
×
  • Utwórz nowe...