Skocz do zawartości

Socks Chaser

Brony
  • Zawartość

    534
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Wszystko napisane przez Socks Chaser

  1. Szykuje się odkop, ostatni post jest z 26 sierpnia. Może to i lepiej, bo zdarzyło mi się widzieć parę innych tematów w których toczyła się dyskusja na tematy LGBT, i prędzej czy później przeradzało się to w jedno wielkie śmietnisko, i obawiam się że i tutaj by tak było. Działo się tak głównie ze względu na, przynajmniej według mnie, znikomą wiedzę ze strony ludzi. Niestety, takie mamy społeczeństwo. Więc tak... post w tym temacie planowałam napisać już z miesiąc temu, ale cały czas się wstrzymywałam (ostatnia wersja mojego postu jest z 18 września), głównie dlatego, że postanowiłam odnieść się do wielu kwestii pojawiających się w temacie. Brałam wszystko, odpowiadałam na wszystko, przez co wyszło coś, co wiele osób uznałoby za "ścianę tekstu". Ja mam sporą tolerancję na większe teksty, ale jednak muszę przyznać, że było tego strasznie dużo. Postanowiłam jednak, że skoro już chciałam się wypowiedzieć, to lepiej z tego nie rezygnować, dotknę jednak tylko jednej kwestii która została przez znaczącą większość bardzo słabo zrozumiana - kwestia osób trans: Zmiana płci w dowodzie jest już możliwa, wystarczy po zmianie płci poużerać się z papierami, urzędami, i można odebrać nowy dowód osobisty. Nie było potrzebne zrealizowanie innych postulatów. Inna kwestia - czy jest to "pieniactwo"? Nie. Wyobraź sobie że chcesz żyć jako TY, ale gdy chcesz np. założyć konto w banku to musisz się przedstawiać jako ktoś przeciwnej płci, okazywać dowód osobisty z danymi wskazującymi na płeć przeciwną, wszędzie figurujesz nie jako jakiś "Kowalski" tylko "Kowalska". To nie jest łatwe, a ty traktujesz to tak jakby to miała być jakaś "zachcianka". Transseksualizm którym nikt się nie zajmie (rozmowy ze specjalistami, terapia hormonalna, operacje zmiany płci) prowadzi do depresji, myśli samobójczych, poczucia wyobcowania, odtrącenia, ucieczki w nałogi. Wśród młodych osób trans jest bardzo wysoki wskaźnik prób i myśli samobójczych. Dlatego nie jest to coś, co można zamiatać pod dywan. Trzeba dążyć do tego, by pomóc takim osobom, mówić "Pomożemy, na ile damy radę, kiedy będziemy mogli", a nie "Nie pomożemy, radźcie sobie sami". Ekhem... sorry, ale chyba nie za bardzo ogarniasz o co chodzi w zmianie płci, skoro uważasz to za "zabieg niekonieczny". Tak samo można uznać wizyty u psychiatry za "niekonieczne", no bo hej, żyjesz, co nie? A to, że ledwo wiążesz koniec z końcem... to mało znaczy. Zmiana płci nie jest zabiegiem "niekoniecznym". Te osoby bardzo tego potrzebują. Sama znam osoby trans, i to nie jest sprawa w stylu "No jest mi trochę niefajnie". Te osoby czują wstręt do swojego ciała, czują, że urodziły się nie w tym ciele, co powinny. Może to prowadzić do wycofania się z życia społeczeństwa, depresji, samobójstw, samookaleczania, patologii (alkoholizm, narkotyki). Najważniejsze jest życie ludzkie, i powinniśmy starać się, by to życie ratować, szczególnieszczególnie że tutaj, w Polsce, osoby transseksualne mają bardzo ciężko. Oczywiście, są osoby, które umierają w kolejce do lekarza, ale na tej zasadzie możemy odmawiać refundowania wszystkiego - "nie zrefundujemy X, bo ludzie cierpią na Y", "Nie zrefundujemy tego zabiegu, bo ludzie umierają na Z". Ale w końcu jakiś wybór trzeba podjąć, a nie ciągle znajdywać wymówki! Poza tym to nawet nie trzeba refundować zabiegów chirurgicznych, ale zapewnić choć podstawową pomoc dla osób homoseksualnych np. refundację terapii hormonalnej (osoby transseksualne muszą brać hormony przez długi czas, nawet po zmianie płci. Taka refundacja mogłaby objąć określony czas lub określoną liczbę "dawek"), poprawienie kwestii prawnych (brak konieczności pozywania rodziców, ułatwienie i przyśpieszenie procesu eliminując niepotrzebne wymagania), czy szkolenia specjalistów (Którzy nie zawsze mają odpowiednią wiedzę by radzić sobie z takimi sprawami). Co do niefinansowania - o tym wypowiadam się wyżej, w odniesieniu do słów fallout152. Kilka artykułów. Osobami trans zajmują się specjaliści - psychologowie, psychiatrzy, chirurdzy. Nawet specjaliści mogą popełnić błąd, źle ocenić stan pacjenta. Były przypadki gdy pacjentowi amputowano lewą nogę zamiast prawej, czy usunięto nerkę nie temu pacjentowi co trzeba. Błędy zdarzają się wszędzie, kilka-kilkanaście przypadków na tysiące, miliony nie powinny stanowić powodu do kwestionowania operacji zmiany płci. Mimo wielu błędów medycyny które idą w tysiące, miliony, my wciąż ufamy lekarzom i mamy operacje które ratują nam życie czy je ułatwiają. Za to w kwestii transseksualizmu jest zupełnie inaczej, i wystarczy by jedna osoba po zmianie płci powiedziała "Chcę znów być facetem/kobietą" by rozpętała się burza. Ok, niezbyt rozumiem co masz na myśli z tymi "trójkątami" (zresztą pojawia się to już wcześniej, w kontekście adopcji), i jak dla mnie, to jest to takie... z dupy. Bez sensu. Możesz być osobą trans i przy tym bi lub hetero. Co więcej, będąc biseksualny jesteś w stanie postawić się i na miejscu hetero, w końcu pociąg do płci przeciwnej czujesz. Zresztą skąd ten podział? Ja jestem osobą aseksualną, a nie przeszkadza mi to w postawieniu się na miejscu osób biseksualnych, panseksualnych itd. orientacja seksualna nie wpływa na takie rzeczy jak rozumienie jakichś zjawisk. Jak jesteś hetero a chcesz rozumieć homo to po prostu czytasz, dowiadujesz się informacji. Ziemowit, o ile reszta twojego posta jest spoko, to tym punktem... Ekhem... "Pozbawiając praw osoby trans, dyskryminujemy drugiego człowieka. Takiego, który może być sympatyczny, pomocny, porządny i uczciwy, tylko dlatego, że urodził się inny niż inni". Znam kilka osób trans, i ich problemy to nie są jakieś pierdoły. Niechęć do swojego ciała, uczucie, że urodziliśmy się w złym ciele - to czują osoby transseksualne, i to nie jest coś takiego, że pewnego dnia Jarek wstaje i myśli sobie, że zmieni płeć. Tego, że rodzimy się trans, się nie wybiera, i te osoby bardzo cierpią, czują się w swoim ciele jak w więzieniu, a wszystko pogarsza to, że często muszą się z tym ukrywać. Do tego relacje z ludźmi - gdy czujesz się kobietą, ale każdy traktuje cię jak faceta, wymaga od ciebie pójścia do typowo męskiej pracy, zachowywania się jak facet. Do tego np. dysforia płciowa, gdy człowiek czuje wręcz nienawiść do swojego ciała, lęk, wstyd. To wszystko może prowadzić do patologii - nałogi, wycofanie społeczne, depresja, samookaleczanie, samobójstwo. To nie jest kwestia w stylu "zaakceptuj siebie". Osoby trans powinny być traktowane jak ludzie, nawet zmiana płci (do której każdy człowiek ma prawo) jest niepotrzebnie utrudniona przez konieczność np. pozwania swoich rodziców o to, że błędnie wpisali ci płeć przy narodzinach, czy to, że sama zmiana płci jest traktowana przez państwo jak operacje plastyczne (co wyklucza możliwość refundacji). Co więcej, osoby trans nie mają zniżek na hormony podczas terapii hormonalnej, mimo iż innym osobom które muszą przyjmować hormony taka zniżka przysługuje. Do tego sama natura ludzi - to że ktoś jest psychologiem, seksuologiem, psychiatrą nie oznacza, że rozumie każdy problem i na wszystko ma radę. Nigdy nie chciałabym być na miejscu osoby transseksualnej, która musi szukać specjalisty, który potraktuje ją jak człowieka, a nie jak osobę nienormalną. Dlaczego akurat ta kwestia? Znam parę osób transseksualnych MtF i FtM, w trakcie terapii (rozmowy ze specjalistami, hormony) i przed terapią. Staram się zrozumieć problemy tych osób, czytam artykuły o tym, staram się podchodzić bez oceniania, z empatią. Poza tym sama identyfikuję się jako osoba która nie czuje się w 100% "zgodna" ze swoją płcią (Trochę płeć biologiczna, trochę przeciwna. Bigender), nie zdziwiłabym się gdyby okazało się, że jestem osobą transseksualną, dlatego ta kwestia jest dla mnie bardzo ważna i bliska. Źle zrozumiany został nie tylko transseksualizm, ale też i inne kwestie jak np. pomoc osobom z niepełnosprawnościami, czy kwestia nauki o seksualności (gdzie Cheese snuł już wizje zmieniania płci i uczenia przedszkolaków o gender na poziomie jakichś studentów, lol), jakieś przeinaczenia, złe zrozumienie jakiegoś tematu, brak wiedzy. Ludzie, starajcie się rozumieć tematy o których mówicie. Rozumiem, można mieć inne zdanie (Choć przyznam, że bycie przeciwko pomocy osobom trans w procesie zmiany płci jest jak dla mnie cholernie niesprawiedliwe), ale wypowiedzi z tego tematu mocno świadczą o braku jakiegokolwiek zrozumienia dla tematu, słabej wiedzy. Seksualność, płciowość nie jest jakaś czarno-biała, by podchodzić do niej na zasadzie "rodzisz się facetem więc bądź facetem". Dzięki że przeczytaliście...
  2. No cześć.

     

    Jest sprawa. Kupował ktoś kiedyś figurki na Yatta? Chcę sobie kupić figurkę, a Yatta jest chyba jedynym miejscem gdzie to mogę zrobić - Yatta jest partnerem GoodSmile Company, ma asortyment o wiele większy od reszty sklepów jak np. Inuki.

     

    Problem w tym, że ostatnio jest masa negatywnych opinii o Yatta. Kiedyś uważano ten sklep za jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy, teraz na np. ich stronie na Facebooku można znaleźć masę negatywnych ocen i jedyne co ratuje średnią od ogromnego spadku w dół to pozytywy nastukane w czasach świetności.

     

    Ale no, opinie ludzi mogą być różne, więc... ktoś kupował na Yatta? Może powiedzieć jak to wygląda? Paczka dociera na czas, dociera w ogóle, czy wszystko jest dobrze zapakowane? Warto zaryzykować? A jeśli nie, to czy jest jakaś dobra alternatywa w Polsce?

  3. Ekhem... przepraszam że się wtrącę, ale myślę że dla autorki bardziej chodzi o to, że jest to stara rana, a dokładniej blizna. ^^
  4. A co mi szkodzi... Linux Mint ze środowiskiem graficznym MATE, Window$ (jakikolwiek) się może schować. Mam zainstalowane Variety dzięki czemu mam fajny zegarek w prawym dolnym rogu, a tapeta zmienia się co 10 sekund, mogę też sobie ją zmienić ręcznie (jest ich około 20). Głównie celowałam w cute skarpetki, ale ostatnio dodałam parę obrazków gdzie widać całą postać. Zmieniłam też ikony, foldery na obrazki z Eromanga Sensei, Firefox na Konatę Izumi...
  5. Wybrałam opcję 2. Sama znam osobę która zaczęła działać na forum w dziale z artami. Dzięki niej w dziale coś się dzieje, pojawia się coś nowego. Ta osoba powiedziała mi, że jakby forum zaczęło "od nowa", to nie robiłaby nowego konta. I takich osób jest więcej. Przenosiny jedynie przyśpieszą śmierć tego forum, bo zostaną tylko ci, którym będzie się chciało zaczynać od nowa. To tak jakbyśmy mieli wysokopoziomową postać w MMORPG, i musielibyśmy zaczynać od nowa, bo postać została usunięta - mało kto podejdzie do tego na luzie, na spokojnie, za to większości nie będzie się chciało od zera grać nową postacią. Nie warto ryzykować. Forum może się wysypie z rok, może potrzyma kilka-kilkanaście lat. Tego nikt nie wie. Za to przenosinami i archiwizacją ryzykujemy tym, że forum umrze szybciej. Po prostu nie warto. Tutaj też chciałabym nawiązać do wypowiedzi Suna: No i właśnie. Ten silnik który jest teraz miał być tym lepszym, wydajniejszym. Teraz się okazuje, że silnik może się wysypać. Jaką mamy mieć pewność, że na nowym silniku się to nie powtórzy? Jak się coś wybiera to myśli się o przyszłości, bierze się pod uwagę "a co jeśli...?". Trzeba brać pod uwagę to, co może się stać za jakiś czas, a nie nagle wyskakiwać z tekstem "Forum może nawalić, zostajemy przy nim, czy robimy nowe? Wybierajcie". Skoro silnik był beznadziejny to po co była ta zmiana? Skoro silnik mógł okazać się beznadziejny, to czemu nie wybrano lepszego, lub nie pozostawiono starego? Czy ktoś w ogóle brał pod uwagę to, że ten silnik może rypnąć? Skoro ten nowy, lepszy silnik okazał się gówniany, to jaka jest gwarancja, że następny taki nie będzie? Póki nie ma możliwości przeniesienia kont, tematów, postów itd. na nowy silnik - będę za opcją 2. Jeśli będzie taka możliwość, to będzie też jakieś pole do zastanowienia się. Wciąż jednak jestem bardzo sceptycznie nastawiona do tej zmiany - nie zdziwię się, jeśli po jakimś czasie będzie planowana kolejna przesiadka na jakiś nowy silnik.
  6. Socks.png.edb86ed56fb081e27f38d6a6812022f4.png

     

    Eeeeee... cześć?

    1. BiP
    2. Hoffman

      Hoffman

      No, dzień dobry!

      Jak mogę pomóc? Co leci i jak słychać? ;)

  7.  

    1. Cipher 618

      Cipher 618

      W South Park: Fractured but Whole jest to: 

      Spoiler

       

       

  8. LGBT.gif.118fe69de7e4058f9f70ea083b086abe.gif

     

    Fun fact - karabin miał przypominać McMillan CS5 :P

  9.  

    Człowiek - gatunek wielkich wynalazców. :P

     

    1. WilczeK

      WilczeK

      To mój bohater. 

    2. Cipher 618

      Cipher 618

      A później myślą, że to jakiś Japończyk nabił tyle punktów... 

  10. Więc tak... Szukam dwóch ficów. Fanfic 1- Jego akcja ma miejsce w szpitalu. Główna bohaterka dowiaduje się, że ocalała z pożaru jej domu, w którym zginęła jej rodzina. Autorka w opisie lub na początku fica pisała o tym, że jej mama inspiruje ją do dalszego pisania. Była też w tym ficu postać pielęgniarki, która nalegała by mówić do niej po imieniu. 2. Akcja tego fica również rozgrywa się w szpitalu, ale jeśli dobrze pamiętam był to szpital dla źrebaków, ciężko chorych. Jeden ze źrebaków potrafił pięknie grać na skrzypcach, i to na nim skupiała się akcja fica. Kojarzy ktoś? Spodobały mi się te fiki, ale teraz nie mogę ich znaleźć. EDIT: Pierwszy fanfic to "Zapomniany księżyc" autorstwa użytkowniczki @Victoria Luna. Okazało się, że mam temat z tym fikiem w obserwowanych. Pozostaje kwestia tego drugiego fica.
  11. Socks Chaser

    [Wywiad] Socks Chaser

    @WilczeK Początkowo wywiad był planowany tak, że udzielę go po tym, jak opublikuję swojego fica. W paru odpowiedziach wspominam jednak o tym swoim lenistwie, i... cóż, to co tam piszę to w 100% prawda. Bardzo, bardzo się lenię i przekładam na później. Dopiero teraz, jak Triste odchodził z działu, to się ogarnęłam i ustaliliśmy, że ten wywiad może być takim "pożegnalnym". Niestety, fica nie zdążyłam skończyć w terminie (kilka dni), więc w pytaniach które go dotyczyły musiałam trochę "lawirować" - by cokolwiek o nim powiedzieć, a przy tym nie wyjawić zbyt wiele. Z jednej strony... nie jest to wielki minus, bo myślę, że moje odpowiedzi i tak były ciekawe, ale z drugiej... być może gdybym opowiadała o swoim ficu dokładniej (czyli tak jak początkowo planowaliśmy - wywiad po publikacji mojego tekstu) to ten wywiad stałby się o wiele ciekawszy. Zrezygnowałam też z odpowiedzi na parę pytań - stąd jest ich 25. Było to spowodowane tym, że nie zawsze miałam co powiedzieć np. pytanie o to, jakie opowiadanie bym poleciła forumowiczom. Fanficów nie czytam, trudno mi znaleźć coś, co trafi w mój gust, a o książkach wypowiedziałam się w pytaniu 19. Myślę jednak, że nadrobiłam to długością (choć chyba były dłuższe wywiady), bardzo też skupiłam się na tym, co chciałabym pisać, jak pisać, w jak najciekawszy sposób opowiedziałam o tym, co w moich ficach chciałabym zawrzeć. :3 Anyway, wielkie dzięki za ten komentarz. To bardzo miłe. :3
  12. Ziomek robi temat w którym szuka osoby która mogłaby dubbingować Lunę w jego fanowskich filmach - dostaje minusa. Serio? Nie napisał tu nic obraźliwego, nikogo nie atakował, po prostu szuka kogoś, kto by z nim współpracował przy filmach. Normalna rzecz, ale chyba nie dla ciebie, @Sacra. Ale żeby za bardzo nie offtopować - widzisz jak jest na forumcio. ;3 Myślę, że nie powinieneś się ograniczać do poszukiwań tylko tutaj. Na Youtube jest masa fandubberów, i ich również warto poprosić o pomoc. :3 Zawsze można też zaprosić osoby które grały w twojej poprzedniej animacji. Co do fandubbeów - można zacząć od Ytny. Robiła fandubby z wieloma osobami, i linki do ich profili na YT są pod każdym filmem, więc tam też możesz poszukać. :3
  13. Zależy. Subtelność nie zawsze jest najlepsza, bo np. w debilnym filmie akcji gdzie jest jedynie zabijanie niezbyt ma się możliwość by dać coś intrygującego, subtelnego. Sama bym zarzuciła jakimś pomysłem dla F:E, ale w tej kwestii nic nie przychodzi mi do głowy... znaczy nie jest to "debilny fic gdzie jest jedynie zabijanie", ale moje dawne przemyślenia na temat F:E bardzo się różnią od tych dzisiejszych. Jeśli jednak ktoś w tym uniwersum, ficu widzi miejsce na subtelność - czemu tego nie wykorzystać? Jak już, to bym raczej obstawiała okładkę przedstawiającą wrota do schronu, ale seria jest kilkutomowa, więc wciąż pozostaje kwestia reszty książek. Ale nie musi to też być coś "subtelnego". Można po prostu dać coś innego od sztampy. Weźmy za przykład film Full Metal Jacket. Sztampa to postaci stojące pośrodku i tytuł, subtelność to okładka filmu "Full Metal Jacket", a coś innego to np. plan przedstawiający przekrój broni lub magazynka wypełnionego nabojami. I tak, masz sporo racji w tym, że wiele osób woli taką sztampową, wprost podane na tacy z czym ma do czynienia. Pewnie wiele osób nawet na okładkę nie spojrzy. Myślę jednak, że wciąż można tutaj coś zaradzić, np. okładka która nie jest głęboka, pełna ukrytych znaczeń itp. ale przy tym uciekająca od sztampy. Takim przykładem jest np. okładka gry Singularity, gdzie przedstawione zostało TMD które jest głównym narzędziem bohatera, a przy ważnym elementem w fabule. Tak więc można uniknąć nudy, sztampy, a przy tym nie iść w stronę czegoś prostego i typowego. Jakby nie patrzeć, to właśnie tą drogą poszli twórcy zagranicznych okładek do Fallout Equestria. :3 Co prawda nie uważam okładki z drugiego tomu za coś beznadziejnego, bo mi się podoba, ale jednak fajnie by było spróbować w kolejnych tomach, poeksperymentować.
  14. Wiecie, nie jestem idealną osobą do gadania o Fallout Equestria, bo za tym fikiem nie przepadam, ale co do okładek mam małą sugestię. Bo okładki na których są bohaterowie fica w jakiejś losowej pozie są nudne. Okładka, czy to gry, filmu, książki, powinna według mnie subtelnie oddawać ducha dzieła. Porównajcie sobie np. jedną z okładek gier z serii Final Fantasy - ciekawa, fantazyjna wariacja logo. A teraz sobie włączcie okładkę... nie wiem... Overwatch. No sorry, dla mnie to jest jak porównywanie zdjęcia krajobrazu zrobione za pomocą lustrzanki z selfie z doklejonym pyskiem psa... i emoji. Widać to też w grach, filmach które na prawdę aspirują do miana czegoś głębszego. No bo weźmy na przykład jedną z okładek filmu "Drive" - Serio, facet zatrzymał furę na środku jakiegoś mostu, na podwójnej ciągłej, by wysiąść z samochodu nie wyłączając go, nie gasząc świateł, i stanął na środku drogi z młotkiem, spojrzał w niebo myśląc o... czymś. WHAAAAAAT? Albo Bioshock Infinite. Serio, gra jest o wielkiej przygodzie, latającym mieście, alternatywnych rzeczywistościach, kij z tym, że wszystko nie trzyma się kupy, że decyzje postaci, alternatywne rzeczywistości, i samo zakończenie nie mają najmniejszego sensu... a na okładce mamy faceta stojącego ze strzelbą. Flaga USA, wybuchy, iskry, a ziomek stoi na środku, opiera broń na ramieniu i patrzy w dół. Kurde, człowieku, jesteś pośrodku rozpierduchy, skryj się bo zaraz w dyńkę oberwiesz! Albo Uncharted 3 - "O, stanę sobie na środku dżungli, ojej, tak mi smutno, ale to głębokie". Albo druga część gry The Walking Dead - "Ojej, zombie wszędzie, ale się boję!". Wiem, trochę się czepiam, ale raczej wiecie co mam na myśli. Oczywiście można to zrobić dobrze np. Kung Fury. Są narysowane postaci, cycki, Hitler, pioruny, spluwy, haker z włosami na żel, a to wszystko by oddać klimat starych filmów akcji... czy w starych filmach akcji był Hitler? Anyway. Chyba powinnam lepszy przykład podać... Resistance: Fall of Man. Serio, ta okładka jest przezajebista. Albo Resistance 3. Mówią ci tyle, ile wiedzieć musisz, zostawiają nutkę tajemnicy. Nawet taki Spec Ops The Line fajnie wychodzi z objęć sztampy, poprzez ciekawe wkomponowaną scenkę, zdanie "Welcome to Dubai" odgrywające rolę w grze, postać rozsypuje się jakby była z piasku. Krótko mówiąc - jeśli robimy okładkę do czegokolwiek, to celujmy w minimalizm, tajemnicę, puszczanie oka, coś takiego. Oddanie tego, czym jest to, co kryje się za tą okładką - o to chodzi. I szczerze mówiąc, dla mnie na okładce F:E pasowałaby postać Littlepip podczas jakiegoś killing rage z wielkim napisem "ANGST"... a nie, to bardziej Project Horizons... sorry, musiałam. Ale raczej osoby które widzą w tym ficu coś ciekawego, głębokiego, interesującego będą potrafiły pójść dalej, zrobić coś, co na prawdę oddaje klimat, nie wchodząc w sztampę. Nie mówię, że ta okładka jest beznadziejna, bo nie jest, napracowano się przy niej, ale można zrobić to lepiej, inaczej. Sam styl jest spoko, na prawdę, wygląda to wszystko ładnie, ale według mnie w następnych okładkach lepiej pójść w bardziej subtelne klimaty. Będzie to według mnie o wiele bardziej interesujące od typowego obrazka z bohaterami, bardziej atrakcyjne, a przy tym zachęcające do czytania. Tak przynajmniej uważam ja Poniższy film raczej obrazuje co mam na myśli. ;3
  15. Byłam w Biedronce.

     

    Modele Airfix za 24,99 i książka Charamsy, "Kamień Węgielny", też za 24,99.

     

    Wybrałam modele. ;_;

     

    Więcej grzechów nie pamiętam. :P 

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [4 więcej]
    2. WilczeK

      WilczeK

      No to jutro lecę do biedry i robię nostalgiczny powrót do modelarstwa. 

      A widziałaś może  P-40? Bo już od jakiegoś czasu mam ochotę się za niego zabrać.

      PS. Jak będziesz mogła to wstaw zdjęcia Spitfite'a. chętnie by sobie go zobaczył. :) 

    3. Socks Chaser

      Socks Chaser

      Raczej szybko tych zdjęć nikt nie zobaczy. Ale może kiedyś.

       

      P-40 nie widziałam, bo jednak trochę czasu minęło. Był jednak Spitfire Mk I, Hurricane Mk I i Bf 109 E-3. Trafiłam na końcówkę akurat. Może był jeszcze jakiś japoński samolot, ale tutaj nie mam 100% pewności - był tylko na obrazku przy napisanej cenie. :P

       

      http://www.pwm.org.pl/viewtopic.php?f=13&p=984024

    4. WilczeK

      WilczeK

      Nigdy nie miałem tych airfixów w rękach, ale wyglądają całkiem nieźle. Zobaczymy jutro, może będę miał szczęście czy coś. 

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [3 więcej]
    2. Cipher 618

      Cipher 618

      Gotowe. Mam nadzieję, że się uda :huhwha:

    3. Socks Chaser

      Socks Chaser

      @Triste Cordis

       

      Gdy podpisywałam o godzinie 11 to było około 10 tysięcy osób. Teraz jest ich 18 tysięcy. Pewnie jutro wszystkie podpisy zostaną zdobyte. :P

    4. Kruczek
  16. Więc tak... zastanawiałam się czy na pewno ten post tu publikować, ale uznałam, że raz się żyje. Wiele do tematu nie dodam, chciałabym się po prostu odnieść do słów Verlaxa z jego pierwszego posta oraz do posta Poulsena. Zależy. Autor wyjaśnił powody ("A bo ja nie chcę zakłamywać" i podobne) tych scen, i z początku można to kupić, ale bez względu na to co miał na celu, w końcu zmieniło się to w durne odhaczanie kolejnych punkcików z listy "Zbrodnie w Nankinie" i epatowanie brutalnością. Verlax chciał pokazać, że wojna to zło, spoko, ale widocznie tak bardzo się tym pokazywaniem zajął, że ostatecznie wyszło to co napisał Hoffman - "Just gore for the sake of having gore". Aż mi się przypomina drama pod KO... Co mam na myśli? W temacie z Kryształowym Oblężeniem krytykowałam brutalność - masa brutalnych scen, kompletnego potępiania zbrodni tych złych, a marginalizowanie zbrodni "dobrych", sceny mordów, gwałtów które są tylko po to by łatwo szokować, ale nie wnoszą nic więcej do fabuły i akcji. Odpowiedział mi Ruhis, traktując mnie jak kogoś, kto z historii chyba na warunkach przechodził - zaczął mi mówić jaka ta wojna brutalna była, tłumaczyć jak dziecku, dawać jakieś filmiki z brutalnymi scenami (Nawiasem mówiąc... nie ma to jak uczyć kogoś historii dając jako przykład scenę z filmu "Furia"). A tak się składa, że ja się wtedy jeszcze II Wojną interesowałam, i wiedziałam jak to było z brutalnością. Wiedziałam o goumiers, UPA, zbrodniach armii czerwonej. Tylko uważałam, że słowo pisane ma swoje granice, i pewnych rzeczy się nie powinno pisać, czy to z punktu widzenia fabuły (spłycanie jej), czy to z punktu widzenia "moralnego" (obrzydzanie, szokowanie). Ty, Verlax, robisz coś podobnego. Hoffman nie wypowiedział się na temat tego, czy dobro ma zwyciężać, a mimo to traktujesz go tak, jakby jednak o tej kwestii mówił. Traktujesz go jak dziecko które ślepo wierzy, że dobro wygrywa zawsze, bez strat, a zło zawsze przegrywa. Nie. Hoffman zwrócił uwagę na kwestię brutalnych scen, i nie oczekiwał bajkowego Happy End. Tak więc nie rozumiem czemu w ogóle tę kwestię poruszyłeś. Zależy od indywidualnego podejścia, ale jak dla mnie [Tragedy] i [Grimdark] się nie wykluczają. Grimdark to jest ciężka atmosfera, strach itp., Tragedy to tragedia, smutek. Tak samo z Gore - Grimdark to ciężka, przytłaczająca atmosfera, mrok, strach, Gore to flaki. Jak mówiłam, zależy od podejścia ale jak dla mnie te tagi się niezbyt zastępują. Ugrzeczniać? Cóż, można tak powiedzieć... oczywiście jeśli mocno wszystko naciągniemy. Znam historię i o Masakrze Nankińskiej czytałam jeszcze na długo przed pojawienie się twojego "dzieła", i podzielam zdanie Hoffmana. I nie, nie chodzi tu o "ukrycie" czy "nie pokazywanie", gdyż przykłady Hoffmana, z pierwszego jak i drugiego posta, nie mają w sobie nic z ukrywania. Można było użyć innych określeń, zrezygnować ze scen gore, gwałtów, o tym pisze Hoffman, mówi, jak by to mogło wyglądać. Ummmm... nie? Tak, wtedy nie było żadnej godności. Zerknęłam na twoje "dzieło" i od razu wychwyciłam pewne nawiązania do prawdziwego świata np. jedna z bohaterek która chciała chronić klacze jest prawdopodobnie nawiązaniem do Minnie Vautrin która popełniła samobójstwo w 1941. Nie jestem jakąś wielką ekspertką, mam jednak pewną wiedzę. Przestań traktować swojego fica jak jakiś dokument. To jest ponyfikacja konfliktu, zbrodni która miała miejsce na prawdę, i sorry, już samo to jest dosyć niejednoznaczne moralnie. Nie chciałabym przeżyć wojny, oglądać gwałtów, mordów, obcinania głów, a potem się dowiedzieć że ktoś o tej zbrodni napisał, dając tam kolorowe kucyki zamiast ludzi. Anyway, bo już odchodzę trochę od tematu. Więc tak... nie traktuj swojego fica jak dokument. To jest durna ponyfikacja prawdziwej zbrodni, prawdziwej wojny. To jest fanfic, słowo pisane. Historia. Nie jakiś dokument, serious business. Nie jesteś jakimś reporterem walczącym o prawdę. Gdybyś ominął tę kwestię to byś ominął, może byś dostał baty za to, bo jednak Masakra Nankińska to ważny epizod tej wojny, ale kurde... od razu skłamał? Hoffman w drugim poście podaje przykłady, nawet w pierwszym daje np. ogólny obraz po bitwie, masakrze. Skłamałbyś gdybyś powiedział "Masakry Nankińskiej nie było". A tak to byś w najgorszym wypadku ominął tę kwestię (a nie o to Hoffmanowi chodziło), a w najlepszym - opisał to tak, że da się to przeczytać bez odruchów wymiotnych. Tutaj tez odniosę się do tego co pisał Hoffman - w wiadomościach jeśli mówią "Sprawca wjechał samochodem w tłum ludzi" to widocznie dla ciebie oni okłamują oglądających, bo nie mówią jak to ktoś z połamanymi nogami czołgał się po chodniku, a jakiś dzieciak odleciał przy uderzeniu kilka metrów w tył rozbijając sobie czaszkę? Modus operandi - "charakterystyczny sposób zachowania się sprawcy czynu zabronionego". Szkoda że pisanie takich scen itp. nie jest czynem zabronionym. x3 Myślę, że model "b" by tutaj zadziałał, ale trzeba umieć to napisać. Czy ty byś potrafił? Z tego co wiem nie jesteś złym pisarzem... choć po ostatnio opublikowanych rozdziałach mogłabym wywnioskować coś zupełnie innego. Człowieku... mówisz o wypaczaniu obrazu rzeczywistości, a sam ponyfikujesz zbrodnię. W Chinach są muzea poświęcone temu, ludzie obchodzą rocznice, do dzisiaj pamięć o tej zbrodni trwa, i Chińczycy są wkurwieni na Japończyków za to, że nie chcą się przyznać, a Japończycy są wkurwieni na Chińczyków bo według nich nie było masakry tylko "incydent", jakich na wojnie wiele, i w którym ucierpiało góra 2000 osób. Brak opisów wyciągania płodu z brzucha, rozrywaniu go na strzępy, i równoczesnego gwałtu to jest "wypaczanie rzeczywistości", a za ponyfikowanie tego to by cię masa ludzi chciała potępić. Mówisz o emocjach, a jakie tam są emocje? Czytałam te sceny. Opis tego jak zabito staruszków broniących klaczek, jak te klacze gwałcono, jak jedna z nich odgryzła sobie język. Zero tam emocji. Jedynie bezsensowna przemoc, tak jakbyś wszedł na parę stron, przeczytał artykuły, zrobił listę, a potem odhaczał - gwałt jest, wyrywanie dziecka z brzucha jest, odcinanie głów jest, bezczeszczenie zwłok jest... Tutaj nie ma emocji, jedynie dałeś masę scen które nie wnoszą nic, a jedynie obrzydzają. Mocno obrzydzają, bo jak dla mnie prześcignąłeś KO i Mroczne Wieki, a to dosyć wysoka poprzeczka. Jeśli w poprzednich rozdziałach również były opisy zbrodni, i nie miały uderzenia emocjonalnego bo były to "suche opisy" to widocznie nie umiesz pisać inaczej niż bez epatowania brutalnością. Sorry. Poza tym sceny z Sanko-Sakusen, szczególnie te w wiosce, również są mocne, bardzo mocne. Ale czytałam je. Gdyby przymknąć oko na scenę z łamaniem karku dla źrebaka to spełnia ona swą rolę - wioska jest niszczona, wieśniacy masowo mordowani, dzieje się to w tle, ale widać bezwzględność, brutalność armii, czuć to, ma to ładunek emocjonalny, a nie jest to tanim obrzydzaniem. Podobna scena była w filmie "Pluton", który bardzo lubię. Ktoś przyznaje się że nie czytał fica od początku do końca? No to jego zdanie widocznie traci na wartości, gdyby czytał całego to wtedy co innego, pewnie by inaczej spojrzał... Nie no, tu może odrobinkę wyolbrzymiam, ale mam wrażenie, że cytowane słowa mają takie ukryte znaczenie. ;3 Poza tym to i tak nie ma różnicy - brutalne, bezsensowne sceny wciąż są, wciąż bolą oczy, a to że pojawia się przy tym motyw "im dalej tym gorzej" ma małe znaczenie. Co do reszty tej wypowiedzi - rozwinę tę kwestię na koniec, bo tu chciałabym podać trochę przykładów. Ugrzecznianie nie równa się napisanie fica tak, by pozostawał strawny. Poza tym nie wiem czym czytelnik miałby się poczuć urażony, szczególnie że Hoffmanowi nie chodzi o ugrzecznianie, a o to, by tekst był choć trochę strawny. A nie jest. Nawet Coldwind zwrócił uwagę że sceny gwałtów były "zbyt obrazowe", i to ostatni rozdział, ten najbrutalniejszy, dostał od niego najniższą ocenę z całej trójki. Traktujesz to tak, jakby Hoffman proponował ci ocenzurowanie, kompletne usunięcie brutalności, a tak nie jest. Nie oglądałam filmu, ale myślę, że ukazanie ogromu zbrodni nie polega na zarzucaniu oglądającego/czytającego coraz gorszymi scenami? W filmie ten oficer jest wybielony, z tego co wiem nie przeszkadza mu to w jednej ze scen "wziąć siłą" Chinkę w której się zakochał (sorry jak coś przypadkiem przeinaczę). Zbrodni było pokazanych za mało? Wiesz, że "ilość" a "jakość" to nie to samo? Bo można dać wiele scen, pokazujących ogrom zła, a przy tym strawnych, ale można też dać wiele scen, które co najwyżej obrzydzają, szokują, i są powodem do wystawienia niższej noty. Czy ciężkie... ty jesteś autorem i nie musisz dostosowywać się do czytelnika, lecz jednak warto zwrócić uwagę na to, co się pisze i jak się pisze. Poza tym "ja bym przyjął krytykę, ale". No właśnie, "ale". czyli nie przyjąłeś? Nieładnie. ;3 A nie, w punkcie b) spaliłeś, czyli przyjmujesz krytykę połowicznie, tak? I czy "trochę" spaliłeś... według mnie spaliłeś kompletnie. Shock value został stracony, bo to jest tylko i jedynie odznaczanie kolejnych ptaszków na liście "Zbrodnie w Nankinie", i opisywanie ich jak najobrzydliwiej i najbrutalniej jak tylko się da. Gdybym nie miała nic do takich scen to by mnie to zwyczajnie zaczęło nudzić, pewnie bym nawet te sceny przewijała. Ale takie sceny nie są mi obojętne, i tutaj druga kwestia - to jest zwyczajnie obrzydliwe. Epatowanie brutalnością, gwałtem, znęcaniem się, rzucanie tego badziewia w twarze czytelników, "Patrzcie, widzicie, Masakra Nankińska była straszna!". Granica została przekroczona. No i na koniec odniosę się do tego: Porównanie do Jądra Ciemności mnie dosyć mocno... zaciekawiło. Nie czytałam tej książki, ale grałam w grę która jest mocno inspirowana tą książką, szczególnie w kwestii motywu "Im dalej tym gorzej". Tą grą jest Spec Ops The Line. Od razu powiem, mogą być spoilery. Więc tak... od czego zacząć. Dubaj nawiedziła potężna burza piaskowa która zasypała miasto. Pułkownik John Konrad sam zgłasza się do pomocy, i wraz ze swoim 33 batalionem wyrusza do miasta, gdzie słuch o nim, jak i o żołnierzach zaginął. Po pewnym czasie udaje się przechwycić transmisję z miasta, i na miejsce zostaje wysłany oddział dowodzony przez Martina Walkera, głównego bohatera, który ma zbadać sprawę. Z początku gra wydaje się taką "typową" strzelanką, ale gdy tylko przejdzie się do 3-4 rozdziału już widać, że ma się do czynienia z czymś innym niż tylko zwykła strzelanina. Fabuła tej gry jest uważana za jedną z najlepszych jakie pojawiły się w grach. I właśnie bardzo opiera się na tym motywie, o którym sam wspominasz, i na którym się opierasz - im dalej, tym gorzej. Ta gra jest pełna strasznych scen - z czasem bohater zaczyna mieć halucynacje, na billboardach, plakatach spotykanych w grze pojawiają się twarze Konrada, w jednej ze scen można zobaczyć spopielonego człowieka powieszonego za nogi, mającego w ustach głośnik, który główny bohater wyjmuje (co wiąże się z mocnym przybliżeniem), na latarniach, słupach wiszą ciała żołnierzy, w paru momentach gracz jest zmuszony iść przez korytarz wypełniony zwłokami, do tego graffiti przedstawiające np. postaci z zamazanymi ustami i oczami, tuż obok stosów ciał żołnierzy, lub graffiti na którym reporterka i kamerzysta przedstawieni zostają jako szkielety, i to chwilę po tym jak znajduje się ukryte nagranie dotyczące tego, jak tuszowano wydarzenia w mieście. Główni bohaterowie również z czasem się zmieniają, stają się brutalniejsi, zmęczeni wszystkim, i np. podczas robienia finishera (wykończenie przeciwnika) na początku gry główny bohater po prostu szybko dobija przeciwnika, a na końcu np. rozbija mu głowę kolbą, zabija gołymi rękoma, skręca kark. Podczas śmierci ekrany ładowania pokazują zdania takie jak "If you were a better person, you wouldn't be here.", "To kill for yourself is murder. To kill for your government is heroic. To kill for entertainment is harmless.". Gra jest bardzo, bardzo brutalna. Przed graczem są nawet stawiane wybory, w których nie ma dobrego wyjścia. Im dalej zajdziesz, tym coraz gorsze sceny można zobaczyć - stosy ciał nad którymi latają muchy, pomieszczenie w którym skryli się mieszkańcy wypełnione świecami, spłonięcie żywcem, powieszenie. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że to działa również na bohaterów. W tej grze nikt nie jest dobry. Żołnierze, mieszkańcy miasta, bohaterowie. Nikt. I jak mówiłam i pokazałam na przykładach, gra jest bardzo groteskowa, brutalna. Ale ta brutalność ma sens. Każda scena, każdy szczegół mówi coś o bohaterach, o ludziach, o miejscu w którym się znaleźli. Istnieją dziesiątki teorii na temat gry, elementów które się w niej pojawiają, nawet piosenki z soundtracku nawiązują do wydarzeń, psychiki bohatera. Wszystko jest utrzymane w "ryzach" - scena w której trzeba iść przez tunel usłany zwłokami była szokująca, wręcz dało się czuć unoszący się smród, a przy tym nie czuć, że jest to scena wsadzona ot tak. Do czego zmierzam? Można podjąć się trudnych tematów. Można pisać o masakrach, ludobójstwach. Ale o wszystkim można napisać tak, że ma to ładunek emocjonalny, a przy tym nie ma się wrażenia, że granica została przekroczona. Spec Ops i Krwawe Słońce są o wojnie, są brutalne, i nawiązują do Jądra Ciemności. Są bardzo podobne w założeniach, a w wykonaniu są zupełnie inne. Na czym polega różnica? Spec Ops operuje brutalnością w taki sposób, że czuć szok, emocje, a przy tym nie czuje się, że to wszystko jest zrobione jedynie po to, by obrzydzać. Nie przekracza granicy. A Krwawe Słońce? Jak mówiłam, to tak jakby zrobić listę zbrodni i pisać kolejne sceny odhaczając przy tym na liście. W teorii ma to pokazywać ogrom zła, w praktyce jest to tylko zbiór obrzydliwych scen które jedyne co potrafią to obrzydzać czytelnika. Początek może niezły, ale końcówka zabiła wszystko. Co do drugiego i trzeciego posta - nie wypowiem się. Kwestie które są w nich poruszone pojawiały się już w pierwszym, a do nich już się odniosłam. Pewnie skończyłoby się na powtarzaniu się w kółko. Dzięki za uwagę. Widzę, że jeśli chodzi o teksty traktujące o wojnie to jeszcze długo nie ujrzymy czegoś, co będzie choć odrobinę wyżej od "Wojna jest zła, patrz, gwałt, o, a tutaj masz wybebeszanie!". Jest mi wstyd, że nasz fandom jest reprezentowany przez takie "dzieła", a ludzie jeszcze temu przyklaskują. Uspokaja mnie jednak to, że fandomy zagraniczne również mają podobne fanfiki, przynajmniej nie jesteśmy gorsi od nich. Szczerze mówiąc nie wiem czy będę tu odpisywać. Widzę, że towarzystwo lepsze niż w KO, to i dramy nie będzie... chyba. Tak czy siak, nie mam ochoty na długie dyskusje, rzadko jestem na kompie, ale chciałam wyrazić swoją opinię. Jeszcze tylko co do moich minusów - pod każdym twoim postem dałam minusa. Dlaczego? Nie lubię cwaniactwa. Hoffman mówi A, ty zachowujesz się jakby mówił B. Przykład? Tekst o "myśleniu życzeniowym". Tak samo w pierwszym poście, gdzie zakładasz, że chce on zwycięstwa dobra w ficach, a tak nie jest, chodzi mu o coś innego. Sorry, ale wciskanie w usta rozmówcy tego, czego nie mówił, jest według mnie bardzo chamską zagrywką.
  17. OcFe8q8.jpg

     

    Ciężkie życie

    1. Cipher 618

      Cipher 618

      Trochę chamsko:

      "Gdy nie stać ciebie na czapkę, a uwielbiasz psy..."

    2. Socks Chaser

      Socks Chaser

      @Triste Cordis

       

      Spójrz na jego oczy. Prawdziwy filozof zatopiony w rozważaniach.

  18.  

    Moja twarz kiedy fanfic/forum/fandom/użytkownik.

    1. Cipher 618
    2. Socks Chaser

      Socks Chaser

      @Triste Cordis, ciołku, znamy się już jakiś czas, ty chyba wszystkie moje statusy czytasz, a wciąż nie przyzwyczaiłeś się do tego ich dziwacznego, absurdalnego klimatu? :P

    3. Cipher 618

      Cipher 618

      Nie lubię gdy ktoś nawet żartobliwie obraża mnie za moją niesamowitą twórczość literacką :hmpf:

      A twój żart jest niepełny :hmpf:

      I słaby :hmpf:

      I niezrozumiały :hmpf:

      Spoiler

      I tak w ogóle to żartuję, ale serio wiedziałem że to żart, ale nie wiedziałem o co chodzi :) 

       

×
×
  • Utwórz nowe...