Otóż moja historia zaczyna się, bodajże drugiego dnia po tym, jak dołączyłem do Wonderbolts. Po lekkim treningu ruszyliśmy się odprężyć, jako że wypadał nam właśnie czas wolny.
Nie znałem jeszcze dobrze nikogo z ekipy, więc chciałem jakoś się z nimi zaprzyjaźnić. Zaproponowałem wypad na miasto, na co oni stanowczo odrzucając moją propozycję - zaproponowali pójście nad jezioro. Zgodziłem się, bo niby dlaczego nie, chociaż miałem wrażenie, że coś knują.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, dowiedziałem się, że jako świeżak muszę przejść rytuał inicjacyjny. Moim zadaniem było zdobycie fikuśnego kwiatu, który, według moich nowych przyjaciół, miał przynieść mi szczęście podczas występów. (Gorąco zapewniali, że każdy z nich ma go przy sobie podczas każdego występu)
No więc ruszyłem, jedyna podpowiedź jaką dostałem, było to, że mam ich szukać w gęstych krzakach. Były zwane "kwiatami szczęścia" bo odnaleźć je można było właśnie wlatując w przypadkowe krzaki, lub dokładnie je przegrzebując, bo owy gatunek nie lubił pokazywać się nad innymi.
Skończyło się to na wielokrotnych poparzeniach jakimś cholernym bluszczem, paru ugryzieniach wściekłych szopów praczy i postrzępionej grzywie. Kiedy nie znalazłem kwiatu i zrezygnowany zacząłem szukać drogi powrotnej, odkryłem że się zgubiłem. Dopiero to, co spotkałem po drodze było naprawdę dziwne. Widziałem smoki, całą masę smoków, przepychające się do wielkiego donuta, który unosił się wysoko ponad koronami drzew. Szepnąłem do siebie "Co się..." a kwiat, który stał obok mi odpowiedział "O, myślałem że tylko ja to widzę". Wystraszyłem się i poleciałem przez las jak szalony. Drzewa dookoła zaczęły tańczyć, zewsząd słyszałem głosy i widziałem kolorowe światła. Przez chwilę mignęło mi coś, co wyglądało jak Sonic Rainboom, ale zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
Nie pamiętam w jaki sposób dotarłem do ekipy, ale wiem że po dwóch dniach miałem dwa tygodnie odpoczynku od Akademii na oddziale zakaźnym w Ponyville. Któreś z tego paskudztwa, które skrywało się w krzakach, było niesamowicie toksyczne i wywoływało halucynacje. Dzięki Wonderbols, you assholes.