UWAGA! AUDYCJA ZAWIERA SPOILERY I JAD! DUŻO JADU!
Zmienić Swe Życie to jeden z bardziej znanych fanfików w tym fandomie. Znany, kochany i długi. I wtedy właśnie spadły Oskary, a Cahan podpaliła stosy... Dość. Zacznę od tego, że jestem wredną, złośliwą małpą i zwykłam nie przebierać w słowach. Jestem jednak szczera i mam nadzieję, że ten wywód, który za chwilę przeczytasz, da Ci motywację do dalszej pracy i chęć samodoskonalenia się. Komentarze, które zostawiłam w dokumentach to czubek góry lodowej. Większość fanfika przeczytałam bowiem na komórce, a dokładniejsze zgłębienie się i przepatroszenie tego jak należy zajęłoby mi z miesiąc.
Sięgając po ten fanfik spodziewałam się wielu rzeczy, ale nie tego. Nie ukrywam, że forma i strona techniczna to niemal tragedia. Brak półpauz, brak odstępów po akapicie. W efekcie mamy zbitą ścianę tekstu. Dialogi też nie zawsze są odpowiednio wyodrębnione. Masa literówek, błędy ortograficzne, stylistyczne, fleksyjne, tworzenie genderyzmu i takie tam to norma. Do tego źle użyte słowa - powiem tak. "Juwenalia" jako określenie na jądra to był cholernie zły pomysł. Krystaliczny to nie kryształowy, a metaliczny to nie metalowy. No i te powtórzenia... Ten tekst pod tym względem wypala oczy. Lepiej napisać mniej, niż używać pierydliard razy tych samych słów w jednym akapicie. Zaś "podmieńce" pisze się z małej litery, bo to nazwa rasy. Mrówki też nie piszesz z dużej. Zaś w języku niemieckim wszystkie rzeczowniki z dużej, a nie tylko wybrane. Potrzebujesz bardzo ogarniętego prereadera i dobrego korektora.
Rzeczą, która porządnie mnie ubodła była niepoprawność biologiczna. Kij z rzygającymi kucami! Ale one mają u Ciebie obojczyki, kolana w przednich nogach, parę rdzeni kręgowych, menstruację i inne takie głupoty. Zanim zaczniemy o czymś pisać, to wypadłoby zebrać wywiad.
Opisy są złe. Często szczegółowe aż do przesady no i zdania złożone typu "Budynki miały powybijane okna, a przez dziury wiał słony wiatr, a nasi bohaterowie wędrowali sobie zupełnie gdzie indziej." Tak, to zdanie to mój twór i brzmi komicznie, ale powstało na bazie autentyku z tego fanfika. I takich kwiatków jest mnóstwo. Opis nie może być taki z zadu wzięty. I w zdaniu wielokrotnie złożonym nie chodzi o wpakowanie do niego zupełnie przypadkowych informacji, które wzajemnie nie mają ze sobą żadnego powiązania.
Kolejną bolączką fanfika jest jego "mhroczna epickość". Fabularnie całość prezentuje się tak, jakbyś chciał stworzyć coś co super by wyglądało na szklanym ekranie - przerysowani bohaterowie, fajna broń, sexowne kobitki, lasery, miecze i Cezar. To wręcz zżynka z dorobku kultury: Wiedźmin, Gwiezdne Wojny, Fallout, starożytny Rzym i Warhammera... Klisze. Nie przemyślałeś, że te cholerstwa kompletnie do siebie nie pasują i choć osobno motyw mógłby wyjść świetny, to razem mamy z tego istną zupę randomową. Nowe rodzaje podmieńców i opisy typu "to był Czyściciel (przerośnięta modliszka), ale wyglądał jak smok, bo to był podrasowany Czyściciel" brzmią słabo. Nie przyszło Ci też do głowy, że w świecie, w którym istnieje technologia Żniwiarzy czy Frontline'a kuce nie powinny latać w zbrojach made in średniowiecze i bić z mieczy? Skoro mają w zasadzie nowoczesną broń? Bardziej skuteczną, bardziej morderczą? Przyznaję, że przez większość czasu oczekiwałam wejścia Jedi, bo idealnie by tej mieszanki pasowali.
Innym problemem fabuły jest to, że jest naiwna i naciągana. Misja zwiadowcza w sytuacji, w której zwiad nie może na bieżąco informować dowództwa nie ma racji bytu. Cała wyprawa radosnej zbieraniny nie ma sensu! Samobójcza? Po co tracić takiego Lightninga czy Web Spell? Albo Blackouta? Wierne, lojalne kuce, które przydałyby się gdzie indziej? I co tam robi nasz gryfi Steel Hooves. Do tego to moralizowanie czytelnika w nachalny sposób sprawa, że całość jest bardzo sztuczna. Ares, albo piszemy bajkę, albo nie. Nie coś pomiędzy.
Bohaterowie? Banda debili! Od razu domyśliłam się, że to Krystyna wynajęła Lockdowna. To nie było trudne, serio. A on tak po prostu się zgodził na najbardziej cuchnącą sprawę świata? A w Manehattanie? Rozdzielili się! Karygodny błąd!
Lockdown, ewidentnie wzorowany na Geralcie z Rivii. Wszystkie lecą na Lockdowna, choć według opisu jest brzydki jak tyłek wojewody. A pasiasty dogodzi każdej. Każdej. Do tego robi z siebie emo metodą na wiedźmina. "Jestem potwór, odmieniec...". Świetnie walczy. Najemnik - na potwory i bandziorów. Brzmi znajomo. Popełnił wielki błąd, zabił Kredens, ale poza tym to wzór cnót wszelakich, choć autor próbuje wmówić nam co innego, ale my nie jesteśmy aż tak głupi, by się na to nabrać. Narrator kreuje bohatera niezgodnie z jego zachowaniem. Karygodne.
Zethi, złodziejka, aniołek. Leci na Lockdowna. Z wzajemnością. Wszystkie lesbijki w całej Equestrii lecą na nią. Ma wyrodną matkę i szalik. Truła swojej miłości, że zrobił sobie skrzydła, jakby to była jej sprawa i jej problem.
Nightshade, erotomanka, psychopatka. Teleportuje się, choć jest kucoperką. Była z Nightmare Moon na Księżycu. Biseksualistka. Lubi dziewice - męskie i żeńskie. Leci na Zethi i Lightninga.
Lightning, emo rycerzyk z mroczną przeszłością. Ale chyba polubiłam go najbardziej z całej tej bandy, choć za te emożale, miałam ochotę go trzasnąć. Ma lśniącą zbroję i nie lubi jak go molestują ładne dziewczyny. Prawdopodobnie lubi Zethi i Web Spell. Z tą drugą będą parą, zgadłam ?
Web Spell leci na Lockdowna. I chyba trochę na Lightninga.
Gift Sprize, Niemka. Pani doktor. Zawsze łazi w kitlu by być bardziej jak Mengele. Coś ostro przeskrobała, ale poskładałaby nawet metala po spotkaniu z kibicami Legii Warszawa. Prawdopodobnie leci na Lockdowna. Albo jest lesbijką.
Gistrlion - Steel Hooves z charyzmą. Dobry, super OP i strzela z młota. Thora się naoglądał czy co? Wielki Raper Żniwiarzy (mhroczna nazwa to podstawa, nie?). (tak wiem, tam jest błąd)
Blackout - kumpel Lockdowna, leci na wpierdol.
Do tego mamy innych bohaterów - Chrysalis, która leci na Lockdowna, Exodusa, który nawet ma mózg, ale chyba nie do końca, skoro zaufał naszemu pasiakowi. Armor jest tradycyjnie głupi i porywczy (zalecam zrobić z niego wałacha), Lunę, która przejawia czasami, że jednak ma coś w tej czaszce.
Legion - czyli armia z plota. Skąd się wzięło tego tyle i jak pozostawali niemal niezauważeni i mogli sobie spokojnie urosnąć w taką siłę. Nie dość, że nazistowscy Rzymianie pasują tu jak kwiatek do kożucha.
Romans dwóch zebr - popieram Nightshade. Niech oni się wreszcie pójdą seksić, bo to się już ciągnie jak brazylijska telenovela. Wieczne kłótnie i "Ale on jest dobry i się zmieni!". Za co? Za jakie grzechy? W kółko to samo.
A teraz zalety... Przyznaję, że jest ciężko, bo w tym bajzlu mało jest dobrych rzeczy, ale jednak są, Choćby te podmieńce - nie są złe i w ogóle chciały generalnie dobrze. A że po trupach, to się najlepszym zdarza. Całkiem fajny motyw, nie powiem. Ta katedra z "jestem twoim ojcem, Luke" też ma potencjał.
No i obrazki z pony creatora - ta Nightshade nie jest pociągająca. Wcale. Jest straszna.
Werdykt: popraw formę, bo to boli. Czytadło może być z tego w sumie niezłe, ale tylko jeśli się nad tym nie zastanawiać, bo niestety, sensu i logiki się w tym fiku nie uświadczy. Za to trochę humoru jest, niestety w większości pożyczonego od innych.
Cahan I Jadowita