Skocz do zawartości

Bosman

Brony
  • Zawartość

    1941
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Bosman

  1. Eomeer popatrzył na godzinę. - Oho już czas - Powiedział do siebie po czym wstał z łóżka i spokojnym krokiem poszedł do sali lekcyjnej. Trochę się denerwował. Niezbyt wiedział jak będą wyglądały zajęcia. Jednak wszedł do klasy i zamknął za sobą drzwi. Widząc Shadow skinął głową. - Witaj - Powiedział po czym zajął pierwsze wolne miejsce. Przyglądał się przez chwilę rzeczą na ławce po czym podniósł wzrok na mistrzynię i czekał na to co powie.
  2. Eomeer wstał dość wcześnie. Popatrzył na godzinę. - Oho idealna pora na trening - Powiedział pod nosem. W jego głosie dało się słyszeć nutkę ironii. Do teraz pamiętał jego treningi z ojcem, kiedy to wstawał wcześnie i do pory posiłku trenował. Przez tyle lat powtarzał ten sam cykl. Teraz też zaczął się rozgrzewać. Standardowe pompki, podskoki i inne ćwiczenia. Po kilku seriach poszedł wziąć prysznic. Czysty i rozgrzany usiadł na łóżku. Nie mając nic innego do roboty postanowił poczekać aż nadejdzie godzina zajęć. Co jakiś czas jednak wstawał, wykonywał kilka ćwiczeń i ponownie siadał.
  3. Eomeer popatrzył jeszcze za odchodzącą klaczą po czym spojrzał na pegaza: - Cóż widzę, że znalazłeś już przewodnika... i miłe towarzystwo - Powiedział z lekkim uśmiechem. Następnie odszedł kawałek od stolika i skinął głową. - Zatem miłej nocy wam życzę - Dodał po czym udał się w stronę swojej kwatery zostawiając Peach z Hawkiem. Po chwili znajdował się już w środku. Podszedł do swojego łóżka, położył się i po chwili zasnął.
  4. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Zachary widząc zdyszaną przybyszkę zatrzymał się i pochylił głowę w geście powitania: - Witaj - Odparł jednak wesoło. - Chciałbym pogadać, jednak trzeba iść po zapasy. Wydaje mi się, że będziemy mieli sporo czasu na rozmowę później. O ile będziesz chciała - Dodał pośpiesznie z lekkim uśmiechem po czym poszedł dalej kierując się w stronę kwatermistrza.
  5. Eomeer w spokoju i ciszy przysłuchiwał się rozmowie. Nie chciał przerywać. Klaskał również, po występie. Jednak teraz skupił się na zebranych przy stole. -Cóż nasz znaczek dość mocno świadczy o tym kim jesteśmy lub jakie cechy posiadamy.- Zaczął swoim spokojnym głosem.- Jednak też nie wydaje mi się, że no musi nas ograniczać. - Dodał. Jego znak był widoczny jednak kuc ani nie chciał go nadmiernie pokazywać ani tym bardziej ukryć. -Zatem mam pytanko. Kiedy planowana jest jakaś misja lub wyjście? Bo powiem szczerze. Lubie to miejsce ale czasami wieje tu nudą.- Eomeer zaczął powili chodzić tam i z powrotem nadal obserwując siedzące przy stole kucyki. ( Dobra już wróciłem i jestem gotowy do sesji. )
  6. Eomeer zamyślił się trochę i nie zauważył jak reszta udała się do kantyny. Jednak po chwili rozejrzał się i pobiegł w tamtą stronę. Cholera ja i moje zacinanie się Pomyślał po czym wszedł do kantyny. Rozejrzał się trochę nerwowo jednak po chwili odetchnął z ulgą widząc pegaza i resztę. Podszedł do nich i stanął obok stolika. -Eh wybaczcie, że nie poszedłem z wami. Zamyśliłem się trochę i nie zauważyłem jak znikliście- Wyjaśnił krótko lekko się przy tym uśmiechając. Po chwili zobaczył Shadow i skłonił lekko głowę w geście powitania.
  7. Eomeer słuchał w milczeniu komunikatu. Po chwili popatrzył na innych. Pegaz i same jednorożce... Że też nie ma innego ziemnego. Pomyślał trochę zawiedziony. Chwilę później usłyszał wypowiedź pegaza i zwrócił się do niego. -Cóż ja też się tutaj gubię mimo tego, że się tutaj urodziłem.- Odparł z przyjacielskim uśmiechem.- Ale wydaje mi się, że kantyna była w prawo.- Dodał. Sam nie był pewny, czy faktycznie się tam znajdowała. Po chwili wyciągnął w jego stronę kopyto.- Jestem Eomeer. - Dokończył z lekkim uśmiechem.
  8. Bosman

    [Gra] Bieg po życie

    Cień w pośpiechu władował spadochron do plecaka. Widać było, że nie znał się zbytnio na tego typu sprzęcie jednak nie przeszkadzało mu to. Władował na siłę całą czaszę oraz linki. Zamek zacinał się raz po raz przy próbie zamknięcie jednak koniec końców biegacz zapiłął plecak i założył go na plecy. Był on ciężki jednak nie na tyle aby jakoś utrudnić mu biegania. Miewał na plecach już cięższe ładunki. Zombie powoli zbliżały się do zgromadzonych, któży postanowili uciec z boiska. Dziewczyna i czwórka mężczyzn zaczęła biec w stronę, skąd wcześniej przybył "komitet powitalny" po żołnierzy. Początkowo biegli po opuszczonej ulicy, na której co jakiś czas na poboczu stały zniszczone samochody. Zarażony, który patrzył na boisko tępym wzrokiem popatrzył na zbliżające się zombie po czym ponownie zaczął wpatrywć się w maskę samochodu jak gdyby nigdy nic. Biegnący co jakiś czas widzieli ułożone pod skosem palety, samochody ustawione tak aby dotykały ścian budynków oraz siatki powyginane tak, że można było na nich stanąć. Dla wojskowych były to tylko dziwnie ustawione przedmioty i pojazdy jednak miastowi nazywali to punktami wspinaczki, czyli miejscami, gdzie mieli możliwość wkoczenia na dach lub piętro. Pozwalało to uciec przed zwykłymi zombie. Szybsze, nazywane Sprinterami potrafiły wskakiwać po tym na wyższe kondygnacje jednak wystarczyło je popchnąć i lądowały zdezorientowane na ziemi. ( W gwoli wyjaśnienia. Udało mi się znaleźć na tyle internetu aby wysłać tego posta i coś tam odpisać. Jednak nie ma co liczyć abym się pojawił do niedzielnego popołudnia. Tak czy inaczej mam nadzieję, że cieszycie się :3 )
  9. Bosman

    [Gra] Starcie Tytanów

    Zhantrin obserwował walkę. Widział, że zebra się stara. Doceniał to. Wiedział, że to będą jego towarzysze i cieszył się widząc, że potrafią radzić sobie w trudnych sytuacjach. Słysząc słowa majora pokręcił głową. -Chyba podziękuję. Wolałbym już wyruszyć na jakąś misję.- Powiedział. Mimo swojej cierpliwości nie lubił stać w miejscu.- Jednak wizyta w koszarach może być ciekawa. Zwłaszcza.- Dodał pokazując swój sprzęt - Że moja broń nie jest najlepszej jakości.- Po cichu liczył na to, że uda mu się dostać trochę lepszy ekwipunek niż miał obecnie. Jego miecz i tarcza już miały swoje lata a kuc obawiał się, że mogły by nie wytrzymać jakiś poważniejszych starć.- Cóż zatem prowadź proszę.- Zakończył swoją wypowiedź i popatrzył na majora z mieszaniną radości i wyczekiwania.
  10. Bosman

    [Zapisy] Bieg po życie

    Uwaga komunikat! Z racji tego, że mam wyjazd dzisiaj ( 6.03 ) Nie będzie postu. Niestety nie udało mi się znaleźć wystarczająco dużo czasu. Post pojawi się w niedziele (8.03) w godzinach popołudniowych. Zatem... czujcie się poinformowani.
  11. Bosman nie zdziwił się, że jego atak nie zadziałał ani nie wywołał żadnej reakcji u przeciwnika. -Cóż to było do przewidzenia.- Powiedział pod nosem. Po chwili zobaczył, że jego oponent wykonuje ruch. Skupił się na przeciwniku. Chwilę później zobaczył, że wokół niego pojawiły się kopie Cameda. Zaczął się rozglądać i zapamiętywać, gdzie stał oryginał i jak rozmieszczone są klony. Już miał zamiar wyprowadzić atak ale coś przykuło jego uwagę. Każda z postaci miała jakiś pojemnik w rękach. Po chwili usłyszał, że jakiś gaz ulatnia się z butli. Odruchowo zasłonił twarz ręką a drugą wycelował w jedną z postaci Cameda. Nie podoba mi się ten gaz. Lepiej abym nie miał z nim kontaktu.Pomyślał po czym rozejrzał się szybko wokół. Sześciu przeciwników. I teraz który jest prawdziwy? Chyba będzie trzeba zaatakować wszystkich naraz. Nie zastanawiając się dłużej sięgnął po nóż i wyjął go z pochwy. Był to prosty nóż wojskowy . Jednak tuż pod rączką miał wygrawerowaną runę. -Kaze- szepnął pod nosem. Spod rękawów ponownie błysnęło światło. Wokół niego zaczęło wirować powietrze. Ziarenka piasku unosiły się i po chwili wokół żołnierza powstało coś na kształt małego, piaskowego tornada. Bosman skierował nóż przed siebie. -Kasai- Runa na nożu zaświeciła jasnym światłem. Wirujące powietrze zaczęło się ogrzewać. W bardzo szybkom tempie. Piasek stawał się coraz gorętszy, Na żołnierzu widać temperatura nie robiła wrażenia. Stał po środku tego małego tornada więc piasek nie miał z nim żadnego kontaktu. Skierował nóż w dół. W jednej chwili wiatr, który go otaczał zaczął wiać we wszystkie strony. Rozgrzany piasek poleciał we wszystkie postacie wokół niego. On sam natomiast skierował obie dłonie w dół i po chwili podleciał i oddalił się kawałek od miejsca, gdzie wcześniej stał. Odetchnął głęboko i popatrzył na przeciwnika. -Twój ruch.-Powiedział.
  12. Oho zapowiada się ciekawa sesja. Piszę się jak nic. ( O ile moja karta postaci zostanie przyjęta ) ( Aha i jeszcze jedno. Prosiłbym o poprawę lub korektę ewentualnych błędów. Bo jestem tylko człowiekiem i takowe zawsze mogą się zdarzyć ) Imię - Eomeer Charan Wiek - 20 Rasa - Kuc ziemny Płeć - ogier Znaczek i jego znaczenie (nie konieczne ) - hełm wojskowy z dziurą po kuli. Oznacza to, że jest on wytrwały i gotowy do poświęcenia nawet życia za innych. Charakter - Odważny i pewny siebie. Od zawsze gotów poświęcić wiele, nawet swoje życie, aby ratować Stajnie i osoby tam przebywające. Jest dość ostrożny w kontaktach z osobami, których nie zna. Dla przyjaciół jest osobą otwartą i zawsze chętną do rozmowy. Lubi pożartować z bieżących spraw choć czasami zdarzy mu się powiedzieć o jedno słowo za dużo przez co przez niektórych może być uznany za osobę lekkomyślną. Wygląd (może być obrazek ale nie musi, opis mile widziany) - Duży jak na swój wiek kuc o jasno-szarej sierści, krótko ściętej, czarnej grzywie. Na kopytach można dostrzec nieduże blizny po treningach. Zielone oczy oraz wieczny, lekki uśmiech dopełnia wygląd kuca. Historia - Eomeer urodził się w Stajni 303. Matka zmarła gdy był mały przez co cały obowiązek wychowania młodego kuca spadł na jego ojca. Ten, jako że pochodził z rodziny wojskowej , gdzie od pokoleń wszyscy służyli chciał kontynuować rodzinną tradycje. Zatem młody kuc od małego wiele czasu spędzał na treningach zwiększających jego tężyznę fizyczną, zdolności władania bronią (nie tylko palną) oraz odporność na ból. Lubił te treningi i chętnie w nich uczestniczył. Umiejętności (jedna, najlepiej kanoniczna względem Fallouta, a gdy już takowych używamy to proszę, niech nie będą powyżej tych dostępnych od 4 poziomu postaci w grze)- Ból? Pierwsze słyszę. - Eomeer przez wiele lat odnosił wiele kontuzji i ran. Jego ciało jest przygotowane na takie rzeczy. Szybsza regeneracja organizmu po odniesionych ranach. Co lubi - Długie rozmowy z przyjaciółmi, otwarty teren, trening fizyczny A czego nie lubi - Kłamstw w żywe oczy, walki z ukrycia, popisów, lenistwa Preferowana rola w drużynie i cechy z nią związane - Szturmowiec. Robi wokół siebie tyle hałasu, że każdy w okolicy wie, że on się zbliża. Ma to na celu zwrócenie całej uwagi przeciwnika na sobie i sprawienie, że będzie podatniejszy na atak z zaskoczenia. Z racji swojej roli jest dość mobilny i wytrzymały. Jednak odbija się to na jego celności na większą odległość oraz uwadze. ( Za drzwiami jest linka. Co robi Eomeer? Wywarza drzwi kopniakiem) Specjalizacje (3 lub mniej) - mała broń, medycyna, broń biała Preferowany styl walki - Walka blisko kontaktowa... Inaczej znana jako Gun fight Weapon of Choice - Strzelba
  13. Bosman

    [Gra] Bieg po życie

    Plecaki odpięły się sprawnie i cicho upadły na ziemię. Po chwili zawiał lekki wiaterek i czasze spadochronów lekko się uniosły jednak kiedy wiatr ucichł znowu opadły leniwie. Wycie zombie było bardzo ciche jednak słyszalne przez grupkę, która planowała się zabrać z boiska. Jednak do uszu zebranych dobiegł dźwięki, który na pewno nie pochodził od zombie. Było to ciche wycie, które w miarę upływającego czasu stawało się głośniejsze. Dla mieszkańców miasta był to dość znany dźwięk- alarm w jednym ze sklepów w okolicy. Widać ktoś go włączył zanim zaczęła się plaga zarażonych. Lub sklep był zamknięty od tego czasu i nikt do niego nie zaglądał. Aż do teraz. Po chwili grupa zobaczyła, że coś przemieszcza się w ich stronę od wschodu. Na pewno było to kilka zombie. Na oko 10. Jednak przed nimi w pewnej odległości biegła wysoka, młoda dziewczyna. Miastowi od razu ją poznali. To była Allie. Bardzo dobra i młoda biegaczka. Należała do tej samej grupy co Cień i Alex. Widać było, że uciekała przed goniącą ją grupą zarażonych. Alarm nadal wył a zombie, który wpatrywał się w maskę samochodu podniósł głowę i popatrzył na boisko tępym wzrokiem. (Witam Star w gronie odważnych. Życzę miłej gry. )(Wybaczcie, że krótki post ale mam trochę spraw rodzinnych. Jednak obiecuję, że się poprawię. )
  14. Bosman zdziwił się trochę widząc kolesia, który zmaterializował się przed nim. Hmm woda... zaczyna być ciekawie. Pomyślał. Widział jak ten do niego podchodzi, klepie go w ramię i odsuwa się. Już chciał coś powiedzieć gdy nagle poczuł coś dziwnego. Ziema zniknęła pod jego stopami. W wyrwie widział ogień. Czuł, że spada. Jednak był na taką ewentualność przygotowany. -No nieźle. Masz ciekawą magię. - Odparł. Rozłożył obie ręce i dłonie skierował w dół. Można było zobaczyć leciutkie światełko z rękawów jego kurtki. Po chwili żołnierz zaczął unosić się w powietrzu. Podniósł się ponad wyrwę i wylądował obok na piasku. To raczej nie tylko woda. Trzeba będzie uważać. Pomyślał obserwując lewitującego już przeciwnika. Spodziewał się, że jego oponent nie będzie zwykłym magiem bitewnym. Musiał mieć to na uwadze. -Dobrze zatem chyba czas zacząć walkę.- Odparł z lekkim uśmiechem po czym jednak spoważniał. Podniósł obie ręce jakby trzymał w nich dwuręczny miecz. -Kaze- Mruknął pod nosem po czym machnął rękami jakby wykonywał cięcie z nad głowy. Ponownie spod jego rękawów dało się zobaczyć lekkie światło. W stronę przeciwnika natomiast poleciał cienki, pionowy słup powietrza. Dało się słyszeć świst, kiedy atak zbliżał się do lewitującego oponenta. Bosman po chwili wykonał podobne cięcie tyle, że z dołu. Oba leciały jedno za drugiem w niedużym odstępie. Bosman nie liczył na to, że jego atak zrani przeciwnika. Chciał sprawdzić jak on zareaguje, jakiej magii użyje. Żołnierz wiedział już, że jego przeciwnik jest specyficzny. Musiał się dowiedzieć co jeszcze potrafi aby móc wymyślić jakąś taktykę.
  15. Bosman spokojnie zmierzał na arenę, gdzie miał się rozpocząć jego pojedynek. Wiedział jak wygląda arena. Miała odkryty dach. -Cóż chyba nie zaszkodzi jak pojawię się w dość nietypowym stylu.- Powiedział do siebie z uśmiechem. Zdjął czapkę z daszkiem i zapiął ją o swój pas. Okulary przeciwsłoneczne schował do zapinanej kieszeni w bojówkach. Rozejrzał się wokół po czym przykucną i wyskoczył. Nie było by to nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że żołnierz wyskoczył ponad arenę. Dłonie skierował w stronę ziemi. Przez chwilę lewitował w miejscu po czym przemieścił się w powietrzu nad miejsce pojedynku, gdzie rozejrzał się za przeciwnikiem. -Cholera jeszcze go nie ma?- Zdziwił się nie widząc z powietrza nikogo.- Cóż pewnie się gdzieś ukrywa. Nie wierzę, że jeszcze się nie zjawił.- Pomyślał rozglądając się jeszcze raz z podobnym skutkiem. Po chwili zobaczył, że widownia zajmował już swoje miejsca. Cóż chyba nie zostaje mi nic innego jak przygotować się na arenie Pomyślał po czym nagle przyłożył obie dłonie do nóg jakby stawał na baczność. Zaczął opadać i nabierać prędkości. -Uwaga wojsko nadlatuje!- Krzyknął po czym rozłożył szeroko ręce i nogi oraz wymamrotał jakieś słowa pod nosem. Utworzył w ten sposób coś na kształt bańki z powietrza, która zamortyzowała jego upadek. Następnie wylądował. A raczej uderzył o podłożę. Fala uderzeniowa wywołana jego jego lądowaniem rozniosła się po niebie i ziemi. Bosman podniósł się z krateru otrzepując się z pyłu i kurzu, który powstał. Następnie strzelił barkami i rozejrzał się lecz nadal nie widział nikogo. Czuł tylko coś dziwnego w powietrzu. Jakby czyjąś obecność. Postanowił być bardzo uważny. -Dobra wiem, że tu jesteś!- Krzyknął a jego głos odbił się echem po arenie.-Skoro mamy walczyć to chociaż stań przede mną. -Dodał rozglądając się wokół.
  16. Bosman

    [Gra] W pościgu za draniem.

    Zachary w spokoju słuchał wypowiedzi szefa. Kiedy ten odwrócił się kuc popatrzył na innych zebranych. Zapowiada się bardzo ciekawa wyprawa. Pomyślał. Mimo, że nie znał ich prawie wcale liczył na to, że uda mu się szybko nawiązać jakieś kontakty. Powili zaczął iść w stronę wyjścia. -No chodźcie ludzie. Robota czeka.- Powiedział do wszystkich.- A im szybciej to załatwimy tym szybciej będziemy mogli świętować.- Dodał z lekkim uśmiechem po czym wyszedł z biura i skierował swoje kroki w stronę kwatermistrza.
  17. Bosman

    [RPG] Pod Gryfim Pazurem

    Bosman dopił w spokoju swój trunek po czym odstawił kufel na ladę. -Cóż koniec tego miłego. Czas powalczyć.- Powiedział do siebie po czym położył na blacie należność ze trunki i skierował się w stronę wyjścia. Liczył na to, że uda mu się zobaczyć swojego przeciwnika przed walką jednak nie wyszło mu. Po dotarciu do drzwi odwrócił się jeszcze w stronę karczmy. -Wrócę tu jako zwycięzca.- Powiedział pod nosem z lekkim uśmiechem po czym otworzył drzwi i wyszedł z karczmy. Skierował swoje kroki na arenę.
  18. Bosman

    [Gra] Bieg po życie

    Oba spadochrony zadziałały prawidłowo. Żołnierze opadali spokojnie w stronę miejsca, gdzie czekał na nich "komitet powitalny" złożony z dwóch osób z czego jedna machała zapaloną flarą. Po chwili wojskowi wylądowali na boisku. Spadochrony powoli opadły na ziemię i leżały nieporuszane wiatrem. Wokoło nie było widać żywego ducha. Jedynie jakiś zombie obijał się o samochód zaparkowany mniej więcej 20 metrów od grupki. Wpatrywał się w maskę, jakby czegoś szukał. Flara powoli dogasała w rękach jednego z mieszkańców. Jednak wokół zebranych stworzyła się czerwono-różowa mgiełka, która zasłaniała ludzi od kolan w dół. (Nie będę tutaj opisywał jak każdy z was wygląda. Macie to w zapisach i polecam się zapoznać aby nie było niedomówień ect. )
  19. Bosman

    [Gra] Bieg po życie

    Miasto. Droga prowadząca do miejsca wyznaczonego jako strefa lądowania specjalnej przesyłki była aż nazbyt spokojna. Po drodze widzieliście zaledwie kilka zombie kręcące się przy płocie z drutem kolczastym na szczycie. Chyba nawet was nie zauważyły, bo ciągle łaziły tam i z powrotem bez celu. Po dotarciu na miejsce okazało się, że jest to boisko do koszykówki otoczone z trzech stron czymś, co kiedyś było zapewne siatką. Teraz stały tam połamane słupy ze sznurkami. Kosze były powyginane i połamane. Na środku placu, w okręgu zostały farbą namalowane trzy gwiazdki, symbol grupy porucznika. Obok tego stał młody chłopak. Miał na oko dwadzieścia lat. Ubrany był w białą koszulkę bez rękawów, czarne, dresowe spodnie i czarne adidasy. Na twarzy miał ciemną chustę, która zasłaniała mu usta i nos. Ogolony był na łyso. Kiedy was zobaczył podszedł i podał wam niedużą paczuszkę. -Stary zapomniał wam dać.- Powiedział.- Lepiej się pośpieszcie. Samolot już leci.- Dodał po czym oddalił się biegiem nie czekając na jakąkolwiek reakcje z waszej strony. W podarku były dwie flary i zapalniczka gazowa. Z oddali słyszeliście nadlatujący samolot. Wojsko. -Zaraz wyskakujecie.- Powiedział pilot przez głośnik.- Będziemy przelatywać nad czymś co chyba było boiskiem. Ktoś się tam kręci. To mogą być wasi przewodnicy.- Dodał po czym radio zamilkło. Chwilę później usłyszeliście zgrzyt metalu o metal i drzwi przed wami zaczęły się otwierać wpuszczając światło słoneczne do środka. Czuliście jak wiatr muska wam twarze. -Skaczcie.- Padło polecenie przez głośnik.- Powodzenia. Przyda wam się.- Dokończył swoją wypowiedź pilot.
  20. Bosman

    [Zapisy] Bieg po życie

    Uwaga ogłoszenie. Jak widzieliście w temacie gry Tajemnica nie odpisała. Niestety będziemy musieli się z nią pożegnać. Jednak znalazłem już zastępstwo na jej miejsce. Też jest to dziewczyna a mianowicie Shine Star. Jednak ona dołączy do was troszkę później. Tak czy inaczej panowie dzisiaj będzie kolejny post dla was. Obserwujcie i nasłuchujcie.
  21. Bosman

    Na pohybel potworom!

    Dimitri również usłyszał krzyk. Popatrzył w tamtą stronę. Oho zapowiada się ciekawy początek. Pomyślał chłopak po czym ruszył za łowcą w kierunku, z którego usłyszał dźwięk tłuczonego szkła. Trzymał się z tyłu grupy. Niech oni walczą. Pójdzie im pewnie lepiej niż mi. Dopowiedział sobie w czasie biegu. Zastanawiał się jeszcze co to mogło być i jak oni zamierzają z tym walczyć. Trapiło go jeszcze jedno. Jak on ze swoimi umiejętnościami ślusarskimi będzie w stanie im pomóc. Znał się na otwieraniu zamków a nie na bitce. Przez to miał trochę obaw. Jednak postanowił zachować je dla siebie i w milczeniu biegł za resztą.
  22. Bosman

    [Gra] Starcie Tytanów

    Zhantrin w spokoju obserwował cały pojedynek. Zastanawiał go atak zebry ale nie okazał tego. Jego twarz nadal była poważna. Chyba ma jakiś plan Rozmyślał. Jednak widząc ruch majora i to co nastąpiło później pochylił głowę i dotknął kopytem czoła. -A jednak nie.- Powiedział cicho do siebie widząc jak zebra pada na glebę. Przeczuwał, że major nie da się tak łatwo zaskoczyć ale spodziewał się jakiegoś zaskoczenia ze strony jego przeciwnika. Po chwili podniósł głowę i zaczął się rozglądać po okolicy szukając czegoś czym mógłby się zainteresować. Z tej walki już raczej nic nie będzie. Dodał w myślach obracając głowę to w prawo ,to w lewo. Zawiesił na chwilę wzrok na szarym magu jednak z racji tego, że nie interesował się magią oderwał od niego wzrok i znowu zaczął spoglądać po otaczającym go placu treningowym.
  23. Cóż spróbujmy. Zapowiada się ciekawie. 1. Imię i nazwisko: Zachary Fornir 2. płeć i rasa: kuc ziemny 3. profesja: osiłek 4. Ciemnobrązowa sierść dość mocno kontrastuje z jego jasnymi, prawie, że białymi włosami na grzywie i ogonie. Niebieskie oczy i CM w drewnianej pałki tylko dopełniają wygląd kuca. 5. Zachary jest spokojny i cierpliwy. Wiele razy można go zobaczyć jak ćwiczy swoje ciało. Jest ostrożny w kontaktach z innymi kucykami ale kiedy pozna inną osobę jest dla niej miły i sympatyczny. Nie toleruje oszustw oraz przesadnego popisywania się swoimi umiejętnościami czy sprzętem. Lubi spędzać czas na rozmowach z innymi. Edit jest spowodowany tym, że poprzednią kartę tworzyła inna osoba na moim komputerze i dopiero teraz to zauważyłem. Jednak chętnie zostanę w sesji o ile jest taka możliwość.
  24. Nie patrz tak na mnie... proszę...
×
×
  • Utwórz nowe...