Ciekawe. A czy ktokolwiek widział gdziekolwiek lotnisko? Stolica z pewnością go nie ma. W kryształowym też się za bardzo nie rzuca w oczy.
Ponadto, pragnę zauważyć, że to może być tylko i wyłącznie zabawka inspirowana powieścią SF. Wszakże to tam po raz pierwszy pojawił się nalot sterowców, telefony komórkowe, superkomputery, szybko przemieszczające się pojazdy latające.
Z drugiej jednak strony, w świecie pozbawionym magii, tego typu zabawki z pewnością stanowiłyby inspirację dla dość dużej ilości zapaleńców, którzy próbowaliby je powiększyć. Pytanie, czy w świecie, w którym istnieją pegazy i magia, rozwój będzie następował w podobny sposób, czy może część wynalazków będzie długo olewana, z uwagi na ich pozorną nieprzydatność.
Warto też wspomnieć, że pojawił się wcześniej helikopter, który jest znacznie bardziej skomplikowany i wymaga większego zaawansowania technicznego by go wykonać.
Niemniej, dowód jaki jest, każdy widzi. Co do jego sensu, to nie wydaje mi się żeby miał sens z punktu widzenia wojskowości (patrząc na organizację armii i jej zachowanie w sytuacjach kryzysowych). Gdyby z kolei sens miały jako środek transportu, istniałyby lotniska, a sam samolot wyglądałby inaczej.
Szalupą ratunkową ze sterowca też nie jest. Choć w sumie, to byłby dość ciekawy patent na międzykontynentalny atak bombowy. Podciągnąć sterowce w bezpieczną odległość i wysyłać z nich samoloty, albo rakiety (V2).
Zatem, na chwilę obecną, najbardziej, moim zdaniem, prawdopodobnym sensem istnienia, jest zabawka dla dużych chłopców.