-
Zawartość
696 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Lucjan
-
Dante westchnął gdy Karol pomagał mu usiąść. - Spokojnie stary. Sam bym sobie poradził. - powiedział i poklepał go po ramieniu. Po chwili zwrócił swój martwy wzrok na dziewczynę. Przez chwilę wyglądał jakby myślał. - Jeśli się nie mylę to masz na imię... Marta?- zapytał niepewnie Dante dziewczynę. Ta tylko opuściła głowę. - Przepraszam jeśli ci zajęłam miejsce... - wyszeptała. W tym samym momencie Dante zaczął się śmiać. Ale tak na prawdę zaczął się śmiać. - Nie ma problemu. Jest tu dużo wolnego miejsca.. chyba... Prawda Karol? A z resztą nie mamy nic przeciw byś z nami siedziała. - stwierdził. - A odpowiadając na twoje pytanie. Jest pewien sposób i prawdopodobnie lekarstwo zdobędziemy w czasie walki o Guri. - powiedział spokojnie. Dziewczyna drgnęła gdy usłyszała o tym co mówi Dante.
-
Dante po 15 minutach wyszedł z łazienki, ubrał się w czarną koszulkę, jeansy, trampki i ruszył w stronę jadalni. No cóż. Chodzenie po schodach będąc niewidomym nie ma w sobie, żadnych plusów. Po pierwszych czterech krokach potknął się i zaleciał na parter, turlając się po schodach. Po chwili wstał i wszedł do sali wolnym krokiem zmierzając ku stolikowi gdzie siedział Karol. Chwilę przed Dantym usiadła też tak pewna dziewczyna. Podeszła i zajęła wolne miejsce. Nie wyglądała na kogoś bardzo znanego. Siedziała cicho i jadła kromkę z szynką. (oto ona)
-
Tak więc tak. W końcu ten temat tu jest. Anime ma bardzo rozbudowane postaci. Choć fabuła bardzo taka nijaka (Sasuke i Naruto mają się dowiedzieć, że są piąta woda po kisielu braćmi.) Aczkolwiek reszta bardzo fajna, walki wciągające, i sama historia powstania Wiosek jest ciekawa. Ulubiona postać: Itachi Uchiha, Pain i Obito. Muzyka niczego sobie. I według mnie w serii Naruto bardzo trudno było zdać testy na Chunina a w Boruto to dzieci na poziomie przedszkola zostałyby Anbu... Ale poza tym wszystko jest super.
- 11 odpowiedzi
-
Raczej wziąść. - odpowiedział Dante ruszając w stronę zamku. (przeskok czasowy bo tak) 2 miesiące później. Gillard i Bufet przez dwa tygodnie byli ciorani przez swoje nauczycielki ale ich moc jak i umiejętności były po tych treningach na prawdę potężne. Chłopcy również mieli lepsze stosunki ze swoimi nauczycielami. Karol przez ten czas nauczył się wszystkich rzeczy potrzebnych aby rozpoznawać słabe punkty przeciwników oraz rozpoznawać jak i korzystać z mocy iluzji. Nastał dzień gdy cała piątka miała wyruszyć wraz z Dante z misją odbicia Guri. Dante rano wstał i id razu poszedł do łazienki się umyć oraz spokojnie pod prysznicem obmyślić plan walki. W tym samym czasie Gillard obudził się w łóżku z Seraną a Bufet z Elesis. Musiało się ciekawie dziać bo wczoraj było było pite na zakończenie treningów. Serana leżała naga i przytulona do Gillarda a Elesis leżała na Bufecie w samych majtkach. Musiało być serio ciekawie.
-
Rycerz o imieniu Hektor. Zapomniany Niszczyciel. Nieśmiertelny śmieć z 3 kręgu piekła. Nie wiem co tu robił. Za 2 miesiące wyruszamy by odbić Guri. Reszta musi się przygotować. Chcą ją pozbawić magii. W skrócie zabić. - powiedział wściekły do Karola.
-
Jakieś dwa tygodnie temu. Ech.. daj spokój. Przez własną głupotę w czasie walki z jednym demonem. Skurczybyk był mocny. - powiedział mężczyzna z westchnieniem.
-
Siergiej posłuchał co miał do powiedzenia towarzysz a potem sam dokładnie przeszukał sklep. Miał cichą nadzieję, że coś znajdzie. Po pięciu minutach, Rex wyszedł ze sklepu i ruszył w stronę towarzyszy spokojnym krokiem. Poprawił maskę i ustawił karabin WSW w taki sposób by mógł szybko wylądować w jego rękach i podziurawić jakiegoś stwora. - No dobra. Wszystko sprawdzone. Nic nie wyskoczyło na ryj i nic nam chuja nie urwało. Czyli jesteśmy w jednym kawałku. Tyle dobrze. Moje pytanie brzmi. Czy jeszcze coś mamy do sprawdzenia czy wracamy do domu? - zapytał. Nie żeby się bał, ale miał złe przeczucia. Jak zwykle z resztą, gdy wychodził z mniejszym oddziałem w tunele metra.
-
No cóż. Wybór był duży ale widać, że każdemu się spieszyło. Jedna, druga, trzecia... Misje znikały w oka mgnieniu. Jedna nawet prawie była jego ale jakaś blondi zabrała mu ją sprzed nosa. Prychnął tylko i zobaczył ostatnią misję. 1 500 000 klejnotów?! Oczy zaświeciły mu się z podniecenia. Ile kasy. Ale zobaczył, że potrzeba do tej trzech osób. W tym momencie uratował go z opresji jakiś leworwerowiec. Chyba znał się na rzeczy. Mężczyzna przyjrzał się mu uważne. - Witam. Jestem Jonathan. Jonathan Faust. I tak biorę to zadanie. Ty widzę, że też. Masz już kogoś na oku jako kolejnego członka? - zapytał podając mu rękę na powitanie.
- 11 odpowiedzi
-
- niestety nie deadlandsy
- ani lochy i smoki
-
(i 9 więcej)
Tagi:
- niestety nie deadlandsy
- ani lochy i smoki
- ani nawet szukacz ścieżek
- albo savage
- no ogólnie to żaden fajny system
- te słabe anime co ma fajny świat
- ale jest słabe bo fanserwis
- bo gdy nie umiesz w fabułe
- umieść gołe japoneczki into the manga makin mashine
- działa w 100% przypadków
- w 33% przypadków gdy działa to działa w 100% przypadków
-
Reakcja Lucjana powinna być zaskakująca, ponieważ mężczyzna przyjął wszystkie ataki na siebie by... zniknąć i pojawić się w bezpiecznej odległości. Jednak ataki zrobiły swoje i Lucjan kaszlał krwią przez chwilę. - A więc jesteś niematerialny? Jesteś po prostu duchem? Ciekawie. - mruknął. W tym samym momencie statua wybuchła. Lecz sam mężczyzna miał inny pomysł. Z krwi którą wypluł utworzył krąg dookoła siebie oraz napisał kilka run na ziemi a ostatnią w kształcie dziwnego trójkątu na swojej klatce piersiowej. Następnie złapał za opaskę która zakrywała jego oko i zerwał ją ze słowami. - Wyrwanie z tego świata! - i w tym samym momencie Mephisto miał swoje ciało na powrót lecz i coś w aurze miejsca się zmieniło. A dokładnie to, że cała arena się zmieniła na gruzowisko golemów. Na głowie największego z nich stał Lucjan że swoją kosą w ręce. Spojrzał na Mephista z uśmiechem. - Mój drogi przyjacielu. Koniec unikania i ukrywania się. Pora na ostatnie, prawdziwe starcie. - powiedział i otworzył prawe oko pod którym krył się dziwny rinnengan że wskazówkami. - Last Man Standing! - krzyknął i Mephisto poczuł że coś go wstrzymuje w miejscu a w jego kierunku leciał Lucjan z kosą gotową do cięcia. - King Od Kings! - zawołał a na głowie Mephista pojawił się diadem który na kilka sekund zatrzymał jego umiejętności. W tym samym momencie gdy wydawałoby się że Lucjan uwolni kark od głowy przyjaciela ten uderzył do rękojeścią kosy w przeponę a następnie w dolną szczękę tak że mężczyzna odleciał trochę dalej. Po chwili moce wróciły ale widać było że nie tylko Mephi ma asy w rękawie.
-
Ten uczuć kiedy uczysz się prawa karnego ale tak się nudzisz, że przeglądasz forum żeby znaleźć najbardziej rakowy post ever xD
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
Ogólnie najbardziej hardkorowe rzeczy były szybko usuwane. Sam pamiętam typa, który zapowiedział serie fików w którym każda postać masturbowała się jakąś związaną z nią rzeczą i w pierwszym odcinku była Carrot Top która zabawiała się marchewką xd.
-
Dante wstał i wyszedł na błonia. Po chwili wyczuł sam nie wiedział jakim cudem Karola. Podszedł do chłopaka i macając ziemię obok, usiadł na ziemi. Laskę oparł o drzewo. - Cześć. Jak tam lekcja z Lokim? - zapytał z uśmiechem, który chyba był wymuszony.
-
Jonathan usiadł i słuchał pytań by po chwili udzielać odpowiedzi. Po jakich 20 minutach gadania, rozmowa została zakończona a na ręce mężczyzny pojawił się znak gildii. Jego radość nie znała granic. Grzecznie podziękował i zasępił się. No skoro jest teraz w gildii której tak bardzo pragną to trzeba by się wziąść za jakieś zadanie prawda? Kątem oka zobaczył jak do gildii wchodzą kolejni jej członkowie, ale jakoś żaden go nie zainteresował. Po chwili wstał i ruszył do tablicy misji aby się nie znudzić na śmierć i pokazać co potrafi. Przyjrzał się misją. Musiała być tu jakaś ciekawa. Przecież to jednak gildia Fairy Tail.
- 11 odpowiedzi
-
- niestety nie deadlandsy
- ani lochy i smoki
-
(i 9 więcej)
Tagi:
- niestety nie deadlandsy
- ani lochy i smoki
- ani nawet szukacz ścieżek
- albo savage
- no ogólnie to żaden fajny system
- te słabe anime co ma fajny świat
- ale jest słabe bo fanserwis
- bo gdy nie umiesz w fabułe
- umieść gołe japoneczki into the manga makin mashine
- działa w 100% przypadków
- w 33% przypadków gdy działa to działa w 100% przypadków
-
[napisz na pv jak jest jeszcze coś źle ]
-
O godzinie 15 zakończyła się twoja lekcja. Loki spojrzał na ciebie i się uśmiechnął. - Jesteś bardzo pojętny. Więcej mi takich uczniów potrzeba. - stwierdził. Miałeś wolny czas, możesz iść coś zjeść itp. W tym samym czasie Dante siedział w sali jadalne i wcinał kebaba. Jak zawsze niewidzące oczy patrzyły gdzieś w dal bez żadnych emocji. Westchnął cicho i wrócił do jedzenia.
-
Karol I bardzo dobrze! I bardzo dobrze! Pora na pierwszą lekcję czyli rozpoznawanie iluzji. - powiedział nauczyciel o zapisał temat na tablicy. Zaczęły się 2 godziny pisania i tłumaczenia. Bufet Po jakiś dwóch godzinach walki Bufet czuł już nie złe zmęczenie. Z resztą Elesis też była zmachana. Dookoła ich pola walki było pełno żarcia, jedne nadpalone inne poprzecinane. Normalnie jak kuchnia po wojnie. Elesis wstała i podeszła do chłopaka. Nachyliła się nad nim i... musneła jego wargi swoimi? - Jak mnie pokonasz to możesz liczyć na więcej. Jutro o tej samej porze tutaj. - powiedziała i jakby nigdy nic ruszyła w stronę zamku. Masz wolny czas. Jest godzina 15. Gillard Serana nadal płakała wtulona w Gillarda. Po chwili spojrzała na niego. - P... prze... przepraszam. - powiedziała łkając. Następnie podniosła się, pocałowała chłopaka w policzek i uśmiechnęła się delikatnie. - Jutro o tej samej porze tutaj. - powiedziała i ruszyła do zamku. Masz czas wolny. Jest godzina 15
-
Gdy menele osunęły się martwe na ziemię Dante z wesołym uśmiechem ruszył do sklepu. Rozejrzał się. Sklep jak sklep. No może oprócz ruchomej półki. Odkiwnął do sprzedawcy. No cóż. Nie może powiedzieć tego, by te cholerne ciuchy były wygodne. Nie był przyzwyczajony do łażenia w workach. No ale cóż. Dla KLC dałby założyć na siebie sukienkę. Po chwili odezwał się do niego chłoptaś z odwróconym krzyżem na gębie. Ban już wiedział kto zginie ostatni. Jako odpowiedź tylko wzruszył ramionami i burknął coś niezrozumiałego. W końcu wszedł do środka. Teraz zostało mu tylko ogarnąć jak tu wszystko wygląda i działa.
-
Siergiej siedział na torach i dał sobie chwilę na wytchnienie po dłuższej drodze. Teraz rozglądał się po peronie wciągając powietrze przez maskę. Jeden z jego towarzyszy szedł do sklepu a drugi do... drzwi wyjściowych na górę? - Hej! Jevgieni? Pojebało Cię żeby sobie teraz górę zwiedzać? Ja wiem, że Czarni już nie istnieją ale inne gówno może ci wyskoczyć na ryj. Jak ten zmutowany kurczak. - powiedział i lekko się zaśmiał podchodząc do towarzysza. Wolał żeby teraz nikt nie próbował wychodzić. A bo po co? W kupie siła a jak coś jednego połknie to chuja zdziałają z powrotem do domu. Odwrócił się i ruszył do kiosku. - Hej. Jest tu coś ciekawego czy tylko szkielety i resztki z obiadów Przyjezdnych? - zapytał stojąc w przejściu.
-
Jonathan obudził się zlany potem. - Co to do cholery Było? - mruknął i poszedł się umyć. Następnie po szybkiej kąpieli, ubrał się w klasyczne jeansy, trampki, biały sweter z narysowanym na nim kręgiem magicznym, na szyję założył szał, wziął swój kostur i zszedł na dół aby coś zjeść. Nie mógł powiedzieć, że jedzenie było pierwsza klasa no ale zawsze coś prawda? Szybko zjadł porcję zupy, zapłacił i wyszedł z motelu. Wciągnął powietrze pełną piersią. - To już dziś. Juz dziś dotrę do gildii Fairy Tail. Oby mnie tam przyjęli. Muszę Cię troszku utemperować. - powiedział sam do siebie i przy okazji do Scarecrowa. - Chciałbyś. - odezwał się głos w jego głowie. Faust tylko westchnął i ruszył w stronę gildii. Po krótkim spacerze w końcu dotarł na miejsce. Wielka brama była niczego sobie a sam widok budowli przyciągał wzrok. No ale no. Jednak Faust był znawcą prawie wszystkiego co istniało na świecie. Tyle książek przeczytał, że chroń panie Boże. W końcu po chwili zawachania pchnął bramę i wszedł do środka aby zobaczyć... pustki? Aha. Czyli wszyscy na misjach. Dobra. Mniejsza z tym. Podszedł do baru i zapytał stojącą tam kobietę czy mógłby prosić mistrza gildii. Gdy uzyskał pozytywną odpowiedź ze spokojem oparł kostur o blat a sam usiadł na krześle. W jego torbie którą miał przewieszoną przez ramię brzęknęły buteleczki z różnymi wywarami. Po chwili pojawiła się ona. Mistrzyni gildii. Chwilę zajęło Jonathanowi ogarnięcie kim jest no ale cóż. Skleroza rzecz ludzka. Gdy usłyszał pytanie zamyślił się, by po chwili dać odpowiedź. - Tak. Chciałbym się zapytać czy otrzymałbym ten zaszczyt i czy zostałbym przyjęty do gildii Fairy Tail jako jej mag chaosu? Oczywiście jeśli jeśli jakoś sceptycznie do tego podchodzisz to mogę nawet udowodnić w walce, że się nadaję. - powiedział Faust by mentalnie walnąć się w łeb. Po chwili poczuł jak Scarecrow w jego wnętrzu się uśmiecha.
- 11 odpowiedzi
-
- niestety nie deadlandsy
- ani lochy i smoki
-
(i 9 więcej)
Tagi:
- niestety nie deadlandsy
- ani lochy i smoki
- ani nawet szukacz ścieżek
- albo savage
- no ogólnie to żaden fajny system
- te słabe anime co ma fajny świat
- ale jest słabe bo fanserwis
- bo gdy nie umiesz w fabułe
- umieść gołe japoneczki into the manga makin mashine
- działa w 100% przypadków
- w 33% przypadków gdy działa to działa w 100% przypadków
-
Świat: Fairy Tail Imię i nazwisko: Jonathan Faust (nazywany jest przez niektórych Black Mage) Płeć: mężczyzna Wiek: 25 lat Wygląd: Ma mniej więcej 1,85 m wzrostu
-
Sylwester już się zbliża, już puka do mych drzwi xD
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Kiedy wiesz, że wstszykiwanie w twarz botoksu z marihuaną to był zaje###### pomysłem.
- 9146 odpowiedzi
-
- Zabawa
- Skojarzenia
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Kate wysłuchała tego co miał do powiedzenia szlachcic. - A skąd wiesz jaki mam plan w związku z rebelią? - zapytała z ironią. Nikomu nie mówiła i nikt nie powinien o nich wiedzieć. No ale cóż. Znalazł się wróżbita Maciej w tej wiosce. Następnie rozejrzała się po miejscu zgromadzenia. Miała ochotę poszukać niebieskowłosą ale po chwili zrezygnowała i podeszła do grupy szepcących chłopów. Ni to z zainteresowaniem ni to ze znudzeniem chodziła to tu to tam aż w końcu stanęła obok nich. - Jakiś problem panowie? - zapytała. Jej głos nie był zbyt miły. [Hetman twoja postać nie wie jakie plany ma Kate. Tak samo moja nie wie jaki cel ma twój szlachcic w walce w rebelii.]
-
Kate westchnęła i przetarła oczy. Jej wzrok przykuła niebieskowłosa dziewczyna ale po chwili już co innego zwróciło jej uwagę. Wskoczyła na podwyższenie i spojrzała na lud. Prędzej bardzo wracała na siebie uwagę więc i tym razem gwary choć trochę przycichły. - Proszę was o chwilę uwagi! Zróbmy to w ten sposób. Kto jest za tym aby cześć zbrojnych doprowadziła kobiety i dzieci do lasu aby się ukryli a reszta chłopów została by walczyć z plugawiącymi tą ziemię zbrojnym niech stanie po mojej prawej. A kto chce uciec z podkulonym ogonem i pokazać, że nie posiada nawet honoru niech stanie po lewej stronie. - powiedziała dość głośno ale nie do stopnia krzyku. - Byle szybko. Te dworskie gnidy mogą się tu pojawić w każdym momencie. - stwierdziła i przyjrzała się teraz niebieskowłosej dziewczynie. [nie biegnijcie zbyt szybko z postami bo odpiszę dopiero jutro. Nara wszystkim]
-
Kilka centymetrów od twarzy szlachcica przeleciał sztylet i wbił się w drzewo. - Z ciebie taki szlachcic i skromniś jak z koziej dupy trąba. - stwierdziła Kate z niemałym uśmiechem. - Jeśli wszyscy pójdziemy do lasu i opracujemy plan natarcia to damy radę ich przynajmniej zmusić do odwrotu. Jedno wiem. To chłopi mają tutaj więcej rozumu i siły woli niż szlachta która w większości poleciała do królowej aby całować jej stopy i skakać jak pieski na jej zawołanie. Wszyscy jesteście tacy sami. Jesteście po prostu sprzedajni. - poinformowała szlachcica o tym co o nim myśli Kate i westchnęła. Nawet w westchnięciu można było wyczuć pogardę.