Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[White Wolf]

Wyszedł już bez słowa, by nie przeszkadzać ale miał uczucie że to o wole za łatwo idzie. Był przyzwyczajony do wyzwań, a tu wszystko szło jak składka... Usiadł niedbale przy ścianę na rogu, by poczekać na swojego brata. Myślał nad tym czy i tak nie kazać go prześwietlić by mieć pewność...

 

[Lust Tale]//i wracamy do pierwszoosobowego pisania.

- Twoja strata - powiedziałam beztrosko, biorąc łyk tego napoju. Nigdzie mi się nie śpieszyło, a takiego obrotu sprawy, jak dziś się nie spodziewałam. Byłam pewna że atak nastąpi, ale że weźmie w nim udział jeden z nas... Tego nie przewidziałam, a skutki tego przedsięwzięcia mnie po prostu przerażały. Jak mogłam nie zauważyć, że tu ktoś jeszcze z naszych się kręci po mieście, ale w tej chwili to było zupełnie nieważne... - Czego potrzebujesz? - spytałam się od tak spoglądając na nią swymi tajemniczymi zielonymi oczami i odstawiając pustą filiżankę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Wraz z resztą gwardzistów przeszukiwałem domy. Jako jedyny jednorożec w grupie ja nią kierowałem. Gdy przeszukiwaliśmy domy. Właśnie byliśmy na placu kierując się do kolejnego. Gdy nagle Swift do mnie podszedł. Po czym nagle się odezwał

-Dlaczego Golding?

-Co, dlaczego?

-Dlaczego stanąłeś w obronie tych robali? Nagle inni gwardziści z grupy zaczęli na mnie patrzeć

-Ja nie żyje przeszłością Swift. Brakuje mi ojca, ale nie będę z tego powodu szukał zemsty na gnieździe. Nie możemy bez dowodów atakować całej populacji, jaka by nie była. Uważam, że ten atak i pojawienie się tego podmieńca to w pewnym sensie zbieg okoliczności. Uważam, że ten podmieniec działał na własne kopyto i nie było w tym rozkazu gniazda. Teraz mamy całe armie buntowników na głowie. RFL się odradza. Uważasz, że potrzebna nam jeszcze wojna z gniazdem?

-Tak, jeśli są odpowiedzialni za atak

-Ale na razie niema dowodów. Nie możemy atakować bez dowodów. Jeden podmieniec to za mało. Zostawmy to mądrości księżniczek one zdecydują. Jednak póki, co uważam, że atak na gniazdo niema sensu. Posąg nie leciał tylko księżniczkę Cadence. Ale na wszystkie księżniczki. To był zbieg okoliczności, że tylko księżniczka Cadence została ranna. Jeśli księżniczki uznają, że mamy toczyć wojnę z gniazdem to poprę te decyzje

-Skoro tak uważasz. Więc czekajmy na decyzje księżniczek

Manehattan/Gwardia

-Dzień dobry

Gwardziści weszli do wnętrza budynku. Po czym jednorożec dał akt nakazu przeszukania kucyków. Gwardziści natychmiast zaczęli przeszukiwać pomieszczenie. Jednorożec spojrzał na kucyka

-Co jest z tą windą? Czy jest w niej jakaś elektronika i co jest za tymi drzwiami?

Striding Rason

Striding lekko się uśmiechnął

-O mój niemiecki się nie martw. Miałem zleceniodawców w Niemczech. Pogadam z gwardzistami żeby cię lepiej traktowali. Jeśli mówisz prawdę wstawię się za tobą. Cóż dziękuje za rozmowę. Striding opuścił cele i podszedł do Wolfa. -Słyszałeś wszystko?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Nelberg]

- Winda uszkodzona według grupy remontowej, kij wie co chcieli. Elektronika jako tako jest. Nie zbyt zaawansowana ale jest. Za drzwiami się jest skład żywności i stołówka. - odparł Nelberg czytając akt nakazu. - A i bym zapomniał, proszę uważać na meble. Są dość delikatne. - dodał dalej nie patrząc na gwardzistów. - Chciałby ktoś z gwardzistów napić się cydru z cukrem trzcinowym? - zapytał jeszcze.

 

[Więzień]

- Dziękuje, ale błagam aby to wstawienie się za mną nie było nieznaczne. - odparł zmęczonym tonem. Widząc, że gwardzista wyszedł zaczął się zastanawiać czy dobrze zrobił mówiąc wszystko.

 

[sandy Finder]

- Zadekować się na jakiś czas w Canterlocie. Po wiadomo czym to raczej mój dom nie jest w całości. - odparłam patrząc w oczy klaczy. Cóż niepokojąco na mnie. Skąd ona tyle wie? zapytałam się w myślach. Cóż to było nie małe zaskoczenie o tym, że czekała na mnie. Jakby dostawała informacje z dużym wyprzedzeniem. Prawdopodobnie tak było. - Zamierzam najwyżej kilka dni w tym mieście zostać i wyjadę. Nic więcej. - dodałam jakby od niechcenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[White Wolf]

- Ja mu nie wierzę ani jedno jego słowo... - westchnął demonstracyjnie podnosząc się do właściwej pozycji. - Za łatwo poszło jak na moje - powiedział patrząc w kierunku celi. - O wiele za łatwo ale decyzje zostawię tobie...

 

[Lust Tale]

- Nie dziwię się... Po tym co się stało... - mruknęłam, wysyłając jednocześnie krótką notkę do Anastazji, by przyprowadziła tutaj naszego mieszańca, moja rozmówczyni doskonale mogła to usłyszeć. - Ale wiesz że wszytko co teraz się stanie spadnie na mnie? - spytałam z ironią, że będę musiała to wszystko odkręcić. Jakoś, bo nie miałam przewodzonego działania na tą ewentualność. - Chyba się sobie nie przedstawiłyśmy... Jestem Lust Tale - Wyciągnęłam kopyto by się przywitać jak to robią zwyczajne kucyki.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Z grupą kucyków wyszliśmy z kolejnego domu. Zostało jeszcze parę miejsc. Pałac postanowiłem zostawić na koniec i tak raczej niczego tam nie znajdziemy. Nagle zmarszczyłem brwi co zauważył Swift.

-Coś nie tak Golding?

-Zgadnij kto musi sprawdzić ten przeklęty klub

Nagle na pyszczku jednego pegaza pojawił się uśmiech. Wyprowadziło mnie to z równowagi

-Doprawdy takie rzeczy ci teraz w głowie?! Księżniczka jest tam ciężko ranna! A ty myślisz o klaczach

-Spokojnie

-Będę spokojny jak dorwiemy odpowiedzialnego za to drania. A teraz chodźcie

Manehattan/Gwardia

-Dziękujemy nie pijemy na służbie

Gwardziści przeszukali całe miejsce nie uszkadzając mebli. Ale nic nie znaleźli.

-Dziękujemy za współpracę. Po tych słowach wyszli

Striding Rason

-Cóż i tak nie mamy nic do stracenia. Stąd nie jest w stanie ich ostrzec. Myślę że można to sprawdzić. Jeśli nas oszukał. Wrócimy tu i użyjemy mocniejszych środków

Dom Denisa Gwardia

-Ty nie przekonasz mnie ja ciebie. Jednak wiedz że u nas zawsze słońce i księżyc były wznoszone za pomocą magii. Dawniej robiły to jednorożce teraz księżniczka Celestia i Luna. I czy ten wasz Hitler was wyzwolił choć raz zanim was zniewolił?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

- Sandy Finder. - odparłam podając kopyto. Cóż nie wiem po kogo poszła chyba tamta kotka ale nie chce wiedzieć. - Nie martw się, jakby co to pomogę. To było by dziwne gdybym po prostu była pasożytem. Trzeba mieć swoje zasady, nie inaczej w tym wypadku. Do czasu aż opuszczę to miasto to nic się złego nie wydarzy, muszę tylko dwie rzeczy zrobić i tyle. Nic złego, dość legalne zresztą. - dodałam do swej wypowiedzi chcąc ją przekonać. - Nie mam zamiaru drugi raz wpakować się w kłopoty, jeden raz jak na ten miesiąc mi wystarczy. - powiedziałam jeszcze patrząc do torby czy nic nie zgubiłam podczas gonitwy, z zadowoleniem stwierdziłam, że nie.

 

[Nelberg]

- Też dziękuję. - powiedział do wychodzących gwardzistów, gdy zamknęli drzwi dodał. - Za waszą naiwność. - poszedł zameldować wszystko Kristianowi, Yuri widząc że może już wyjść wyszedł zabrudzony z piwnicy spod baru.

Po dojechaniu windą na górę powiedział do swego szefa.

- Kristian, wyprowadziłem w pole tych idiotów. - powiedział dumny ze swego daru przekonywania.

- Świetnie, czyli mamy już spokój. Wątpię aby jakiś gwardzista nas jeszcze odwiedził.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[White Wolf]

- A jeśli kupuje im więcej czasu... - mruknąłem jedną z ewentualności. - Ale jeśli mamy jechać to jedzmy i potwierdźmy kto ma racje - powiedział pewny swego że to on się nie myli.

 

[Anastazja]

Biegła wąskimi uliczkami. Wiedziała, gdzie mieszka Blue Cat. Byłaby kiepskim obserwatorem, gdyby tego nie widziała. Wdrapała się na fasadę budynku i spojrzała przez zasłonięte okno. Pewnie spał, więc zaczęła walić w nie mocno łapą, by go obudzić.

 

[Lust Tale]

- Mówiąc że mi miło skłamałabym, w obecnej sytuacji - powiedziałam szczerze. - To nietypowy osobnik. Nic więcej. Nie masz czym się martwić. - Chciałam ją uspokoić przed tym z kim ma się spotkać. - To dobrze że chcesz pomóc - pochwaliłam ją - ale wolałabym byś siedziała u niego, w mieszkaniu i nie robiła najlepiej nic, poza siedzeniem tam, bo dość zepsułaś mi planów, a ja nie wiem co mam w tej sytuacji zrobić, więc najpewniej góra wyda osąd, co mam czynić. Nic więcej zrobić nie mogę - zakończyłam nerwowo. - Wystarczy że Anastazja ci skórę uratowała... - przypomniałam jej. 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[shatter]

Byłem przed akademią. Miałem nadzieje że nie będzie jakieś żałoby i szkoły będą przez to zamknięte. W sumie na żałobę jeszcze za wcześnie. Cadence jeszcze nie umarła. Nie zastanawiając się dłużej wszedłem do środka. 

- Dzień dobry. Przyszłam zdać certyfikat na 4 poziom magii. - Tym razem od razu powiedziałem czego chce. 

 

[Fire]

Udała się na stacje kolejową w Canterlocie. Po chwili kupiła bilet i czekała na pociąg. Wracała do Ponyville by w końcu projekt mógł się ruszyć z miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shatter:

Klacz w lekko przekrzywionych okularach spojrzała na kucyka, który wszedł.

- Niestety, Akademia jest na razie zamknięta - powiedziała cicho i zamknęła jej drzwi przed nosem.

 

Prosto było jak na razie, nie? No to wraz z nowym epizodem zwiększamy poziom. Najlepiej na Hard.

 

Księżniczki:

Twilight wróciła teleportacją do Ponyville mobilizując inne Elementy Harmonii do stanu gotowości obrony Equestrii. Razem pilnowały Ponyville. Niektóre nawet udały się do starego magazynu na obrzeżach, aby nic złego się tutaj nie działo.

 

Celestia wydała dekret, który sprawił, że ustrój w Equestrii w pewnym sensie przerzucił się na dyktaturę. Rodowitym kucom to nie przeszkadzało, bo ufały swojej władczyni, ale innym...

Teraz całkowicie kontrolowała handel. Materiały chemiczne i magiczne mogły być sprzedawane tylko pod pewnymi zasadami, a praktycznie wszystkie rzeczy ludzkie, poza niepozorną sztuką zostały wycofane z handlu.

Szary John przeniósł się do Appleloosy, stwierdzając, że tam będzie bezpieczniejszy...

Wydano też dekret o zakazie tworzenia i szerzenia ludzkiej technologii.

 

Luna za to wygrzebała razem z Prew 8 wielkich pudeł z końca archiwum. Były w nich spisane karty wszystkich sponyfikowanych. Było ich na prawdę wiele. We wszystkich miastach Equestrii powieszone zostały informacje o spisie sponyfikowanych. Każdy z nich musiał przyjechać do pałacu na zameldowanie siebie, miejsca zamieszkania, obecnego zajęcia i kilku innych spraw u Księżniczki Celestii. Było to bezwzględnie obowiązkowe.

 

Do klubu nocnego w Canterlocie wysłani zostali dwaj gwardziści. Mieli oni(ze zmianami) pełnić tam od dzisiaj rolę strażnika i wysłannika pałacu.

 

Powstała bariera. Każdy wjazd i wyjazd z Canterlotu był ściśle kontrolowany, nie można było tam wnosić nic z wyjątkiem ubrań. 

 

W Crystal Empire uruchomione zostało Crystal Heart, które uniemożliwiało wejście tam każdemu o nieczystych intencjach.

 

Cóż...

Pora zacząć reformy.

Cadance nadal się nie obudziła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield (362-50=312)

Nie byłe zachwycony. Od czasu, kiedy nie zdołałem ze Swiftem odzyskać kartki  księżniczki Luny prześladuje mnie pech. Nie byłem w stanie ocalić księżniczki Cadence. Omal nie zdradziłem wszystkich ideałów, o które tyle walczyłem głupią rozpaczą i teraz jak na złość to ja muszę zostać wyznaczony do przeszukania tego obrzydliwego klubu. Tylu gwardzistów i to akurat na mnie spadło. Nagle zmaterializował się przede mną list. Przeczytałem w milczeniu. Gwardziści patrzyli na mnie czekając, co powiem. Po chwili odezwał się Swift

-Golding, co to jest?

Nie chciało mi się tego tłumaczyć pokazałem im list

-Aż taki rygor?

-Nie wszyscy sponyfikowani są winni, ale ciężko się dziwić księżniczkom, że wprowadziły takie środki bezpieczeństwa. Cóż musimy być przychylni ich decyzji. Czeka nas więcej pracy niż zwykle. Chociaż w głębi bałem się, co takie rozkazy mogą przynieś. Ilości buntów na ulicach będą ogromne

-A nasz kapitan został ukarany?

-Nic o tym nie piszą. Być może księżniczki mu darowały i całe szczęście nie wiem, kto mógłby go zastąpić

Nagle przechodziliśmy obok centrum handlowego. Cóż może to poprawi mi, choć trochę humor. Później do tego klubu. Skoro klubu teraz będzie pilnowała gwardia to może gwardziści przestaną tam chodzić. Jednak wolałbym, aby mnie tam nie przydzielali i tak, że muszę teraz tam iść jest strasznie drażniące. Nawet w celu przeszukania

-Swift zaczekaj tu z nimi chwilę. Zaraz wrócę

Po minie Swifta widziałem, że domyśla się, po co tam idę

-Dzień dobry jeden los epicki

Striding Rason

-Cóż wydaje mi się, że jednak warto to sprawdzić. Pójdziemy tylko we dwóch czy bierzemy większy oddział i od razu robimy nalot? Gorzej, jeśli tam nic nie będzie, bo wyjdziemy na idiotów biorąc większy oddział i atakując to miejsce. Ja myślę, że nawet we dwóch damy sobie radę. Zresztą jestem przyzwyczajony do samotnej walki

Dom Denisa Gwardia

Gwardzista w spokoju czytał książkę o historii Equestrii, gdy Denis poszedł. Reszta gwardii była na dole w laboratorium. Nagle pojawił się przed nim list. Odczytał rozkazy od księżniczek. Zapewne mu się to nie spodoba, ale rozkaz to rozkaz. Zaczeka aż się obudzi a wtedy zarejestrują rodzinę Denisa.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziękowałem, po czym zacząłem kierować się do reszty gwardzistów. Cóż bilet się przyda. Na razie nie mam zamiaru wyjeżdżać zwłaszcza po tym, co zaszło. Ale później wakacje, czemu nie. Trochę rozrywki się przyda. Ale do dopiero, gdy będę miał pewność, że nic nie grozi Equestrii. Dołączyłem do Swifta i reszty mojego oddziału poszukiwawczego. Stanęliśmy przed budynkiem klubu. Na samą myśl brało mnie obrzydzenie. Aby moje kopyto przekroczyło próg tego miejsca. Normalnie trzeba by było mnie ciągnąć łańcuchem. Dobra myśl spokojnie. Myśl o tym, co spotkało księżniczkę Cadence. Trzeba dorwać winnych a być może kryją się tu. Nagle obróciłem się do pegaza z mojego oddziału, który nie dawno głupio się uśmiechał na myśl o sprawdzeniu klubu.

-Ty!

Pegaz wskazał na siebie kopytem i zaczął głupio się rozglądać

-Co ja?

-Ty tam byłeś

-To znaczy... Ja...

-Daruj sobie wymówki. Czy gdy tam byłeś widziałeś jakieś skrytki? Miejsca, które rzuciły ci się w oczy. Coś nielegalnego, co mogliby ukrywać

-Ja... Znaczy... No, bo... Ja byłem po godzinach służby i raczej patrzyłem, na co innego, niż co ukrywają w lokalu

Na moim pyszczku pojawił się wyraz obrzydzenia

-Daruj sobie. Nie chcę znać tych obrzydliwych szczegółów

Najchętniej bym został na zewnątrz i wysłał oddział by sprawdzili to miejsce. Ale tak być nie mogło. Swift też nie chciał tam wchodzić. A ma większe powody niż ja. W końcu ma rodzinę. Złapałem oddech. Po czym zapukałem do drzwi

-Tu gwardia Canterlotu! Proszę natychmiast otworzyć! Mamy nakaz przeszukania tego miejsca!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom Denisa Gwardia

Gwardzista stał z kamienną twarzą. Obserwując Denisa w milczeniu. W końcu lekko westchnął i się odezwał

-Przybyły nowe rozkazy. Pierwsza sprawa wszelki ludzkie wynalazki, które są niebezpieczne zostają oficjalnie zakazane. Od tej pory nad Canterlotem jest pole siłowe, które wykryje czy ktoś nie posiada niebezpiecznej broni. Kolejna kwestia do Crystal Empire nie dostanie się nikt, kto ma nieczyste intencje. Od wczorajszej nocy gwardziści przeszukują wszystkie domy w całej, Equestrii w poszukiwaniu RFL. Ostania sprawa pan i pana rodzina musicie się ubrać i pójść ze mną każdy sponyfikowany od tej pory musi się odpowiednio zarejestrować. Takie są rozkazy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Anastazja]

- Lust każe ci iść do centrum do kawiarni. Czeka tam na ciebie. Teraz... - powiedziała kotka nieco piskliwym tonem, wskakując na twe łóżko i się na nim rozkładając. - Masz nie zwlekać... - mruknęła od niechcenia.

 

[Romantic Heart]

Czarna klacz skrzywiła się, że to gwardia przyszła, przerywając im ich osobiste rozmowy przy barze zalewane odrobiną alkoholu i tym że lokal był zamknięty z powodu "żałoby by się nikt nie narzekał... i mieć odrobię taktu". Podeszła z wolna otwierając ciężkie wyciszane drzwi by sąsiedzi nie narzekali na hałasy...

- Czego? - zapytała opierając się lekceważąco o futrynę. Nie obchodziła jej z kim rozmawia.

 

 

[White Wolf]

- Twoja wola, wiesz że ci pomogę w każdym razie. Większy oddział można zostawić na zewnątrz na wszelki wypadek... Jak będą wybuchy to mogą wkroczyć do akcji w każdym razie.. - powiedział dość beztrosko zachowując trzeźwe myślenie.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skrzywiłem pyszczek na reakcji klaczy. Ale nie miałem zamiaru się z nią cackać. Nie było na to czasu. Wyciągnąłem królewski papier z nakazem rewizji.

-Może na początek trochę szacunku. Chyba, że to paskudne miejsce całkiem pozbyło się z pani resztek kultury i ogłady. Według królewskiego nakazu mamy prawo przeszukać to... Chwilę zastanowiłem się jak to nazwać ze skrzywionym pyszczkiem. -Miejsce. Proszę, więc zejść z drogi i czy to pani jest właścicielką?

Gwardia dom Denisa

Gwardzista dogonił Denisa, gdy ten uciekał

-Mam pana pilnować na każdym kroku. Sam pan nigdzie nie idzie

Striding Rason

-Tak chyba masz racje pogadam z kapitanem gwardii o posiłkach. Więc chodźmy stąd. Gdy Striding szedł ku wyjściu zauważył nowe królewskie rozkazy. Wychodzi na to, że Rarity i jej przyjaciółki teraz dbają o bezpieczeństwo Ponyville a dopiero, co wysłali wsparcie z Canterlotu. Czyżby już wszyscy nie wierzyli w jego umiejętności a może sytuacja jest tak poważna. Spojrzał na strażnika

-Gdzie mam się zarejestrować?

-Pan nie musi. Gwardziści są w kartotekach

-Rozumiem no dobrze.

Zacząłem iść z Wolfem ku wyjściu szukać kapitana

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwardzista obok Denisa

Pegaz gwardzista szedł obok Denisa prowadząc go do pałacu. Nie był pewny jak księżniczki zareagują na mundur tego sponydfikowanego. On dostał tylko rozkaz sprowadzić go do pałacu. Gwardzista w końcu dotarł z Denisem do pałacu. Pod pałacem przejęło go dwóch nowych gwardzistów i wprowadzili na wypełnienie dokumentacji. Pilnowali by nie zrobił nic głupiego

(To już chyba działka Elizy. Ja go tylko sprowadziłem)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

Zmrużyłam oczy, nie lubiłam być chwalona przez osobę która w teorii nie była wyżej w hierarchii ode mnie. Czułam się wtedy jak małe dziecko, a tego dość nie lubiłam.

- Nie wiem czemu ale mam obawy. I to nie małe. - odparłam stukając kopytem o stół. - Może i masz rację, uratowała mi skórę. Jednak mam obawy co do tego u kogo będę na jakiś czas. Nie mam zamiaru się mieszać w żadne plany. Spokojnie. - odparłam pół-prawdziwie, zauważyłam, że jakiś ogier się dosiadł tutaj. Czułam od niego więź lecz trochę inną od klaczy. Zdziwiło mnie te słowa o barierze, spojrzałam za okno by zobaczyć to co mówił. Właśnie skomplikowały się moje plany i to znacząco.

 

[Kristian]

- No to fajnie, spis sponyfikowanych. Nigdzie nie idę, będą musieli mnie siłą wziąć. - warknął Kristian na wieści w prasie, może i Manehattan jest daleko od Canterlotu to nowości są tu szybko publikowane.

- Ale jak nie pójdziemy namierzą nas i sprzątną. - odparł Nelberg paląc papierosa.

- Dlatego za jakiś tydzień zmienimy siedzibę. Tu jest zbyt niebezpiecznie, musimy działać jak partyzantka. Zmieniać siedzibę co jakiś czas aby władza nas nie dorwała. Znam nawet doskonałe miejsce, Appleloosa głąby z gwardii nigdy nas tam nie namierzą. - odpowiedział Kristian czytając gazetę o nazwie "Głos Equestrii".

- Nie jestem co do tego pewien ale rób co uważasz za słuszne. Combota będzie trudno przetransportować bo zakaz na ludzkie machiny jest. - powiedział Nelberg wypuszczając trochę dymu z pyska.

- Nielegalnie go przetransportujemy. Spokojnie, do tego czasu zajmiemy się praktycznymi rzeczami. A teraz idź przypilnować naszych na dole. - odparł Kristian, Nelberg posłusznie wyszedł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dennis/Padocholik(Jeszcze trochę i wprowadzę zasadę prowadzenia max. 2 postaci)

Sala w której odbywać miał się rejestr była ozdobna, choć mniejsza niż większość innych. Stało tu biurko na którym było pełno papierów, a zaraz za nim na wielkiej jedwabnej poduszce siedziała Celestia. Wcale się nie uśmiechała, miała lekko podkrążone oczy i twardy wzrok. Obok Celestii stała za mniejszym biureczkiem Ameline Feather z przygotowanym lewitującym w powietrzu piórem. Dla Dennisa była przygotowana specjalna poducha. W tym pomieszczeniu w oko mógł się rzucić jeszcze duży dywan i pudła w rogu.

- Witaj - powiedziała urzędowo księżniczka, a Ameline przygotowała się do pisania. - Proszę usiądź.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heart]

- Oto co kazała wam przekazać szefowa, której nie ma w lokalu. - Kucoperz elegancko odkrzyknęła zmieniając barwę i ton swojego głosu nadając mu surowy ton Lust Tale.

Szanowni gwardziści! Jeśli tego słuchacie, to oznacza że chcecie przeszukać drugi raz, podczas tego tygodnia mój przybytek, jak już zrobiła to Sama Księżniczka Celestia, ale niestety z dwóch podstawowych powodów nie możecie tego zrobić. Po pierwsze nie ma mnie, a Nakaz działa tylko wtedy gdy otrzyma to właściciel posiadłości, którym jestem tylko JA. Tak więc, Romantic Heart, która przed wami stoi i wam przekazuje te fakty nie ma prawa wpuścić was do środka. Drugim powodem jest autorytet mojej wolności obywatelskiej. W księgach można wyczytać jasno; "W celu uniknięcia nadużyć i dręczenia nie można przeszukiwać czegoś częściej niż raz na miesiąc nie mając wystarczających dowodów na popełnienie przestępstwa." Tyle mam wam do przekazania. Jeśli chcecie czegoś więcej przyjdźcie kiedy będę u siebie w biurze. Żegnam [tu słychać było datę po kontroli Celestii].Klacz jeszcze zabiczała jakby to była automatyczna sekretarka i uśmiechnęła się delikatnie.

- Zaraz zamykam i idę do domu, bo nie ma dziś obrotu, a nie możemy wypić całego zapasu... - powiedziała swoim normalnym tonem zasłaniając pyszczek z uwagi na późną godzinę.

 

[Lust Tale]

- Obawy przyszły za późno bo już się stało... Widzisz to nie jest takie proste bo przez twoje decyzje nasi towarzysze będą głodować. Ucięłaś właśnie mój udział w eksporcie sama wiesz gdzie... a to co się stało to początek czegoś większego. Zapoczątkowałaś coś co miało się nie wydarzyć. Coś czego Matka chciała uniknąć za wszelką cenę... - zwróciłam się do klaczy. - Nie wiem - mruknęłam patrząc przez okno. - Przenocujesz parę nocy tą tutaj - rozkazałam nawet nie patrząc na swojego podwładnego. Nie obchodziło mnie to czy się zgodzi czy nie.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmrużyłem oczy i na moim pyszczku pojawił się wyraz gniewu. Ale miałem wrażenie że znam ten głos ale skąd?

-Księżniczka Celestia przeszukała to miejsce jakiś czas temu w poszukiwaniu nielegalnego towaru. Lecz teraz, jeśli pani za bardzo tego nie wie doszło do potwornego incydentu i teraz niema znaczenia czy właściciel jest na miejscu czy nie. Czyżby pani coś ukrywała? Jeśli pani nas nie wpuści wejdziemy siłą. I jak się to pani nie podoba może iść pani na skargę do księżniczki. Ale robimy to za pozwolenie jak wskazuje dokument. Więc to ostatnia szansa.

Striding Rason

Striding poszedł wraz z Wolfem do kapitana gwardii. Opowiedział mu o wszystkim

-No, więc mamy trop na razie chciałbym abyście nie męczyli więźnia. Czy przydzielicie nam posiłki?

-Wyślę wiadomość do Manehattanu. Posiłki będą na was czekały na peronie. Jeśli nie wrócicie w ciągu trzech dni zaczniemy proces prześwietlenia

-Rozumie

Po tych słowach Striding zaczął iść w kierunku peronu

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heart]

Klacz znowu odkrzyknęła przybierając poważny wyraz.

- Ignorantia iuris nocet - rzuciła krótką formułką, którą Lust czasami powtarzała.

- Pan ma rozkazy, ja mam polecenia przełożonej. Co gdzie, jak i kiedy. Ja nie mam nic do ukrycia w lokalu zapraszam możecie w nim poczekać aż przyjdzie szefowa by zacząć ale pewnie dopiero rano bo dziś poszła na obchody i pewnie odsypia. Ona może. Ja nie mam uprawnień by was wpuścić głębiej nie ważne co by się stało. Decyzje co mam robić są mi narzucone tak jak wam - mruknęła otwierając szerzej drzwi. - Mi się nie śpieszy... - rzuciła na koniec.

 

[White Wolf]

Poszedł za bratem nie śpiesząc się na pociąg. Nie miał powodu a nawet nie dostąpił zaszczytu i przyjemności obicia pyska. Wiedział że musi teraz tam pojechać. Taki już był jego obowiązek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów zmarszczyłem brwi. Mam tu czekać w tym miejscu? Na samą myśl robiło mi się niedobrze. Ale jeśli tu gdzieś jest odpowiedź w sprawie zamachu. Jeśli nie sprawdzę tego lokalu dokładniej nie wykonam rozkazu księżniczki. A teraz nie mogłem powiedzieć, że szkoda mi było czasu. Eh no dobrze mógłbym przeszukać cały ten lokal siłom. Ale nie bardzo mam ochotę robić kłopotów tej klaczy. Wraz z resztą gwardzistów wszedłem do środka. Od razu odrzucił mnie wystrój tego miejsca. Na Celestie, za jakie grzechy muszę tu siedzieć. Czy los aż tak mnie nienawidzi? Cała nasza piątka usiadła przy jednym stole czekając na tą szefową. Swift też chyba nie był zadowolony.

-Golding nie możemy tego zrobić od razu?

-Mi też się to nie podoba Swift. I chętnie wyjdę stąd jak najprędzej. Ale nie możemy przesadzać. Zaczekamy na te jej szefową. Przeszukamy to miejsce i może coś znajdziemy

Reszta gwardzistów rozglądała się ze stolika się zaciekawieniem patrząc na salę

Striding Rason

Striding chciał załatwić sprawę jak najprędzej brakowało mu Ponyville. Gdy pociąg nadjechał. Zaczekał aż Wolf wsiądzie pierwszy. Po czym poszedł za nim. Trochę mu brakowało tego dreszczyku emocji z dawnych lat. Jednak cała ta sytuacja robiła się z każdą chwilą coraz bardziej poważna.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik/Dennis:

Celestia w duchu westchnęła. To ona miała tu zadawać pytania, jednak stwierdziła, że lepiej najpierw rozwiązać tę sprawę.

- Po pierwsze, nie mam zamiaru nikogo karać. A przynajmniej nie tych, którzy nie mieli związku z atakiem na Cadance. To, że posiadasz ludzkie maszyny nie sprawia, że złamałeś prawo, ponieważ weszło ono nie dawno. Mimo wszystko będę zmuszona żądać ich usunięcia, inaczej straż zrobi to za ciebie. Rozumiem też, że trudno byłoby ci utrzymać rodzinę, dlatego jeśli przeszedł byś odpowiednie testy sprawdzające byłabym w stanie zaproponować pracę w laboratorium pałacu. I nie jesteś tu po to, żeby rozmowiać z tobą o sponyfikowaniu ludzi, bo nie jest to temat na dzisiaj - odetchnęła, a potem powiedziała w miarę łagodnie: 

- Teraz ja będę zadawać pytania, a Ameline zanotuje twoje odpowiedzi. Zacznijmy. Imię i nazwisko equestriańskie, imię i nazwisko ludzkie, wiek, poprzedni zawód i obecny zawód.

Oparła się o biurko oczekując odpowiedzi.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sandy Finder]

Po usłyszeniu o jakieś "Foxie" już wiedziałam, że jak się odwrócę to tego pożałuje. Spojrzałam tylko wzrokiem mówiącym "Naprawdę" na klacz. Cóż, ostatnimi czasy pecha mam dużego. A galeony same się nie wydadzą. Miałam nadzieję, że ten ogier znowu mnie z kimś nie pomyli bo się załamię.

 

[Kristian]

Jednorożec uśmiechnął się gdy usłyszał, że rekruci zdali testy walki wręcz na poziomie średnim. Cóż Combot umiał jako tako przekazać wiedzę.

- Teraz pytanie w co ich uzbroimy... - szepnął do siebie, zakładając swoje okulary przeciw słoneczne i odwracając się do okna. - Celestio, celestio. Ty i te twoje śmieszne prawa, prędzej przyjdziesz do mnie niż usunę swój sprzęt. - powiedział do siebie poprawiając okulary i wyjmując papierosa. Zaciągnął trochę dymu wcześniej go podpalając i usiadł znowu w swym dużym fotelu podpisując papiery. Wpadł nagle na genialny pomysł na dofinansowanie jego sprawy. - Zrabowanie banku... To jest myśl, tylko wyposaży się żółtodziobów i można robić to co trzeba.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Padocholik:

Celestia delikatnie kiwała głową, a Ameline notowała. Nie wymagała od sponyfikowanych nowego imienia, jeśli nie chcieli go mieć. No bo w sumie, po co? Jednak dla nowych źrebaków preferowane były imiona equestriańskie.

- Kursy możesz zdać już jutro od 10. Zgłoś się do Ameline - klacz obok księżniczki delikatnie się uśmiechnęła.

Zmarszczyła brwi.

- Po prostu chcę przeprowadzać te rozmowy osobiście.

Potem westchnęła i spojrzała na niego już trochę łagodniejszym wzrokiem.

- Powiedz mi proszę na czym polegają te badania cywilne, które prowadziłeś w Canterlocie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...