Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[176][Lust Tale, Klub]

- Głównie gwardziści po służbie, by odpocząć godzinkę, dwie... - rzekłam, jakby to zupełnie nic nie znaczyło. - Coś w tym złego? - spytałam się niewinnie spoglądając w jej oczy pewna siebie.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

- Na pewno nie odwiedzałam wysypisk śmieci. Nie widzie nic interesującego w oglądaniu sterty śmieci. Nie będę ci opowiadać co robiłam kiedyś. To było dawno... i w innym świecie. To już nie jest istotne. Przygoda z księżniczką? Raczej dalszej części nie ujrzą nasze oczy. Nawet jeśli na razie i tak nie mam ciekawszego zajęcia. - Po tych słowach spróbowała dostać się do schodów by zejść na dół.

 

[shatter]

- Daj spokój - odezwałem się do mojej przyjaciółki. - On i tak tego nie zrozumie. Ma za dużo lat i twoje bezpieczeństwo jest dla niego najważniejsze. Jest to bez sensu ale nic na to nie poradzisz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoffner:

Gwardziści? GWARDZIŚCI? Przecież oni mieli dawać przykład! Wydała pozwolenie na otworzenie tego klubu machinialnie, uważając, że nic z tego nie będzie, bo żaden szanujący się kuc tu nie przyjdzie... gwardziści? Będzie musiała z nimi porozmawiać. To wszystko było nie tak, ten klub miał zbankrutować!... Cóż.

- Rozumiem - powiedziała ostrożnie. - Idąc dalej... - zaczerpnęła powietrza - powiedz jak dużo zysku wychodzi z takiego klubu na przykład... na tydzień?

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mogłam wziąć większy kamień. Było by lepiej. - powiedziałam sobie w myślach, odwróciłam się w stronę kolumny uśmiechając się. Wyciągając pośpiesznie linę z hakiem rzuciłam w kierunku wystającej głowy lub cokolwiek to kiedyś było na kolumnie. Hak się wbił przez co mogłam wejść nie używając skrzydeł. Wdrapał się tam i schowałam na kolumnie która miała uszkodzoną górną część i można było się tam schować, sytuacje poprawiał cień. A hak z liną spadł z hukiem na podłogę. To nie zbyt pomagało.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luci:

- Ech, wybacz. Pójdę sprawdzić o u nich - powiedziałem do gwardzisty i podszedłem do tych klaczy. - Przepraszam, że przeszkadzam panią, jednak chciałbym spytać, czy nie macie może jakiegoś materiału lub odzieży? Mam tutaj rannego. Przyda się każda pomoc.

Roger:

- Ja także nie widzę nic ciekawego w śmieciach, ale tak jakoś mi się z nimi skojarzyłaś - zachichotał, wstawiając na równe nogi. -  Aaale nie przejmuj się tym tak bardzo. Społeczeństwo kucyków jest bardziej litościwie niż u ludzi. I radzę uważać na schody. Czasem podkładają niegrzeczny dziewczyną nogi - wzruszył ramionami, przyglądając się ich naburmuszonym twarzą. Uśmiechnął się cwano. - Oj nie bierz tegoż znowu aż tak na poważnie. Dziadziuś się martwi o każde niesforne dziecko.

Wtedy ja podszedłem i zagadałem klaczki, czy nie mają jakiegoś materiału.

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamek:

Luna zareagowała instynktownie i spojrzała w górę. Trudno było tam coś dostrzec, ale wiedziała, że ten dźwięk nie mógł być przypadkowy.

- HEJ! ZEJDŹ TUTAJ NATYCHMIAST! ROZKAZUJĘ CI! - Lunie prawie udało się użyć głosu Canterlotu, co było imponujące, bo była w postaci człowieka.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[176][Lust Tale, Klub]

- Czytałaś wszystkie rozliczenia dosłownie przed chwilą... Wysyłam, co tydzień rozliczania pocztą do urzędu, bo tak trzeba było z twoim rozporządzeniem. Zysk od poniedziałku od piątku jest raczej mizerny... Za to w weekend nadrabia się na poziomie od 5 do 6 tysięcy bitów... po odliczeniu wszystkich kosztów z uzyskaniem przychodu wychodzi około tysiąca na czysto  - uśmiechnęłam się wyzywająco wiedząc że ten klub to koło zamachowe co raz wprawione w ruch jest nie do zatrzymania. Nie ograniczy wolności swoich kuców. To nie było w jej zwyczaju. Teraz może prosić. Nie posłuchają. Już ja się o to wcześniej postarała. [było napisane jak...]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoffner:

- Sprawdzałam prawdziwość twoich słów i ciekawiło mnie jak powiesz to swoimi słowami - odpowiedziała księżniczka spokojnie. - Mimo wszystko z jakiegoś powodu wyczuwam w tym klubie coś, co mnie niepokoi, choć nie mogę tego określić - przechyliła głowę w zamyśleniu, ignorując Lust i próbując jeszcze raz wszystko rozliczyć w głowie. Wszystko wyglądało na czyste względem prawa, więc o co chodzi?...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[176][Lust Tale, Klub]

- Może to co teraz powiem będzie wymądrzaniem się, ale czy Księżniczka nie boi się przypadkiem nowości? A prze to rodzą się wątpliwości jakie zmiany zostaną wprowadzane jak wpłyną na państwo i społeczeństwo... Ja, przepraszam jeśli uraziłam Księżniczkę, ale wydaje mi się że to troska o nas wszystkich przemawia teraz w poszukiwaniu czegoś co nie istnieje - powiedziałam dosyć poważnie jakbym była psychologiem. Tak naprawdę to wciąż była ekonomia...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield
Księżniczka do kogoś krzyczała. Wtedy zobaczyłem tego tajemniczego intruza. Ale dość niewyraźnie. Wymierzyłem w niego włócznią. Po czym się odezwałem
-Zejdź do nas jak księżniczka prosi. Bo, inaczej cię strącę
Swift Zephyr
Swift tylko kiwnął w milczeniu głową. Sam nie miał nic. Czym mógłby zabandażować skrzydło. Jego broń i zbroja się nie nadawały. Miał nadzieje, że te klacze coś, jednak mają

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoffner:

- Oh nie uraziłaś mnie, ale muszą sprostować... nie boję się nowości, ale boję się tego, że społeczeństwo kucy stanie się takie samo jak ludzkie - wyprostowała się i przybrała poważny wyraz twarzy - Jednak mimo wszystko czuję się tu niepewnie i mam wrażenie, że coś ukrywasz. Teraz jednak podaj mi adresy wszystkich twoich pracowników i myślę, że na tym zakończymy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[176][Lust Tale, Klub]

- Proszę bardzo. - Wyciągnęłam z teczek parę stron i zaczęłam w słupku przepisywać imiona i adresy rozrzucone po całym Canterlot. Głównie w tańszych dzielnicach. Nie potrzebowaliśmy nie wiadomo jakich luksusów do życia... - Oto lista. Chce Księżniczka sprawdzić z oryginałami? - spytałam się z uprzejmości. Mogła sobie szukać nas po urzędach. Każda tożsamość była wyrobiona... w tym moja. Ja pochodzę oficjalnie z Manechattanu... Wszyscy byliśmy rodowici do dzisiaj ale jego karty tam na razie nie było bo tu nie pracował.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoffner:

- Nie - powiedziała cicho, objęła listę swoją magią, a ta... znikła, ale chyba tak miało być, bo Celestia wstała ze spokojnym wyrazem twarzy.

- Sama dojdę do wyjścia. Miłego dnia - pożegnała się i wyszła.

Wychodząc z lokalu rozejrzała się jeszcze po głównej sali.

 

(Zaraz Celestia leci na zamek)

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Przepraszam ze tak długo... Trochę się zająłem czymś innym)

 

[shatter]

- Wybacz. Po prostu nie lubię jak ktoś się martwi albo przejmuję się mną za bardzo. Przykładowo nie jestem aż tak nieuważna by potknąć się o schody. - Zrobiłem chwilę przerwy i odpowiedziałem na pytanie odnośnie materiału. - Niestety nic przy sobie nie mam.

 

[Fire]

- Ja mam taki plecak ale nie jestem pewna czy się nada. - Powiedziała pokazując plecak wykonany z brezentu. Po części miała nadzieje że nie będzie odpowiedni. Przyzwyczaiła się do niego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luci:

- Pewnie, że się nada, ale czy aby na pewno chcesz mi go oddać? - spytałem z lekkim uśmiechem. - Do niczego Cię nie zmuszam, ale tam jest chory gwardzista, a to może się przydać. To Twój plecak. Wybór należy do Ciebie...

Roger:

- Chyba się nie zrozumieliśmy - detektyw westchnął, zapalając od nowa kolejne cygaro. - To nie tak, że się o Ciebie martwię, ale Ty MASZ tu zostać i nie ma dyskusji. A w ciemnościach nawet najbystrzejsze oczy zawodzą. Schody mogą Cie strącić z dużym prawdopodobieństwem, jeśli wziąć pod uwagę, że są zniszczone oraz śliskie. A jak się im pomoże, to już w ogóle - mruknął i strącił popiół z papierosa.

Wtedy postanowiłem się włączyć, gdyż ta konwersacja, nie wyglądała na przyjemną...

Luci:

- Lepiej zostańcie. Nie mówię, żebyście się zgadzały z tym zakwaszonym detektywem... - Na chwilę przerwałem, gdy zobaczyłem jego kose spojrzenie, Mówi się trudno... - ale jednak lepiej będzie dla wszystkich, jak zostaniecie. Wrócimy razem. Nie trzeba będzie się pieprzyć z tymi wilkami, kiedy pójdziemy w grupie - zaśmiałem się pod nosem, stukając dla zabawy laską o zamszony bruk zamku. - Takie wilki, to dla was żadne wyzwanie, więc po co tracić na nie czas? Mówię wam, lepiej będzie, jak zostaniecie - uśmiechnąłem się, zerkając co jakiś czas na ponurą twarz Roger'a, która wypalała mą duszę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Well, to nie zbyt dobrze się dla mnie skończy.)

 

Stałam i patrzyłam w skupieniu i milczeniu na księżniczkę i gwardzistę. Jednak groźba, że mnie strąci wydawała się co najmniej śmieszna, postanowiłam dalej milczeć patrząc na dziurę w suficie, była dość blisko więc szanse były ogromne. Ale jednak czekałam na ich ruch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding Shield

Dalej brak reakcji. Co ten osobnik knuje. Czyżby jakiś złodziej? Może myślał lub myślała, że tu jakieś łupy księżniczek, które można skraść ciekawostka. Nieważne czego chciał trzeba się dowiedzieć, czy jest niebezpieczny. Popatrzyłem na księżniczkę. Po czym szepnąłem
-Mam uderzyć promieniem magicznym w ścianę obok intruza dla ostrzeżenia?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Fire]

Buntownik nie pomaga gwardii, chyba że udaje ich przyjaciela. 

- Jemu przyda się bardziej niż mi. - po tych słowach podała plecak Luci. - Może to dziwne ale jest w środku pusty. 

[shatter]

- A ten znowu o tych schodach. Nie martwisz się o mnie a każesz mi tu zostać bym nic sobie nie zrobiła. Tak sporo w tym sensu.Lepiej zostawmy ten temat. Jutro też jest dzień. - Powiedziałem do Rogera jednak ostatnie zdanie było bardziej skierowane do Fire. Powinna zrozumieć o co mi chodziło. 

- Dokładnie. Masz racje. Niech myśli że wygrał. Chodźmy do tego gwardzisty. Z nim przynajmniej da się rozmawiać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłam tylko na gwardzistę bez słowa czekając na jego ruch, miałam już plan ucieczki i raczej nie powstrzymają mnie. Rzuciłam tylko kawałkiem kamienia w gwardzistę, od tak dla prowokacji. Mimo, że miałam ochotę zrzucić głaz na niego. Ale cóż, cel uświęca środki. Zaczęłam magią podnosić hak który zaczął lewitować ku mnie zwijając jednocześnie sznur.

Edytowano przez Komputer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Golding shield

Kamień we mnie prawie uderzył. Uchyliłem się, zanim mnie trafił. Chyba ten tajemniczy intruz próbował mnie sprowokować do ataku. Gdyby, to zależało ode mnie już bym coś zrobił. Jednak czekałem na polecenie księżniczki. Nie mogłem nic zrobić, dopóki nie wyda rozkazu. Niestety, chwilowo miałem związane kopyta. Cóż niech rzuca kamieniami, byle we mnie, a nie księżniczkę jak ostatnim razem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rorger:

Roger zaśmiał się pod nosem.

- A miałaś w domu koty? - spytał, za odchodzącą klaczą. - Bo widzę, że całkiem zręcznie porafisz je wykręcać ogonem. Jak już Ci się znudzi tamten gwardzista, to wróć tutaj. Podyskutujemy o niezpiecznych schodach!

Luci:

- No cóż, taki już jest - uśmiachnąłem się nieręcznie do klaczy, słysząc detektywa. - Z gwardzistą ciężko teraz będzie wam pogadać, gdyż bandażowanie połamanych skrzydeł, nie służy pogawendką. No ale jak chcecie…

Pożyczyłem od ogiera nóż i rozprułem placaczek, jak drapieżnik, który właśnie dorwał swą ofiarę. Następnie powiązałem materiał w pasy i zacząłem bandażować skrzydło gwardzisty.

Wszystko przebiegało jak narazie bez większych komplikacji, taa…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekałam już lekko zniecierpliwiona, jednak lepiej być cicho. Ot tak aby łatwiej wykiwać tego gwardzistę. Hak już był znowu gotowy do użycia. Jednak go schowałam nie widząc sensu jego użycia, jedyne co zrobiłam to odwróciłam się do nich plecami patrząc na dziurę w suficie i myśląc nad kolejnym ruchem. Ale, czemu by się jednak nie zabawić, zrobienie im jednak jakieś rany jest zachęcająca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swift Zephyr

Swift uśmiechnął się, gdy klacz ofiarowała mu swój plecak. Czuł, jak jego skrzydło było bandażowane.

-Dziękuje wam za pomoc. To bardzo miłe z waszej strony. Znów spojrzał na klacz. -Domyślam się, że lubiłaś ten plecak. Spróbuje ci odkupić taki sam. Następnie znów odezwał się do lekarza. -Mogę się tylko domyślać co czujesz z powodu braku skrzydeł. Moja współpraca z Goldingiem jest spowodowana właśnie dzięki moim umiejętnościom lotniczym. Golding jest specjalistą w walce i magii. Ja, natomiast jestem szybki i zwinny dzięki treningom w Wonderbolts z czasów młodości. Przy okazji dopełniamy się charakterami. Różnimy się, ale jest moim przyjacielem. A ty masz niesamowite umiejętności lecznice. Powinieneś pomyśleć o karierze w Canterlocie. W gwardii brakuje dobrych lekarzy. Nawet nie musiałbyś być gwardzistą. A zwykłym lekarzem. Mógłbyś zrobić wielką karierę

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamek:

Twarz Luny wykrzywił grymas.

- Golding, zdejmij tego kogoś stamtąd - powiedziała podchodząc do niego.

 

Celestia:

Eliksir nareszcie był gotowy. Księżniczkę niemal dreszcz przechodził, kiedy myślała, co jej siostra przeżywa tam sama. Jeszcze tylko dobrze go spakować i może się teleportować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[176][Lust Tale, Klub]

- Do widzenia - powiedziałam kiwając głową. Jak przekroczyła próg zatopiłam się w fotelu uspokajając ciało i umysł. Było niebezpiecznie i to bardzo... Takie sytuacje pokazują mi jak bardzo krucha jestem w porównaniu do Matki czy tej powalonej, kucowej księżniczki. Byłam jak ziarnko piasku w wielkiej grze. Czy Celestia mnie przejrzała? Nie wiedziałam. Czekałam aż drzwi pipną oznajmiając mi że wyszła. Tak czekałam siedząc nieruchomo w fotelu zagłębiając się coraz bardziej w sobie czy czegoś nie zepsułam...

Gdy usłyszałam upragniony dźwięk otworzyłam szufladę. wyciągając tytoń i bibułki. Po czym zaczęłam kręcić na zapas długie papierosy. Gdy skończyłam osadziłam jedną na lufce i odpaliłam. Całe napięcie zaczęło ze mnie schodzić aż doszłam do wniosku że czas zrobić ruch ku mojemu upatrzonemu gwardziście...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...