Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

[shatter]

Żal mi było patrzeć na tego poniżającego się gwardzistę. Byłem raczej pewny że zrobił co mógł a on przepraszał i czuł się winien. Ciekawe jak przebiega szkolenie na gwardzistę. Taka postawa raczej nie kształtowała się sama. Chyba że mam do czynienia z wyjątkiem. Ciekawe co z nami będzie. Celestia nie jest raczej zadowolona z takiego obrotu sprawy. Pogłoski że Luna zmieniła się w człowieka nie wpłynie korzystnie na spokój w Equestrii. Chyba nas nie zabije? Nie widzie innego sposobu na zlikwidowanie potencjalnych plotek. Raz już umarłem. Nie zamierzam robić tego drugi raz w tak małym odstępie czasu. Zacząłem rozważać różne plany ucieczki. Niestety nie wyglądało to najlepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Lust Tale]

Siedziałam na łóżku przewracając się w nim zastanawiając się co dokładnie napisać...

 

[Romantic Heard]//Padocholiku to do ciebie za nieprzemyślane zachowanie...

- Śmieciu... powiedz mi, gdzie się łaskawie wybierasz, a może nie będę ci wchodzić głębiej do głowy... - Usłyszałeś w głowie surowy ton postaci, której wolałbyś nie ujrzeć. - Lust nie zabroniła ci przypadkiem\ opuszczać Canterlot? - Mówiła siedząc na dachu tuż nad tobą. Dla pokazania gdzie jest zapukała trzy razy w dach. - Przedział masz pusty? Jeśli tak otwieraj okno...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęłam iść z kufrem.

- Może księgi z magią lub broń jest w środku jeśli mam szczęście. - powiedziałam do siebie patrząc zachłannie na kufer, wchodząc w krzaki spojrzałam do tyłu czy nikt mnie nie śledzi, uśmiechnęłam się i postanowiłam otworzyć gdzieś w bezpiecznym miejscu, a znałam takie. Czyli jedną z polan niedaleko Ponyville, łatwo z niej zauważyć nadchodzące kuce więc ucieczka nie była by trudna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heard]

Czarna kucoperz wskoczyła przez okno wygodnie się rozsiadając w przedziale na przeciwko ciebie.

- Mnie nie interesują twoje sprawy... - mruknęła. - Skoro Lust ci nie zabroniła... Nie wierzę ci, ale niech ci będzie... pogada z tobą jak wrócisz... najwyżej skróci smycz... - powiedziała spoglądając na ciebie z ukosa uśmiechając się jadowicie. - Teraz jesteś jednym z nas, a Manehattan to nie nasze terytorium. On podchodzi pod inne zwierzchnictwo... Możesz mieć problemy jak coś się stanie lub zrobisz coś nie tak... - Przerwała na moment. - Zwrócisz na siebie uwagę? Tylko nie kłam - wysyczała.  

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heard]

- Kuratorko lepiej brzmi... Zwierzchnictwa nad tobą nie dostałam, a szkoda... - Spojrzała na ciebie wrogo. - Bruździsz sobie i nam, jeśli coś nie pójdzie po twojej myśli. Będę cie pilnować to nie nabruździsz i nie wpakujesz się w kłopoty... Po pierwsze pójdziemy na Ulice Czerwonych Latarni i zawiadomimy ich że będziemy działać na ich terenie. Stamtąd przyszłyśmy z Lust do Canterlot, więc nie powinna robić nam tam problemów... Potem powiesz mi dokładnie co planujesz a ci może pomogę. Jeśli uznam że to niema szans się spełnić... Wracamy pierwszym pociągiem... Zrozumiałeś? Może czegoś cię nauczę przy okazji...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heard]
- Manehattan to duże miasto... I główne... Źródło zaopatrzenia zaraz za Las Pegazus. Nie możemy tam nabałaganić bo Lust dostanie za nas po głowie... - stwierdziła wstają z miejsca. - Więc co tak szalonego planujesz? Tylko nie mów że jakieś niepotrzebne nikomu porachunki prowadzisz... - powiedziała idąc przodem. Znała dobrze to miasto. Idąc tak w tłumie mogłeś poczuć obecność innych changelingów, lecz nie mogłeś ich dokładnie zlokalizować.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemierzając zapuszczone korytarze zamku trafił na Statterównę. Chwilę mu zajęło połączenie wątków i wyszło, że chyba można podejść i się dowiedzieć o co chodzi. Więc jak gdyby nigdy nic podszedł do niej i ze zdziwionym wyrazem pyszczka przyglądał się temu co ona. Zastawiał się co może się tu stać, albowiem nie miał najmniejszego zamiaru trafić za kraty, bo jego czyny nie zawsze były właściwe lub dobre. Nie mniej jednak przyczaił się kawałek za Shatterką i czeka, aż sama go zauważy, nie chciał spalić tej kryjówki. Perspektywa lotu na księżyc wydaje się niezbyt miła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swift Zephyr

Swift był zdziwiony, że Golding nie dał sobie rady. Zastanawiało go, kim był napastnik. Skoro sobie nie poradził. Nagle zauważył jakiś ruch kątem oka w okolicach jednej z klaczy. Chyba był tu ktoś jeszcze być może ten intruz, z którym walczył Golding. Niewiele myśląc zaczął celować włócznią w miejsce gdzie prawdopodobnie ktoś się ukrył.

-Widziałem cię. Wyłaź albo nie zostawisz mi wyboru. A uwierz mi, że nie chce przelewać niczyjej krwi

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roger:

- Nie sądze, żeby chciał cię posłuchać, gwardzisto - mruknął, stając obok niego. - Bandyci nie dają sygnałów ostrzegawczych, tylko po prostu atakują. Musimy być szybsi. Mogę go złapać w zaklęcie unieruchomienia. Kazałem Luci'emu obstawić jedno z wyjść. Ma marne szanse na ucieczke, ale zawsze. Uważaj także na tego z mieczem i kolczugą. Nie wiadomo kim jest i co tu robi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamek:

Księżniczka Celestia zeszła spokojnie na dół i powiedziała do wszystkich zebranych.

- Moi drodzy, obiecuję, że nic złego was nie spotka i że już za parę godzin będziecie bezpieczni w swoich miejscach zamieszkania, jednak teraz proszę o zachowanie spokoju i zaufanie.

Jej róg się zaświecił. Luna wciąż czekała na schodach.

 

LOSOWANIE:

Numer gracza: 7 (Shatter)

Numer zadania: 22

Wpadasz w depresję! Postaraj się z niej wyjść!

Śliczną klacz imieniem Shatter powoli zaczęło przerastać to, jak bardzo dużo wiedzą Księżniczki i jak mała jest szansa na ich obalenie. Przyprawiało ją to o ból głowy, zaczęła odczuwać dojmujące przygnębienie. Chyba powinna udać się do psychologa

+10 bitów

 

Od dnia dzisiejszego losy będą CO TRZY DNI, nie co dwa.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swift popatrzył na detektywa. Który mówił o bandycie. Gdy nagle dołączyła księżniczka. Powoli do zszedłem za nią. Po czym podszedłem do Swifta. Coś mi się nie podobało w jego minie.

-Coś nie tak?

-Detektyw twierdzi, że ukrywa się tu uzbrojony bandyta

-Ah tak. W którym miejscu?

Swift pokazał mi kopytem gdzie ukrywa się niebezpieczny kucyk. Spojrzałem na księżniczkę

-Wasza wysokość ja i Swift jesteśmy gotowi cokolwiek chcesz zrobić ufamy ci. Tylko mamy tu chyba jeszcze jednego nieproszonego gościa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heard]

Romantic pokręciłam energicznie głową, wyrzucając z głowy niesforne myśli, po czym spojrzała surowo na ciebie.

- Śmieciu... czy ty w ogóle przemyślałeś wszystkie konsekwencje swojego działania? - spytała podchwytliwie. Jej wzrok świdrował cię jakby zaraz miała zajrzeć w twoją duszę. - Zemsta jednym... rozumiem cię że możesz być zły... ale  wiesz co może stać się potem? - urwała dając ci czas przemyśleć parę rzeczy.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzyłam zachłannie na kufer i klucz.
- Zobaczymy co chowasz w sobie. - powiedziałam do siebie, wkładając klucz do zamka. Słychać było głośny dźwięk otwierania takich rzeczy, zbyt głośny. To było dość długo nie otwierane pewnie, co najmniej kilka miesięcy. Klucz obracał się topornie z powodu rdzy i innych rzeczy ale kufer zaraz się otworzy. - Zobaczymy czy warto było cię ukraść...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heard]
- Jak źrebak... - mruknęła, przeciągle wzdychając. - Tak więc słuchaj egoisto, patrzący na świat jedną płaszczyzną - zaczęła dosadnie. - Jak coś nie uda. Ktoś cię zrani i zaczniesz krwawić na zielono. Jak myślisz komu przysporzysz problemów? Idźmy dalej. Ataki odwetowe. Czy nie zacznie się dziać tak jak na ziemi przy wojnach rasowych? Czy wtedy nie będzie gorzej. Pomyśl, kto najbardziej ucierpi na destabilizacji dotychczasowej sytuacji. Ale rób jak chcesz ryzykując życie setek tysięcy naszych braci i sióstr dla głupiej zemsty - próbowała grać na twojej psychice, by odwieść cię od pomysłu wysadzania tego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heard]

- Nie doceniasz przeciwnika - ostrzegała. - Myśmy też przegrali z kucami, a zwycięstwo mieliśmy na wyciągnięcie kopyta. Plan był wręcz idealny... Wszystko przez tą Cadence - zaakcentowała imię z dużą dozą nienawiści. - Nie przewidzisz wszystkiego, a jak czegoś możesz nie robić, by nie wpakować się w kłopoty, to tego po prostu nie robisz. Po co masz kusić los, by skazał cię na niepotrzebne niepowodzenie? - spytała, mrużąc oczy. - Pamiętaj że cię ostrzegałam... Znajdę cię po wszystkim... - powiedziała odbijając w bok i znikając gdzieś w tłumie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heart]

Obsydianowa klacz przechadzała się ulicami, na których kiedyś polowała niemal codziennie... Odczuwała głód, a było za wcześnie, by zastosowała standardowe metody, innym czynnikiem było to że nie była na własnym terytorium... Usiadła na ławce w parku pod drzewem i zamknęła oczy jakby się bardzo głęboko zamyśliła. Po paru minutach dosiadła się do niej klacz. Nie trudno było ją zauważyć po jej unikalnym rudym futrze i kręcącej się grzywie w ładne długie loki.

- Witaj Fox... - powiedziała wolno, nawet nie otwierając oczu.

- Romantic, a co ty tu robisz? - spytała się zdziwiona dokładnie lustrując drugiego changelinga. - Podobno jesteś w Canterlot?

- Tak jestem zazwyczaj w Canterlot, ale dziś przywiało mnie tu, za jednym źrebakiem, co uciekł i nie chce się słuchać... - powiedziała nie wyjawiając całej prawdy.

- Gdzie jest twój podopieczny? - Zaczęła się rozglądać.

- Tam gdzie będzie za chwile głośno załatwia ostatecznie własne sprawy... - znów rzuciła zagadką.

- Nie zgrywaj się i powiedź to tak, bym zrozumiała, a nie dowiem się o wszystkim, jak będzie po wszystkim... - Jej ton był oskarżycielski.

- To hybryda... załatwiająca ostatnie własne sprawy... - powiedziała kwasząc się niechętnie.

- Nie mów... że to ten, o którym jest tak głośno ostatnio? - Oblizała się pytając się o to.

- Tak to ten - odpowiedziała, otwierając oczy ilustrując ją uważnie. Faktycznie wyglądała jak lis... Nawet miała białe futro na piersi aż pod pysk.

- To ja spadam... - Próbowała odejść.

- Nawet nie próbuj... Nie jest na to gotowy, po za tym jesteś mi potrzebna... - powiedziała niechętnie wiedząc że będzie musiała poprosić ją o pomoc... 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Manehattan

Kilku gwardzistów na patrolu usłyszało jakiś dziwny wybuch. Zaczęli zbierać się w miejscu wypadku. Nie trwało długo jak miejsce zaczęło roić się od gwardzistów.

-Na Celestie. Co tu się stało?

-Nie wygląda to dobrze. To przypomina użycie ludzkiej broni która jest zakazana

-Niema co zwlekać. Macie wszcząć alarm i znaleźć winnego

Gwardziści się rozbiegli szukając niebezpiecznego terrorysty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heart]

- Żartujesz - śmiała się. - Prawda? - spytała się, a zamiast odpowiedzi usłyszała potężną eksplozję.

- Ja nie żartuję... Ja się spieram i nie mówię całej prawdy... - odpowiedziała twardo. Chciała wstać, ale z kolei druga klacz ją powstrzymała.

- Nie jesteś już głodna? - spytała z przekąsem. Romantic na nią spojrzała a jej wzrok mówił wszystko.- Idę z tobą. Chcę go poznać... - Puściła ją i obie udały się w twoim kierunku.

 
- Egoisto? - Usłyszałeś w głowie. - Za tobą... - Za nim zdążyłeś się obrócić znalazłeś się pomiędzy dwoma klaczami.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heart]

- Nazywaj mnie Fox! - Zarzuciła ruda biodrem uderzając dość delikatnie w twoje. - Przystojniaku. Ja podziękuję za twoje ciasto, za to twojej  koleżance, by się coś... - urwała spiorunowana wzrokiem drugiej klaczy.
- Fox... bo ci kiedyś język ktoś utnie - powiedziała lodowato, a druga przełknęła ślinę, wiedząc że druga jest do tego zdolna. - Idziemy do baru... - Spochmurniała kucoperz.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heart]

- Ja nie chce żadnego ciasta! - Uniosła się podnosząc głos. - Jak będziesz kiedyś na głodzie, na którym jestem teraz, to pogadamy... - odburknęła przez zęby - i nie wydurniaj się specjalnie, bo jeszcze bardziej mnie denerwujesz! - dodała poważnym tonem, a Fox zbliżyła pyszczek do twojego uszka i zaczęła szeptać.

- Heart szuka kogoś, żeby ktoś ją myhy... - mówiła wrednie spoglądając na drugą, co zaczęła się gotować.

- Fox, co ja mówiłam o za długim języku? - groziła. Widać było że możesz znaleźć się w środku huraganu wywołanego przez te dwa changelingi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Romantic Heart]

- Idę się najeść na własny rachunek i nawet na to nie licz - powiedziała unosząc się dumą. W środku miała wątpliwości, czy niezardzewiała na tym polu. Wszystkie ostatnie posiłki przychodziły jej łatwo. Za łatwo według jej myśli. Kiedyś potrafiła podejść do upatrzonego celu i go zdobyć. A teraz była pełna wątpliwości.

- Ja chętnie skorzystam  z twojej oferty - powiedziała wyzywająco, zalotnie mrugając swoimi długimi rzęsami. - Jak lubisz? - spytała się zupełnie nieskrępowana, idąc wśród innych kucyków, które mogłyby to usłyszeć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamek:

Celestia spojrzała lekko zaskoczona na jednego z gwardzistów, jednak było już za późno. Wszystkie osoby w zniszczonym zamku straciły pamięć z ostatnich godzin i zemdlały. Niestety włącznie z Luną. Jednak księżniczka dnia uznała, że to może nawet lepiej. Teraz tylko przetransportować ich teleportacją w miejsca ich ostatniego pobytu w Ponyville. I podać Lunie lekarstwo zanim się obudzi.

Zostaliście przeteleportowani do miejsc w których byliście ostatni. Istnieje możliwość odzyskania tego wspomnienia - jest to pewien wywar sprzedawany przez Szarego Johna.

 

Misja:

(Nie robię już całych podsumowań, wybieram osobę, która według mnie postarała się najbardziej)

Tym razem był to MAGUS!

Nagroda idzie do ciebie. 

(Ten odłamek się jeszcze przyda!)

 

Komputer w tej skrzyneczce była książka, która pozwala ci bez niczego osiągnąć poziom 3 magii. Jednakże poproś Magusa o materiały, żebyś wiedział jak rzucać te zaklęcia, inaczej mogą nie wyjść!

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[172][Lust Tale]

Siedziałam jeszcze chwile na łóżku zanim usiadłam przy stole przed białym pergaminem z piórem zamoczonym w czarnym atramencie po czym pewnym ruchami  zaczęłam pisać... Styl był pewny i dość agresywny...

 

Drogi Golding Shieldzie!

Przy tak nagłym i niespodziewanym zakończeniu Gali Grand Galopu, nie zdążyliśmy się umówić na spotkanie... Nawet nie wiesz, jak bardzo na nie czekam, a fakt że nie mogłam przez pewien czas znaleźć rozwiązania problemu, by się z tobą skontaktować, dręczył mnie jeszcze bardziej, ale teraz czytasz te słowa, które jednak doszły do ciebie... Wciąż nie mogę wyrzucić twoich obrazów z głowy... Żałuje że nie udało się nam zatańczyć jeszcze jednego ostatniego tańca przed naszą rozłąką. Miałbyś jeszcze trochę praktyki i prowadziłbyś mnie w miarę dobrze. Sukcesem było, że za pierwszym razem, nie deptałeś mi po kopytach. Myślisz czasami o mnie, gdy nie jesteś zajęty swoimi obowiązkami? Ja co wieczór wracam do tamtego dnia, marząc, by ujrzeć Cię po raz drugi...

Twoja Lust Tale

 

Spojrzałam na to co przed chwilom zapisałam zaraz po tym składając go na pół i wkładając sobie go pod pachę, by przesiąkł moim charakterystycznym zapachem. Miałam nadzieję że nie zignoruje tego i wystarczająco mocno zakręci mu w głowie tak by mi się nie opierał nadto... Zaraz potem włożyłam go do białej koperty. Nie adresowałam go jakoś specjalnie. Napisałam dużymi literami jego imię mając nadzieje że dotrze do niego w ten sposób... Na koniec zapieczętowałam go ładnym czerwonym śladem szminki dodając własny adres zwrotny w przystosowanym do tego miejscu... Teraz zostało mi go przekazać w dobre kopyta i mieć nadzieję że dojdzie. Zostawiłam go na toaletce w domu zanim wyszłam otworzyć klub... Zbliżał się wieczór i nie miałam już czasu na te romanse...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Po zakończeniu tej misji mam teraz 302 bity)

Otworzyłem nagle oczy w Ponyville. Dziwnie się poczułem. Zacząłem się niepewnie rozglądać. Chwila Ponyville?! Co ja tu robię? Czy ja już nie skończyłem zadania z Rasonem? Byłem w Canterlocie i co było dalej? Próbowałem sobie przypomnieć, ale nic. W mojej głowie była jakby pustka. Nagle na swojej zbroi zauważyłem coś dziwnego. Przypominało jakby kawałek skały księżycowej, ale skąd się to wzięło? Hmm takich rzeczy lepiej nie wyrzucać. Cóż może to zachowam, jako talizman. Gdy się podnosiłem zauważyłem coś, co mnie zszokowało. Swift?! Co on tu robi? Zacząłem szturchać go kopytem. Ale twardo spał. Coś mi przyszło do głowy. Opuściłem głowę w dół, po czym wypowiedziałem formułę cicho i wyraźnie

-Expergiscimini

Nagle Swift otworzył oczy

-Golding? Co się stało?

-Ja nie wiem. Swift wiesz, dlaczego jesteśmy, w Ponyville?

-Ja... nie wiem Golding. Nie pamiętam. Nagle wpadł w panikę. -Golding moje skrzydło! Co się z nim stało?

Zacząłem patrzeć z zaciekawieniem. To dziwne skrzydło było uszkodzone. Ale wyglądało jakby ktoś je leczył. To niema sensu. Ktoś nas obezwładnił. Połamał skrzydło Swifta. A potem je leczył? Nic nie rozumiem

-Masz uszkodzone skrzydło. Ale ktoś próbował ci je wyleczyć

-Nic z tego nie rozumiem

-Ani ja. Spróbujmy się dowiedzieć, co się stało. A potem wrócimy do Canterlotu

-Masz racje

Ruszyliśmy w głąb Ponyville by się czegoś dowiedzieć. Nic nie rozumiem jak to się stało i dlaczego?

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Romantic Heart]

- Hej! Przecież powiedziałeś że można się na tobie wyżyć. Nie? - pytała lekko oskarżycielskim tonem Fox. - To zgłaszam się na ochotniczkę - powiedziała nieugięcie chcąc zdobyć cel, który upatrzyła sobie w tobie. Najprościej mówiąc chciała cię zaliczyć... - Nie odmawia się klaczy... - przypominała ci, a jej uśmiech był dość wredny - i nie musisz przecież ograniczać się tylko do jednej... - dopowiedziała próbując ci coś uświadomić.

- Ja idę coś zjeść... Mówiłam przecież - westchnęła Heart że jej tu chyba nikt nie słucha. - Idę do baru... a ty się z nią męcz...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...