Skocz do zawartości

[Multi] Ku chwale światłości!


Recommended Posts

- Dlaczego cię nie zabili? - zapytał Chris, bez cienia złośliwości w głosie. Od kiedy wszedł do domu, starał się ominąć smugi krwi na drewnianej podłodze i co chwila zerkal na nie z trudem ukrywanym niepokojem. 

Lars oparł się o poręcz schodów i spojrzał w górę, poruszając nozdrzami.

- Tam? - zapytał, wskazując palcem na wyższe piętro. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 879
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Wiesz...sam nie wiem czemu nie ukrócili mi życia, że zamienić w bezmyślną marionetkę - odparł spokojnie, podążając za nimi.

- Tak na górze. Mam nadzieję że żaden gremlin czy goblin się nie wkradł w czasie mojej nieobecności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chris wzruszył ramionami i podążył za wspinającym się po schodach Larsem. Wampir szedł wolno, zupełnie jakby był po poważnym wypadku albo wszystkie jego kończyny w krótkim czasie przebyłyby poważne złamania. W końcu dotarli na szczyt i do pokoju, w którym spoczywało ciało.

Chris niemal natychmiast odwrócił się, wybiegł z pomieszczenia i zwymiotował w drugim. Lars się nie poruszył. 

- Kiedy to się stało? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podążył wzrokiem za Chrisem, przez moment.

- Jeżeli pytasz, kiedy umarła...to chyba koło północy. A kiedy tu przybyłem...nie wiem. Koło południa? Ty mi powiedz co tobie się stało, bo wyglądasz gorzej niż ja - zapytał z ciekawością.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lars bez słowa wskazał dziurę na piersi. Rzeczywiście była dziurą w ciele, nie tylko w materiale, jak się z początku wydawało. Wyglądało to koszmarnie. 

- Spotkaliśmy prawdopodobnie tę samą osobę - odparł. - Udało im się wytropić nas szybciej, niż my to zrobiliśmy. Nekromanta zrobił to za dnia, kiedy spałem. Sądziłem, że byłem dobrze ukryty, ale najwyraźniej się myliłem. Nic ci nie zrobili? 

Chris wyszedł z pokoju obok blady jak trup, opierając się o ścianę i trzymając za brzuch. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeżeli pytasz o aspekty fizyczne...to trochę boli mnie głowa - westchnął - Ale jest trochę gorzej, bowiem w jakiś sposób zablokowali mi możliwość korzystania z mocy przywoływania oraz pozbawili więzi z duchami. Co w sumie jest znacznie gorsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Więc musimy wrócić - stwierdził. - Potrafisz prowadzić samochód? Szybciej zajmie ci dotarcie do niego i przyprowadzenie tutaj. A Chris nie potrafi - rzekł Lars, z trudem podnosząc ciało i przerzucając je sobie przez ramię. Z jakiegoś powodu nie zesztywniało. 

- Dam ci kluczyki i przyjedziesz tutaj, żebym mógł ją znieść na dół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie było to do końca łatwe. 

Po pierwsze, wszystko działało topornie - od sprzęgła, przez wajchę skrzyni biegów aż do kierownicy prawdopodobnie bez układu wspomagania. W końcu jednak Adamowi udało się wjechać w wąską uliczkę i pod dom, będący miejscem feralnych wydarzeń. 

Kiedy zaparkował i zaciągnął hamulec, ponownie odezwały się głosy w jego głowie, przypominając jak cudowne było te parę minut bez nich. 

Wprost. Idź na wprost. 

Idź na wprost, Adamie. No idź! Woła cię. 

Niestety, szepty nie raczyły wyjawić co takiego go woła. Przed nim uliczka ciągnęła się jeszcze parędziesiąt metrów, aż zakręcała, ustępując wydeptanej ścieżce prowadzącej do lasu. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie to że się zdziwił że samochód nie współpracował. Niemiecka robota to to nie była. Zdziwił się tym, że w ogóle mógł zaparkować tam gdzie chciał. Kiedy tylko znowu usłyszał głosy, zastanowił się. Kurde. W sumie to Wilk miał ciągle rację z Julią. Więc jeżeli to co po nim zostało...hm. Dobra.

Postanowił pomóc Larsowi w przeniesieniu ciała pani doktor, a kiedy już to zrobi, powie żeby sami pojechali a on musi coś załatwić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Gdzie ty chcesz coś załatwiać? - zapytał Chris. - Wracamy do siedziby, jest oddalona o setki kilometrów, w Szkocji! Jak niby chcesz wracać, stopem? - zapytał. 

- Działanie solo nie jest twoją mocną stroną - zauważył Lars. Znaczący w tym wypadku był argument w postaci zwłok zapakowanych do bagażnika i przykrytych kocem. - Więc jeśli chcesz coś załatwić, nie mam nic przeciwko. Jeśli dowiem się, o co chodzi. 

Na wprost, na wprost, na wprost. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To już sam wykombinuje - odrzekł Chrisowi - Słuchaj Lars. To te duchy mnie wybrały, przez nie tu jestem trzy razy lub cztery ratowały mi skórę. Do tego gdybym posłuchał się jednego, to może nie byłbym w tak kijowym położeniu. A ten cholerny kocur-nekromanta, nie pytaj, je zablokował. Jeśli te głosy które mi zostały w głowie, należą do nich, czy są z nimi związane to na wszystko co kocham, idę w tamtą stronę. Z racji tego że to ja byłem niejako zapalnikiem tego wszystkiego, nie oczekuje że po mnie wrócicie. Muszę to chyba jednak sam zrobić - powiedział zdecydowanie.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mogłeś zginąć. W przeciwieństwie do mnie zginiesz tylko raz - odparł Lars. Nie był zadowolony, a przemowa Adama nie zrobiła na nim wrażenia. - Czy niczego nie nauczyłeś się przez ostatnią dobę? Poza tym, jak rozumiem, twoje głosy - czymkolwiek są - nie kazały ci iść samemu. W takim razie możemy iść z tobą...

NA WPROST, NA WPROST, NA WPROST. IDŹ. IDŹ. IDŹ.

- Nie możemy po prostu wrócić i uznać, że Adama dopadło rozdwojenie jaźni albo schizofrenia? - zapytał Chris poirytowanym tonem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wiesz co? Jak chcesz. Powiedziałeś że mogę iść sam, i to zamierzam zrobić - podniósł na moment otwarte dłonie w górę. Miał dość tych głosów które mu dudniły w głowie. No i ogólnie tego całego szajsu - Wy róbcie co chcecie. Mogę zginąć nie interesuje mnie że na tej ziemi.

Odwrócił się i ruszył we wskazaną przez głosy stronę.

- Już już.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Adam - powiedział podniesionym głosem Lars, ale nie ruszył się z miejsca. - Podpisałeś umowę. Masz piętnaście minut. 

Wprost. 

Na wprost była ścieżka. Adam pamiętał ją z poprzedniego dnia; Richardson mówiła, że prowadzi na stary cmentarz. Nie była mimo to szczególnie upiorna, a całkiem ładna. Wysypano ją odłamkami muszli, które pochłaniały wilgoć i przyjemnie trzeszczały pod stopami. W końcu pojawił się i cmentarz... I ktoś jeszcze. Ktoś spokojnie dwa razy wyższy i większy od Adama. Widział zarys sylwetki w świetle księżyca przebijającym się przez chmury - z pewnością kobieta, prawdopodobnie bez ubrania. Dziwnie asymetryczna, bez włosów. 

Spoiler

maxresdefault.jpg

- Przyszedłeś - odezwała się szeptem. Powiedzieć, że była straszna to byłoby za mało. A jednak Adam nie czuł przerażenia, a spokój. Kucała przy bramie cmentarnej  i przy kamiennym murze, który ów cmentarz okalał. - Cieszę się, że przyszedłeś. Nie mam wrogich zamiarów. Wysłuchasz tego, co mam do powiedzenia? Zdążyliśmy już się poznać w Stowarzyszeniu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z racji tego, że miał niewiele czasu, nie zwracał uwagi na piękno okolicy. Docierając w końcu na cmentarz, i widząc...coś, lekko tylko mruknął. Wiedział że nic go już nie zdziwi. No. Może nie licząc pewnej rzeczy.

- Przyszedłem - rzekł - Wzywałaś, więc musisz mieć wyraźny powód. Więc mów - pozwolił, krzyżując ręce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lewa strona postaci zafalowała lekko. Pomiędzy pęknięciami coś się żarzyło. 

Nie jesteś przekonany co do słuszności celów Stowarzyszenia - stwierdziła. - Ja również. Ale wiem o nim więcej, niż ty. Zostałam zmuszona do założenia go. Kiedy mój świat był mały, byłam boginią śmierci dla ludzi z północy. Ale świat się rozszerzył, a teraz służę twojemu Bogu. Najsilniejszemu... obecnie. Nikt ze Stowarzyszenia prócz ciebie o tym nie wie, a ja odkryłam ostatnio, jak działają pozostali dwaj bogowie-założyciele. Czego potrzebują bogowie, by istnieć? - zapytała. Adam zwrócił uwagę na to, że głosy w jego głowie ucichły, ale tym razem słychać było tysiące szeptów wokół upiornej bogini. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj jej uważnie, z dużym zaciekawieniem.

- Mojemu...mam nadzieję że myślimy to tym samym - Czego potrzebują pytasz? Wyznawców. Wyznawcy oddają im cześć, składają im ofiary. Dzięki temu istnieją. Bez ludzi którzy by się do nich modlili, stare bóstwa dawno by odeszły. Wiara dla nich to jak powietrze dla śmiertelnych. Z jej niedoboru, umierają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiwnęła głową. 

- Nie mają wielu wyznawców, ale stosunkowo dużo ofiar. Stowarzyszenie ma oddziały niemal na całym świecie. Ten szkocki jest tylko jednym z nich. W imię czego giną wszystkie te stworzenia, relikty przeszłości? I jak traktowani są członkowie Stowarzyszenia, którzy umrą w trakcie misji? - zapytała, wciąż kucając. Mimo wyraźnie ludzkiego kształtu, półtrupia bogini przypominała drapieżne zwierzę przycupnięte w cierpliwym oczekiwaniu na ofiarę. A jednak w Adamie nie było ani krzty lęku. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No w sumie już zdążyłem to odkryć. Pytasz jak kończą ci co umrą? Wiesz że jestem tu nowy. W sumie nie wiem - rzekł - Choć faktycznie, spotkałem się...z lekkim że tak powiem niechęcią oraz pogardą ze strony przełożonych. Sądzę, że większość członków, tego niskiego szczebla, są jak pionki. Można je od tak poświęcić, tylko po to by osiągnąć jakiś cel. A te inne stworzenia, padają pewno po to, aby było mniej przeciwników na arenie. Ale powiedz mi co to ma do rzeczy. Wiem że stowarzyszenie nie jest organizacją ze szczytnymi celami, tak jak nekromanci. Dlaczego mnie wezwałaś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cele są dobre. Ochraniać. Ale oni wszyscy są ofiarami dla założycieli. Richardson, Chris, Lars... Ty. Póki składacie ofiary, jesteście wyznawcami. Umierając, stajecie się ofiarami. Zabieram was, jak każdą żywą istotę do mnie. Kiedyś byłam boginią śmierci, teraz jestem śmiercią. Hel to moje pierwsze imię, a to moja prawdziwa postać. Jesteś nowy w Stowarzyszeniu, dlatego zdecydowałam się powierzyć sekret tobie. Ponieważ oboje służymy jednemu Bogu. Ponieważ chciałam odejść od Stowarzyszenia, ale nie mogę. Proponuję ci moją pomoc w zamian za twoją pomoc. Nie oddam ci twoich duchów, ale mogę oddać ci ich podszepty, póki ich nie odzyskasz. Czy chcesz słuchać dalej? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę odejść, a więc wciąż jestem jedną z trzech. Złożyłam przysięgę... - w okolicach obojczyka ciemnego kształtu pojawił się rozżarzony krzyżyk wyglądający jak wycięty nożem. - I ona mnie trzyma przy Stowarzyszeniu. Jeśli Stowarzyszenie przestanie istnieć, przestanie też istnieć przysięga. Wszystko ma związek z granicą między żywymi, a martwymi. W ciągu lat istnienia Stowarzyszenia Benu i Anubis wskrzesili pięć osób, a to o pięć za dużo. Nie wolno przywracać ciału duszy, od śmierci nie powinno być powrotu. Czytałeś Apokalipsę? Przepowiada, że martwi powstaną z grobów. To się stanie kiedyś, ale nie powinno dziać się teraz. A jeśli będą robić to zbyt często... Mogą spowodować wcześniejszy koniec świata. Wszystko co teraz się dzieje jest ze sobą splecione. Stowarzyszenie, twoje duchy, nekromanci. Zawiązując ze mną sojusz musisz być świadom tego, że odtąd będziesz balansował pomiędzy jednym, a drugim światem. Zgadzasz się? - zapytała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzał na wskazane miejsce.

- Balansować...być w ciągłym rozkroku. Raczej bym się nie zgodził. Ale...nikt nie zakończy egzystencji tego świata wcześniej, niż zostało to przepowiedziane - wykonał znak krzyża - Tak mi dopomóż. Zgadzam się - kiwnął głową.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki palec zbliżył się do skroni Adama i lekko ją pacnął. 

- Twoje usta będą milczeć na temat naszej umowy. Twoje oczy będą widzieć więcej, niż inni. Udzielam ci mojego błogosławieństwa, ja, pani śmierci i władczyni Hel, krainy w której spoczywają duchy oczekujące Ragnaroku. Apokalipsy. 

Adam poczuł lekkie mrowienie na skroni, które na parę krótkich sekund przemieniło się w pieczenie, nim zanikło zupełnie. 

- Niewiele jest dusz, które zostały na ziemi. Będziesz im pomagał przejść na drugą stronę, a one odwdzięczą ci się przysługą, jeśli uznają to za słuszne. Pomogą. A teraz idź już. Wykonuj misje Stowarzyszenia, ale pamiętaj, kim są. I nie odbieraj życia, jeśli nie jest to konieczne. Niewielu ludzi widzi mnie, nim nadejdzie ich kres. Będę kontaktować się z tobą przy pomocy posłańców. Do następnego razu, Adamie. Choć prawdopodobnie będzie to moment, w którym po ciebie przyjdę. Idź - powiedziała Hel, nie poruszając się z miejsca. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...