Magus Posted Monday at 10:33 AM Author Share Posted Monday at 10:33 AM (edited) Baltimare - Kiedyś nasze rasy żyły w zgodzie - powiedziała zebra. - Nadal pamiętamy, że są wśród was tacy. Walczyliśmy wspólnie w niejednej bitwie, aż na tron nie zasiadła uzurpatorka. Jeśli jej nie służysz pokaż, że nadal pamiętasz tamten czas - Należysz do ruchu oporu? - spytała teraz zainteresowana pegaz. - Czy jest to sztuczka, która ma pomóc mnie skłonić do wydania naszej kryjówki? - Zamknijcie się żałosne istoty! Wszyscy jesteście nic nie warci! To świat ludzi, a wam należy się tylko śmierć! - wrzeszczał wściekły wychudzony ogier. - Wrzeszcz głośniej, idioto - warknął gryf. - Niech wszyscy się tu zejdą - spojrzał ponuro na White. - Chociaż wiadomo, że ona została tu podstawiona. Nie można jej ufać Gdy inni się sprzeczali z celi Crimson dobiegł cichy pomruk. Coś poruszyło się w ciemności i bardzo słabym krokiem ruszyło w kierunku klaczy. Kiedy szła niemal potykając się o kopyta można było dostrzec zmianę. Crimson zawsze nie wyglądała na kogoś kto dba o wygląd. Była wyrazem zbuntowanej klaczy i nigdy tego nie ukrywała. Mimo wszystko była na swój sposób atrakcyjna, co raczej skrywała pod swoim nietypowym stylem. Teraz jednak była w dramatycznym stanie. Pod okiem miała opuchliznę, a pod pyszczkiem ślady zeschniętej krwi. Nawet na jej ciele były ślady jakby ktoś uderzał ją batem i to nie raz. Mokra sierść w okolicy głowy sugerowała, że była podtapiana. Miała nawet ślady przypalenia magią. Na jej twarzy pojawiło się coś co przypominało uśmiech, ale teraz bardziej wyglądało na skrycie okropnego bólu. - Chyba już gorzej ze mną, bo głowa stwierdza, że trafiłam do raju i witają mnie anioły - upadła pod ścianę i zaczęła kaszleć. Jej ton był bardzo ochrypły w każde słowo wkładała wiele wysiłku, ale mimo to mówiła dalej. - Nie wiem... Jeśli cię tu nie ma naprawdę, to chociaż zostań, aż skończą, dobrze mieć w okolicy chociaż tak przyjemny majak - przetarła kopytem nos. - Jeśli jednak jesteś... Wiem wyglądam niewyjściowo, ale nadal mam wszystkie zęby i nic im nie powiedziałam. Wiedzieli, że nie byłam sama, ktoś doniósł, że były nas trzy, ale gówno powiedziałam, wolałam już zdechnąć - znów zaczęła kaszleć. - Oddam królestwo za coś mocnego... Podejrzane miasteczko - Cóż, gdybym wiedziała, że na mojej nieprzewidzianej przepustce czeka nas wyprawa na to zadupie wzięłabym większa sakiewkę - przyłożyła kopytko do brody. - Chociaż nie wiem czy to byłoby inteligentne widząc tę okolicę. No i chyba mieliby słabą reklamę zabijając jedynych turystów jakich mają - zaczęła się lekko śmiać, a kiedy skończyła znów spojrzała na Batty. - Nie wydaje się to zły pomysł, ale nie wiem czy obecnie ma to sens. Jeśli masz racje to nas ciągle obserwują, a w tej sytuacji mogą tylko czekać na dobry moment do ataku. Teraz mamy tych niby najemników po naszej stronie, ale poza miastem musimy liczyć na siebie. Nawet nie mogę nas teleportować, bo nie wiem jak zareaguje to ich ustrojstwo - skrzywiła się ponuro. Edited yesterday at 10:26 AM by Magus Link to comment Share on other sites More sharing options...
Shey Posted Thursday at 06:21 PM Share Posted Thursday at 06:21 PM White chciała przytulić Crimson ale widząc jej obrażenia i zaschniętą krew zawahała się. Chwilę popatrzyła na nią z niedowierzaniem po czym zdławiła to co ją powstrzymało i dokończyła swój zamiar. - Ale wytrzymała z ciebie bestia - Powiedziała z uznaniem. - Obiecuję że jak tylko cię stąd wyciągnę wypijemy ile zdołamy - Fakt, mogła wziąć flaszkę jednak zupełnie o tym nie pomyślała. Z drugiej strony nie wiedziała czy chce iść z pijanym kucem ziemskim przez miasto pełne gwardzistów którzy się nad nią znęcali. Zaczęła czarować przeciągając formułę zaklęcia leczącego. Wolała zrobić to delikatnie i sumiennie. Żałowała że nie wie ile metrów stąd znajdują się gwardziści, być może mogła pozwolić sobie na więcej ale tym sposobem kusiła by los. - Zaraz poczujesz się lepiej, wybacz że tyle to zajęło... Musiałam mieć jakiś plan - Skierowała głowę w kierunku reszty więźniów by widziała ich z ukosa. - Znam wiele słów ale nie sądzę żeby był z nich pożytek. Niestety emblemat starej gwardii wraz z zbroją zostawiłam w domu - Mogłaby opisać bitwy, wymienić wybitne zebry które zyskały uznanie swoją odwagą, umiejętnościami i ofiarnością ale to żaden konkret. Zresztą nie czuła że miała czas by to robić. - Albo ze mną idziecie albo nie - Rzuciła klucze zebrze. - Na ciebie mogę rzucić czar niewidzialności. Pegaz powinien dać radę wyjść bez problemu tak jak stoi - Na niej White najbardziej zależało żeby się zgodziła ale nie naciskała. Miała wrażenie że to wyda się podejrzane zważając na fakt że się nawet nie znają. - Dla ostatniej dwójki przewidziane są zbroje dwóch śpiących gwardzistów. Śpią magicznym snem więc jak się postaracie to ich nie obudzicie ale nie będę na was czekać. Batty - A tam, są nieporęczne a złoto ciężkie - Powiedziała z uśmiechem. - Nie jeśli zabiją wszystkich turystów. - Zaśmiała się ale nie pasowało to do kontekstu jakby to było wymuszone. Wzięła ze swój karabin magiczny. - O świcie to wyłączą więc będziemy bezpieczniejsze ale do tej pory musimy uważać... Tak może mam manię prześladowczą ale nie jest powiedziane że nie stoją za drzwiami - Spojrzała na nie. - To co idziemy? Powiemy im żeby postawili krzesło pod klamką i tyle. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Magus Posted yesterday at 10:39 AM Author Share Posted yesterday at 10:39 AM Baltimare Crimson nadal nie była najwyraźniej do końca pewna czy to się dzieje naprawdę czy może umysł zaczął się nad nią już zupełnie znęcać i teraz daje jej okrutne niespełnione nadzieje na ratunek. Sytuacja się zmieniła kiedy nagle poczuła niespodziewaną ulgę. Nadal nie była w pełni sił, ale było o niebo lepiej niż do tej pory. Nie chciało jej się wierzyć, że to również iluzja. Miała już pewne doświadczenia z urojeniami, a te z pewnością tak nie działały. - Ty serio tu jesteś? - powiedziała zaskoczona i pokręciła głową. - Wiesz... każdy w tej sytuacji powiedziałby, że jesteś trzepnięta, właśnie weszłaś do jaskini lwa - westchnęła. - Ja uznam, że to już miłość - krzywo się uśmiechnęła. Nadal miała na ciele ślady i wiele brakowało jej do dawnej formy, ale było z nią znacznie lepiej. Zebra sięgnęła kopytem po klucze, a następnie zaczęła otwierać swoją celę. - Chwała ci dzielna wojowniczko - powiedziała zaraz po wyjściu. - Mogłabym nas stąd zabrać natychmiast, ale zabrano moje eliksiry i pył naszych przodków - podeszła do celi klaczy pegaza i jej otworzyła. Klacz rozprostowała skrzydła i rozejrzała się ponuro, a jej wzrok skupił się na White. Patrzyła na nią nadal sprawnym okiem wyraźnie niechętnie, ale w końcu jej zasalutowała. - Nie wiem czemu to zrobiłaś, ale dziękuje. Muszę dostarczyć wieści mojemu dowództwu w nowym Cloudsdale. Tyle powinno ci wystarczyć - wyraźnie nie chciała rozwijać tematu. Nagle jednak spojrzała wściekle na zebrę. - Co robisz? - ledwo się powstrzymała przed krzykiem widząc jak chce otworzyć celę gryfa. - A na co to wygląda? - spytała zaskoczona. - Chcesz ich wypuścić? - rozejrzała się ponuro. - To nie są nasi sojusznicy - Pieprzony kucyk - splunął gryf. - Teraz czujesz się wielka, bo jesteś wolna? Nie będę żebrał o litość - Wszyscy jesteśmy obecnie związani jednym losem. Nie możemy ich tak zostawić. Poza tym mogliby powiadomić straże - Pegaz nadal nie wydawała się zadowolona, ale nic nie powiedziała. Zebra otworzyła celę gryfa, a ten wyszedł. - Wspaniale - powiedział z radością. - Teraz przekonają się na co stać prawdziwego gryfa. Niech tylko tu przyjdą, a powyrywam im rogi i zrobię sobie z nich pamiątkowy łańcuch - Tak! - wrzasnął zadowolony sponifikowany po tym jak mu otworzono. - To początek powrotu prawdziwej rasy panów! Przebijmy sobie drogę do wolności! - Oboje jesteście pieprznięci - warknęła pegaz. - Jak chcecie to walczcie, ale ja na to nie mam czasu. Nie mam zamiaru znowu wracać do klatki - Znasz drogę ucieczki? - Zebra spojrzała na White, ale wtedy w korytarzu rozległy się głosy. - Inni jeszcze ładują, ale na razie postawmy te worki - Widziałeś ile cydru? Może wypijemy troszeczkę? Nikt przecież nie zauważy - do budynku musiało wejść dwóch lub więcej gwardzistów. Sponifikowany i gryf szybko sięgnęli po broń uśpionych gwardzistów wyraźnie szykując się na najgorsze. Podejrzane miasteczko - Urocza ta twoja mania - mrugnęła do niej i delikatnie uchyliła drzwi. Wyjrzała jednym okiem, ale na korytarzu było najwyraźniej pusto. Coś jednak zwróciło uwagę Pearl i lekko się cofnęła marszcząc brwi. - Ktoś chyba tu był - powiedziała marszcząc brwi. - Pozwoliła podejść Batty do drzwi aby spojrzała. Gałąź okolicznego kwiatu doniczkowego lekko się nadal poruszała, ale powoli przestawała. - Może to przez wiatr - szepnęła. - Ale nie jestem przekonana - znów spojrzała na Batty. - Ubezpieczaj mnie, ja wyjdę pierwsza. Jeśli ktoś tu jest to lepiej aby mnie obezwładnili niż ciebie, twoja broń, to nasza przewaga - przełknęła ślinę i pchnęła drzwi wyskakując na korytarz. Nic się jednak nie stało, rozejrzała się, ale nikogo nie dostrzegła. Machnęła kopytkiem do White dając jej znać, że droga wolna. Bardzo ostrożnie zbliżyła się do pokoju swoich towarzyszy i delikatnie zapukała. Drzwi się uchyliły i spojrzało na nich oko Lance'a - Myślałem, że to Spear - westchnął i otworzył szerzej. - Poszedł na chwilę do toalety. Wszystko dobrze? - Pearl zmarszczyła brwi i spojrzała na Batty. - Może sprawdzę czy nic sobie nie zrobił? - Myślicie, że zaatakowaliby tutaj? - spytał nieco zmieszany. - Nie przesadzacie trochę? Link to comment Share on other sites More sharing options...
Shey Posted 17 hours ago Share Posted 17 hours ago White - Smoka, Crimson. Smoka. Smoki strzegą skarbu. Pamiętaj o tym - Uśmiechnęła się od ucha do ucha. Na wspomnienie o miłości na jej twarzy wyskoczyły lekkie rumieńce - Cieszę się że żyjesz. Wiesz, to moja wina. Podmieniec Cię wrobił, raz im pokrzyżowałam plany i teraz się mszczą. Pokonałam trójkę i chyba uznali że nie tędy droga. Wybrali więc ciebie by ukarać mnie twoją stratą. Po prostu próbuje naprawić to co schrzaniłam - Potem spojrzała na zebrę unikając wzroku Crimson. Być może wstyd nie pozwolił jej dłużej patrzeć na Crimson. - Szkoda, wiele by to ułatwiło. Plan ucieczki kuleje a w tyle osób to sięga dna... - Pokręciła głową. Może mają to w tutejszych zapasach? - Przemknęło jej przez myśl ale odrzuciła ten pomysł, lepszy średni plan teraz niż doskonały za pięć minut. Na słowa wyjaśnienia pegaza skinęła jedynie głową. - Ta dwójka też mnie nie urządza ale zebra ma racje... I tak są wyjątkowo głośni jak na cichą akcję. Wyjdziemy tak samo jak się tutaj dostałam - Wtem zamilkła i znieruchomiała gdy usłyszała rozmowy gwardzistów. To nie tak miało być, zaraz mogą tutaj zajrzeć i nagle całość zacznie się sypać. - Nie wszystko stracone, możliwe że nie skierują się tutaj - Rzuciła szeptem. Nadzieja zawsze pomaga przetrwać w trudnych chwilach a o resztę zatroszczy się los. White w tym momencie miała od niego tylko jedno życzenie, nie chciała okazać się głupia. - Za mną. Crimson trzymaj się blisko mnie - Ruszyła i nie zważając co robi reszta odnalazła obluzowany kamień i wyciągnęła go. - Ładuj się tam. Potem wyjaśnię skąd o nim wiem - I kolejny raz chciała wierzyć że nikt ich nie zobaczy jak będą wychodzić. To wszystko było szyte grubymi nićmi. Batty - Nie jest, to męczy - Powiedziała wzdychając. Była jednak gotowa komuś zdzielić przez łeb swoją kilkukilogramową bronią. Nie zamierzała z niej strzelać, jeden pocisk wystarczyłby by rozerwać nieopancerzonego kucyka a to by oznaczało dalsze problemy z najemnikami. Z tego by się już nie wytłumaczyli. Podeszła do drzwi widząc że Pearl chce jej coś pokazać. - Jasna cholera, jesteś w tym lepsza ode mnie - Powiedziała i szerzej otwarła oczy gdy przyglądała się kwiatkowi. - Ale to jeszcze za mało - Stwierdziła i również wyszła. Poczekała aż Lance otworzy drzwi i przysłuchała się rozmowie. - Nikt im tego nie zabrania - Pokręciła głową. Wiedziała jak to jest. Ich męska duma została zraniona więc łatwo nie odpuszczą. - Nie słyszałam jego kroków. Zmęczona jestem - Stwierdziła z niezadowoleniem. - Jak dawno poszedł? Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now