Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

-Wilczego naukowca niedościgniony ze mnie wzór, szeroko rozpościera się mych badań naukowych zbiór. Z zapałem wielkim zgłębiam fizjologię i genetykę, w badaniu niedźwiedzi,wilków i jeleni też mam praktykę - śpiewałem pod nosem - I co Rem. Ta samica, która przyszła z nami na polane to?

Link do komentarza

Uśmiechałam się do wilków i wędrowałam wzrokiem po drzewach i krzakach. Nagle zauważyłam borówki. - BORÓWKI! - Podbiegłam do krzaka pełnego wielkich, soczystych borówek. Był niedaleko. Prawie przy ścieżce na której staliśmy. - Mniam, mniam.! Jak mogłam ich wcześniej nie zauważyć. Przecież tak cudownie się błyszczą. - Wzięłam do pyska całą garść. - Mniam. Szą Naprawszę dobrszę !

Link do komentarza

Ihnes już po chwili też zajadał się borówkami.

- Mmm... Rzeczywiście smaczne!

W pewnym momencie zauważył, że Jacob i Jane zamiast jeść borówki, rzucają się nimi. Naszła go dzika myśl. Zakradł się do nich, wziął po kilka borówek do łap (Jak on to zrobił? Wilki nie mogą chwytać w łapy... O.o) i w pewnym momencie wyskoczył wysoko rzucając w ich oboje owocami. Następnie szybko się odsunął i szczerzył się w charakterystyczny dla niego sposób.

Link do komentarza

Dołączę do was później jak wrócę :P

~~~~

Usłyszałam coś w krzakach

-Cholera. Jestem na wschodzie. Czy oni czasem nie wspominali o wschodniej watasze?

Poszłam szybciej. Zaczęłam biec, bo zobaczyłam wilka wilków w oddali. Biegłam przy krzakach. Zraniłam się w łapy. Czułam to, ale teraz nie mogła przestać biec. Prawie płakałam tylko z powodu tych kolcy, nadal biegłam dalej

Link do komentarza

Krew powoli kapała na ziemię. Powstrzymałam się przed rzuceniem się na generała. Jacob ostrzegał mnie przed takimi jak on. Pewnie też uczęszczał do watahy wojskowej. Postanowiłam innego zagrania.

- A więc twój wniosek w sprawie Omeg został odrzucony, a nie wszczynanie wojny zostało zdeklarowane na glinianej tabliczce. Jakieś uwagi?

- Tak. Proszę następnym razem pilnować swoich pachołków jak i samego siebie, Charlesie.

- Zamilcz ! zanim znów zostaniesz Omegą - warknął generał.

- Nie możesz używać mego imienia - powiedział przewodniczący rady z lekką irytacją

- Czemu niby? Jesteście tylko Alphami, służycie do tego. - za każdym słowem, generał stawał się purpurowy z gniewu, a przewodniczący bladł - Jesteście nic znaczącymi kleszczami, które żyją w swoim świecie. Ten ich sam świat jest nic warty. Myślicie że jesteście pępkiem świata, najważniejsi i najlepsi. Jedna Omega jest o wiele warta niż całe wasze skupisko, bez uczuciowych Alph. I jak mówiłam zostaniecie zauważeni, gdy jak kleszcz wgryziecie się i będziecie utrudniać życie.

Wokół nas po mojej wypowiedzi panowała cisza. Napięcie można było kroić ogonem. Czekałam na ruch przewodniczącego rady. Na jego czole pojawiła się pulsująca żyłka. Gdy ogarnął to wszystko co mu powiedziałam. Ogłosił wyrok na mnie. Miałam zostać stracona tu i teraz. Myślał że jeden osiłkowaty generał wystarczy. Zdziwił się gdy ten zaślepiony wściekłością popełniał takie błędy jak atak z frontu z krzykiem. Gdy w końcu opanował swój gniew, zaczął walczyć rozważniej. Ale przy dużej ilości skał, uskakiwała odbijając się od nich.

Moja wygrana nie trwała długo. W czasie przeskoku nad nim złapał mnie za łapę i przekręcił pysk. Na szczęście zdążyłam się uwolnić, bez połamania. Gdy zaczęło robić się gorąco. Z rozpędem wskoczyłam na stół radnych. Po wyklinałam wszystkich. Główny radny, Charls, został prze zemnie zrzucony. Wszczęłam alarm iż moja misja jest wykonana. Chwyciłam tabliczkę i zaczęłam uciekać. Jeśli moja łapa nie zacznie boleć za 20 min będę przy granicy.

Link do komentarza

Wiekopomna chwila, postanowiłam dołączyć! (Ojaciekręcę człowiek-demolka nadchodzi, łolaboga co to będzie)

Nocturne - Enigmatyczna, mroczna postać

Wygląd: Czarna wilczyca drobnej postury z jarzącymi się, żółtymi ślepiami. Ma wyostrzone zmysły słuchu i wzroku - potrafi wychwycić najcichsze dźwięki i bardzo dobrze widzi w ciemności.

Charakter: Jest skryta i nie lubi mówić o swojej przeszłości. Do wszystkiego podchodzi z dystansem, choć potrafi być porywcza, gdy ktoś zajdzie jej za skórę. Jest dość chłodna w relacjach z innymi.

______________________________________________________________

Gdyby uczestnicy borówkowej bitwy dokładnie rozejrzeli się po otoczeniu, mieliby duże szanse na zauważenie pary żółtych oczu, świdrujących ich wzrokiem. Ponieważ jednak byli zajęci obrzucaniem się owocami i robieniem hałasu, żadne z nich nie zauważyło ślepi, a tym bardziej ich właścicielki, która poważnie zastanawiała się nad ujawnieniem, swoją przyszłością, a chwilami nawet polityką. Wilczyca postanowiła, że jeszcze przez chwilę poobserwuje grupkę. Z drugiej strony, było naprawdę wiele argumentów przeważających za dołączeniem... Takie niebezpieczne czasy dla samotnego wilka....

Link do komentarza

Gdy biegłam nagle coś ciężkiego, uderzyło mnie w bok. Wypuściłam tabliczkę, a sama z impetem uderzyłam o drzewo. Uszkodzona łapa, jak i ta z kontuzją bolały niemiłosiernie. W dodatku łapiąc powietrze po uderzeniu, poczułam ból z klatki piersiowej. Kilka żeber poszło. Wstałam chwiejnie. Tym kto uderzył mnie był generał. Jak widać dostatecznie go wkurzyłam.

- Nie chcę rozlewu krwi. - podeszłam do upuszczonej tabliczki i podniosłam ją - Przyszłam po to co chciałam.

Ten tylko rzucił się na mnie. Popełniłam błąd myśląc że zatrzyma się przede mną chcąc tylko mnie nastraszyć. Po raz kolejny z impetem zderzył się ze mną, ale zdołałam go zrzucić. Jego wojskowe wyszkolenie, dało mi się we znaki. Zanim wstałam, on już wiedział jakie mam słabe punkty. Uderzył mnie w połamane żebra. Myślał że zwinę się z bólu tak nie było. Po uderzeniu chwyciłam jego łapę i z całej siły wykręciłam. Z satysfakcją usłyszałam jęk generała i pęknięcie kości. Chwyciłam drugą i powiedziałem:

- Mówiłam nie chce rozlewu krwi, nigdy nikogo nie zabiłam i ma nadzieję tego stanu nie naruszać, więc nawet jeśli chcesz dojść do jednego z obozowisk, generale, lepiej abyś teraz przeprosił za Omegi.

Po 10 minutach jakim było zachęcanie generała, powolnym wyginaniem łapy, przeprosił, a ja go puściłam.

Chwyciłam tabliczkę i powolnym krokiem ruszyłam do granicy naszej watahy. Generał nie odpuścił i ruszył po swoich pachołków.

Byłam cała obolała. Nie źle poturbował mnie generał. Gdybym po drodze nie zjadła dość dużej ilości koki, pewnie byłabym martwa. Złudzenie mojej siły przeszło i przerodziło się w wielki ból łap i żeber. Z lekkim szczęściem przekroczyłam granicę. Teraz wystarczyło dojść do polany i nie paść po drodze.

Link do komentarza

Właścicielka oczu wysunęła się z cienia i zmrużyła oczy. Przekrzywiła głowę i wyszczerzyła zęby w grymasie, który udawał uśmiech.

-Witam was. - ukłoniła się - Wydaje mi się dziwnym, że takie stado czuje trwogę na widok jednej wilczycy. -Tu spojrzała na inne wilki, stojące za Raindrops, Jacobem i Jane.

-Myślałam że jest was mniej. Czy zrobi wam różnicę, jeśli dołączę do stada? Nie zajmuję dużo miejsca...

Link do komentarza

-Bardzo by było miło gdybyś do nas dołączyła. Oczywiście jeśli chcesz, ale ty chcesz prawda? Nowa wilczyca w stadzie! Jej! Ciekawe co reszta na to. Zresztą prawie co chwilę przychodzą do nas nowi, wataha się powiększa. Może jesteś głodna, albo chce Ci się pić? A może chcesz po prostu odpocząć?

Link do komentarza

Uderzenie w połamane żebra musiało mi coś zrobić. Po tak krótkiej wędrówce, od razu się nie słabnie. Doszłam na skraj polany. Nie było nikogo. Dochodziły tylko odgłosy z przeciwnego końca strumyka i szpitala. Odłożyłam tabliczkę. Miałam zanieść ją Asiannie, ale poczułam się słabo. Łapy się pode mną ugięły. Leżałam teraz na trawie. Zbierałam siły. Każdy wdech i wydech był głęboki, przez co bardziej mnie bolały żebra. Patrzyłam się w pustkę przede mną.

Link do komentarza

Ihnes cały czas bawił się borówkami. Nie zauważył nawet, że inni zajęli się przyjęciem kogoś nowego.

"Trzeba to nadrobić..."

Zebrał trochę różnych owoców, które udało mu się znaleźć w pobliżu i szybko, a za razem dyskretnie udał się na polanę idąc na około. Gdy inni się zbliżali, Ihnes już czekał z poczęstunkiem dla nowej wilczycy.

Link do komentarza

(Vile, śmiało dołączaj i nie świruj... Chociaż ta zabawa bez "świrowania" traci swój urok :rainderp:)

- Witam nową wilczycę! Jestem Ihnes i jak ktoś cię zacznie tu irytować to prawdopodobnie będę to ja. Częstuj się! - Ihnes mówił cały czas szczerząc pysk. Jego łapy, które zwykle są białe, teraz były poplamione sokiem tych wszystkich owoców, które zebrał.

Gdy usłyszał pytanie Nivyy, zamyślił się po czym odparł:

- Mordimer... Nie widziałem go. Hmm... Dość długo...

Link do komentarza

Ihnes porozglądał się.

- Faktycznie. Trochę za cicho.

Zwrócił się do nowej wilczycy:

- Nie przejmuj się. Gwarantuję ci, że jak poznasz resztę to będzie już dużo weselej. A z resztą... Po co czekać? My sami umiemy zadbać o dobrą atmosferę!

Link do komentarza

Gdy zebrałam wystarczająco dużo sil wstałam. Syknęłam z bólu. Zauważyłam że moja watah wchodziła na polanę. Była z nimi nowa wilczyca. Chciałam się przywitać, ale mój wygląd nie wyglądał przyjaźnie. Poszarpany pysk, 2 uszkodzone łapy, połamane żebra i rana na grzbiecie. Wzięłam tabliczkę i odniosłam Asiannie. Wyszłam później bez słowa, zostawiając naszą przywódczynie z tabliczką. Chciałam obmyć się cała ale skończyło się na pysku i położeniu się pod drzewem. Przymykałam oczy z każdym braniem oddechu. Był on co raz to płytszy.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...