Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

- Nie sądzę by chodziło o Lenitę, ale o jej talizman, który według niej umie niezłe sztuczki - Odezwała się Carmelitta z lekkim wtrąceniem się w zdanie Rockiego - Widziałam kilka 

z nich i nie można powiedzieć, że są złe. Trzeba tylko jeszcze pomyśleć dlaczego ma tak wielką moc? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może dlatego , że ta klaczka , stoi po dobrej stronie i ta magia idzie z jej dobra :) - Rocky uśmiechnął się , po czym zaczął znowu ? A może to co innego steruje tą magią ? W sensie , Lenita , ale w jakimś konkretnym celu.

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No nie mam pojecia czy to nim kieruje czy co, ale to z pewnoscia ma cos wspolnego z moja osoba. Znaczy sie nie jestem pewna czy moge go zdjac, bo on byl ze mna od zawsze. Z pewnoscia nie ma w nim nic zlego, bo Luna uczyla mnie kontroli nad nim. Gdyby bylo cos nie tak to bym wiedziala.-Wyjasnila po chwili wahania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Coś się stanie? Wątpię! - Po tych słowach Carmelitta bez wahania szybko zdjęła naszyjnik Lenity z szyi. - Widzisz? Nic się nie dzieję, możesz bez niego teraz wygodnie nocować. 

Carmelitta się uśmiechnęła i położyła amulet na stoliku w bibliotece. 

- Widzisz głuptasie, minęło już mniej więcej 40 sekund i nadal nic się nie dzieję, to zwykły amulet, który ma moc, ale można go zdjąć - Klacz się uśmiechnęła i dokończyła swoje gadanie - A może to nie amulet ma tą moc.. Tylko ty. 

Niebieska klacz wskazała kopytkiem na przestraszoną Lenitę.  

- No bo w sumie zobacz, uczyłaś się o amulecie i wierzyłaś, że te sztuczki to on, prawda? Ale może to ty, która ciągle myślała, że to przez amulet - Klacz usiadła popatrzyła jeszcze 2 sekundy na amulet, na Lenitę wzruszyła ramionami i rzekła - Ale mogę się mylić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz była zła na Carm. Tyle emocji tliło się w tej małej istotce.

-Chyba macie rację, ale wole mieć go na sobie... to jest cząstka mnie. Heh, ja zawsze uważałam, że to dzięki niemu jestem niezwykła. I, że normalnie jestem, głupim przeciętnym pegazem-po tych słowach założyła naszyjnik i przerwała zastanawiając się chwilkę.-cale zycie wszyscy potfierdzali to, ze jestem nikim. Mieli racje?-po tych slowach usiadla na ziemi, zaczela cichutko plakac. W tej chwili potrzebowala pocieszenia, potrzebowala by ktos ja przytulil.

Edytowano przez kikiz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktor po przedstawiniu planu powoli wychodził z jaskini

- Wiec wiesz Grim, jak by mnie potrzebował to wołaj mnie lub poślij po mnie - Wyszedł i skierował się w strone bibloteki. Gdy był blisko zobaczył płaczacą Lenite pod ścianą. Przykleknał przy niej i bez wachania powiedział.

- hej co się stało?

Edytowano przez Sierżant Guardian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shadow czekała na pierwszego kuca, który zabierze głos. Okazała się nim Visionary, co nie zdziwiło dowódczyni, ani chyba nikogo z zebranych. Zaraz potem dołączył się Poison. Zgodnie z rozsądkiem należało udzielić szybkiej odpowiedzi temu, który chciał tylko informacji. Irytującym był fakt, że ten Poison musiał po pozwolenie treningu udawać się na sam szczyt dowództwa rebelii, ale Shadow nie była w humorze do kłótni. Chciała szybko wszystko załatwić i wrócić do swoich spraw. Odezwała się więc najpierw do Poisona.

- Tak na prawdę nie ma ograniczeń w miejscu gdzie możesz trenować. Ważne jest, abyś po prostu nie zdradził naszej pozycji przed atakiem innymi słowy : nie wychodź poza jaskinie, oraz żebyś nikogo nie uszkodził. Znajdź jakąkolwiek pustą jaskinię, albo pójdź do miejsca, gdzie Green ćwiczył swoich ludzi, tam znajdziesz trochę spokoju by potrenować.

Sandstorm podjęła decyzję, która trochę zaniepokoiła Shadow, ale klacz szanowała wybór, kiwnęła tylko głową na znak zgody. Poison i Sandstorm opuścili pomieszczenie, więc klacz została sama z Visionary, do której zwróciła się niezmąconym zimnym, choć pięknym głosem.

- Słucham zatem tego co masz do powiedzenia, tylko lepiej niech to nie potrwa za długo, bo mamy kilka godzina do rozpoczęcia ataku.

 

Tymczasem w jaskini zaopatrzeniowej Solid został poproszony najpierw o skołowanie  toporków skóry i stali, kiwną głową do odchodzącego Wiktora. Zaraz potem przyszedł Magic. Ogier wysłuchał jego żądań i posłał kogoś by przyniósł ekwipunek.

- Nie kojarzę cię z narady, bo na niej nie byłem, więc miałbym problm. Kuce powiadają, że wszystko bym upchnął gdzie trzeba, ale to nie oznacza, że jestem cudotwórcą żeby widzieć przez ściany. Ale cóż powiem tyle, że skoro tam byłeś to dostaniesz nawet ten twój napierśnik, choć to towar deficytowy, lepiej żebyś go na prawdę potrzebował. - powiedizął przyjaźnie ogier. Po chwili zjawił się wysłannik ze zwykłym mieczem i fragmentem zbroi. Wszystko podał Magicowi. Solid zajął się czym innym, pochłaniając się w obowiązkach.

 

Pokemona znalazła się w bibliotece, gdzie właśnie Lenitha płakała, Wiktor przyszedł i ją pocieszał, Cermelitta wyglądała na lekko zakłopotaną tym ,że zdjęła naszyjnik z szyi pegazicy, a Dakelin pochłonęły przygotowania do swojego planu. Obok stał obojętny jak zawsze Masked. Pokemona wyjęła pierwszą książkę o czarach jaka znalazła, sprawdziła spis treści i rzeczywiście widniały w nim wymienione zaklęcia. Tymczasem do biblioteki wszedł jakiś nieznany kucyk i podszedł do Wiktora.

- Oto dwa toporki 2kg stali i 6 płatów skóry w przesyłce od Pana Solida, wraz z wiadomością, cytuję: " Jak chcesz czegoś ode mnie to nie szwendaj się po całej kwaterze, żebym musiał gońców pod ciebie podsyłać. Mam nadzieję ,że przydadzą ci się te przedmioty." - to powiedziawszy położył wymienione przedmioty na ziemi obok Wiktora.

 

Thermal włączył się do prądu przesyłu danych kuli, która wprowadziła go w samouczek. Zorientował się ,że tutaj wszystko działa bardzo logicznie i tak jak jego umysł, bo wszystko z niego pochodzi. Część niedostępna dla ogiera pochodziłą z magii i rozumu Atlantisa, ale część robocza byłą modyfikowalna i Thermal mógł ją sobie ustawić dowolnie. Mądry jednorożec zaraz połapał się w większości funkcji i uzyskał dostęp do interfejsu kreatora. Mógł teraz zmienić środowisko pracy na jemu najbardziej przyjazne prowadzić dane i rozpocząć testy, obliczenia, bądź tworzenie nowych konstrukcji czy symulacji.

 

Atlantis udał się z Blue do jej pokoju. Była to mała kryształowa jaskinia. W środku za przytulnymi drewnianymi drzwiami paliły się dwie pochodnie, a ogień z kominka dawał przyjemne poczucie ciepła. Na środku stało łóżko, w prawdzie pojedyncze, ale na tyle duże by się w nim zmieścili. Obok stał mały stoliczek z  jakimiś papierami. Atlantis zauważył na ścianie powieszone Jego magicznie utrwalony obraz, oprawiony w ramkę. Wszystko wyglądało bardzo przytulnie i miło. Blue uśmiechnęła się do Atlantisa i powiedziała:

- Połóż się, odpocznij, zasłużyłeś sobie, niedługo bitwa, a Ty musisz przeżyć, bo nie wiem co bez Ciebie bym zrobiła. Dobrych snów.

 Blue ponownie uroczo się uśmiechnęła, odgarnęła grzywę i gdy Atlantis położył się w wygodnym łóżku, które okazało się nadzwyczaj miękkie, ona sama też się położyła...

na podłodze w kącie pokoju.

 

Tymczasem Grim wysłuchał rad Wiktora i spojrzał na te kuce które wystąpiły. Z pośród ok 2000 umiejętności i odwagę do tego miało tylko 150. Wyglądali na pierwszy rzut oka trochę porządniej w odczuciu Grima, gdyż nie prezentowali sobą stylu paniczów z dobrych domów, tylko albo okolicznych myśliwych, rolników, kończąc na tych gorzej wyglądających zbirach, czy drobnych rzezimieszkach, bądź bandytach. Ogier nie znał ich kryminalnej przeszłości, a wnioskował o ich zawodzie tylko po ekwipunku i ubraniach, jednak pozory lubią mylić. W oczach każdego z nich widział determinację i największa brawurę oraz chęć dokonania rzeczy wielkich, choć często głupich. Niektórzy patrzyli zadziornie i pewnie inni bardziej statecznie i mądrze z dystansem. Większość była młodymi młokosami, choć ze 30 było w podobnym wieku do Grima, bądź lekko starszym.

 

MT zabrał się do pracy, wiedział , że potrwa to długo, ale z drugiej strony było warto. Wreszcie opłaciło się targać ze sobą tyle części. Nie musiał się o nic troszczyć, wszystko miał pod kopytem. Najpierw zanim jednak zabrał się do tworzenia musiał zdemontować to, co w starym projekcie nie odpowiadało nowej wizji. Dzięki temu zdobył trochę części ale ten proces zabrał mu około 10 minut. Gdy ten etap został zakończony, MT zabrał się za tworzenie połączeń z nerwami i obudowy na nie. Jego róg rozbłysł, kiedy części kolejne części były ze sobą spawane. Powoli pierwsze pręty rusztowania mechanicznego zaczynały nabierać kształtów.

 

MT wybiega czasem trochę w przód, nie chcę żebyś czekał Solar, więc opisuję etapami, tylko miej świadomość, ze w stosunku do innych jesteś już w przyszłości, którą później będziesz musiał przeczekać.   

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked czekając na rozwój sytuacji dotyczącej planu Dakelin odezwał się do nij cicho.

 

-Będę w komnacie gdzie spotkałaś mnie zmienionego. -Jego głoś był chrapliwy, a jego ton zmieniał się co chwila. Wydawał się bardzo dziwny. Mężczyzna za to uczynił tak jak powiedział i ruszył ku tej jaskini. Na podłodze dalej były ślady krwi, rozmazane przez coś na całej przestrzeni. Usiadł gdzieś przy ścianie po czym ponownie przygotował się do swojej medytacji. Napisał runy i ułożył odpowiednie przedmioty po czym, jego umysł zniknął gdzieś w nuconej przez niego melodii...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie, gdy się doczekałam weszłam do pomieszczenia i bez zbędnych drobiazgów zaczęła mówić.

-  Powiem w prost Shadow, mam plan, który ułatwi nam całą sprawę. Więc, ja wraz z moimi ludźmi wejdziemy w szeregi wroga w pod postaciami wroga, a kiedy nadejdzie odpowiedni moment otworzymy bramę i będziemy wbijać noże w plecy  - mówiła spokojnym, lecz stanowczym głosem -    Zapewne się zapytasz, jak? Powiem tyle, że mam swoje sposoby na to  - dodałam po chwili. -   Jedynie co będzie mi potrzebne to fałszywe rozkazy od wrogiego dowództwa oraz wasze udawanie, że walczymy ze sobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie, wszystko jest dobrze.-Lenita po tych słowach otarła łzy i wstała z podłogi.-Pokaże wam coś co może potwierdzić waszą tezę.-słowa te skierowała do Rockiego i Carmelitty.
-Ymn, przepraszam, ale czy mógłby pan nas zaprowadzić do jakiejś pustej jaskini? Nie chcę przypadkiem czegoś spalić.-Powiedziała już spokojnie do Wiktora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie najmniejszego  problemu - Wiktor wstał z ziemi i skierował się do kwatermistrze, wchodząc  do środka rzucił toporkiem w sciany powyrzej  Solid boxa tak by go w głowe nie trafić. - Boom niespodzianka - zaśmiał sie przyjacielsko - Potrzebna nam jaskinia do testów, możemy panie kolego? ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grim zmierzył spojrzeniem ochotników stojących najbliżej niego, konotując sobie w pamięci porady Wiktora. Postarał się, aby zapamiętać je dokładnie, by mógł przywołać je w chwili, kiedy będzie przewodził swoim towarzyszom broni. Teraz jednak poświęcał chwilę sprawiedliwie na każdego z tych, których mógł wyraźnie widzieć. Dostrzegał z łatwością, że część z tych kucy nie miała za sobą przeszłości wśród wymuskanej szlachty czy mieszczuchów. Niektórzy zdawali się nawet mieć za sobą coś gorszego, niż on sam. Właśnie - oto słowo klucz - zdawali się. We wszystkich skierowanych na niego oczach połyskiwała gorąca determinacja, taka, jaką on sam czuł wewnątrz swojego raczej zimnego serca. Niektórzy nawet wykazywali, na pierwszy rzut oka przynajmniej, pewną niebezpieczną brawurę. Lecz wszystkich jednoczyła wola walki i wiara. Uśmiechnął się nieznacznie, po raz pierwszy nie będąc przy tym w sąsiedztwie Animal Heart i podniósł nieco głos.

- Ci, którzy potrafią machać mieczem, mają wziąć sobie trzech uczniów. Przez dwie godziny z przerwami na odpoczynek powinniśmy przekazać sobie nawzajem tyle wiedzy, ile tylko zdołamy. Sama praktyka, nie bawimy się w opowiadanie. Ćwiczymy walkę. Każdy, kto czuje się na siłach ma wziąć sobie jeszcze partnera do improwizowanych pojedynków, by uczyć go w razie co. Pół tysiączka kucyków pójdzie i pomoże Solidowi z pudłami. Co jakiś czas będziemy się zmieniać. Na końcu, jak się uda, każdy uczy każdego. Wiadomości przekazujemy łańcuchowo, coś się stanie, informacja proszę do mnie. Kluczem do zwycięstwa jest wola i - tu skrzywił się bardzo wyraźnie - współpraca. Zabieramy się do roboty!

 

Sam, aby dać zadość swoim słowom wybrał sobie spośród tłumu zgromadzonych trójkę uczniów, dwa kucyki ziemne i pegaza, a potem począł pokazywać im kilka podstawowych zastaw, jakie znał. Niewiele tego było, lecz musiało wystarczyć. Pokazywał im też swoje wynalazki użyte przy walce w gospodarstwie, jako ataki. Na każdym kroku upewniał się, że uczniowie pojmą i zakodują sobie w pamięci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis szedł za Blue,mijali wspólnie korytarz po korytarzu,czasami przyglądał się co się dzieje w bocznych korytarzach ale zwykle nic się nie działo,no może raz czy dwa widział idącego kucyka ale nic wielkiego.Zastanawiał się,jak daleko może być do jej pokoju,dlatego w czasie drogi liczył wszystkie kroki.Po ponad 500 krokach doszli do jej pokoju.

A był to mały pokoik wykuty w kryształowej ścianie.W nim znajdowały się mały stoliczek i jakieś papiery.Zgadywał lecz nic nie przychodziło mu do głowy.Kolejną rzeczą były drzwi,właśnie drzwi.Atlantis się ucieszył że są drzwi.W myślach przeleciało mu -"Przynajmniej nikt nie będzie podglądał"-. Następnie spojrzał na pochodnie i kominek,zdziwił się że mogą one tu płonąć,lecz następna myśl przyszła od razu:-Mają tu niezły system wentylacyjne że się jeszcze nie podusili.Wreszcie po tak długiej drodze ujrzał łóżko,rzecz której nie widział od trzech dni co najmniej.Pierwsze co zrobił to wskoczył na łózko.Było ono bardzo wygodne,wtem usłyszał Blue,smutno mu się zrobiło iż będzie musiała spać w kącie na podłodze.Powiedział do niej :

 

-źle się czuję wiedząc że musisz spać na podłodze,w tym łózko jest miejsce także dla ciebie-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rocky przez czas gdy ich prowadzono zastanawiał się , co ciekawego może im powiedzieć im ta mała istotka.Po czym Rocky powiedział do Lenity: No , pokaż o co ci chodzi mała - powiedział tak z przyzwyczajenia , bo tak mówił na co dzień do swojej przybranej siostry.

Edytowano przez Giercownik13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alchemik skończył przetapiać to, co dało się przetopić. Otrzymał wiele sztabek (bo zazwyczaj piece hutnicze w kuźniach mają formy do robienia sztabek) żelaza oraz kilka innych metali. Zawiódł go brak tytanu, na który bardzo liczył. W tej sytuacji nie miał innego wyboru jak transmutować to co ma na tytan. Wybrał więc kilka sztabek żelaza i przystąpił do kolejnego zadania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lenita troche zdziwila sie gdy uslyszala wypowiedz Rockiego. Jednak nie przejnowala sie tym i tylko usmiechnela sie do niego. Jaskinia miala bardzo wysoki sufit co bardzo ja ucieszylo. Od razu uniosla sie w powietrze i probowala sie skupic. Gdy juz byla gotowa to zmienila calkowicie wyglad. Pol jej ciala bylo blekitne a pol czerwone. Czesc grzywy i ogona staly sie ogniem a druga czesc stala sie lodem. Teraz nie byla Lenita byla Lodowa Pochodnia. Rozpedzila sie i uderzyla z calej sily w ziemie. Z jednego kopyta buchnely plomienie a z drugiego lod. To wlasnie znaczyl jej znaczek. Znow uniosla sie w powietrze, widocznie zmiana odebrala jej resztke sil. Zmienila sie w zwykla Lenite i zemdlala. Zaczela spadac w dol.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carmelitta widząc spadającą przyjaciółkę szybko użyła na niej zaklęcia grawitacji i pomału kierowała ją ku ziemi.

Ta sztuczka odebrała jej mowę, a to że taka młoda klacz tyle potrafi jeszcze bardziej ją zachwyciło.

Chciała zadawać już tyle pytań, ale Lenita leżała już na ziemi okryta swymi skrzydłami. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...