Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)


kapi

Recommended Posts

Nie chodzi mi o przekazanie wiedzy. Chodzi mi o to abyś użył chociaż najprostszej inkantacji czarnej magii. Może być to dowolna inkantacja byleby mogła zostać uchwycona prze ze mnie. Teraz wiem że nie zgłębię tajników czarnej magii ale mogę ją wykorzystać na swoją korzyść. Mogę stać się czyś potężniejszym. W każdym razie nie kucykiem. Będę mogła wykorzystać połączenie tych magii do przemiany.

Edytowano przez Dakelin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MT wciąż pracował nad skrzydłami, wiedział że ten pomysł jest genialny całkiem wykluczał potrzebę paliwa ale teraz MT będzie musiał się nauczyć latać, wiedział też że przydałoby mu się jakieś uzbrojenie a wtedy w jego głowie zaczął się rodzić nowy pomysł...ale wszystko po kolei.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie dam ci używać mojej mocy bez odpowiedniej wiedzy. To zbyt niebezpieczne. Nie pomogę ci.

 

Masked był już pewien że nic tu nie poradzi. Plan się nie powiódł i on więcej w nim udziału brać nie będzie. Teraz mógł zająć się samym sobą. Obrócił się w stronę wyjścia i powoli zaczął kierować się ku korytarzom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz zasmuciła się. Jej plan leżał w gruzach. Nawet teraz nie chodziło jej o odmienienie Luny. Chciała się wzmocnić. Pomóc samej sobie. Zrozumiała że źle poszło. Zaczęła się patrzeć na ziemię. Nagle wyobraziła sobie nowy sposób na próbę przemiany samej siebie. Zaczęła nacinać swoje łapy żeby zaczęła wypływać z nich krew. Świeża krew... O tak. Łyknęła kropelkę i zaczęła rysować na ziemi magiczny krąg. Łyknęła jeszcze trochę krwi. Przepyszzzzzna... krew. Położyła kartkę na środku i upuściła na nią parę kropel krwi. Poczuła się jednak trochę słabo więc spróbowała magią zatamować wyciekanie krwi. Dobrze. Wszzzzystko powinno być gotowe. Zaczęła przepuszczać przez krew magię. Krew zaczynała lekko jaśnieć. Kartka na środku okręgu zaczynała ciemnieć. Dakelin poczuła się w jakby w transie. Popatrzyła na kopyto. Więcej krwiii... Więcej! Krewww. Chwila... Nie! Co ja zrobiłam. Klacz zaczęła płakać rozumiejąc że nikt ani nic nie przerwie jej czaru. Pomyślała o jednym... o tym co się może stać przez jej ciekawość. Usiadła na środku kręgu wcześniej podnosząc kartkę. Miałeś rację Masked. Szepnęła cichutko i zaczęła kontynuować przemianę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked poczuł cudny, słodki zapach. Nie wiedział co się z nim dzieje, ślina zaczęła cieknąć mu z ust. Wydał z siebie dziwny dźwięk, jak gdyby warczenie dzikiej bestii. Oczy zapłonęły mu żądzą głodu. Odwrócił się z wielką szybkością jednak to co za sobą ujrzał opamiętało go niczym kubeł zimnej wody. Była to Dakelin, na tyle głupia by bawić się magią której nie była w stanie pojąć. Wiedział czym to grozi, bowiem sam odmówił swojej współpracy w tym przedsięwzięciu. Ale ona postanowiła zrobić to sama. nie miał wiele czasu, musiał reagować. Uniósł swą dłoń przez którą przeleciały krwawo czerwone błyskawice rozpalając runy od tych wokół pierścieni, po całą rękę. Powietrze stało się ciężkie i mocno naelektryzowane. Z ust czarnoksężnika wydobywały się kolejne słowa złowieszczej inkantacji. Brzmiała niczym setki zarzynanych ku uciechy istot. Ukazywała bul tego świata, a całe światło wokoło mężczyzny stało się blade i nikłe przy świetle jednego z jego pierścieni. Jego inkantacja rosła w siłę a wraz z tym sam mężczyzna jak gdyby stawał się coraz spokojniejszy, jakby wyprany z emocji, obojętny na całą sytuację, lecz słowa pieśni nie przestawały płynąć z jego ust. Wiedział że za tę próbę może zapłacić karę, lecz nie był to pierwszy raz i wreszcie mogło mu się udać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie próbuj tego robić! To nawet nie jest próba poznania czarnej magii. Chcę się przemienić. Robisz to daremnie. Teraz nic nie jest w stanie zatrzymać mojej przemiany. Już teraz nie obchodzi mnie poznanie magii mroku. Zrozumiałam swój błąd. Ale teraz jest za późno. Teraz chciałam spróbować poeksperymentować z magią Atlantisa. Klacz popatrzyła w świecący krąg krwi. Już tego nie powstrzymasz. Łzy zaczęły spływać po pyszczku klaczy. Przynajmniej ostrzegłeś mnie bym nie robiła tego nigdy więcej. Dakelin uniosła się i zaczęła się tworzyć wokół niej kopuła docierająca do kręgu krwi. Wzięła jedną łez i upuściła ją na lekko zakrwawioną kartkę z zapisanym promieniem światła. Żegnaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trening nie tylko pomógł Stalowemu przypomnieć podstawy władania bronią, ale także dzięki temu udało mu się z nią połączyć. Wiedział już z jaką siłą musi uderzyć by zadać mocniejszy cios, a także jak szybko może wyprowadzać atak i blok.

- Został ostatni etap...

Rzekł do siebie trzymając miecz i przyglądając się mu. Nie wiedział czy chce to uczynić dlatego postanowił wstrzymać się z decyzją. Jego miecz byl skończony więc posprzątał po sobie i skierował się do wyjscia.

- Dziękuję za pozwolenie skorzystania z kuźni.

Powiedział do Burning Irona którego minął po czym wyszedł z mieczem na plecach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nick nie mając nic specjalnego do roboty usiadł opierając się o ścianę obok drzwi do gabinetu Shadow, wyjął nóż i kijek do strugania i cicho nucąc zaczął nacinać drewno. Zaczął rozmyślać nad tym wszystkim układać sobie wszystko w głowie, wyznaczyć ważne cele. Gdy wszystko miał jako tako poukładane czekał na swoją kolej na rozmowę, gdy tylko pomyślał o Shadow i rozmowie z nią z nieco większym gniewem i znacznie mocniej dźgnął drewienko i tylko to że trzymał je z drugiej strony ocaliło go przed samookaleczeniem.

"Ech, mistrz mawiał trzeba się kontrolować bo agresja Cię zgubi... coś w tym jest..." Wspomnienie mistrza dało Nickowi odrobinę radości i oderwało go od pesymistycznych myśli. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, powiem szczerze, nie było mnie tradycyjnie około tygodnia wracam i widzę ponad 100 nieprzeczytanych postów w samej tej sesji. Wszystko jest wspaniale i w ogóle, ale jestem zobowiązany pilnować tu porządku, przyjemności z gry innych graczy i innych takich rzeczy. Niestety spotkaliśmy się tutaj z zjawiskiem oftopu (który w większości usunąłem, więc nie zdziwcie się, jeśli Wasze poszczególne posty zostały usunięte, mam nadzieję ,że się nikt na mnie za to nie obrazi), spamu krótkich  postów i paru innych.
 
Na samym początku chciałbym podziękować jednak tym, którzy trzymają swój poziom i piszą długie posty. Mam nadzieję, że razem pomożemy nowym i zaangażowanym graczom w ogarnięciu co i jak. Dziękuję, za cierpliwość :pinkie3:
 
Tak jak pisałem powyżej znów jest parę spraw do omówienia, w tym przypadku tyczących się głównie Giercownika, Wilka Cassidy i kikiz. Tworzycie dodatkowy wątek fabularny - i świetnie, wręcz wspaniale. Nikt nie zabrania romansów itp. możecie dalej to kontynuować, ale jest jeden szkopuł. Piszecie niestety dość krótkie posty. Jest to w szczególności uwaga do Giercownika. Postarajcie się wydłużyć, możecie rozwijać wątek, ale tak, żeby był ciekawy do czytania. Czyli gdy chcesz pocałować Lenitę to dopisz co czuję Rocky, jak mu się podobają oczy klaczy itp. Można na prawdę się tu rozpisać, a przez to czytanie tego staję się wciągające. Nie pisz jednolinijkowców. Oczywiście w niektórych sytuacjach jest z tym ciężej, ale gdy tylko możesz rozpisuj się, bo szczerze to mimo tych 100 postów czytałem to nadzwyczaj krótko w porównaniu choćby z około 30 postami napisanymi kiedyś przez bardziej rozpisujących się użytkowników. Wiadomo ,że musicie się rozkręcić, na spokojnie, tu wszyscy maja się bawić i nikt nie jest na Was zły, ale starajcie się wydłużać posty, co też spowoduje raczej, że będziecie pisać ich mniej. Przyjrzyjcie się jak to robią inni, popatrzcie i bierzcie przykład, a na pewno Wam się uda, wierzę w Was :pinkie:
 
O oftopie słów kilka: Trochę oftopu się zdarzyło. Od razu mówię nie ganie za to, lecz bez przesady. Jeśli pytania tyczą się sesji, tak jak to ostatnie gdzie kto jest to zostawiam, jeśli post zawiera trochę oftopu, a trochę opisu fabularnego zostawiam. Jeśli oftop jest sytuacyjny i śmieszny zostawiam, ale jeśli dostaje sam oftop w czystej postaci to będę usuwać. Proszę zatem o nie pisanie postów zawierających sam oftop. (oczywiście w przypadkach które podałem wyżej, a także takich, które na logikę się sprawdzają można coś tam napisać.)
 
Giercownik mam prośbę, nie cytuj wypowiedzi sesyjnych (nie dotyczy oftopów). Skoro masz krótkie posty i chcesz je wydłużyć, to lepiej opisz klacz powiedziała do mnie to czy tamto, zdziwiło mnie to ponieważ... podrapałem się kopytem po głowie i powiedziałem. W ten sposób masz już ok 2 linijek więcej, a cytatów w większości przypadków nie opłaca się czytać, bo już to czytaliśmy, pokarz, że potrafisz z tego co było wykrzesać nowe życie :pinkie3:.
 
Ostatnie dwie sprawy tyczące się Dakelin i Rebona (choć wiem ,że Ty Rebon wyczułeś sprawę). Wiem, że mnie nie ma, ale OP tytanowy miecz, czy inkantacja zaklęcia, które ma taką moc nie mogą dziać się bez mojej ingerencji, jeśli mają jakoś wpłynąć na fabułę (a w tym przypadku wpływają). Wydaję mi się ,ze mamy czas i na spokojnie wszystko zrobimy. Sprawdzę teraz jak Wam to wszystko wyszło i życzę, żeby potoczyło się po Waszej myśli, ale nie gwarantuje.
 
Największa jednak prośba z tych wszystkich to ta odnośnie spamu jednolinijkowcami, proszę jeśli rozwijacie jakiś wątek to uwolnijcie wyobraźnię i pokarzcie zapał i starajcie się pisać trochę dłuższe posty, w końcu Wam się uda :pinkie3:
 
Na koniec usystematyzuję - kwatera Shadow znajduję się w małej jaskini wbudowanej w ścianę, a nie w budynku. (gdzieś pojawiło się mylne wyobrażenie, więc poprawiam) 
 
Po tej części, której nie lubię, gdyż martwię się zawsze, że kogoś urażę moimi uwagami przechodzimy do kontynuowania sesji:
 
​W małym pokoiku spokojnie płonęły świece, rzucając nikłe światło pośród mroku, w którym Shadow  czuła się chyba najlepiej. Shadow spokojnie wysłuchała całej propozycji Vizionary. Popatrzyła na nią z trudnym do określenia błyskiem w oku, po czym powiedziała głosem pozbawionym nutki słodyczy, a także z ograniczonym chłodem, za to bardzo służbowo.
- Mam do ciebie dwa pytania. Po pierwsze jak chcesz się włączyć w szeregi wroga w środku nocy mając tylko dwie godziny na zyskanie zaufania i czy w ogóle znasz plan ataku, że gadasz takie bzdury jak otwarcie bram? Jedyne do czego mogłabyś się przydać to do wsparcia od wewnątrz wypadu na koszary, jednak dalej nie załatwia to sprawy z tym jak w dwie godziny chcesz tam się dostać i zdobyć zaufanie. Jeśli to potrafisz to powiedz jak, zawołaj nastepnego rozmówcę i ruszaj na wroga. - Coś w głosie klaczy sprawiało, że Visionary czuła sceptyczne podejście dowódczyni do jej planu. Shadow spokojnie czekała na odpowiedź, a świece migały poruszane leciutko cyrkulującym powietrzem w jaskini.
 
Za drzwiami jaskini Shadow przelewała się masa kucy. Kwatera bowiem wychodziła na główną jaskinię, gdzie cześć pomagała Solidowi i znosiła pierwsze duże beczki z oznaczeniami zielonej czaszki, a cała reszta przykładała się do ćwiczeń. Okolica rozbrzmiewała od szczęku oręża. Grim ćwiczył swych rekrutów. Sam nie był już takim młokosem w walce, jednak do mistrza mu brakowało. Widział ,ze niektórzy wywijają lepiej od niego, jednak był to raczej plus aniżeli minus sytuacji. Obok Magic także pracował z rekrutami. Oba ogiery wspierały się w trudnościach i poprawiały swych uczniów. Czas mijał szybko. Pośród tego całego zgiełku przed małymi, ale solidnymi drzwiami do gabinetu Shadow czekał Nick. Nieopodal rozmawiali ze sobą, naprzemiennie z płaczem i przytulaniem Rocky, Carmelitta i Lenita. (swoją drogą, to Rocky to niezły casanova. Umówił się najpierw jak kojarzę z Dakelin, by już chwilę potem zarywać do Laenity, mam nadzieję, że rzeczywiście taka jest Twoja postać, a nie błąd przy odgrywaniu i będziesz ją w związku z tym prowadził należycie, tylko taka mała uwaga dalej obowiązuje regulamin jakby co) Zbliżyli się nawet nieświadomie do drzwi, tak że Nick spostrzegł trójkę znajomych.
 
Solid Box trochę zdziwił się rzutem i odskoczył w bok. Przybrał poważniejszą minę, po czym patrząc na Wiktora uśmiechnął się.
- W changelingi nie we mnie, pamiętaj- i zaśmiał się przyjacielsko - co do jaskini to weź tamtą, w której chciałeś zrobić piekarnie, skoro dałem ci zrobić tam taki bałagan, to już jej nic nie zaszkodzi - to powiedziawszy udał się z wesołą miną aby nadzorować transport czegoś, co wyglądało jak beczki z gazami bojowymi.
 
Wiktor zaczął rozdzierać swój namiot i szyć. Łapy pomagały i to znacznie, problem był taki, że żołnierz nigdy nie był orłem w tej czynności. Zaplanował sobie wszystko tak ładnie, a wyszło jak zwykle. Gdy pokazał Solidowi swoje skończone dzieło ten się roześmiał. Rzeczywiście było z czego. Wiktor stał dumnie w pogniecionych kawałkach nierówno pozszywanego materiału, który trzymał się na grubych niciach. Te jednak zostały wprowadzone tak blisko brzegu płatów materiału, że zdawało się, iż zaraz kawałki namiotu podrą się i wszystko się rozleci. Nie była to solidna robota, a stworzenie wyglądało w tym nadzwyczaj komicznie.
- Hm kominiarka, rozumiem po to by zakryć twarz, żeby cię koledzy nie rozpoznali jak gdzieś będziesz szedł- tu ogier się roześmiał - No cóż za dużo tego nie ma, ale widzę, że mamy nagły wypadek i musisz się ukryć, bo z takim wdziankiem, to twoje fanki cię rozszarpią. ponownie ogier wybuchnął śmiechem i ledo idąc z rozbawienia wyszperał w jakiejś skrzyni kominiarkę. Oczywiście Solid nie śmiał się złośliwie i nie chciał urazić Wiktora, lecz po prostu po przyjacielsku się nabijał.
 
Thermal tymczasem czekał na wynik obliczeń. Klepsydra przesypywała pomału piasek. W okół pojawiło się kilka latających ksiąg, w których błękitne litery i znaki utworzyły powypełnianą danymi siatkę. Najpierw utworzono z niej trójwymiarowy szkielet magicznego smoka, nadając mu kształt, później system zaczął sprawdzać motorykę. Po sprawdzeniu wszystkich możliwych ruchów zaczęto badać strukturę czarów wewnętrznych tworu. Szkielet zatrzymał się, a w książce obok przekaźnik wyszukał sposób rzucania czaru i informacje jego dotyczące. Wirtualnie odtwarzał jego strukturę i przenosił do księgi pierwszej, gdzie był on nakładany na szkielet smoka. Po kolei każdy poszczególny czar lądował na swoim miejscu, aż cała siatka byłą zapełniona. Na trzeciej księdze pojawiły się jakieś słupki w różnych kolorach, które rosły i spadały, gdy smok się poruszał i wykonywał poszczególne komendy pozorowanego ataku. W czwartej powstały kolejne wykresy i opis w liczbach, który był ciężki do rozszyfrowania. Na koniec w pierwszej księdze dodano kolory i znaturalizowano teksturę. W tym momencie ostatnie ziarnko pisaku się przesypało i proces został zakończony. W jednej chwili, na wszystkich czterech księgach wyświetliła się masa podpunktów, które błyszczały na jasno-zielono. Przewijały się tak szybko, że nie sposób było ich przeczytać. W końcu Thermal usłyszał dźwięk w rodzaju pipnięcia. Pojawiło się jedno pole oznaczone kolorem pomarańczowym. Później pojawiły się kolejne tym razem czerwone, czemu towarzyszyły nieprzyjemne bipnięcia. Napisy ułożyły się nastepująco:
 


- Konstukt wymaga dużej ilości mocy, zalecany rdzeń energetyczny bądź podtrzymywanie osobiste. Przy wykorzystaniu czaru magicznej inteligencji wymagana energia wzrasta o 60%

- UWAGA! Przy wykorzystaniu rdzenia wysoka podatność na czary o zwiększonej dawce energetycznej (poziom zagrożenia bardzo duży)

-UWAGA! Bariera wykrywająca rodzaj zaklęcia może uledz zniszczeniu przez magię przeciwnika (poziom zagrożenia duży)

-UWAGA! Szanse przetrzymania ataku przez obie tarcze i konstrukt zależne od stałego poziomu zapasowej mocy (poziom zagrożenia zależny)

-UWAGA! konstrukcja tarczy dość skomplikowana

-UWAGA! szansa buntu konstruktu (poziom zagrożenia bardzo niski)

Thermal przeczytał wszystko uważnie, po chwili na księgach pojawiły się wykresy, tabelki i dane z testów, a na jednej stronie przed nim dalej widniały owe przeszkadzające punkty.
 
​MT kontynuował swą pracę w pocie czoła. Temperatura w jaskini podwyższyła się w skutek spawania. Ogier odłożył połączenia nerwowe. Podłączył je do swojego starego akumulatora magicznego, przez co zaczęły nabierać mocy. Powoli zaczęły emanować światłem. W tym czasie powstawały już trzony skrzydeł nośnych. Magitech robił je z porządnych kawałków metalu przetapiając w wysokiej temperaturze poprzednią obudowę, łącząc z fragmentami starych skrzydeł. Montował do środka cały osprzęt, który miał się połączyć z nerwowymi przekaźnikami. Po następnych 10 minutach miał gotowe oba trzony skrzydeł.
 
Atlantis tymczasem wielkodusznie zaoferował podział łóżka między dwoje narzeczonych. Blue uśmiechnęła się uroczo i odpowiedziała.

- Ta podłoga jest na prawdę ciepła i wygodna... i w ogóle często sypiałam już na podłodze, poza tym stąd jest lepszy yyy... widok na kominek, bo ja yyy... lubię patrzeć na ogień, kiedy się tak... kiwa, tak.
Klacz nie przestawała się uśmiechać.
 
Tymczasem w skrzydle magicznym przy głównych regałach siedziała mała Pokemona i starała się nauczyć nowych zaklęć. Niby jak sądziła była to magia podstawowa, jednak te zaklęcia już kwalifikowały się do bardziej bitewnych. Magia pola walki jest o wiele cięższa od tej zwykłej i nawet klaczka jak ona to wiedziała. Starała się jak mogła i po kilkunastu minutach wkuła wreszcie na pamięć odpowiednie formułki. Przetestowała sobie każdy z nich. Nie wyglądały imponująco. Tarcza tworzyła się tylko przed nią i wyglądała na kruchą, ale zawsze, natomiast promień był cienki i miał dość mały zasię. Jednak tak jak wszystko to także najprawdopodobniej było kwestią treningu i klaczka nie straciła ducha.

 

Scena za chwilę opisana zawiera drastyczne ukazanie sytuacji, dla osób nie chcących tego czytać streszczenie pod spoilerem.
 

Nieco w innym miejscu skrzydła magicznego Dakelin była tak zdesperowana, że do jej umysłu wkradło się szaleństwo. Chciała za wszelką cenę posiąść potęgę, to ogarnęło jej umysł, chwyciła sztylet i zaczęła ciąć sobie kopyta. Krew spływała strumieniem na krąg do inkantacji. Klacz za późno zorientowała się co się dzieje. Masked odwrócił się i uświadomił sobie powagę sytuacji. Biedna klacz wywołała coś, co często popełniali szaleńcy chcąc osiągnąć moc. Ta przywołała mroczne moce bez zapoznania się z nimi, bez wiedzy, a co najgorsze bez przygotowania. Masked słyszał co się wtedy działo, nieszczęśnicy byli wykorzystywani jako katalizator życia dla sił o wiele od nich potężniejszych i śmierć była ich najlepszym losem z możliwych. Czarnoksiężnik szybko zaczął wypowiadać słowa inkantacji. Momentalnie całą okolicę ogarnęły czerwone pioruny. Pierścień na jego palcu zaczynał mienić się czerwono-czarnymi runami. Nagle krew Dakelin zaczęła płonąć i tworzyć słupy z ciemnych płomieni, które odgradzały ją od reszty świata. Poczuła ogromny ból w ręce, spojrzała na nią, cała była rozerwana na strzępy przez płonącą krew, czuła, że wszystkie żyły ją palą. Zaczęła jęczeć i wymiotować czerwonym płynem, który parzył klatkę piersiową. Zadarła z mocami, o których nie miała pojęcia. Już nie płakała, tylko wrzeszczała z bólu, a jej głos nie wychodził poza magiczny krąg z płomieni. Wewnątrz zaczęły tworzyć się rozmaite znaki. Dakelin myślała, że to koniec, w życiu nie czuła takiego bólu, chciał umrzeć, ale nie mogła. Wtem wszystko ustało.
 
Masked i Dakelin znaleźli się w niezmierzonej przestrzeni mroku. Nie było w niej żadnego światła poza ośmioma obeliskami, przypominającymi pazury wystające z ziemi, które lśniły nikłym fioletowym poblaskiem. Poza nimi była nieprzenikniona czarna mgła. Wszystkie płomienie zmieniły się na czarno- zielone i pogasły. Dakelin leżała na ziemi skulona, i oniemiała, że nie czuje bólu. Poprzednie tortury zdawały się trwać wieczność, więc klacz nie wyobrażała sobie, że ktokolwiek mógłby przestać odczuwać ból. Oniemiała, nie mogąca się poruszyć leżała na ziemi. Z mroku w stronę środka podążała wolnym krokiem pewna postać odziana w długi czarny płaszcz, zakrywający całą sylwetkę przed wzrokiem. Widać było tylko jej białe oczy, emanujące światłem. Podeszła do Dakelin i uśmiechnęła się przyjacielsko. Klacz nie widziała dokładnie twarzy. Wtedy doszedł do niej miły, spokojny i łagodny głos niczym balsam na rany.

- Mogę ci pomóc, naprawić to, co zrobiła twoja chęć potęgi i pożądliwość. Mogę przywrócić ci siłę, a nawet sprawić, by twe marzenie o nowej formie się spełniło, tylko pozwól mi rzucić na siebie zaklęcie. Jeśli się zgodzisz otrzymasz to, za co chciałaś ofiarować tak wiele.          


 

Streszczenie: Dakelin po wykoaniu zaklęcia została zaatakowana przez mroczne moce, które zadały jej ból, a masked rzucił swój czar, przez co jego pierścień się rozświetlił. Nagle wszystko ustało i w oboje znaleźli się na jakimś dziwnym obszarze, gdzie panowała prawie nieprzenikniona ciemność. Spotkali inną odzianą w czerń postać, która zaproponowała Dakelin uleczenie jej ciała, które zostało zniszczone przez mroczne siły oraz zmianę formy w tą dla której chciała tyle poświęcić.

 

Ok wznawiamy sesję :pinkie:

        
 
  
 
 
 
       

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atlantis zdziwiony odmową klaczy,a zwłaszcza sposób w jaki odmówiła,a mówił on więcej niż sama odmowa.Atlantis rozmyślał nad paroma sprawami: Dlaczego się zacinała odpowiadając,zaś druga rzeczą był sen a potem zapewne widzenie się z mistrzem,pewnie jak zawsze nie pokaże swojego wyglądu.Atlantis po tej myśli natychmiast wrócił myślami do Blue.I jedyną rzeczą która mu przychodzi do głowy to była mała prośba a brzmiała mniej więcej tak:

 

-Skoro tak chcesz,to mógłbym prosić chociaż o małego całuska przed snem,proszę-

 

Atlantis zrobił smutną minę,tak aby przekonać Blue do pomysłu/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked skrzywił się pod maską na widok tego miejsca, do tego ta postać. Było źle, bardzo źle więc zareagował natychmiast prostym zdaniem.

-Nie zgadzaj się.

Ton był zimny i władzy, jak nauczyciel mówiący do nieposłusznego ucznia. Był zły że musiał tyle ryzykować żeby przeżyła i nie miał zamiaru opuszczać. Wiedział z resztą jaką cenę zapłaci za to klacz...

Edytowano przez Jaenr Linnre
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz mi od razu powiedzieć gdzie jest haczyk? Chętnie bym się zgodziła tylko wolę wiedzieć najpierw kim jesteś? zapytała klacz spokojnie nie słuchając Maskeda.
Była gotowa się zgodzić. Ciekawe gdzie się znajdują. Będę musiała coś poświęcić? Czemu mi to zaproponowałeś? Jesteś kimś kto pomaga? Najważniejsze pytanie: Jaka jest cena? Dake zapytała się nieznanej postaci z nadzieją że może uzyskać ciało dla którego już i tak zbyt wiele poświęcła. I dla którego nawet oszalała.

Edytowano przez Dakelin
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rebon przystąpił do tego na czym się znał. Wziął bardzo dużo rozmaitych metali i ułożył w kegu transmutacyjnym. Po chwili wszystko okryło się błękitnym światłem, a kupka zaczęła topnieć i zmniejszać się. Różne kolory zmieniały się i tworzyły jeden srebrzysty, który reprezentował sobą potęgę. W wyniku prac alchemika z całych resztę uzyskał on wystarczającą ilość materiału na miecz. Rozgrzał go do czerwoności i przystąpił do kucia. Trochę dziwnie się czuł trzymając w ręku młot kowalski. Niby robił wszystko zgodnie z instrukcjami, ale ewidentnie czuł, że nie wykona broni wysokich lotów. Po kilkunastu minutach uderzania ostrze było gotowe. Ostudził tytan i zobaczył swe dzieło. Wyglądało nie do końca tak jakby to sobie wymarzył. Boki miecza nie były równe i finezyjne, a pokryte wypustkami i zagłębieniami, tak samo jak cała głownia. Alchemik jednak użył swojej magii. Stwierdził ,że taki miecz nie może cierpieć przez brak jego umiejętności kowalskich. Zmienił lekko strukturę broni, tak by ładnie wyglądała. Na koniec podszedł do kamienia szlifierskiego i naostrzył miecz. To akurat było prostsze i wyszło mu całkiem dobrze. Następnie zastanawiając się jak mu poszło wykonał kilka cięć. Ręce pomagały i ułatwiały całe zadanie, jednak tutaj wyszło jego nieobycie w kuźni. Miecz choć nadawał się do walki miał kiepskie wyważenie. Gdy Rebon machał głownią, po pewnym czasie zaczął się męczyć, miecz za każdym ruchem zmuszał go do ruchu. Chociaż się starał nie był w stanie ustać w miejscu. Nie tego oczekiwał. Później, gdy dziękował Burningowi za użyczenie kuźni zauważył jego ukryte spojrzenie na broń i cień dezaprobaty w stosunku do niej. Rebon wiedział ,że ogier jest bardzo doświadczonym płatnerzem, więc zmartwił się. Zaczęły nachodzić go myśli, że źle zrobił samemu podejmując się sztuki, na której się nie znał. Zastanawiał się co by z tego wyszło, gdyby poprosił Thermala o pomoc. Teraz jednak było już za późno na to, miał broń z tytanu, ale najprawdopodobniej wątpliwej jakości.

 

Blue spojrzała na Atlantisa ciepło i niepewnie odpowiedziała:

- No dobrze.

Podeszła powoli do ogiera. Niebieski kuc zwrócił uwagę, że idąc rozgląda się na boki i obserwuje sufit. Każdy krok stawiała bardzo ostrożnie, a jej skrzydła były napięte, tak jakby chciała się przygotować do natychmiastowego lotu. Gdy znalazła się przy ogierze pocałowała go. Było to bardzo miłe dla ogiera, cudowne chwile nie  trwały jednak długo, gdyż po kilku sekundach, które minęły mu jak w niebie, Blue odsunęła się i odeszła zadziwiajaco szybkim krokiem jak na taką chwilę, po czym położyła się.

 

Do Dakelin dotarły słowa Maskeda, jednak klacz tak oszalała na punkcie nowego ciała, że postanowiła nie słuchać. Zadała jednak masę pytań. Postać uśmiechnęła się lekko i odpowiedziała tym samym troskliwym głosem.

- Jedyne czego będę do tego potrzebowała to trochę twojej energii życiowej, jeśli dasz mi ją będę mogła rzucić na ciebie czar. To jest jedyne co musisz zrobić. Dlaczego to robię? Chcę ci pomóc, a mam w tym także swój interes. Nad pytanie kim jestem zastanawiało się już wielu.

Tu klacz zmieniła głos na mroczny i gardłowy.

- Jestem płomieniem, jestem duchem, jestem wygnańcem, jestem wyczekiwaną zdrajczynią, jestem wynaturzeniem, jestem zgubą, jestem potęgą, jestem tym, co może ci dać to czego chcesz, jestem wyrzutkiem... jestem Strange. To wszystko moje imiona i nimi jestem, zgódź się na ofertę albo żyj do końca ze świadomością, że mogłaś spełnić swe marzenie, a zaprzepaściłaś szansę.          

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masked zamia się cicho. słysząc słowa postaci w czerni. Poczynił kilka kroków w tamtą stronę i dość dziwnym tonem, nie przypominającym żadnego. Ni to zimny i nie czuły, ni też ciepły i życzliwy, zwrócił się do postaci w czerni.

 

-A może mi coś przyobiecasz?

 

Zdanie mogło zabrzmieć prześmiewczo jednak miało drugie dno, którego nikt bez wprawy nie wyczułby. Oczy jego utkwiły w białych oczach, nie podobały mu się. Biel nie była jego ulubionym kolorem, ponadto miał nadzieję wkrótce ujrzeć podobne oczy i czekał na to niecierpliwie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc odrobinę sceptycznie w jej głosie odpowiedziałam.

- Jak mówiłam, jestem w stanie wraz z moimi żołnierzami dostać się za linię wroga, ponieważ jesteśmy w stanie się w nich przemienić. Myślisz dlaczego noszę maskę na połowie twarzy? Ich zaufanie zyskam szybko ponieważ, jak dam im fałszywy rozkaz od Chrysalis pilnowania ważnego punktu. Jak nadejdzie czas zaatakujemy ich za ich pleców i damy wam możliwość szybkiego zajęcia koszar i innych części Canterlotu, który jest też moim domem - mówiłam to twardym i stanowczym spokojem. Następnie na chwilę pokazała Shadow swoją lewą część twarzy bez maski. Zobaczyła podmieńczą twarz z zielonym okiem.

- Dlatego nazywamy się Skażonymi, ponieważ my wszyscy zostaliśmy części lub całości podmieńcami. Znamy swój ból i trzymamy się jako rodzina. Dlatego proszę, żebyście jak zaatakujecie udawali, że walczymy ze sobą, aby w odpowiednim momencie zadać cios w plecy wroga - po tych słowach nałożyłam maskę z powrotem na miejscu, ale mówiąc o swej bandzie i mając nadzieję, że uda się ten plan zrealizować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...