Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Pytajnik dobrze gada.

Jak ktoś kocha tak na prawdę, to nie zdradzi. Poza tym, faktycznie może być trudno w takim związku, bo czasami może być ciężko, ale według mnie takie 'próby' tylko wzmacniają to co się do siebie czuję i to udowadniają. 

A jak ktoś zdradzi - tu Pytajnik znowu ma rację. Lepiej żeby rzucił, niż oszukiwał że kocha i pieprzył się z inną.

Edytowano przez Nimfadora Enigma
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, jest BARDZO trudno, ale takim skrajnym samotnikom jak my przychodzi to łatwiej. Rozumiem, że nie jest to związek dla każdego, bo każdy ma inny poziom różnych potrzeb i dla niektórych to jest psychicznie zbyt wielka męka, ale to nie znaczy, że nie ma ludzi, którym taki układ pasuje. Dla mnie na przykład jest bardzo wygodny. W dzień zajmuję się sobą, studiami i domem, a wieczorkiem na relaksie siadam do kompa i gadamy godzinami.  Poza tym skoro już spotkałam jedynego faceta, jaki mi kiedykolwiek tak bardzo przypasował, to głupotą byłoby nie zaryzykować.

Dla tych, co jeszcze wątpią w jakość takich związków- jasne, mogą być fatalne. Miałam taki, cały oparty na kłamstwach i po nim nauczyłam się już jak sprawdzać czy druga strona jest szczera. Jeśli chętnie przystaje na to, żeby wasze rodziny się poznały, to jeden z bardzo dobrych znaków.

Edytowano przez Burning Question
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że twoje związki nie wypaliły, nie znaczy, że mój jest taki sam. Dużo dla mnie znaczy, więc nie obrażaj go i nie próbuj psuć mi szczęścia tylko dlatego, że sam zostałeś poszkodowany. Jak się nie uda, to proszę bardzo- ale tylko wtedy.

A co do zaufania, to owszem gadka będzie, bo słyszę to od każdego i za każdym razem brzmi to równie głupio. Jak ktoś ma zdradzać, to zrobi to nie ważne czy będzie blisko czy daleko, bo albo ty mu nie pasujesz, albo on jest po prostu mendą. Nie widzę w tym nic złego, bo w ten sposób tylko szybciej wyda się, kto jest naprawdę lojalny i komu zależy, a komu nie i już.

Poza tym o wiele wyżej cenię sobie relację opartą w 90% na ciekawej i szczerej rozmowie niż tylko na bliskości fizycznej. Jak ktoś nie może wytrzymać bo go świerzbi między nogami, to niech spada z powrotem do gimnazjum.

 

Nie miałem zamiaru kogokolwiek obrażać, tak więc z tego miejsca przepraszam.

Tak tylko chciałem zauważyć, że związki na odległość nie istnieją, są nierealne i zawsze po pewnym czasie padną. To, że twój wytrwał tak długo wymaga pogratulowania. 

Moja wina też w jednym miejscu, bo wyraziłem się zbyt ogólnie i zabrzmiało to, jakbym był poszkodowany po każdym związku na odległość. Niektóre wyszły, ale na zasadzie przeistoczenia się w przyjaźń na odległość. Bo związek to jednak jest tą specjalną relacją między ludźmi, gdzie czasem druga połowa wie nawet mniej niż przyjaciel. Ale tutaj już musiałbym spamować autorami książek lub linkami do źródeł, gdzie jest ładnie rozpisana kwestia związku, friendzona itd., bo samo moje doświadczenie życiowe tutaj nie wystarczy, tutaj trzeba już doświadczenia poprzednich pokoleń.

 

Co do zaufania to ogólnie masz rację, ale zapominasz jeszcze o pewnej kwestii... ale tej to już lepiej nie będę zaczynał. Powiem tylko, że takie coś nie sprowadza się tylko do lojalności i kwestii bycia mendą i tak to wygląda nie tylko od strony mężczyzny, ale i kobiety. Już dawno temu udowodniono, że kobiety o seksie myślą więcej niż faceci. 

Już widzę tych chłopaczków, co będą głosić, jacy to oni lojalni i jak łatwo im to przychodzi. 

Dobra, kończę ten wątek, bo jeszcze przez przypadek ktoś zrozumie to jako "Związki na odległość Lindsa nie wypaliły z jego winy". 

 

Ostatniego zdania nie skomentuję, bo ono w takim wypadku tyczy się chyba każdego człowieka nie licząc aseksualnych, chyba, że odjąć jeszcze część tych, którzy sami sobie potrafią ulżyć. 

Ale przedostatnie skomentuję - ja o wiele wyżej cenię sobie relację opartą zarówno na ciekawej i szczerej rozmowie jak i na bliskości fizycznej (i nie oznacza to tylko seksu, co jak co, ja nie jestem aż tak zdeprawowany, och nie!), niż tylko na rozmowie lub tylko na bliskości fizycznej (ba, tego drugiego nawet nie nazwałbym związkiem, a czymś bardziej w stylu relacji kochanka-kochanek). Nie wyobrażam sobie związku, w którym nie mógłbym przytulić drugiej osoby lub samemu zostać przez drugą stronę przytuloną, gdy jest taka potrzeba. 

 

I dla podsumowania - nie piszę tego, by kogokolwiek urazić. Bardziej piszę to jako przestrogę. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żalę się na to, że nie potrafię sobie właśnie ogarnąć że tak to powie relacji z kilkoma osobami. Jak wszystko się układa, to ktoś mi robi wodę z mózgu i tyle tego jest. Ale w sumie

Owszem, jest BARDZO trudno, ale takim skrajnym samotnikom jak my przychodzi to łatwiej. Rozumiem, że nie jest to związek dla każdego, bo każdy ma inny poziom różnych potrzeb i dla niektórych to jest psychicznie zbyt wielka męka, ale to nie znaczy, że nie ma ludzi, którym taki układ pasuje. 

W sumie... Szczerze mówiąc, czytam Twoje wypowiedzi i zaczynam poważnie zastanawiać się, czy przekreślać kogoś tylko dlatego, że boję się odległości. Bo wszyscy mi ględzą, że nie ma sensu i nie wypali, ale widocznie to ma prawo istnienia, jak z początku zakładałam, więc nóż widelec dam szanse tej osobie. Tylko niech ona się zastanowi też, czy jej to odpowiada, eh.

 

 

A wracając do tematu żalenia się.. Kijowo bo pewnie spędzę sylwka robiąc cosplaye i pijąc browara z tatuśkiem XD Ewentualnie na koniec zasiądę oglądając Zbuntowanego Anioła na kompie. SZAŁ NIE MA CO.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masakra jakaś. x.x Mam nadzieję, że przyjaciele, albo chociaż to forum są jakimś "duchowym" wsparciem przynajmniej. Na nowy rok szykuje się to samo? Może dałoby się usunąć cichaczem cały alkohol czy coś?

Nie. Mam z tym do czynienia od... w zasadzie dzieciństwa. Wylejesz alkohol? Pogorszysz sytuację, a alkoholik i tak "uzupełni zapasy". Próbowaliśmy tego, a żadna instytucja nie jest w stanie pomóc. I odpowiadając na pytanie - na 90% tak. Będzie powtórka z rozrywki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeprosiny przyjęte. Zwykle ludzie w ten sposób atakują mój związek i z góry go skreślają albo na chama negują moje uczucia, jakby należały do nich. Nic przyjemniego, gdy ktoś wyśmiewa coś, co jest ci w życiu drogie i nad czym pracujesz codziennie.

 


Bo związek to jednak jest tą specjalną relacją między ludźmi, gdzie czasem druga połowa wie nawet mniej niż przyjaciel.

Tak to właśnie wygląda u każdej pindzi, co mi wmawia, że w moim związku nie ma szczerości. Tym czasem zdaję sobie sprawę z takiego problemu i przywiązuję szczególną wagę do zminimalizowania go najbardziej jak się da. Z drugiej strony człowiek bez tajemnic, to żenada jak dla mnie dlatego i ja i on dajemy sobie prawo do 1-2 tajemnic- jak ktoś nie chce mówić, to go nie zmuszam.

 


Już dawno temu udowodniono, że kobiety o seksie myślą więcej niż faceci.

No, ba! Coś o tym wiem. I tu się pożalę, że:

1. moje libido mogłoby rozsadzić Kraków i z tego powodu jest mi dość trudno.

2. Dobijają mnie wszystkie laski na studiach, które będąc w związkach skaczą do łóżka innym facetom, a potem żeby czuć się mniej jak ******* próbują mi wmawiać, że JA TEŻ PRĘDZEJ CZY PÓŹNIEJ ZDRADZĘ. No to jest szczyt. -.-" Od kiedy zaczęłam dawać z pięści za takie sugestia już nikt się nie czepia. Podobnie dzieje się, jak ktoś mnie pyta czy jestem w otwartym związku. To tylko pokazuje jakie podejście ma większość ludzi i jestem nim skrajnie dobita, ale najbardziej boli mnie sugerowanie, że mogłabym się zniżyć do tego samego poziomu, albo, że mój partner by mógł. Jak kiedyś to zrobi, to obrażajcie go sobie na zdrowie, a na razie nie życzę sobie czegoś takiego.


Nie wyobrażam sobie związku, w którym nie mógłbym przytulić drugiej osoby lub samemu zostać przez drugą stronę przytuloną, gdy jest taka potrzeba.

Tak nie powinno być, rzeczywiście, ale mówi się trudno. Nie porzuciłabym go tylko dlatego, że nie może być przy mnie- to nie jego wina, ani moja. Poza tym robi co może żeby jak najczęściej mnie odwiedzać, a kiedy już to robi, to -wierz mi- bliskości nam nie brakuje. Próbowaliśmy już mieszkać razem przez miesiąc, apotem 1,5 żeby sprawdzić jak to jest wytrzymywać siebie 24/7 i jest dobrze. Nigdy z nikim nie byłam tak zgrana, więc jak mogłabym zmarnować szansę na takie szczęście?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to właśnie wygląda u każdej pindzi, co mi wmawia, że w moim związku nie ma szczerości. Tym czasem zdaję sobie sprawę z takiego problemu i przywiązuję szczególną wagę do zminimalizowania go najbardziej jak się da. Z drugiej strony człowiek bez tajemnic, to żenada jak dla mnie dlatego i ja i on dajemy sobie prawo do 1-2 tajemnic- jak ktoś nie chce mówić, to go nie zmuszam.

 

Właśnie to miałem na myśli. Pełna szczerość zabija związek. Tajemnice dodają nieco... smaczku.

 

 

No, ba! Coś o tym wiem. I tu się pożalę, że:

1. moje libido mogłoby rozsadzić Kraków i z tego powodu jest mi dość trudno.

2. Dobijają mnie wszystkie laski na studiach, które będąc w związkach skaczą do łóżka innym facetom, a potem żeby czuć się mniej jak ******* próbują mi wmawiać, że JA TEŻ PRĘDZEJ CZY PÓŹNIEJ ZDRADZĘ. No to jest szczyt. -.-" Od kiedy zaczęłam dawać z pięści za takie sugestia już nikt się nie czepia. Podobnie dzieje się, jak ktoś mnie pyta czy jestem w otwartym związku. To tylko pokazuje jakie podejście ma większość ludzi i jestem nim skrajnie dobita, ale najbardziej boli mnie sugerowanie, że mogłabym się zniżyć do tego samego poziomu, albo, że mój partner by mógł. Jak kiedyś to zrobi, to obrażajcie go sobie na zdrowie, a na razie nie życzę sobie czegoś takiego.

 

Właśnie ta sfera stawia u mnie najbardziej związki na odległość w wątpliwości. I stąd pisałem ogólnie. Nie znam twojego faceta, ani ciebie, więc nie mogę wprost powiedzieć "Przez wasz popęd seksualny jedno kiedyś zdradzi drugiego". Ale trudno mi też siedzieć cicho i nie uprzedzić, że taki scenariusz też się może pojawić. 

 

 

Tak nie powinno być, rzeczywiście, ale mówi się trudno. Nie porzuciłabym go tylko dlatego, że nie może być przy mnie- to nie jego wina, ani moja. Poza tym robi co może żeby jak najczęściej mnie odwiedzać, a kiedy już to robi, to -wierz mi- bliskości nam nie brakuje. Próbowaliśmy już mieszkać razem przez miesiąc, apotem 1,5 żeby sprawdzić jak to jest wytrzymywać siebie 24/7 i jest dobrze. Nigdy z nikim nie byłam tak zgrana, więc jak mogłabym zmarnować szansę na takie szczęście?

 

W tym momencie ujawniłaś moją głupotę i z racji przyzwoitości przyznaję się do tego. Pisałaś o związku, który dzieli ocean, więc z góry pomyślałem, że nie odwiedzacie siebie wzajemnie i, że nie widujecie się. Aczkolwiek też faktem jest, że im rzadziej są spotkania, tym trudniej. 

Resztę tego, co chciałem napisać zachowam dla siebie, bo to już raz, że byłby off-top, a dwa, że raczej nie na miejscu ;) 

Jak to się mawia w teorii strategii, najlepsza strategia to mieć plan na każdą ewentualność. Brzmi to prostacko, ale o dziwo w związkach się dobrze sprawia.

 

W każdym razie, ja po prostu nie mam już sił do wchodzenia w związki na odległość, zwłaszcza, że przez studia i konieczność podejmowania od czasu do czasu pracy, nie mam czasu by nawet pomyśleć o pojechaniu i odwiedzeniu drugiej połowy. Poza tym druga połowa do związku na odległość to musi być konkretna połowa, nie pierwsza lepsza dziewczyna. Może być nieogarnięta, co wytrzyma odległość i ogarnięta, co nie wytrzyma odległości. Derp. Więcej nie piszę, bo namieszam bardziej niż już namieszałem.

 

Osiem. Osiem jest odpowiedzią na wszystko.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Everlong

A ja po prostu napiszę, że mi smutno, bo skończył się mój długi związek. Niby jestem młoda i mogę zakochać się nie raz, może to nie był ten "jedyny" i takie gadanie, ale ja czuję inaczej i po prostu teraz mi go strasznie brakuje. Taki tam mały problem, w porównaniu z waszymi. Wyżal się, to się wyżalam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejdzie z czasem jak katar. Tak, wiem... łatwo mówić, ale pisze to gość ze zbyt wieloletnim doświadczeniem. Po tym co przeszedłem przez lata, moje serce - te emocjonalne - to puzzle 100 000 elementów. Wzór: niedźwiedź polarny na biegunie północnym w trakcie śnieżycy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kilku miesięcy kruszyła mi się jedynka, była pęknięta, czułem że ząb jest strasznie wrażliwy. Dziś mi się poszczęściło i nie mam połowy zęba. Niby z tego cały dzień beke kreciłem, ale strasznie mnie to dołuje. Nie idzie przestać o tym myśleć bo ubytek jest duży, z przodu i non stop czuje go językiem. Zamiast na pierwsze auto będę zbierał na pierwszy implant.

Ale jak strace na springach drugie pół wreszcie będe mógł mówić, że na boksie tajskim to zęby zjadłem :aj3:

Edytowano przez Full Metal Dashie
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Zamiast na pierwsze auto będę zbierał na pierwszy implant.

 

Ja sobie kolbą wybiłem górną 2.... ( nie pytaj jak... :fluttershy6:  )

Jeżeli ząb wystaje ponad dziąsło to da się odbudować - ~150zł ( miałem robione około rok temu i do dziś trzyma )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, nie tylko ty tak masz. Zabieg uzupełniania nie jest tak drogi jak samochód, bez przesady, chyba, że mój przypadek był jakoś szczególny. Na pewno poniżej 5 stów, ale raczej o wiele taniej, nie pamiętam dokładnie po prostu.

Znaczy się, ja posiadam wybity w jedynka trójkąt równoramienny ("Zjadłem zęby na geometrii :P). Oczywiście, nie widać tego, bo mam uzupełnione i wszystko jest cacy, ba, mam takiego fajnego dentystę w okolicy, że jak odpadnie część sztuczna, to mi to naprawia za 5 dych :derp6:.

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że teraz to chyba na springach bede musiał być już całkiem nieuchwytnym celem jak Joy Jones Jr. jak nie chce potem wyjmować koronki/ uzupełnienia razem z ochraniaczem na szczękę.

Tak sobie pomyslałem, może taki złoty jak miał Tyson byłby fajny, lol.

Edytowano przez Full Metal Dashie
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja myślałam, że masz góra 13 lat :facehoof:

Żale się, że czas za szybko leci, minuty mają trwać 100 sekund, a godziny 100 minut! 

I nie ma być mniej godzin tylko dłuższy dzień i noc! 

Chcesz dłuższego dnia lub nocy? Zamieszkaj na Islandii  :aj5:  A skoro wszyscy narzekają na upływający czas to i ja sobie pobiadolę... A co mi tam. Uwaga. 3...2...1... Jestem starym koniem, który na tym forum czuje się dziwnie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...