Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts


- wszystko, co aktualnie tworzę, jest jednym wielkim g*****;

 

Nie od razu Kraków zbudowano, cierpliwości :)

 



- ostatnio próbowałem w końcu przekonać do siebie wybrankę swojego serca. Efekt? "Mam Cię za znajomego". Dlaczego ona musi się zawsze tak pięknie do mnie uśmiechać?;

 

Bo zapewne jest miła, a my faceci to takie dziwne stworzenia że takie pierdołkowate gesty odczytujemy jako wielkie zainteresowanie nami :lol:

Nie ma się co martwić ani nic robić na siłę, nie należy również siedzieć biernie jednak przede wszystkim nic na siłę.

 

 

- sylwestra spędzę samotnie w domu, najlepszy przyjaciel zapewne spędzi go z dziewczyną;

 

Tam zaraz samotnie, rodzinę penie masz ;)

 

 

- ogólnie jestem ponurym typem - pesymista, zwykle milczący, kiedy myślę, przyspieszam tak, że wyglądam, jakbym chciał kogoś zabić (taki charakterystyczny wydłużony krok). Zawsze staram się być dżentelmenem, ale kto na to zwraca uwagę. Która by mnie chciała... ;

 

Pesymista =/= ponury typ, sam jestem pesymistą ( Hmm chociaż raczej realistą, ale na jedno wychodzi :ming: ), mam czasem gorsze dni ale nie oznacza to że jestem ponurakiem, podobnie jest pewnie z Tobą. Starasz się być dżentelmenem? To dobrze, są osoby które na to zwracają uwagę.

 

 

- zacząłem słuchać metalu;

Bo to dobry gatunek muzyczny jest, nie ma co płakać :godpony:

 

 

- nie znam swojego numeru telefonu;

Mam ten sam numer od... hmm czekaj, czekaj... 4 plus 3 plus 3... tak, mam ten sam numer od 10lat i do dziś nie znam go na pamięć. Gdy mam komuś podać swój numer i jest w pobliżu mój kolega to on dyktuje za mnie :ming:

 

 

- w szkole mam wrażenie, że jestem otoczony przez debilów, zapewne sam ty debilem jestem;

 

Pierwsza część zdania - bo to zazwyczaj jest prawda.

Druga część - jakiś czas na forum już jesteś, widzę Twoje posty tu i tam i myślę że nie jesteś.

 

 

 

Ogólnie mój stan dobrze wyraża ta emotikona : :octcry:.

 

Też czasem tak wyglądam, głowa do góry, da się przeżyć :)

 


I do tego mieszkam na zad*piu, więc szanse na znalezienie miłej pegasis maleją do zera.

 

Przecież ta miła pegasis nie musi być z Twojego miejsca zamieszkania ;)

Dla pocieszenia powiem że Ty tylko szukasz pegasis, a ja szukam pegasis która ma podobne zainteresowania do moich...

Chyba prędzej znajdę szczęście w lotto mając 6 w dużym lotku :party: ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo zapewne jest miła, a my faceci to takie dziwne stworzenia że takie pierdołkowate gesty odczytujemy jako wielkie zainteresowanie nami :lol:

Nie ma się co martwić ani nic robić na siłę, nie należy również siedzieć biernie jednak przede wszystkim nic na siłę.

Tam zaraz samotnie, rodzinę penie masz.

Przecież ta miła pegasis nie musi być z Twojego miejsca zamieszkania ;)

Dla pocieszenia powiem że Ty tylko szukasz pegasis, a ja szukam pegasis która ma podobne zainteresowania do moich...

Chyba prędzej znajdę szczęście w lotto mając 6 w dużym lotku :party: ...

Wiesz, to była jedyna dziewczyna, która się do mnie uśmiechała za każdym razem, kiedy spotykaliśmy się wzrokiem.

Samotnie. Rodzice idą na imprezę, a siostra wraca do miasta, gdzie studiuje, by bawić się z przyjaciółmi.

Szukam pegasis, bo zauważyłem, że wszystkie na tym forum w podobnym do mojego wieku są miłe, ładne, nie palą itp. Lecz sam mieszkam w odległości godziny jazdy od najbliższego większego miasta, do którego jeżdżę raz na jakieś 4 miesiące. Ciężko byłoby utrzymać taki związek.

A ty, Eternal, też szukaj zwykłej pegasis, bo jeśli to będzie ta właściwa, to sama zacznie się interesować tym, co lubisz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Samotnie. Rodzice idą na imprezę, a siostra wraca do miasta, gdzie studiuje, by bawić się z przyjaciółmi.

 

Czyli jakby nie patrzeć chata wolna, ready for party :party: ...

"Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" ;)

 


Szukam pegasis, bo zauważyłem, że wszystkie na tym forum w podobnym do mojego wieku są miłe, ładne, nie palą itp. Lecz sam mieszkam w odległości godziny jazdy od najbliższego większego miasta, do którego jeżdżę raz na jakieś 4 miesiące. Ciężko byłoby utrzymać taki związek.

 

Ciężko nie znaczy niemożliwe, poza tym można się postarać aby częściej się widywać. Choć ja na to patrzę z perspektywy osoby pracującej dla której na dodatek podróż na drugi koniec Polski nie jest straszna, nie wiem jak u Ciebie to wygląda.

 


A ty, Eternal, też szukaj zwykłej pegasis, bo jeśli to będzie ta właściwa, to sama zacznie się interesować tym, co lubisz.

 

Zwykłej powiadasz? Może zacznie się interesować tym co ja? Raczej bardzo wątpliwe :rd11:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jakby nie patrzeć chata wolna, ready for party :party: ...

"Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" ;)

Ciężko nie znaczy niemożliwe, poza tym można się postarać aby częściej się widywać. Choć ja na to patrzę z perspektywy osoby pracującej dla której na dodatek podróż na drugi koniec Polski nie jest straszna, nie wiem jak u Ciebie to wygląda.

Zwykłej powiadasz? Może zacznie się interesować tym co ja? Raczej bardzo wątpliwe :rd11:

Ta, może jeszcze sam ze sobą zacznę tańczyć? "Jedyna rzecz, która wychodzi dobrze samotnie to masturbacja".

Bilet na autobus/pociąg kosztuje, a dla mnie kieszonkowe to mgliste marzenie. Jedyne pieniądze zdobywam podczas Bożego Narodzenia, Wielkanocy, urodzin i imienin. Nawet byłbym gotów ponosić te koszty dojazdu, ale sam problem stanowi znalezienie tej pegasis. Zloty zwykle organizowane wtedy, kiedy akurat przyjechać nie mogę, a pewnie i tak żadna z tych, co na nie chodzą, się mną nie zainteresuje. Do tego jak mam taką poderwać? Regularne spotkania grę raczej nie wchodzą.

No to nie wiem, poszukaj żołnierki, jak Ci zwykła nie pasuje :drurrp:.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ostatnio pechowy okres...

Słucham...

MLPFIMFreudianBench_7170.png

 

- komputer wariował tak z netem, że w nic nie dało się grać, a do tego nie przyjmuje "przeszczepu" nowej karty sieciowej, która te wariacje miała ukrócić;

Naprawisz to. Za jednym zamachem spaliłem laptopa oraz iPhone'a do tego straciłem połowę pracy licencjackiej. Jeden z powodów dla których nie zostałem magistrem. To dopiero dołujące.

 

- wszystko, co aktualnie tworzę, jest jednym wielkim g*****;

Urlop od tego co robisz. Pisałem recenzje. Na początku były świetne. Z czasem coraz gorsze. Po miesiącu wróciłem i wena wróciła.

 

- nikt nie chce ze mną zagrać w multisesji;

TO PRZERAŻAJĄCE!!! :wat:

 

- ostatnio próbowałem w końcu przekonać do siebie wybrankę swojego serca. Efekt? "Mam Cię za znajomego". Dlaczego ona musi się zawsze tak pięknie do mnie uśmiechać?;

Życie to "plaża", a nie ma nic gorszego niż "friend zone". Znam to. Olej ją. Znajdzie się inna. Pisze to gość, który jest odrzucany od lat. Bo jak nie wygląd, nieśmiałość to w późniejszym okresie choroby.

 

- sylwestra spędzę samotnie w domu, najlepszy przyjaciel zapewne spędzi go z dziewczyną;

Stary, nie ty jeden. Mnie nikt nigdzie nie zaprasza bo boi się mojej epilepsji.

 

- ogólnie jestem ponurym typem - pesymista, zwykle milczący, kiedy myślę, przyspieszam tak, że wyglądam, jakbym chciał kogoś zabić (taki charakterystyczny wydłużony krok). Zawsze staram się być dżentelmenem, ale kto na to zwraca uwagę. Która by mnie chciała... ;

Z takim podejściem tylko pani psycholog. Serio... też należę, do tych ponurych i nieśmiałych, ale albo to zwalczysz, albo nauczysz się z tym żyć.  :bemused: 

 

- zacząłem słuchać metalu;

No i...?  :rarity5: 

 

- nie znam swojego numeru telefonu;

- Tragedia...  :yHRvV: 

 

- ogólnie wszyscy mają mnie za nerda i kujona;

Może po prostu jesteś "nienormalny?" Czyli - nie pijesz, nie podtrzymujesz ściany klatki żeby nie upadła, nie pijesz, dobrze się uczysz... Co w tym złego? Niech mają. Z czasem role się odwrócą.

 

- w szkole mam wrażenie, że jestem otoczony przez debilów, zapewne sam ty debilem jestem;

"Trochę" to samolubne. A tak... "ten" wiek. Normalka.

 

- mam niskie poczucie wartości, a mają mnie za osobę próżną;

Nie ty jeden. Nie dramatyzować mi tu.  :hmpf: 

 

I inne tego typu bzdety, które każdy z was zignoruje. Ogólnie mój stan dobrze wyraża ta emotikona : :octcry:.

Tak, zignorujemy, wyśmiejemy, zdeptamy i wymieszamy z obornikiem... Standardowa procedura.  :rarirage: 

 

I do tego mieszkam na zad*piu, więc szanse na znalezienie miłej pegasis maleją do zera.

U mnie nie ma żadnego miłośnika MLP. To miasto alkoholików. Przynajmniej raz w miesiącu słyszy się, że ktoś wyciągnął kopyta bo nie wylewał za kołnierz.

Wybacz, ale albo to nieudany trolling, bo jeszcze nikt nie pisał o takich... problemach. Jeśli jednak nie żartujesz, to przepraszam za te wszystkie sarkazmy(?) Może wymienione "problemy" nagromadziły się i sprawiają wrażenie większych niż są w rzeczywistości. Nie mam zamiaru pisać tekstów typu: "inni mają większe problemy niż ty". Ba, mógłbym posłużyć się swoim przypadkiem: dwóch alkoholików w domu, padaczka, bradykardia, brak pracy, "tej jedynej", życie na garnuszku rodziców... Ale co Cię to obchodzi, prawda? Pewnie, że inni czy ja mają problemy, ale to Ty cierpisz, a nie inni. Dla mnie też tak mówili. Nawet osoby z najbliższej rodziny.

Z częścią opisanych problemów się zgodzę, ale brak możliwości gry Cię dołuje? Serio? Rozumiem brak drugiej połówki - to boli, ale gra komputerowa? Słuchanie metalu? Zakładanie z góry, że każdy Cię oleje? W takim razie po kiego czorta w ogóle to pisałeś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta, może jeszcze sam ze sobą zacznę tańczyć? "Jedyna rzecz, która wychodzi dobrze samotnie to masturbacja".

 

The party of one :lol:

Also, pierwsza zasada domówki - jak znajdzie się lokum na imprezę to i imprezowicze się znajdą :x

A jak się nie znajdą to bym coś doradził, jednak ze względu na to że nie wypada propagować picia to zostawię swoje smutne przemyślenia dla siebie :)

 

 

 

pewnie i tak żadna z tych, co na nie chodzą, się mną nie zainteresuje. Do tego jak mam taką poderwać?

 

Złe podejście oraz jak to jak poderwać? Rozmową, masz sprawę ułatwioną bo wspólny temat masz pod nosem - kolorowe osiołki z mlp :lol:

 

 

 

No to nie wiem, poszukaj żołnierki, jak Ci zwykła nie pasuje :drurrp:.

 

Twierdzisz że potrzeba nieustraszonej aby nie uciekła ode mnie? Tak chyba taka jest potrzebna :lol:

Edytowano przez Eternal
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę się wyżalać, bo do tego służy ten temat. Otóż:

Nikt mnie nie lubi. Moje dwie przyjaciółki mnie ignorują. Jedna zaprasza mnie, a potem żałuję, że przyszłam. Często jestem oskarżana o coś, czego nie zrobiłam. Moja nowa przyjaciółka też się mną nie interesuje. Jestem zwyczajnie wykorzystywana: jeśli mojej ,,przyjaciółki'' nie było w szkole, to dzwoni do mnie i pyta się, a w szkole by mi nie pomogła jakby coś się stało. Nie mogę nikomu ufać i nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznę się wyżalać, bo do tego służy ten temat. Otóż:

Nikt mnie nie lubi. Moje dwie przyjaciółki mnie ignorują. Jedna zaprasza mnie, a potem żałuję, że przyszłam. Często jestem oskarżana o coś, czego nie zrobiłam. Moja nowa przyjaciółka też się mną nie interesuje. Jestem zwyczajnie wykorzystywana: jeśli mojej ,,przyjaciółki'' nie było w szkole, to dzwoni do mnie i pyta się, a w szkole by mi nie pomogła jakby coś się stało. Nie mogę nikomu ufać i nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc.

Krótko i treściwie - to nie są przyjaciółki. Z takimi najlepiej wychodzi się na zdjęciu i to w środku bo na zewnątrz  wytną... 

Edytowano przez Triste Cordis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harmony, obawiam się, że nadużywasz słowa "przyjaciółka". Przyjaciel to jest ktoś bliższy i bardziej zaufany niż rodzina, ktoś na kogo prawie zawsze możesz liczyć. Ktoś, kto cię zdradzi dla twojego własnego dobra, jeśli się w czymś zagalopujesz za daleko. I ktoś kto wbija ci na chatę i narzeka, że nie ma jego ulubionych wafelków w spiżarce :lol:. Idź, znajdź prawdziwych przyjaciół. Niekoniecznie w szkole, zapisz się na jakieś "kółka zainteresowań", czy coś w tym guście.

 

Mi za to siadła bateria w ładowarce do laptopa, więc dopóki nie sprawię sobie nowej to jestem skazana na łaskę rodziców. I o Skyrimie na razie mogę zapomnieć :rainbowcry:. A chciałam sobie dla odmiany pograć argoniańskim magiem. Co gorsza mogę się nie wyrobić z robotą i z opowiadaniem na konkurs, bo na kompie rodziców jest jakaś koszmarna klawiatura, na której pisanie czegoś dłuższego, to koszmar.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sabina dziękuję za twój post  :pinkie3:

 

Witam wszystkich tu zgromadzonych ponownie. Teraz sprowadza mnie tutaj mój następny żal, tym razem już nie do ludzi tylko do mnie, a mianowicie szkoła, a bardziej mój wzrost. Strasznie irytują mnie lekcje wychowania fizycznego i niesprawiedliwie ocenianie co do nich. Z każdego ćwiczenia praktycznie, które wykonuje się na ocenę typu; skok w dal, bieganie, siatkówka, skok przez kozła; dostaję słabe stopnie, dwóje. Nie tak że się nie staram, bo ba staram się i to nawet bardzo, bo chciałbym takie ćwiczenie wykonać przecież lepiej, ale dlaczego do każdego nie podchodzi się indywidualnie i go tak nie ocenia za zaangażowanie chociażby. Ja naprzykład nie dam radę wykonywać perfekcyjnie niektórych ćwiczeń, bo niestety ale nie posiadłem jakiegoś hiper wzrostu, albo siły. Nie nie jestem gruby, ani wychudzony, BMI mam normalne, no ale dlaczego nie można podchodzić do każdego indywidualnie oceniając go? Bo ktoś urodził się już taki że nic nie musi robić i ma same szóstki z tego przedmiotu, a ja urodziłem się po to chyba by zdobywać same dwóje. I nie mówcie mi że można wyćwiczyć, bo nie, w niektórych ćwiczeniach nie można, no chyba że mnie rozciągnie ktoś jak na tortuach średniowiecznych, żebym był wyższy. Jak tu grać w siatkę przykładowo gdzie nawet nie da się wyskoczyć by dobrze odbić piłkę, a nie tylko lekko podać drużynie przeciwnej? No jak tu mam grać w to posiadając 1,66 wzrostu. Rozumiem gdyby lekcje były prowadzone 50% piłka nożna 50% siatka, a nie 90% siatka 10% piłka nożna. Akurat w nogę to jestem dobry, ale we wszystko inne to śmiech na sali, gdzie inni potrafią osiągnąć wynik 2 razy lepszy, co jest dla mnie strasznie dołujące. Ciesze się że jeszcze półtora roku tego głupiego przedmiotu i już więcej go nie zobaczę. Rozumiem też że trzeba się ruszać, bo fajnie sobie dla zdrowia pobiegać w wakacje, pojedzić na rowerze. No to by było na tyle  :rarityexcited:

 

Trafiłeś akurat na złego nauczyciela. Ja dla porównania z WFu zawsze byłem ciapa, jednakże miałem WFistów wyrozumiałych, więc wiedząc, że mam za słaby organizm np. do podciągania się na drążku dawali ocenę 4 nawet jeśli choć raz udało mi się podwyższyć, dla motywacji i nie wywoływania kompleksów. 

Gorzej, że za to mi się obrywało od kolegów zazdrosnych, że ci dla dobrych ocen muszą się bardziej starać  :TaTds:

 

Ja mam ostatnio pechowy okres...
- ostatnio próbowałem w końcu przekonać do siebie wybrankę swojego serca. Efekt? "Mam Cię za znajomego". Dlaczego ona musi się zawsze tak pięknie do mnie uśmiechać?;

 

[...] 

- mam niskie poczucie wartości, a mają mnie za osobę próżną;

[...]

I do tego mieszkam na zad*piu, więc szanse na znalezienie miłej pegasis maleją do zera.

 

Uśmiechać się może, bo skoro ma cię za znajomego, to może cię lubić. A lubienie =/= szansa na związek. 

Też trzeba sobie jedno uświadomić. Dziewczyna nie szuka pierdoły na chłopaka. Jej chłopak ma być mężczyzną, nie użalającą się nad sobą ciapą. Dla dziewczyny to ty masz być oparciem - w niektórych związkach nawet "ojcem wychowującym" - nie ona dla ciebie. 

 

W ogóle bawi mnie to idealizowanie pegasis... ja ze swojej byłej zrobiłem pegasis, wciągnąłem do fandomu i przyszło mi za to słono zapłacić. Teraz już mam nauczkę, by w przyszłości ukrywać przed fandomem z kim się jest w związku. 

Kumpla dziewczyna - też pegasis - zostawiła dla innego Bronego, który ją odbił. 

Nie wspominając już o tym, że wiele pegasis to po prostu nieogarnięte małolaty i rzadko kiedy trafi się taka, co naprawdę ma równo poukładane w głowie.

 

Pegasis to człowiek jak każdy inny. Idealizujecie je tylko z jednego powodu - bo też ma zainteresowanie w kucykach, więc szanse na odtrącenie was przez nie są dużo mniejsze. 

 

 

- ogólnie jestem ponurym typem - pesymista, zwykle milczący, kiedy myślę, przyspieszam tak, że wyglądam, jakbym chciał kogoś zabić (taki charakterystyczny wydłużony krok). Zawsze staram się być dżentelmenem, ale kto na to zwraca uwagę. Która by mnie chciała... ;

 

Ludzie mają tendencję do szybszego zauważania negatywnych cech, niż dobrych, bo są na nie wyczuleni. Czy o mnie na studiach ktoś powie, że jestem miły, pomocny i często lubię się śmiać w towarzystwie? Nie, prędzej powiedzą, że jestem samotnikiem, ponurakiem, bo siedzi sam z tyłu albo z boku grupy, na uczelnię przychodzi i z niej wraca sam ze słuchawkami w uszach, a imprezy u siebie żadnej nie zrobił. Bo co z tego, że nie ma warunków? Nie zrobił i już. 

To się nazywa życie. 

 

 

- sylwestra spędzę samotnie w domu, najlepszy przyjaciel zapewne spędzi go z dziewczyną;

 

Czasem z inicjatywą trzeba wyjść samemu, a nie czekać, aż ktoś ciebie zaprosi. 

Edytowano przez Linds
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generałek, problemy typowego polskiego bronego ;) (z paroma wyjątkami typu nr telefonu). Młody jesteś, może na studia gdzieś wyjedziesz. I nie szukaj koniecznie pegasis, bo to bez sensu.

 

Ja się pożalę, że dostałem grypy żołądkowej, czy innego syfu. Poprzedniej nocy myślałem, że zejdę z tego świata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Generałek, problemy typowego polskiego bronego ;)

 

Ciekawa sprawa, nietypowy fandom ze standaryzacją problemów :D

 


Ja się pożalę, że dostałem grypy żołądkowej, czy innego syfu. Poprzedniej nocy myślałem, że zejdę z tego świata.

 

Łącze się w bólu, na święta u mnie eksperymentowano z chili... dobrze się jadło ale potem umierałem :despair:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem typowym leniem, nie umiem robić nic ciekawego, ba czasem nawet zawalam proste rzeczy domowe itp ;_; Nie mam talentu, a w moich zainteresowaniach jestem pewnie gorszy od ludzi, którzy tym się nie interesują, życie ;_:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z powodu braku czasu + wyjazd do rodziny, odpisuje dopiero teraz.

 


Talar, czym ty się przejmujesz? Jak ktoś obnosi się z clopami, to niech on się za to wstydzi. Jak pali/pije, to on poniesie tego skutki. Jeżeli ludzie wokół Ciebie się degenerują, to Ty na ich tle stajesz się lepszy (dla normalnych, godnych uwagi ludzi). Jak tracisz w oczach debili, to żadna strata.
 
Dzięki. Jeśli chodzi o tą szkołę, to zdaje sobie sprawę z tego, iż na tle tej klasy lepiej się prezentuje, lecz mnie po prostu smuci fakt, iż mam takich ludzi w klasie i muszę kisić się z nimi przez te 3 lata (choć i tak dużo z nich wypadnie). Inne klasy są spoko i tylko moja jest taka obskurna.
 
 

Cóż, ze mną chyba nigdy nie gadałeś, ja z Tobą również, jednak widziałem niejeden Twój post na temat clopów i nie tylko, wiec wysunąłem takie właśnie obserwacje, iż jesteś "hejterem", a "agresja" jaką umieszczasz w tych wypowiedziach, tylko mnie w tym utwierdzała. Bo napisać, że "nie lubię clopów", mnie nie rusza, ja nie lubię gore i git, ale czytając Twoje wypowiedzi można je odebrać nie za wyrażanie swojego zdania, a za "ostrą krytykę"... Ja na przykład jestem wielkim fanem clopów i nie jestem jedyny na forum i rzucanie obraźliwymi słowami, na coś co tak lubię, może też godzić Talar w fanów. Krytykować możesz, bo to wolny kraj, ale takie słowa dobierasz, że możesz rykoszetem obrazić też ludzi, którzy ten rodzaj "sztuki" lubią.
Kiedyś moje posty były o wiele bardziej agresywne i wyzywałem w nich wszystkich, którzy mają coś z wym wspólnego. Teraz uważam, że każdy lubi co chce, nawet jeśli mówimy o czymś takim. Zresztą, sam opis clopów był teraz o wiele łagodniejszy, niż to, co wcześniej o tym pisałem. Rozumiem też twoje ostatnie zdania. Wiele razy miałem tak, iż ja coś bardzo lubię, a inna osoba bardzo ostro to krytykuje. Nieprzyjemne jest to uczucie, dlatego też staram się po prostu mówić, że czegoś nie lubię bez użycia agresji, jednak są wyjątki. Postanowiłem, że nie mam prawa ostro czegoś krytykować, jeśli owa rzecz "nie zachodzi" o moralności człowieka. Sam sobie ustaliłem taką zasadę i kieruje się nią, przez co o ile nie krytykuje w ostry sposób jakiś filmów, muzyki itd, to właśnie clopy mam prawo krytykować, iż.... "takie" obrazki z udziałem postaci z bajki jest.... niemoralne, zwłaszcza, iż są to konie. Jest to moje wytyczenie ścieżki moralności, której nikomu nie zarzucam. Każdy może sobie myśleć o tym co chce, w tym również ja.

 


Co do "budy", to mamy TE SAME zdanie, bo też raczej robiłem za popychadło, bo zawsze siedziałem z bratem bliźniakiem w pierwszej ławce, obok nauczyciela. Bo nie piłem alkoholu i nie paliłem, bo nie chciałem chodzić na wagary, itd. Dlatego w KAŻDEJ szkole zazwyczaj nie kolegowałem się z 90% ludzi z klasy, tylko z paroma osobami. Wiec co do wszelakich "używek", to i ja, jak i Ty jestem na "nie" i nie palę do dzisiaj, a alkohol pijam tylko na święta, (np wczoraj) i to w małych ilościach.

http://pl.memgenerator.pl/mem-image/tak-trzymac-pl-ffffff-1

 


No jeśli idzie o przeklinanie, to ja przeklinam BARDZO dużo, ale tylko między znajomymi, którzy przywykli już do tego, na forum nie przeklinam wcale np...

Ja przeklinam, jak jestem wściekły, bądź gdy chce podkreślić lub zaakcentować coś w zdaniu. Tak, to raczej rzadko padają bluzki z moich ust; wolę używać bogatego słownictw, które zastępuje przekleństwa. Jednak nie powiem, iż przeklinanie jest czymś zły. O ile występuje w małych ilościach, to jest git. Niektóre zresztą słowa użyte w odpowiednim momencie może być bardzo śmieszne. Jednak jak ktoś tak ciągle klnie, bez powodu, bo żadnych innych słów nie zna, to jest to już głupie i olewam takie osoby ciepłym moczem.

 


Ta, tego typu "kozaków i cwaniaczków" też nie lubię, mądrzy w ry..u, bo są koledzy i widownia, szpanują byłe bzdetom by zaimponować dziewczynie, czy przygłupiemu koledze, poziom żartu niekiedy jest tak głęboki, że o Titanica uderza...

http://www.hondagrom.net/forums/attachments/2286d1377783306-almost-had-heart-attack-i_know_that_feel_bro_by_rober_raik-d4cxn5a.png

 

 

Jeszcze dopowiem o tych clopach coś. O ile takie obrazki, gdzie gołym okiem było widać narządy rozrodcze oraz były pokazane sceny seksu, to takie arty widziałem może kilka razy i były one dla mnie bardzo brzydkie. Takie... agresywne i ohydne... W ogóle, klacze z dwumetrowym "przyrodzeniem" oraz pełno białej mazi dookoła... po prostu FUJ! Jednak, o wiele częściej, przeglądając deviantarta mogę natknąć się na obrazki typu saucy, bądź takie wpół-saucy (nie, że specjalnie). Powiem tyle, że tworzenie kucyków seksownymi jest... nieładne i nie powinno mieć racji bytu. Ostatnio w dziale o Twiligth wstawiłeś arty + 18, których żałuje, że zobaczyłem (głupi ja), lecz tutaj oddziałuje coś innego. Tworzenie kucyków w takich pozach i z takimi minami jest bebe, co powoduje u mnie wściekłość, lecz przed tym pojawia się coś innego. Wpierw łapie mnie jakiś takie dziwne uczucie w brzuchu, którego nie doświadczam nigdy indziej. Nie wiem, co to jest za uczucie; nie potrafię go opisać. Na pewno nie jest ono spowodowane... eeee... wiecie czym, gdyż jak zobaczę normalną dziewczynę w takiej pozie czy cuś, to takiego uczucia niema. Nienawidzę tego uczucia, a ta nienawiść łączy się z nielubieniem tych obrazków, przez co moje zdanie o tym jest aż tak krytyczne. Sam próbowałem zwalczyć to uczucie w brzuchu; ignorować je bądź próbowałem sprawić, aby zniknęło, lecz moje starania były bezowocne.Gdy np. zobaczę gore, to pojawia się tylko to nie lubienie tego stylu, lecz żadnych uczuć (poza obrzydzeniem) niema. Najgorsze jest to, ze to głupie uczucie pojawia się także, gdy zobaczę coś takiego jak to: http://nanyjfreak.deviantart.com/art/My-dear-Applejack-421227828 bądź http://nanyjfreak.deviantart.com/art/Merry-Christmas-MLP-420019907. Jest co prawda mniejsze, to i tak jest, przez co nawet takich obrazków nie lubię.

 

Nie wiem, co mam w tej sytuacji zrobić. To głupie uczucie może utrzymywać się nawet kilka dni, a wraz z nim pamięć o tym obrazku, którego wolałbym nie zapamiętywać. Oczywiście staram się po prostu nie oglądać takich rzeczy, lecz moim ulubionym aspektem tego fandomu są arty, które lubię przeglądać, a tam niestety łatwo się natknąć na coś takiego. Zresztą, ja pamiętam niektóre takie saucy, które widziałem może pół roku temu... Powiem tylko, że przeklinanie tych obrazków na głos, wściekłość z ich powodu oraz pisanie o tym (jak robię to teraz) pomaga mi zmniejszyć to głupie uczucie, bądź całkowicie się go pozbyć na jakiś czas. Gdyby nie one, to bym podchodził do tego wszystkiego i wiele bardziej spokojnie. Mam nadzieje, że ktoś mnie zrozumie, a nie, wyśmieje.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urlop od tego co robisz. Pisałem recenzje. Na początku były świetne. Z czasem coraz gorsze. Po miesiącu wróciłem i wena wróciła.

Dobry pomysł.

Wybacz, ale albo to nieudany trolling, bo jeszcze nikt nie pisał o takich... problemach. Jeśli jednak nie żartujesz, to przepraszam za te wszystkie sarkazmy(?) Może wymienione "problemy" nagromadziły się i sprawiają wrażenie większych niż są w rzeczywistości. Nie mam zamiaru pisać tekstów typu: "inni mają większe problemy niż ty". Ba, mógłbym posłużyć się swoim przypadkiem: dwóch alkoholików w domu, padaczka, bradykardia, brak pracy, "tej jedynej", życie na garnuszku rodziców... Ale co Cię to obchodzi, prawda? Pewnie, że inni czy ja mają problemy, ale to Ty cierpisz, a nie inni. Dla mnie też tak mówili. Nawet osoby z najbliższej rodziny.
Właśnie to się wszystko nagromadziło. Niemal każdy z tych problemów to pikuś, ale wszystkie uderzyły we mnie w tm samym czasie, co mnie zdołowało.
 
Nie twierdzę, że moje problemy są ważniejsze od czyiś. Jedną z niewielu rzeczy, z których jestem dumny, to moja altruistyczna natura. Lecz każdy potrzebuje czasem się wyżalić, niestety nawet ja. Napisałem to tylko po to, żeby to z siebie wyrzucić. Nie zrobiłem tego po to, by mi ludzie współczuli, bo są osoby, które mają gorzej ode mnie.
 

 

Z częścią opisanych problemów się zgodzę, ale brak możliwości gry Cię dołuje? Serio? Rozumiem brak drugiej połówki - to boli, ale gra komputerowa? Słuchanie metalu? Zakładanie z góry, że każdy Cię oleje? W takim razie po kiego czorta w ogóle to pisałeś?

1. Jestem uzależniony od komputera, już o tym kiedyś pisałem. Staram się z tym walczyć. Plus, granie to czasem jedyny sposób dla mnie na to, by porozmawiać i pośmiać się z kimś, kto mnie rozumie (zwykłem grać tylko ze znajomymi, również z forum).

2. Nie lubię subkultury metalowców, to dlatego.

3. Mam niska samoocenę, to dlatego. A może dlatego, że jestem życiową ciotą.

 

 

Pegasis to człowiek jak każdy inny. Idealizujecie je tylko z jednego powodu - bo też ma zainteresowanie w kucykach, więc szanse na odtrącenie was przez nie są dużo mniejsze.

Przyznaję, to główny powód.

 

 

Czasem z inicjatywą trzeba wyjść samemu, a nie czekać, aż ktoś ciebie zaprosi.

Pytanie, do kogo? Mój najlepszy przyjaciel odmówił, a reszta znajomych, z którymi umiem się zabawić, jest rozrzucona po całej Polsce. Sam do nikogo z dalszych stron pojechać nie mogę, ani nikogo z daleka zaprosić. Powód - rodzice, którzy uznają tylko przyjaźń tylko wtedy, kiedy spotykam się z tą osobą regularnie. A nie jestem na tyle blisko z żadną osobą z okolicy, że zaprosiłbym ją do swojego domu na sylwestra.

 

 

Twierdzisz że potrzeba nieustraszonej aby nie uciekła ode mnie? Tak chyba taka jest potrzebna :lol:

Myślałem, że chodzi Ci o airsoft :drurrp:.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Najgorsze jest to, ze to głupie uczucie pojawia się także, gdy zobaczę coś takiego jak

No ja akurat UWIELBIAM taką sztukę, ale jest jedna zasada, jeśli ktoś nie lubi np Picassa, to nie znaczy, że obrazy jego są do kitu i odwrotnie, jeśli ktoś coś lubi, nie musi to znaczyć, że to jest cudo, wszystko zależy od gustu i upodobania i tak jest ze wszystkim, nawet z potrawami, muzyką, ludźmi, wszystkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja akurat UWIELBIAM taką sztukę, ale jest jedna zasada, jeśli ktoś nie lubi np Picassa, to nie znaczy, że obrazy jego są do kitu i odwrotnie, jeśli ktoś coś lubi, nie musi to znaczyć, że to jest cudo, wszystko zależy od gustu i upodobania i tak jest ze wszystkim, nawet z potrawami, muzyką, ludźmi, wszystkim.

 

Powiem tyle, że ja chciałbym, abym był obojętny do takich obrazków. Chciałbym, że po zobaczeniu czegoś takiego skrzywiłbym się, mówiąc "ych" i poszedłbym dalej, całkowicie zapominając o tym, co właśnie zobaczyłem. Wiele razy próbowałem tak zrobić, lecz zawsze pojawiało się to głupie uczucie, które utrwalało mi ten obraz w pamięci. Ja tego nie chce, lecz zwalczyć tego nie umiem.

Wiesz, co mnie jeszcze w tym denerwuje? Zawsze mówiłem, że kucyki to nie są stworzenia, które powinny wyglądać seksownie, gdyż co to ma być!? Konik z bajki ma wyglądać seksowne dla człowieka? Nonsens! Jednak, no niestety, ich twórcy potrafią zrobić, żeby były... Nie chce, aby były one takie, lecz takie są, i właśnie dlatego też tego nie lubię. Mam nadzieje, że nikt mi zaraz nie zarzuci, że jestem hipokrytą. Byłbym nim, gdyby oglądał te arty dla przyjemności, hejtując je przy okazji. Ja po prostu twierdze, iż te arty nie powinny być takie, lecz tak są.

 

Jednak wciąż pozostaje sprawa tego dziwnego uczucia w brzuchu, którego nie potrafię określić. Ktoś może wie, co to za uczucie i jak się go pozbyć? Byłbym wdzięczny za pomoc. Gdybym się go pozbył, nie miał bym już tak krytycznego zdania o tym wszystkim, co wcale nie oznacza, że jakoś to polubię. Wciąż będę wrogiem tych artów, lecz przynajmniej pozbędę się nieprzyjemnego uczucia związanego z tymi artami, dzięki czemu nie będę tyle o tym myślał oraz uznam to za kolejną rzecz, której po prostu nie będę lubić, jak np. grejpfrutów, lecz trochę bardziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to obrzydzenie? Ja swoje uczucie w brzuchu tak identyfikuję, a walczę z nim po prostu zawzięcie unikając artów o tematyce choćby podtekstowej, jeżeli ów podtekst jest zauważalny na drugi rzut oka (na trzeci już nie, tak głęboko nie patrzę). Niestety w żaden inny sposób przy swoim zasobie doświadczeń nie mogę ci pomóc, choć może i bym chciał.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to obrzydzenie? Ja swoje uczucie w brzuchu tak identyfikuję, a walczę z nim po prostu zawzięcie unikając artów o tematyce choćby podtekstowej, jeżeli ów podtekst jest zauważalny na drugi rzut oka (na trzeci już nie, tak głęboko nie patrzę). Niestety w żaden inny sposób przy swoim zasobie doświadczeń nie mogę ci pomóc, choć może i bym chciał.

 

Nie, to nie obrzydzenie. Obrzydzenie czuje, gdy zobaczę gore, lecz wtedy po prostu wychodzę i zapominam o tej abominacji po paru sekundach. Sam też nie lubię nawet podtekstów seksualnych czy innych takich cośów i unikam ich jak ognia, lecz trudno nie natknąć się na jakiś saucy, gdy się jest wielkim fanem "normalnych" fan-artów. 

Jedna i tak dziękuje, że chciałeś udzielić pomocy. Wspieranie mnie także pomaga mi poczuć się lepiej :) Dziękuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, co mnie jeszcze w tym denerwuje? Zawsze mówiłem, że kucyki to nie są stworzenia, które powinny wyglądać seksownie, gdyż co to ma być!? Konik z bajki ma wyglądać seksowne dla człowieka? Nonsens! Jednak, no niestety, ich twórcy potrafią zrobić, żeby były... Nie chce, aby były one takie, lecz takie są, i właśnie dlatego też tego nie lubię.

Cóż ja tego "uczucia" nie mam, dlaczego? Ponieważ widziałem podobne arty z postaciami z innych bajek, np looney tunes, (wiadomo Bugs i Lola), Król Lew, Roobin Hood (ta wersja ze zwierzętami), Geronimo Stillton, a to tylko bajki ze zwierzętami, bo są też arty tego typu z dziewczynami z różnych bajek, jak np Ben 10, Scooby - Doo i inne, więc zasadniczo nie tylko kucyki "przerabiają", bo i inne bajki też, dlatego mnie to nie irytuje tak już...

Edytowano przez BRONIESiPEGASIS
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż ja tego "uczucia" nie mam, dlaczego? Ponieważ widziałem podobne arty z postaciami z innych bajek, np looney tunes, (wiadomo Bugs i Lola), Król Lew, Roobin Hood (ta wersja ze zwierzętami), Geronimo Stillton, a to tylko bajki ze zwierzętami, bo są też arty tego typu z dziewczynami z różnych bajek, jak np Ben 10, Scooby - Doo i inne, więc zasadniczo nie tylko kucyki "przerabiają", bo i inne bajki też, dlatego mnie to nie irytuje tak już...

Parę razy natknąłem się na takie dziwy (wciąż nie mam pojęcia, co sobie myślą ludzie, tworząc jakieś porno-przeróbki innych bajek) jednak tego uczucia nie miałem. Po prostu olałem to szczochem prostym i tyle. Tylko takie "kucykowe" twory na mnie tak działają. Być może to dlatego, iż cenie sobie ten serial ponad wiele innych rzeczy? A może to co innego? Hmmmm... Co ja mam teraz zrobić?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Lecz sam mieszkam w odległości godziny jazdy od najbliższego większego miasta, do którego jeżdżę raz na jakieś 4 miesiące. Ciężko byłoby utrzymać taki związek.

Jakoś od ponad 2 lat utrzymuję świetny transatlantycki związek z innym bronym i jest dobrze. Jak się kocha, to odległość nie ma znaczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś od ponad 2 lat utrzymuję świetny transatlantycki związek z innym bronym i jest dobrze. Jak się kocha, to odległość nie ma znaczenia.

 

Związek dzielący oceany!

To nie jest związek.

Nie ma tej bliskości, nie widujesz tej osoby często, chyba, że przez kamerkę, na monitorze. 

Plus skąd ta pewność, że druga połowa ciebie tam nie zdradza?

Oczywiście zaraz będzie wielka przemowa na rzecz zaufania.

Jednakże zaufanie często prowadzi donikąd. 

Jak to mówią, jeśli umiesz liczyć, licz na siebie. 

Byłem w kilku związkach na odległość. Dużo mniejszych, bo ograniczający się do Polski. I za każdym razem nie wychodziło chociażby ze względu na brak spotkań. W końcu drugą połowę odbierał ktoś, kto mieszkał blisko niej.

 

Związek na odległość? Prędzej przyjaźń na odległość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że twoje związki nie wypaliły, nie znaczy, że mój jest taki sam. Dużo dla mnie znaczy, więc nie obrażaj go i nie próbuj psuć mi szczęścia tylko dlatego, że sam zostałeś poszkodowany. Jak się nie uda, to proszę bardzo- ale tylko wtedy.

A co do zaufania, to owszem gadka będzie, bo słyszę to od każdego i za każdym razem brzmi to równie głupio. Jak ktoś ma zdradzać, to zrobi to nie ważne czy będzie blisko czy daleko, bo albo ty mu nie pasujesz, albo on jest po prostu mendą. Nie widzę w tym nic złego, bo w ten sposób tylko szybciej wyda się, kto jest naprawdę lojalny i komu zależy, a komu nie i już.

Poza tym o wiele wyżej cenię sobie relację opartą w 90% na ciekawej i szczerej rozmowie niż tylko na bliskości fizycznej. Jak ktoś nie może wytrzymać bo go świerzbi między nogami, to niech spada z powrotem do gimnazjum.

Edytowano przez Burning Question
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...