Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

14 godziny temu Wujek Tadek napisał:

 

Właśnie rozmawiasz i wyżalasz się, więc nie możesz mówić, że jesteś z tym sama. Taka forma czasem nawet lepsza niż rozmowa z ludźmi w "realu" (szczególnie na tym forum, dobrze trafiłaś). Ćpanie to nienajlepsze rozwiązanie, jeszcze bardziej wszystko pogorszy, a popełnienie samobójstwa? Jeśli jesteś wierząca, to w większości przypadków los samobójców po śmierci nie jest najlepszy, a jeśli nie jesteś wierząca, to skąd wiesz, że po śmierci nie spotka Cię coś jeszcze gorszego? Poza tym jest to proste, rzekome rozwiązanie problemów, a życie z założenia nie powinno takie być. Chyba większość ludzi ma w życiu taki okres jak Ty, nie zawsze tak poważny, ale jednak. Według mnie po prostu brakuje Ci jakiegoś celu, pasji, zainteresowania. To przychodzi z czasem, może nawet masz już coś takiego, ale po prostu tego nie dostrzegasz. Przede wszystkim nie próbuj niczego na siłę i pamiętaj, że nie wiesz co przyniesie Ci przyszłość i nie warto sobie tej wiedzy odbierać.

 

 

Ukryta zawartość

 

 

 

 

Nieufność w stosunku do innych ludzi jest całkowicie normalna, bardzo często rzeczywiście są dwulicowi i okropni. Zbyt bardzo się nimi przejmujesz, a zbyt długi brak prób rozwiązywania problemów może spowodować, że staniesz się taka sama jak Twoi rodzice. Możesz spróbować trochę poważniej porozmawiać z matką, a jak to nic nie da, to przestań się tak bardzo nią przejmować, ale mimo wszystko pamiętaj, że to jej dom. Powiedziałaś, że rodzice nigdy nie pytali się "co u ciebie", ale samo pytanie o szkołę oznacza, że nie mają Cię gdzieś. Uważali, że szkoła jest bardzo ważna i przejmowali się Twoją przyszłością. W sprawie nadopiekuńczości potrzeba tylko trochę więcej pewności siebie, musisz pokazać im, że nie potrzebujesz takiej opieki. Wykorzystaj swoje zainteresowanie informatyką lub motoryzacją i za jego pomocą zarób pieniądze.

 

Pasja jest tylko Twoja i nie powinnaś się przejmować opinią innych na jej temat. Z autopsji wiem, że nie ma nawet sensu podejmowania prób wytłumaczenia jej przed rodziną. Nie zmarnuj tego, że ją posiadasz, bo po jakimś czasie może się wypalić i wpadniesz w nieskończoną pętlę "byle do piątku".

 

Niestety nie wiem co jeszcze mógłbym powiedzieć, bo różnica wieku między nami jest trochę duża, więc być może ja widzę wszystko trochę inaczej.

Niby bardzo często tacy są tylko, że przez to trudno mi jest się przekonać o tym, że można poznać też i ludzi z dobrej strony. Ja wiem o tym, że większość taka jest. Tylko jak mam zawierać jakieś relacje, gdy od razu mi się wydaje, że ludzie są dwulicowi. Ciągle to słyszałam od rodziców. Owszem szkoła jest ważna tylko, że uczucia dziecka też się liczą.

Dlatego chce iść na terapię, bo zdaje sobie sprawę, że sama nie dam sobie z tym rady. Zwłaszcza, że czasem mi ciężko, bo nie mam w nikim psychicznego oparcia. Do tego chce się wyrwać z toksycznego środowiska. Terapia terapią, ale jeżeli się nie wyprowadzę to mi to nie pomoże.

Edytowano przez Serena
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie są dwulicowi. Takie przekonanie nie jest kwestią wychowania. Jak to mówią Japończycy, ludzie mają trzy twarze - jedną pokazują światu, drugą tylko rodzinie i przyjaciołom, trzeciej nikomu. W każdej sytuacji i wśród innych ludzi ludzie zachowują się inaczej. Ale to, że są dwu- czy trójlicowi, nie znaczy od razu, że wszyscy będą cię obgadywać albo czekać na szansę, by wbić ci nóż czy co innego w plecy czy gdzieś niżej. Znakomita większość będzie cię miała w głębokim poważaniu. Jeśli chcesz sprawić, żeby nieliczne jednostki zaczęły wobec ciebie żywić głębsze pozytywne uczucia, to musisz włożyć w to trochę wysiłku. Tak samo działa to w drugą stronę, ale żeby kogoś do siebie zrazić, zapewne często wystarczy być, nie trzeba robić specjalnie nic. W sumie nie wiem, bo poza tym forum nigdy nie miałem wroga, a w sumie już nie pamiętam, kiedy wszyscy mnie znienawidzili/zaczęli gardzić, więc nie jestem ekspertem, jeśli chodzi o teorię zrażania do siebie ludzi. :derp6: 

 

Psychologowie nie są warci powietrza, którym oddychają, a już na pewno nie kasy, którą ciągną od ludzi - co najwyżej mogą być warci kopa w zad. Zacznij myśleć nad sobą, naprawdę myśleć, a wyjdziesz na tym sto razy lepiej, niż słuchając jakiegoś pajaca, któremu wydaje się, że pozjadał wszystkie rozumy i potrafi powiedzieć innemu człowiekowi, co robi źle i jak ma to naprawić. Nie potrafi. Ty już zresztą wiesz, co musisz zrobić, żeby się wyciągnąć z dołka - wyprowadzić z domu. To jest pierwszy krok, od którego może się zacząć podróż tysiąca mil. :wow: Piszę z własnego doświadczenia. Ja osobiście nie mam pojęcia, gdzie bym teraz był, gdybym rok temu nie wyprowadził się z domu. I naprawdę wolę nie wiedzieć - wiem tyle, że to było najlepsze posunięcie w moim życiu. Otocz się ludźmi, z którymi dzielisz zainteresowania - nawet niekoniecznie od razu w realu, na pewno jest wiele forów o motoryzacji, tam spróbuj. Dalej samo pójdzie. Przestań się przejmować, co myślą o tobie inni - liczysz się ty i tylko ty. I to nie znaczy, że masz skakać po głowach innych ludzi, by piąć się w górę, znaczy to tylko tyle, że inni ludzie nie są warci, by się nimi przejmować. W celu utwierdzenia się w tym przekonaniu polecam poczytać Nietzschego, może niekoniecznie akceptując jego proto-nazistowskie tezy, ale już te o egoizmie jak najbardziej można. :derp6: 

 

No, więc tego. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Anex1234 napisał:

Byłam w Saturnie i kupiłam sobie fajna rzecz. Byłam szczęśliwa. Moja młodsza siostra zaciągnęła mnie i tatę do Empika. Okazało się że kiedyś tam było spotkanie z moim ulubionym pisarzem. Rozpłakałam się T-T :'(

Nie martw się na pewno go jeszcze zaproszą kiedyś nic straconego Co zaś do mojej beznadziejnej osoby mam dosłownie już mętlik mentalny w głowie z jednej strony rodzina chcę bym miał własne zdanie i był szczery a z 2 zachowuje się odwrotnie do tego co mówi(dziś przy obiedzie tata powiedział, zebym swoje zdanie zatrzymał dla siebie, podczas gdy zwykle mówi bym nie bał się go wyrażać), Kolejny problem to cóż insynuacje, że zrobiłem coś czego jestem pewien że nie uczerniłem i próba zrobienia ze mnie czuba przez wmówienie że to jednak zrobiłem również gsy widać że mam problemy z czymś rodzina czeka aż poproszę o pomoc i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie jedno ale, że w konstrukcji zdania musi się w odpowiednim miejscu w zdaniu pojawi słowo kluczyk na P, D lub P co zaczyna mnie wkurzać, bo wymusza na mnie zachowania wręcz mechaniczne i powoduje że te słowa stoją mi ością w gardle a sami raczej rozkazują nie proszą bym daną rzecz zrobił - ma być i bez dyskusji a nie to uważaj, bo <tutaj wstaw karę>. Jeszcze rodzina ostatnio uważa mnie za buntownika, choć tak naprawdę w porównaniu do mojego best frienda Velona to jestem pacyfistą, ale to dla nich bez znaczenia bo dają mi odczuć że jestem najgorszy na świecie choć kłamią że tak nie jest, To wszytko pozbawia mnie sił witalnych radości życia najgorsze że proba oblania tego moczem tylko pogarsza bardziej sytuacje bo doklejane mi są kolejne etykietki, a ja zaczynam się zastanawiać czy coś mi nie palnęło w makówkę czy to świat stanął na głowie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłam dzisiaj na warsztatach organizowanych przez urząd pracy. Dużo się dowiedziałam i skorzystałam. Zadowolona jestem z tych warsztatów.

Przyjechała dziewczyna mojego brata i mi opowiada co w pracy. Myślę sobie g****no mnie to obchodzi. Jestem jedyną bezrobotną czuje się gorsza, bo nie mam pracy, a oni mnie dobijają tymi opowieściami co w pracy mają.

Czy oni nie zdają sobie sprawy, że mnie to naprawdę nie obchodzi. Mam inne zmartwienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28.07.2016 at 23:16 Anex1234 napisał:

Byłam w Saturnie i kupiłam sobie fajna rzecz. Byłam szczęśliwa. Moja młodsza siostra zaciągnęła mnie i tatę do Empika. Okazało się że kiedyś tam było spotkanie z moim ulubionym pisarzem. Rozpłakałam się T-T :'(

Znam ten ból :sadsmile: Swego czasu byłem w Białymstoku (poniedziałek). Idę z matulą ulicą, a tam plakat: "Da Hool (DJ) w klubie bla bla bla". Pierwsza reakcja - :soawesome: Sprawdzam datę... sobota :rapidash2: Do dziś mam wyrzuty sumienia. A w czwartek sprawdzałem oferty pracy. Dlaczego nie sprawdziłem ogłoszeń o imprezy? 

A mógłbym (prawdopodobnie) usłyszeć na żywo to: (prawdziwe techno, a nie jakieś obecne "plumkanie")

Spoiler

 

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio mam jednocześnie dość ludzi, wkurzają mnie niektóre osoby. Chociaz w sumie to tylko jedna. A jednocześnie chce mieć więcej kontaktu z innymi. Chciałabym się poczuć bardziej zauważalna i ważna dla innych, ale chyba jednak jestem za bardzo ,,nie do ludzi''. Albo to też przez to, że boję sie sama odezwać. Chyba jeszcze nigdy  nie zaczełam sama znajomosci. Ogolnie boję sie  ludzi.

 

Ogolnie mnie dobija to, że nie mam swojego hobby. Tzn. niby rysuje ale to w sumie wszystko. Mam zainteresowania ale brak mi pasji, czegoś nowego. Jestem znudzona rutyną ale nie wiem jak zmienic swoje zycie albo w jaki sposob znalesć coś co pokocham i cos w czym bede dobra. Chciałabym miec pasję i poczuć, że to jest warte aby dalej żyć. Tylko cieżko to znaleść kedy jesteś beznadziejna we wszystkim i czujesz sie jak na dnie, bo jestes beztaleńciem i wu gie el. Wiem, ze to tylko takie narzekanie ale czasami mam ochote sobie pogadac o czyms co mnie gnębi.

Edytowano przez Celly
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu Celly napisał:

Ogólnie mnie dobija to, że nie mam swojego hobby. Tzn. niby rysuje ale to w sumie wszystko. Mam zainteresowania ale brak mi pasji, czegoś nowego. Jestem znudzona rutyną ale nie wiem jak zmienić swoje życie albo w jaki sposób znaleźć coś co pokocham i coś w czym będę dobra. Chciałabym mieć pasję i poczuć, że to jest warte tego, aby dalej żyć. Tylko ciężko to znaleźć kiedy jesteś beznadziejna we wszystkim i czujesz się jak na dnie, bo jesteś beztalenciem i ( wtf?).

 

A bycie beztalenciem co tu ma do rzeczy? Ja jestem freerunerem który 3 miesiące uczył się salta w przód i bał zrobić małpkę przez ławkę w parku. Jestem też raperem, który nie ma wyczucia rytmu i miesiąc uczył się jak wejść w beat. Ponadto mam dużo znajomych z którymi utrzymuję dobre kontakty i jestem otwarty do ludzi, choć nie odzywałem się do nikogo przez całe gimnazjum. Interpunkcje wciąż mam bardzo słabą, ale nie popełniam już błędów ortograficznych, mimo bardzo dużych problemów w tej dziedzinie. To nie było tak, że nie mogłem się nauczyć ortografii, tylko metody były złe. Jak zacząłem pisać na forum i facebooku, to dzięki korekcie zapamiętałem pisownie większości słów. 

 

Brak talentu niczemu nie przeszkadza, a nawet może pomóc. Znacznie lepsze są skille które samemu się wyćwiczyło, niż posiadane od urodzenia. Mnie irytuje jak ktoś mówi, że mam talent. Ludzie nie widzą ile pracy wymaga osiągnięcie wysokiego poziomu w czymkolwiek. Rzeczy do których miałem talent porzuciłem, bo mnie nie kręciły ( np. matematyka ). Podaję swój przykład, bo idealnie pokazuje, że talent nie musi mieć wpływu na to co robisz i jak dobrze to robisz. To tylko parę bonusów na start, które  każdy posiada w genach. Niektórzy mniej, inni więcej, ale i tak najważniejsza jest praca nad sobą.

 

Skoro ten problem mamy już z głowy, to przejdę do drugiego. Tutaj zaczynają się schody, bo musisz znaleźć hobby, które będzie do Ciebie pasować i przerodzi się w pasje. Ja chyba nie dam rady Ci wskazać konkretnej rzeczy, ale jestem pewien, że jak odpowiednio długo poszukasz, to znajdziesz coś dla siebie. Zbyt dużo rzeczy jest do robienia, żeby żadna do Ciebie nie pasowała. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze do tego koleżanka mojej mamy mi gada idź na studia magisterskie, bo masz potencjał. A potem mama mi w domu o tym samym zaczęła gadać. Oni nie rozumieją, że nie chcę iść na studia magisterskie. Zmarnowałam 7,5 roku na ekonomię (byłam 4 lata w technikum ekonomicznym i 3,5 roku studia). Nie wiem co do tego co chcę w życiu robić. A humanistyczne kierunki mnie nudzą. Byłam rok na filologii bo sądziłam, że jestem dobra z języków (tak mi mówili) tylko, że mnie to nudziło. Mimo, że nie byłam orłem ze ścisłych przedmiotów to zawsze je lubiłam, bo mnie ciekawiły.
Poza tym ja wolę mieć jakieś doświadczenie zawodowe. Studia magisterskie mi nic nie dadzą na rynku pracy.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czuje brak zrozumienia w swoim otoczeniu.

Nie przepadam za bardzo za dziewczyną mojego brata. Ona jest taka jak kobieta bluszcz. Przyjedzie, narzeka mi jak to ma w pracy. Nie widzi, że mnie to nie obchodzi za bardzo. Zwłaszcza, że w domu dobijają mnie tym, że jak ty możesz być poszkodowana, że nie pracujesz. Dla nich to niby dobrze, bo ma kto dom ogarniać jak ich nie ma.

Ta dziewczyna jak parę dni nocowała w domu to głównie spała, coś tam pojadła, ale nie pytała się mnie czy coś może w domu zrobić. Mam 25 lat, a nie przepadam za bardzo za ludżmi co narzekają. Z tego co wiem o tej dziewczynie jest ode mnie starsza o 2 lata.

Nie czuje, że nadajemy na tych samych falach. Zderzam się jakby z wewnętrzną ścianą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minuty temu Serena napisał:

Czuje brak zrozumienia w swoim otoczeniu.

Nie przepadam za bardzo za dziewczyną mojego brata. Ona jest taka jak kobieta bluszcz. Przyjedzie, narzeka mi jak to ma w pracy. Nie widzi, że mnie to nie obchodzi za bardzo. Zwłaszcza, że w domu dobijają mnie tym, że jak ty możesz być poszkodowana, że nie pracujesz. Dla nich to niby dobrze, bo ma kto dom ogarniać jak ich nie ma.

Ta dziewczyna jak parę dni nocowała w domu to głównie spała, coś tam pojadła, ale nie pytała się mnie czy coś może w domu zrobić. Mam 25 lat, a nie przepadam za bardzo za ludżmi co narzekają. Z tego co wiem o tej dziewczynie jest ode mnie starsza o 2 lata.

Nie czuje, że nadajemy na tych samych falach. Zderzam się jakby z wewnętrzną ścianą.

Nie próbowałaś może, nie wiem, powiedzieć jej, że nie masz zamiaru tego słuchać? Jak mi się coś nie podoba, to staram się mówić wprost i zazwyczaj działa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Serena napisał:

Czuje brak zrozumienia w swoim otoczeniu.

Nie przepadam za bardzo za dziewczyną mojego brata. Ona jest taka jak kobieta bluszcz. Przyjedzie, narzeka mi jak to ma w pracy. Nie widzi, że mnie to nie obchodzi za bardzo. Zwłaszcza, że w domu dobijają mnie tym, że jak ty możesz być poszkodowana, że nie pracujesz. Dla nich to niby dobrze, bo ma kto dom ogarniać jak ich nie ma.

Ta dziewczyna jak parę dni nocowała w domu to głównie spała, coś tam pojadła, ale nie pytała się mnie czy coś może w domu zrobić. Mam 25 lat, a nie przepadam za bardzo za ludżmi co narzekają. Z tego co wiem o tej dziewczynie jest ode mnie starsza o 2 lata.

Nie czuje, że nadajemy na tych samych falach. Zderzam się jakby z wewnętrzną ścianą.

 

Pamiętaj, że jest gościem i nie wymaga się od gości ciężkiej pracy, zwłaszcza gdy nie jest w swoim domu. Gorzej by było, gdyby zaczęła się tobą wysługiwać - wtedy bym pogadał z tym który taką osobę zaprosił. Jednak jak spędza minimum czasu w twoim domu - jest tylko na noc, śniadanie i kolacje; to lepiej odpuść, bo tyle można wycierpieć (w twoim przypadku). Inna sprawa jak taka osoba spędza u was większość czasu. Jak chcesz się jakoś wycwanić to zaprzęgnij taką osobę do roboty pod pretekstem wykonania czegoś o wiele cięższego, w stylu: Mogłabyś zastawić do kolacji? Ja pójdę przynieść drewno do kominka, pójdę po sklepu po asortyment, itp. tak żeby nie było widać po tobie - "bo nie pracujesz, dlatego coś zrób". W sumie jestem ciekaw jak ona na to zareaguje, bo chociaż tyle gość potrafi zrobić jak wziąć talerze czy sztućce z kuchni, aby pokazać, że nie jest bezużyteczny. 

 

  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poruszę tu problem 1 świata. - Gdy grasz w dobra grę i nagle słyszy - connection lost. twoje staty znikaja w czeluściach internetów bo nie zrobileś screena.

 

Albo to uczucie gdy gra sie izraelem i chce się podbić świat ale Wielka Brytania gwarantuje niepodległość palestyny

 

gg to są moje problemy życiowe

 

A tak na serio. Mieszkam na zadupiu, nie mam przyjaciół. w okolicy jest 0 ponymeetów i w dodatku mam rozszerzona matmę w szkole bo wyjebali mnie na inny profil niż byłem zapisany bo cośtam. Dodatkowo mieszkam w jakimś dupnym kraju gdzie szczyt kariery życiowej to wyzywanie się w sejmie i okradanie obywateli z ich pieniędzy tylko po to by uciec do Brukseli na jeszcze lepiej płatną posadę. Czekam tylko aż będę miał jakieś klasyfikacje zawodowe albo Studia i wyjeżdżam z tego miejsca

Edytowano przez Dabrowski
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod koniec sierpnia poprawiam egzamin (ustny, żeby jeszcze bardziej mnie udupić) z biochemii. Tylko dlatego, że istnieje jakaś tam wątła szansa na to, że uda mi się przenieść zaliczenie na nowy kierunek.

 

Wypisałam się z weterynarii i przeniosłam na licencjackie z biologii. Powtórka sprzed paru lat, gdy po wielce prestiżowym i wspaniałym gimbazjum akademickim poszłam do stosunkowo dobrego, ale nie tak prestiżowego liceum w powiatowym wygwizdowie na 90 tys. mieszkańców... tyle że krok w tył większy i z większymi konsekwencjami dla mojej przyszłości, bo zamiast zająć się może i wymagającym, ale WARTYM COKOLWIEK zawodem, będę gnić jako nauczyciel szkolny/akademicki.

Nie mam jakichkolwiek predyspozycji do nauczania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

godzinę temu Ensifer napisał:

Dobry zawód, tja... Marne pieniądze, ciągłe użeranie się z papierami, dzieciarami i ich rodzicami, w dodatku, według opinii niektórych.

Powiedz to mojemu nauczycielowi instalacji elektrycznych i podstaw elektrotechniki z technikum. Gość stwierdził, że nie ma co robić w domu i od pracy na kopalni woli uczyć w szkole. 25zł/godzina, rozmawianie z uczniami jak z kolegami, podczas warsztatów szedł sobie do innych nauczycieli i przegadywali 3 godziny, wracał sprawdzić tylko jak idzie montowanie. Jeśli się dobrze ustawisz, to nie wygląda mi to na złą i ciężką pracę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam fobię społeczną i naprawdę bardzo źle znoszę kontakt z ludźmi, o użeraniu się z dzieciarnią nie wspominając. Z wetą byłoby pół biedy, bo przynajmniej miałabym lekko podbite poczucie własnej wartości ("hej, ratuję życie innych istot") - jako nauczyciel będę tylko "kolejną miernotą, która nie nadawała się do pracy naukowej".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest wiele innych zajęć, nawet lepiej płatnych, serio. Nie warto się męczyć, a jeszcze można popsuć jakieś dzieciaki. Szkoda nerwów. Nawet chętnie bym się tego podjął, ale:

a) nie mam kwalifikacji;

b) niż demograficzny;

c) wynagrodzenie w stylu "co łaska";

d) za dużo papierologii.

Wracając do motywu przewodniego tego wątku - jest duszno, a ja słucham polskiego rapu. Masochizm w najczystszej postaci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde.... trochę się działo ostatnio. Nie lubię się wyżalać ale czasami robi mi się po tym lepiej więc czemu nie.

 

Od jakoś miesiąca jestem w Anglii, a od tego czasu mój znajomy, którego uważałem za najlepszego przyjaciela nawet do mnie nie napisał. Czy chociażby doleciałem i żyje. Znamy się od wielu lat, zawsze razem wychodziliśmy na piwo, mieliśmy podobne zainteresowania, ogólnie była to osoba przy której mogłem gadać o wszystkim. Mimo, że do niego pisałem- 0 odzewu. Po prostu chyba spisał mnie na straty i pomyślał, że już nie wrócę.

 

To nic. Przeżyłem.

 

Moja starsza siostra postanowiła opuścić Anglię wcześniej i zostanę tutaj od Listopada teraz całkowicie sam, bez bliższej duszy.

 

To nic. W sumie zakładałem gorszy scenariusz, że coś takiego może się wydarzyć.

 

Praca... tak. Tu różnie bywa. Bo jest dobrze i źle. Dobrze- bo sprawdzam się i szef jest zadowolony, a przy okazji spotkałem bardzo fajnego nowego kolegę na kuchni-polaka. Źle... bo to, że się przyjąłem niektórym się nie podoba. Bardzo podcinają mi skrzydła i potrafią dopiec jakimiś swoimi tekstami, chcąc się mnie pozbyć z pracy. Uważam, że jest to spowodowane tym, że ilość pracowników jest teraz maksymalna i mogę zabierać niektórym godziny... tak mówił nowo poznany kolega. Wychodzę z pracy jest niewiele lepiej... niektórzy się dziwią jak daje radę, mówią, że marnuje tutaj życie... była dziewczyna nawet podsumowała, że moje wykształcenie jest beznadziejne, tak samo jak doświadczenie i w ogóle nie zasługuje na taką pracę. Ogólnie cel miał być taki, że miałem poczuć się jak zero i tak samo beznadziejnie. No ale cóż- nie wyszło, było-przeszło.

 

To nic. Były gorsze rzeczy i mnie nie złamały.

 

Jednak najgorsze jest to jak pisałem z drugim, również najlepszym kumplem ( dokładnie wczoraj), powiedział mi w końcu, że coś w stylu: "sory, ale teraz ciężko będzie nam utrzymywać kontakt", a kilka wiadomości potem napisał, że i tak już pewnie nie wrócę i że połowa mojej ekipy, z którą się spotykaliśmy i tak już pewnie o mnie zapomniała i nawet o mnie nie mówi. Na koniec powiedział, że może tak będzie lepiej, żebym nie wracał bo się tylko rozczaruje...

 

Kurde, wtedy mimo odporności psychicznej coś się we mnie złamało.

 

Ale to nic. Muszę się trzymać, bo muszę iść do roboty. Codziennie.

 

Jeśli komuś z czymś zalegam ( a jest na tym forum może 3-4 takie osoby)- bardzo przepraszam ale ostatnio mam cięższy czas.

 

Także ten. Tyle.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Luz, wszystko się ułoży... jakieś 5 metrów pod ziemią jak to mówią :P

Był brexit to za jakiś czas wszystkich obcoli wywalą, wiem że Polska to zadupie ale i tutaj można się ustawić, nigdy nie rozumiałem wyjazdów do roboty za granicę aby robić na zmywaku itp :godpony:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu Eter napisał:

Był brexit to za jakiś czas wszystkich obcoli wywalą, wiem że Polska

 

Tia... dzięki. Ale Brexit tak nie działa... i przynajmniej nie będzie przez najbliższe lata.

 

I tak. Można się ustawić w Polsce, sam kiedyś byłem nawet dobrze "ustawiony". A do pracy wyjeżdza się, bo na prawdę jest różnica w zarobkach, nowe doświadczenia i nauka języka. Niestety, jestem z niepełnej rodziny a potrzebuje dużo dodatkowych pieniędzy teraz- nie miałem na kogo liczyć to wyjechałem coś odłożyć. Planowo na rok, może krócej/dłużej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doskonale wiem że brexit tak nie działa, przynajmniej narazie.

Naukę języka popieram ale nowe doświadczenia i różnica w zarobkach... jak pracujesz u Polaka to traktują Cię jak niewolnika a jak u miejscowego to jesteś imigrantem za śmieciowe pieniądze... Pytanie czy te zarobki rzeczywiście są takie wyższe aby to znosić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu Eter napisał:

Pytanie czy te zarobki rzeczywiście są takie wyższe aby to znosić.

 

Tak. O wiele. W przeciwnym razie bym tutaj nie siedział. Pierwsza wypłata naprawdę wyglądała miło. Wypłata o wiele większa niż w Polsce... i to za 2 tygodnie pracy nie za miesiąc.

 

Pieniądze są, samopoczucia nie ma.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Był brexit to za jakiś czas wszystkich obcoli wywalą,

Anglia jest krajem kolonialnym. Mogą wywalić nacje inne niż Europejskie. Nie było lekarzy to sprowadzili ich sobie z Indii itd. Tak funkcjonuje ten kraj.

 

@FirstChoice nie martw się, zawsze może być gorzej. I zapewne będzie. Jednak co poradzisz na współpracowników? Po prostu rób swoje. Bo nie liczy się czy ciebie docenią, a jedynie wypłata. No chyba, że wyjechałeś do Anglii zdobywać szacunek, wtedy sprawy się komplikują. Wiem jak to jest na obczyźnie. Samotność jest przygnębiająca. Jednak jestem przekonany, że dasz sobie radę. Co do twojego przyjaciela, cóż...Jeśli mój przyjaciel by zadzwonił i zapytał się czy żyje, znaczyło by to tyle, iż nie wierzy, że mogę dać radę. W moim przypadku, po prostu w siebie wierzymy i nie potrzebujemy sprawdzać, bo wiemy że wszytko jest dobrze. Co do twojej relacji to nie mam pojęcia. (Nie doczytałem tej linijki, że jednak się z tobą skontaktował)

 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@FirstChoice 

Może się nie znam na temacie pracy, ale wydaje mi się, że te uprzedzenia to zwykły rasizm. Jeśli współpracownik-polak ma podobne problemy, to może to być to, bo wiadomo ,że do prawdziwego brexitu jeszcze daleko.

A Ci przyjaciele... to nie przyjaciele. Chyba, że mają w tym czasie podobne problemy. Trzymaj się, nie dąż na siłę do celu, ale staraj się sprawiać najlepsze wrażenie na otaczających Cię ludziach.

Szczęścia.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Ledwo poznane osoby traktują mnie jak gimbę z dolnej półki, mimo, że zachowuję się przy nich jak na wyróżnianą uczennicę przystało! 

Jakby ci to wyjaśnić...
 

Spoiler

 

"Wszystkie monopole są obrzydliwe, lecz najgorszy jest monopol na nauczanie."

Mam nadzieje, że to zrozumiałe.

 

 

 

 

Cytuj

Mam zbyt dobre sumienie, zbyt łatwo wybaczam!

Nie istnieje coś takiego jak "zbyt dobre". Wybacza się po prostu. Jeśli następuje zadośćuczynienie nie ma powodu wybaczyć, bo dług został spłacony.

 

 

Cytuj

Ja wybaczam nawet bez tego, że ktoś mi spłaci dług. Jechałabym po gościu ripostami, ale i tak zawsze ma odpuszczone. Wyjaśni mi to ktoś? uż samo to, że nie zarzuciłam nazwą ni linkiem do tamtego cytatu jest zbyt dobre z mojej strony.

Spoiler

To dość proste. Uważasz przebaczanie, za coś dobrego niosącego ze sobą wyższą intencje. Podświadomie uważasz, że jeśli przebaczasz to znaczy, iż postępujesz dobrze. Nie zdając sobie jednak sprawy, że wybaczenie jest aksjomatem moralnego standardu.

 

Używasz "dobre z mojej strony" Gdzie w tym dobro? Jest to jedynie możliwość, ale nie balansuje w sferze wyboru dobro/zło, a raczej egoistycznego poczucia "mi jest lepiej jeśli zrobię tak". Nie zrozum mnie źle. Uważam egoizm za jeden z najwspanialszych cech człowieka.

 

Edytowano przez White Hood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...