Mordecz Napisano Grudzień 31, 2014 Autor Share Napisano Grudzień 31, 2014 (edytowany) Niektórzy być może zauważyli, że strona Radia Yay przeszła wizualną modernizację. Jeszcze bardziej dociekliwi zwrócili uwagę na dział "Publicystyka", gdzie również trafiają buldożery. Jak wiadomo Google Docs jest bardzo ubogi wizualnie, co nie jest bynajmniej jego wadą, jednakże nikt nie powiedział, że recenzja musi przypominać wyglądem opowiadanie, tak więc wszyscy zainteresowani będą mogli obejrzeć je nieco inaczej (Project Alikon). Po resztę odsyłam do pierwszego posta, a zaistniałe braki będę uzupełniał do 12 stycznia. Pozdrawiam Edytowano Grudzień 31, 2014 przez Mordecz Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mordecz Napisano Styczeń 5, 2015 Autor Share Napisano Styczeń 5, 2015 (edytowany) (usunięta zawartość) Edytowano Styczeń 5, 2015 przez Mordecz 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dolar84 Napisano Styczeń 5, 2015 Share Napisano Styczeń 5, 2015 Jeżeli artykuł nie ma związku z opowiadaniami to nie powinien znajdować się w tym dziale. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mordecz Napisano Styczeń 24, 2015 Autor Share Napisano Styczeń 24, 2015 Dwunasty buldożer jest już gotowy! Tym razem wybrałem się na dziewiczą podróż po świecie kreowanym przez Malvagia. Moją ocenę części napisanych utworów znajdziecie tutaj oraz w pierwszym poście. Pozdrawiam Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Popularny post. Alberich Napisano Styczeń 24, 2015 Popularny post. Share Napisano Styczeń 24, 2015 (edytowany) Po prawie roku przyszło mi powrócić do tego posta, by znowu wyrazić swoje zdanie. Nie chodzi już tylko o "Buldożerem...", której to serii entuzjastą nie jestem i niestety nigdy nie byłem. Mordecz... mimo wszystko moja opinia o Twojej działalności komentatorskiej, publicystycznej i recenzenckiej zmieniała się i kształtowała wraz z każdą rzeczą spod Twojego pióra, którą przeczytałem. Teraz dotarłem do tego przykrego momentu, gdy nie wystarczy powiedzieć, że nie jestem entuzjastą tego co robisz, ale wyraźnie mi się to nie podoba. Mam nadzieję, że wybacz mi, a wraz z Tobą moderacja, że w temacie poświęconym jedynie recenzjom powiem kilka słów nie tylko o tym, co pisałeś tutaj, ale też o Twoich komentarzach na tym forum. A wierz mi, jest o czym mówić. Nie kieruję się żadnym prywatnym interesem ani niechęcią personalną, spotkałem Cię dwa razy na meetach, byłem na Twoich prelekcjach, zamieniłem z Tobą kilka słów. Fakt, że najczęściej się z Tobą nie zgadzałem, ale naprawdę, osobiście nic do Ciebie nie mam. Wspomniałem o tym, byś nie odebrał tego jako ataku na siebie. Do rzeczy. Może mi się nie podobać styl, w jakim piszesz swoje recenzję, mogę nie lubić systemu oceniania, mogę nie zgadzać się z postawionym werdyktem, język, który stosujesz może wydawać mi się czasem przeintelektualizowany... To nic, jest to typowa różnica gustów i podejścia. Jednak w ostatniej recenzji i kilku postach pokazałeś przykład zachowania moim zdaniem nieodpowiedniego, nieprzyjemnego, które wyjątkowo mi się nie spodobało. Do tego stopnia, że postanowiłem wyjść i publicznie o tym napisać. Przeczytasz co mam do powiedzenia, mam nadzieję, że się nad tym zastanowisz... a potem oczywiście zrobisz z tym co będziesz uważał za słuszne. Sprawa jest wieloaspektowa i trudna, postaram się jednak ugryźć ją możliwie najlepiej... ach... ostrzegam przed wielką ilością cytatów, nie chcę być gołosłowny. Zaczęło się od następujących sytuacji: Na pozytywy nie mam zamiaru się silić - są od tego inni komentujący (pozytywów nie wymienię, bo jestem śmiertelnie ponurym sierściuchem. Ktoś mnie wyręczy...) Wybacz, ale nie mam w zwyczaju wymieniania pozytywów opowiadania. PS. Znowu nikt z was nie załapie tego, że w gruncie rzeczy to nazywam pozytywną opinią. Poza tym - średnia stylistyka, przyzwoita narracja, dostateczne ujęcie problemu, gramatycznie niemal bezbłędny, bla, bla, bla, co by znowu nikt mi nie zarzucił, że widzę w tym wyłącznie negatywy Ciężko mi stwierdzić, co to miało być i w jakim celu przyjąłeś taką a nie inną linię. Można sądzić, że to jakiś rodzaj recenzenckiego żartu (zdecydowanie przesadzonego). Sam pisałeś w przedmowie do "Buldożerem...", że chciałeś w fandomie zacząć od inteligentnego trollingu, jednak potem przestawiłeś się na porządniejszą pomoc początkującym twórcom. Teraz są dwie możliwości, co jedna to gorsza: albo "Śmiertelnie ponury kot" dalej trolluje w najlepsze, albo po prostu nie zdaje sobie sprawy z tego, jak nieprzyjazna, wręcz wredna jest jego praktyka. Wariant z trollingiem odłóżmy na bok, bo jednak po Twojej prelekcji Cię o to nie podejrzewam. Dlaczego takie działania są niewłaściwe? Z prostej przyczyny – wszyscy z wyjątkiem wąskiej grupy fetyszystów ciężkiej krytyki lubią słuchać pochlebnych rzeczy o swojej twórczości. Fakt, cenimy sobie rzeczowość, niektórzy nawet bardzo, ale jednak miło jest usłyszeć o swoim opowiadaniu trochę pozytywów. Pisząc w taki sposób automatycznie doprowadzasz do sytuacji, gdy wielu ludzi będzie krzywić się na widok Twoich postów, zresztą nie tylko sami autorzy, ale też entuzjaści ich twórczości. Poza tym, jak wspomniałem wyżej, wielu, w szczególności tych, którzy swoją pisaninę traktują ciut poważniej, bardzo ceni sobie rzeczowość i rzetelność. Krytykę owszem, ale konstruktywną. Tak się jednak składa, że recenzja nie będzie kompletna bez pozytywów, ponieważ na własnych sukcesach można się uczyć, nie tylko na porażkach, jak niektórzy myślą. Autorzy tak samo potrzebują wiedzy o tym, co robią dobrze i co jest ich atutem, jak informacji o ich mankamentach. W dodatku, tu znowu Cię zacytuję: Nie mogę napisać samych pozytywów o opowiadaniu, ponieważ wtedy byłbym niewiarygodnym recenzentem. Tak, na pewno wiarygodny recenzent nie będzie pozytywów wymieniał wcale... Dobrze, może pozwalam sobie na nadużycie, Twoje cytaty nie pochodziły z recenzji, tylko z komentarzy... jednak swoją formą znacznie bliżej im do recenzji niż opinii (do czego jeszcze wrócę). Preferuję przedstawianie brutalnej rzeczywistości, zamiast przymykać oczy na ewidentne błędy ze strony autora, nawet jeśli działa to na moją osobistą niekorzyść. Bardzo brutalnej, bo ostatnio zbyt często skupionej wyłącznie na tym co złe. Problem w tym, że rzeczywistość to nie tylko ewidentne błędy. Pamiętam na Twojej prelekcji sławetny fragment "Cechy i wady opowiadań". Twoja wizja jest iście specyficzna... i owszem, działa na Twoją niekorzyść. Ja na przykład, pomimo Twoich starań, nie mogę traktować Cię jako wiarygodnego recenzenta i komentatora. Przykro mi, ale po tym wszystkim nie umiem, choćbym nie wiem jak próbował. No dobrze, pierwszą sprawę mamy za sobą... Trudno, nie podobało mi się Twoje podejście (swoją drogą sądzę, że takich ludzi jak ja jest więcej), ale i tak się zdarza. Potem jednak pojawia się recenzja twórczości Malvagio. I nagle kompletnie zmienia się linia, znika gdzieś zimno i niechęć, brak pozytywów, skupianie się wyłącznie na błędach. Nie ma "cech i wad", pojawia się co innego, znowu cytaty: Każda pozycja jest rzetelnie wyrzeźbionym kawałkiem tekstu, prezentującym przykładny styl oraz kuszącym zawartością. Te fanfiki są gwarancją trzech „s” – sumienności, staranności oraz skuteczności. idealnie nastraja i zachęca do niejednokrotnej konsumpcji rzeczonej lektury. Może zaczynam uskuteczniać prywatę, bowiem nie jestem miłośnikiem wcześniejszych opowiadań Malvagio (teraz to się na szczęście zmienia, jego nowe teksty naprawdę mi się podobają), jednak nie o to tu chodzi. W tej chwili brakuje Ci konsekwencji, z surowego pana, którym straszy się młodych pisarzy, stajesz się słodzikiem. Mogły Ci się podobać opowiadania Malvagio, w to nie wątpię, ma on bardzo szerokie grono odbiorców. Interesujący jest jednak Twój dobór lektur, gdyż na przykład opowiadanie Madeleine (pisałeś komentarz pod Pszczołami) krytykowałeś mocno, "Czwartą Trzydzieści" Bestera (wiem, teraz Draques, nie mogłem się powstrzymać) oceniłeś w komentarzu naprawdę surowo i do bólu krytycznie. Być może gusta... tylko, znowu cytując Twoją recenzję: Sam patrzyłem niekiedy ze wstydem na to, że nie potrafiłem przywołać wyobraźnią zapisanych na kartkach scen. Styl Malvagio raz podoba mi się bardziej, raz mniej, ale naprawdę dobrze się rozwija. Jednak Ty byłeś gotowy przyjąć na siebie fakt, że to Twoja wyobraźnia szwankuje, a nie jego sposób przedstawiania wydarzeń. Wziąłeś ten mankament na siebie jako czytelnika. Dziwne, biorąc pod uwagę Twój dotychczasowy wizerunek i dość niekonsekwentne. Przesada z negatywami i niekonsekwencja odhaczone... Teraz kolejny problem, moim zdaniem Twój największy. Jako wstęp do niego kolejnych kilka cytatów: Oczywiście muszę również wspomnieć o prezentacji Albericha poruszającej podobne zagadnienia z nieco innej strony (można by rzec "humanistycznej", podczas gdy ja "ścisłej"). A czy ktoś liczy, cóż - spotkałem się z wieloma praktykami i ta wydawała mi się najrozsądniejsza, przynajmniej z punktu widzenia ścisłowca. Powinniśmy ćwiczyć język, ale kiedy, skoro żadne z nas nie ma zamiaru nawet podjąć się tak praktycznej czynności, jaką jest skomentowanie czegokolwiek albo podjęcie się dyskusji na forum z drugą osobą. Powyższy akapit nie różni się niczym od zaleceń dotyczących nauk ścisłych. Chcesz się nauczyć matematyki? Rozwiązuj zadania, ćwicz, kształtuj myślenie, przeglądaj zbiory zadań, praktykuj. I podobnie jest tutaj - humanista "czuje" literaturę, podczas gdy ścisłowiec zamyka ją w pewnych ustalonych ramach. Dla literata czy kogoś zajmującego się komentowaniem i recenzowaniem przyjęcie takiego "ścisłego" punktu widzenia jest po prostu niepoprawne i niemądre. Przede wszystkim twórczość, literatura, w ogóle słowo pisane nie jest i nigdy nauką ścisłą nie będzie. Owszem, są pewne reguły i prawidła, na przykład dotyczące stawiania przecinków, zbyt wiele jednak opiera się na gustach, subiektywizmie i rzeczach do bólu nieuchwytnych. Kartezjusz wysnuł kilkaset lat temu teorię dualizmu na świat materialny i... hmm... "umysłowy". Ten drugi miał różnić się od pierwszego tym, że jest "niemierzalny i nieskończony". Bardzo dobrze pasuje to do tego, co chcę powiedzieć. Myśl, w tym myśl pisana, jest rzeczą tak absolutnie nieuchwytną, że nie da się jej w żaden sposób sprowadzić do reguł nauki ścisłej. By coś być "ścisłe", musi dać się przedstawić w spójnym systemie, być prawdziwe i skuteczne niezależnie od odbiorcy i obserwatora. Nawet około-naukowe dziedziny jak socjologia czy psychologia nie osiągnęły jeszcze wszystkich cech nauk ścisłych w pełni, ciągle jest w nich zbyt wiele miejsca na opinie i spekulacje. Nie ma nic złego w byciu ścisłowcem. Ba! Nie ma nic złego w byciu ścisłowcem literatem! (sam w końcu studiuję matematykę) Jednak masowe sprowadzanie świata pisanego do zasad nauk ścisłych jest niemożliwe i skazane na porażkę, zasada "zmierz co niemierzalne" nie ma tutaj po prostu racji bytu. I nie jest tylko tak, że jedynie piszesz "ścisłowiec". Uskuteczniasz tę myśl w swoich recenzjach i komentarzach nader często. Kolejne cytaty: Sprzedam ci taką drobną poradę na przyszłość - cechą opowiadań z narracją pierwszosobową jest główny bohater o inteligencji ciut ponad przeciętnej, dostrzegającej alternatywy oraz doszukujący odpowiedzi tam, gdzie zwykły człowiek by ich nie dostrzegał. Zdanie przeładowane przecinkami jest pozbawione treści, podobnie zresztą jak te, w których przecinków nie uświadczymy. Pisząc taki tekst, przypominasz z zachowania tych, którzy biją idących na ulicy tabliczkami, na których widnieje promocja środków przeciwbólowych. Najczęściej bywa, że reklamy i apele wywołują efekt odwrotny do zamierzonego - zniechęcają do wykonywania zadanej czynności. Większość aktywnie udzielających się w komentarzach jest świadoma tego, że ich opinia jest wartościowa dla autora i bez takich "zniechęcaczy" zajrzą do opowiadania, żeby oddać swój komentarz. Największą szkodę robisz sobie, zachęcając na siłę niczemu winnych odbiorców. Mnie wystarczyła wzmianka o tym, że "uczysz się pisać z poradnikiem", ale przeczytawszy do końca pierwszy post, miałem spore opory z zaznajomieniem się z treścią. Dobrze jest udowodnić czytelnikowi, że akurat tocząca się akcja późną wiosną ma rzeczywiście jakiś sens, a nie jest wyłącznie wymysłem autora. (...) łopatologia aż bije po oczach. Zdania typu było ciemno, bo zgasił światło wywołują uśmiech politowania, zwłaszcza gdy spotyka się je w co trzecim zdaniu Co gorsza każdy kolejny rozdział miał nikły wpływ na wątek główny - jest zagadnienie, trochę akcji, pogadanka, koniec. I tak niemalże przez cały czas. Nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom, lecz one sprawdzają się w krótkiej formie. Przy długich opowiadaniach lepiej wyraźnie pokazać, jak wątek główny ewoluuje na tle nowych wydarzeń, jak bohaterowie godzą się z życiem w nowych warunkach Nie mam nic przeciwko generalizowaniu w granicach rozsądku, kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. Sam pisałem w swoich komentarzach "tak się nie robi", co wyraźnie brzmi jak zasada... Jednak tutaj zdarza Ci się mówić rzeczy co najmniej wątpliwe, ten sam problem miałeś na swojej prelekcji. Stworzyłeś lub poznałeś zasady, być może dobre z Twojej perspektywy, które jednak często (jak każde zasady w dziedzinie humanistycznej) mają wady i dziury. To nic, że starasz się na nich wzorować, jednak wyraźnie sugerujesz, że te zasady są ścisłe i ponadczasowe, a wierz mi – nie są. Przede wszystkim właśnie nad tym radzę Ci się zastanowić. To tyle. Jeszcze raz przepraszam, że tak mało było o samym "Buldożerem...", a tak wiele o Twoich komentarzach. Jak mówiłem, nie masz we mnie wroga, jednak wszystko wskazuje na to, że oponenta już tak. Istnieje tyle podejść do literatury co czytelników i twórców, czyli multum. Ja mam swoją, Ty masz swoją, a dyskusja i wzajemna weryfikacja jest dla myśli czystej dobra, zwłaszcza ścisłej (choć ta taka nie jest... no nic, nie zaszkodzi jej to). Nie podoba mi się co robisz, jednak mimo wszystko doceniam, że w ogóle próbujesz. Mam nadzieję, że przemyślisz sobie moje słowa. Dixi. Pozdrawiam i życzę powodzenia! Edytowano Styczeń 24, 2015 przez Alberich 13 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mordecz Napisano Styczeń 25, 2015 Autor Share Napisano Styczeń 25, 2015 (edytowany) Szkoda by było nie odpowiedzieć na tak długą wypowiedź... Żeby nie wyjść z formy, potraktuję ją jako krzyk rozpaczy poniżonych autorów oraz zniechęconych gapiów. Zastanawiałem się, jak długo przyjdzie mi czekać na długi, dosadny odzew podsumowujący moje dotychczasowe posunięcia. Miód na serce. Muszę chyba częściej prowadzić te "nagonki" celem czytania radujących mnie litanii. No dobra, złośliwości na bok. Widzę jednak, że wciąż macie pewne obawy co do mojego podejścia i podobnie jak to było przy mechanizmach stawianych ocen, tak teraz muszę skupić się na tłumaczeniu moich motywów. A tylko winny się tłumaczy, więc przyjmijmy, że jednak mam te nieczyste sumienie. Zacznijmy od mojego podejścia do fików Malvagia - autor udowodnił, że potrafi pisać. Pomijając całkowicie jego wiek i doświadczenie, pokazywał w swoich opowiadaniach wiele perspektyw, za którymi z chęcią podążałem. Potrafił wykrzesać dostatecznie dużo, żeby mnie zainteresować, a czytając kolejne akapity, byłem coraz bardziej oczarowany jego dbałością o detale. Wisieńką na torcie jest "Pszczoła", której lektura pochłonęła mnie bez reszty. Zasłużył sobie na odrobinę pochlebstw, więc czemu miałbym mu tego odmówić, skoro trafił w moje gusta? Oczywiście miał kilka gorszych opowiadań, ot chociażby "Pościg" czy "Rocznicę", na temat których wymieniłbym więcej negatywów, acz te recenzje mają mieć bardziej charakter zachęcenia niż potępienia. Idea zniechęcania innych do czytania mijałaby się z celem, podobnie jak "złote maliny" jako kontr-edycja "oskarów". A teraz te sławetne "Pszczoły" - nie przeczę, że lektura potrafiła wciągnąć, że autorka posiada warsztat oraz styl godny naśladowania, że jej podejście do innych jest niezwykle łagodne, otwarte i serdeczne, że stoi na czele (a obok ma Irwina) grupy użytkowników sugerujących mi zmianę podejścia. Widocznie w trakcie lektury komentarza nie pojąłeś, dlaczego nadal twierdzę, że opowiadanie jest dobre i godne pochwały, chociaż nie pada ani jedno takie słowo. Skoro tak dobrze przeanalizowałeś większość moich słów, to jakim cudem nie wpadłeś na tak prostą poszlakę, jaką jest wytykanie błędów? Każdy mający ze mną styczność jest świadom tego, że komentarze przeznaczam na wytknięcie gramatyki, stylistyki i innych rzeczy. "Pszczoły" na tle wszystkich takich postów są ewenementem, ponieważ nie muszę poświęcać komentarza na wytknięcie blędów przy perfekcyjnie napisanej pracy - mam wolną rękę, żeby wdać się w polemikę, zainteresować dygresją, ot chociażby tą o amerykanach. Jedyny zarzut wobec tego opowiadania wynika z braku roztropności, co nadaj podtrzymuję. Pomimo tak dobrze opracowanego tematu, nie ma najważniejszego elementu - konkluzji. Zakończenie idealnie podtrzymuje stan beznadziei oraz współczucia do głównej bohaterki, ale jest niesatysfakcjonujące, dzięki czemu zasługuje na miano dobrego. Nic więcej. Co do "Czwartej trzydzieści" - z poruszaną problematyką autor wybrał się jak z motyką na słońce. Miał materiał na wyciskacz łez, ale zdecydował się napisać samotny koncert do kieliszka. Odnosząc się do rzeczywistości, każdy zasługuje na to, żeby go wysłuchać, żeby próbować ulżyć mu w cierpieniach. Problem jednak jest taki, że tutaj sam się muszę zastanawiać, czy przypadkiem takie nieszczęście nie spotkało samego piszącego, skoro jedyną cechą opowiadania jest wszechobecne smęcenie wynikające z chęci wyładowania nagromadzonych emocji. Dawniej na forum FGE pojawiła się wzmianka o tym, że jakiś brony przegrał walkę z chorobą i teraz powinniśmy go opłakiwać - wedle polecenia posłańca smutnej wiadomości. Problem był taki, że nikt tego człowieka nie znał, a na darmo łez nie będą wylewali, bo to samo w sobie jest niedorzeczne. Wieszcz poczuł się obrażony taką znieczulicą społeczną, ale nie mógł oczekiwać niczego więcej. Podobnie jest tutaj - autor pokazuje wszystkie okropieństwa świata, demonizuje odwracających się plecami do poszkodowanego, wspomina dobre czasy i opisuje, jak mu się serce kraja na samą myśl o wyborze, gdzie każda decyzja jest zła. I znowu - gdyby autor był nieco bardziej roztropny, poruszyłby ten sam temat o wiele lepiej i przejrzyściej, doszukałby się więcej niż dwóch wyjść, a może nawet zadziałał na emocje? Jest tyle filmów, anegdot, opowiadań, a mimo to autor potrafi jedynie doprowadzić do otwartego zakończenia, gdzie to za niego trzeba sobie wszystko dopowiedzieć. Z jednej strony taki zabieg pozwala na większe pole dla popisu wśród czytelników oraz wpływa na kreatywność. Szkoda tylko, że można potraktować jego bezczelność do słów leniwego artysty w trakcie koncertu - "Znacie słowa? No to śpiewajcie!" Nie jestem pasjonatem podejścia, że autor skupia swą uwagę na tylko jednej rzeczy na tak dużej rozpiętości tekstu, stąd apel, żeby myślał przy robocie. Może jeszcze konkluzja, ot na dobre zakończenie - gdyby autor był na tyle charakterny, nie bałby się porozmawiać z osobami, które mają mu coś do zarzucenia. Jeśli są ciekawi szerszej opinii, to powinni nawiązać dialog z drugą osobą by rozwiać nurtujące go wątpliwości. Myślę, że każdy (zwłaszcza piszący opowiadania) ma dostatecznie rozwinięty rozum, żeby zdołał sformułować jedno lub dwa zdania polemizujące z napisaną krytyką. Ale im się nie chce. Bo to nic nie da, bo to tylko potrafiący narzekać na wszystko ponurak, bo po co psuć sobie resztę dnia na dialogu z kimś, kto tylko mówi od rzeczy. Człowiek najwięcej się uczy, zadając pytania - to świadczy o jego zainteresowaniu w temacie. Widocznie większość autorów chce, aby ich poklepać po główkach, a nie żeby spróbowali poszerzyć horyzonty. Ach, i znowu biedny fandom musiał posłać Albericha, żeby przemówił Mordeczowi do rozsądku. Żałosne to i smutne zarazem, że trzeba się wyręczać drugą osobą, zamiast spróbować wziąć sprawy w swoje ręce. Nie traktuj tego jako nagrodę od społeczeństwa, że przyszło ci wmawiać zatwardziałemu w swych przekonaniach człowiekowi o tym, że postępuje niewłaściwie. Skoro lubisz mi zarzucać tendencyjność oraz brak konsekwencji, to pewnie coś musi być na rzeczy. Żałuję jedynie, że próbujesz mi wpoić swoje zasady przy całkowitym odrzuceniu już pojętych, przez co nie próbujesz załagodzić konfliktowi, a wyłącznie go zaogniasz. Też brakuje ci konsekwencji, ale muszę pogratulować skrupulatności oraz wytrwałości przy pisaniu tak rozległego komentarza. Moglibyśmy rozmawiać o tym, czy rzeczywiście opowiadanie musi mieć głównego bohatera, wątek przewodni, opis świata oraz przedstawiającą to wszystko narrację, lecz prowadzona dysputa nie przyniosłaby nic godnego wspominania. Pozdrawiam Edytowano Styczeń 25, 2015 przez Mordecz 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Styczeń 25, 2015 Share Napisano Styczeń 25, 2015 ałosne to i smutne zarazem, że trzeba się wyręczać drugą osobą, zamiast spróbować wziąć sprawy w swoje ręce. Może się boją odpowiedzi w stylu "a kimże ty jesteś, człeku, by sugerować mi zmianę podejścia?" 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Poulsen Napisano Styczeń 25, 2015 Share Napisano Styczeń 25, 2015 Nie będę się wypowiadał co do samej polemiki między Alberichem i Morderczem, bo nie jestem zorientowany w temacie, jednakowoż.... Ach, i znowu biedny fandom musiał posłać Albericha, żeby przemówił Mordeczowi do rozsądku. ...po przeczytaniu tego zdania nie potrafiłem sobie nie wyobrazić sceny, w której gdzieś na jakimś mrocznym, oświetlanym jedynie nikłym światłem emotikonek kanale na TSie zbiera się zakapturzona Najwyższa Loża polskich Brony-Illuminati-Kucokrzyżowców (nie śmiem zgadywać, kto miałby w niej zasiadać), aby w sekrecie wyznaczyć Bratu Alberichowi zadanie "ostatecznego rozwiązania kwestii morderczowej". Ale to może dlatego, że oglądałem ostatnio na Youtube dużo filmików o reptilianinach... Ekhm. Już się zamykam 7 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mordecz Napisano Styczeń 25, 2015 Autor Share Napisano Styczeń 25, 2015 Może się boją odpowiedzi w stylu "a kimże ty jesteś, człeku, by sugerować mi zmianę podejścia?" A może się obawiają, że skoczę na nich z pazurami i przegryzę tętnicę? Skoro taki markotny, to nie wiadomo, do czego jest jeszcze zdolny Pozdrawiam Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Styczeń 25, 2015 Share Napisano Styczeń 25, 2015 A może się obawiają, że skoczę na nich z pazurami i przegryzę tętnicę? Skoro taki markotny, to nie wiadomo, do czego jest jeszcze zdolny Jakby to zmorderczować, powiedziałbym, że nie wypada wspominać pozytywów takiej sytuacji 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cahan Napisano Styczeń 25, 2015 Share Napisano Styczeń 25, 2015 Na potęgę posępnej rosiczki! Poulsen! Nie ma żadnej loży masońskiej! Jest tylko kult Solarnego Plota! Ani Reptillian! Śmiesz mnie mylić z jaszczurem tylko dlatego, że mam łuski, ogon i gadzi łeb? A z bratem Alberichem muszę się niestety częściowo zgodzić. Lubię Mordecza i cenię sobie jego opinie, ale czasami mam wrażenie, że ujęcie w nich paru pozytywów uczyniłoby ich ogólny wydźwięk o wiele przyjemniejszym dla autora. Mimo to Mordecz jest dla mnie jedną z osób, których komentarze uważam za najbardziej pomocne dla autora. Czy demotywują? Może niektórych, nie jestem w stanie odpowiadać za innych. Jednakże czytając je odnoszę lekkie wrażenie, że pisał je ktoś nieco zgorzkniały. Dlatego jakbym miała coś zasugerować, to byłoby to: Więcej radości z życia, więcej ekspresji . 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Styczeń 25, 2015 Share Napisano Styczeń 25, 2015 Śmiesz mnie mylić z jaszczurem tylko dlatego, że mam łuski, ogon i gadzi łeb? Nie wkręcaj chłopaka. Przecież jesteś meduzą... Tylko zamiast węży na głowie masz rosiczki. Czy demotywują? No tak patrząc na te kilka rzeczy zacytowanych przez Albericha, tych "nie warto pisac pozytywów" to raczej wybitnie to nie motywuje Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Alberich Napisano Styczeń 25, 2015 Share Napisano Styczeń 25, 2015 (edytowany) Dodam sobie do osiągnięć życiowych bycie posłańcem uciśnionego fandomu. Ach ten Alberich, ruszył walczyć z wiatrakami... Fragmenty Poulsena na temat loży są nadzwyczaj zabawne, przyznaję. By jednak post choć trochę korespondował z rzeczywistością jestem Wam winien krótkie wyjaśnienie – nikt mnie tak naprawdę nie wysyłał. Gdybym sam nie wierzył w to co piszę i nie uważał tego za potrzebne i realne, nigdy bym tego posta nie stworzył. A że mnóstwo ludzi daje reputki lub pozytywnie odnosi się do mojej wypowiedzi? Cóż... być może przemknęło się przez nią trochę sensu i coś wspólnego on jednak z rzeczywistością ma. Nie oczekiwałem od Ciebie wyjaśnień, ponieważ w gruncie rzeczy dobrze rozumiem to co robisz, od czasu do czasu jedynie wplatając w to moje własne teorie. Chciałem przede wszystkim tego, byś wiedział, że ktoś może uważać Twoje podejście za nieodpowiednie. A jako że sam powiedziałeś, że ludzie nie wchodzą z krytykami w polemikę, pora by ktoś ich wyręczył. Swoją drogą, dobrze, że fandom "posłał" akurat mnie, bo nieskromnie przyznam, że mam największe szanse coś tutaj ugrać. Po kolei, sukcesywnie: Zacznijmy od mojego podejścia do fików Malvagia - autor udowodnił, że potrafi pisać. No właśnie, udowodnił Tobie, nie wszystkim. Mnie się "Pielgrzym i Pani" nie podoba wyjątkowo, "Księżniczki" uważam za średniaka. Nie zgadzanie się z recenzentami jest typowe, gdy ma się specyficzne podejście i miejscami egzotyczny gust jak ja, więc i to nie byłoby problemem. Nie w tym sęk – po prostu nagle miłujący "wiarygodność recenzencką" i będący "ścisłowcem" Mordecz spuszcza z tonu i zaczyna recenzować pozytywnie po masie typowych dla siebie, surowych komentarzy. Mówisz, że "zasłużył sobie na odrobinę pochlebstw", ale czy komentowani przez Ciebie na forum autorzy nie zasłużyli? Nawet jeśli recenzja ma służyć do zachęcenia czytelnika, w przypadku wielu Twoich komentarzy można dojść do wniosku, że mają one na celu zniechęcenie autora. Jako, że w swoim poście jedynie wspomniałem o "Czwartej Trzydzieści" Bestera i "Pszczołach" Madeleine, pozwolę sobie zbiorczo odpowiedzieć na Twoją opinię o ich dziełach. Nie było moim celem polemizowanie z Tobą na temat ich twórczości, teraz najwyraźniej to Ty "nie pojąłeś", co miałem na myśli w poście. Chciałem najzwyczajniej w świecie zwrócić Ci uwagę na to, że ktoś może nie być w stanie traktować Twoich postów i pisanych w specyficzny sposób opinii poważnie, nie próbowałem bronić tych autorów i ich dzieł, to zostawię raczej samym pisarzom i ich opowiadaniom. Sam uważam "Pszczoły" za naprawdę dobre, jednak nie pozbawione wad i zdecydowanie niewybitne, zresztą o mojej opinii autorka dobrze wie. Rozumiem, że w opowiadaniu napisanym bardzo dobrze (nie tylko technicznie), trzeba inaczej zabrać się za ocenę. Dawno temu, gdy pisałem komentarz pod "Ostatnią rzeczą jaką zrobi" Thara, był to chyba mój najbardziej czepliwy i przepełniony listą różnej wielkości mankamentów post. Wszystko dlatego, że opowiadanie naprawdę mnie urzekło i zasłużyło na to, by ktoś potraktował je poważnie. Z autorem na tym poziomie mogłem porozmawiać sobie o szczegółach i zarzucić mu drobiazgi, na które inni nawet nie zwróciliby uwagi, bo wiedziałem, że mówię z kimś, kto też będzie to widział i spokojnie rozezna się w moich racjach. Nie musiałem też pisać sprostowań na temat mojej opinii i zarzucać innym, że "nie pojęli" moich wypowiedzi, bo wszyscy, łącznie z Tharem, przyjęli ją pozytywnie. Skoro tak wnikliwie przeanalizowałem Twoją wypowiedź, a wierz mi, przeanalizowałem ją bardzo wnikliwie, musiałem jednak zauważyć, że coś jest z Twoimi komentarzami nie tak. Ty tymczasem pojawiasz się, wyskakujesz jak Filip z konopi tekstem, że "Na wyobraźnię działają, nie przeczę, acz nie z takimi historiami dane mi było się spotykać, będąc kilkulatkiem." Oczywiście, a jakże, bez konkretów i tytułów. Stwierdzasz potem, że ciężko Ci opisywać opowiadania bez przemiany głównej bohaterki (albo nieźle zawężasz sobie pole widzenia literackiego, albo znowu popadasz w przykrą niekonsekwencję), mówisz, że lektura niczego nie uświadamia i nie uczy, a potem jeszcze dodajesz, że fik ma takie same mankamenty jak "Księżniczki", które parę dni później wychwalasz w recenzji. Pozostawiam Wam, czytelnicy ocenę, na ile to był poważny komentarz. Opowiadanie Bestera nie było wybitne, ale mimo wszystko mi się podobało. I znowu, miałem sporą listę rzeczy, którą mógłbym temu opowiadaniu zarzucić (i zrobię to, wrócę tam za parę dni je skomentować), jednak dziwnym trafem nie pokrywała się ona z wypisanymi przez Ciebie bolączkami tekstu. Zresztą, tu znowu kolejny interesujący fakt, mały cytat z Twojego posta pod opowiadaniem: Podsumowując myślę, że zarówno decyzja końcowa głównego bohatera, jak i powód jego rozważań nie są warte komentarza. Za mało autor dodał od siebie, żebym mógł rozpocząć z nim merytoryczną dyskusję. Po takim komentarzu na pewno autor będzie chciał ze wspaniałym krytykiem i analizatorem merytoryczną dyskusję podjąć, nawet, jeśli nie osiągnął jeszcze jej poziomu. Co jak co, ale Bester nie jest nowicjuszem i spokojnie podjąłby polemikę, więc mówienie w ten sposób o autorze niebezpiecznie blisko zbliża się do linii potwarzy. A reszta posta? Stwierdziłeś, że to smęcenie, że znałeś resztę treści po połowie pierwszej strony, że autor musi nauczyć się poruszać ciężkie tematy, że cechą opowiadań z narracją pierwszoosobową jest główny bohater o inteligencji ciut ponad przeciętnej (sic!). Na końcu próbowałeś jeszcze coś pocieszyć, ale w moich oczach nie miało to większego sensu, mało tego, zakrawało o kopanie leżącego. Ja mam jeszcze tę przewagę nad niektórymi, zwłaszcza początkującymi pisarzami, że ja Twoich opinii bazujących na przedziwnych, biorących się najbardziej niezbadanej otchłani pomysłowości zasadach, nie potrafię brać na poważnie. Nie mają dla mnie niemal żadnego przełożenia na rzeczywistość, nie mogę po nich ocenić, czy opowiadanie będzie dobrze napisane. Zdarza Ci się jednak w swoich postach pisać z perspektywy znawcy farmazony, które ktoś może wziąć na poważnie i sobie zaszkodzić. A teraz przechodzę do najciekawszego: Może jeszcze konkluzja, ot na dobre zakończenie - gdyby autor był na tyle charakterny, nie bałby się porozmawiać z osobami, które mają mu coś do zarzucenia. Jeśli są ciekawi szerszej opinii, to powinni nawiązać dialog z drugą osobą by rozwiać nurtujące go wątpliwości. Myślę, że każdy (zwłaszcza piszący opowiadania) ma dostatecznie rozwinięty rozum, żeby zdołał sformułować jedno lub dwa zdania polemizujące z napisaną krytyką. Ale im się nie chce. Bo to nic nie da, bo to tylko potrafiący narzekać na wszystko ponurak, bo po co psuć sobie resztę dnia na dialogu z kimś, kto tylko mówi od rzeczy. Człowiek najwięcej się uczy, zadając pytania - to świadczy o jego zainteresowaniu w temacie. Widocznie większość autorów chce, aby ich poklepać po główkach, a nie żeby spróbowali poszerzyć horyzonty. Też bym chciał, by pisarze odpowiadali na krytyczne komentarze, byłbym też niezwykle rad, gdyby robili to na poziomie. Jest tylko jeden problem w tej diagnozie... wielu faktycznie to robi! Odpowiadają na komentarze, dziękują za krytykę, mało tego, często się do niej stosują. Przyczyną opieszałości niektórych raczej nie jest to, że im się nie chce. "Bo to nic nie da, bo to tylko potrafiący narzekać na wszystko ponurak, bo po co psuć sobie resztę dnia na dialogu z kimś, kto tylko mówi od rzeczy." – sam nie sformułowałbym tego lepiej. Cudowna autodiagnoza. Fandom, a zwłaszcza jego literacką część, dławi wiele przywar i paskudnych przypadłości. Jednak w przypadku sceny fanfikowej brak przyjmowania krytyki i nie polemizowanie z nią jest zjawiskiem nieznacznym, choć istniejącym. Tam gdzie występuje nie pomoże jednak "brak pozytywów", bo albo są to autorzy zapatrzeni w siebie i własne umiejętności, którzy krytyki przyjąć nie umieją, albo tacy, którzy mają tak niskie mniemanie o sobie i swojej twórczości, że po prostu uciekną z płaczem. W jednej i drugiej sytuacji nic się w sposób jaki działasz nie uzyska. To jest bowiem prawdziwy problem, Mordecz. Przychodzenie do twórców, ocenianie (najczęściej bardzo brutalne i negatywne) ich opowiadań według pokrętnych prawideł i zasad, w sposób sugerujący kompletny brak empatii i niezdolność do komunikacji na poziomie równy z równym. Mało komu z takim podejściem pomożesz, a jeśli, odnosząc się do Twoich słów, lubisz, by mieli Cię za takiego jakiego Cię mają, życzę powodzenia w dalszym uskutecznianiu praktyk śmiertelnie ponurego kota w buldożerze. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że nie narobisz w ten sposób szkód, bo pożytku z tego za wiele raczej mieć nie będziemy. A autorzy nie chcą jedynie, by klepać ich po główkach, pisząc tak pokazujesz, jak naprawdę wygląda Twoja wizja tutejszych twórców. Oni potrzebują rzeczowej krytyki, ale jak pisałem, porządnej, a nie ponuraka. Jeśli faktycznie chcesz komuś pomóc, spraw przynajmniej pozory, że działasz dla ich dobra. Pozwolę sobie przytoczyć pewien przykład. Był sobie na forum użytkownik, którego nie będę wymieniał z nicka, udzielał się czasem w tym dziale. Miał cyniczne i niezwykle szydercze posty, jednak nie można mu było odmówić spostrzegawczości. Strasznie przykra okazała się niestety jego tendencja do narzekania na opowiadania zbyt popularnie i publicznie uznane za znakomite. W ten sposób przesadził i zrównał z ziemią swoją reputację jako komentatora i oceniającego. I wiesz co stało się później? Pojawiło się kilka sytuacji, gdy ów osobnik był bardzo potrzebny w jakimś temacie lub nawet się w nim pojawił i napisał co trzeba... Nikt jednak nie wziął jego słów (często prawdziwych) na poważnie, ponieważ na własne życzenie stworzył sobie łatkę szydercy i opluwacza. Smutne, bardzo smutne. No i końcowy fragment, który pozwolił mi ostatecznie zacementować moją opinię, że działam słusznie, tylko za słabo. Przytaczam cały akapit: Ach, i znowu biedny fandom musiał posłać Albericha, żeby przemówił Mordeczowi do rozsądku. Żałosne to i smutne zarazem, że trzeba się wyręczać drugą osobą, zamiast spróbować wziąć sprawy w swoje ręce. Nie traktuj tego jako nagrodę od społeczeństwa, że przyszło ci wmawiać zatwardziałemu w swych przekonaniach człowiekowi o tym, że postępuje niewłaściwie. Skoro lubisz mi zarzucać tendencyjność oraz brak konsekwencji, to pewnie coś musi być na rzeczy. Żałuję jedynie, że próbujesz mi wpoić swoje zasady przy całkowitym odrzuceniu już pojętych, przez co nie próbujesz załagodzić konfliktowi, a wyłącznie go zaogniasz. Też brakuje ci konsekwencji, ale muszę pogratulować skrupulatności oraz wytrwałości przy pisaniu tak rozległego komentarza. Moglibyśmy rozmawiać o tym, czy rzeczywiście opowiadanie musi mieć głównego bohatera, wątek przewodni, opis świata oraz przedstawiającą to wszystko narrację, lecz prowadzona dysputa nie przyniosłaby nic godnego wspominania. Nie traktuję tych postów jako nagrodę od społeczeństwa. Tak jednak traktuję fakt, że ludzie bardziej przychylają się jednak do moich racji niż Twoich. Z wielką przyjemnością wpoiłbym Ci moje zasady, jednak obawiam się, że to bezcelowe. Walka z wiatrakami, tylko tyle. Nie kryję się z tym, że zaogniam konflikt, bo o to mi właśnie chodzi, większa szansa, że ktoś naszą polemikę zauważy i przeczyta. Fragment o konsekwencji przy kilku poprzednich zdaniach jest niesamowicie zabawny, zwłaszcza w kontekście tego, że w moim poście napisałem kilka razy, że chcę jedynie, byś się nad tym zastanowił, a sam zrobisz co będziesz uważał. Nie ma co, jestem najbardziej okrutnym forumowym despotą, który narzucanie innym swojej opinii sprowadza do wypisywania argumentów, dyskusji i apelu o zastanowienie się. Gestapo nie powstydziłoby się moich metod, Święta Inkwizycja chyba też. "Lecz prowadzona dysputa nie wprowadziłaby nic godnego wspominania." Ponieważ najwyraźniej już istnieje ścisłe prawo fanfików, które jedna osoba zna, a druga nie. Ja niestety jestem po przegranej stronie barykady, ale cóż poradzić? Swoją droga kolejny raz polecam spojrzeć na poprzedni akapit o nie odpowiadających na krytykę twórcach. I na dobre zakończenie jeszcze kilka słów do czytelników tej dysputy – faktycznie, polemizujcie z krytykami Waszych dzieł, jednak nie uznawajcie ich opinii za Prawdę Objawioną, bo takiej po prostu nie ma. "Po owocach ich poznacie", jak mówi Pismo. Pozdrawiam i dziękuję za piękną dyskusję! Edytowano Styczeń 25, 2015 przez Alberich 9 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SPIDIvonMARDER Napisano Styczeń 26, 2015 Share Napisano Styczeń 26, 2015 faktycznie, polemizujcie z krytykami Waszych dzieł, jednak nie uznawajcie ich opinii za Prawdę Objawioną, bo takiej po prostu nie ma. To jak najbardziej prawda... ale trochę zastanawiam sie, czemu akurat wstapiłeś na ścieżkę polemiki z Mordeczem. Rozumiem, że istnieje tutaj pewna wyrazista różnica w Waszych poglądach... ale odniosłem wrażenie, że wydarzyło się coś szczególnego. Po przeczytaniu rozmowy nie wyłuskałem odpowiedzi na swoje pytanie, może po prostu mi umknęła. Cieszysz się sporym, wyrazistym autorytetem w tym vanita literackim półświatku naszego fandomu i sądzę, że pozytecznie by było, jakbyś tak publicznie porozmawiał z kilkoma osobami, których recenzje są autentycznie złośliwe i nieprzyjemne. Nie czytałem wszystkich Buldożerów, ale kilka i nie odniosłem wrażenia, że wymagają Twojej interwencji. 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Kervak Napisano Styczeń 26, 2015 Share Napisano Styczeń 26, 2015 Z ciekawości przeczytałem ten temat i nadeszła mnie konkluzja; Mordeczu, naprawdę dobrze się z tym ukrywałeś tutaj, jeśli dopiero teraz zauważyli, że Twoje recenzje (stety, lub niestety ), nie zawsze są miarodajne. "You either die a hero or you live long enough to see yourself become the villian", eh? 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mordecz Napisano Styczeń 27, 2015 Autor Share Napisano Styczeń 27, 2015 Wystarczyło napisać kilka pozytywów, żeby świat oszalał. Nie wiedziałem, że będzie to takie proste. Pozdrawiam Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ylthin Napisano Styczeń 27, 2015 Share Napisano Styczeń 27, 2015 Wystarczyło wykazać się hipokryzją, cechą niedopuszczalną u recenzenta (dziennikarza, badacza). Tylko tyle i aż tyle, Mordecz. Tylko tyle i aż tyle. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
SPIDIvonMARDER Napisano Styczeń 27, 2015 Share Napisano Styczeń 27, 2015 Wystarczyło wykazać się hipokryzją, cechą niedopuszczalną u recenzenta (dziennikarza, badacza). Tylko tyle i aż tyle, Mordecz. Tylko tyle i aż tyle. Mordecz jest hipokrytą, ponieważ raz powiedział coś pozytywnego (a więc kłamie w kwestii Malva), czy jest hipokrytą, ponieważ wcześniej nie mówił czegoś pozytywnego (kłamał, że wcześniej recenzowane fanfiki były krytykowane). Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Styczeń 27, 2015 Share Napisano Styczeń 27, 2015 Mordecz jest hipokrytą, ponieważ raz powiedział coś pozytywnego (a więc kłamie w kwestii Malva), czy jest hipokrytą, ponieważ wcześniej nie mówił czegoś pozytywnego (kłamał, że wcześniej recenzowane fanfiki były krytykowane). Jest, bo tak. Przecież to proste No, chyba że chodzi im o to: http://prntscr.com/5xnkrr Co się okazuje, że jednak zwyczaje się zmieniają Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mordecz Napisano Styczeń 27, 2015 Autor Share Napisano Styczeń 27, 2015 Towarzystwo po prostu szukało pretekstu, żeby wyrazić swe niezadowolenie, a ponieważ mają problemy z pisaniem własnych opinii, postanowili solidarnie odstawić kabaret. Nie ma na co zwracać uwagi, a ja mam kolejne hasło reklamowe. Nawet wzbogaciłem temat o dodatkowy tag. Pozdrawiam Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Niklas Napisano Styczeń 27, 2015 Share Napisano Styczeń 27, 2015 Nawet wzbogaciłem temat o dodatkowy tag. Nareszcie nazywasz sprawy po imieniu ( ͡° ͜ʖ ͡°) Znalazłeś już kolejną ofiarę do zniszczenia? xd Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mordecz Napisano Styczeń 27, 2015 Autor Share Napisano Styczeń 27, 2015 (edytowany) Mógłbym zacząć od fików Związku Obrońców Uciśnionych, ale nie wypada kopać leżącego. Na szczęście znalazłem już nową pojętną ofiarę, której życie zmienię w koszmar. Oczywiście, ku uciesze moich oddanych fanów. Pozdrawiam Edytowano Styczeń 27, 2015 przez Mordecz 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dolar84 Napisano Styczeń 27, 2015 Share Napisano Styczeń 27, 2015 Towarzystwo po prostu szukało pretekstu, żeby wyrazić swe niezadowolenie, a ponieważ mają problemy z pisaniem własnych opinii, postanowili solidarnie odstawić kabaret. Nie ma na co zwracać uwagi, a ja mam kolejne hasło reklamowe. Nawet wzbogaciłem temat o dodatkowy tag. I teraz muszę na liście dane zmieniać... Panie Mordeczu, jak żyć? Mógłbym zacząć od fików Związku Obrońców Uciśnionych, ale nie wypada kopać leżącego. Na szczęście znalazłem już nową pojętną ofiarę, której życie zmienię w koszmar. Oczywiście, ku uciesze moich oddanych fanów. Czekam aż trafisz na coś mojego. Ileż tam się jadu poleje - to będzie coś wspaniałego. Już ostrzę sobie zęby na dyskusję Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Applejuice Napisano Styczeń 27, 2015 Share Napisano Styczeń 27, 2015 (edytowany) Mordecz wypowiadał się pozytywnie już wcześniej, kek. Może fanfiki, które ostatnio komentował, były - o nie, to niemożliwe - po prostu kiepskie? .-. #hipokryzja Ja czekam aż zmasakrujesz Renusia. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Edytowano Styczeń 27, 2015 przez Applejuice 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Applejuice Napisano Styczeń 27, 2015 Share Napisano Styczeń 27, 2015 Chyba nie tak nagle ._. To są fragmenty z dwóch pierwszych recenzji, jakie mi się kliknęły: Próba kradzieży notatek, wschód słońca nad zamglonym lasem, zwyczajna wioska skryta gdzieś w górach - większość obszarów jest przygotowana na tyle dobrze, że każdy wielbiciel bogatych, interesujących opisów powinien być zachwycony. Miejsce akcji jest różnorodne i przyjdzie nam pokonywać góry, doliny, lasy, miasta i nie tylko. Czytelnik nie powinien mieć problemu z utożsamieniem się z nowymi obliczami dobrze nam znanych bohaterek, zaś sama operacja zamiany infantylnego, spokojnego i cukierkowego świata na bardziej przykry, brutalny i okrutny została przeprowadzona nader dobrze. Kolejna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, jest bogate podłoże fabularne. Czytając za każdym razem „Piękne Serce”, odnosi się wrażenie, że przedstawione w tle Ponyville żyje. Mamy imprezę z udziałem wielu kucyków, przygotowywanie do festynu oraz samo Święto Założycieli. Na tle wszystkich wydarzeń relacje Rarity i Woody’ego są tylko elementem dopełniającym zróżnicowaną całość, co wypada nader interesująco, natomiast samo zakończenie opowiadania potrafi wywołać emocje. Ponadto całość jest opisana w bardzo przystępny sposób. Może i bardziej czepialscy czytelnicy mieliby coś do zarzucenia, ale to właśnie bijąca z tekstu prostota nadaje opowiadaniu szczególną rangę. Nie wiem po co tyle szumu (który, swoją drogą, raczej nie powinien odbywać się w tym temacie) ale coś czuję, że zaraz się zrobi jeszcze bardziej nieprzyjemnie xd 2 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się