Skocz do zawartości

Multisesja: Pakt


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

- Jon, ja widziałam. Wyglądało jak ty - powiedziała. - Mówiłeś złe rzeczy. Że od dawna czekałeś, żeby mnie zabić w możliwie najbardziej nieprzyjemny sposób - kontynuował duch, który teraz jakby jeszcze bardziej skulił się w sobie.

 

Syd uwolnił Jess z niemym wyrzutem w oczach. Nic nie powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jessy zobaczyla spojrzenie Syda. Bala sie mu spojrzeć w oczy, wiedziala ze jest zły. Jednocześnie tak cieszyła sie na jego widok, ze chciało jej sie płakać ze szczescia. Postanowila nic nie mowic. Dalej nie rozumiała ci dokladnie stalo sie z Elizabeth. Jon ją zabil?! To nie mozliwe...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

- Nie żeby coś, ale pomyśl: Jak bardzo może się spieszyć demonowi do anioła? Odpowiedź: nie może. A że ja tam nie idę ty też nie - oznajmiła - Poza tym nic nadzwyczajnego, tylko to co słychać, a słychać dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie nadszedł twój czas. Będziesz. - stwierdził. Przejechał tępą stroną kosy po ranie. - Ave Maria, gracia plena, Dominus tectum. Benedicta tu in mulieribus et benedictus, fructus ventris tui Jesus. Santa Maria Mater Dei, ora pro nobis peccatoribus, nunc et in hora mortis nostrae. Amen. - wyrecytował na co rana zaczęła się zabliźniać, po jakimś czasie została tylko wąska, i niezbyt widoczna blizna. Podszedł do duszy i dotknął jej kosą a ta zmieniła formę, na błyszczącą sferę którą chwycił lekko i włożył do ciała.

 

((Mogę ją już wskrzesić? Czy może poczekać?)) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

Pomarzyć możesz - rzekła i z uśmiechem zaczęła ciągnąć Lacie po podłodze - Lacie nie będzie spać dopóki siostrzyczka lub kto inny nie wbije obecnemu tu zabójcy noża w gardło, by ten dławił się własną krwią i ręcznie nie wyrwie mu serca - powiedziała niewinnym głosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobra robota - rzekł złośliwy głos. - A co, jeśli zrobię... o, tak? - zapytał.

Dusza została wyrzucona z ciała, ale znajdowała się bardzo blisko niego. 'Zwłoki' otwarły oczy i powoli wstały. Rozejrzały się po pomieszczeniu, po czym odążyły chiejnym krokiem do otworu w ścianie, a potem ruszyły wolno w kierunku salonu gości.

- Co się dzieje? Czemu nie panuję nad tym? - zapytało widmo. Syd ze zdziwieniem przyglądał się ożywionemu trupowi, a potem zwrócił wzrok ku Jess.

- Przyjmuję, głuptaku. Nie płacz, to ja tu powinienem płakać - otarł z policzka dziewczyny łzę.

Korytarzem szedł właśnie młody John Craven. Bral udział w poszukiwaniu zaginionej i oto właśnie widział, że ktoś zbliża się korytarzem. Było ciemno, ale przecież miał przy sobie lampę naftową.

- Panienka Elizabeth? - zapytał. Postać szła wolno, jakby była ranna. To na pewno ona. - Pomogę panience, zaraz wszystko będzie w porządku - powiedział. Ach, znalazł ją. Wszyscy będą z niego dumni. Podszedł bliżej i spojrzał na jej twarz i plamy z krwi, potem zaś na jej dziwne, puste teraz oczy.

- Panienko? Dobrze się panienka czuje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jak zobaczy, nic się nie stanie. Gorzej jak ciało zobaczy jego - stwierdził Syd, patrząc z daleka na nadchodzące wydarzenia.

 

Istotnie, ożywieniec zauważył Johna i już miał do niego podchodzić, gdy zauważył Jonathana. Podszedł i wgryzł mu się w rękę.

- Jon, przepraszam! Nie chciałam, ja nad tym nie panuję! - pisnął duch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obok duszy Elizabeth lewitowała dusza Natashy. - Spokojnie, młoda. Jonny jest odporny na ból, takie dziabu dziab nic mu nie zrobi. - zaśmiała się. Jonathan z kolei nie zareagował. Patrzał na Cravena chłodno. - No, wynocha! - krzyknął na niego. - Jesteśmy zajęci! - dodał. Odtrącił ciało Elizabeth i przygwoździł je do ziemi kosą. - dobra, ty któryś to zrobił... Chcesz powalczyć? - zaśmiał się Jonathan.

 

((Natasha w swojej formie duszy wygląda jak Jinx z League of Legends)) 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

John Craven przełknął ślinę widzac zakrwawioną od ugryzienia twarz Elizabeth i powoli się wycofał.

- Walka nie jest ciekawa. Ciekawa jest natomiast zabawa, w której pionkami jesteście - odrzekł głos. Żywy trup miotał się pod kosą, próbując dosięgnąć Jonathana. Widmo stojące obok trzęsło się, widząc swoje ciało w tym stanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lacie z grymasem na twarzy dawała się ciągnąc przez demonicę. Cały czas patrzyła w ciemne zakątki korytarza. - A gdzie ty mnie tak w ogóle ciągniesz? - spytała nagle. - Nawet nie wiemy, czy on wciąż tu jest. - dodała po krótkim namyśle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

Alois usłyszała krzyki - A jednak pójdziemy tam, no cóż. Najwyżej jak aniołek się na mnie rzuci lub nawet zabije masz mnie pomścić albo sama umrzeć - powiedziała ciągnąc Lacie w drugą strone i nie odpowiadając na wcześniejsze pytanie. Po chwili zobaczyły widowisko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jonathan westchnął patrząc na szamotającego się żywego trupa. - Agnus Dei, qui tollis peccata mundi, miserere nobis. Agnus Dei, qui tollis peccata mundi. Agnus Dei, qui tollis peccata mundi, miserere nobis. Agnus Dei, qui tollis peccata mundi, dona nobis... Blood of the Saints... - wyrecytował. Ciało zaczęło się miotać, ale po chwili padło. - Eh... - dotknął kosą duszy Elizabeth na co ta ponownie stała się małą błyszczącą sferą, i ponownie włożył ją do ciała. - Mam nadzieje że teraz już przestanie... - powiedział oczekując reakcji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jonathan zabrał kosę, Natasha wciąż w formie ducha podleciała bliżej. - Jak myślisz... Będzie tańczyć? - zapytała go półszeptem. - Skąd ty masz taki pomysł? - zapytał zdziwiony Jonathan. - Nie wiem... - powiedziała i zniknęła. - Dobrze się czujesz Elizabeth? - zapytał Jonathan, klękając przy niej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...