Skocz do zawartości

Multisesja: Pakt


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Mężczyzna spojrzał karcąco na syna.

- Rozumiem. Słyszeliśmy niepokojące pogłoski - tu kolejne pełne groźby spojrzenie - o postradaniu zmysłów.

- Jest burza - wychrypiała Elizabeth. - Przepraszam najmocniej, że panicza przestraszyłam. W ciemności i jeszcze przy tych grzmotach, błyskawicach... - powiedziała.

Craven pokiwał głową.

- W takim razie przepraszamy. Ten zgon wszystkich nas przyprawi o postradanie zmysłów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lacie popatrzyła na Alois i zakryła twarz dłońmi. Po chwili wybuchła śmiechem. - Buhahahaha! Z tobą przez te pięć lat nigdy się nie nudziłam. Chi, chi. Nasze kłótnie i dyskusje są trochę jak rodzeństwa. - powiedziała, po czym się uspokoiła. - Niby myślisz tylko o korzyściach płynących z kontraktu, czyli moja dusza, ale nie masz mnie gdzieś... to... t-t-trochę miłe z twojej strony... - dodała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

- Czy to nie trochę zbyt ryzykowna wypowiedź? Wiesz, zawsze mogę Cię zrzucić z tych schodów... a teraz przedstawię sytuację tak: lubię Cię ''siostrzyczko'', jednak nie waż się ani razu więcej nazwać mnie miłą, dziękuję za uwagę - powiedziała z uśmiechem tym razem dla odmiany bardziej serdecznym, a gdy doszli do sali puściła Lacie nad jakimś fotelem - Ups.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

Alois patrzyła w ciszy na rozmowę, po czym odezwała się cicho do Lacie - Jak słodko, chcą bawić się w bohaterów - uśmiechnęła się złośliwiej niż zwykle i oczekiwała dalszej dyskusji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No to zaraz im się odechce - warknął Syd, który usłyszał słowa demonicy.

- Przepraszam państwa serdecznie, musze udać się na stronę - rzekł. Zniknął w czeluści korytarza. Wrócił dopiero po pięciu minutach, podczas których goście, a zwłaszcza hrabia Clarke zaczęli okazywać zniecierpliwienie całą sytuacją.

- Czy coś mnie ominę... - chciał zapytać, ale w  tym momencie płomienie w lampach i świecach zamigotały, a na środku pokoju pojawił się snop swiatła. Rozlegly się pełne przerażenia i zarazem zdumienia krzyki. Burza za oknem dodawała całemu zjawisku dodatkowej grozy. Pośrodku snopu światła pojawiła się postać, z każdą chwilą nabierająca ostrości.

Po chwili wszyscy goście mogli podziwiać wysokiego jegomościa odzianego w bardzo eleganckie szaty. Nie miał jednego oka, drugie zaś świeciło na żółto. Miał czarne, mokre włosy sięgające ramion i okropny uśmiech pełen ostrych zębów.

- Witam, witam moi drodzy! - krzyknął. W tym momencie Syd popchnął Jonathana i Elizabeth, Alois i Lacie w kierunku drzwi wyjściowych, nakazując im opuszczenie pomieszczenia. Pociągnął za sobą Jess.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cicho - szepnął. - To ja. Zastosowałem pewną sztuczkę opierającą się w dużej mierze o lustra. Dzięki temu możemy teraz spokojnie przeszukiwać posiadłość, wiedząc że nasi goście nie będą mieli ochoty na opuszczenie sali gościnnej. Miejmy nadzieję, że nikt nie zejdzie na zawał serca - powiedział do Jess.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ach. W końcu doczekałem się pochwały - zażartował. - Nie. Zniknąłem przy samym wyjściu, wobec czego muszę tam wrócić. Zaraz będę z powrotem - powiedział.

I faktycznie, pięć minut później, pięć długich minut przerywanych przytłumionymi wrzaskami i płaczem którejś z dam (a Jess mogłaby przysiąc, że słyszała krzyk Johna Cravena), Syd wrócił z drugiej strony korytarza, poprawiając swój czarny płaszcz.

- W drogę - powiedział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

Czyli powrót do przeszukiwań? - powiedziała Alois odwracając się do Lacie - Słyszysz? Lacie nie idzie lulu, jaki pech. Tylko, że tym razem idzie o własnych siłach albo na prawdę zrzucę ze schodów - rzekła i zaczęła kpiąco patrzeć na anioła. Kto w ogóle powiedział, że ona będzie pomagać w poszukiwaniach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

Nie była bym taka pewna. To czy zrzucę czy nie zależy od Lacie - stwierdziła krótko, najwyraźniej nie mając nic więcej do powiedzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

Cóż, jesteś najlepsza. Rola przynęty pasuje do Ciebie idealnie - rzekła obojętnie Alois.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Nie sądzę

Nie - odparła krótko demonica - Trzeba było się wyspać kiedy indziej a nie kąpać się rano w deszczówce - wzruszyła z uśmiechem ramionami.

Edytowano przez Elfka z Amanu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...