Tablica liderów
Popularna zawartość
Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12/06/15 we wszystkich miejscach
-
Zwabiony faktem, że w tym wątku do żywych powracają Ci o których sądziłem, że zeszli na śmierć z fandomu postanowiłem zajrzeć i obczaić tekst o którym mowa. Napomknę, że czytać mi się wcale nie chce, ale raptem sześć stron? A co mi tam. Tak więc, krótkie przemyślenia. Raczej nie dodam nic więcej niż napisał zmartwychwstały Alb ( ), ale coś tam po sobie zostawię, bo zasada "przeczytałeś - skomentuj" musi być spełniona. Będą spoilery. Tekst jest za mało subtelny. Połapałem się co i jak już na drugiej stronie (albo dopiero, nie jestem zbyt spostrzegawczy). Zatem tekst jest przewidywalny. Ale to nie jest aż tak rażące, sporo tekstów jest przewidywalnych i im się to wybacza, mnie najbardziej raził brak jakiegoś dłuższego trzymania czytelnika w swego rodzaju niepewności. Tutaj tego brakuje, za szybko wiadomo co się święci. Odnoszę wrażenie, że źrebak ma na początku na wszystko wywalone, potem coś iskrzy w mózgu, bo list i akcja leci dalej. Przez to, całość wydaje mi się nieskładna, za szybka, pozbawiona emocji i swego rodzaju klimatu. Brakuje kilku stron więcej, na stworzenie więzi między czytelnikiem a bohaterem. Brakuje jakichś wspomnień dzieciaka o jego rodzicielce, jakichś wspomnianych mimochodem w tekście fotografii, jakichś przedmiotów matuli, czegokolwiek co przypominało by o niej czytającemu i bohaterowi. Brakuje ukrywania przez ojca smutku, przecież on też musiał to ciężko znosić. Brakuje zmęczonego ojca, zmartwionego, zapracowanego, starającego się pocieszyć syna, mimo cisnących się do oczu łez. Brakuje takich rzeczy, wyobraź je sobie w tekście i zobacz jak budują klimat i atmosferę. Człowiek przeczyta i powie "aha... ok" i koniec. Pomysł ma potencjał, mógł być lepiej zrealizowany. I kiedyś będzie. W dziale wiele razy przewijało się, by szlifować się na takich małych tekstach. Więc ćwicz. Napisz kolejnego one-shota, potem następnego i jeszcze kolejnego. Każdy dłuższy, bardziej rozbudowany i się wyrobisz. Tak od siebie jeszcze: nie wiem czy warto próbować stawać się jak inni. Najlepiej wyrobić swój własny styl, nie podpatrując za dużo od innych, każdy pisze inaczej, każdy ma inną wyobraźnię, każdy jest na swój sposób oryginalny. Zatem, Kingu, powodzenia. Niech Dular ma co sprawdzać w dziale, co się będzie obijał5 points
-
EDIT: Kingu nie umie w cytaty i spoilery, toteż formatowanie może być nieco pokiełbaszone. Nie chce mi się już tego zmieniać, więc po prostu wyrażę nadzieję, że jakoś uda się odczytać, co jest cytatem, a co nie. Zaprawdę, dobry jest dziś dzień. Trudno o lepszą rzecz dla początkującego pisarza niż rozwlekły, dokładny, krytyczny komentarz od jednego z najbardziej znanych pisarzy fandomu. Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad tym, kto będzie ową niespodzianką - postanowiłem nie wnikać w to za bardzo, żeby faktycznie była to niespodzianka. No i się udało. Muszę przyznać, że pomimo oczywistej krytyki czytało mi się twój komentarz bardzo miło. Może to dlatego, że idealnie lałeś wodę od początku (Ten wstęp na trzy akapity... :D), starałeś się załagodzić jak najbardziej swoją opinię, a wyszło na to, że ciężko byłoby mi się obrazić za jakąkolwiek, potocznie mówiąc, "zj**kę" - każdy negatyw zaraz usprawiedliwiałeś argumentami, które były logiczne z punktu widzenia czytelnika/kogoś, kto w fanfikach siedzi już jakiś czas. Ale mimo wszystko jestem skłonny nie zgodzić się z paroma twoimi argumentami. Większość oczywiście ma swoje miejsce i sens, aczkolwiek z paroma z nich jestem skłonny polemizować. Przykłady poniżej, nie po kolei. Dalszej części nie ma sensu przytaczać, bowiem jest irrelevant. (Tak, uwielbiam anglicyzmy i wtrącenia z innych języków.) Zabawną sprawą jest tu fakt, że wiek Cezarego z czasu trwania wspomnianej powieści nie jest podany dokładnie - szacuje się na ok. 11-13 lat od początku głównego wątku. Ale wracając do głównej myśli: Kiedy pisałem ten fragment, mówiący o tym, że nie brakowało mu matki, miałem w głowie przede wszystkim Cezarego. I wiem, że to tylko fikcja literacka, ale Żeromskiego ciężko posądzić o pisanie nierealistyczne, przynajmniej w moim mniemaniu. Dlatego też zdziwiłem się, gdy czytałem ten argument. Trafiłeś w samo sedno już w pierwszym akapicie. Ambicje. Będąc trzy i pół roku w tym fandomie nauczyłem się sporo odnośnie siebie i tego, jak pisać, co pisać, komu pisać. Przez dwa lata tłumaczenia Project Horizons nauczyłem się, jak powinno pisać się dobrą, klimatyczną historię. No i przez ponad rok w stałym kontakcie z osobami, które piszą wiele różnych rzeczy - Cahan i jej krótkie fiki, Zodiak ze swoją "Wiedźmą", Dolar ze swoimi tłumaczeniami, Poulsen - główny tłumacz Fallout Equestria - miałem sporo przykładów, którymi mogłem podążać albo chociaż obserwować. Chciałem dorównać Somberowi (autorowi Project Horizons), pójść jego śladem (Choć w pewnym momencie z mojego idola przeszedł w osobę przeze mnie znienawidzoną, ale to zupełnie inna historia). Jednocześnie wiedziałem, że nie od razu Rzym postawiono. Zamierzałem zacząć od czegoś małego; nie popełniać tego błędu, który popełniłem trzy lata temu: pisząc swojego pierwszego długiego fika, gdzie błędów rzeczowych było w bród, stylistyka nie powalała, a fabuła nie trzymała się kupy. Dlatego napisałem krótkiego one-shota, myśląc sobie - zobaczymy, jak to wyjdzie. I wyszło tak, że przerosło to moje oczekiwania - naprawdę nie spodziewałem się tak pozytywnego odzewu. Zresztą jak pisałem, po przeczytaniu fika kilka dni później wciąż miałem wątpliwości co do oceny ludu, patrząc krytycznym okiem na drobnostki, zdania, które nie pasowały, fabularne głupotki które możnaby rozwiązać lepiej. O nich również wspominałeś w swoim wywodzie i całkowicie się z tobą zgadzam. Ale wracając do tematu: rzeczona ambicja spowodowała faktycznie, że chciałem napisać coś świetnego, coś, co poruszy ludzi. Nie byle komedyjkę na parę minut. Trafiłeś w sedno, powtarzam, w pierwszym akapicie - tematyka jaką obrałem, stylistyka, to wszystko było przygotowane pod napisanie czegoś poważnego. No i tu przychodzi drugi przytoczony przeze mnie akapit, równie doskonale podsumowujący, gdzie jest problem. Zdawałem sobie sprawę, że prędzej czy później ktoś wyleje na mnie kubeł zimnej wody. Ty zrobiłeś to z taktem, a jednocześnie dobrze przekazałeś, co miałeś do przekazania. Dlatego właśnie miło mi się to wszystko czytało. No, sam rozpisałem się całkiem obszernie. Dzięki jeszcze raz za krytykę. Podsumowanie wezmę sobie do serca, a rady postaram się zapamiętać. Wygląda na to, że to tyle. PS. Pisząc tego posta prawie całkowicie zapomniałem o wcześniejszym fiku. Dlatego dopiero po komentarzu Omegi ("To naprawdę twoje pierwsze podejście do pisania?") nieco się nad tym zastanowiłem.5 points
-
Yyy, już od jakiegoś czasu administracja miała kontrolować opiekunów działów. I co? I osiągnęli tyle, że na samym początku przeprowadzili pokazowe wywalenie Yarvina, chyba po to, żeby pokazać, że żaden obibok, nawet zasłużony, nie może się czuć bezpiecznie. I na tym się skończyło. Jak zwykle. Niestety 90% osób na forum, w tym też cała administracja poza Dolarem, cierpi na syndrom słomianego zapału, więc żadna długofalowa inicjatywa nie może się tu utrzymać. Z drugiej strony, gdyby powywalali opiekunów, to i tak nie znaleźliby dobrych zastępstw, więc nie ma to znaczenia.5 points
-
Uff... Cieszę się, że załatwiliśmy to jak dżentelmeni. Twoja odpowiedź sprawia mi ogromną radość, nie tylko dlatego, że przyjąłeś do wiadomości moją krytykę, ucieszyło mnie też, że podjąłeś z nią polemikę. Słusznie, słusznie, takim samym przegięciem jest przyjmowanie do wiadomości każdej krytyki, jak i żadnej. Ktokolwiek by nie był krytykującym. Zresztą... jeśli argumenty są sensowne, to traci na znaczeniu, czy recenzentem był uznany twórca, czy ktoś z ulicy. Cieszę się, że w tej sprawie mamy o czym rozmawiać. By pięknie i elegancko zamknąć sprawę odpowiem na krytykę mojej krytyki, nie mam prawdę mówiąc ani sił, ani motywacji do polemiki. Dlatego o każdą z wymienionych przez Ciebie rzeczy nie będę się kłócił, a raczej dokładnie wyjaśniał, co ja miałem na myśli. Już teraz widzę, że otworzy nam to prawdziwą kopalnię tematów, dlatego z góry zastrzegam, że jeden Pan Bóg wie, ile to wszystko zajmie miejsca. Do dzieła: Przede wszystkim, przy całym szacunku dla twórczości Żeromskiego i moim zdaniem całkiem niezłego, choć klasycznie przegadanego "Przedwiośnia", nieraz spotkałem się z negatywnym porównaniem "bohater jak Cezary Baryka". Tak, teoretycznie chodzi tu raczej o bagaż denerwujących cech, niż o niewiarygodną kreację, ale postać wiele razy były krytykowana. Nie mam rzecz jasna zamiaru podważać Twojego argumentu atakiem na kanon lektur. Warto jednak mieć na uwadze, że takie zarzuty stawia się największym tuzom literatury światowej, raz słusznie, a raz nie. A niestety, kreacje psychologiczne, są najczęściej kwestią imponderabiliów, takich ulotnych szczegółów i zachowań, że ciężko je zebrać. Ostatnio znajomy w odpowiedzi na mój zarzut o "wydmuszki" spytał mnie, jak ma z tym walczyć, a ja nie byłem mu w stanie dać konkretnych rad. Choć, co by nie było, jego problem jest trudniejszy, łatwiej naprawić wadliwą kreację, niż zbudować dobrą od podstaw. Frost jednak miał charakter, a że moim zdaniem wyszło to niewiarygodnie... Kolejna, przykra sprawa jest taka, że w literaturze nie ma opcji oddania pełni zawiłości ludzkiej psychiki. Mamy tylko ograniczoną ilość słów i jakoś trzeba sobie radzić. W dodatku różni ludzie podchodzą różnie do problemu – jak bardzo można poświęcać detale motywacji i intencji dla dobra całej konstrukcji i dramatyzmu. Moim zdaniem tak daleko, aż nielogiczności i nieścisłości nie zaczną zatruwać obrazu. Gdzie jednak jest ta granica? Cholera wie, każdy ją definiuje po swojemu. Wątpię więc, byśmy do czegoś doszli w rozmowie, uznaję jednak, że zrobiłeś co zrobiłeś świadomie, co już jest pozytywnym efektem. O wiele wartościowszy w pracy twórczej jest błąd popełniony z własnej intencji, niż przypadkiem. Ok, przyjmuję do wiadomości, choć nie ukrywam, że tak wizja średnio mi pasuje. Bohater może nie był zbyt lotny, ale dzieci potrafią niczym papierek lakmusowy reagować na sytuację w domu. Brak lotności brakiem lotności, wolność wolnością, ale brak matki tak długo i dziwne zachowanie ojca wyraźnie ma szansę podkopać stabilny świat, nawet nie od razu z teorią, że ktoś umiera, ale na przykład, że rodzice się ze sobą nie dogadują. Znowu wchodzimy w niuanse, jednak co poradzić, że na nich właśnie buduj się solidność i kunszt. Pewnie moglibyśmy się sprzeczać więcej i mocniej, gdyby opowiadanie było dłuższe, ale na sześciu stronach mamy ledwie jakiś zarys, wątpię więc, byśmy do czegoś konkretnego doszli. Tak czy inaczej – rozumiem, co masz na myśli. Łohoho, to jest dopiero problem wielkiego kalibru. Tak naprawdę pisarz musi działać jak, przechodząc na chwilę do języka informatyki, emulator. Nie mamy możliwości przeżyć wszystkie, zobrazować i przetestować każdych emocji, jesteśmy ograniczeni wyłącznie bagażem naszych doświadczeń. Ja na przykład sądzę, że większość mojego życia to straszne nudy, jak więc ulepić na podstawie tego jakąś pasjonującą historię? Nie tylko chodzi o doświadczenie życiowe, ale stałą pracę nad rozumem, empatią i wyobraźnią, by z małych życiowych obserwacji i doświadczeń umieć zbudować wielką konstrukcję. Tak naprawdę mało mamy możliwości, by zweryfikować zachowanie w takich sytuacjach kryzysowych. Często to kwestia znakomitego wykonania, przedstawienie nowej palety emocji z nieziemską finezją, może sprawić, że uwierzymy w coś, co w życiu nie miałoby miejsca. Tak naprawdę wiara ma ogromne znaczenie, tak długo, jak jesteśmy w stanie uwierzyć, że coś działa, tak długo możemy to kupić. A potrzebnych umiejętności i doświadczenia, jak pisałem, nabierzesz spokojnie. Myślę, że szybko doszedłem do takich a nie innych wniosków, jak sam mówisz prawdziwych, bo sam przez to przeszedłem. Był taki czas, że po robieniu "sam do końca nie wiem co i jak" chciałem pójść dalej, napisać coś poruszającego, dającego do myślenia, z przesłaniem, coś, co spokojnie można nazwać "poważnym". Przyjaciele jednak (i bezkompromisowe życie, którego nie da się oszukać) pokazali mi, że pewnych progów nie da się przeskoczyć. Owszem, trzeba trenować, owszem, trzeba się doskonalić, tak samo jak konieczne jest celowanie coraz wyżej i stawianie sobie jakichś wymagań. Jednak to wszystko wymaga, czasu, pracy, dorośnięcia do pewnych spraw, pokory i cierpliwości. Sam jestem na siebie czasem wściekły, że nie potrafię pisać tak, jak nieraz bym chciał, że nie dorastam do poziomu, na którym siebie widzę. Cóż jednak poradzić, nie ma windy do jakości, są tylko oblodzone schody bez poręczy. Tym niemniej życzę Ci serdecznie, byś kiedyś swoje wymagania spełnił. Niezwykle się cieszę, że miałem okazję porozmawiać na takim poziomie. Jeszcze raz to samo – ćwicz dalej, rób co do Ciebie należy, aż będziesz miał z czego być dumny. Wtedy pewnie przyjdę jeszcze raz, tym razem nie po to, by ostrzegać i krytykować, ale w celu złożenia gratulacji. Pozdrawiam raz jeszcze! EDIT: Do wszystkich, którzy wieszczą o mojej niedawnej śmierci – nie wierzcie plotkom. Płotkom na wszelki wypadek też nie. No i przy pierwszej okazji donieście mi, który mądrala rozpowszechnia takie rewelacje.4 points
-
Ten komentarz, do którego zbieram się od dwóch dni, nie jest dla mnie łatwy. Pomijam już merytoryczne zbieranie danych, dwukrotne przeczytanie całości i zastanowienie się, co właściwie przeczytałem, nie o to w trudnościach chodzi. By przybliżyć sprawę, pozwolę sobie na większą niż małą preambułę: Nie za bardzo znam Kinga, bo nawet jeśli miałem dwa razy okazję go spotkać, to nie zamieniłem z nim więcej niż dwóch słów. Wiem jednak mniej więcej co tłumaczy, co robi w fandomie i jak mu to wychodzi, no i, bo to tego wniosku wszystko zmierza, doceniam go. Nic do Ciebie, Kingu, nie mam, wręcz przeciwnie, jeszcze jak doliczyć fakt, że czytałeś moje fiki, to w ogóle bogato. Tym smutniejsze jest dla mnie, że to ja będę tym, który przyjdzie, przeczyta opowiadanie i powie, że cesarz jest nagi. Możesz wierzyć lub nie, ale nie ma we mnie teraz ani złośliwości, ani zawiści, bo i nie mam powodu takich mieć. Dlatego nie chcę, byś potraktował mojego, według mnie okrutnego komentarza, jako ataku, bo i ja go w ten sposób nie traktuję. No... chyba wyjaśniłem, co miałem wyjaśnić. Strony technicznej właściwie nie oceniam, znacznie więcej do powiedzenia jest w kwestii stylu i niektórych, dziwnie brzmiących zdań. O ile całe opowiadanie nie jest specjalnie błędodajne, to zdarza się wiele godnych przeprawienia zdań, czasem na skraju błędu, a czasem ewidentnie pokracznych. Sam coś zaznaczyłem przy drugiej lekturze, ale niewiele. Nie będę jednak zastanawiał się nad kwestiami postawionych poprawnie przecinków i sporadycznych literówek, bo raz, że inni się lepiej na tym znają, a dwa, że jest masa innych spraw do poruszenia. Przede wszystkim, pierwszym, co rzuca mi się w oczy przy pierwszym czytaniu, jest ambicja. Według mnie widać jak na dłoni, że chciałeś wstrzelić się w górną półkę, stworzyć coś dobrego, głębokiego i przemyślanego. Nawet trudno mi się dziwić, popracowałeś długo jako niezły tłumacz, przeczytałeś pewnie niejedno, to i wymagania wzrosły, nie tylko względem twórczości innych, ale i swojej. A znaków wspomnianej wyżej ambicji jest od groma – skupiona na życiowych mądrościach i refleksji narracja, tematyka choroby, próba wywołania mocnych emocji, dużo tego. Problem w tym, że dla mnie, niestety, produkt końcowy nie jest znakomitą literaturą, w którą celował, ale jej lichą imitacją. Nie chodzi już nawet (na szczęście!) o to, że pod pozorem głębi i obcowania z tuzinami znanych i nieznanych muz, tworzy się "Dzieło", które na dobrą sprawę niczego nie pokazuje, ale aspiruje do sztuki wysokiej. Nie, o to Cię nie podejrzewam, zresztą nie muszę, bo widzę, że nie w tym rzecz. Jak dla mnie bardzo próbowałeś, ale zwyczajnie nie dałeś sobie rady. Poszedłeś drogą, która byłaby słuszna i dobra, gdyby starczyło Ci umiejętności i finezji, a tej, nie tyle że nie masz, ale zwyczajnie potrzebujesz więcej. Jestem przekonany, że jak potrenujesz, to je zdobędziesz, dlatego nie ma się czym przejmować. Nawet kilka nadzwyczaj udanych fragmentów na to wskazuje. Dobra, ale rzucam kule ognia niezadowolenia i dziwne diagnozy, zanim czymkolwiek je poparłem. Już tłumaczę, jakie są według mnie problemy tego opowiadania. Przede wszystkim wspomniana już wyżej narracja, sugerująca, że dostaniemy tu jakieś celne przemyślenia nad naturą rzeczy, życiowe rady, jakaś literacką wizję świata. Ok, tak naprawdę tego typu zabiegi potrafią bardzo wywyższyć tekst, jeśli, no właśnie, rzucana treść zdaje egzamin. W którymś eseju o pisarstwie sprzed kilkudziesięciu lat przeczytałem, że żadne warsztaty, zabiegi oraz ozdoby nie zastąpią najważniejszej rzeczy – mieć coś do powiedzenia. Gwoli ścisłości nie podejrzewam Cię o to, że nie masz nic do powiedzenia, nawet to opowiadanie zdradza, że jest inaczej. Po prostu, według mnie, sam do końca nie wiesz, co chcesz powiedzieć, ewentualnie nie do końca przemyślałeś sobie, co takiego mówisz. A może jedno i drugie? Większość przemyśleń bowiem ma jeden z dwóch problemów. Albo nie są specjalni odkrywcze, albo są zbyt zagmatwane i niejasne, tak bardzo, że ciężko właściwie dojść, do czego z nimi zmierzasz. Na zmianę oba wrażenia odczułem przy pierwszych dwóch akapitach. Pierwszy niósł jakieś przesłanie, ale dziwnie i chaotycznie przedstawione, a drugi był zbiorem mało odkrywczych oczywistości. Tak najczęściej kończyły takie fragmenty. Choć, zwracam honor, nie zawsze. Krótki opis prokrastynacji Frost Ringa wypadł przekonująco i pozytywnie nastroił do "próżniaka", którego mieliśmy poznać. a fragment z dalszej części, który pozwolę sobie zacytować w całości, wypadł naprawdę świetnie: Niby nic, niby taki prosty wniosek, ale już daje do myślenia i rusza jakieś emocje. Przyjść po lekarstwo, którego nie ma, przykra sprawa, jedno z większych rozczarowań, jakie można przeżyć, a przecież takie sytuacje zdarzają się notorycznie. Gdyby tekst był naszpikowany takimi fragmentami jak ten, to kiwałbym z podziwem głową, zamiast Cię bić. A swoją drogą zamknięcie klamrą całkiem pomysłowe. Gdyby tylko ten pierwszy akapit wypadł lepiej... Jak mówiłem, chyba za bardzo chciałeś. Problem z narracją, jej stylizacją i przesłaniem jest jednak powszechny, nawet wśród zawodowców. Wszystko wskazuje na to, że do większości ten tekst dotarł, więc być może czepiam się na wyrost. Dlatego jako drugi zarzut rzucę najcięższe co mam, bo o ile tamto to niedoświadczenie, to tutaj mogłeś postarać się znacznie bardziej. Sytuacja jest niewiarygodna psychologicznie. W ogóle cała wizja mocno kuleje. Przede wszystkim głównym bohater – cholera, on ma tylko osiem lat. To już całkiem spore dziecko, fakt, ale wciąż dziecko. Tak długie ignorowanie obecności matki jest absolutnie nierealne, nie da si go usprawiedliwić największą prokrastynacją. Nawet jeśli matka była surowa i wymagająca, to ośmioletni chłopiec (czy tam źrebak, uważam, że to izomorfizm) bardzo dotkliwie odczuje jej brak, nawet jeśli gdzieś tam ucieszy się, że ma teraz wolność, to tęsknota nie pojawi się później, jako jakieś powoli rodzące się uczucie, tylko jego świat niemal od razu zadrży w posadach. Wszystko to rujnuje cokolwiek, bo pierwsze "jutro" opowiadania traci wydźwięk. W ten sposób ciężko też dojść do motywacji ojca, który zachowuje się nie zmianę, jakby chciał zostawić sytuację taką, jaką ją zastał, a innym razem wyciągnąć syna do matki. A potem, gdy dochodzi do konfrontacji, pęka i zgadza się zaprowadzić syna. Z jednej strony współgra to z listem, który otrzymał, ale kompletnie nie z całym wcześniejszym zachowaniem. A motyw, że Frost dopiero zaczyna coś robić po przeczytaniu smutnego listu... wypadł źle. Co więcej fragment "pobudziła uśpione dotąd komórki ciekawości." ... Yhh...Kurcze, gdy komuś wali się rodzina, ciekawość jest jedną z jego ostatnich motywacji. Wyszedł taki teatrzyk, gdzie każdemu pomieszały się role. Matka wypadła stosunkowo najlepiej, była chora, kochała swojego syna, więc wolała zostać przez niego zapamiętana jako silna, stanowcza klacz, niż chodzący szkielet. Sensowne, logiczne, możliwe do wytłumaczenia. Fakt, jej przemiana trochę zgrzytała i dokonała się za szybko, moim zdaniem albo powinna czekać tam na niego ze łzami w oczach i w ogóle nie pamiętać o dalszych planach, albo powoli się przełamywać. Jednak to krótkie opowiadanie, więc nie ma się znowu o co pieklić. Jak wspomniałem – styl to może i kwestia gustu, więc drobniejsza sprawa. Tutaj jednak uważam kreacje postaci za co najmniej wypadek przy pracy i zachęcam do większego przyłożenia się następnym razem. Ostatnia rzecz dotyczy ogólnej konstrukcji. Zaletą tego opowiadania jest to, że nie ma jednego, sztywnego, najczęściej przerabianego po wielokroć tematu. Jest trochę śmiertelnej choroby, trochę wstydu o własne umieranie, trochę rodzinnych problemów w obliczy tragedii, trochę odkładania wszystkiego na później i ignorowania własnych problemów (tytuł sugeruje, że to wątek główny). Niestety, wielka zaleta jest i wielką wadą, bo przy niewiarygodności motywów, "dźwięki" tematów nie współgrają ze sobą. Obrazowo porównałbym to do nienastrojonego pianina, gdzie miast eleganckiego akordu, bo naciśnięciu odpowiednich klawiszy słuchać drażniącą wibrację. Ewentualnie pasuje też obraz machiny złożonej z potężnych systemów, rur i drutów, a wszystko sklecone silwertejpem jak popadnie. Bo prokrastynacja miałaby sens, gdyby nie dotyczyła dziecka i szła w parze wyrzutami sumienia. Rodzinna tragedia dopełniłaby obrazu, gdyby wyglądała realistycznie i naturalnie, a nie była koncertem niejasnych motywacji. Śmiertelna choroba broni się, ale nie jest to jakiś trudny lub specjalnie szlachetny wątek. Co więcej sądzę, że kwestia przemyśleń i stylu zawodzi właśnie ze względu na ten dobór i pozbawione podpory zachowania. Tu właśnie leży problem, na tej kwestii powinieneś się o wiele mocniej skupić następnym razem. Naprodukowałem się, napisałem wiele cierpkich słów na temat tego, co się w opowiadaniu nie udało. Mógłbym teraz Cię pocieszać, że jednak wypadło całkiem nieźle, że ma swoje walory, jak widać nieźle się podoba, ale zastosuję inną metodę. Według mnie znacznie bardziej niż poklepania po plecach potrzebujesz paru wskazówek, na co w przyszłości zwracać uwagę. – Myśl co piszesz na poziomie akapitów i zdań, bo jak widać kilka dobrych wypowiedzi wywyższało ten fik, a niejedna zła znacznie osłabiła. – Nie mówię, że musisz konsultować wszystko z "Wielką Księgą Psychologii, Motywacji i Poprawności Intencji", bo raz, że takie podręczniki są jakie są, a dwa, że do wszystkiego można dojść samemu. Po prostu dokładnie się zastanów, na ile wiarygodnie i logicznie układają się zachowania i myśli bohaterów. Jeśli z tym sobie poradzisz, z miejsca staniesz się o parę klas lepszy. – Przemyśl też konstrukcje całości, bardziej świadomie podchodź do wątków, które wybierasz, staraj się je jakoś złożyć. W tym fiku wybrałeś dobry zestaw, ale już z jego realizacją wyszło gorzej. Sądzę jednak, że tego nauczysz się z czasem. – Rzecz jasna standardowa porada dla każdego – świadomie czytaj, oglądaj, poznawaj różne treści, możliwie jak najmocniej je analizując. Nie ważne, czy to książki, filmy, gry komputerowe, seriale, przedstawienia teatralne, wykłady, artykuły w gazetach, wszystko może być materiałem do nauki. A uczyć się, stety-niestety, trzeba. Tak oto doszedłem do końca tego komentarza. Prawdę mówiąc, czuję się lepiej niż przed jego pisaniem, miałem wrażenie, że wyjdzie to bardziej, jakbym się nad Tobą złośliwie znęcał. Naprawdę jednak sądzę, że jeśli tylko masz motywację, to umiejętności nawet nie tyle zdobędziesz, co uzupełnisz. Lepiej dla Ciebie, by teraz, na początku ktoś powiedział Ci, że jeszcze nie jesteś gotowy do pewnych rzeczy, niż byśmy wszyscy mieli adorować Twoją twórczość. Tak czy inaczej nie przejmuj się, bo według mnie jeszcze zobaczymy pełen zestaw Twoich możliwości. Pozdrawiam najcieplej! PS: Ach... i czytałem kiedyś początek Twoich starych tekstów, jeszcze na tym innym, zapomnianym forum. Tym bardziej zdziwiło mnie, jak napisałeś o debiucie. Dobrze, że już to wyjaśniłeś. PPS: Łatwo się też domyślić, że to ja jestem "komentatorem niespodzianką". Tak dodaję, by nie było wątpliwości.4 points
-
Temat kondycji fandomu jest wałkowany już bardzo długo, a ostatnio głośnym echem odbił się filmik zamieszczony na kanale "Moje Małe Teorie". Temat ten jest dyskutowany w wielu miejscach i ciężko ocenić jakie są nastroje w fandomie, bo mamy do czynienia z dużym rozdrobnieniem, dlatego też z Irwinem przygotowaliśmy ankietę by móc przepytać jak najwięcej osób z fandomu. Może to pokaże nam jakie jest zdanie naszej społeczności o jej kondycji. Ankieta jest dość krótka, bo zawiera 18 pytań, więc liczymy na dużą ilość odpowiedzi Wyniki prawdopodobnie pojawią się pod koniec stycznia. https://docs.google.com/forms/d/1KrOe7IcAcBoo9wnIG0meZcxETeenCpB7BgP9apzOE2c/viewform3 points
-
The Rollingball's Melody wysłane do Triste Cordis BloodRayne wysłane do Sosna BloodRayne 2 wysłane do PlaguePony BloodRayne Betrayal wysłane do Sosna Earth 2150 - The Moon Project wysłane do Triste Cordis Shutter wysłane do Uszatka Marble Duel wysłane do ATIMKOS GRID wysłane do Chief Rise of the Argonauts wysłane do peros81 A także, uwaga, uwaga:3 points
-
https://docs.google.com/document/d/1_bqkenp-SDgd-8paATG2V2PjAckGKqs_gDL5IdtaFyc/edit Pierwsza Kinga próba w pisaniu. Krótka, dość prosta jednorazówka o pewnym młodym źrebaku, który przez pewien czas musiał mieszkać z ojcem. Ale to bez spoilera. Dziękuję Zodiakowi za prereading i korektę, a także opinię.2 points
-
Aktualnie moja najdłuższa i najtrudniejsza animacja jaką wykonałem Czas trwania - 3:40 Proces tworzenia - 3 miesiące2 points
-
Bonjour ! Mam nadzieję nie zasypać strony ścianą tekstu, więc do rzeczy... Chciałbym wszystkich bardzo serdecznie przywitać ! Mam na imię Gabriel, wiosenek mam już 18, a fanem serialu jestem już od 1 serii (kurka wodna, ile to już 2/3/4 lata?... ale ten czas leci). Forum znam już od jakiegoś czasu, ale zawsze zwlekałem z założeniem na nim konta. Dzisiaj stwierdziłem, że warto w końcu się pokazać. Wyprzedzając pytania, moim ulubionym kucem (niebyt jestem obeznany ale określenie "kucyk pony" osobiście mi nie podchodzi) jest oczywiście Twilight . W moich przeczytanych fanfikach królują: "Zegary" , "Equetrip" oraz "Coma". Fandom jako taki poznałem dzięki miśkowi200m , którego w tej chwili serdecznie pozdrawiam . Serial jak i produkcje fanów doszczętnie mnie "pochłonęły" , więc mogę już oddać duszę hasbro i fandomowi do podziału xD. W razie pytań będę się starał rozwiać wszelkie wątpliwości. Jakby co sorki za orty. Pozdrawiam i liczę na nowe zwariowane znajomości2 points
-
Witam Jak wiele osób zapewne zaobserwowało duża część działów stoi, kurzy się i w ogóle nic się w nich nie dzieje. Padło już kilka propozycji zmian forum, moim zdaniem niektóre dobre, niektóre nie. Część uważa że to wina małego zainteresowania szaraków itp. Oczywiście jest w tych słowach wiele prawdy, lecz nie można ukrywać, że oni nie ponoszą w 100% tej odpowiedzialności. Nikt nie interesuję się tematami, zabawami, gdzie od np roku nie było żadnej aktywności. Ja uważam, że część winy leży też po stronie opiekunów danego działu, awatarów i regentów, którzy istnieją, lecz nie działają na rzecz rozwijania się swojego działu. Obserwując forum, widzę aktywność części ekipy i aż mi żal serce ściska. Działy z potencjałem stoją puste, zero zainteresowanie userów, jak i ich opiekunów. Większość kolorowych siedzi na SB i to ich jedyna aktywność forumowa. Bardzo fajnie, że się integrują z ludźmi na czacie, ale z mojego punktu widzenia nie wykonują swoich obowiązków należycie. By chodź troszkę ruszyć działy, moja propozycja jest taka, by kontrolować aktywność awatarów i ich regentów oraz osób, które zobowiązały się opiekować danym działem/postacią. Pilnować, by chodź raz na jakiś czas dawały oznakę życia. Sprawić, że jeżeli podejmują się opieki nad danym działem, chcieli coś w nim robić. Proponuje, jeżeli miało by to wejść w życie, by główni administratorzy podjęli działanie o poinformowaniu wszystkich kolorowego o tym, że będzie sprawdzana aktywność działach. Osoba oddelegowana do tego zdania, będzie sprawdzała raz w miesiącu aktywność kolorowych w swoich działach, gdy będzie ona wynosiła zero (wcześniej nie usprawiedliwione) będzie sprawdzana przyczyna takiego zajścia. Jeżeli przez dłuższy czas i przy kilku minusach u administracji nie nastąpi poprawa, następuję degradacja kolorowego. Po części rozumiem, że jest praca, szkołą, studia, sesja czy matura i ktoś nie potrafi pogodzić nauki z obowiązkami wobec forum. Ja uważam, że jeżeli tak jest, to nie powinna prowadzić działu, którego już nie wspiera, a jedynie trzyma się stołka, blokując go. Jeżeli dana osoba uważa, że niema czasu na poświęcanie się działowi, na pielęgnowanie tematów i atrakcji powinna się zachować odpowiedzialnie i ustąpić. Osoby, które przyjdą na jego miejsce możliwe, że będą miały lepszy plan na prowadzenia działu, lepiej im to wyjdzie, bo jakakolwiek działalność jest lepsza od żadnej. A co wy o tym myślicie, jaka jest waszym zdaniem forma naszego forum i ich opiekunów?2 points
-
Spróbowałam jeszcze nieco innego stylu. Wydaje mi się, że jest ładniejszy niż poprzednie ^^2 points
-
2 points
-
Przed świętami nauczyciele po prostu chcą zrobić jak najwięcej testów, kartkówek, i wszystkiego czego się da. Ah, ta szkoła.. Uważam że pasowałabym do pegaza. Nie wiem czemu, ale pasowałabym do niego xD A Sombra też fajny, tylko szkoda że pojawił się raz, i cisza o nim normalnie :c No to czekam na bana2 points
-
It is done... Oddaję w Wasze ręce ostatni rozdział Tomu Pierwszego zatytułowanego po prostu "Wiedźma". Od wrzucenia pierwszego rozdziału minęły dwa lata, dwa miesiące i szesnaście dni. Kawał czasu. Wiedźma ma w tej chwili nieco ponad 450 stron (mniej więcej). Krew Elfów z wydania, które posiadam ma stron 295. Tak więc przebiłem Pana Andrzeja (Tak, wiem, że w porównaniu z nim jestem ledwie marnym pyłem. W porównaniu z większością ludzi też...). Dodam tylko, że jestem niezwykle zadowolony z Waszego wsparcia, zarówno wiernych czytelników, jak i mojej ekipy, bez której Wiedźmy by nie było. Jestem też niezmiernie wdzięczny za tych kilka fanartów, które otrzymałem. Wiele dla mnie znaczą! No i jeszcze ten [epic] ostatnio... Ale Wy raczej wolicie wziąć się za czytanie i poznać ZAKOŃCZENIE. Jeszcze raz dziękuję i zapraszam: Rozdział Dziesiąty Część III "O zemście"2 points
-
Witam wszystkich serdecznie w temacie poświęconym: Wszystkie Drogi prowadzą do Equestrii Writer's Cut Autor: M.a.b Krótki Opis: To co zwykle - człowiek, meh życie, problemy, a tu nagle bum! Piękna perspektywa gniota? Coś się zmieniło? Jeśli tak, to na ile? Czy da się to w ogóle przeczytać? Kolejny Human, ptfu! Możliwe, lecz dopiero jak przeczytasz, możesz to ocenić. Jak obiecałem, Rewrite był przygotowywany dość długo z różnych powodów, lecz w końcu mogę coś pokazać. Od razu zastrzegam - pisanie idzie wolno i będzie szło wolno, więc prosiłbym o nie marudzenie, żebym szybciej pisał. Specjalnie dla porównania pozostawiam stary temat spoilerze pod nowym, by można było porównać oryginał z Rewritem. Oto link do huba! Wszystkie Drogi prowadzą do Equestrii Writer's Cut Index1 point
-
Nie będę się nawet pytał o to czy mamy tu fanów serii, to by było zwyczajnie naiwne. Tym bardziej nie będę się rozpisywał, czego ona dotyczy. Temat poświęcony całkowicie faktom, plotkom, teoriom, artom, trailerom, nadziejom spełnionym i nie spełnionym co do czwartej części cyklu. Czyli czynna wymiana informacji. No to chyba pozostaje mi tylko rozpocząć. Tak na początek zarzucę dwa zwiastuny, oraz kilka konceptów. Trailery: ARTY:1 point
-
Witam was wszystkich! Jestem Wiktoria i 20 grudnia kończę 15 rok swego cudownego życia. Kucykami zaczęłam się interesować gdzieś tak w czerwcu 2012 roku. No, to chyba z mojej strony tyle (chcę byście popytali, hehe ) Miłego dnia!1 point
-
1 point
-
Ale formatowanie tekstu to paskudne jest Co do samego tematu - wiele już takich stron na fejsie jest, ale żeby nie było, że zniechęcam, to mimo wszystko życzę powodzenia, bo może się przydać.1 point
-
Powiem tyle, że admini mogą wziąć pod uwagę to co napisałem i wykorzystać choćby w części. To że wywali Irvina i na tym zakończyli źle o tym świadczy, bo to wyglądało bardziej jako pokazówka niż, działanie, które miało być długofalowe. Gdy nikt nie sprawuje pieczy to albo robi się chaos albo wszyscy się rozpierzchną i nic nie robią. Piszesz że nie znaleźli by lepszych opiekunów niż są teraz. Ja uważam że słaby opiekun, ale który coś robi jest lepszy od takiego, który kiedyś może i dobrze działał, ale teraz nie uczęszcza do działu lub forum. Gdyby go nie było wyszło by na to samo, co jest teraz. Dział umiera i zarasta kurzem.1 point
-
Update update! Skończyłem robić komisza dla starego klienta: Kolejna praca do jego przyszłego opowiadania. Chamska reklama dla niego: http://courageous-of-light.deviantart.com Polecam jakby co ^^ Myślę że niektórych zaciekawią jego opowiadania więc zachęcam zerknąć To tyle na tą chwilę. Kończę 2 prace na projekt a potem biorę się za 2 ostatnie requesty. Potem ostatnie 2 na projekt i robię sobie dłuższą przerwę na ćwiczenia szkice anatomię itp. Potem się zobaczy co dalej ^^ Peaceee1 point
-
http://img.myepicwall.com/2015/12/1797e9a751835f721c6420e8e6865286.jpg1 point
-
Tymczasem na Kwejku: http://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2015/12/afa1bb4fab50f81f11f21b6c1efa69fc.jpg1 point
-
Cofnijmy się w czasie, kiedy jeszcze nie miałem stacjonarki. Na swoim lapku do gier potrzebowałem mikro. Kupiłem słuchawki Creative Aurvana Live bez mikrofonu i chciałem dokupić mikrofon. Nie miałem dużego budżetu, więc kupiłem pojemnościówkę za 100zł. Minęło te parę lat i było mnie stać na dekstopa. Komputerek stacjonarny jest teraz na moim biurku Byłem w tesco. Zobaczyłem byle jaki mikrofon. Stwierdziłem - jakość nie równa się cena, wziąłem. Miałem nadzieję, że może to coś da. Jakoś... była identyczna. W pojemnościówce za 100zł wtedy i w micro za nie pamiętam ile, chyba 60zł teraz. Ale miałem wielokrotne doświadczenie np. z myszkami, gdzie jakość myszki za 16zł KILKUKROTNIE była wyższa niż tej za 100zł. Więc... W sumie miałem mikrofon za 16zł jakoś tak, i był lepszy niż te dwa, które mam teraz I to na całkiem starym lapku. Żaden z moich kompów nie posiada karty dźwiękowej dedykowanej. Ma tylko zintegrowaną, tę realteka, co ma prawie każdy. Dziwne, bo byłem przekonany, że do swojego desktopa zamówiłem dźwiękówkę, niestety zapomniałem... I teraz zwyczajnie jej nie posiadam. To całe babranie się w karty dźwiękowe mnie męczy. Teraz nie wiem co powinienem zrobić. Bo nie kupię nowej płyty głównej, tylko, że mieć kartę dźwiękową (moja niestety nie ma slotu do takowej). To już za duży wydatek. Gdybym cofnął się wstecz, wtedy mógłbym o dźwiękówce pomyśleć... ale niestety nie zmienię tego co było. Co się stało, to się nie odstanie I taka moja historia.1 point
-
Dodany rozdział czwarty, przetłumaczony tak serio w trzy dni po trzecim. Po prostu na Mikołajki prezent chciałem mieć.1 point
-
@FrozenTear7 Po części i masz racje, ale wątpię by ktoś z zerowymi umiejętnościami plastycznymi narysował coś "fajnego" Moje dzieła rysunkowe kończą w ten sposób...1 point
-
Witam chaośnie. C: Na imię mi dali Ewelina, a przede mną 27ma zima. W fandomie siedzę dopiero trzy lata i żałuję że nie poznałam wcześniej MLP: FiM. Mieszkam tam gdzie się urodziłam, czyli Brudzice powiat radomszczański, jestem różowym słoikiem który tęskni za stolicą. :c Moja ulubiona postać to od początku Discord, zaraz po nim jest miejsce na Pinkie Pie, Princess Lunę, Derpy Hooves, Sweetie Belle i Silver Spoon. W fandomie niestety niczego nie tworzę, za to łykam jak młody pelikan wszystkie piękne, ciekawe i zabawne grafiki fandomowe które udostępniam na moich dwóch fanepageach na fb. Jedna pegi 13+, a druga pegi 18+. :3 Oprócz tych galerianych, mam jeszcze pięć stron postaci role-play. Poza miłością do pucyków, serce moje płonie uczuciem do zespołu Kabanos. Kiedyś mój gustometr muzyczny zamykał się w grupie "lubię 90% twórczości zespołu", a od kiedy znam Kabanosa to grupa 90% zajmuje drugie miejsce a na czele jest jeden zespół z gustometrem na poziomie 100% Dla Kabanosa zrobię wszystko! /)^3^(\ Ostatnio czas wolny marnuję głównie na kucyki, granie w Thief 4 i Wiedźmina (tak, wiem że szybko się wzięłam za tę serię), browserowe bloodwars, wonderlife, twinland oraz naukę angielskiego online. Kilka dni temu dopadł mnie fakt, że mnie, ryczącą trzydziestkę przegoniły w języku angielskim moje siostrzeńce, dlatego wzięłam się za siebie i zaczęłam się wreszcie kształcić. Aktualnie mam przymusowe bezrobocie więc mam qpe czasu. Ps. avatar nie jest przypadkowy.1 point
-
Ładnie Kingu, ładnie. Tego typu fanfiki zdecydowanie nie są w moim typie, jednak nie sposób nie docenić formy. Ładna stylistyka, dobre tempo akcji i przedstawienie postaci. Bardzo dobry niemalże debiut. Tylko mógłbyś komentarze włączyć, bo znalazłam parę niedociągnięć.1 point
-
1 point
-
1 point
-
Panienki, info małe Prawdopodobnie w kwietniu wraz z moim teamem będziemy robić mini zlot (około 120ludzi) na tym terenie (południe polski): http://www.fortasg.pl/index.php?page=galeria-zdjec Więcej info wkrótce, możecie czuć się zaproszeni1 point
-
1 point
-
Spokojnie, Alberich. Mi się też tytuł w oczy rzucił ale powodu do niepokoju nie mam, druga strona medalu to wciąż o jedną za mało bym wpadał z piłą łańcuchową i okrzykiem "MEDAL AKBAR!" na ustach1 point
-
A więc... Po miesięcznej walce ze sprzętem i zauważeniu, że studia to nie tylko imprezy, w końcu udało mi się coś stworzyć. Tak więc oddaje wam w ręce Rozdział II1 point
-
Po konsultacji z kilkoma osobami i waszymi opiniami postanowiłem założyć swój pierwszy temat, już jako opiekun Octavii. Mam nadzieję, że spełnię wasze oczekiwania i dojdziemy do miłej i ciekawej dyskusji. Zapraszam do czytania i komentowania wątku! W czasie zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, istnieje wiele rzeczy, które budują ten wyjątkowy nastrój. Większość na pewno zgodzi się ze mną, że jednym z ważniejszych i najprzyjemniejszych czynników jest świąteczna muzyka. I nie mówimy to tylko o kolędach, które śpiewamy lub słuchamy z bliskimi przy wigilijnym stole, ale też wiele innych gatunków i rodzajów muzyki, bez których Świąt sobie nie wyobrażamy. Weźmy pod uwagę np. kawałek "Last Christmas" lub "Let it Snow". Nie znam osoby, która by tych utworów nie znała lub nie odsłuchała ich przynajmniej raz w tym czasie. Nie należy również zapominać o artystach z naszego fandomu, którzy także wydali wiele znanych nam piosenek, coverów czy remixów, których z chęcią słuchamy. Muzyka Świąteczna w tym czasie towarzyszy nam wszędzie- kiedy robimy zakupy, kiedy słuchamy radia, oglądamy telewizję czy przeglądając Internet- jest to tylko kolejny dowód na to, jaką rolę pełni podczas uzupełniania Świątecznego klimatu. Jaka jest wasza opinia na ten temat? Czy utworów Świątecznych słuchacie z przyjemnością, czy uważacie je za przereklamowane? Macie jakieś swoje ulubione wersje świątecznych piosenek lub kolęd? Podzielcie się nimi i swoimi przemyśleniami na ten temat!1 point
-
Wita! Co by kuc chciał konkretnie nagrywać? Wyda 300zł? Pojemnościówka pod usb, nie ma problemu z jakością, głos jak w amatorskim studio, ładny zakres częstotliwości w bardzo przyzwoitej cenie Korzystałem z tego sprzętu, jest bardzo wszechstronny. http://www.electronic-star.pl/Mikrofon-pojemno-ciowy-Chord-CCU1-USB_i28404.htm Bierz, zanim ktoś Ci chapnie ^^ http://allegro.pl/mikrofon-pojemnosciowy-chord-ccu1-obnizka-cen-i5696244584.html1 point
-
Byłem smutny bo bida piszczy a tu 100 zł na ulicy A obok monopolowy I oczywiście 100 zł prze1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00