Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 11/05/18 we wszystkich miejscach

  1. autor obrazka: MoongazePonies *Moon zmachana, przybija ostatni gwóźdź przy ramie tablicy ogłoszeń i wbija ją w ziemię* Możesz zaczynać! Skończyłam. Uwaga, uwaga! Panie, panowie, paprotki, misiaczki i tchórzofretki! Dział Wielkiej i Potężnej Trixie został wykopany spod sterty starych kartonów, a sama scena powoli staje się coraz bardziej okazała. W tym celu postanowiłyśmy stworzyć temat, w którym będę mogła zamieszczać wszelkie ważne informacje odnośnie, moich planów, nieobecności, ale też konkursów i innych niespodzianek. To będzie mój prywatny kącik asystentki, do spraw ważnych, dlatego pozwolę sobie teraz poprosić Wspaniałą Iluzjonistkę o pójście na zasłużony odpoczynek. Jesteś pewna Moon? Poradzisz sobie sama? Tak, tak, dam radę. Taka w końcu rola asystentki, pamiętasz? Zapewniam cię, o Wielka i Potężna Trixie, że w tym temacie poradzę sobie sama. Dreptaj odpocząć, może chcesz jakiś masaż? *Trixie łapie momentalnie karnet do spa i znika w kłębach dymu* Dział został odkopany już miesiąc temu, a ja cieszę się, że okazujecie mi tyle cierpliwości podczas stawiania go na nogi. W najbliższym czasie mam zamiar odświeżyć nieco stare dyskusje oraz dodać nowe zabawy, byście nie nudzili się zbytnio na naszym małym przedstawieniu. Spróbuję też odpowiadać w wywiadzie przynajmniej raz na tydzień, byście nie musieli zbyt długo czekać na zadanie, nowych, nurtujących was pytań. W najbliższy weekend mam też zamiar dodać kolejny wpis do pamiętnika i mam nadzieję, że spodoba wam się równie mocno jak poprzednie! Planuję też w wolnej chwili zrobić obrazek powitalny do działu, także będzie się działo!
    4 points
  2. Opowiadanie „Aleo he Polis!” to przede wszystkim opowieść o upadku Kryształowego Imperium bądź, jak nazywa je autor, Krystallina Autokratorias. Opowieść o tyle ciekawa, że Dolar nie próbuje tu uzupełniać wyłącznie luk w serialu, jak na przykład czyni to Malvagio, dopisując swoje wersje wspomnianych w odcinkach wydarzeń. Nie, autor zupełnie nie przejmuje się kanonem, wykorzystując go tylko wtedy, gdy ma na to ochotę. Widać to doskonale w kreacji świata przedstawionego: Krystallina Autokratorias stanowi podzielone na prowincje państwo, którego stolicą (a nie całością) jest Crystalopolis. Na tronie zasiada nie księżniczka Amore, lecz bazyleus, zaś prócz Imperium i Equestrii na mapie znaleźć można między innymi niewystępujące w serialu Prance i Germaneigh. Indywidualizm Dolara widać zresztą nawet w takich szczegółach jak imię męża Cadance, które w „Aleo” zyskuje bardziej brytyjskie brzmienie. Takie podejście mogłoby się okazać zgubne w przypadku mniej utalentowanego autora, jednak w tym wypadku świetnie się sprawdza – umożliwia znaczne rozszerzenie fabuły i dodanie nowych wydarzeń, zasługuje także na podziw ze względu na pomysłowość i spójność – widać wyraźnie, że działanie kraju zostało starannie przemyślane, nie jest wymyślane na bieżąco. Podobnie rzecz ma się z prezentowanymi w fanfiku formacjami wojskowymi. Zaczerpnięte z Bizancjum i dostosowane do kucykowych realiów rozmaite uzbrojenie sprawia, że każda z opisanych bitew jest zupełnie inna i czytanie ich nie daje nam uczucia powtarzalności. Prócz wojskowości w opowiadaniu dużo czasu poświęcono polityce, szczególnie tej wewnętrznej – niesnaski arystokratów czy zachowania lokalnych włodarzy pozbawione są serialowej naiwności, nie brakuje w nich za to logiki i jakże realnej chciwości. Sprawia to, że w przedstawione wydarzenia łatwo uwierzyć, a także pokazuje, że nawet „ci dobrzy” nie są pozbawieni wad. Czytając o kolejnych wydarzeniach, można wręcz dojść do wniosku, że to głównie przywary i błędy popełniane zarówno w czasie wojny, jak i przed nią zadecydowały o jej wyniku. Właśnie, wynik wojny. „Aleo he Polis!” to fanfik o tyle ciekawy, że czytając go, tak naprawdę wszyscy wiemy, jak musi się skończyć. Krystallina Autokratorias musi upaść, Sombra musi przejąć władzę. O kunszcie autora świadczy jednak fakt, że mimo tego, mimo faktu, że nawet tytuł opowiadania krzyczy „Miasto padło!”, czytelnik wciąż ma nadzieję. Dolar nie oszczędza pod tym względem także kryształowych kucyków: kolejne bitwy nie są jednostronne, a armia bazyleusa ma w nich często szansę na zwycięstwo. Tym samym nastroje mieszkańców Crystalopolis zmieniają się jak w kalejdoskopie, zmierzając jednak do nieuchronnego finału w piątym rozdziale. Po nim jednak następuje jeszcze jedna część tej opowieści: epilog. Krótki, zaledwie pięciostronicowy tekst, stanowiący słodko-gorzkie zakończenie tej historii. Jest w nim pewna moc, dzięki której jestem pewna, że długo nie zapomnę przeczytanej opowieści. Wspomniałam o fabule, o świecie przedstawionym, została jednak jeszcze jedna bardzo ważna część: bohaterowie. Z wyjątkiem Sombry są to postaci niekanoniczne, stanowiące efekt inwencji autora. Na pierwszy plan wysuwa się na pewno (początkowo anonimowy) kronikarz, z wielkim oddaniem spisujący historię rebelii i upadku Krystallina Autokratorias. Jego poświęcenie jest godne podziwu i stanowi piękny przykład oddania krajowi. Przedstawiony zaś w opowiadaniu Sombra zyskuje historię, której poskąpił mu serial. Dowiadujemy się, skąd pochodzi i gdzie zdobywał wykształcenie, a także (co najważniejsze) jaka była jego motywacja do przejęcia tronu Imperium. Ukazany w fanfiku król ma osobowość i uzdolnienia, dzięki którym jesteśmy w stanie uwierzyć, że mógł on faktycznie odnieść sukces w roli dowódcy rebelii. Równocześnie nie jest on jednak zbyt potężny – nie mamy do czynienia z niezwyciężonym magiem równym w mocy alicornom, ale utalentowanym jednorożcem, umiejącym wykorzystać zarówno swoje zdolności, jak i nadarzające się okazje oraz przede wszystkim własny spryt i inteligencję. Ogólnie rzecz biorąc, postaci w „Aleo he Polis!” nie są elementem, który byłby dla opowiadania najważniejszy – opowieść nie skupia się na jednej z nich, lecz ma formę kroniki historycznej, dokumentującej najważniejsze wydarzenia. Nie znaczy to jednak, że bohaterowie są bladzi czy nieciekawi – stanowią istotny dodatek do historii, wpływając także na nasze uczucia – w końcu łatwiej kibicować konkretnemu kucykowi niż bezimiennemu tłumowi. Konsekwencją przyjętej formy jest znaczna przewaga opisów nad dialogami – Dolar zdecydowanie woli w tym przypadku przedstawiać czyny, nie słowa. Po zakończonej lekturze zauważyłam ciekawą rzecz – nie licząc wspomnianych zaledwie Królewskich Sióstr, wśród występujących w „Aleo he Polis!” postaci nie ma w ogóle klaczy. Mamy tutaj duży kontrast ze znaną nam Equestrią, dlatego też byłam ciekawa przyczyn takiego stanu rzeczy (a może i lekko oburzona). Po rozmowie z Dolarem przyznałam mu jednak rację, że jakby na to nie patrzeć, w dużej części fanfików występuje zdecydowana przewaga liczebna klaczy, czemu więc nie odwrócić tych proporcji raz na jakiś czas? Zbliżając się do końca recenzji, chciałabym jeszcze pochwalić wspaniałe, bardzo bogate słownictwo autora, które sprawiało, że opowiadanie czytało się z dużą przyjemnością. Równocześnie ma ono uzasadnienie fabularne w osobie kronikarza, który sam wspomina o używanym przez siebie języku, co moim zdaniem stanowi miłe puszczenie oka do czytelników. Jeśli chodzi o słownictwo, to nie można także zapomnieć o częstym użyciu zwrotów zaczerpniętym z Bizancjum, tworzących odpowiedni klimat, choć równocześnie odrobinę utrudniających lekturę. Bardzo podobają mi się za to nawiązania do historii obecne w tytułach rozdziałów, stanowiące parafrazy znanych ze starożytności cytatów czy powiedzeń. Podsumowując, z czystym sumieniem mogę polecić to opowiadanie każdemu, kto lubi wysokiej jakości rozrywkę, a w szczególności fiki wojenne, wśród których „Aleo he Polis!” jest moim zdaniem zdecydowanym liderem. Oddaję także swój głos na EPIC.
    3 points
  3. Oh boy! Nie dosyć, że laurka nie komentarz (i recenzja w EqT!) to kolejny głos na Epic - uradowanym niezmiernie! A tak poważniej, to bardzo się cieszę, iż opowiadanie się spodobało co zaś do wymienionych wad, to bez chwili zwłoki pozwolę sobie wejść w polemikę. Co prawda, już na gruncie quasi-prywatnym wyjaśniałem powody takiego stanu rzeczy, ale i tu je przytoczę. Pierwszy powód można (słusznie) uznać za zdecydowanie świńsko-szowinistyczny - jak Rarity napisała w większości fanfików dominując postacie żeńskie. To nic dziwnego zważywszy na skład Mane 6 (7? 8?), ale po pewnym czasie bywa to... nużące, chociaż to może zbyt mocne określenie. No ale uznałem, iż opisując dawne czasy mogę oddać prymat postaciom z jajami, chociaż patrząc na aspekty historyczny, nie jest to do końca poprawne - wszak w Bizancjum niejedna kobieta posiadała władzę i wpływy, które nieraz zdecydowanie przewyższały te posiadane przez mężczyzn. Zabawny fakt - dopiero po rozmowie z Rarity na temat tej wady uświadomiłem sobie, że odwracając liczebność w ujęciu płci mój fanfik stał się wyjątkowo politycznie poprawny - co za upokorzenie... Kolejnym powodem takiego składu osobowego jest fakt, iż postacie męskie pisze mi się zdecydowanie łatwiej niż żeńskie, w czym nie ma nic dziwnego - w końcu jakich bym im cech nie ponadawał, to pewne... ogólne zasady zachowanie czy reakcji są dosyć uniwersalne i wystarczy drobna introspekcja, żeby je zastosować nie popełniając przy tym karygodnych błędów, które mogłyby wypaczyć postrzeganie postaci przez czytelników. Ostatnim argumentem, który przesądził o ogierzej dominacji w opowiadaniu to tak prozaiczna kwestia jak imiona. Po prostu wśród języków, które znam nie ma greki z okresu upadku Konstantynopola. Z tego powodu nie zdziwiłbym się, by mimo najlepszych chęci, nawet część zastosowanych imion nie była obarczona błędami, chociaż starałem się używać najprostszych możliwych form. Jeżeli chciałbym do tego dodać jeszcze odmiany żeńskie to już totalnie wyszedłbym na niekompetentnego durnia. No i kolejna kwestia - imiona i nazwy brałem zwykle od greckich nazw broni i kamieni szlachetnych, a rzeczone nazwy są raczej męskie niż żeńskie. Może i udałoby się znaleźć takie pasujące do klaczy, ale przyznam szczerze, że mi się nie chciało. No i stałoby to w sprzeczności z wcześniejszym argumentami. Wydaje mi się, iż odniosłem się do przedstawionych zażaleń i nawet starałem się zrobić to sensownie. W każdym razie raz jeszcze dziękuję za recenzję, komentarz i głos na Epic, a w razie dodatkowych pytań czy wątpliwości chętnie podejmę dalszą dyskusję
    2 points
  4. *Moon zaskoczona, mamrocząc coś pod nosem, podchodzi do przywieszonego zwoju i zapisuje na nim kolejnego kandydata z przydzielonym przydomkiem* Ups... pióro mi się omsknęło. Później poprawię. Nie wiedziałam, że opiekun Starlight jest też moim asystentem. To może niech zrobi nam herbatkę? Czasami przydomki ukazują nasze ukryte pragnienia, o Wielka i Potężna Trixie. Nie rozumiem. O co ci chodzi, Moon? Nic nic! Niech ten przydomek służy naszemu... a raczej naszej Najlepszej asystentce Wielkiej i Potężnej Trixie! Niech służy! To teraz kolejny kandydat... *Trixie patrząc podejrzliwie na asystentkę, przywołała kolejną postać na środek sceny* Ten jegomość dużo udziela się podczas naszych występów. Zdecydowanie zasługuje na wspaniały przydomek. Bardzo doceniam wkład moich fanów. Mam nadzieję, że nasi widzowie znów wykażą się kreatywnością. Zdecydowanie, liczę też na oryginalność. Nie powtarzajmy przydomków już znajdujących się na liście, by nie straciły swojego czaru i uroku. Panie, panowie, źrebaki i inne stworzenia! Jakie miano powinien przywdziać pan @Grzegorz_Nikodem?
    2 points
  5. Rio 3D – amerykański film animowany produkowany w technologii 3D. W zrealizowaniu filmu uczestniczyło Studio Blue Sky, twórcy m.in. Epoki Lodowcowej i dystrybutor filmów Imperial. Film promowała piosenka „Real in Rio”. Ostatnio obejrzałem ten film, który początkowo olewałem, ale mimo wszystko go obejrzałem i od razu urzekła mnie jego animacja i piosenki. Spodobał mi się tak bardzo, że obejrzałem go ponownie następnego dnia. Ponad to, film urzekł mnie również za sprawą aktorek podkładających głos pod Julię (Jewel) czyli ostatnią samicę Ary Modrej. W oryginale była to Anne Hathaway, a w polskiej Agnieszka Dygant, obie je uwielbiam głównie za filmy w jakich obie występowały, a Agnieszkę dodatkowo za rolę Thea Stilton z "Geronimo Stilton", jeden z moich ulubionych seriali animowanych. Mój ulubiony fragment filmu to: Podsumowując, film bardzo dobry, dla każdego, który pozytywnie mnie zaskoczył i już nie mogę się doczekać 2 części, która poleci w telewizji w weekend za tydzień. A jakie są wasze zdania na temat tego filmu?
    1 point
  6. Jak sama nazwa wskazuje chciałbym poruszyć temat Gry O Tron. I to nie ostatniego sezonu który wyszedł ( i tego który wyjdzie i już się nie mogę po prostu doczekać ) ale całego serialu i książki jak ktoś czytał. A więc zacznijmy od tego co pierwsze mam do powiedzenia co do samego serialu który został stworzony na bardzo wysokim poziomie. I nie mówię tutaj o samej fabule ale dokładnym odwzorowaniu świata Siedmiu Królestw, kraju za morzem oraz postaci i idealnym dobraniu charakteru do nich. Wiem również, że są tu osoby które przywiązały się do niektórych postaci i uważam że George R.R. Martin był bardzo niemiłym człowiekiem że te fajne postacie pozabijał xD Ale wracając. Zacznijmy do pierwszego sezonu. Oglądając go i czytając książkę stwierdzam, że Ned Stark był bardzo niedomyślny i łatwowierny tak samo jak jego córka Sansa. Przykładowo zabicie Damy. Mógł jakoś przebłagać Roberta ale tego nie zrobił i zabił wilkora. Sansa dokładnie to samo. Jak można zaufać Lannisterowi? A w szczególności jeśli to Jeffrey? Młody i głupi... I taki mami synek że o Jezu.. Ale wypowiedzcie swoje zdanie. A takie pytanie poboczne. Jakie są wasze ulubione postacie? Bo ja za najlepszą uważam Tyriona. Może i Lannister ale chyba najbardziej zabawna i pozytywna postać w całej serii
    1 point
  7. NCMares MagnaLuna NCMares LolliponyBrony
    1 point
  8. Huussii Ramiras aJVL DShou
    1 point
  9. maocha fShydale Yakovlev-vad Yakovlev-vad VanillaGhosties
    1 point
  10. Sugarberry sugarberry paladin rojek-kor
    1 point
  11. Cindy nie poszła na górę. Słuchała co prawda głosów, które stamtąd dobiegały. W końcu też zdołała opanować samą siebie i się uspokoić. Trochę to zajęło.. ALe dlaczegóż reszta tu obecnych miałaby się dziwić? Każdy na swój sposób odreagowywał wydarzenia. Ona właśnie w taki. Starlight mogła żyć? Dotarły do niej tylko strzępki informacji z góry. Skoro tak, to jest troszkę lepiej niż było. Nawet uniosła kącik ust, jakby leciuśkim uśmiechu, jednak nie była to oznaka radości. Jednak łeb podniosła dopiero wtedy, kiedy odezwała się Rubby. -Ja z tobą zagram. - Stwierdziła. Dlaczegóż by nie? Kraśne kuce tyle już namieszały, może wartałoby je faktycznie jakoś bliżej poznać. Pinkie nie miała tej gry w tawernie, Sunburst też nie, choć u niego są planszówki, ale Starlight pewnie gdzieś to schowała, skoro była taką fanką. -Tylko nie bierzmy żadnych książko-dodatków, sądzę że instrukcja z pudełka wystarczy. - uśmiechnęła się lekko. Pewnie nie ruszy książek przez następny tydzień, miała serdecznie dość takich zjawisk, jakie widzieli podczas tego miesiąca.
    1 point
  12. Batpony do tej pory jedynie towarzyszył przyjaciołom i milczał. Po prostu nie wiedział co ma ze sobą począć po tym wszystkim. Nie czuł, ani radości, żalu czy tęsknoty. Był zmęczony i nie wyspany po całej nocy wpatrywania się w palonego kucyka. Jednocześnie Rubby miała do siebie żal, za głupią myśl. Jak smakowałaby pieczona Trixie? Czy charakter kucyka wpływa na pieczyste jakie z niego powstaje? Może dla innych to by była okrutne i bez serca. Jednak właśnie w taki sposób, dzięki głupim myślą, Rubby potrafiła nadal się uśmiechać i być dalej sobą. Jednak perspektywa cofnięcia w czasie i naprawy tego co już się stało, była dla klaczy tak powszechna i naiwna jak tylko się dało. W końcu to co już się stało tego nie da się cofnąć i na każdym kto będzie pamiętać te wydarzenia odcisną na nim ślad. Mimo, że w rzeczywistości mogły nigdy nie nadejść. - Może w między czasie zagramy w te sławne Kraśne kucyki? - zagadała do reszty batpony. - Skoro i tak już zrobiliśmy swoje, to co nam zostało. Przyłączysz się Silver?
    1 point
  13. Kurde. Kiedy pojawiasz się na chwilę na forum i widzisz temat GF. Proszę o dopisanie do listy. Tak swoją drogą mam nadzieję na wersję GF gdzie Mabel i Dipper będą dorośli. Taki moment gdzie pojawi się główny villain i wszystko się wytłumaczy. Wiem że był Bill Cyferka i inni ale było by bardzo ciekawe jakby się okazało, że ktoś inny pociągał za sznurki w całej historii GF.
    1 point
  14. - Nie powinniśmy tracić nadziei, moi drodzy. Być może Starlight jednak żyje. Znam przypadek jednego podmieńca, który niby się wysadził, aby upozorować własną śmierć, a to wszystko po to, aby uniknąć spłaty długów. A co jeśli Starlight w jakiegoś powodu eksplodowała jedynie na pokaz?
    1 point
  15. 4 We the hivemind we the swarm have faith in our mother
    1 point
  16. Moje oczy krwawią kiedy widzę jak słabą jakościowo grafikę wrzuciłeś by przedstawić nam ten film... Proszę, zmień na np. tę: A co do samego filmu to może dziełem sztuki on nie jest, historia banalna i nie powala, animacja ładna, ale dość zwyczajna taka...lecz mimo to widziałam obie części i bardzo mi się podobały. Aczkolwiek część druga chyba bardziej dzięki uroczej żabci No i jeszcze piosenka "I will survive" w wykonaniu tej złej papugi, przez jakiś czas na okrągło jej słuchałam i chyba sobie włączę jeszcze raz.
    1 point
  17. Cindy patrzyła na stos. Tym razem już nie odwracała wzroku, jak wcześniej. Chciała to widzieć. Wiedziała że nie powinna, ale chciała. Chciała wiedzieć, czy dobrze wybrali. Jeśli nie, świat zmieni się na długi, długi czas. Trwała by tak, patrząc na tańczący ogień do końca, do samego końca jego życia, prawdopodobnie poddając się w końcu uczuciom, które kotłowały się w niej gdzieś w głębi przez cały ten czas i których podczas śledztwa nie dopuszczała do siebie - z jednym małym wyjątkiem kiedy w chwili słabości siedząc w nocy w tawernie Sunbursta wypiła mu jego alkohol. Jednak z tego dziwnego stanu wybudził ją głos Galiona. Nagle odwróciła wzrok w jego kierunku. Mówił coś do Starlight. -Przepraszam Cię, tak trzeba.. Szepnęła do klaczy. Obserwowała ją i niepokoiło ją to co się z nią dzieje. To był jej wybuch emocji. Spalili jej przyjaciółkę. I najgorsze było to, że Cindy rozumiała ją. Nie zareagowała kiedy Glimmer chciała wysadzić siebie, jedynie przymykając oczy, chroniąc się przed blaskiem energii. Nie ze względu na to, że było jej to obojętne, ale właśnie ze względu na to, że to rozumiała. Głośno wciągnęła powietrze. Raz... Dwa... Trzy... Pozbierała się z ziemi i podeszła do przyjaciół. Tak, przyjaciół. Jeśli zebra uważała że przyjaźń zginęła.. Myliła się. Myliła się i to srogo i jeszcze za to zapłaci. Jeśli tak uważała, była zaślepiona na to co się działo i co mówili o przyjaźni chwilę przed ogniskiem. To było przykre.. Było przykre dlatego, że przez to ona już nie zazna przyjaźni. Ani tej, którą poznała Cindy, ani innej. A mogła.. Mogła, tak jak i oni mogli w tak okrutnym czasie utworzyć więzy przyjaźni. Był do tego zdolny starzec, który stracił dziecko; nieśmiały jednorożec z dalekiej metropolii; podmieniec, który dopiero uczył się życia tutaj; oraz batpony z brzemieniem z przeszłości. I pegaz, która odrzucała emocje i uczucia, odsuwając od siebie wszystko co dotykało innych, wmawiająca sobie że nigdy już nie trafi w takie grono. W jak dużym błędzie tkwiła myśląc, że pisana jest jej samotność.. Oni wszyscy dali radę. Stworzyli grono przyjaciół - bardzo zżyte grono. Mimo kłótni, mimo Koszmaru. Miała nadzieję że jej też się uda.. Spojrzała w jej kierunku, a potem wróciła spojrzeniem do Łowców. Jeśli było potrzeba, pomogła im się podnieść z ziemi po wybuchu. -Nie patrzcie na to.. Chodźmy gdzieś razem. Nikt teraz nie powinien zostać sam.. Ja też nie chcę. Spuściła wzrok na moment, przyznając się do tego. Nie chciała być sama. Już nie chciała, teraz, kiedy miała ich, znała coś lepszego. A gdzie się udali? Tę decyzję pozostawiła im, ona tylko poszła za większością. Oby za wszystkimi. To absurdalne, ale kierunkiem była właśnie tawerna Starlight. Ostatnio wszystko co się działo było absurdem.
    1 point
  18. PixelKitties - Fajny obrazek pokazujący ostatnie chwile Trixie... albo opal nie wytrzyma albo zjawi się Rarity. secret-pony - Na tym rysunku nareszcie widzimy, że Trixie jednak jest w stanie poskromić małą niedźwiedzicę. Phyllismi - Fajny obrazek bardzo przypominający mi jedno anime o wiedźmie właśnie... po prostu musiał być. Jeśli ktoś jest ciekaw jakie to anime to... Kiki’s Delivery Service. voltictail -To po prostu musiało tutaj się znaleźć... nie pytajcie, dlaczego bowiem obrazek mówi sam za siebie.
    1 point
  19. Czułem, że jest w niej coś wyjątkowego... <> Dusze do Ciebie trafią, bo zapewne przeczytałeś tłumaczenie starożytnego poradnika o przechwytywaniu dusz mojego autorstwa, który odkopałem w starożytnych katakumbach. To ja dałem cynk scenarzystom MLP, żeby styknęli ze sobą Starlight i Trixie
    1 point
  20. Próbowałem zrozumieć, dlaczego jedna gra do działania wymaga uruchomionego Menedżera Zadań...
    1 point
  21. Tak, ale one działają dzięki pluszowej Fluttershy, która posiada urządzenie do zmiany pracy mózgu i stąd się wzięły Twoje zdolności. To do mnie trafią duszę ludzi zmarłych w Śródziemiu... w końcu nadszedł czas by to ujawnić.
    1 point
  22. Starlight nie chciała tego oglądać. Odeszła niemal na skraj lasu pozwalając, by szum wiatru wśród drzew uspokoił jej cierpienie. Patrzyła w ciemność. Ciemność, która z każdą chwilą coraz bardziej wzrastała w jej sercu. “Zabawne… tak bardzo chcemy pokonać ciemność, że nie zauważamy jak sami stajemy się tacy jak ona” pomyślała uśmiechając się tajemniczo sama do siebie. “Niech i tak będzie”. Gniew, bezsilność i rozpacz łączyły się w jedno, a jednorożec coraz bardziej przegrywał tę walkę. W końcu uderzyła kopytkiem w ziemię i odwróciła się w stronę tłumu. Chciała coś zrobić coś powiedzieć Lunie, ratować Trixie, lecz było już za późno. Wracała więc powoli do zebranych, rozważając wszystkie możliwości, jakie jej pozostały. W końcu drogę zagrodziła jej znajoma grupka łowców. Gdy Galion do niej przemówił, zatrzymała się i spojrzała na starca. Nie wiedziała, czy chce z nim rozmawiać. Nie wiedziała, czy chce rozmawiać z kimkolwiek w tej chwili. Nic więc mu nie odpowiedziała. Nic nie powiedziała do nikogo z zebranych. Patrzyła tylko na łowców pustym wzrokiem, a w oczach jednorożca odbijał się płonący stos. O czym myślała w tej chwili? Nie wiadomo i nikt prędko nie dowie się, co chodziło po głowie niezwykle utalentowanej czarodziejce. Powoli zamknęła oczy. Sylwetka jednorożca zaczęła lśnić, a na czubku rogu pojawiło się biało-zielone światełko. Czuć było dziwną energię emanującą od jednorożca. Energia z każdą chwilą się zwiększała i stawała się coraz bardziej wyczuwalna. Klacz otwarła oczy. Jej wzrok skierowany był w stronę płonącego stosu. Przez chwilę patrzyła na swoją przyjaciółkę. Potem przeniosła wzrok na Lunę, a spojrzenie mogłoby zamrozić lawę z wulkanu. Tak samo spojrzała w stronę łowców. Energia emanująca od jednorożca osiągała już punkt krytyczny, lecz nagle dostrzegła wśród zebranych Galiona i Vocala. W tym momencie prawie cała energia znikła. Klacz odetchnęła głęboko i spuściła wzrok. Drobne łzy zaczęły spływać po jej pyszczku. Gniew targał nią dotkliwie, ale czuła również troskę. Troskę o nowych przyjaciół, jak również nadzieję. Tego ostatniego uczucia nie umiała wytłumaczyć… jak i dlaczego po tym wszystkim wciąż czuje nadzieję. Nagle energia znów zaczęła emanować z kucyka, lecz Starlight szybko otwarła oczy i pozwoliła, by ogarnęło ją biało-zielone światło. -Przepraszam. - szepnęła. Nagły wybuch jasnej energii uwolnił falę uderzeniową, która przewróciła łowców, a po klaczy pozostał jedynie krater wypalonej ziemi. Starlight zniknęła.
    1 point
  23. Twilight przyszła na Wzgórze Ognia, gdzie po raz ostatni zostanie zapalony stos wraz z żyjącym, rozumnym stworzeniem. Błoto oblepiło jej kopyta, bawiąc je na brązowy kolor. Deliaktny deszcz padał od rana, przez co ziemia była miękka a drewno, które ma stanąć w ogniu, wilgłe. Chciała widzieć śmierć kucyka, którego dusza została otruta ciemnością. A przyjamniej tak twierdził tłum oskarżycieli. Ciekawe, czy śmiertelnicy zdają sobie sprawę, co ich czeka, jeśli mrok przetrwał... Fioletowy alikorn wysunął się na przód, rozglądając się za mistrzyniami ceremonii. Po pewnym czasie zjawiła się Zecora, która wyłoniła się z cieni Lasu Everfree, który był dla niej domem. Widać było, że zebra znacząco podupadła na zdrowiu. Zazwyczaj lśniąca sierść była wypływała. Kilka kosmyków jej prostych włosów opadało na lewe oko. Można też było dostrzeg spadek wagi... Jednak to nie ruszyło Twilight. Tknęło ją dopiero spojrzenie klaczy - bez nadziei, bez woli walki. Bez życia. Martwe niczym popiół. Gdzieś głęboko w swoim odrodzonym sercu alikorn poczuł lekkie ukłucie. Jedno z nielicznych emocji, jakie poczuła, odkąd powstała zmartwych. Twilight zamrugała kilkukrotnie, a igła żalu zniknęła bezpowrotnie. Na niebie pojawiło się jasne światło, zwiastujące nadejście księżniczki Luny - drugiego sędziego i kata. Młodsza siostra Celestii wylądowała z gracją na rozmokłej glebie. Spojrzała na zebrę a ta kiwnęła głową, że to czas osądu. Kucyki zaczęły wybierać, kto ma dzisiaj spłonąć. Sparkle położyła uszy do głowy, chcąc nie dopuścić do siebie imion prawdopodobnych wiedźm. Kilkukrotnie słychać było imiona jej przyjaciółek. Słyszała też inne, znane i mniej znane imiona. Księżniczka zamknęła oczy, chcąc otoczyć się ochronną tarczą przed okrutnym światem. Nagle zagrzmiał głos Pani Nocy. Klacz z bóle powróciła do rzeczywistości. - Trixie Lulamoon... - rzekła Luna. Twilight cicho odetchnęła. Choć natychmiast tego pożałowała. Oh, Starlight... Że też musisz być tego świadkiem... Po pewnym czasie ofiara została dosłownie przywleczona. Miotała się, szarpała, wyrywała... - Oszczędzaj siły na Śmierć - szepnęła cicho Twilight. - Ona lubi patrzeć, jak jej ofiary walczą o ostatnie tchnienie. Nagle ofiara zdołała się wyrwać gwardzistom. Skorzystała z okazji do ucieczki, pędząc w stronę mrocznego lasu. Dało się zauważyć w oczach Trixie, iż determinacja wymieszna z adrenaliną zwyciężyła nad strachem... Luna jednak nie okazała miłosierdzia. Schwytała jednorożca, związała tak, że ledwie mogła oddychać, po czym natychmiast podpaliła stos. Błękitna klacz odeszła bez krzyków czy wrzasków. Poddała się, co bardzo rozczarowało Śmierć. Sądziła, że taki kucyk jak ona, zaspokoi jej pragnienie cierpienia. W końcu ceremononia dobiegła końca. Wojna jednak nadal trwa. Kucyki nie zauważyły jak Twilight Sparkle urania łzę, sądząc, że to kropla deszczu. Celestio, dopomóż.
    1 point
  24. Starzec już po raz ostatni wspinał się na okryte złą sławą wzgórze. Dziś miał wskazać ostatniego winnego, ale czy aby na pewno cały ten koszmar się skończy? Na miejscu zebrał się spory tłum kucyków, czekający na to co za chwile miało nastąpić. Brown Galion przepchnął się przez tłum kucyków, po czym odwróciwszy się do nich zakrzykną. - Mieszkańcy Ponyville zebraliśmy się tutaj aby spalić ostatniego posądzonego o czary kucyka. Ale czy wtedy cały ten koszmar się skończy? - Ogier zamilkł na chwilę chcąc sprawdzić reakcję tłumu. - Nie to nie będzie koniec. Skąd możemy mieć pewność, że kucyki w innych częściach Equestrii, obawiając się o własne życie nie chwycą za pochodnie? Powstaną grupy samozwańczych łowców czarownic. Możliwe, że wkrótce w całej Equestrii zapłoną stosy. Ostatnim razem spotkałem na tym wzgórzu naszą ukochaną księżniczkę Twilight Sparkle, powiedziała mi wtedy kilka ważnych słów. “Przyjaźń zginęła wraz ze mną w purpurowych płomieniach, teraz jest tylko walka o przetrwanie”. Nie do końca zgadzam się z jej słowami, ale jedno jest pewne nadchodzą wielkie zmiany, Equestria już nigdy nie będzie taka sama. Więc jeśli fanatyczne zastępy kucyków, będą z pieśnią na ustach mordować niewinnych w imię większego dobra, to miejcie pewność, że ja oraz mam nadzieję moi niedawno poznani towarzysze niedoli, będziemy maszerować na czele tych potępionych legionów w samo serce otchłani, ponieważ dla nas już nie ma ratunku, my przeklęci przez “bogów” potępieni przez pobratymców, nic nam już nie zostało tylko walka, walka o przetrwanie w nadchodzącym nowym porządku świata. To nie wiedźmy sprowadzą na nas koniec, my sami to zrobimy. - Ogier po krótkiej chwili milczenia dodał. - Przyjaciele, tak do was kieruję te słowa Alrixie, Vocalu, Cindy i Rubby. Byliście ze mną w tych trudnych chwilach. Ofiarowaliście mi największy dar jaki kucyk może otrzymać, waszą przyjaźń. Dlatego też proszę was teraz o jedno. Brown galion wyciągnął przed siebie kopytko. - Czy staniecie u mego boku, podczas naszej ostatniej próby? Pokażmy Księżniczce Twilight, że się myli, że w tym zepsutym świecie jest jeszcze miejsce na przyjaźń.
    1 point
  25. Hoo'far otworzył ciężkie powieki i zsunął z pyszczka maskujące go bandaże. Czuł się nieswojo, nie słyszał skrzypienia starych skrzyń i tuptania porcelanowych psich-czajniczków, do których zdążył już przywyknąć. Pulsowało mu w skroni, a w gardle suszyło, niczym na pustyni w jego rodzinnych stronach. Wciąż miał w głowie dawne majaki, które wywołało wypicie wywaru z jednego z czajniczków. Ktoś musiał przy nich majstrować, gdy biedna Madame zasnęła z przemęczenia. W tym momencie zorientował się, że coś jeszcze jest nie tak. Nie wyczuł ciepła ciała iluzjonistki, nie słyszał jej sennych monologów. Jedyne, co wyczuwał to kuszący zapach ciasta marchewkowego. Zaniepokojony zerwał ostatnie skrawki materiału z głowy i zaczął panicznie szukać madame wzrokiem, lecz nie było jej za ladą. Magia kawiarni zamilkła w cichej żałobie, kryształowa kula straciła blask i pękła, stając się bezużyteczną szklaną masą. Atmosfera azylu ulotniła się wraz z ostatnim tchnieniem jej właścicielki. Hoo'far nie miał wątpliwości, że bezpowrotnie stracił swoją nową przyjaciółkę. Wiedział, że nigdy nie opuściłaby swojego stanowiska, podczas trwania przedstawienia... sztuki, która miała dodawać innym otuchy. Jedyne, co pozostało mu po przyjaciółce to niezjedzony kawałek ciasta i turban, który musiała upuścić, gdy ją wynosili. Nawet nie zdążył jej pożegnać... gdyby nie zatruty napar, mógłby jej jakoś pomóc. Gdyby wiedział, ukryłby ją w swojej karawanie. Teraz pozostały mu tylko łzy, strach i talia kart, która wysypała się z wnętrza turbanu i zakryła podłogę. Nie potrafił uwierzyć w winę tak wspaniałej Iluzjonistki, więc nie powstrzymując płaczu, zaczął zbierać karty i sprzątać kawiarnię, by móc powitać swoją przyjaciółkę z powrotem. Nie dopuszczał do siebie innych myśli w tym zimnym i smutnym namiocie. Nie potrafił myśleć o stosie...
    0 points
  26. Starzec powoli podniósł się z ziemi po wybuchu. W miejscu gdzie przed chwilą stała lawendowa klacz pozostał tylko krater. W głowie starca kłębiło się mnóstwo myśli, czy ona odeszła. Dlaczego to zrobiła, ogier trochę ją rozumiał, straciła swoją najlepszą przyjaciółkę. Ale to jeszcze nie powód aby odbierać sobie życie, nie lepiej tak o tym nie myśleć. Panna Starlight na pewno żyję. Próbował sam sobie wmówić ponieważ pewności nie miał. Z zamyślenia wyrwał go głos Cindy. Zaproponowała pójście do tawerny "Pod Rubinową Gwiazdą" ogier chętnie przystał na tę propozycję, gdyż nie chciał stać w miejscu gdzie być może dokonała żywota, jedyna klacz spośród podejrzanych którą tak naprawdę mógł nazwać przyjaciółką. Schodząc w dół zbocza pomyślał tylko. - Żegnaj panno Starlight. - po policzku spłynęła mu łza. - Mam nadzieję że kiedyś mi wybaczysz.
    0 points
  27. Ohh trudny wybór przede mną i naprawdę nie wiem, na co się zdecydować. Osobiście wybrałbym numer 11, ale bardzo mnie kusi, by troszkę namieszać Trixie i Moon... więc chyba zdecyduję się na 6.
    0 points
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...