Nowo powstała kawiarnia w Ponyville nie cieszyła się zbyt dużą popularnością. Znajdowała się na obrzeżach miasteczka w dość dużym, dwupoziomowym domu. Zamysłem założycieli było to, aby ten dośćdługo nie używany budynek stał się miłym miejscem gdzie kucyki chętnie będą przychodzić odpocząć, lub porozmawiać ze znajomymi, przy dobrej herbacie. Specjalnie zainwestowali w jedną z lepszych odmian w Equestrii, aby dodatkowo przyciągnąć klientów... Jednak interes mimo to nie kręcił się. Możliwość wynajmu pokoi na piętrze nieco pomogła, jednak nadal prowadzenie tego miejsca nie było opłacalne. Przyjaciele powoli przymierzali się do zamknięcia kawiarni, jednak pewnego dnia, wpadli na pewien pomysł. Przypomnieli sobie, że w tej samej wiosce mieszka pewna klacz, jednak nie był to zwykły kucyk. Znana w Equestrii wiolonczelistka mogła znacząco pomóc ożywić to miejsce wykorzystując swój talent do gry. Oboje byli zachwyceni swoim pomysłem, na prawdę bardzo zależało im na prowadzeniu tego miejsca i chwytali się dosłownie wszystkiego, co mogłoby uratować ich dobytek. Czar jednak prysł po rozmowie z wiolonczelistką, okazało się, że ma dość napięty grafik wystąpień i nie ma czasu aby grać w kawiarni. Zasmuceni właściciele wrócili do domu.
Kilka dni później gdy wychodzili z domu aby zgłosić w urzędzie likwidację działalności, na drodze stanęła im szara klacz z fioletowym kluczem wiolinowym na boku, zaproponowała wejście z powrotem do środka. Po około godzinie rozmowy wyszła stamtąd uśmiechnięta i skierowała kroki w stronę swojego domu.
Właściciele nie wierzyli w to co się stało, przez następne pięć minut siedzieli przy stole bez słowa rozmyślając nad tym co przed chwilą usłyszeli. Ich kawiarnia mogła zyskać drugie życie. Szarogrzywa klacz po lekkim przeorganizowaniu swojego planu wystąpień znalazła czas aby występować w prowadzonym przez nich miejscu, traktując to jako ćwiczenia i próby przed poważniejszymi występami, ale to nie wszystko. Obiecała również wspomnieć tu i ówdzie o tym gdzie będzie można ją spotkać, robiąc tym samym reklamę miejscu pracy. Zachwycona para przyjaciół od razu wzięła się za przygotowywanie dobytku na przyjęcie wiolonczelistki oraz pierwszych, od dłuższego czasu, gości.
Przez następne tygodnie klacz wedle obietnicy występowała w kawiarni przyciągając klientów oraz doskonaląc nowo poznane melodie. Właściciele w zamian za poświęcony czas wynajęli jej pokój, zupełnie za darmo, aby mogła trzymać w nim najpotrzebniejsze rzeczy i nie musiała biegać po nie do domu.
Ilość klientów powoli wzrastała, jednak nie były to tłumy. Przy stolikach zwykle siedziały trzy, cztery kucyki, czasami więcej i odpoczywały słuchając muzyki i popijając herbatę lub inne napoje. Wszyscy wychodzili zadowoleni, z zamiarem powrotu, aby móc znowu posłuchać spokojnych dźwięków wiolonczeli. Często zdarzało się tak, że klacz po występach siedziała przy pewnym stoliku popijając herbatę, studiując kartki z bliżej nie określoną treścią lub po prostu rozmyślając. Bywało, że dosiadały się wtedy do niej również inne kucyki aby porozmawiać, zapytać się o coś lub pogratulować występu. Klacz zawsze przerywała to co akurat robiła i zajmowała się rozmową z gościem.
A czy ty odważysz się podejść do znanej wiolonczelistki? Czy odważysz się usiąść obok artystki, grającej na największych uroczystościach w Equestrii? Czy odważysz się, porozmawiać z Octavią przy herbacie?
Informacje: