Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/29/19 we wszystkich miejscach

  1. Przepraszam, ale czy ktoś ma numer do Stowarzyszenia Ślepego Oka, albo chociaż Facetów w Czerni? Bo chcę odzobaczyć ten badziew zwany "ostatnim odcinkiem". Co mi nie pasowało? 1. Dorosła Twilight - co oni z nią zrobili? Jak można było odwalić taką fuszerkę? Spójrzcie proszę na pozostałe księżniczki. Każda z nich jest unikatowa i wygląda zupełnie inaczej. A tym czasem Twi to zwykły re-color Celestii. Hasbro wzięło malowankę i wprowadziło kilka zmian. Przed Państwem, jej wysokość, Lyra Heartstrings (nie starałem się, ani trochę) 2. Fabuła - jakiś randomowy kuc ośmiela się mieć inne zdanie, i nie ogarnia całej tej przyjaźni. Nie wiem co to za postać, i mam to w nosie. Wyobraźcie sobie co by było, gdyby w finale Cozy przeszła na jasną stronę Magii i została podopieczną Twilight. Moim zdaniem coś takiego byłoby o wiele lepsze. Poza tym liczyłem na fajne podsumowanie tej cholernie długiej przygody, a dostałem przeciętną, niezbyt ciekawą, klasyczną historyjkę o panice Twilight. 3. Nie czuję satysfakcji, nie przeszło mi przez myśl coś w stylu: "to była wspaniała przygoda". Mam wrażenie, że obejrzałem pierwszy lepszy odcinek, a nie swego rodzaju epilog. 4. Zbyt mało dorosłego życia Mane 6. ### Krótkie podsumowanie serialu ### MLP: FiM to serial, który zmienił moje życie. Oczywiście nie mówię tu o wielkich zmianach. To drobnostki. Bo gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że będę pisał opowiadania, to zapytałbym jak wysoką ma gorączkę. Poza tym, gdyby nie serial, to nie trafiłbym na to forum. A gdyby nie forum, to nigdy nie dowiedziałbym się o istnieniu Gravity Falls Ba, to MLP wprowadziło mnie w świat współczesnych seriali animowanych. Co więcej, dzięki niemu nabrałem odwagi i nie wstydzę się oglądać animacji na "dużym" ekranie. Może to brzmi dziwnie, ale po prostu szydercze komentarze starszego brata sprawiły, że wolałem oglądać takie rzeczy "cichaczem". Teraz mam to, za przeproszeniem, w dupie. No, ale najważniejsze, gdyby nie MLP to nie poznałbym tylu fajnych ludzi. Może i nie rozmawiam z nimi godzinami, nie gram online, nie spotykam się na meetach, ale mimo wszystko Nie mógłbym zapomnieć o świetnej inicjatywie jaką była Pony Poczta (pisanie do siebie "analogowych listów" i dawanie drobnych upominków). Niestety po kilku edycjach upadła. Co takiego ma w sobie MLP: FiM? No cóż, wychowałem się na bajkach takich jak: Smerfy, Gumisie, Reksio, Bolek i Lolek, Tom i Jerry, Flinstonowie, Brygada RR i kilku tytułach z Polonii 1. Co je łączy? Każdy odcinek jest robiony wedle jakiegoś schematu. Bohaterowie są płascy jak deska (jedna, góra dwie cechy charakteru), złoczyńcy jeśli są, to są skończonymi idiotami. Fabuła? Jeśli jest, to w kółko to samo (Gargamel porywa Smerfy) Aż tu nagle dostajemy serial, w którym bohaterowie mają dość złożone charaktery, fabuły odcinków są różne i ciekawe, a złoczyńcy całkiem ogarnięci. Ba, twórcy pamiętali o starszej widowni (nawiązania, gry słowne). Dla mnie to było coś nowego! Teraz, z perspektywy czasu wiem, że MLP jest po prostu fajne, ale nie ma startu do innych animacji. No... to chyba tyle. Hasbro, dzięki
    6 points
  2. NAPISY PL: https://sparklesubs.pl/mlpfim/s09e26 DUBBING PL: https://sparklesubs.pl/mlpfim/s09e26?mirror=5 * * * Zatem tutaj coś się kończy. Kończy się serial dzięki któremu jesteśmy teraz na tym forum, poznaliśmy nowych ludzi, być może czegoś się nauczyliśmy. Odcinek wzruszający, ciepły, odpowiadający na kilka pytań, piękny ♥
    1 point
  3. Pytanie brzmi: "To mam do siebie, że wszystko chcę przed tobą zasłaniać. Możesz mnie za to łatwo latarką odganiać. Czym jestem?"
    1 point
  4. Jak dla mnie odcinek zbędny,I to jeszcze w Moim odczucie LGBT z Applejack i Rainbow Dash.
    1 point
  5. Podpisuję się pod tymi wypowiedziami! Ogólnie to nie planowałem nic tutaj pisać, w końcu 95% odcinków nigdy nie komentowałem na forum. Ale po jakimś czasie uznałem, że to przecież taka ostatnia okazja, to co mi szkodzi, nie? O ile "finał finałów" okazał się być jeszcze okej, o tyle ów odcinek epilogowy wypada fatalnie. Na zakończenie tak długiej serii rozsądnie byłoby zrobić jakiś odcinek wspominkowy, sięgający do przeszłości, który w jakiś sposób faktycznie zamknąłby tę historię. Jednak scenarzyści już nie raz nam pokazali, że rozsądek i logika to nie ich bajka. Dostaliśmy zatem przeskok w czasie o "dziesiąt" lat do przodu, design Twilight robiony chyba w pośpiechu na kolanie, a fabuła... bardziej wygląda na zwyczajny, słaby odcineczek niż na klamrę, która miała spiąć te 9 sezonów. Przyszłość M6, hohoho! - tutaj twórcy poszaleli, chyba spisali wszystkie dotychczas niewykorzystane pomysły i rzucali kostką, które jeszcze wcisnąć na siłę. W zasadzie jedynie końcowa piosenka jako-tako pasowała to tematu "odcinka kończącego serię", ale to jedyna kropla miodu w beczce dziegciu. Najbardziej bawi mnie to, że kiedyś wystarczyło, żeby twórcy pokazali stojące obok siebie dwie postacie, a już pół fandomu widziało w tym shipping. Teraz wystarczyło, że RD i AJ wspominają coś o obowiązkach domowych, a Flutterka wychodzi z portalu Discorda... i standardowo pół fandomu krzyczy "wielki shipping, miłość aż po grób, Flaterkordy i Apldasze!". Podsumowując: normalnie dałbym 1/10, ale skoro to miało być zakończenie, to 0/10. Patrząc na niego można się cieszyć, bo gdyby miał nadejść jeszcze 10 sezon to strach się bać, co jeszcze wymyśliliby scenarzyści.
    1 point
  6. Zostało równe 200 dni do premiery
    1 point
  7. Ok, nie tylko ja miałem słuszne spostrzeżenia, że Spike w całym tym wszystkim wygląda jak napakowany maminsynek. Osobiście cicho liczyłem na taki design, gdybyśmy coś dostali z przyszłości main6: Co to odcinka to ... mam zastrzeżenia do Twilight po raz kolejny, bo niestety ale twórcy postanowili iść w stronę tej bezradnej i mało zaradnej przyszłej księżniczki Equestrii. Dla mnie to było mega dziwne, jak Twilight mega przeżywała to wszystko, że jej przyjaciółki się tym jakby nie przejmują, że przecież nie będą się widywać, itd. W momencie, w którym zmusiła całe grono do płaczu to nie czułem, że to było ok, bo to tak jakby wymusiła te uczucia, tak jakby potrzebowała potwierdzenia, że jednak jej przyjaciółki się troszczą i o Twilight będą myśleć i się nadal, w mniejszej częstotliwości, się spotykać. Nie żeby coś, ale ... 9 sezonów, tyle przygód i przeżyć, a ta nie była pewna wobec swoich przyjaciółek, które widać, że to zaakceptowały i były gotowe na to co przyniesie przyszłość. Twilight się z tym nie pogodziła i widzę w tym mega zależność, zresztą tak jak w finale też płacze i ubolewa nad przyjaciółkami, które same wskazują, że takiej Twilight nie chcą i ... oczywiście na 5 min się Twilight zbiera w sobie i powiedzmy, że jest cacy. Tylko no ... wygląda to źle. To jest moje jedynie duże zastrzeżenie, które się mega kłóci z tym na co nasze bohaterki miały być gotowe. Wolałbym aby Twilight przyjęła dewizę Starlight, która emanuje niezależnością, ale nie boi się też współpracować i też pielęgnować swoich relacji. Ta jest po prostu współzależna, zaś Twilight to momentami chodzące, płaczące źrebię, które zostało księżniczką i chyba na tym stanowisku zmądrzała, co nie zmienia faktu, i to już zaznaczyłem w ocenie finału, że jedna z best pony dostała downgrade charakteru i rozwoju, a to nie jest ok w moim odczuciu patrząc na jej dokonania . Reszta odcinka jak najbardziej dobra, miły widok na przyszłość . Nie zdradzali twórcy wszystkiego, bo to wciąż dla nas jakaś furtka do przemyśleń i dalszego tworzenia i brnięcia w to uniwersum. Miałem osobiście uczucie takiego - "Szlak, to był ostatni odcinek xD", ale dość pozytywny, bo zakończyło się to, ale też i nie. Jak ktoś zinterpretował to jako koniec wszystkiego, to życzę mu wszystkiego co najlepsze, ale niech żałuje wejścia w fandom i jego twórczość - bo ta sprawia, że się to nie kończy, a rozwija dalej. I najlepiej to podsumuję (możliwe, że powtórzę to, ale i tak adekwatne jak nie wiem) mały cytat z książki do rysowania: "Gdy w kimś żyje artysta, wtedy - bez względu na rodzaj pracy - człowiek ten staje się istotą pełną inwencji, poszukującą, śmiałą i wyrazistą. Wzbudza zainteresowanie innych. Niepokoi, złości, oświeca, otwiera drogi ku lepszemu rozumieniu. Gdy ci, nie będący artystami, próbują zamknąć księgę, on pokazuje, że możliwe są jeszcze dalsze stronice." Robert Henri, The Art Spirit, 1923
    1 point
  8. Odcinek dobry, jeśli nie bardzo dobry. W końcu poznajemy rodziców Scootaloo i cała teoria, że to sierotka bierze w łeb... zresztą nigdy u mnie ta teoria nie była popularna. Sama fabuła porusza interesujący problem i jest również wzruszająca i trzymająca w napięciu. Ogląda się ten odcinek i przez cały czas... choć i tak wiemy, że wszystko się dobrze skończy... to przez cały czas mamy nadzieję, że jednak Znaczkowa Liga odniesie zwycięstwo. Poza tym odcinek odbieram osobiście, bo kiedyś i mnie spotkała taka sytuacja i na szczęście również udało mi się to przetrwać i zakończyć tak jak w przypadku Scootaloo. Odcinek oceniam na mocne 8/10.
    1 point
  9. Odcinek świetny, jeśli nie powiedzieć, że genialny. Fabuła interesująca, sporo postaci drugoplanowych jak wspomniana już Rose i chłopak Maud, choć ten to był akurat elementem irytującym. Fajnie, że znowu pokazali Kokotrisy i że coś więcej można było się o nich dowiedzieć. Teraz druga część... W odcinku występuje Trixie i Starlight, a to oznacza, że z miejsca ten odcinek uzyskuje w moim rankingu maksymalną ilość punktów, gdyż niestety nie da się przyznać mu więcej. Tak więc 11/10. Poza tym otrzymuje drugie tyle punktów za zabawne sceny z klaczami i oczywiście za wiecznie irytującą i wkurzającą się Trixie. Serio ta klacz jak się denerwuje, to jest przeurocza. A scena, w której Trixie siedzi w ciemnościach i czeka na Glimglam była świetna. Aha... i nie zgadzam się z Talarem, że poza gagami to w odcinku nie ma nic ciekawego.
    1 point
  10. Tak to poprawna odpowiedź i ząbek leci do @PervKapitan RANKING: 1- Pielęgniarz Cheerful Sparkle (8 ząbków) 2- Pielęgniarka PervKapitan (8 ząbków) 3- Pielęgniarz D.E.F.S (7 ząbków) 4- Stażysta Szczerbix (4 ząbki) 5- Stażysta Starlight Sparkle (2 ząbki) 6- Stażysta Youkai20 (2 ząbki) 7- Stażysta MLPFan (1 ząbek) Który następny?
    1 point
  11. a ja się tutat z panem nie zgodzę ten odcinek był po prostu świetny idealne wybrnęli z pewnych kołomyji jakich sami narobili. Fakt głos Spike w polskiej wersji powinien być bardziej męski bo no ten odcinek dzieje się już najmniej 2 dekady po koronacji, wieć glos Spike'a powinen być bardziej męski, i mieszkają razem a skąd to wywnioskowałeś z ich krótkiej konwersacji ? Bo nigdzie nie widać by mieszkały razem, zaś co do Pinkie i Sandwicha to było wiadome, że tak się skończy ich relacja i nie uważam tego za coś złego, Sandwich może nie jest jakaś super postacią, ale beznadziejną na pewno nie. co zaś do Twilight i jej ekhm wyglądu, chwyt z recolorem jest odznaką zmęczenia w końcu ten serial ma aż 9 sezonów i trudno mieć cały czas świeże koncepty,z resztą z tego co czytałem zdarzały się już napięcia i twórcy mieli już czasem serialu serdecznie dość. Nie zgodzę się tez ze zdaniem że dorosła Twi to taka Celcia i tylko siedzi na plocie w końcu swym pierwszym dekretem powołała Radę Przyjaźni która spotyka się raz na księżyc czyli miesiąc czyli coś robią, sama fabula odcinka była dobra i ucząca więc 5 ode mnie zasłuzona
    1 point
  12. Szczerze to nawet nie zwróciłam uwagi na to, że Spike ma ten sam głos co zawsze. Fakt, nie powinno tak być, ale e tam. Też bym wolała żeby wyjaśnili jak to działa, ale podejrzewam, że skoro Celestia i Luna odeszły na emeryturę to i przekazały swoje moce Twillight. Można się domyślić, że przez to Twillight tak szybko urosła. A mi się to bardzo podoba. Postacie mają swoje charaktery i szczerze to od lat czekałam aż któraś z nich znajdzie sobie wreszcie drugą połówką i cieszę się, że chociaż w tym ostatnim odcinku część z nich znalazła. Nie widzę powodu, dla którego twórcy mieliby nie móc spairingować swoich postaci. Bo co? Bo niektórzy wolą sami wymyślać kto z kim? Ich postacie więc ich prawo do rozwijania tychże.
    1 point
  13. Moim zdaniem totalna masakra. Twi teraz siedzi na tronie i jest równie bezużyteczna co niegdyś Celestia i Luna. Do tego jej design niczym szczególnym się nie różni od wyżej wymienionych, bo przecież recolor jest najprostszą metodą na stworzenie nowej zabawki. Gdyby chociaż bazowano ją na Cadence to już miałoby więcej sensu, bo przecież nie powinna od razu urosnąć tak duża. Spike mimo iż urósł, dalej ma młodzieńczy głos, co denerwowało mnie niezmiernie przez cały odcinek. Znów mam wrażenie, że Hasbro poszło po najmniejszej linii oporu, bo po prostu nie chciało im się szukać aktora głosowego na ostatni odcinek. Uczennica TWI musi być chyba niedorozwinięta, żeby podczas pobytu w jej zamku pytać się jej "po co przyjaźń". Sprzeczka TWI z przyjaciółkami była z plota wzięta, lepiej by było zrobić kilka nawiązań do starych odcinków. Sceny z Bic Mac'iem kompletnie nic nie wniosły do odcinka. RD mieszka z AJ, oh boy! Pinkie ma dziecko z Cheese Sandwich'em, czyli najbardziej beznadziejną postacią ze wszystkich sezonów. Twi została singielką, bo twórcom nie chciało się wymyślić szipu dla głównej postaci w serialu. W sumie to nawet mi jej szkoda, tak wiele straciła i nie dostała nic w zamian. Ocena ogólna 0/10, ale przynajmniej po tym odcinku łatwiej będzie mi się pożegnać z serialem.
    1 point
  14. Dzieło od naszej forumowej rysowniczki Victoria-Luna InowIseeI Cytrynóweczka
    1 point
  15. Walić to, to tutaj nie ma żadnego znaczenia co chciała zrobić co nie, liczy się to że nie miała żadnej dobrej motywacji by to zrobić to raz a dwa, nadal jest dzieckiem, nadal nie ma zdolności, biologicznie, do myślenia i zapoznawania się z konsekwencjami swoich czynów jaką ma dorosły. Cozy jest okropnie napisaną postacią, która nie ma żadnego sensu. Jest najgorszym antagonistą w tym serialu, a potencjał na jednego z lepszych miała. Wystarczyło tylko napisać coś o jej historii i dać nam, widzom, do zrozumienia, że nie jest taka, jaką się wydaje. Ot, to tylko przykrywka, a jej prawdziwa forma wygląda inaczej itd. Albo jest karłem w świecie kucy, która celowo podszywa się pod dziecko. Ale nie, nic z tego nie miało miejsca z Big Jim miał głęboko w dupie jej postać i charakter, motywacje itd. Cozy jest okropna, ale nadal nie zasłużyła na taką kare bo wydaje się to być całkowicie sprzeczne z idę serialu. Po cholerę w ogóle robić z naszego trio złoczyńców kogoś sympatycznego, skoro i tak skończą jak ostatni idioci w kamieniu? Diamond Tiara robiła więcej tego gówna dla Appel bloom i bardziej niszczyła jej życie, dużo dobitniej dokuczała i gnębiła, prześladowała, manipulowała i nie raz mogła zranić/zabić przez przypadek CMC. Czemu ona nie dostała nocy lub paru w więzieniu? Czy Celestia przejmuje się takimi źrebakami tylko wtedy gdy mogą zagrozić nacji? A nie pojedynczym dzieciom? Całe te scenopisarstwo od sezonu 8 w górę, to jakiś nieśmieszny żart. Ech..................... Sąd ZAWSZE( no, przynajmniej ten dobry), bierze pod uwagę motywacje sprawcy czynu. Ba, od tego nie raz, nie dwa, zależy czy sprawca dostanie wyrok, czy też nie, oraz jakiej będzie on wysokości. Motywacja ma kluczowe znaczenie przy wielu czynach zakazanych. W wielu przypadkach może nawet znieść karalność czynu. Np. obrona konieczna lub stan wyższej konieczności.
    1 point
  16. Bardzo mnie finał zawiódł. Przede wszystkim to spodziewałam się, że trójka złoczyńców, która - jak widzieliśmy w odcinku Frenemies - zaczęła się conajmniej kolegować tutaj będzie się dogadywać jeszcze lepiej. Tymczasem nie, z dupki zaczęli się na nowo kłócić. Jeszcze po Cozy bym się nawet spodziewała, że coś kręci, ale Tirek i Chrysalis ewidentnie zaczęli "chorować" przyjaźnią. Było to widać w scenie, w której Chrysalis oddała moce Tirekowi. Byłam pewna i szczerze liczyłam na to, że trójka zostanie zreformowana. Może nie tak zupełnie, ale poznają siłę przyjaźni, Chrysalis się przepoczwarzy, Tirek zrozumie, że być może jego brat miał rację, a Cozy...ktoś powinien do jasnej ciasnej zauważyć, że to źrebię cierpi na wyjątkowo silną odmianę megalomani To, że Tirek i Chrysalis zostali zamienieni w kamień jeszcze z trudem, ale mogę przełknąć, lecz dlaczego, dlaczego pytam, zamieniono w kamień źrebię?! I dlaczego nikt nie wyjaśnił skąd ta Cozy się w ogóle wzięła? No dobrze, dobrze. To podsumowując oto, co mnie w finale zawiodło: Grogar okazał się być Discordem. Muszę przyznać, że to w jakiś pokrętny sposób urocze jak Discord był pewien, że ten głupi pomysł wypali. Nawet to do niego pasowało muszę przyznać, ale jednak wolałabym żeby Discord w finale ostatecznie udowodnił jak bardzo się zmienił i jak mu zależy na przyjaźni, której się nauczył. Tymczasem wyskakuje z pomysłem, który tak naprawdę mógł tę przyjaźń zniszczyć. Inna sprawa, że liczył iż w końcu zobaczymy Discorda w akcji, a ten znowu skończył bez mocy. Trójkę zmieniono w kamień. Tu nie było żadnej lekcji. Cały odcinek Frenemies poszedł się jeb***. Jak pisałam wcześniej, właściwie to nie było śladu po ich kiełkującej przyjaźni. Dostaliśmy ot losową trójkę zbirów, która zauważała, że lepiej współpracować, ale nic poza tym. Smutne. Naprawdę bardzo smutne. Tak zmarnowali potencjał na najlepiej rozwiniętą reformację złoczyńców zaraz po Discordzie :/ Co z tą Cozy? Skąd się wzięła? Jak zdołała kontaktować się z Tirekiem? Skąd w źrebięciu tak wielka megalomania? Dlaczego WSZYSCY traktują źrebię jak dorosłego zbira? Tyle pytań bez odpowiedzi... Filary Equestrii takie żałosne... X,D Rozumiem, że nie mieli za wiele czasu na spektakularną walkę Starswirla i ekipy z Tirekiem, ale to, co nam pokazali było godne pożałowania. Przecież to jakby zdeptanie mrówek, co to o nich świadczy? I dlaczego nie było z nimi Stygiana? ;_; Brak Sombry. Sombra kwalifikował się do reformacji równie mocno co później Chrysalis i Tirek. Jak wspominał w specjalnym wątku w jego dziale, wykazał się w pierwszych odcinkach sezonu odrobiną wrażliwości, a podczas swojej klęski wręcz się popłakał. Złoczyńcy oczywiście też mogą płakać, ale jak ktoś jest zły na wskroś to potrafi już takie emocje w sobie tłumić. No, ale skoro nie zamierzali reformować Chrysalis i Tireka, a Grogar był Discordem to nie dziwię się, że nie wezwano Sombry ponownie. Koniec końców daję odcinkowi 5/10 bo był...OK. Miał kilka dobrych momentów, dużo się działo, ale nic poza tym. Od finału całego serialu wymaga się jednak znacznie więcej niż pójście na łatwiznę i przedstawienie najprostszych rozwiązań.
    1 point
  17. Eh, no i stało się. Moje obawy się potwierdziły, jestem smutny i źle się czuje po obejrzeniu tego czegoś. Co prawda mniej więcej wiedziałem z czym przyjdzie mi się zmierzyć bo w ostatnich tygodniach obżarłem się spoilerów, jednakże w głębi serca tliła się nadzieja że wydarzy się coś co poskleja obrazki z wycieków w jedną, elegancką całość. No, ale dupa... Zacznę może ogólnie, i najlepiej od wad. Po pierwsze znowu mamy kompresję wątków, czyli coś co niesamowicie roztrwania potencjał chyba każdego aspektu fabuły. Wielka szkoda, ale przez brak rozwinięcia przynajmniej połowy z podanej treści znowu odnoszę wrażenie jakbym przekartkował jakąś książkę. Wszystko pędzi zbyt szybko i nijako. Z jednej strony antagoniści błaho zdobywają przewagę, protagoniści tracą wiarę, a motyw skłócenia całej populacji poni i pojawienie się Windigów jest najzwyklej z czapy i bez polotu, dokooptowany po to aby podkręcić apokaliptyczny klimat, który znowu udaje się rozwiać dosyć oczywistymi metodami. Bardzo dużo czasu poświęcono patetycznym przemową i dialogom, a były one słabe i miałkie. Niestety, ale do mnie ta narracja nie przemówiła, pod tym względem zdecydowanie lepiej wypadają epki z IV sezonu - "Twilight's Kingdom", a mamy w nich wolniejsze tempo i grozę skradającą się po cichu. Atmosfera powstaje stopniowo i o wiele bardziej subtelnie. To był sztos! Twist z intrygą Discorda jest najgorszą rzeczą jaka w tym wszystkim mogła się znaleźć. Pisałem w komentarzu pod odcinkami "The Beginning of the End" że: Otóż proszę Państwa - już nie. To co odjebało się w "The Ending of the End" jest zdecydowanie gorsze. Bezmyślność Discorda czy w ogóle motyw jego postępowania są niesamowicie fatalne. Ciekawy i intrygujący klimat jaki zapanował w sezonie 9 związany z pojawieniem się Grogara był zajawkowy, dawał nadzieję na coś ekstra przy końcu serialu, przy czym liczyłem głównie na poznanie historii Equestrii współczesnej Koziołkowi. I cała otoczka zostało rozerwana i wywalona do kosza, bo chodziło tylko o to że Discord chciał podbudować samoocenę Twilight. Ok, producentom z pewnością udało się mnie zaskoczyć, z resztą stawiam że mało kto brał pod uwagę taki obrót spraw. Pojawił się szok, zaskoczenie i niby powinno być spoko, ale był to jednak wątek tak zły i tak głupi że chyba nikt nie mógł go przewidzieć. Ten twist ruszył z miejsca, zrobił obrót o 360° i sam kopnął się w dupę. Z powyższych dwóch wad wyłaniają się kolejne, nieco mniejsze, jednakże również szkodliwe. Są to między innymi pewne kwestie związane z logiką świata, jak to że Tirek tym razem nie mógł pochłonąć magii Discorda, mimo iż już kiedyś to zrobił. Poza tym Filary wypadły niesamowicie niedorzecznie dając się tak łatwo sprać. A na sam koniec kłótnię pomiędzy rozdartymi kucykami załagadzają jakieś małe pierdki... to już mogli chociaż oddać tę rolę CMC. Wiele szmelcu jak na dwa epizody, a rozczarowania jeszcze więcej. Mimo wszystko muszę przyznać iż wykonanie było O.K, graficy nie zawiedli, a muzyka również budowała odpowiedni klimat. Szanuję próbę nadania ważnym postaciom istotnych ról, ale pomimo iż było to zaiste szlachetne i istotne dla miłośników poszczególnych kucyków (i nie tylko), to wypadło to siarczyście biednie. Scenariusz jest tym co woła o pomstę do nieba, od niego gnije wszystko inne. I pomyśleć że gdyby twórcy przełamali schemat nieco bardziej i oddali na finałowe odcinki nie 3, a np. 5 epizodów to być może dostalibyśmy bardziej zjadliwego buta. No, ale niestety - w sezonie 9 mamy klasyczną liczbę epizodów, a niektóre z nich wcale nie musiały się pojawić bo nie wprowadzają do serialu niczego istotnego, nawet poczucia humoru. Aha, no i a propos - w "The Ending of the End" trafiły się scenki które mnie rozbawiły. Było ich kilka, ale w pamięci pozostał mi głównie Discord rzucający kamieniami w antagonistów i Twalot z parafrazą wyjętą z "Pinky'iego i Mózga". xD Nie umiem wystawić konkretnej oceny. Waham się pomiędzy tymi niskimi, ale finał przyniósł mi spory ładunek emocjonalny, i prawdę powiedziawszy trudno jest mi pogodzić się z tym co stało się w niemal samym finale. Moje przewidywania okazały się nietrafione - nie doszło do żadnej rehabilitacji złodupców. Kiedy zakładałem sobie na początku tego sezonu pewne kwestie związane z nawróceniem szwarccharakterów to podśmiewałem się w duchu myśląc sobie jaki ten serial jest poczciwy i przewidywalny. I dzięki temu czułem się lepiej, bo chciałem aby takim był i przysparzał mi pozytywnych emocji. A teraz czuję się tak jakby ktoś dał mi w mordę... i nie mam namyśli tego że znowu nie odgadłem scenariusza. Przeraża mnie i smuci to w jaki sposób została potraktowana trójka Cozy - Tirek - Krysia. Mam ochotę przekląć. Jak dla mnie niszczy to sielankowy i przyjazny klimat tej produkcji. Wygląda to okropnie i niepokojąco gdy jedyną opcją jaką posiadają pozytywni bohaterowie względem swoich przeciwników jest kula w łeb, w dodatku udział w tym sądzie kapturowym przypada również nawróconym przestępcom. Widzę w tym ogromną niesprawiedliwość, zwłaszcza że producenci przybliżyli nam nieco sylwetki wszystkich trzech złodupców, między innymi prezentując ich od bardziej społecznej strony oraz stonowali otaczającą ich złowieszczą atmosferę i wprowadzili im wątki komediowe. Do odcinków finałowych przystąpili bardziej jako zło ośmieszone, aniżeli zło ostateczne. To wszystko rokowało na pozytywne zmiany, a happy end mógł być niesamowicie w klimacie "Friendship is Magic". Niestety, wygląda na to że o lekcji ze Stygiana czy Starlight wszyscy zapomnieli, włącznie z najważniejszymi - scenarzystami. Pozwolili mi najpierw uwierzyć w to że serial da nam nawrócenie lubianych przeze mnie postaci i ostatecznie udzieli im amnestii, a i być może nieco wytłumaczy ich motywy. No a skończyło się czekanem w oku. Muszę podkreślić również jeden z najbardziej bolesnych i uwierających faktów - otóż najbardziej niesprawiedliwym elementem całej tej chorej poni-szopki jest to że atak na Equestrię zainicjowany i zainspirowany jest przez kolesia (w dodatku dawnego złoczyńce, miłosiernie ułaskawionego) który nie ponosi za to żadnych konsekwencji i w dodatku na sam koniec zostaje sędzią i katem zarazem. (!) A karą jest zamiana w rzeźbę i stanie się żywą ozdobą. Niesamowicie mnie to mierzi i jestem wręcz obrzydliwie zdruzgotany. Nie wiem jak to ocenić, bo kwestia którą poruszyłem w ostatnim akapicie wali mi się na łeb i na serce, zajmuje mi niemal wszystkie myśli związane z tymi odcinkami. Gdybym miał się kierować wyłącznie tym to padła by ocena 1/10, jednakże tu o chodzi o obiektywizm... nie będzie oceny. To drugi raz kiedy nie umiem się konkretnie opowiedzieć w ankiecie. Rzeczony Varak to ojciec Tireka. Został zobrazowany w komiksach.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...