Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 06/25/14 we wszystkich miejscach

  1. *Z góry przepraszam za wszelkie literówki, powtórzenia i inne błędy językowe. O 2 w nocy elokwencja niestety nie ma się najlepiej.* Myślałam nad tym już od pewnego czasu ale jakoś nie miałam motywacji żeby o tym napisać. Dziś zajrzałam do działu z fanficami i motywację ową znalazłam. Jedyne, co można znaleźć w dziale z artami to galerie poszczególnych artystów i "samopomoc" (+ dwa działy gdzie pojawiają się informacje o czystkach, ale to raczej mało wnosi). Pomyślałam, że całkiem przyjemnie byłoby jakoś, że tak to ujmę, rozruszać społecznie ten dział. W fanficach wdziałam różne tematy typu fanficowe oscary, spis prereaderów etc. Czemu nie spróbować zrobić podobnych rzeczy dla artów? Konkretniejsze pomysły jakie przyszły mi do głowy: 1) Baza konkursowa. W tym miejscu mogłyby pojawiać się informacje o wszelkich konkursach plastycznych jakie są organizowane na forum. Można by tu też (albo w oddzielnym temacie) po zakończeniu konkursu wrzucać zwycięskie prace. Byłaby ładna galeria ^^ Do tego można by ew. organizować też oddzielne konkursy (z rzadka, głównie okazjonalne - ale tak, żeby nie musieć ograniczać się do konkretnych kucy, jak to jest w przypadku konkursów z działów poświęconym konkretnym kucom). 2) Jakaś inicjatywa dotycząca recenzentów, typu przechodnia nagroda dla najlepszego/najaktywniejszego recenzenta miesiąca/kwartału/okresu miedzy odwiedzinami kosmitów. Coś, co zachęciłoby ludzi do pisania większej bogatych, konstruktywnych recenzji i do częstszego przeglądania galerii. 3) "Artysta miesiąca", "Obrazek miesiąca" lub podobna inicjatywa - z góry ustalony zespół wybierałby jednego/dwóch/iluś/kosmos artystów, którzy według nich zasługują na tytuł artysty miesiąca/kwartału/do ustalenia z kosmitami. Nie musi być to konkretnie taki tytuł czy taki sposób (inna opcja: nominacje i głosowanie publiczności, kierowane jedynie przez wyznaczonego organizatora), chodzi głównie o to, żeby była tego typu instytucja wyróżnika, bardzo popularna na dA czy innych stronach poświęconych twórczości fanowskiej/ludzkiej/kosmitów. 4) Ewentualnie myślałam też nad instytucją "oficjalnych recenzentów" - ludzi, którzy chcieliby regularnie pisać konstruktywne opinie o artach wstawianych do działu. Powinni oni przejść jakiegoś rodzaju test - coby udowodnić, że znają podstawowe zasady poprawnej polszczyzny, potrafią być w jak największym stopniu obiektywni i będą aktywni w swym zadaniu (dziwna konstrukcja zdania :/) - czyli artysta publikujący swoje działo będzie wiedział, że może liczyć na ich opinię. To chyba na razie tyle. Zostawiam tutaj ten, skromny jak na moje możliwości wall of text licząc, że publikę moje pomysły zainteresują i że chociaż części przypadną one do gustu. Dobranoc, niechaj Luna ma was w opiece.
    6 points
  2. „Wszystkie Drogi Prowadzą do Equestrii”… Dzieło bardzo popularne, znane i lubiane. Z tagiem EPIC! Gdyby nie znane mi wcześniej z innych źródeł fragmenty, to rozczarowałabym się bardzo. Określiłabym to jako typowy pierwszy fanfik. I jak na typowe dzieło nowicjusza, to nie jest najgorsze… Ale, ale! To ma 24 rozdziały! I nikt nie powiedział Mabowi STOP. A trzeba było. Bo w ten sposób, setki fanów, zero krytyki, to się nie dojdzie do niczego. Zacznę może od tego, że generalnie nie przepadam za Human In Equestria, a ten fanfik jest wielką sztampą tego typu. Jest sobie brony, którego życie jest do zadu, nagle przy pomocy artefaktu trafia do Equestrii jako imba alikorn. Co jest nie tak? Hmm… Zacznijmy od tego, że miałam wrażenie, iż się zgubiłeś i nie wiesz w jakim kraju Maron mieszka. Polska? Stany? Trochę konsekwencji z nazewnictwem, a nie kompletny miszmasz. Czytam dalej, a tam praca w pseudomacu, zły szef i ogólnie tak bardzo złe życie. Trafia do Equestrii i co się dzieje? Zaraz po trafieniu do kraju pastelowych taboretów, wylądował w Everfree, napotyka Mane 6, wskrzesza Twilight, pokonuje smoka w jej umyśle… Tyle poświęcenia! Magia typu „Celestia tego nie zrozumie, bo jest za słaba i za głupia! Wow!”… Dodatkowo, jeśli nie wie co robić, to słyszy głosy, które mu pomagają. Na początku Mane6 chcą go zabić, bo myślą, że zabił Twilight, więc chłopina ma problem. Nie zna języka, więc się nie wytłumaczy. Ale trafia do Zecory, która rozwiązuje jego problemy, Twi się respi, więc klacze przepraszają i trafia do Biblioteki w Ponyville. Potem uczy się języka w jedną noc, a podręczniki do magii żre jak chipsy. Co z tego, że taka Twalot uczyła się tego latami. On opanuje w sekundy! Motywy, że nie zna języka i ma formę źrebaka były całkiem fajne, ten pierwszy jednak został schrzaniony całkowicie. Nasz Scientusik dał radę w jedną nockę, więc… Mam mówić coś więcej? Autor poszedł na łatwiznę i to widać. Po prostu fajny pomysł go przerósł i to widać. Dalej mamy Marona chodzącego do szkoły. Wszyscy na niego lecą, nawet Granny Smith [to akurat żart], ale serio, te CMC, które niemal chciały z nim robić orgię, to mnie przerażały, a ja w końcu jestem złem wcielonym. Później jest to wyjaśnione, ale imho kiepsko. Dlaczego? Bo czy wszystkie ogiery Equestrii zaczynają niemal orgazmować na widok Królewskich Sióstr? No chyba nie. Dalej jest konkurs talentów. Oczywiście dzieją się rzeczy niezwykłe, a dobry, szlachetny, TEN który świat uratuje [co było wiadome od początku] wykazuje się szlachetnością i dobrocią w stosunku zebrogaza [pegaz x zebra- też na początku myślałam, że to jakiś GAZPROM albo gaz bojowy, ewentualnie coś typu Cyklon B]… Wieje nudą. W zasadzie, to mogłabym zjechać każdy fragment, bo fabuła całościowo jest do luftu i raczej już nic z tym nie zrobisz, chyba, że ponownie napiszesz, ale mi się po prostu nie chce. Jestem chora, mam rozwalone łapy i nie jestem w nastroju do bycia miłą i wyrozumiałą Cahan. Dlatego zajmę się kreacją postaci? Zacznę oczywiście od Marona Scientusa, alter ego Maba. Maron myśli, że zna się na biologii, ale się myli. Maron nie wie nawet jak koń jest zbudowany, a że nie jest parzystokopytny, lecz nieparzystokopytny, to dopiero dla niego abstrakcja. Scientus jest mega potężnym, szlachetnym, dobrym, blablabla, chętnym do pomocy… Nie, proszę! On nie ma żadnych wad. To chodzący ideał. Wszystkie na niego lecą. Jeszcze ma durne kompleksy, by być bardziej Gary’m Stu. „Trudne Sprawy: Maron Scientus ma problem, bo jest ogierem alikornem.” Operator Żelaznej Dziewicy wstał i zaczął klaskać. No, poważnie? Kto normalny traktowałby to jako problem? To nie jest Seksmisja i świat feminazizmu, a on ma problem, bo jest ogierem! Zakłada, że będzie miał problem, bo ma skrzydła i róg? Bo w serialu nie było faceta pegazorożca? Z mojego, na ludzki: widzisz w życiu trzy klacze kuca walijskiego, jesteś człowiekiem, widziałeś masę innych zwierząt. To tylko pierwsze kucyki jakie widzisz. Potem ktoś ci pokazuje rodzaj męski. Dziwisz się, że istnieje? Nie. Był bronym. Uczy się z prędkością światła. Potrafi nauczyć się wszystkiego. Jest mega silny. I czytelnie rysuje człowieka, podczas próby rysowania paszczą! Latać uczy się w 2 sekundy… Biała Bogini! Zmiłuj się nade mną, że musiałam to czytać! To najgorzej wykreowany bohater świata, przebija chyba nawet Richarda Cyphera z „Miecza Prawdy”, a to sztuka. Avaritius albo Malavaris - typowy czarny charakter? Serio, on jest płytki i do zadu. Dlaczego? Siedzi na miejscówce i czeka, ma własne Blood Fall, tysiąc i jednego głupich pachołków, wali pseudomroczne teksty i miał tragiczne dzieciństwo. Smuteczek. Plusy, bo to smok i to złoty, a nie czerwono-czarny. Snappers - jeszcze gorszy niż jego szef. To samo co wyżej + głupi śmiech. Miało być mrocznie, wyszło głupio. Loża Bufonów i inne Bigmouthy - serio? Gorzej się tego zrobić nie dało. Mamy walkę ze złymi dręczycielami, którzy są niedobrzy do szpiku kości. Taki podział na dobro i zło, jak w bajkach typu „Jaś i Małgosia” jest według mnie czymś niedopuszczalnym w dziełach przeznaczonych dla dorosłych. A teraz… Mane6 NIE! NIE! NIE! Najgorzej oddane bohaterki kanoniczne w historii fanfików. Miałam wrażenie, że zrobiłeś po wycinku jakiś dwusekundowych scen z serialu, olałeś całość, przerysowałeś i wyszło, jak wyszło. Klacze stały się nijakie do szpiku kości, są chyba tylko po to by wychwalać Marona, matkować mu i… właściwie to tyle. Księżniczki za to zachowywały się jak nastolatki, ich rozmowy dyplomatyczne były na poziomie „z kumplem na grillu”. Nie czuło się od nich ani krzty majestatu. Dolar chwalił postacie drugoplanowe. O ile kuce z biura do pegazorożców, coś tam, były naprawdę fajne, o tyle reszta nie zapadła nawet w moją pamięć, no może poza panem, który mówił „Co za utrapienie!”. Na pewno są to najlepsi bohaterowie fika. Sombra… Yyy… Nie, nie i jeszcze raz nie! Król Cieni na usługach jakieś przyzadziasa? Nie kupuję tego. Opisy. Niektórzy chwalą to opko za nie. Ja nie. Zbyt szczegółowe, niepotrzebne i ze złym doborem przymiotników, który wcale nie miał sprawiać, że wygląda to komicznie. Określiłabym to jako „przerost formy nad treścią”. Opis dachów, fug między kaflami, każdej pierdółki typu spłuczka od kibla… Co to kogo obchodzi? Opisy mają nadawać klimat, ale jeśli przesadzimy i zaczniemy używać nieadekwatnego słownictwa, to wygląda to źle. Na dodatek starasz się używać mądrych słów, a robisz to źle. Wybitnie źle, np. „na ścianach wisiały miecze, coś tam i gladiusy”. Gladius jest rodzajem miecza. Podobnie robiłeś z kolorami typu „czerwono-karmazynowy”. Karmazynowy jest odmianą czerwieni. Albo się używa koloru podstawowego, albo odcienia. Tak, kolory! Robisz to źle, daltonisto. Zapytałam kilkanaście osób i wszystkie uznały, że Fluttershy nie jest złota, ani szaro-złota, tylko jasnożółta. Bawisz się w jakieś dziwaczne odcienie i to zupełnie niepotrzebnie. Ja rozumiem niektóre z nich. Ale „w kolorze gumiguty” to była już przesada… A anatomia konia… Wysłać Ci tablice anatomiczne? Pytałeś się mnie też, czy koń może aż tak zgiąć nogę w stawie pęcinowym. Może. A może to ja jestem jakaś dziwna, że strony dla wetów wertuję, kiedy o kucach piszę… Właściwie to generalnie- jeśli się o czymś pisze, to najpierw należy zebrać o tym wywiad. Bo inaczej wychodzi nie za fajnie. I teraz coś ciekawego! U Ciebie potrafi wystąpić jednoczesny przesyt dialogów, jak i ich niedomiar. Miało to miejsce w niektórych dialogach, podczas których bohaterowie trajkotali jak najęci, a cały świat nagle znikał. Były to miejsca ścian dialogów. „Wszystkie Drogi Prowadzą do Equestrii” mają bardzo różny poziom rozdziałów. Nad większością się załamywałam, zarówno ze wzglądu na wyjątkowo źle napisane postacie, dziwaczne opisy i kiepski styl, z wyjątkowo okropnym szykiem zdań. Ale, ale! Niektóre czytałam z przyjemnością. Np. rozdział 24, który mile mnie zaskoczył. Jest to opowiadanie przewidywalne do szpiku kości i w obecnej formie nie poleciłbym go nikomu. Jest w nim jednak parę naprawdę dobrych pomysłów i myślę, że po sporych przeróbkach mogłoby być nawet dobre. Rodzina alikornów, biuro do spraw pegazorożców, nauka w szkole, brak znajomości języka, więź z Avaritiusem, nauka w Equestrii - gdyby to tylko lepiej poprowadzić… Tak, to jest fanfik zmarnowanego potencjału. Typowe błędy początkującego [wydziel dialogi i dorób akapity], któremu nikt niestety nie pomógł. A, co do korektorów! Nazwy nauk typu „zoologia” piszemy z małej litery.
    4 points
  3. Witajcie. Będę publikować tutaj swoją twórczość ;-; I czekać na wszelakie opinie oraz krytyki. Chyba tyle... Zapraszam do oglądania ^^' Praca numer jeden, randomowe OC; kwiecień 2014 Tutaj przedstawiam Państwu Lyrę Heartstrings, praca również z kwietnia. Dla odmiany łapcie teraz oczko na A3, wzorowane, samą pracę skończyłam gdzieś dwa tygodnie temu :3 (To żółte coś na rogach to taśma, zapomniałam ją odkleić ._.) Dziękuję za tę odrobinę uwagi i proszę o opinie ;w;
    2 points
  4. Dawno nic nie wrzucałem, miałem sporo innych spraw na głowie. Koleżanka miała mały wypadek i jest jest aktualnie nie w pełni sprawna to pomyślałem że zrobię coś szybko co by humor poprawiło. No i zrobiłem ją: Posiadać kuca-medyka uzyskuje premię do zdrowia i szybszą jego regenerację Podobno już podziałało Całość jest malutka, ma około 10 cm długości z ogonem. Skala jest mała więc postanowiłem grzywę i ogon skleić (podpatrzone w tym temacie http://mlppolska.pl/watek/9027-rękodzieło-wąsko-pojęte/), jestem zadowolony z efektu, myślałem że klejenie wyjdzie gorzej, taka miła niespodzianka.
    2 points
  5. 2 points
  6. Zawsze ciężko było mi pisać jakiekolwiek powitania, no ale kiedyś musiał przyjść ten czas aby się przełamać. Więc, na początek witam wszystkich, tych którzy na forum się udzielają od długiego czasu, oraz tych którzy dopiero co się zarejestrowali. Mam na imię Kamil, pochodzę z woj. Lubelskiego, wiek - no cóż, każdy sam oceni po sposobie pisania wypowiedzi. Interesuję się m.in. językami obcymi, anime, nie stroniąc też od gier (np. ostatnio zakupiony zestaw Portal & Portal 2 ). W fandomie nie jestem jeszcze nawet pół roku, a jednak mam już kilka pomysłów na Fan-fic, które możliwe że wkrótce zrealizuję. Jestem też w trakcie tworzenia OC, i jeśli mi się uda to jutro go ukończę. Jeśli macie jakieś pytania - piszcie, z chęcią odpiszę (z moją pamięcią zapewne zapomniałem napisać kilku istotnych rzeczy)
    1 point
  7. Tak trochę z Haxballa, ale się zaliczy. Czo ten Arjen Taki trochę odkop, ale to znaczy że... Decaded wciąż friendzoned :3 Jeżeli pomiędzy dwoma postami odstęp czasu jest mniejszy jak 24 godziny, używamy opcji edytuj~ Doggy in the Fog
    1 point
  8. Jakbym czytał o sobie... I nie, nie jesteś tępa. Masz doła z powodu oblanych egzaminów. Tak jak ja miałem. Magisterki nie zrobiłem, mam licencjat i guzik z tego mam. Kursy (ile byś ich nie miała) nic nie dadzą jeśli nie weźmiesz się w garść. Doskonale znam uczucie oblewania pierwszego, drugiego, trzeciego egzaminu... stosy notatek rosną a w głowie uczucie, że za Chiny ludowe tego nie poprawisz. Poprawisz tylko weź się w garść. Odpocznij jeśli to możliwe. Nie myśl non stop o tych egzaminach - wiem, trudne. Idź do kina, na spacer z chłopakiem / koleżanką etc. Mózg musi odpocząć. Bez tego można zwariować. Przy ostatniej poprawce myślałem, że zwariuję (odruch Pawłowa jeśli wiecie o co chodzi), byłem kompletnie wyczerpany. Tak fizycznie jak i psychicznie. Bóle głowy, trudności z zasypianiem... Żyłem tym przeklętym egzaminem. Po zdaniu indeksu poczułem jakby zdjęto ze mnie ogromny ciężar... jakieś 100 ton. Co do przedmiotów. Powiem tak: "wprowadzenie do pedagogiki (wykłady + ćwiczenia)", "podstawy pedagogiki (wykłady + ćwiczenia)", "pedagogika (wykłady + ćwiczenia)" - trzy lata o tym samym, z tą różnicą, że za każdym razem bardziej rozbudowane. Do tego: filozofia, logika... po co mi to w pracy nauczyciela? Oblany egzamin to często wynik syndromu tzw. "samospełniającej się przepowiedni": 1. Mówisz sobie, że nie zdasz = wzmaga się stres 2. Stres utrudnia naukę 3. Słabe wyniki w nauce zwiększają stres 4. Zapętlić 2 i 3 do czasu egzaminu 5. Przez ten stres i myślenie: nic nie umiem, nie nauczyłam się oblewasz egzamin 6. Mówisz sobie "a nie mówiłam, że nie zdam?" I znowu ten stres... Niestety studia mają to do siebie, że na 10 przedmiotów 1 dotyczy dziedziny, której chcesz się nauczyć. Pozostałe to idiotyczne zapchajdziury. Przynajmniej u mnie tak było. Na te wszystkie lata, wliczając w to rok poprawki miałem "aż" trzy przedmioty dotyczące kierunku. Żeby było "śmieszniej" na coś tak podstawowego jak "metodologia nauczania (matematyka / plastyka / język polski) przeznaczono 10 godzin! Czyli 3 na każdą dziedzinę. Podsumowując... więcej nauczyłem się na praktykach słuchając rad nauczycielek oraz wyciągając wnioski z popełnianych błędów niż przez 6 lat studiów
    1 point
  9. Osobiście wydaje mi się, że Discord uległ Tirekowi właśnie przez to że był zreformowany. Stał się naiwny, uwierzył w obietnice Tireka, bo przyzwyczaił się do przyjacielskich standardów kucyków i nie wziął pod uwagę że Tirek może go zwyczajnie wykorzystać. Stary Discord prawdopodobnie nie dałby się nabrać na takie sztuczki i nawet gdyby dołączył do Tireka, to pewnie przez cały czas kombinowałby podobnie jak Tirek. A dlaczego w ogóle zrezygnował z kucyków na rzecz załatwiania własnych interesów? W pełni wyjaśnił to kiedy złapał Mane6. Discord to wciąż Discord, nie do końca rozumie na czym polega przyjaźń, robi to na co ma ochotę i jest lepsze dla niego.
    1 point
  10. Namiot Sent from my Komputer using Klawiatura
    1 point
  11. Dlaczego? Ponieważ: 1. Nie ma w niej przemocy (Family Guy, Futurama) 2. Picia alkoholu w ilościach hurtowych (Family Guy, Futurama) 3. Obraźliwych żartów (Futurama, Family Guy) 4. Rasistowskich żartów (Futurama, Family Guy) 5. Przekleństw (Family Guy, Futurama) 6. Żartów, które mogą obrażać uczucia religijne (Family Guy, Futurama) 7. Pedofili jako sąsiadów (Family Guy) Żeby nie było - UWIELBIAM Family Guy oraz Futuramę. A MLP to taka spokojna, relaksująca i zabawna kreskówka pełna świetnych gier słownych: "don't leaf me", "Twilight Flopple", "Hairity", "Flutterguy" czy nawiązań "the horror... the horror...", "Et tu Gabby Gums!?"
    1 point
  12. Triste po raz kolejny będzie się żalił... a kto zabroni? Z każdym dniem wkurza mnie średniowieczne i zabobonne podejście ojca do XXI, w którym żyjemy. Najwidoczniej tego nie zauważył. 1. Każdego - powtarzam - każdego ranka, przed wyjściem do pracy ma pretensje, które mówi tak głośno, żebym usłyszał je z bratem. Pomijam fakt, że jest 4 rano. "Harujem we dwóch jak woły na dwóch nierobów. Nowak ma piątkę dzieci. Pracują, pożenili się, a te? W domu siedzą. Jeden tylko słuchawki na uszach i klepie w ten komputer, a drugi krzyżówki rozwiązuje. W życiu to sobie nie poradzą, nawet łyżki jeden z drugim nie weźmie, podać do ręki trzeba... - itd a) Nowak załatwił robotę po znajomości. Każdemu, bez wyjątku. Bez tego synusie i córeczki ganialiby do pośredniaka. b) Mają żony / mężów bo ich rodzice mają sporą gospodarkę = majątek, dzięki czemu mogli "przekonać" odpowiednie osoby. c) Ojciec po przyjściu do domu siada przy stole i niczym w restauracji czeka na podanie wszystkiego. Bezczelnie potrafi powiedzieć "daj sól". d) Nie potrafi gotować. W ogóle - i kto tu nie potrafi sobie radzić w życiu? 2. Żaden niczym się nie zainteresuje, czy to trawę na działce skosić, zielsko wyrwać, skopać, warzywo przebrać... a) To powiedz, że coś trzeba zrobić! Weź przykład z matki, która mówi "idź do sklepu i kup X". b) Zapytany czy trzeba w czymś pomóc odpowiada, że nie, a później ma pretensje, że "nie zainteresuje się jeden z drugim..." To po prostu żenada. 3. "BO TAK ICH WYCHOWAŁAŚ!" a) Może się mylę, ale dziecko wychowuje oboje rodziców. Chyba że... b) A tak... jak miał być ojcem skoro był wiecznie zalany w trupa i bił matkę na naszych oczach. Ciężko zyskać szacunek gdy 7-8 letnie dziecko widzi coś takiego. Jeśli coś zyska to strach, zamknie się w sobie (na dobre). A później zdziwienie, że u Nowaków wszyscy się pożenili (a że mieli normalnego ojca...)
    1 point
  13. Wow! Chłopie, odwaliłeś kawał dobrej roboty! To co mi się podoba: - Ogromny plus za dobranie muzyki. Jest to mój ulubiony utwór,wykonywany przez moją idokę więc... SUPER! - Bardzo dobra synchronizacja z muzyką. - Wybrałeś te najważniejsze momenty więc, bardzo dobrze. No ogółem wszystko było świetne, poza jednym: - Zrobiłeś powtórzenie utworu, więc szkoda, ale rozumiem cię, utwór jest krótki i nie dałoby się przedstawić wszystkiego w tak krótkim czasie. Ewentualnie mógłbyś dać jakiś efekt, dla większej niepoznaki między powtórzeniem utworu, nie doradze ci, bo się na tym nie znam. Ogółem BARDZO mi się podoba, jeszcze raz pochwale cię za dobór muzyki I czekam na więcej!!
    1 point
  14. KamilPL 94 1 Lubię 2 Nightmare Moon 3 jednorożec 4 fanfic
    1 point
  15. To takie słodkie :3 Masochistka xD w tym wieku, takie dorosłe.
    1 point
  16. Bez narządów płciowych, robienia sobie dobrze, dorysowanych piersi czy wyjątkowo namiętnych pocałunków itp. Postać z bajki to postać z bajki. Wiem... internet to, internet tamto, ale te prace same się nie rysują.
    1 point
  17. Przeczytane. [uWAGA! Komentarz zawiera duże ilości spoilerów! Niestety dla jasności przekazu nie mogę ich ukryć.] O opowiadaniu słyszałem sporo rzeczy zarówno dobrych jak i mniej pochlebnych. Cieszy się niezmierną popularnością o czym świadczy tag Epic i spora liczba głosów na Legendary. Tak więc zabrałem się za jego lekturę. Oto kilka punktów z moich peregrynacji: 1. Fabuła i ogólne wrażenie - Zaczyna się niekorzystnie. Bach! Człowiek ląduje w Equestrii. Naturalnie po prostu musi wylądować w lesie Everfree, a jakby było tego mało pod postacią młodego alicorna. Pierwsza myśl - "oj, ktoś tutaj uwielbia Past Sins, zaraz dostanę Nyx w wersji męskiej". Ale nic - czytam dalej. Łazi toto po lesie i łazi, zostaje zaatakowane przez jednego czy drugiego stwora (a jakże!), aż w końcu (suprise, suprise!) napotyka na swojej drodze Mane 6, których dotychczasowe przejścia również poznajemy w tak zwanym międzyczasie. Mniej więcej w tym fragmencie pojawia się pierwsz rzecz, która wzbudziła moje uznanie - Maron, czyli nasz bohater nie zna języka. Mała rzecz a cieszy. Za to autorowi należy się bezwzględnie pochwała. Tak samo jak powinien dostać srogie baty za zmarnowanie takiego potencjału. Następuje kilka akcji w wyniku których młodzian trafia po opiekuńcze (i jeszcze wtedy metaforyczne) skrzydła Twilight - lampka z napisem "Past Sins" uruchomiła się ponownie. Następuje jedna czy druga przygoda, mamy próby matkowania ze strony panny Sparkle (napisane TRA-GI-CZNIE. Jedna z najsłabszych części fika), po czym zaczynamy miotać się po całej Equestrii i tak dalej i tak dalej i tak dalej. 2. Maron - Dorosły w ciele źrebaka to całkiem niezły chwyt, który doprowadził do kilku naprawdę zabawnych gagów. O jego początkowej nieznajomości języka już pisałem i kurde nie wybaczę Ci Mab tego, że zmarnowałeś taki potencjał. Nauczył się nim gadać w jedną nos... no dobra, przypomniał sobie, ale kurde trochę logiki. I tak, biorę pod uwagę fakt co było jego mocną stroną. Mimo to poszedłeś na łatwiznę. W problemach koumnikacyjnych z otoczenim tkwi potencjał gigantyczny - można było tak "przyprawić" nim tę historię, iż wrażenie wywarte na czytelnikach byłoby o wiele większe. A tu trąba... minus jak stąd do Honolulu. Charakter Marona - raz można było go podziwiać, innym razem człowiek miał ochotę zastrzelić to coś, co przypominało połączenie Tony'ego Starka i emo na sterydach. Jednak nie liczę tego na minus - przez to rozchwianie emocjonalne, całkiem zgrabnie uprawdopodobnione przez fabułę postać nabrała życia. Raz lubiłeś, raz nienawidziłeś, więc nie jest źle. A raczej nie byłoby źle, gdyby nie fakt, iż od pewnego momentu na opis tej postaci składają się dwa wyrażenia: OP i IMBA. Ja rozumiem, że to zasadniczo potężna bestyja, no ale nie przesadzajmy. Niektóre akcje kiedy odzyskał pamięć były naprawdę za mocne. Nie mówiąc o tym co robił jako młodzian bez pamięci o swojej przeszłości - to było TAK przegięte, że ręce dosłownie opadają. Szkoda. 3. Alicorn Family - pokusiłeś się tutaj o stworzenie swego rodzaju mitologii Equestrii, notabene garściami czerpiąc z greckiej. Dobrze. Bardzo dobrze. Wszystko zostało wyjaśnione sensownie, logicznie i zdołałeś uniknąć dziur fabularnych. Przy okazji wypadło to całkiem naturalnie. W mojej ocenie najmocniejszy punkt opowiadania, gdyż o nich i akcje z nimi czyta się wyjątkowo przyjemnie. I właśnie ich pojawienie się jest w mojej ocenie tym jednym znalezionym twistem fabularnym. A i od razu dodam też tu uskrzydlonego węża - świetna postać i fajnie użyta. 4. Discord i Księżniczki - Discord trochę nawet jak na siebie zanadto niepoważny, a Księżniczki krzynku zbyt emocjonalne, jednak to jest kwestia gustu. Tu nie mam większych zastrzeżeń a ich kreacje są dobre. Tak samo jak ich interakcje z innymi. 5. Mane 6 - a tu z kolei dostaniesz baty. Tak fatalnie oddanej Twilight nie widziałem chyba jeszcze nigdy. Zachowywała się tak, jakby była buczącym tranzystorem, co ma 50 okresów na sekundę. I nie - ja nie przesadzam. Darła się na wszystkich, co chwila wpadała w gniew, a jej "matkownie" wołało o pomstę do nieba i nadal woła. Tego się nie dało czytać nie robiąc co dwa zdania facepalma. I od razu mówię - ona się nie poprawiła aż do końca. z charakterami pozostałych było lepiej - przyznaję. Jednak ich wzajemne interakcje? Szczególnie w początkowych rozdziałach? Fatalnie - wrzeszczą na siebie i są wściekłe a w następnym zdaniu ochy i achy jakby nic się nie stało. To wypadało tragicznie nienaturalnie i odbierał chęć nie tylko do czytania ale i do życia. Bardzo źle. 6. Bohaterowie drugoplanowi - a tu dla odmiany jest dobrze a nawet bardzo dobrze. Zarówno ekipa urzędnicza w Biurze do Spraw Pegazorożców jak i gwardziści byli przedstawieni wprost wyśmienicie. Ich interakcje były naturalne i niewymuszone - aż chciało się czytać więcej i więcej. Opis spotkania rodzinnego był świetny - ubawiłem się setnie. A kiedy zobaczyłem skucykownych i dostosowanych sierżanta Colona i kaprala Nobbsa to dosłownie zerwałem boki ze śmiechu. Ich dowódca też był świetny a jego "Co za utrapienie..." to jeden z lepszych bon motów jakie widziałem w fanfikach. Wielkie brawa. 7. Opisy - Jest kiepsko. Większość opisów jest tak przeładowana (szczególnie kolorami), że człowiek czyta je i czyta i błaga dowolne bóstwa by albo go zabiły albo sprawiły, żeby to się już skończyło. Naprawdę w niektórych było to nudniejsze niż "Nad Niemnem" a nawet niż "Too Shy for a Rainbow" - a to już jest osiągnięcie z gatunku tych mało chwalebnych. Dodaj do tego wykrzykiwanie zaklęć - jak zobaczyłem pierwsze, to myślałem, że wyjdę z siebie i stanę obok. Nie dosyć, że walnięte caps lockiem (którego zdecydowanie nadużywasz) to jeszcze napisane z błędem. Ale nic - jadę dalej. Doszedł do opisu wyjścia w morze i tego jak wyglądał wtedy okręt. Przyznaję bez bicia, iż w tym momencie zacząłem kląć na czym świat stoi. To dosłownie bolało w mózg. Próby użycia nomenklatury marynistycznej były tak nieudolne, że się płakać chciało. A gdy doczytałem zdanie, że wszedł pod pokład "a tam wszystko się walało" to dosłownie zacząłem pluć nogami i tupać jadem z czystej wściekłości. Wszystko się walało? Na okręcie? Na dumie floty na dodatek? ARGH ARGH ARGH ARGH.... Jeszcze ostatnia kwestia. Pegazorożec. to jest naturalnie osobiste uprzedzenie, ale za każdym razem jak widziałem to określenie, to mi się granat w kieszeni odbezpieczał. Jednak rozumiem - to polska wersja nazwy i zdecydowałeś się ją stosować - Twój wybór. Jednak używanie określenie "uskrzydlony jednorożec" było w mojej opinii przegięciem. Pamiętajmy, że Alicorny to de facto osobna rasa, co jeszcze podkreśliłeś tworząc Boską Rodzinkę. Dlatego użycie takiej nazwy winno byś traktowane jako obelga. Wyobrażasz sobie nazwanie pegaza "uskrzydlonym kucem ziemnym"? Nie brzmi dobrze, prawda? To analogiczna sytuacja i warto się tego pozbyć. 8. Strona techniczna - Wszystko wymienione powyżej blednie jednak przy tej najważniejszej kwestii. Ostrzegam, że będę się wyzwierzęcał, ale jak patrzę na "stronę techniczną" to inna reakcja po prostu nie jest możliwa. Po pierwsze - powtórzenia. Masa powtórzeń. Czy wspomniałem o powtórzeniach? Od tego się wręcz roiło i to tak strasznie irytowało, że po pewnym czasie szlag człowieka trafiał. A to jest najmniejszy z zarzutów. Błędy ortograficzne - na tony. Dosłownie na tony. Czasami tak bijące w oczy, że czoło samo opadało na biurko i tłukło w nie w bezsilnej wściekłości. Dodaj do tego tragiczną... nie wróć... TRAGICZNĄ stylistykę i budowę zdań. Tego się miejscami po prostu NIE DAŁO CZYTAĆ. Należało zrobić chwilę przerwy, odejść od komputera, opcjonalnie zapalić papierosa i dopiero wrócić by wkurzać się dalej. Nie mogę nie wspomnieć o jeszcze kilku rzeczach - dodawanie końcówek do angielskich wyrazów... Wydaje mi sie, że przez cały tekst ANI RAZU nie zrobiłeś tego dobrze. A jak zobaczyłem "poszedł za Soda'ą", to prawie się udusiłem ze śmiechu... i rozpaczy. Dodajmy do tego częsty brak wcięć przez co mieliśmy do czynienia za ścianą tekstu. Przy rozdziałach liczących ponad trzydzieści stron to strasznie męczy. Kolejna kwestia - w polskim zapisie dialogowym nie korzystamy w dialogu z myślników dla wrzucania zdań wtrąconych. Wprowadza to niesamowity zamęt i utrudnia lekturę. Podsumowując - jakakolwiek przyjemność płynąca z lektury została brutalnie zarżnięta przez brak strony technicznej. Osobiście wstydziłbym się opublikować coś w takim stanie i zachodzę w głowę jakim cudem przy takiej ilości błędów dostało się to na FGE. Mówiłeś mi, że miałeś korektorów. Nie. Nie miałeś. Ktokolwiek stwierdzi, że zajął się korektą "Wszystkich Dróg" zasługuje tylko i wyłącznie na wyśmianie i wypędzenie z miasta po uprzednim oblaniu smołą i wytarzaniu w pierzu. Jeżeli cokolwiek było robione to na przysłowiowe "odwal się" co jest obelgą tak dla czytelników jak i dla autora. Sam nie jestem korektorem a znalazłem przytłaczającą ilość błędów. Przez to opowiadanie, które zakwalifikowałbym jako bardzo mocne niezłe, lub nawet dobre dostaje ode mnie etykietkę "słabe". Przykro mi, ale brak korekty lub taka robiona na odczepkę naprawdę zaszkodziła Twojemu tekstowi. Co do głosów... z taką stroną techniczną "Wszystkie Drogi" nie powinny zdobyć nawet tagu Epic. O Legendary już nawet nie wspomnę. Jakby tych błędów nie było... nie. Nie zdecydowałym się na oddanie takiego głosu. Trochę za dużo wad a za mało zalet. Na koniec - żebyś tylko mi się tym nie załamał. Jak sam piszesz to jest Twój pierwszy fanfik więc pewne błędy są zrozumiałe. Wytknąłem je i zrobiłem to w agresywnej formie - nie zaprzeczę. Jednak czytałem to co pisałeś później - nie raz i nie dwa razy. I choć nadal, co sam zresztą doskonale wiesz, masz problemy ze stylistyką to różnica pomiędzy tym jak pisałeś tutaj a jak piszesz teraz jest naprawdę duża. Widać, iż szkolisz swoje umiejętności i starasz się wyciągać wnioski z popełnionych błędów. To doskonała postawa i mam nadzieję, że będziesz dalej tak robił. A co do "Dróg"... Znajdź porządnego korektora, a jakość opowiadania podskoczy natychmiast. Tyle ode mnie.
    1 point
  18. Na nowym forum każdy edytując post może zdecydować o tym czy odhaczy "Wyświetl linię 'Edytowane przez'". Jeśli tego nie zrobi, będzie to wyglądało tak jakby w ogóle nie edytował wypowiedzi, co jest mu na rękę (np. w dyskusjach/konkursach). Niestety bardzo często funkcja ta jest nadużywana i nazywając rzeczy po imieniu - niezłym wrzodem na zadku chyba dla każdego (zaczynając od użytkowników, przez opiekunów, a na administracji kończąc). Najbardziej daje się to we znaki w konkursach gdzie np wiersze czy inne teksty są zmieniane w ostatniej chwili. Pewnie, można robić screeny, ale nikt nie siedzi przed komputerem 24h/dobę. Doszło do takiej sytuacji, gdzie użytkowniczka rzutem na taśmę zamieściła pracę nie zaznaczając wspomnianej opcji, Pojawiło się tylko dwie prace. Po terminie przyznałem nagrody, a tu ni z gruchy ni z pietruchy pretensje "dlaczego nie dostałam nagrody"? Okazało się, że trzecia praca została wrzucona tak, że wyglądała jak sygnatura w spoilerze pod jakąś kreską i innymi bajerami (a mam gdzieś takie rzeczy). Zero informacji w stylu: "oto moja praca", brak "edytowane przez..." Przyznaję, nawaliłem, ale nie mogę wziąć całej winy na siebie. Przyznałem trzecie miejsce a w formie przeprosin winyla Gdyby z automatu dodawało "edytowane przez X..." problemu by nie było. Moja prośba jest taka - jeśli istnieje taka możliwość proponuję znieść dobrowolną opcję zaznaczania "Wyświetl linię 'Edytowane przez". Napis "Edytowane przez..." powinien być dodawany automatycznie, dla każdego bez wyjątku. Dzięki temu unikniemy nieporozumień, a użytkownicy jakoś na tym nie ucierpią.
    1 point
  19. Zrobiłem to zanim ten temat powstał. Niedawno, ale jednak jakoś to wyhaczyłem.
    1 point
  20. Hmm, a co tam. Pozwolę sobie na offtopa. Często przewija się stwierdzenie " przecież to bajka dla dzieci..." Cóż, ostatnio pojawił się obrazek głoszący : pierwsze 40 lat dzieciństwa jest najtrudniejsze... Ten w sensie. Więc nie ma co się martwić. Chyba. Yet Another Overgrown Infant
    1 point
  21. Macie rację. To przeradza się w "jak zostałem...", ale trudno stwierdzić kiedy się nim stałem i co wtedy czułem. Rejestracja na forum? Nie... znajomy powiedział, że mam tu chyba konto (szukałem info o 3 sezonie wszędzie), ale to była zbieżność (różnica kilku cyfr - jeden z powodów zmiany nicku). Trudno opisać moment/uczucie przejścia na "kucykową stronę Mocy" bo to jak sra... ehkm. Przyszło znienacka. Sam nie wiem kiedy ciekawość zamieniła się świadomość bycia Bronym i jak się wtedy czułem. Na pewno dziwnie. "Chwila... mam 26 lat"... DWADZIEŚCIA, nie szesnaście, prawie trzydzieści. Może chodzi o to, że przestałem ukrywać ukrywać się z oglądaniem serialu? Duma? W pewnym sensie tak. Z komputera przerzuciłem się na dobrze nagłośniony TV? Ulga? To chyba też. Rozmowa z matulą: -"Co oglądasz? Shreka?" -"Nie. Świetny serial. Polska nazwa - Mój Mały Kucyk, ale wolę angielską" -"To jakaś bajka dla dzieci." -"Nie jakaś. Jest świetna. Dorośli na całym świecie to oglądają" -"Serio? I rozumiesz co ram mówią?" :5jsSt: -"Zna się ten angielski" Duma. Po co mi było się chować? To samo przy kupnie dwóch Blind Bagów w czasie zakupów zabawek dla chrześniaka. "A to dla mnie" Zero reakcji. Może dlatego, że na biurku wisiał kalendarz z MLP, a na pulpicie odpowiednia tapeta. Dzisiaj mam pięć BB ustawione w "trójkątnej" pozycji bojowej znanej z gier. Gorzej z bratem. Jego talent to irytowanie. Uroczy znaczek - puszka piwa. Początek rozmowy taki sam, ale w pewnym momencie powiedział: -"To jakieś badziewie dla (cenzura on)części rowerowych(cenzura off)". Na początku się powstrzymałem. -"Ja oglądam bajkę i mam kilka figurek, ty kufle po piwie. Co ci w tym przeszkadza?" -"Jesteś dziecinny, upośledzony, oglądasz bajkę dla niepełnosprawnych umysłowo psycholi. Takich jak ty" Coś we mnie pękło. Moja odpowiedź? Chamska. Ale gdy nerwy puszczą... - "Wolę mieć 26 lat, być niepełnosprawny i oglądać bajkę dla dzieci niż być skończonym alkoholikiem". -"(niecenzuralne słowa)" Po raz pierwszy wyrzuty sumienia. Musicie wiedzieć, że nie darzymy się sympatią, a nasze relacje są... jakie są. Z różnych powodów. Nie raz się kłóciliśmy, ale po raz pierwszy było mi głupio. Czy to wpływ serialu? A może "dorastanie"? Nie wiem i nigdy się nie dowiem.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...