Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12/07/16 we wszystkich miejscach

  1. To ja to tutaj zostawię... Aż sama jestem zaskoczona jak bardzo się zmieniłam w ciągu tych 3 lat, odkąd tu jestem he
    8 points
  2. LAST KRISMAS, AJ GEJW JU MAJ HART BUT DE WERI NEKS DEJ JU TEJK IT EŁEJ
    3 points
  3. Gdy już usiałem postanowiłem pocieszyć tą osobę, więc myślę... tylko nie za długo bo w końcu usiadłem koło kogoś bez "wyraźnego" powodu jeszcze się przestraszy, po 27 sekundach siedzenia i patrzenia się na tą osobę jak by była mi winna pieniądze wymyśliłem plan. Uwaga! podpunkt 1. Zapytam się co się stało XD, na twarzy zaczą mi się rysować mi się chyba trollface a w tle słychać było muzykę z występów Johna Cena', -Hej, przepraszam czy coś się stało? Zapytałem nie śmiało. -Nieee ależ skąd siedzę sobie i udaje że mi się oczy pocą na zimnie zasypana śniegiem, w temperaturze około -13 stopni, powiedziała z żalem w głosie po czym wyciągnęła z kieszeni kombinerki i zaczęła rozkręcać ławkę. -Oj przecież widzę że coś się stało... no pomijając tego że pół ławki znikło, więc może mógłbym jakoś pomóc? -Jasnee. odpowiedziała po czym zrobiła tak słodką minę że się na chwilkę zawiesiłem -tak? w czym? zapytałem ochoczo -trzymaj te deski, sprzedamy je, zakrzyknęła już o wiele radośniej Nawet się nie zastanawiałem zbyt długo i schowałem deski do kieszeni, Chwila czy znowu przedawkowałem cukier czy to się dzieje na prawdę? A kogóż to obchodzi? ważne że mam dar pocieszania ludzi HA. chwilę później patrze ławka rozebrana, mam na pakowanie w kieszeniach deski i stelaż -Dobra możemy już iść? zapytała -Emmm... co?..... tak, tak jasne, plącząc się odpowiedziałem nie wiedząc o co chodzi szliśmy ulicą jakieś 20 minut aż dotarliśmy do sklepu z łukami Bospera, po chwili weszliśmy my do środka, w przedsionku sklepu stało łóżko bez materaca i fortepian, no kurde fortepian równie dobrze ktoś mógłby zaparkować tam fiata 126p nawet więcej miejsca by tam było, zeszliśmy dalej po schodkach w pomieszczeniu ciemnica, i nagle po oczach zaczyna mnie bić oślepiające światło, ruszać się nie mogę a przede mną dwie postacie ubrane na zielony czy tam niebiesko i jedna z nich zaczyna do mnie mówić -Halo, czy pan mnie słyszy? Panie "Jakieś fajne nazwisko", jedzie pan do szpitala, miał pan nie fortunny wypadek z bronią palną, oraz brakuje panu nerki, zdezorientowany dalej patrze się we światła tak kilka minut,... -Przepraszam, przepraszam? czy nic panu nie jest? jakiś cichutki głosik wyrwał mnie z patrzenia na światło -Co? Zapytałem nie wiedząc co się dzieje -Szedł pan i się zatrzymał koło mnie, stał pan tu chwilkę i się nie ruszał bałam się czy nic panu się nie stało, zważywszy na duży chłód i to... Zanim dokończyła wykrzyknąłem -Co? ja tu stałem cały czas? -Emmm... tak a gdzie miał pan być? -A wiesz nie ważne, ale miałem cię zapytać...
    2 points
  4. Przeczytane. W czasie lektury zastanawiałem się jak wielki będzie komentarz, gdzie wypunktuje wszystko co jest w tym fanfiku złe. Po zakończeniu "przygody" z Takifugu stwierdzam jednak iż nie miałoby to sensu, gdyż musiałbym wkleić całe opowiadanie. Dosłownie. Nie ma w nim nic co mógłbym pochwalić, a szukałem wytrwale. Totalnie przeładowana epickością fabuła i to epickością w tym najgorszym możliwym znaczeniu, w której na dodatek roi się od dziur. Płascy, przewidywalni bohaterowie, którzy zlewają się w jedno, bo nikt się niczym specjalnym nie wyróżnia. Chamsko zerżnięte sceny z różnych filmów czy książek - i tak, to nie są nawiązania a zwyczajna zrzynka, gdzie ludzi podmieniono na kuce. Jeżeli chodzi o formę to wolę nawet nie zaczynać - tu po prostu większość rzeczy jest źle. Błędy występują całymi stadami. Poziom dialogów jest straszny - czasami przy czytaniu łapałem się za głowę, gdyż kolejne wypowiadane teksty były tak suche i żenujące, że nie dało się tego niemal przeżyć. Cahan powyżej pisała o "potencjale komediowym" fanfika - ja go nie widziałem. To nie było śmieszne, to była zwyczajna tragedia. Lekura powodowała niemal fizyczny ból. "Takifugu" zdecydowanie znajduje się w TOP 5 najgorszych polskich fanfików jakie zdarzyło mi się czytać i nie jestem w stanie wyobrazić sobie powodu (poza złośliwością) dlaczego ktoś nominował to do oskarów. Jak dla mnie opcją idealną byłoby zapomnienie o tym opowiadaniu. Jak najszybsze i jak najdokładniejsze. Mam szczery zamiar nigdy więcej do niego nie zajrzeć, gdyż walka z nim była zwyczajną torturą. PS: A bardziej rozbudowany komentarz byłby zwyczajną stratą sił i czasu.
    2 points
  5. Witajcie Zauważyłam, że wiele osób nie ma swojego pupila. Pupil to najlepszy przyjaciel kucyka czy człowieka. Kochany odwdzięczy się miłością bez względu na to jaki jesteś, jak wyglądasz. Dokładnie. Waszym zadaniem będzie przydzielenie jednemu z forumowiczów wybranego przeze mnie zwierzaka. Uwaga, swój głos należy uzasadnić. Zacznijmy od... Młody lis Kto waszym zdaniem mógłby go przygarnąć?
    1 point
  6. Oto mój kolejny fanfik. O czym tym razem? Cóż, tekst ten można spokojnie porównać do "Po pierwsze: nie szkodzić" ponieważ również będziemy się tutaj obracać w tematyce lekarzy i szpitali. Zatem, udanej lektury: A part of me Za pre-reading i wstępne opinie kieruję podziękowania dla Foleya i Myhella. I ponownie, proponuję zajrzeć po przeczytaniu:
    1 point
  7. W końcu! Swój tekst napisałem w ciągu 24h od ogłoszenia konkursu, ale dostał ode mnie notę 0/10 (ciekawe czy kiedyś wrócą czasy, w których tworzone przeze mnie opowiadanie dostawało status "nawet niezłe"...), więc postanowiłem, że poczekam aż ktoś inny rzuci swoją pracę i wówczas zrobię to, co ostatnio wychodzi mi w konkursach najlepiej - podbiję frekwencję! A więc: Link do opowiadania ist hier. Tytuł: For Bunny Angel! Tagi: są Słów: 500-600 jak dobrze pamiętam Autor: Jego Ekscelencja Naczelny Podbijacz Frekwencji w Działowych Konkursach Literackich Foley (chociaż to jeden z tych tekstów, gdzie lepiej bym zrobił, gdybym się nie przyznał, że to ja pisałem). Pozdrawiam!
    1 point
  8. 1 point
  9. Kojarzycie typowy, filmowy dźwięk spadającego samolotu?:
    1 point
  10. Natalia Widziała, że Golding jest zaszokowany i wiedziała też, że zaszokuje go dziś jeszcze nie raz. Ta rozmowa była jednak czymś na tyle ważnym, że niestety nie mogła z niej zrezygnować. A już na pewno nie w tej chwili. Ze Snow było identycznie. Ewidentnie chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała. Natalia była za to wdzięczna, bo prościej będzie dyskutować jedynie z Goldingiem, przynajmniej na razie. Odetchnęła raz jeszcze, wypuszczając powietrze powoli przez nos. Miała ochotę wziąć go za rękę, tak jak robiła to wielokrotnie z siedzącą obok dziewczyną, ale zdawała sobie sprawę, że na pewno by mu się to nie spodobało. Jego słowa jedynie ją rozbawiły i pozwoliła sobie na drobny uśmieszek, w którym więcej było jednak melancholii niż śmiechu. - Masz rację, nie jestem człowiekiem - odpowiedziała powoli. - I obiecuję ci, że dzisiaj poznasz odpowiedź na swoje pytanie. Na razie jednak musisz wysłuchać mnie do końca. Mam nadzieję, że moje słowa cię przekonały i nie odrzucisz mojej historii. Annę w każdym razie udało mi się już co do niej przekonać - znów złożyła ręce na blacie przed sobą i milczała przez parę sekund, a potem odchyliła się łagodnie na krześle, jakby przygotowała się do raczej dłuższej wypowiedzi. - Bo wiesz, Golding, Equestria... była zawsze stosunkowo małym wymiarem. Na pewno w porównaniu do Ziemi - wpatrywała się teraz w przestrzeń, jakby coś sobie przypominała. - Groziły nam rzeczywiście wojny terytorialne, bo chociaż kucyków było coraz więcej to i tak nie mnożyły się one tak bardzo jak... podmieńce, czy konie. Prędzej czy później wszyscy zaczęliby kłócić się o miejsce do życia. Ale... to nie był problem nie do rozwiązania. Przynajmniej ja wychodziłam z założenia, że da się to załagodzić w inny, bezpieczniejszy sposób. Przeniesienie na Ziemię... To nigdy nie było nawet brane pod uwagę - przyłożyła jedną dłoń do skroni. - Kucyki... cóż, alicorny, o innych wymiarach wiedziały już wcześniej, od bardzo dawna. Głównie dlatego, że ich dziedzictwo swój początek miało właśnie w Zaginionym Mieście i nigdy go nie zatraciły. Potem większość z nich niestety wyginęła - jej wzrok lekko posmutniał. Podczas rozmowy z Anną nie była tak emocjonalna, ale wiedziała, że teraz wcale nie musi ukrywać swoich uczuć. - Głębsze badania nad wymiarami rozpoczęły się dużo później, już po pokonaniu Discorda. Właśnie stąd wzięła się Speciosa - na jej twarzy znów pojawił się drobny uśmiech. - Pewnie o tym nie wiesz, ale Kleopatra na początku wyraziła chęć przeniesienia się do Equestrii. Czuła się chyba uprzywilejowana i uważała za wspaniałe, że może się stać "ludzkim ambasadorem". W Equestrii miała być po prostu przedstawicielem nowej rasy, przemienionym w kucyka, który będzie opowiadał o jej aspektach i tajemnicach, być może dostarczał nam wiedzy i wynalazków, których my nie mieliśmy. Ziemia w czasach jej życia tutaj wyglądała całkowicie inaczej - pokręciła głową. - Wszystko było przeprowadzone dla celów czysto badawczych. Potem szybko zmieniła zdanie, ale cofnięcie tego wydawało się być już zbyt ryzykowne, na Ziemi była uznana za martwą. Prawdopodobnie w ogóle nie powinna dostać możliwości zamieszkania w Equestrii - zamknęła na sekundę oczy, jakby pod wpływem nagłego skurczu. - Nikt dla celów naukowych nie powinien igrać z wymiarami. Kara za to była ogromna - tym razem przerwała na dłuższą chwilę, jakby kontemplowała jakieś wydarzenia z przeszłości, ale zanim ktokolwiek mógłby się odezwać, kontynuowała - Ale wracając do napiętej sytuacji pomiędzy krainami naszego wymiaru, który przecież nie składał się tylko z Equestrii. Discord po swoistej resocjalizacji był naprawdę... całkowicie inny. Fluttershy ma w sobie coś takiego, czego nawet ja nie jestem w stanie do końca zrozumieć - znów pozwoliła sobie na uśmiech. - Jego intencje były raczej dobre, chciał się wykazać w swojej odmienionej postaci, jednak jego chaotyczna natura, której przecież nie mógł stracić... - znów odetchnęła. - Wydawało mu się, że robi wszystkim przysługę, ale na pewno kierowała nim też jego zwyczajowa, niekontrolowana chęć do zobaczenia co się stanie, jeśli namiesza. Nie jestem pewna w którym momencie dowiedział się od Kleopatry dokładnie czym jest Ziemia, ale dostanie się do Zaginionego Miasta dla istoty o jego mocach nie było problemem. Tak naprawdę... - przyłożyła dłoń do czoła. - ... to Discord przeniósł nas po raz pierwszy do tego wymiaru.
    1 point
  11. I oto jest. Choć może wyciskacz łez byłby lepszy. Mimo wszystko, uważam, że jest nieźle. Jest to crossover; z czym? Myślę, że to będzie oczywiste. Inspiracja do napisania opowiadania wzięła się głównie z tego obrazka: Swoją drogą, bardzo fajnego. Nie przedłużając, oto ono: FUS! RO! YAY![Adventure][Crossover][Comedy] Ten ostatni tag, to tak trochę na wyrost chyba, bardziej [Parody] by pasowało. Jakieś ponad 5 000 słów jest. Liczę skrycie na to, że każda osoba dająca repkę w tym temacie, napisze coś na konkurs. 7 prac powinno się pojawić
    1 point
  12. 1 point
  13. Przed chwilą skończyłem czytać tego fika i cóż...... - mocne.. Mamy tutaj klasyczny przykład osoby/kuca która mumio złej przeszłości chciał się zmienić pod wpływem wydarzeń. Fajnie się go czyta, o kwestiach technicznych wspominać nie będę bo ekspertem nie jestem ale jest tylko jedna rzecz która mi się nie podoba. Jest to zakończenie ponieważ brzmi jak czeski film , a sam fanfik ma duży potencjał na kontynuowanie wątku fabularnego. Daje 8/10 .
    1 point
  14. Nie Riber. Sombra to bulwa. Riber...yyy...nie wiem, nie umiem nim nic trafić A że ma dobre serduszko i tylko udaje groźnego to wiem
    1 point
  15. -Jak to rozpadło? Co się stało?- zapytał Light
    1 point
  16. Fajnie że w galerii Luny Sosna nakazał podawanie źródeł/autorów wrzucanych obrazków. W galeriach innych postaci zawsze mi tego brakowało - wrzuci ktoś coś dobrego i szukaj człowieku wiatru w polu....
    1 point
  17. Ostatni mecz TS vs PP: #chamskareklamavstwister2016rokgrudzienlolxdxd
    1 point
  18. https://www.youtube.com/watch?v=2x0pOulw-Gc Christmas reminder
    1 point
  19. Łaaadny ten obrazek. Hmmmm? To lustro? Naprawdę?
    1 point
  20. Tylko chrysalis do pedicure używa szczotki do butelek. Tylko kot chrysalis prawdziwie śpi w jej nogach. Tylko chrysalis pędzi bimber z żalu. Tylko chrysalis kręci głową jak usłyszy o harrym potterze. Tylko Chrysalis nie potrafi skakać w mario. Tylko chrysalis najpierw połyka i potem przeżuwa. Tylko chrysalis nie lubi piosenki Zehn kleine Jägermeister.
    1 point
  21. Laptop Lenovo Y510p w konfiguracji: 15,6 cali 1920x1080 Intel Core i7-4700MQ 8GB RAM Nvidia Geforce GT755M z 2GB ramu Intel HD Graphics 4600 1000GB HDD magnetyczny plus 128GB sata m.2
    1 point
  22. A najważniejsze jest to, że Mlp jest ciekawe
    1 point
  23. Zawsze chciałem przeczytać fanfika nazwanego jak piosenka Katy Perry. Niżej będą różnych rozmiarów spoilery. rym niezamierzony Pierwsze trzy strony są beznadziejne. Na samym początku jestem jako czytelnik bombardowany opisem mieszkania, który ma mi uświadomić, że główny bohater trafił do nory, ale jest to za długie i napisane nienaturalnie - "jednorożec rozejrzał się po przedsionku, zobaczył to i to" po czym kilka zdań później znowu "rozejrzał się po czymś na kształt salonu. bla bla bla i opis głównego pokoju". Okej, nie ma nic złego w plastycznym nakreśleniu miejsca akcji, ale - jak się na kolejnych stronach przekonałem - głównym i najważniejszym miejscem akcji jest szpital. Na następnych dwóch stronach widać kolejne problemy z tym fanfikiem - tempo akcji i dialogi. Do tempa akcji nawiążę później, ale dialogi zaczynają być złe od pierwszego zdania na drugiej stronie: "Nic nie szkodzi, chodź, pokażę ci kilka ciekawszych miejsc w okolicy." Daj bohaterowi odetchnąć. Nie trzeba wszystkich myśli zawierać w jednym zdaniu. Po "nic nie szkodzi" można dać kropkę, a następne zdanie napisać inaczej i na pewno nie z "chodź" na początku. Dalej - są takie wyrażenia jak "wieloletni pracownik tutejszej placówki", informacja, która jest w jakimś stopniu istotna dla fabuły, ale i tak występuje na późniejszych stronach, więc jest tutaj zbędna. Ja wiem, że książka to nie film, ale takie rzeczy lepiej jest opisać bardziej naturalnie w jakimś dialogu na powiedzmy 11. stronie, a nie że wchodzi Swearl i mówi "siema, jestem Swearl, jestem chirurgiem, pracuję w szpitalu już parę lat i jestem niemoralnym kutasem!". Pytań takich jak "też jesteś chirurgiem, JAK JA, nie?" - [pogrubienie moje] - też nie powinno być. Po pierwsze - wyniknie to z fabuły, że to opowieść o chirurgach, a po drugie - dwa zdania wcześniej Swearl mówi, że czytał akta Scharera. Co tam niby było napisane? Że był wędkarzem? Strona trzecia to prawie same opisy o jakichś kucach próbujących prowadzić normalne życie, brzydkich budynkach i mieście pełnym zbrodni, na które (opisy, nie miasto) byłoby miejsce w opowiadaniu liczącym sobie 180, a nie 18 stron. Widać tu dobrze wspomniane przeze mnie dziwne tempo akcji - zaczynamy opisami, potem (za) szybkie dialogi, po czym znowu długie, zbędne opisy. Na stronie czwartej znowu pytanie - "Czym zajmowałeś się w szpitalu?" A to akurat ciekawe, bo robił jabłka w karmelu, kaloryczne, acz bardzo dobre. CZYTAŁEŚ JEGO AKTA PODOBNO, POWINIENEŚ WIEDZIEĆ Opisów w szpitalu czepiać się nie będę, bo przynajmniej, dla odmiany, jesteśmy w miejscu akcji. Wspomnę jeszcze raz o problemem z tempem akcji, bo widać to tu najlepiej - Scharer idzie do nowego miejsca pracy, zszywa jakichś gówniarzy, nagle ma interwencję, umiera mu pacjent, po czym dowiaduje się, że Swearl opierdala narządy i organy na czarnym bazarku. Wszystko w ciągu JEDNEGO dnia. W odstępie kilku godzin. Ten fanfik naprawdę zyskałby na rozwinięciu akcji - rutynowa praca (o tym trochę), nagłe przypadki (o tym trochę), tajemnicze zgony na stole operacyjnym -> Scharer zaczyna podejrzewać, że Swearl to szemrany lekarz (o tym trochę), sprawa wychodzi na jaw -> Scharer nie wie, co ma o tym sądzić oraz co ma robić. I tak dalej. 18 stron to mało jak na taką nawet ciekawą historię, ale da się coś z tym zrobić, wystarczyłoby zamienić kolejność wydarzeń i skrócić trochę zbędne opisy. Jest kilka błędów - zbędne przecinki, zbędne apostrofy, literówki, które czasem zmieniają znaczenie (pracami zamiast prawami), a także takie kwiatki jak jaznozielony. Chciałbym napisać, że zakończenie jest efektowne, nawet pomimo bycia edgy, ale skłamałbym, pisząc że je do końca zrozumiałem. Najpierw dajesz w mordę koledze po fachu, bo jest niemoralnym sukinsynem o moralności innej niż twoja, a kilka minut później mówisz mu, że OOO PRZEZ CIEBIE TERAZ JA BĘDĘ KRADŁ NERKI? Trochę za szybka przemiana moralna, by nie powiedzieć błyskawiczna, nawet u kogoś z przeszłością, która nieskazitelna nie była.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...