Le fanfik, le kobieca ręka, le romans *wzdraga się z przestrachem*
Wrażenie pierwsze, niech mnie mrówki oblezą, absolutnie pozytywne. Styl cud-miód-poezja, wszystko tak, jak lubię: długie, ciekawe opisy, porównanie na epitecie i metaforą pogania. Aż chce się czytać. Ponadto w żadnym innym fanfiku nie miałem AŻ TAK silnego wrażenia, że autorka stara się ze wszystkich sił, coby czytelnikowi zaimponować i przykleić leniwe oczydła do tekstu. Chwali się. Ponieważ styl spełnia swoją funkcję doskonale i nawet nieco koryguje inne niedoróbki tekstu, bez wahania mogę dać tutaj trzy punkty.
O fabule niewiele mogę teraz powiedzieć - ot, jest sobie mroczny świat, w nim mroczne stwory i mroczny bohater, który znajduje mroczną demonicę.* Tag [shipping] (notabene nieodpowiedni, [romans] pasował tu znacznie lepiej) dopowiada resztę. Teoretycznie nie wygląda to wcale źle. Tylko... gdzieś w głowie kołacze mi się takie dziwne wrażenie, że gdzieś już to wszystko widziałem. Póki co wątek romantyczny wydaje się podążać utartym schematem - on twardy, zamknięty w sobie, ona delikatna i nieśmiała otworzy jego kamienne serce. Cóż... subiektywnie powiem, że nie jestem zachwycony. Ale może to po prostu moje uprzedzenia i wymysły, może potoczy się to inaczej albo zostanie zrealizowane jakoś nietypowo. Na razie za fabułę przyznaję - ciut na wyrost, ale mamy przecież jeszcze inne wątki, chociaż nie rzucają się one zbytnio w oczy - dwa punkty.
Oki doki loki, dla porządku wspomnę jeszcze o tym, że strona techniczna tekstu jest najzupełniej w porządku, w tekście nie sposób się zgubić i nie męczy niepotrzebnie oczu. Mamy nawet myślniki zamiast dywizów (nie, żeby robiło mi to jakąś różnicę, ale fajnie, że o tym pamiętasz xD). Trzy punkty. Teraz mogę już przejść do kreacji świata.
O ile samo tło wydarzeń jawi się przed oczyma duszy mojej doskonale - brud, smród i ubóstwo, czyli to, o co autorce chodziło - o tyle sami bohaterowie prezentują poziom... różny. Jackdaw wyszedł całkiem sympatycznie, Leo, w pierwszym rozdziale wredna jędza, w drugim już zdaje się bardziej ludzka. Nithly...
FUUUUU CHIŃSKIE BAJKI HEJT ZERO NA DZIESIĘĆ!!!!!!11111oneone
A tak na serio: niezbyt mi taki demon pasuje do mojego wyobrażenia Equestrii. Z drugiej strony komu innemu może się to bardzo spodobać, w końcu jak kolorowe kuce, to czemu nie to?
Nithly wydaje się być taką typową moe, cichym aniołkiem z dobrym serduszkiem. Raz, że z wyglądu to nic, tylko brać i hugać, a dwa, że i jej zachowanie jest niezbyt... demoniczne. Pewnie taka też miała być - i to w sumie autorce wyszło. Ta kreacja oryginalnością nie powala, ale też niczego nie można jej zarzucić. Czekam na rozwinięcie jej wątku, bo może przerodzić się w naprawdę ciekawą postać.
Najgorzej, niestety, wypada sam główny bohater. Z jednej strony to niby ktoś na kształt Wiedźmina, twardziel od krwawej roboty, ale niepozbawiony ludzkich uczuć, z drugiej często zachowuje się jak zbuntowany nastolatek w fazie depresyjnej. Dziwnie to wygląda, gdy zaprawiony w bojach łowca demonów czerwieni się po nazwaniu go "zaspanym księciem" (czy coś w ten deseń, sens zachowany). A i jego użalanie się nad swoją niedolą i odmiennością brzmi po prostu niedojrzale. Bałagan w pokoju, zasypianie ze słuchawkami na uszach, niezaradność w kontaktach społecznych - wszystkie te cechy mogłyby wyglądać dobrze i naturalnie zastosowane pojedynczo, ale razem zmieniają łowcę demonów w taką ciepłą kluchę - nie sposób brać go na poważnie. Ogólnie za tą część (kreacja świata) daję jeden punkt.
Werdykt: chcę więcej. Sporo jest tu do poprawienia, ale mimo tego opowiadanie wywołało moje zaciekawienie, czytałem je z przyjemnością i chętnie ujrzałbym kontynuację. Właśnie, kontynuację - żadnych oczojebnych czerwonych kolorków w tekście i wyjaśnienia, że to "do poprawki". Nie ma takiego bicia pisania - albo konsekwentnie, bez kręcenia realizujesz ten projekt, albo całkiem go odstawiasz. Ja, jako czytelnik, chcę zobaczyć dalsze rozdziały, a nie przepisywanie tych już mi znanych, bo "coś nie wyszło"/"czegoś (jeszcze) nie umiem"
*BTW słowo "demonica" nie brzmi zbyt dobrze i nieprzyjemnie kojarzy mi się z "pegazicą". Ale po pierwsze nie jest to błąd, po drugie nie przeszkadza w odbiorze tekstu.