To jest dobry fanfik. Może nie oświeca czytelnika genialnym spojrzeniem na świat jak "Minuette's Lesson", może nie błyska szalenie zabawnym absurdem jak "Góra" i może nie emanuje ogólną zajebistością jak mroczny płaszcz autora, ale to jest, cholera, dobry fanfik. I czytajcie, bo warto - tekst jest króciutki, a pozostawia po sobie naprawdę przyjemne wrażenie.
Styl nietuzinkowy, przejrzysty i jednocześnie plastyczny. Zdarza mu się zaskoczyć czytelnika zabawnie pokręconym sformułowaniem, operuje dziwacznymi, choć przyjemnymi w odbiorze neologizmami ("hitkuc") oraz - co najważniejsze - idealnie wpasowuje się w zamysł opowiadania, razem z fabułą składając się na specyficzny* klimat tego tworu. Tutaj nie ma co poprawiać.
O klimacie jeszcze słów kilka - przypomina mi to coś, co mógłby spłodzić Irwin, gdyby tak kiedyś dla odmiany zdecydował się być poważny. Jest zaskakujący, jest wciągający (klimat, nie Irwin), jest na swój sposób dowcipny, ale to, co naprawdę nadaje mu wyrazistego posmaku i wyodrębnia go na tle pozostałych, to jego... inność. Nie potrafię tego jasno wytłumaczyć, ale dla mnie jest to coś nowego w fandomie i gdybym chciał to określić w dwóch słowach, najbliżej byłby chyba "delikatny random" (tudzież "posmak Discorsa", ale to brzmi cokolwiek niezręcznie).
Fabuła to też zaleta, ale już nie tak istotna jak powyższe - ot, są dwie (niezbyt wyraziste, niestety) postacie, jest ciche WOW, gdy nagle kąt widzenia czytelnika wykonuje obrót o sto osiemdziesiąt stopni, jest i "szklanych drzwi biurowiec", czyli jakaś tam (nader mało istotna) sfera, w której to wspomniane wcześniej postacie egzystują. Czegóż chcieć więcej od tak tyciego opowiadanka?
...może morału? W sumie tak, na morał nie pokręciłbym nosem, ale obejdzie się i bez tego. Ja potraktowałem ten fik jako przyjemny powiew świeżości w literaturze fandomowej, coś, o czym będę pamiętał nie ze względu na fabularne meandry, ale dziwny styl i dziwny klimat. I takiej dziwności to ja poproszę dużo więcej.
Rzekłem.
*Nie wiem, dlaczego tak uparcie nasuwało mi się tutaj słowo "kleisty", ale z jakiegoś powodu wydaje mi się to warte wspomnienia