Przeczytane.
Do tego fika podchodziłam jak pies do jeża, bo technologia jest "blech". Ale... Spodobało mi się i to bardzo. I czekam na kolejny rozdział.
DAJ MI TEN ROZDZIAŁ!
BO ROZSZARPIĘ!
DAWAJ!
CAHAN WANTS!
O czym to ja... A no tak, zacznę od oceny tłumaczenia, ponieważ jestem pewna, że to jest dla was bardziej interesujące, więc oszczędzę wam ewentualnie niepotrzebnego przebijania się przez ścianę tekstu.
Jak jest? Dobrze, potknięcia nie wpływają na odbiór tekstu. Niestety komentarze są wyłączone, więc nie mogłam zaznaczyć paru kwiatków, które skłaniały mnie do sięgnięcia po osprzęt bojowy i spalenia paru stanic. Generalnie - dobra robota. Jednak to co w oczy kole to powtórzenia. Polski to nie angielski i takie rzeczy nie mają prawa mieć w tym języku miejsca. W jednym krótkim akapicie czterokrotnie pojawiło się słowo "rana". W przypadku dialogów czasem ciężko było się rozeznać co kto mówi. Do tego literówki, błędy fleksyjne i stylistyczne. Mało, ale są. Za to czyta się to lekko i przyjemnie, a to w dużej mierze zasługa wasza, a nie autora.
I co gorsza - KOLANA W PRZEDNICH NOGACH!!! Nie obchodzi mnie jak było w oryginale! Spalić to! Te rzekome "kolana" to nadgarstki. Grrrrrr...
Tak dalej, panowie. Tylko nieco więcej uwagi, bo niektóre z powtórzeń są zabójcze.
A teraz o samym fiku - wciąga jak diabli. Najbardziej na plus jest samo uniwersum, historia świata, stajnie [szczególnie 24 i 29] oraz ministerstwa. To opowiadanie ma niesamowity klimat i wzbudza we mnie niepohamowaną ciekawość odnośnie tego "Co dokładnie się stało?". Aż sprawdziłam w angielskich źródłach i się dowiedziałam . Cholera, sesja się zbliża, a przez was mam ochotę po angielsku czytać. Ten świat chce się poznawać i poznawać.
Kolejnym mocnym punktem są charyzmatyczni bohaterowie - na czele gryfice, Stróż, Derpy i Littlepip. Ale nawet alikorny wypadają zadziwiająco nieźle. Te postacie są charakterystyczne i zapadają w pamięć. Również Mane 6 i CMC bardzo na plus.
Bolączką są opisy. Mało ich, bardzo mało. Już XXI rozdziałów Małej Pipy, a dalej nie wiem za bardzo jak ona wygląda. Czasami też przeskoki w czasie i przestrzeni są zbyt gwałtowne i chaotyczne.
No i fabuła. Trochę to takie za bardzo naciągane. Jak z gry komputerowej czy "Zabili go i uciekł". Bohaterowie dostają questy jak w jakimś Gothicu czy Tibii. Mikstury Leczące mają moc małych czerwonych miksturek... Czekam na Miksturę Many i Miksturę Kondycji. No i jak to się stało, że oni jeszcze nie wyżarli tego przedwojennego jedzenia? Powinni z głodu już dawno wyzdychać. Takie niedopatrzenia... Ale to już wina autora, nie wasza.
Posumowanie: Bardzo przyjemny fanfik, choć niepozbawiony wad. Mimo wszystko bezwzględnie polecam, bo to doskonała rozrywka. I te biedne, małe chimery...