-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Anioły, demony, miecze, kulty, krew. Dla Rulmolrida było to zaiste dziwne, ale i na pewien sposób fascynujące. Co prawda on sam nie wierzył w to, że miecz był mieczem anioła, ale był kapłanem i wiedział, że każdy ma swoje wierzenia, więc to szanował. Zastanawiała go jeszcze jedna rzecz, wygląd kapłana. Zdecydowanie nie wyglądał na człowieka który życie spędził na medytacji i modlitwach. Bardziej jak weteran kilku wojen. Wampir już uprzedził pytanie krasnoluda, więc nie musiał już o to pytać. Skupił się na moment, na pierścieniu. Wyraźnym było, że była to robota złotnika krasnoluda. Ale bez bliższego przyjrzenia nie określił by kogo dokładnie. Temu też przerzucił wzrok na szkatułkę. Czekał aż ją otworzy.
-
No świetnie. Symbole magiczne. Tego mu było trzeba. Schował obie ręce do kieszeni po czym zgrabnie zaczął podchodzić bliżej. Wziął głęboki wdech i wypowiadając pod nosem kilka krótkich wyrazów w bliżej nieokreślonym języku, spróbował przedostać środka. Z założenia, zaklęcie które wypowiedział miało sprawić, że ludzie nie zwrócą na niego uwagi. Chyba, że zacząłby zwracać na siebie uwagę hałasem bądź agresją, ewentualnie ktoś musiałby być przeszkolony do reagowania na tę zaklęcie.
- 16 odpowiedzi
-
- magia
- alternatywna rzeczywistość
- (i 5 więcej)
-
Agent badał otoczenie przez moment przy okazji słuchając twoich słów. Zapisał wszystko w urządzeniu które wyjął wcześniej, potem spojrzał na ciebie. - Jest może jakieś nowsze miejsce incydentu? Próbki z tego pomieszczenia są zbyt stare, wątpię żeby na cokolwiek się przydały. Są już raczej zniszczone - oznajmił, przyglądając się tobie uważnie.
- 31 odpowiedzi
-
- wieść gminna niesie
- coby herezja się szykowała
- (i 7 więcej)
-
Mężczyzna na razie zamknął lodówkę, potem zalał herbatę i chwycił kubek w dłonie. "Och, no tak. Miałem odwiedzić grób. Trochę roboty na rano. Potem się zobaczy... Może dowiem się co nieco o tym zamachu który się wydarzył" pomyślał po czym znowu zajrzał do lodówki, wychodzi na to, że znowu kanapka. Zresztą, co za różnica. Potem pozostało mu tylko zmyć z siebie resztki nocy, przebrać się i wyjść. Zamknął za sobą drzwi i spacerem ruszył na cmentarz, co prawda chodził szybko i nie miał też problemów z pójściem tam na piechotę. Najwyżej wróci komunikacją miejską.
- 16 odpowiedzi
-
- magia
- alternatywna rzeczywistość
- (i 5 więcej)
-
Agent odpowiedział ci tylko, że Fundacja doskonale wie o tym, jacy uczniowie są w tej placówce. Jednak nie interesują ich, bo nie są anomaliami, a jedynie gatunkiem istot na podobnym poziomie do ludzi. Nie powiedział jednak nic więcej twierdząc, że reszta to dane poufne. Pierwszym waszym celem była klasa z której zniknął szkielet. Profesor Bikrwood nie uczył w niej od kilku dni, była zamknięta na czas dowiedzenia się o co tu chodzi. Agent wszedł do środka i rozejrzał się, wyjął też z wewnętrznej kieszeni jakieś urządzenie i zaczął badać pomieszczenie. - Ktoś tu był w czasie gdy przedmiot zniknął, czy może raczej nie było go gdy już tu przyszli? I co tu zniknęło? - zapytał.
- 31 odpowiedzi
-
- wieść gminna niesie
- coby herezja się szykowała
- (i 7 więcej)
-
- Świetnie - agent tylko kiwnął głową i usiadł. - Wiadomo, ale muszę wpierw sprawdzić, czy to aby na pewno anomalia. Musi mi też pani przekazać wszystko co pani wie, pokazać mi miejsce zdarzenia i takie tam. Potem ja zajmę się resztą - oznajmił spokojnie. - Zatem proszę, słucham uważnie - dodał jeszcze. Wiedziałaś tyle samo ile powiedział ci chłopak. No i do tego wszystkie lokalizacje zniknięć obiektów.
- 31 odpowiedzi
-
- wieść gminna niesie
- coby herezja się szykowała
- (i 7 więcej)
-
Jak zwykle, jednostki wywołują strach przed grupą. Chociaż wiedźmy i czarodzieje nigdy nie byli zbytnio lubiani. Dobrze, że Theo wiedział jak ukrywać się ze swoją magią. Na razie zwiększył głośność i udał się do kuchni, co prawda na ogół nie miał w lodówce zbyt wielu rzeczy, ale trudno. Zawsze było co wrzucić na ząb. Nie miał zamiaru się zarejestrować. Nie po to ukrywał się przez większość życia. Nastawił wodę na herbatę, potem zajrzał do lodówki. Będzie trzeba obmyślić plan działania. W końcu może być ciężko, jeśli nic z tym nie zrobi.
- 16 odpowiedzi
-
- magia
- alternatywna rzeczywistość
- (i 5 więcej)
-
Krzesła dla ludzi zawsze były problematyczne. Krasnolud był zwyczajnie za niski by bezproblemowo na nim usiąść. Ale po chwili udało mu się nań wdrapać i usiąść. Zaczęło go trochę zastanawiać, czy ten cały kult krwi nie jest trochę głupkowaty. Szanował ich wiarę, ale to była przesada. Krew była ważna, ale nie aż tak aby ją czcić. Ale, nie mu to oceniać. Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu. Najlepszy był chyba tutaj witraż, bo reszta była nudnawa, bardzo minimalistyczna. "Powinienem przestać narzekać" pomyślał. Zaraz potem odchrząknął. - Witaj - odezwał się krasnolud kiwając głową.
-
Uczeń wyszedł posłusznie z gabinetu, ale widać było, że nie był tym faktem zadowolony. W czasie gdy on wyszedł, ty wykonałaś jedno połączenie. Trwało krótko, druga strona też szybko się rozłączyła. Wiedziałaś jednak, że jeszcze tego samego dnia, pojawi się ktoś z agencji. Nikt nie wiedział jak oni działali. Po prostu się pojawiali. Tak było i teraz, gdy ty analizowałaś inne skargi usłyszałaś, że ktoś do ciebie przyszedł. Najpierw zapowiedziany przez sekretarkę, potem wszedł. Wysoki, elegancko ubrany mężczyzna, z krótkimi włosami i o mocnej postawie wszedł do pokoju. - Witam. Agent Polowy Mores - pokazał swoją legitymacje. - Nikt nas tutaj nie usłyszy? - zapytał.
- 31 odpowiedzi
-
- wieść gminna niesie
- coby herezja się szykowała
- (i 7 więcej)
-
Imię: Theodor, Iwo Nazwisko: Von Hrral Przydomek: Strażnik Nevermore Płeć: Mężczyzna Wiek: Około stu trzydziestu Wygląd: Mający jakiś metr dziewięćdziesiąt szczupły człowieczyna o bladej cerze ciemnych oczach i kruczoczarnych włosach. Ma kilka tatuaży, (na górze lewej dłoni https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/ec/ee/c6/eceec65bd7223eb0c5ef7908a25c4b63.jpg Na lewym przedramieniu https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/80/cb/76/80cb762b6a729a8e17080b4501551dd7.jpg na prawym ramieniu https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/fb/a0/ae/fba0ae03c15a63ee72f93d18761bcc0b.jpg a na palcach prawej dłoni symbole alchemiczne kolejno, od wskazującego do małego, ognia, wody, ziemi, wiatru zdjęcie na dole) Profesja: Mag Pochodzenie: Austro-Węgry, tereny dzisiejszej Austrii Charakter: Chaotycznie neutralny ekscentryk, cynik, pesymista i cwaniak. Uwielbia wielkie wejścia, nie mówię tu o grze świateł i iskrach. Mówię o wielkiej grze świateł, cieniom, muzyce, niepotrzebnym dymie do tego wlecenie na rzeczone miejsce jako ptak zostawiający po sobie ślad z zaklęcia wyglądającego jak nocne niebo, transformacja nad ziemią, perfekcyjne lądowanie i ukłon, a potem zapytanie czy przeciwnik zgodzi się na partyjkę. Do tego wręcz uwielbia utwierdzać innych w przekonaniu o swojej sile. Jak na razie ma tylko jednego godnego przeciwnika. Historia: Magia wydłuża życie... Urodzony w Wiedniu, około 1890, jako syn wiedźmy i zwykłego człowieka. Po ojcu miał jedną rzecz, oczy, również były ciemne, wręcz identyczne do ojcowskich. Większość jego młodości było normalne, do czasu aż nie wybuchła pierwsza wojna światowa. Wtedy jego ojca wcielili do wojska. Wiadomo, w czasie wojny życie jest trudniejsze, ale z racji, że wdał się w matkę talent magiczny też miał. Co prawda nauka była trudna, ale dawał radę. Załamał się faktem, że jego ojciec nigdy nie wrócił z frontu. Ale dawał sobie radę. Jego świat prawie całkowicie się zawalił przy drugiej wojnie światowej, kiedy to jego matka zginęła, zastrzelona przez nazistę za ukrywanie zbiegów. Mniej więcej wtedy zaczął stawać się tym kim jest teraz. Lata powojenne spędzał na zemście, polowaniu na każdego kogo uznawał za winnego śmierci jego matki. Gdy po kilku latach ochłonął, zrozumiał swój błąd ale i tak musiał zniknąć. Po dwudziestu latach powrócił, świat się zmienił, on też. Reszta jego życia była raczej spędzona na przeprowadzaniu się, fałszowaniu swoich dokumentów i podróżach. Po wielu latach uznał też, że wróci do rodzinnych stron, gdzie mieszka od trzech lat. Tam spotkał innego maga, można rzecz złotowłosa dziewczyna, nigdy nie zobaczył jej całej twarzy, ale wie, że jest ślepa. Niestety nie była skora do dzielenia się swoim terytorium, dlatego obecnie z nią rywalizuje. (Czarodziejka nazywa się Nadia Iwanowska jej przydomek to Śnieżny Słowik, jest Rosjanką, w podobnym wieku, ale w jej historii jest znacznie więcej walk z innymi magami, dla tego teraz jest wroga do innych użytkowników arkanów) Czy wyrażasz zgodę na udział w Multisesji?: Tak Tagi: Adventure, fantasy, modern
-
Wampir poszedł za tobą, wracając korytarzem zauważyłaś, że brakowało też jednej ławki. Pewnie pojawi się na to kolejna skarga. Na razie jednak wróciliście do gabinetu. Gdy ty usiadłaś, chłopak jednak wolał stać. Odchrząknął, oznajmiając w ten sposób, że zacznie już mówić. - Jak już mówiłem, chyba wiem o co tu chodzi. Znaczy, nie jestem w stu procentach pewien, ale zdaje mi się, że jest w tym budynku coś potrzebującego materiałów. Widzi pani, wszędzie pozostawały miniaturowe ślady, małe kawałki dziwnej masy. Ta masa to chyba części tego co zabiera te przedmioty - powiedział wampir. Wyraźnie miał nadzieje, że mu uwierzysz. Przypomniało ci to też o pewnej organizacji, która bardzo chętnie łapała takie anomalie.
- 31 odpowiedzi
-
- wieść gminna niesie
- coby herezja się szykowała
- (i 7 więcej)
-
Dobra dzieciaczki. Na razie nie przyjmuje nowych graczy. Wiecie jaki to jest szok, że aż tyle tych sesji jest?
-
To był już czwarty raz w tym tygodniu, a mieliście dopiero wtorek. W tamtym tygodniu skarg było chyba z dziewięć, dziś kolejne trzy, wczoraj jedna. Wszystkie na to samo. Znikające przedmioty. Nie zwyczajnie gubione, w końcu jak można zgubić cały szkielet? Do tego zatopiony w formalinie? Albo całą lodówkę z pokoju nauczycielskiego? Przedmioty były zbyt duże na zgubienie, a jednak znikały, odłożyłaś kartkę ze skargą na biurko i wstałaś. Trudno powiedzieć, czy był to żart ze strony któregoś z uczniów, czy poltergeist. Pewnym było, że ktoś w twojej szkole sprawiał, że sprzęt znikał. Nikt nic nie widział, po prostu było, nagle pyk, nie było. Tym razem, wpłynęła skarga na zniknięcie całej kabiny w toalecie. Dziś postanowiłaś sprawdzić to osobiście, dlatego wyszłaś ze swojego gabinetu i ruszyłaś w tamtym kierunku. Było tam kilka osób, głównie uczniowie, ale gdy cię zobaczyli wszyscy uciekli, poza jednym, był tam też jeden nauczyciel którego nie dostrzegłaś wcześniej. Młody mężczyzna, z ostrymi rysami twarzy i krótkimi włosami. Uczeń zaś był wampirem, trupioblady, ciemne rozczochrane włosy, był też bardzo szczupły i miał pociągłą twarz. Oczy miał żółtoszare. Gdy dotarłaś nauczyciel spojrzał na niego. - Nie powinieneś iść do klasy? - zapytał. - Nie proszę pana, ja chyba wiem o co tu chodzi - średnio wychodziło mu mówienie po niemiecku. Głównym problemem był akcent, ale i brak doświadczenia. Spojrzał na ciebie. Jakby czekał aż powiesz, że może tu zostać i powiedzieć swoją opinie.
- 31 odpowiedzi
-
- wieść gminna niesie
- coby herezja się szykowała
- (i 7 więcej)
-
Rulmolrid naprawdę nie chciał nikogo oceniać, co prawda już to trochę zrobił, na przykład uznał, że kolorystyka strojów mnichów jest nietypowa, albo wystrój bardziej przypomina twierdzę, ale nie chciał nikogo już na wstępie urazić. Ale jak na razie doliczył się drugiego krasnoluda, mężczyznę, ludzkiej kobiety, wilkołaka, którego poznał głównie po tym, że czuć go było trochę psem, no i ostatnią osobę, która była wampirem, ale Kleryk miał spory problem określić płeć osobnika. Starał unikać gapienia się, w końcu nie chciał żeby uznali go za dziwnego, ale nie mógł po prostu tego ogarnąć. "Cholera, weź ty się odezwij..." pomyślał, może to rozjaśni mu wizje płci wampira. Potem jednak skupił się na słowach kapłana. Nie urazić najwyższego kapłana? To było akurat dla niego oczywiste, odpowiedział więc na to krótkim "Aye". Potem pokiwał głową, zaprzeczając swojej chęci zadania pytań. Co prawda pytania miał, ale nie zamierzał go zadawać.
-
Dla Rulmolriga miasto było podobne do innych jakie minął. Co prawda mieli więcej różnorakich bibelotów, znalazł nawet jakąś robotę swojego drogiego kuzyna Graimila. Ale nie przyszedł tu na targ. Odpowiadał na wezwanie dlatego po określeniu pory dnia na podstawie słońca uznał, że pora się zbierać. Poprawił zawieszoną na plecach tarczę, to samo zrobił z torbą, podniósł oparty o ziemię młot, chwytając go tuż przy bijaku, kiwnął jeszcze głową na pożegnanie elfowi bądź elfce która to bibeloty sprzedawała i odszedł. Nie raz musiał gromkim chrząknięciem dawać o sobie znać reszcie przechodniów, w końcu był niski, ale mimo tego udało mu się wydostać z targu, a potem udać do głównej bramy. "Straszne to czasy nadchodzą gdy na murach tylu kuszników..." pomyślał jeszcze spoglądając w górę, a potem innych strażników. Zdjął hełm już jakiś czas temu, więc teraz tylko przeczesał włosy ręką. Rozejrzał się i gdy odnalazł ścieżkę do katedry. Pomimo faktu, że tak naprawdę nie śpieszył się, szedł dość szybko, miał takie tempo, zawsze. Gdy wreszcie miał katedrę w zasięgu wzroku zatrzymał się, oparł młot o ziemię i zajrzał do torby w poszukiwaniu listu, mrucząc pod nosem, był w jego księdze, ale teraz musiał ją przekartkować. - Jest - oznajmił zadowolony po czym przeczytał go szybko. Musiał przypomnieć sobie odzew. Nigdy nie miał okazji brać udział w tajnych spotkaniach, więc to sprawiało że był podekscytowany. Nie był do końca pewny jak to działało, ale to mu nie przeszkodziło. Schował list, księgę, podniósł młot i znowu ruszył. W planach miał przez chwilę pospacerować, żeby znaleźć tego kogo miał. Nawet jakieś dwie osoby, na jego oko kobiety, podeszły do jakiś strażników. "To musi być to!" Ruszył dziarsko w kierunku budynku, a gdy od mnichów usłyszał hasło spojrzał na nich i rzekł. - A rzeki spłyną krwią, tych, niewinnych - teraz dało się usłyszeć ten typowo krasnoludzki akcent, z mocnym akcentowaniem R.
-
Imię i nazwisko: Rulmolrig Durr-Rong z klanu Złotobrodych Rasa i płeć: Krasnolud, mężczyzna. Wiek: 44 Wygląd: Jak na Złotobrodego przystało, blondyn. No i jak to krasnolud, niewysoki na standardy innych ras. Wśród swoich braci za to przeciętny (domyślam się, że to będzie coś około metra czterdzieści). Jego twarz jest pucłowata, nos szeroki a oczy małe, bystre i niebieskie. Obowiązkowo pół twarzy zakrywa blond broda, na okół z kilkoma warkoczami. Jego włosy, również blond, są wygolone na skroniach, a to co ma na ogół spięte jest w niewielki kok. Umięśniony. obrazek jako taki dodatek (głównie ze względu na zbroje bo fajna) Charakter: Optymista-altruista. Zawsze skory do bitki, uczty i picia, wesoły osobnik który raczy swoich przyjaciół promiennym uśmiechem, a wrogów twardą pięścią. Nie jest najspokojniejszym przedstawicielem rasy, ale na pewno bywają gorsi od niego. Dba o swoich ale potrafi czasem zbyt wiele gadać, chociaż bywa też zabawny co nieraz się przydaje, a czasami przeszkadza. Jest też mniej złośliwy dla elfów, ale dalej uważa ich za zniewieściałych i ma problemy z rozróżnieniem ich płci. Wyposażenie/ekwipunek/co masz przy sobie: Ciężki pancerz łuskowy z elementami płytowego, krasnoludzkiego wykonania, z ornamentami w kształcie kowadła i młota (w zasadzie to coś takiego jak to na obrazku). Młot bojowy (przypominający trochę nadziak, ale z większym bijakiem), tarcza (jak to tarcza, wykonana z drewna ale wzmacniana z wierzchu metalem) mająca jakieś sześćdziesiąt centymetrów wielkości z namalowanym kowadłem i młotem. Księga religijna, czyli to co klerycy lubią najbardziej. Niewielki nóż, ale raczej jako narzędzie niż jako broń, dwie krasnoludzkie petardy. Manierka z wodą i średnia torba podróżna, do której oprócz książki, petard, noża i manierki zmieści się trochę jedzenia i może nawet jakaś druga książka jakby to upchał. Dlaczego odpowiadasz na list: Jeśli uda mu się jakoś zapobiec wojnie, to świetnie, jak będą po drodze przygody, jeszcze lepiej. Krótka Historia: Klan Złotobrodych od wieków cieszył się sławą i uznaniem jako wspaniali kowale i złotnicy. Wśród kilku pomniejszych rodzin w klanie Durr-Rongowie byli uznanymi kowalami. Jednak wśród piątki swojego rodzeństwa tylko Rulmolrig nie przejawiał tym zainteresowania. Ciągnęło go w świat, poza bezpieczne góry. Wiedział, że jako kowal tego nie osiągnie. Nawet jeśli w panteonie krasnoludów nie ma wielu bogów (zaledwie trzech, Boga Ojca Krasnolódów oraz patrona prawości, uczciwości i wojny Moradina , Boga Chciwości i Śmierci Dumonthia oraz Berronarre Srebrną która była patronką nauki, mądrości oraz życia) to i tak byli respektowani, również przez młodego wówczas krasnoluda, dostrzegł on jednak w tym swoją szansę. Kapłani na ogół siedzieli w mieście, Klerycy jednak byli wędrowcami którzy mieli postępować zgodnie z wolą Moradina i Berronarre (Dumonthia był raczej tym złym), w tym właśnie Rulmolrig odnalazł swoją szansę. Miał aż pięcioro rodzeństwa i nie był pierworodnym, więc dla jego rodziców nie było to wielkim problemem. Dorósł, szkoląc się na kleryka, aż wreszcie w wieku trzydziestu lat dostał od braci swoją zbroję, tarczę i młot, jako prezenty i wyruszył w drogę. I tak wędruje aż do dziś, pomagając innym. Coś o sobie: Oburęczny, jego ulubiony kamień to opal, lubi czytać, uwielbia imbirowe piwo.
-
- Widzę... to coś stylu portalu - stwierdził po czym spojrzał na szkielet w czerwonej bluzie. - Ten tutaj koleżka chyba też to wiedział - stwierdził, zrobił da kroki w przód. - Cholera, mój zmysł szaleńca się odzywa. Mam ochotę wskoczyć w to coś. To pewnie tunel Einsteina-Rosena, albo halucynacja. Pewnie bardzo niebezpieczna sprawa - stwierdził. - Ale nauka nie posuwała się na przód staniem w miejscu, no to wiesz. Esaaaauuu Lovelockee! - wykrzyczał swoje imię i wskoczył do portalu.
-
O zadania dla maga bez gildii było trudniej niż dla takiego w gildii. Kilkukrotnie rozważał, przyłączenie się do jakiejś. Jednak na ogół uznawał, że trochę podcinało by mu to skrzydła. W końcu tak nie musiał przejmować się zasadą zakazu walk pomiędzy gildiami. A kto powstrzyma maga z mocą niszczyciela światów? Mało kto się odważył. Kto to zrobił, na ogół nigdy więcej nie próbował tego powtórzyć. Aż tu nagle czyjś wzrok. Wolgang stanął w miejscu. Włożył ręce do kieszeni i uśmiechnął się pod nosem. Rozejrzał się jeszcze, a potem wszedł w tą uliczkę z której wyczuwał czyjś wzrok. Może wydarzy się coś ciekawego.
-
Esau rozejrzał się po pomieszczeniu, całkiem normalnie jak na fabrykę. Tak jak podejrzewał. Nic specjalnego. Potem jednak przeleciał motyl. Za nim energia. - No dobra, motyle raczej nie żyją w takich miejscach... - stwierdził pod nosem chłopak, spojrzał jeszcze raz na pomieszczenie. - Dobra, zobaczmy co to - oznajmił i zaczął kierować się do drugiego pomieszczenia.
-
- Tak, raczej dam radę - rzucił, podszedł do ściany, oparł się o nią plecami, lekko przykucnął i ustawił dłonie tak żeby ułatwić koleżance wdrapanie się na niego. - Mam tylko nadzieje, że w nic nie wdepnęłaś po drodze tutaj - rzucił jeszcze. - No dobra, jedziesz. No i liczymy na to, że mamy farta - uśmiechnął się cwaniacko.
-
Włącznik poza zasięgiem? Na ogół po prostu rzucało się w takie kapciem, ale teraz akurat Esau kapcia nie miał, drugą najlepszą rzeczą było znalezienie czegoś czym mógłby rzucić, tak żeby włącznika nie rozwalić. Może jakiś kawałek drewna? Dość ciężki, ale nie zbyt ciężki. Chłopak zaczął się za nim rozglądać, jeśli takowy znalazł, po prostu spróbował nim rzucić. Jeśli czegoś takiego nie było, zaczął rozglądać się za inną najlepszą rzeczą. W zasadzie nie wiadomo było czy żarówki jeszcze działają...
-
Ciężko stwierdzić z jakiego powodu wszyscy tak bardzo ciekawili się tą okolicą. Znaczy, faktycznie, zagranie tam w paintballa było by świetnym doświadczeniem, ale tak ogólnie był to spadek po kryzysie. Nic specjalnego. Jednak, nie jemu było tu wybierać. Wolał uniknąć bycia męczonym przez koleżankę. Teraz gdy stali przed budynkiem fabryki, Esau wymyślał możliwe taktyki na mecz paintballowy. Zaraz potem padło jednak pytanie. - No wiesz, przyszliśmy tutaj, to skoro tu jesteśmy to po co wchodzić, wracajmy do domu i takie tam - rzucił sarkastycznie. Wyjął z plecaka latarkę i dziarskim krokiem wszedł do środka.
-
Ja akurat requesta raczej nie mam, ale przyszedłem pochwalić styl graficzny. Powiem to tak jak ostatnio mam w zwyczaju... Bardzo ładnie! Podoba mi się jak puszysto wygląda Rainbow Dash
- 26 odpowiedzi
-
- art
- komiks (kiedyś)
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Zmieniłem to trochę, w zasadzie to bardziej to wyjaśniłem.
-
Siłą ich grzechów. Mamy walczyć z tymi złymi tak? No i fakt, że potrafi uniknąć każdego ataku swojego przeciwnika też jej pomaga.