Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Ares Prime

  1. Dooobra... Młot już jest zrobiony od dawna i znalazł już nowego właściciela. A tu macie efekt końcowy mojej pracy. Efekt - jak dla mnie zarąbisty. Czas pracy - ok półtora miesiąca, nie licząc przerw spowodowanych moim lenistwem. Szacowany koszt materiałów - 190 zł. Ale i tak nabrałem mnóstwa doświadczeń i nauczyłem się wielu sposobów i trików modelarskich. To tyle jesli chodzi o temat młota. W następnych foto-raportach, zajmę się pracą w drewnie, stolarką i ogólnie wszystkim co związane jest z drewnem i wycinaniem. Do następnego!!
  2. Hardshell Kiedy zdawało się, że ogary zagryzą mnie na śmierć, bestie po chwili odeszły. Uciekły za tym, który im rozkazywał. Tamten potwór próbował skrzywdzić Spring Love... nie daruję mu tego. Ona przyjaciółką jest moją. Ale ten drugi - słyszałem jak mówił o skrzywdzeniu mojej siostry, o krzywdzie innych, głupich, żałosnych kucyków. Chciał ich sprzedać, za swoją nędzną skórę. Chciał ich krzywdy... Wtedy jednak zauważyłem, co się ze mną dzieje. Moje rany i pancerz zaczęły się zasklepiać. No tak... ewolucja. Plugawa Królowa o tym wspominała coś. Że będę inny z czasem, lepszy, silniejszy, mocniejszy. Więc to jest to? To jest dobre! Czuję, że ja twardszy, mocniejszy, wytrzymalszy. I choć trochę zmęczony jestem, to nie zamierzam darować plugawemu sprzedawczykowi! - Zdradziecki kuc, chcieć krzywdy Twilight?! - warknąłem wstając na równe nogi i obnażając kły ruszając jak taran na obcego kuca. - Hardshell odgryzie ci ten żałosny, zdradziecki łebek!
  3. Okej, muszę się wtrącić, bo obecna sytuacja nie wydaje mi się jasna i logiczna. Po pierwsze - O matko, panie MG, weź pan pisz posty jaśniej, bo nie wiem gdzie zaczyna się kwestia mojej postaci, a gdzie jeszcze reszty graczy. Spędziłem bite 10 minut studiując ten post, próbując rozgrodzić gdzie w ogóle jest Hardshell, Viktor i Spring, co robią i w jakim są stanie. I proszę cię, weź dodaj znaki interpunkcyjne w zdaniach. Po drugie - Gwałt? No panowie... gdzie niby?! Poza tym, serio? Rozumie, wolność i swoboda, ale to już z deka było nie smaczne. Rozumiem, dział +18, ale może tak bardziej sugestywnie? Po trzecie - Jakoś mam wrażenie, że Hardshell to mało jest potrzebny. Co tam, że atakuje go sfora wściekłych piekielnych ogarów, jest poraniony i ma prawie rozprute gardło, co tam, że z jego siłą i rozmiarem mógł chociaż dłużej opierać się demonowi, a nie zostać obezwładniony jak szmaciana lalka. Nie chwila... To właśnie mi się nie spodobało. Nie dość że nie dałeś mojej postaci żadnych szans na jakąkolwiek akcję, to dodatkowo jego kompani jakoś nie specjalnie się przejmują, tym że jest atakowany przez zgraję wściekłych demonów. Ok, każdy gracz prowadzi postać jak chce i uważa, ale na miłość boską, trochę więcej uwagi odnośnie otoczenia, bo wg tego co MG napisał, to zostało tam kilka demonów z którymi się trzeba rozprawić a potem sobie rozmawiać o dupie Maryni. Dlatego proszę o poprawę ostatniego posta MG i na przyszłość radzę unikać takich błędów. To naprawdę w oczy kole i psuje rozgrywkę.
  4. Hardshell Ten... demon był silny. Może i silniejszy niż ja. Trzymał mnie mocno za szyję, powoli odcinając dopływ tlenu i sprawiając niesamowity ból. Czułem jak jego szpony wpijają się w moje ciało, przecinając nawet pancerz i grubą skórę. Próowałem się wyrwać ale na próżno. Trzymał mnie jak zabawkę. Chciał skrzywdzić Spring Love, musiałem ją obronić. Ale wtedy odezwał się ten drugi kuc, mówiąc w dziwnym języku, którego trochę rozumiałem. Mówił coś o krzywdach, coś o kucykach, ale mówił też o Twilight. On... on chce ją zkrzywdzić?! Zranić?! Zrobić coś złego mojej siostrze?! Warknąłem wściekle usiłując się wyrwać, ale bez skutku, więc postanowiłem zaryzykować i ugryzłem z całych sił demona w rękę którą mnie trzymał abym mógł się oswobodzić.
  5. Ares Prime

    Trudne Negocjacje

    - Wrócić drogą morską? Hm, to chyba jest najlepsze z możliwych rozwiązań. Na lądzie nasi wrogowie z pewnością mają większe siły do poszukiwań, a sam na ich miejscu wypytywałbym kogo się da, każdego kto wie cokolwiek. To dobra myśl, Luno. Choć wyprawa do miasta jest ryzykowna, to innego wyjścia nie mamy. Trochę gotówki mamy, ale za mało żeby wynająć statek, ale spokojnie - uśmiechnąłem się tajemniczo. - Sporo grywałem w kości i karty podczas podróży, i śmiem twierdzić, że całkiem niezły ze mnie gracz i szuler. Zarobimy w ten sposób dość pieniędzy i informacji. Portowe miasta są skarbnicą różnorodności, jeśli się wie gdzie i czego w nich szukać. Przez chwilę patrzylem się na śpiących towarzyszy po czym znów zwróciłem się do Luny. - Księżniczko... pamiętasz naszą ostatnią rozmowę... wiesz, zachowałem się trochę jak głupiec. Poprostu... jakby to powiedzieć, od dawna nie spotkałem takiej klaczy jak ty. Kogoś tak... niezwykłego i zaskakującego. Wybacz mi bezpośredniość, ale - zawahałem się, ale podbudowany nie tak dawnym zbliżeniem, zdecydowałem się bardziej otworzyć. - Jesteś zdecydowanie najpiękniejsza klaczą, jaką w życiu widziałem.
  6. Dobra. Widzę, że należą się wszystkim czytelnikom wyjaśnienia. Po pierwsze - fika nie porzuciłem i porzucić nie zamierzam. Ta karygodna przerwa spowodowana jest nie tyle brakiem weny, co poprostu pochłaniającym czas na pisanie życiem prywatnym i kilkoma ważnymi decyzjami życiowymi. Po Drugie - forma i sposób w jaki napisałem poprzedni rozdział, okazała się istnym węzłem gordyjskim i ugorem do pisania rozdziału 21. Nic mi poprostu nie pasowało i nie grało. Dlatego też musiałem zmienić końcówkę poprzedniego rozdziału aby było jak należy. Polecam zatem przeczytać rozdział raz jeszcze, albo ostatnie 4 strony aby zrozumieć co i jak. Poza tym musiałem zmienić trochę nurt fabularny aby fik był krótszy. Choć czasu mam mało, obiecuję wam że następny rozdział pojawi się w ciągu 2 tygodni. Tymczasem nie zapominajcie o opowiadaniu i wyczekujcie kolejnych rozdziałów.
  7. Ares Prime

    Trudne Negocjacje

    - Damy im jeszcze godzinę, Luno. Potrzebują sił i muszą jeszcze wypocząć. I nie, nie zrobiłaś mi nic złego, jeśli o to pytasz. Ja już wyspałem się dostatecznie. - rzekłem owijając się w zdobyczny płaszcz i poprawiając przy boku miecz, również zrabowany naszym porywaczom. Wtedy to odezwała się najmłodsza z księżniczek. - Ha, musi naprawdę lubić książki. Mam nadzieję, że nie uraziłem jej za bardzo wtedy. Spojrzałem na horyzont i przez dłuższą chwilę zadumałem się. - Musimy postanowić gdzie teraz iść. Nie możemy iść do miasta, zakładam że niedoszli porywacze już powiadomili kogo trzeba i pogoń za nami się zaostrzy, a niesety potrzebujemy jakiś zapasów i sprzętu. Zastanawiałem się też nad inną kwestią - spojrzałem na Lunę. - O ile nie będzie problemem ukrycie skrzydeł i rogu, to nie wiem co zrobić z waszymi grzywami. Choć piękne, to niesety, bardzo rzucają się w oczy, nie wiem czy da się schować pod kapturem.
  8. Ares Prime

    MLK 2015

    Jako tako wypocząłem, więc pora się wypowiedzieć. Jako tako konwent był dość dobry - sporo towaru, choć stoisk było niewiele, współczuję Suchemu (wiecie o co chodzi...). Lokalizacja była w porządku, jednak plan konwentu był bardzo ubogi w porównaniu z poprzednimi imprezami. Prelekcji co prawda było sporo, ale zaczynały się o dość późnuych godzinach przynajmniej te ciekawsze dla mnie. Szkoda, bo naprawdę można było ten program bardziej ubarwić. Naprawdę, panowie i panie organizatorzy, szanuję waszą pracę ale na przyszłość postaracie się o więcej różnorodności jeśli chodzi o prelekcje. ALE! Największą zaletą meetu byli oczywiście ludzie. Wspaniale było zobaczyć stare i poznać nowe mordy w fandomie. Nalepiej wypadł panel z występem studa JanAnimations. To było poprostu piękne, jak oni śpiewali i prezentowali swoje prace. Naprawdę, Wstyd dla Hasbro że zabronili im dalej tworzyć Button Adventures. Oczywiście prawdziwa zabawa zaczynała się zawsze poza meetem, zaś nasza ekipa dostała nowy tytuł - PFP... cóż, wszak sam łaziłem po konwencie z reklamą swojej produkcji. Żywiec jako miasto nie przypadł mi do gustu - korki, spóźnione autobusy, Bajoro Żywieckie mylnie nazywane Jeziorem... taka tam dziura. Jednak konwent był jak najbardziej udany, dzięki ludziom. Pozdro dla wszystkich którzy na nim byli, dla starych i nowopoznanych ziomeczków! Warto było.
  9. Hardshell Nie było czasu na myślenie. Przyjaciółka była w niebezpieczeństwie! Naprężając mięśnie i czując wręcz wrzącą krew w żyłach, ruszyłem całą prędkością i siłą prosto na przywódcę tej zgrai. Przepelniony dziką furią, obnażyłem kły i zaatakowałem przywódcę, starając się go trafić od tylu i wgryźć się w jego kark, nie zamierzając go puścić póki nie odgryzę mu głowy.
  10. Ares Prime

    Trudne Negocjacje

    Na palące piaski pustyni... co jej się stało? W jednej chwili jej oczy były... ciężko to było określić, ale wyglądały jak oczy jakiegoś potwornego drapieżnika. Były zimne, nieugięte, pełne chęci szerzenia strachu i cierpienia. I chociaż w życiu już sporo widziałem, to nic nie mogło równać się z tym. Bo było z tą klaczą? Chciałem ją odrzucić, ale nie mogłem. Ona chyba w jakiś sposób cierpiała, bo wręcz drżała jak we frebrze. Każdy potrzebuje wsparcia drugiej osoby, Celestia kiedyś mi to uświadomiła. Nie zostawię jej. Po dłuższej chwili Luna wreszcie doszła do siebie. Znów stała się ciepła, spokojna i opanowana. Jej sierść była taka miękka i delikatna, obejmować ją było istną przyjemnością. - Spokojnie, wszystko już jest dobrze, Luno. To był tylko zły sen, ale już odszedł i nie wróci. - również się uśmiechnąłem, nadal ją obejmując.- Nic ci nie grozi, Pani Nocy. Nie, gdy jestem przy Tobie...
  11. Hardshell - Olivia! - zawołałem widząc jak pada na ziemię. Chciałem pomóc jej wstać, ale w portalu zauważyłem walkę. Spring Love tam bylła. I ktoś jeszcze. Zostawić mam tutaj Olivię? Jedyną która okazała mi współczucie i dobroć, po raz pierwszy od czasu początku mojego życia? Cierpiała... ale Spring też potrzebowała pomocy. Tam był ktoś jeszcze... ktoś zły. I potężny. Czułem to, nie dadzą sobie rady. Kuce słabe. Nie dadzą rady. Nie beze mnie. Przeskoczyłem przez portal, aby stanąć w obronie Spring Love i zmiażdżyć tego który próbuje ją skrzywdzić!
  12. Hardshell Portale... przejscia do innych miejsc. Takich gdzie nikt by więcej nie gardził mną, gdzie miałbym spokój i odetchnienie od wszystkicj któzy pragną mojej śmierci i zguby. - Co to za miejsca? Gdzie one być? - spytałem Olivii, podchodząc ostrożnie do każdego innego portalu aby przyjrzeć się widokom. P.S Sory, ale nie mam bardzo tu pola do popisu...
  13. Okej, to ja wrzucam jednego z moich ulubionych OCków. Imię: Saladin Scimitar Al-Krudi Płeć: Ogier Rasa: Koń Arab Wiek: 27 lat Wygląd: Wysoki, przystojny ogier o jasno brązowej, piwnej sierści, ma szczupłą budowę ciała. Jego grzywa ma kolor ciemnego piaskowego brązu, oczy są niebieskie i ma łagodne głębokie spojrzenie. Jest trochę niższy niż Celestia, i wyższy od Luny. Charakter: Opanowany, miły, spokojny, przyjacielski i kulturalny. Lubi zawierać nowe przyjaźnie, znajomości i kontakty, jest ciekawym świata ogierem co zarazem czyni go dobrym dyplomatą i negocjatorem. Kiedy akurat nie przebywa na dworach, czy w podróży stara się być po prostu sobą. Bez oficjalnych tytułów czy specjalnego traktowania. Zawsze jednak jest ostrożny i uważa na siebie kiedy przebywa daleko od domu. Uroczy Znaczek: Nie posiada CM, jako iż jego rasa po prostu ich niema. Saladin to dobry rozmówca i dyplomata, ale również świetny szermierz i bardzo zręczny wojownik. Przez lata wytrwale trenował i dzięki wielu podróżom jakie odbył jest w walce ciężkim przeciwnikiem. W walce używa dwóch długich jednosiecznych zakrzywionych szabli tzw. Saberr. Są niezwykle ostre i zabójcze bez problemu potrafią przeciąć kość lub odciąć nogę. Nosi lekką kolczugę ukrytą pod ubraniem i ma osłonięte zbroją nogi. Dzięki temu nie jest zbyt obciążony i zyskuje na zwinności kosztem jakości pancerza. Jako koń arabski jest bardzo dobrym biegaczem i atletą. Historia: Saladin Scimitar Al.-Kurdi urodził się w dalekiej Arabii Siodłowej, jako siódmy syn władcy tej krainy, Wielkiego Sułtana Haruna Ab-Haarika Cyrusa Al-Kurdi. Z racji tego dość odległego urodzenia nie jest dziecińcem tronu tej krainy, jako że ma jeszcze 3 starszych braci i 3 starsze siostry a sam jest najmłodszym z rodzeństwa. Jego ojciec kochał wszystkie swoje dzieci, ale nie poświęcał im za dużo czasu, zwłaszcza najmłodszemu dziecku. Dletego też od małego Saladin, lub Sal ( tak wołało na niego rodzeństwo) usilnie próbował zrócić na siebie uwagę – dużo psocił, broił i sprawiał kłopoty tym samym przysparzając trosk i zmartwień rodzicom i opiekunom. Trwało to dotąd dopóki pewnego dnia nie spotkał Księżniczkę Celestię z Equestrii. Uznał to za dobrą okazję do zwrócenia na siebie uwagi, i przygotował kawał - do ciasta powitalnego dosypał bardzo ostrych przypraw. I oczywiście kawał wypalił… Sal faktycznie zwrócił na siebie uwagę, choć nie tak jak planował. Ojciec Saladina był na niego delikatnie mówiąc bardzo wściekły, do tego stopnia że skazał wówczas 10 letniego źrebaka na rok aresztu domowego. Miał nie opuszczać swoich komnat i dodatkowo dostał dużo materiałów do nauki, czego sam wówczas nie znosił. I pewnie by siedział w zakurzonych księgach, gdyby nie sama Celestia. Władczyni Equestrii przyszła odwiedzić i porozmawiać z Salem. Spytała go czemu tak postąpił, a on powiedział jej wszystko o sobie z dość dużym fochem. Tia powiedziała natomiast że nie ma mu za złe tego kawału, i nic złego się nie stało. Opowiedział mu też trochę o Equestrii, o życiu w jej państwie co bardzo zdumiało dzieciaka i rozbudziło w nim głód wiedzy o innych krainach i kucach. Długo tak rozmawiali, a Saladyn wreszcie dostał czego chciał – zwrócił na siebie dużą uwagę i zdobył pierwszą przyjaciółkę – Celestię. Choć ona traktowała to po prostu jako znak sympatii to powiedziała że Sal jest dobrym ,,kucem’’ a jeśli popracuje nad sobą, czeka go wspaniała przyszłość. Sal wziął sobie do serca jej słowa- skupił się na nauce, interesował się odległymi krainami. Dużo też trenował szermierkę i kiedy dorósł dał się poznać jako dobry mówca, i dyplomata. Ojciec uczynił go zatem swoim Wysłannikiem czyli niejako wędrownym ambasadorem Arabii. Odwiedzał inne kraje – Zerbicę, Equestrię, Imperium Gryfów, Ziemie Bizonów itp. I właśnie podczas podróży nabrał nie tylko doświadczenia na dworach które uczyniło go dobrym koniem, ale również został świetnym wojownikiem gdyż podróżował samotnie bardzo często. Wiele razy bywał w Canterlocie, na dworze zna go większość kucy, ale również często sam wychodzi bez oficjalnego stroju. Lubi zawierać nowe znajomości bo jak mówi – nigdy nie wiadomo kto przechodzi obok ciebie, a dobry przyjaciel jest wart wiecej niż cała armia sług.
  14. Dziś wyszła kolejna prawda - własna rodzinka uważa mnie za wroga i złego człowieka. Bosko, prawda? Cóż, wrogowie jak wrogiwie - poradzić sobie z nimi można.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. WilczeK

      WilczeK

      Albo nauczysz się z nimi żyć, albo musisz się męczyć.

    3. Mnemonik

      Mnemonik

      ...nie znam sytuacji. Ale przyjmując wrogość na "klatę" można ją poznać na tyle, że wiadomo jak się z nią obchodzić. WilkU ciekawie napisał. Pozwolę sobie dopisać, że czasami z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach.

    4. OttonandPooky

      OttonandPooky

      Znam ten ból bro, z niektórymi po prostu nie potrafi się funkcjonować.

  15. W dzisiejszym odcinku jak mówiłem, zajmiemy się zdobieniami i ogólnym wykańczaniem. Pierw jednak musiałem zmienić kolor podkładu obucha na całkowicie biały. Szczęściem znalazłem puszkę z profesjonalnym podkładem Citadel o barwie Skull White. osobiście śmiem stwierdzić, że nie ma lepszego podkładu do malowania, ale niesety jest dość drogi, bo 50 zł za puszkę. Nim jednak położymy podkład pod ostateczny szlif, zajmimy się zdobieniami. 1 - RUNY na górze obucha. Pierwsze runy były wycięte ze styroduru o grubosci 1,5 mm. Taki materiał łatwo się tnie i jest prosty w obrobce, ale niesety ma wadę - wchłania farby i podkład, co powoduje że one wyżerają go. Jest na to sposób - używać poprostu grubszego styroduru, ale to też nie jest zawsze dobra metoda. Styrodur można obrabiać drobnym papierem ściernym. Drugi typ runów został wycięty z tektury modelarskiej o grubości 1,5 mm. Warto mieć mocne nożyczki, bo materiał może być upierdliwy. Teraz jestem o wiele bardziej zadowolony. Każda runa została oklejona taśmą malarską, dzięki czemu ładnie pokrje się podkładem i łatwiej będzie ją przykleić. Dla ciekawych - te runy na wierzchu oznaczają nazwę młota - Aedis Gwyndvael, Okruch Lodowca. Po bokach mamy runy symbolizujące min, siłę, mądrość, płodność, piorun, moc, wicher i lód. 2 - HERBY i SYMBOLE Tu długo myślałem nad odpowiednimi dobieniami po dłuższych stronach obucha. Z pomocą przyszedł mi M.a.b i pomógł zaprojektować ciekawe i z pewnością oryginalne godło. Hm... cóż, przynajmniej jest oryginalnie. Symbolika owych znaków niechaj pozostanie tajemnicą. Póki co. Same elementy wyciąłem z Tektury modelarskiej i polistrenu. Potem wystarczyło to dozlifować i przykleić. Takie kejenie wielu drognych elementów polecam wykonywać klejem superglue typu żel. Pod drugiej stronie mamy, łeb niedźwiedzia polarnego. Ha! Dam flaszke temu... dobra, flaszka będzie potrzebna na konwent, więc i tak wam powiem jak dziadostwo zrobiłem. Bazą był rysunek tribal. Wybrałem taki wieloczęstowy, gdzie lementy nie stykają się ze sobą. Wydrukowalem i przykleiłem zwykłym klejem do fragmentu polistrenu. Następnie nożem wyciąłęm każdy element, szlifierką nadałem im ostatecznego kształtu i wygładziłem. Pozostawało to potem przykleić do obucha - efekt jest naprawdę super jak dla mnie. 3 - INNE Szkoda mi było zostawiać puste miejsca na obuchu, więc postanowiłęm dorobić ćwieki. Ot wystarczyły nakrętki, które wypełniłem masą modelarską. Wyschło i mogłem przykleić je do obucha. Następny foto-przegląd będzie już ostatnim dotyczącym młota. Będzie dotyczył on technik malowania oraz ogólnych zabezpieczeń na naszą replikę. Spodziewajcie się go na dniach, więc do następnego!
  16. Dobra, lecimy z kolejnym raportem konstukcyjnym. Jak wiecie, teraz priorytetem jest ukończenie bojowego młota, a w dzisiejszym odcinku zajmiemy się już trochę bardziej zaawansowaną techniką, mianowicie - oklejaniem rękojeści skórą oraz pierwsze elementy zdobieniowe. Zacznijmy od tego drugiego. Postanowiłem, że młot będzie miał runiczne motywy oraz elementy związane z niedźwiedziami. Dlatego odcisk niedźwiedziej łapki na obuchu wydał mi się całkiem na miejscu. Zrobiłem go dość prosto - wystarczyło wydrukować odpowiednich rozmiarów odcisk, następnie nakreślić wzór na pleksji a potem bawić się w wycinanie za pomocą szlfierki dremel. Ważne jest żeby pleksa nie byla zbyt gruba - wtedy połamiecie dużo ostrzy, max 2,5mm. Jako że łapa ma kilkanaście części warto je ponumerować aby wiedzieć gdzie i jak je nakleić. To będzie później malowane więc może tak pozostać. Jak zauwazyliście głownia młota została machnięta w całości na srebrno, jako podkład. A teraz coś dla tapicerów-amarotów. Na rękojeść zakupiłem w tym celu 2 płaty skóry typu skaj, bo tanie i cienkie muszą być. wymiary 2x2 m w dwóch kolorach kosztowały mnie jakieś 35 zł, więc nie jest źle. Gorzej było z zakupem odpowiedniego kleju - próbowałem typowego do skóry, butaprenu i cyjanoakrylanu, ale materiał wchłaniał je i przez to nie przyklejały się do powierzchni drewna. Dlatego najlepszą metodą jest klejenie za pomocą pistoletu na gorąco, lub przypinanie pinezkami, co pokażę za chwilę. KROK 1 - musimy wyciąć 2 paski skóry w 2 kolorach, tak po 5 cm szerokości. Długość zależy od trzonka broni. Warto zaopatrzeć się w bardzo ostry nóż i nożyczki. I uważamy oczywiście na łapki. Krok 2 - zaczynamy oklejanie. Pierwszy czarny pasek warto przypiąć pinezką w taki sposób. Jednocześnie doklejamy na gorąco drugi pasek, krótszy dookoła trzonka. Klej można łatwo usunąć za pomocą skalpela. Teraz bierzemy drugi pasek skóy koloru brązowego i wciskamy go pod czarny. Chodzi o to, żeby brązowy był pod spodem a następnie powoli i systematycznie owijamy oba pasy wokół trzonka. Ważne jest żeby oba były mocno naciągnięte i dokładnie doklejone. Tak mniej więcej wygląda owinięty pierwszy pas. Trzon został wcześniej skrócony aby można było trzymać broń jedną ręką, a wbrew pozorom jest dość ciężka. A tutaj już doklejony i trzymajacy się fest drugi pasek. Widzicie, brązowy jest pod spodem a czarny na wierzchu. I dzięki temu dobrze leży w dłoni. Białe okrawki ścinamy skalpelem lub nożyczkami, ale ja sądzę że dorobię trzeci pasek w innym kolorze. Krok 3 - zabezpieczenia. Tera bierzemy pinezki i młotek i przygotowujemy paluchy na ból. Na górze, tam gdzie doklejaliśmy poziomy pas skóry przybijamy pinezki, aby mieć pewność że skóra pozostanie na swoim miejscu na wieki wieków i amen. Koniec na dole powinien wygląda tak. A oto młot w całek okazałości. Jak dotąd robot idzie mi nieźle, teraz będę zajmował się pierdółkami typu wycinanie runów, zdobień i motywów. Dość upierdliwe, ale sprawa frajdę i jest sprawdzianem dla naszej zręczności manualnej. Tym zajmiemy się w kolejnym raporcie. A na ostatek prezentuję rozmiar młota. Jako model wykorzystałem swojego siostrzeńca, który już myśli jakby użyć narzędzia zagłady w odpowiedni sposób... A może robienie tego młota to jednak nie był dobry pomysł? Patrząc na to zdjęcie mam baaaardzo złe przeczucia... EDIT: Ponieważ cięcie nie wychodziło mi, postanowiłem poprostu obić brzegi skóry i końce styliska pinezkami. Dzień pracy i jakieś 500 pinezek później... efekt jest wielce zadowalający jak dla mnie. No i lepiej leży w łapie. TO TYLE...
  17. Ares Prime

    Zapisy do Oksymoron

    Oto Karta dla Universum Marvela, bardziej skupiona na Avengers. Przejrzyj i oceń. 1. Uniwersum MARVEL AVENGERS 2. Silver jest jego najczęściej używanym pseudonimem i jednoczesnie imieniem. 3. Wiek – ok. 300 ziemskich lat. 4. Umiejętności. - Zdolność Lotu z prędkością 1,5 macha ( może to zwiększać, poświęcając więcej energii na paliwo do napędu) - Duża siła fizyczna i wytrzymałość na zranienia ( jest w stanie podnieść do 50 ton i wytrzymać wiele obrażeń) - Absorpcja energii ( wykorzystuje ją potem do ataków, lub wzmocnienia odporności. Nie umie jednak pochłaniać energii kinetycznej z ciosów. Również ataki magiczne są w stanie go zniszczyć, gdyż nie umie ich zaabsorbować. Elektryka, radiacja, ciepło – to może wchłonąć. Parapsychika i mechanika już nie. Energię może emitować w sposób podobny do repulsorów Iron Mana. - Wyszkolony w technice walki Metalikato – jest to pradawna technika walki wręcz, oraz za pomocą broni. Dzięki niej można skutecznie walczyć nawet z bardzo silnymi fizycznie przeciwnikami, stosując kombinacje potężnych uderzeń na korpus i w wrażliwe witalnie miejsca na ciele przeciwnika. - Automatyczna naprawa uszkodzeń. – wykorzystując energię zgromadzoną w ciele, Voyager potrafi uruchomić systemy naprawcze w swoim ciele, i wyleczyć nawet bardzo poważne uszkodzenia. Jednak ten proces trwa długo, w zależności od stopnia uszkodzenia ciała. - Pamięć Cyborga – dzięki implantom w mózgu, jest w stanie spamiętać wielką ilość informacji. Ma w umyśle zapisane tysiące szlaków gwiezdnych, stanowiących 40% znanego Wszechświata. Ta zdolność daje mu też pamiętanie informacji o osobach które już spotkał, oraz pozwala mu pobierać informacje z serwerów oraz różnych źródeł, włamywać się do systemów komputerowych wroga. Jednak na to też potrzebuje czasu. Ekwipunek: - Miecz Bladestar - wykonany z gwiezdnej stali. Bardzo ostry i wytrzymały, ale daleko mu do adamantium. Może przewodzić energię z ciała Voyagera. - Sonic Screamer – generator dźwięków zamontowany w ustach, może wydawać dźwięki o różnych częstotliwościach i natężeniu. - generator imitujący – dzięki temu prostemu urządzeniu, Voy może imitować dowolne ubrania na swojej powierzchni ciała, jak również wygląd w celu maskowania się. 5. Wygląd - http://browse.deviantart.com/?qh=&section=&q=silver+android#/d1dl8ie Na statku ma też zapas tkich samych ubrań. Lubi dobrze wyglądać. 6. Charakter – Neutralny zły. Samolubny, chciwy, podstępny. Lubiący wyzwania, zdolny do wszytskiego najemnik. Niezawaha się zdradzić prcodawcy, albo kompanów z któ®ymi pracuj, jeśl ima okazję zyskać coś więcej. 7. Cechy charakterystyczne - Brak 8. Historia - Silver był kartografem gwiezdnych map. Miał rodzinę, dobre życie i pracę. Do czasu gdy na jego planetę napadli Kree. Choć lud Silvera bronił się dzielnie, niestety planeta została podbita, a większość ludności wymordowana. Silver wraz z innymi kapitanami zdołali ewakułować część ludzi, lecz sam przypłacił to utratą ukochanej żony i dzieci, oraz większością ciała. Nie dane było mu umrzeć. Umierającego Silvera zabrał jeden z naukowców pracujacych dla Kree i przerobił na cyborga. I tu zaczeły się zmiany w jego umyśle. Procesor maszyny przejął całkowitą kontrolę nad umysłem Silvera. Przez lata był żołnierzem w armii Kree, ale gdy usłyszał że Imperium ma powazne problemy ewenętrzne, wykorzystał okazję i dokonał przeprogramowania, dzięki czemu uciekł statkiem kosmicznym. Został łowcą nagród i to całkiem niezłym. Pracował dla różnych typów i szumowin. Działał z początku w gangu, ale nie podobały mu się wykonywanie rozkazów herszta,i opuścił gang po paru miesiącach. Podczas swojej tułaczki dowiadywał się że jego rodzinna planeta otatecznie została zniszczona przez wojnę domową. Nie specjalnie siętym przejął. Ale chciał więcej. Pragnął mocy. Aby wybić resztę Sayan, i stać się najlepszym łowcą nagród we Wszechświecie. I tu usłyszał o artefaktach zwanymi Dziedzictwem Tytanów ukrytych na Ziemi. Jego cel jest prosty – zdobyć artefakty i zlikwidować każdego kto stanie mu na drodze. Ukrył swój statek na Księżycu, poczym sam ruszył na ziemię na poszukiwania. Przez pierwsze dni na Ziemi zdążył napaść na bank, i ukraść sporo gotówki. Potem znalazł opuszczony magazyn i tam ulokował swoją tymczasową bazę. Teraz tropi pierwszy artefakt, zwany Rękawicą Gromu… 9. Cel - Zdobyć artefakty, by pomogły mu zadać Imperium Kree bolesny i krwawy cios. Szczerze nienawidzi tej rasy i zrobi wszystko aby im zaszkodzić, w każdy możliwy sposób.
  18. Ares Prime

    Trudne Negocjacje

    Paskudny sen... i chyba najgorsza możliwa wersja przyszłości. Dobra, to jednak tylko sen. Reszta śpi jak zabici, niech wypoczywają póki mogą. Przeczucie mówi mi, że nie prędko będziemy mogli znów tak błogo leniuchować. Potrzebujemy ciepłych ubran, broni, jedzenia i leków. A nie mamy nawet grosza przy duszy, w dodatku będą nas ścigać Changelingi. Widzialem ich łódź, i pewnie chociaż są nikłe szanse że nas znajdą, to jednak nie możemy zatrzymywać się długo w jednym miejscu. Trzeba obudzić resztę i natychmiast stąd odejść. Ale zaraz... co się dzieje z Luną? Wygląda jakby... dostawała konwulsji, albo drgawek. Podszedłem do niej i lekko dotknąłem czoła. Nie miała gorączki, ani osłabienia. Jednak wiedziałem, że muszę ją jakoś obudzić, bo to jej zawodzenie musialo być dla niej straszne i kto wie czy nie bolesne? No i mogłaby tym ściągąć na głowę łowców. - Luno? Ksieżczniczko, słyszysz mnie? - potrząsnąłem jej ramieniem, ale niewiele to dało. Wreszcie wziąłem ją w ramiona i próbowałem nadal docucić - Luno, obudź się, obudź!
  19. Hardshell Instynkt zaczął mnie dziwnie ostrzegać, czułem, że coś było tutaj nie do końca tak jak być powinno. Zatrzymałem się aby przemyśleć kilka spraw. Olivia... czemu ona zwróciła na mnie uwagę? Ona była kucykiem, ja Changelingiem. W dodatku stworzonym do walki i niszczenia, choć nie chciałem takim być. Wszystko co robiła, towarzyszyło temu dziwne zjawiska. Kim była tak naprawdę? To miejsce, te kwiaty... coś mi tutaj nie pasowało. Zatrzymałem się, nasłuchując i węsząc szukając potencjalnego niebezpieczeństwa.
  20. Uff... wreszcie nowy rozdział.

    1. Niklas

      Niklas

      Nie trzymaj się.

    2. Trahall

      Trahall

      Chciałbym móc powiedzieć to samo.

  21. Po straszliwie długiej przerwie spowodowanej blokadą, brakiem czasu... a zresztą tylko winny się tłumaczy. Łapcie nowy rozdział. I nie, nie zraził mnie powyzszy komentarz pełen jadu. Rozdział XX https://docs.google.com/document/d/1hOd4z_LIC6S_eNKYQ7Nbr62HiV1mtWWGgCc3mG46X3Y/edit
  22. Zawiodłem przyjaciela... jak mogę się teraz czuć...

  23. Equetrip? Nie słyszałem i nieczytałem. Trochę szkoda, bo spodziewałem się innej pozycji. No trudno, to do następnego wydania książkowego.
  24. Ares Prime

    Trudne Negocjacje

    Mała uwaga - jeśli MG pozwoli, opiszę krótko sen Saladyna. _______________________________________ Chyba jednak za ostro zareagowałem. Twilight ostatecznie nie była niczemu winna i pomagała jak tylko mogła, nie potrzebnie na nią krzyczałem. Takie zachowanie nie przystoi księciu. Dodatkowo wyszedłem na barana, domyślałem się co myślą sobie o mnie inni - najpierw głupi pomysł z ogniskiem, a potem jeszcze to. Nie wiedziałem jak rozwiązać sprawę z Luną... czułem do niej gorące uczucie, ale czy wogóle to ma sens? Ona jest nieśmiertelną istotą, co mogę znaczyć dla niej jako śmiertelnik, choćby i książę? Miałem jednak dość tego wszystkiego na dziś. Byłem poprostu cholernie zmęczony i nim się zorientowałem głowa opadła mi na pierś i usnąłem. Słyszałem krzyki. Dźwięk stali uderzającej o stal. Wręcz czułem też zapach spalenizny i dymu. Podnad wszystko przebijał się jednak dźwięk tysięcy maszerujących kopyt. Jakby z daleka widziałem przemieszczający się ocean...nie, nie ocean. Armię. Dziesiątki tysięcy wojowników, zbrojnych w okrągłe tarcze, zakrzywione szable i długie włócznie. Każdy z nich nosił na zbroi jeden symbol - godło Siodłowej Arabii. Armię tą prowadził ciemnobrązowy ogier o złotej grzywie i brodzie, znałem go. To był mój najstarszy brat, Buuri, najwyższy dowódca królewskiej armii i następca tronu. Obok niego szedł mój ojciec, również noszący bitewną zbroję. Jego zazwyczaj pogodne i mądre oblicze, zastąpił grymas złości i ponurej determinacji. Widziałem jak rozkazuje maszerować żołnierzom, jak przekraczają granice Equestrii. Słyszałem jak wykrzykują bitewne okrzyki, ale najwyraźniejsze były następujące słowa: - Zemsta! Sprawiedliwość! Zdrada! Za Saladyna! Pomścić naszego księcia! Zrozumiałem, że oni idą mścić moją śmierć. To część naszej kultury - zdradę trzeba ukarać, zapłacić za nią żelazem i to srogo. Zwłaszcza, jeśli chodzi o królewskiego syna. Chciałem powstrzymać ich, pokazać się że jestem cały i nic mi nie jest, ale nic nie mogłem zrobić. Potem widziałem jak żołnierze palą equestrianskie wioski, a kucyki biorą w niewolę. Nasz naród jest bitny i ma dużo większą armię niż Equestria, każdy obywatel odbywa przynajmniej 15 miesiączną służbę wojskową, gdzie uczy się walczyć. To było straszne, pełne krwi i mordu. Widziałem jak płonie Canterlot pozbawiony ochrony Celestii i Luny. Martwe, niczemu niewinne kucyki, moi ziomkowie palący i rabujacy co się da. W imię zemsty za moją krew. Wszędzie była śmierć i groza.... - Aaaach... - obudziłem, zlany potem, dysząc jakby ktoś dusił mnie we śnie. Nie wiedziałem ile spałem, ale wiedziałem, że tej nocy nie zmrużę już oka. Ten sen... był niesamowicie realistyczny. Jakbym tam był, ale stał gdzieś z boku, niewidoczny i niemogłem nic zrobić aby zapobiec temu nieszczęściu. Nigdy nie byłem skłonny do wojen, ani tymbardziej do mszczenia krzywd w taki sposób. Ojciec jednak był zatwardziałym tradycjonalistą, a Buuri poszedł w jego ślady. Wiedziałem, że obaj mogą być do tego zdolni. Spojrzałem na resztę, aby sprawdzić czy czasem ich nie obudziłem, choć nie krzyczałem na pewno przez sen. - Co za koszmar... - sapnąłem ciężko. - Przepraszam... - po czym wstałem i odszedłem nieco w las. Aby otrzeźnić się z resztek koszmaru.
  25. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
×
×
  • Utwórz nowe...