Skocz do zawartości

World of TCB [Gra]


Hoffner

Recommended Posts

Powoli zaczynałem dochodzić do siebie. Nikogo nie było w środku. Uznałem że miałem jakiś pokręcony sen. Powoli wstałem i wypiłem kawę. Na wszelki wypadek postanowiłem się upewnić czy to nie był sen. Poszedłem szukać Elizabeth chyba że ta jeszcze jest na poziomie A.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jonathan usiadł sobie na krzesełku i czekał, aż ludzie, w większości przygotowani do drogi, wyciągną swoje pieniądze z kont. Widać było, że jedyne o czym myślą, to ucieczka jak najdalej od polski. A fakt, że ciągle pytali się o wybranie w innych walutach, tylko utwierdzał go w przypuszczeniu.

 Muzyka dobiegająca z gramofonu zza pracowników nie równała się z tą z słuchawek, jednak jakoś dało się jej słuchać. Co Jonathan robił z wielkim skupieniem.

 Nigdy nie sądził, że może być skupiony tak na czymś, co nie wiąże się z walką. A jednak - każdą cząsteczką siebie słuchał tej muzyki. Muzyka klasyczna - kto by się spodziewał, że on, osoba zdolna zabić drugiego człowieka za pomocą gołych dłoni na kilka rozmaitych sposobów, z takim skupieniem będzie jej słuchał. Wcześniej nawet nie pomyślał, by ją włączyć muzykę sam z siebie. Inni nie słuchali niczego ciekawego, a sam nie czuł potrzeby szukania czegoś, co by mu się spodobało.

 Ciekawe, ile innych rzeczy ominęło go przez takie podejście?

 Podniósł wzrok. I w tym samym momencie zobaczył, jak blondyn w skórze wyciągał nóż z czyjegoś ciała. Nikt nie zwrócił na to uwagi, choć w tej sytuacji nie było to niezwykłe - z drugiej strony mogło to wyglądać jak uścisk serdecznych przyjaciół. Gdyby tylko morderca sprawdził, co jest za lustrem weneckim...

 Były wojskowy rzucił się do drzwi i wybiegł na zewnątrz, kierując się za mordercą. W międzyczasie wyszarpnął z kabury, schowanej byle jak pod kurtką, pistolet i oddał strzał ostrzegawczy.

 - Stój, morderco! - krzyknął ile sił w płucach za blondynem. Zauważył, jak ludzie zaczynają się na niego patrzeć. Szlag, na misjach było łatwiej. Cywile nie patrzyli się na niego jak na bandytę. Musiał szybko coś powiedzieć. - Nie myśl, że takie coś unieruchomiło policję! - Coś tam te słowa poskutkowały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po dotarciu pod coś co podobno jest laboratorium, ten najstarszy i największy stopniem zaczął szukać papierku upoważniających ich do inspekcji.

- To jest laboratorium? To wygląda jak komórka. - powiedział Nelberg do kolegi obok.

- Dziwne rzeczy budują ostatnio w Warszawie. - odparł, gdy tamten wyciągnął w końcu odpowiednie papiery podszedł do ludzi stojących przed wejściem (o ile są jacyś).

- Inspekcja, chwilkę zajmię. - szybko do nich powiedział pokazując odpowiedni papier. Czwórka innych policjantów w tym Nelberg czekali z tyłu aż załatwi sprawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w szoku gdy usłyszałem że chce zmienić dziecko w obiekt

-Elizabeth mam nadzieje że z tym obiektem żartowałaś. Jeśli uważasz że nie masz czasu ja się mogę zaopiekować dzieckiem i zrezygnować ze wszystkiego co do tej pory robię

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oddam go bądź ją mojej mamie, mieszkającej we Wrocławiu. Moja matka to nauczycielka, a ojciec pracuje dorywczo jako pilot, będzie dobrze - mruknęła.

 

Aurora spojrzał na policjantów, a jej usta ułożyły się w lekko komiczne ,,O''.

- Dobrze - powiedziała nadzwyczaj spokojnie i wpuściła ludzi. Ale wyłączono na razie z obiegu windę.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Policjanci weszli do budynku.

- Czysto tu coś. - powiedział Marcin Naniszyński czyli najmłodszy z tej grupy.

- Znajdę tylko rozkład pomieszczeń i bierzemy się do roboty. - odparł Daniel Marzyński który szukał na korytarzu rozkładu pomieszczeń.

- Oby to trwało szybko. - odpowiedział Nelberg do Daniela który już szukał niczym detektyw.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiadłem w pokoju dla pracowników. Na nic nie miałem ochoty. Położyłem sobie kapelusz na twarz. Bo tak zawsze mi się najlepiej myślało. Zastanawiałem się czy postępujemy w porządku wysyłając dziecko do rodziców Elizabeth. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw jak teraz.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Winni zawsze uciekają. Jonathan rzucił się w pogoń za mężczyzną. Ten co prawda miał kilka sekund przewagi, jednak szybko zdołał nadrobić choć część - ścigany zostawił za sobą korytarz, przez który mógł bezproblemowo przebiec. Dzięki temu widział też, gdzie biegnie goniony.

 Ruszył za nim w uliczkę, wbiegł przez jedyne otwarte drzwi. Słyszał jego kroki na klatce schodowej. Widział, jak wyskakuje z budynku, na który właśnie on wskakiwał.

 Aż w końcu blondyn skoczył w dół. Może sądził, że zdoła wtopić się w tłum na ulicy, do której wszedł. Mylił się.

 Na swoje szczęście szczęście, znalazł poniżej zadaszenie przed, jak się okazało, nieczynnym warzywniakiem. Co się dziwić - brak dostaw, to towar szybko został wykupiony. Jonathan zeskoczył, patrząc, jak morderca mija jego pozycję, po czym przeturlał się jak na ćwiczeniach, prawie od razu powracając do pozycji wyprostowanej. Wyćwiczonym ruchem uniósł pistolet i wymierzył w mężczyznę. Nie było to zagrożeniem dla cywili - chodnik był puściuteńki.  Tak, jak kolejne sklepy z płodami ziemi, niemożliwymi do dostarczenia tutaj bez samochodów transportowych.

 - Powiedziałem, że masz stanąć!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Inspekcja. - odparł sucho policjant patrząc na rozkład pomieszczeń. - Jak pani nie wierzy to mogę pokazać. - reszta policjantów podeszła by wysłuchać rozkazów. - Nelberg i Adam. Sprawdzcie czy nie ma niczego niepożądanego w pokoju dla pracowników, nad resztą pomyśle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju dla pracowników. Powoli zdjąłem kapelusz i nałożyłem go na głowę. Ku mojemu zdziwieniu była to policja. Hmm przyszli mnie aresztować czy co?

-Coś się stało panowie? Spytałem z uśmiechem

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Inspekcja - odparł Adam nawet na niego nie patrząc. - Nelberg sprawdź co się da i idziemy stąd.

- Dobra, dobra. - odpowiedział norweg po angielsku. - Poszedł gdzieś skanować barki.

 

Dwóch innych poszło zobaczyć kuchnię, czy tam też nic złego nie ma.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Znajdziemy znajdziemy. - odparł Adam. - Niedawno trupa w jakimś budynku znaleźliśmy, głowę miał rozwaloną. Śmierdziało rozkładającym się ciałem, inaczej byśmy nie znaleźli. Oraz odciski palców na jego ubraniu, poszły do skanowania.

- Ma rację, a pan trochę zestresowany się zdaje jest. Coś się stało? - dodał Nelberg standardowo po angielsku. - Trzeba tylko papiery przejrzeć i sprawdzić stan techniczny i koniec tej roboty.

- Idziemy sobie ścieżką a tu nagle smród, poszliśmy to sprawdzić. Wszystko było czuć z dołu, zeszliśmy do piwnicy i znaleźliśmy trupa. Nie wiem kto to robił, ale go znajdziemy. - powiedział na koniec Adam.

 

Policjanci w kuchni rozejrzeli się po całym pomieszczeniu.

- Wie może pani gdzie są papiery z danymi ostatnich przeglądów technicznych? - zapytał jeden z nich

 

Najwyższy rangą policjant patrzył podejrzliwie na zejście.

- Według informacji od rządu i komisarza w tym budynku jest winda, a bez przeglądu jej sprawności nie możemy zakończyć. Jest źle, bardzo źle. - mruknął pod nosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie musicie jej sprawdzać - powiedziała Eliza pogodnie. - Rząd kontaktuje się z NASA, które zajmuje się przeglądami technicznymi. A tu są na to dane - ze sztucznym, ale przekonującym uśmiechem podała ci teczkę z pozytywnymi wynikami przeglądów. Oczywiście nic o badaniach nie było.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...