Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Okolice biura

Gwardziści zauważyli jak z biura wyszła grupa podejrzanych. Biuro było pod obserwacją. Część gwardzistów ruszyła za podejrzanymi. Krzycząc w ich stronę

-Tu gwardia królewska, Macie się natychmiast zatrzymać

Za to kolejni gwardziści zaczęli gasić pożar.

-Buntownik i wszędzie ma wrogów. Ten to musi mieś ciekawe życie

-Dobra zgaśmy to zanim wszystko spłonie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się zdenerwował i to bardzo.

-WYP*DALAJ ODEMNIE POJ*ANA Ku*WO!!!

Stanom naprzeciw niej i wykrzyczał jej to prosto w pysk. Ciężko dyszał przez chwilę i zaraz opanował pozostałe strzępki nerwów.

(sry ale nie będzie kląć tak cały czas)

Edytowano przez Halik
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Po prostu normalnie, nie wiem jak to wytłumaczyć. Chyba tak jak ty czujesz się kucykiem. Po prostu nim jesteś. Dłoni... podobnie jak z byciem człowiekiem. Po prostu się ich używa, jak dla mnie to nic szczególnego. Samochód to pojazd napędzany silnikiem spalinowym który wykorzystuje do swojej pracy benzynę. Nie trzeba go ciągnąć i rozpędza się do większych prędkości. Mieszkałam w Rosji a potem chwilę zanim pojawiła się Equestria przeniosłam się do Polski. - Odpowiedziałem na zadane pytania i zdałem sobie sprawę że nie wiem dużo o tej całej ojczyźnie kucyków. Szczególnie jaką technologią dysponują. Warto byłoby to poznać ponieważ ogranicza to ich sposoby obrony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice biura

-A niech to uciekli. Przeszukajcie teren dokładnie. Nie można na to pozwolić. Nikt się nie godzi na takie metody. Musimy ich złapać

-Ten pożar nie gaśnie spróbujecie umieścić ogień pod polem siłowym być może jak nie będzie powietrza zgaśnie i nie będzie się rozprzestrzeniał

Jednorożce otoczyły miejsca w których był ogień polem siłowym. A reszta gwardzistów wlewała na zmianę wodę do biura

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156]

White Tail niechętnie zajrzała do przechowalni z samego rana. Przeżyła niemały szok, gdy podleciała do kokonu, do którego wczoraj wrzuciła ogiera. Teraz sam się otwarł śluz z niego wyleciał, a osobnik co w nim był wypłynął razem z nim. Nie była to ta sama postać co wczoraj. Był bardziej podobny do changelinga niż kuca. Sierść mu zszarzałą przez to nie była już taka niebieska. Z jego grzywy zostało ledwie parę luźno ułożonych kłaków. Zamiast skrzydeł typowych dla pegaza miał owadzie, a na jego głowie pojawił się niewielki zakrzywiony róg... widać też było że przybyło mu parę centymetrów wysokości.

Stanęła nad nim patrząc się na niego z niemałym szokiem. Oto chodziło Lust. Pomyślała szturchając go w brzuch.

- Żyjesz? - spytała się niepewnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie uśmiechnęła się.

- Ooooh, a co to za dziwne słowa? - zapytała i zaczęła patatajać wokół Travlera. - Ale i tak pójdziesz na imprezę, widzę, że nie masz dzisiaj nic do zrobieniaaaaa - uśmiechnęła się.

 

Shatter:

- Mów więcej, wszystko co wiesz o ludziach! Oh, szkoda, że nie wzięłam swojego notatnika, będę potem pisać z pamięci - dodała i oparła się o bufet.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- te słowa oznaczały, że nie pójdę z tobą na tą imprezę, bo nie imprezuję z nieznajomymi i jesteś głupia, brzydka, nienormalna i nienawidzę cię. - odpowiedział ze stoickim spokojem, już więcej tak nie wybuchnie, a przynajmniej miał taką nadzieję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pinkie te słowa już niestety zrozumiała. Spotkała już wiele kucyków (i jednego osła!), które nie chciały iść na imprezy, a ona ich namawiała, ale nigdy nikt jej czegoś takiego nie powiedział. Jej grzywa oklapła i zrobiła się prosta, a do oczu napłynęły łzy.

- Nie... nawidzisz mnie? Jestem głupia? - jej głos był dość piskliwy.

Potem całkiem wybuchnęła płaczem i pobiegła z powrotem na imprezę, a potem na schody i do swojego pokoju, nie zwracając uwagi na kucyki, które się za nią oglądały.

Wyciągnęła spod łóżka panią Mączkę i pana Kamyczka i zaczęła z nimi cicho rozmawiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrzymaliśmy się na stacji w Canterlocie, 3 godziny jazdy ale było warto. Wyszłam z wagonu razem z jednorożcem i skierowaliśmy się do akademii magii.

- Nie wiem czemu ale Canterlot daje mi prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. - spojrzałam na niego, a potem na unoszący się daleko dym.

- Pożar chyba wybuchł... - powiedziałam do niego.

- Widocznie, ale chodźmy lepiej do akademii Magii. - ruszyliśmy szybko do wskazanego miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156]

- Sama nie wiem... - powiedziała do siebie, rozglądając się zakłopotana. -  Lust kazała, ja zrobiłam. Nie inaczej. Nie mogę przecież kwestionować jej poleceń - tłumaczyła się, jakby sama sobie, nerwowo nie wiedząc, co ma powiedzieć. - Według tego co zostało wcześniej powiedziane, miałeś spać i marzyć w tym kokonie, aż byś nie umarł ze starości... - Plątała się nie rozumiejąc co się stało przez tą noc. - Lust zna odpowiedz - powiedziała pewnie. - Możesz wstać? - spytała się troskliwie o swojego nowego brata w roju. Co miała innego zrobić był jednym z nich. Czuła jego unikalną woń. On pewnie jej też. 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chrysalis rozkoszowała się siedzeniem na tronie i wchłanianiem tak idealnej energii pobieranej z miłości. Spojrzała z zadowoleniem na dwa podmieńce, które właśnie wychodziły, po tym jak postanowiła werbalnie przekazać im rozkazy. Była dzisiaj bardzo zadowolona i odprężona.

A przynajmniej do czasu.

Wyczuła to bardzo szybko, obrzydliwa energia ludzka została zmieszana ze szlachetną krwią podmieńców. Niemal warknęła. Kto śmiał? Przecież wyraźnie wyrażała swoje obrzydzenie do tych istot, czy poddani nie mogli tego zrozumieć?
Oczywiście znalezienie winowajcy nie było trudne, w końcu energia pochodziła z klubu, który dotąd tak dobrze dostarczał im miłości.

Jednak kara zawsze musi być.

 

Lust Tale, chcę widzieć cię w pałacu. Masz czas do jutra, inaczej znajdziesz się tu wbrew swojej woli.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(pisz trochę dłuższe post. minimum to 4 linijki. prowadzimy interakcję, więc musimy obydwaj coś popisać)

Właśnie opowiadałem Amy o tym, jak kiedyś to wraz Rainbow Dash uciekaliśmy przez Ghul Forest, odpowiednik Everfree Forest w Stalliongrad, przed najemnymi zbójami, gdy znów zobaczyłem tego ogiera z pociągu w przetartym płaszczu, który okrywał go całego, z twarzą ukrytą w cieniu jego kapelusza. Śledził nas wzrokiem, patrząc to raz na mnie, to raz na pielęgniarecze, do tego rechcząc paskudnie pod nosem.

- Ster prawo na burt! - syknąłem do niej, skręcając gwałtownie w daną stronę. Ten koleś był dziwny i nie potrzebny mi był żaden zmysł, żeby to stwierdzić. Załatwię z nim sprawę, gdy już nie będzie ze mną Amy. Nie chcę jej w to wciągać i chciałbym się dowiedzieć, o co mu chodzi.

- Ogólnie to działo się jakieś kilka miesięcy temu - kontynuowałem opowieści, idąc wraz z klaczą środkiem ścieżki. Otaczały nas wysokie drzewa, szeleszczące liśćmi przy mocniejszym podmuchu. - Nie minęło zbyt wiele czasu, a jednak świat bardzo się zmienił. Ktoś wrobił tamtą pegaz w szemrane sprawy, aby się jej pozbyć i przejąć Elementy. Jednak z tego, co później mi mówiła Rainbow, wychodzi, że Elementy Harmonii były, jak to ujęła "tylko mały kamyczkiem na całym stosie planów tych... złych", więc powinniśmy się spodziewać czegoś więcej od organizacji, która to wszystko przygotowuje.

Zaczęliśmy się zbliżać do domu Pinkie. Po chwili milczenia uśmiechnąłem się do mojej towarzyszki, przerywają chwilę milczenia.

- Mógłbym o tym gadać i gadać, bo jest to skomplikowane i nie da się tego wyjaśnić tak prosto, lecz jeśli Cię to interesuję, to dokończę tą opowieść kiedy indziej. Kiedy indziej - podkreśliłem, nachylając ku jej zielonym oczom z figlarnym uśmieszkiem. - Natomiast ja jestem ciekawy czegoś o Twoim życiu. Przeżyłaś kiedyś coś niesamowitego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ja? Och, nie bardzo. W moim życiu jedyną przygodą jaką przeżyłam była ucieczka przed szkolną bandą łobuzów. Musiałam wdrapać się na szczyt drzewa i czekać, aż się oddalą. Ty miałeś o wiele lepsze przygody w swoim życiu- odpowiedziałam, zafascynowana niezwykłym życiem i przygodami Luciego. Widać, że jest poszukiwaczem przygód. Do tej pory czytałam o takich tylko książki, aż dziw bierze, że nie spisał swojej historii, nieźle pewnie by się sprzedawała w księgarniach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trochę tego będzie a ja nie za bardzo wiem od czego zacząć. Nie sądzie by opowiadając dało się wszystko przekazać. Szkoda że nie skorzystałaś z okazji i nie zwiedziłaś byłej Ziemi. Przynajmniej gdy sytuacja między Equestrią a resztą świata nie była tak zła jak w ostatnich miesiącach. Postaram się opowiedzieć jak najwięcej ale niestety nie wiem wszystkiego. Ludzie byli bardzo podzieleni. Ludzkich krajów było ze sto siedemdziesiąt. Każde różniło się w mniejszym bądź większym stopniu kulturą. - Przerwałem mówić gdy zobaczyłem plącząca Pinkie. Po chwili dodałem: - Dlaczego ona płacze? - Szukałem wzrokiem towarzysza z którym tutaj przyszedłem. Nigdzie go nie widziałem. Pewnie nie spodobało mu się a główna organizatorka to zauważyła. Skoro urządza imprezę dla każdego nowego nie mogła się pogodzić że nie chce w niej uczestniczyć. On raczej nie lubi towarzystwa. Gdyby było inaczej nie przywitałby mnie i Fire mieczem.  Po co tu przyszedł skoro i tak nie chciał tu być? Powinien od razu odmówić. 

- Travler... to pewnie przez niego płacze. Rozmawiałam z nim parę dłuższych chwil i od razu stwierdziłam że nie jest zbyt towarzyski a Pinkie to zupełna odwrotność.Wybacz że przerywam naszą rozmowę ale spróbuję ją jakoś pocieszyć - Po tych słowach skierowałem się w kierunku schodów i zauważyłem wchodzącego Travlera. Spojrzałem na niego gniewnym wzrokiem zmieszanym ze smutkiem. Wszedłem na górę i zapukałem do pokoju Pinkie. Nagle zacząłem się zastanawiać po co właściwie to robię. Nie powinno mnie to obchodzić! Co z tego że płacze, jestem gotów robić o wiele gorsze rzeczy  przez które będą płakać setki jak nie tysiące a przejmuje się jednym płaczących kucykiem? Czyżbym zaczął mięknąć i zmieniać stronę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156]

[Przechowalnia]

- Każdy z twoich braci i sióstr tak pachnie tylko inaczej... - tłumaczyła się, wkładając nieodparcie nos pod twoją pachę.

[Lust Tale]

Wzdrygam się, słysząc ten ton u mojej Matki, ale zachowałam jednak względny spokój. Nie było dobrze. Co zrobiłam źle? Okazałam współczucie siostrze. Za błędy trzeba płacić. Niestety...Czy moje zasługi dla ula wystarczą, by odegnać ode mnie widmo srogiej kary, co może mnie spotkać. Nie wiem ale muszę być dobrej myśli... inaczej... nie mogłam do tego dopuścić do siebie... Wyciągnełam z sejfu cały zapas miłości i umieściłam je w jukach.Czymś trzeba się wykupić i od razu zrobię za kuriera... Zmieniłam się bez namysłu w Golding Wing i wybiegłam z klubu wzbijając się wysoko pod niebo. Czekała mnie bardzo długa droga do przebycia.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To tu. - powiedział francuz który wskazał jej Akademię Magii. - Ja poczekam.

- Dziękuje. - odparłam i skierowałam się do środka, według instrukcji zapisałam swoją chęć do nauki i czekałam obok gabinetu czy co to tam jest na przyjęcie. Przyzwyczajenie z Ziemii niestety.

Potem pogadam z tym ogierem na temat jego pracy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Lepsze? Czy ja wiem... niejednokrotnie otarłem się o śmierć - mruknąłem, spuszczając wzrok na ziemie. - Nie ma w tym nic fascynującego. Z resztą, moim przyjaciele, to znaczy niektórzy... bardzo mi ich szkoda... umarli - westchnąłem. Nastała cisza niczym makiem zasiał. Ale zaraz! Przecież nie o to chodziło w tym spotkaniu. Mieliśmy się bawić, a nie smucić. - Ciesz się tym, co teraz masz, bo może stać jeszcze tak, że Ci tego zabranie. Ale dość już o tym! - machnąłem kopytem, śmiejąc się pod nosem. Wskazałem przed siebie Kącik Kostki Cukru, który znajdował się niedaleko od nas. - No jak? Idziemy? Nie pożałujesz! Powinniśmy się rozerwać przed powrotem do pracy. Później już może nie być takiej okazji - mrugnąłem tajemniczo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Och, przykro mi- powiedziałam, kiedy wspomniał o śmierci przyjaciół. Wiem, że to trudny temat, bo sama coś o tym wiem. Zaraz się jednak rozpogodził i spytał, czy pójdziemy na imprezę do Cukrowego Kącika. Uśmiechnęłam się i zgodziłam, ma rację, druga taka okazja może się szybko nie zdarzyć. Zaczęliśmy iść w kierunku budynku wyglądającego jakby cały był ze słodyczy. Na sam jego widok kucyk się robi głodny. Weszliśmy razem do środka cukierni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156]

[Przechowalnia]

- Wcale nie jesteś szpetny! - powiedziała, stawiając na swoim, delikatnie się przy tym rumieniąc. - Jesteś... - zaczęła i nie umiała skończyć - duży jak na zwykłego changelinga... A jeśli chcemy się dowiedzieć czegoś więcej to musimy iść do Lust... to ona tu sprawuje rządy... i lepiej jest jej słuchać... tylko czy jesteś wstanie stąd wylecieć. Jesteśmy tak jakby w studni...- mówiła pokazując kopytami.

[Lust]

Leciałam dość wysoko na tyle, by poczuć dobrze chłód powietrza i zobaczyć horyzont dookoła. Wiedziałam że długo będę jeszcze lecieć, ale nie przejmowałam się tym, bo myślałam na temat tego, co mnie czeka jak dolecę, a to była istna zagadka. Jedyną wskazówką był ton mojej matki. On nie włożył dobrze.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy już znaleźliśmy się w środku, impreza trwała w najlepsze. Prawdopodobnie Pinkie spotkała nowego kuca i musiała wręcz coś zorganizować. Tak samo było ze mną... jak pewnie ze wszystkimi. Ciekawe, czy Amy miała taką imprezę?

W środku dostrzegłem kuca w kolczudze i z mieczem. Nie miałem wątpliwości. To z pewnością sponyfikowany człowiek. Sposób w jaki co chwilę łapał swą "kopytojeść", dawała jasną wskazówkę, że normalnym kucykiem, to on nie był.

Obnosił się w uzbrojeniu na imprezie... gdyby mój ojciec zobaczył coś takiego oooj oooj, nie chciałby być w jego skórze. Po śmieci taty, przybrani rodzice opowiadali mi, że latanie z mieczem na wierzchu uważał na karygodne, gdyż właśnie zaskoczenie i ukrycie go daję przewagę nad przeciwnikiem. No chyba, że wtedy miał coś innego na myśl, a moi przybrani rodzice źle to interpretowali... W każdym razie na pewno mieli rację, nazywając go szaleńcem bez rozwagi. Pora sprawdzić, ile mi tego ojczym przekazał...

- No to hopla! - roześmiałem się do Amy... właściwie to nie wiedziałem dlaczego. Ciekawe, czy mają tu jakiś alkohol...?

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156]
[Przechowalnia]
- Spokojnie tam gdzie idziemy kucy nie będzie. Zwykle nie mają tam wstępu, więc zmiana formy nie jest ci wcale potrzebna... a taka zmiana to wcale nie takie proste, bez wyobraźni i odpowiedniego wzorca... Nie martw się wszystkiego cię nauczę. Skrzydła miałeś od urodzenia, a magii nigdy nie używałeś, więc wątpliwe byś wykrzesał iskrę by się w ogóle zmienić w cokolwiek... - myślała na głos podając ci parę wskazówek. - Nie myśl teraz nad tym. - Uśmiechnęła się. - Chodź na górę - powiedziała wzbijając się w powietrze i lecąc na górę z charakterystycznym brzękiem.
[Lust]
Leciałam i leciała, a z każdym uderzeniem skrzydeł byłam bliżej celu. Kumulowały się we mnie również różne emocje przesadzające w logicznym rozwiązywaniu problemu. Co mnie czeka jak dolecę. To chyba wie tylko Matka. Mam nadzieję że będzie litościwe na wzgląd na moje ogólne zasługi dla roju i to co dostarczam.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[156]

[Klub/Piwnica]

- Nie... chyba nie mówiłeś... ale lepiej na razie się do tego nie przyznawaj... - odpowiedziała ci, gdy wylecieliście z przechowalni. Po tym zaprowadziła cię w ciszy do gabinetu, w którym powinna być Lust Tale, jednak na jej miejscu siedziała Romantic Heard. Spojrzała ona na ciebie nerwowo Padocholik, jakby ze złością.

 

[Lust]

Wylądowałam przed pałacem, głośno przełykając ślinkę i odrzucając zupełnie swoją zewnętrzną powłokę. Teraz spokojnie mogłam pokazać się w swojej prawdziwej postaci, która nawet tutaj wyróżniała się swoją wielkością od zwykłej robotnicy... Ostatni raz powtarzałam w głowie kontrargumenty, których chciałabym użyć do obrony własnej skóry, zanim kiwnęłam głową strażnikom stojącym przed wrotami, by mi je otwarli. Nie mogłam się teraz wycofać... Musiałam iść dalej... albo czeka mnie jeden los, jak nie będę miała dość odwagi... Dążyłam dumnie przed siebie. Znałam swój błąd i szłam tylko po to. by ponieść ciężar kary. który zostanie mi być może zarzucony na grzbiet. Nie miałam innego wyjścia. 

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...