Skocz do zawartości

[Gra] Bring me that horizon!


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Drake spojrzał na swoich towarzyszy. Niewątpliwie najbardziej ciekawił go ten rudy, brodaty olbrzym, który wygłądał na jednego z tych którzy wypiją więcej niż ważą. "Nie da się ukryć. Koleś robi wrażenie" pomyślał zadowolony. Samuel, bo chyba tak miał na imię kolejny z załogi wyglądał na kogoś obeznanego z morzem i zachartowanego żeglarza. Miał on jednak specyficzną manierę która trochę niepokoiła i jednocześnie bawiła. W trzecim, którego kojarzył tylko przelotnie, najbardrziej charakterystyczna była zacięta twarz, wodać było że to dobry wojownik. No i była jeszcze ta dziewczyna. Drake spojrzał na nią pobłażliwie, z nutką rozbawienia. Miała przy sobie broń i było widać że potrafi się nią posługiwać, chociaż jej radosne usposobienie zdawałoby się temu zaprzeczać. Była ładna, naprawdę ładna, ale było w niej coś takiego...innego, czego Compton się na swój sposób obawiał.

-Na razie podziękuję. - powiedział w miły, ale stanowczy sposób do Samuela i zwrócił się do kapitana. - Czy to wszyscy kapitanie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 288
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Dziewczyna zmierzyła wszystkich towarzyszy wzrokiem.

-To będzie niesamowite przeżycie!!-Krzyknęła radośnie skacząc co chwilę.

-I może znajdę moich oprawców..-Powiedziała cicho poprawiając okulary.Z jej twarzy znikł uśmiech.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Białowłosy wstał rano w wynajmowanym pokoju. Umył ręce, szyję i przyszła kolej na twarz. Ściągnął opaskę i przyjżał się bliźnie na oku. Westchnął, wytarł się i ubrał. Gdy zakładał bandanę na głowę, zobaczył zdjęcie leżące na łóżku zdjęcie na którym widniała blond włosa kobieta. Wziął je do ręki i przejechał po niej palcem. Westchnął, poskładał zdjęcie i ruszył do portu. Sprawdził jeszcze czy ma szpadę i pistolety. Gdy doszedł do portu kiwnął tylko ręką.- Witajcie kamraci. Jak tam dzionek?- zapytał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Witam w załodze! - wykrzyknął kapitan z wyraźnie lepszym humorem niż poprzedniego dnia.

- Witam pana Samuela Lucasa Blacka, kucharza pokładowego odpowiedzialnego również za zaopatrywanie statku w pożywienie na morzu. Dwójka twoich pomocników zgłosi się do ciebie później. Witam pana Björna Olafsena, ogniomistrza. Zapraszam do zapoznania się ze sprzętem, którym statek dysponuje. Witam pana Thomasa Yanga, który będzie miał okazję wykazać się podczas najbliższego pojedynku, a który ma szansę na stanowisko kwatermistrza. Witam pana Drake'a Comptona, Dantego Sparda, panią Avalon Ray, ludzi od sznurków, od żagli, od konserwacji pokładu, od brudnej roboty, od krwawej roboty, ludzi bez których nie moglibyśmy funkcjonować! - Ostatnia funkcja zarezerwowana była także dla dwunastu innych śmiałków, w  wieku od trzydziestu, do pięćdziesięciu lat. Najstarszy na pokładzie mężczyzna, Nathaniel Conrel o długiej, szarej brodzie, zniszczonej twarzy i przenikliwych niebieskich oczach okazał się być medykiem pokładowym. Adner Debraeu, silny mężczyzna o śniadej skórze został sternikiem. Ku zaskoczeniu większości załogi, cieślą okrętowym została Telma Colon, młoda kobieta o surowych rysach i ciemnej skórze, która jednak miała dobrą opinię w Kingston. Jedynej osoby której dotychczas nie było widać, był bosman. Mimo to, wszyscy członkowie załogi wstąpili już na pokład, a statek odbił od pomostu.

Kapitan wydał rozkaz aby rozwinąć żagle, czym mieli zająć się marynarze. Sternik zajął swoje miejsce i zaczął kierować jednostkę na pełne morze. Telma ruszyła aby przyjrzeć się zaopatrzeniu i stanu swojego "podopiecznego".

Pod pokładem sytuacja wyglądała lepiej niż statek z zewnątrz. Dwanaście dział przywiązanych było grubymi linami do uchwytów umiejscowionych w grubych, drewnianych deskach. Amunicji było pełno i pokład był - co zaskakujące - czysty. Zastanawiające były tylko niewielkie otwory tuż nad poziomem wody, teraz szczelnie zamknięte. Bjork nie widział, aby w jakimkolwiek innym statku zastosowano tego typu rozwiązanie.

Kambuza, czyli kuchnia pokładowa była przestrzenią dość ciasną, ale to zapewne ze względu na większy magazyn z pożywieniem i zapasem świeżej wody. Na Samuela czekało tam już dwóch chłopaków - zapewne jego pomocników. Czekał tam ktoś jeszcze, kto nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że jego droga ucieczki została odcięta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dante wraz z innymi piratami rozwinął żagle. Gdy skończyli białowłosy rozejrzał się i wszedł po chwili na bocianie gniazdo. Ściągnął opaskę i otworzył lewe oko. Okazało się, że oko działa, tylko blizna jest dość obrzydliwa. Zaczął się rozglądać za jakimś statkiem.

[Nie jest napisane, że ktoś jest na bocianim gnieździe więc chyba mogę?]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie nagle poczuła jakby wszystko w okół zaczęło się poruszać. Była pewna że jej się tylko zdaje ale po dłuższym czasie stwierdziła, że to jednak nie złudzenia. Na samą myśl o odpłynięciu dostała lekkiego ataku paniki.

- Mój Boże... Mogłam się stąd wynieść już dawno temu... - mruczała pod nosem. Nad swoją głową i w około słyszała kroki kilku osób. - Co ja teraz zrobię... Ghh... - chwyciła się za głowę starając się coś wymyślić. Wiedziała że skoro statek odpłynął nie ma najmniejszej szansy na ucieczkę. Pozostało jej tylko dobrze się schować i czekać. Na co? Na jakiś cud, albo... Na to że ktoś ją znajdzie i, błagam żeby tak było, wypuści.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samuel spojrzał na obu chłopaków. Przyjrzał się im dokładnie. 

- Zapewne jesteście tu jako pomoc, tak? - zapytał wciąż na nich patrząc. Rozejrzał się po całej kambuzie. Przez myśl przemknęło mu że wygląda dobrze. - Dobra, na razie możecie iść, ja się tu porozglądam. - powiedział do chłopaków po chwili. Sam zaczął przyglądać się wszystkiemu, próbował się po prostu oswoić z pomieszczeniem. 

Edytowano przez Mephisto von Pyra
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co wpadło do głowy dziewczynki to słowa "Już po mnie". Wiedziała że prędzej czy później i tak ją ktoś znajdzie, ale wolała żeby to było później. A teraz, gdy usłyszała głosy, które były zaraz obok przeraziła się jeszcze bardziej niż wcześniej. Miała ochotę pisnąć ale szybko zakryła sobie usta obiema rękami. Automatyczne wyciągnęła nóż który miała zawsze przy sobie. Wolała nie poddawać się bez walki, chociaż i tak tym nożykiem nie wiele zdziała zawsze warto próbować. Schowała się w jakimś najmniej widocznym i dostępnym miejscu i po prostu czekała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po chwili obu młodzików którzy mieli mu pomóc wyszli, posłuchali go, dobrze. Wolał samemu tu wszystko ogarnąć. Rozejrzał się po pomieszczeniu i wszedł do spiżarni, zaczął ją oglądać. Było w sumie wszystko co mogło mu być potrzebne. Po chwili kontem oka zobaczył fragment jakiegoś materiału, podszedł tam i zobaczył że był to materiał ze spodni należących do jakiejś dziewczynki, zdziwił się i to mocno. Spojrzał na nią.

- Kim ty jesteś? Jesteś tu na gapę? - zapytał cicho. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas zaśmiał się. Czyżby to był czas, kiedy będzie musiał schować katanę pod łóżko... pardon, łóżka na takim statku nie uświadczy. Czyżby to był czas, kiedy katana będzie leżała pod jego hamakiem, a on będzie pracował szmatą na życie? To było jak obraza na jego przodków i policzek wymierzony mu w twarz.

To przemyślenie spowodowało powtórny napad śmiechu. Bo co innego mógł? Pierwszy " pojedynek " i od razu spojrzą się na niego inaczej... lub rzucą go twarzą w dół jako śniadanie rybom, jeśli przed zetknięciem się z przeciwnikiem oberwie kulą.

-Panie, którą z wielu kwater mam oporządzić jako pierwszą - zapytał się, na poły wesołym i prześmiewczym tonem. 

Edytowano przez Ohmowe Ciastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Björn kiwnął na znak, że zrozumiał i paląc swoją fajkę, słuchał kapitana w skupieniu. Trochę się zainteresował tym pojedynkiem, chciał wiedzieć jak dobrzy są jego ziomkowie, ale jak to miało być potem, to miał czas. Gdy kapitan skończył w milczeniu udał się ogarniać działa. Ich ilość, rodzaj, stan i potem zapasy Kul i prochu . Jak miał się tym zajmować, to musiał być w temacie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Avalon chwilę się rozglądała.

-Hmm...-Powiedziała poprawiając okulary.Po chwili na myśli wzięła wiadro z wodą.

-Posprzątam tu!-Powiedziała zadowolona i zaczęła sprzątać pokład.

Edytowano przez SayaSuu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie spodziewała się tego że mężczyzna ją znajdzie. No niestety to było nieuniknione. Dziewczynka natychmiast zerwała się z miejsca.

- Ghaaa! Idź sobie! Idź! Zostaw mnie! - zawołała wyciągając przed siebie rękę z nożem i wymachując nim na wszystkie strony. To nie miało tak zabrzmieć, więc zaraz potrząsnęła głową. - Znaczy się... Może i tu jestem bo tak, bo mogę. I nic ci do tego! Idź sobie i nie waż się nikomu mówić że tu jestem!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynka przejechała wzrokiem po mężczyźnie. Bała się mówić jak się nazywa. Głównie ze względu na to że była znana jako złodziejka więc wolała się nie przedstawiać. Poza tym znała już ludzi takich jak ten tu. Najpierw mówili że nic jej nie zrobią a później... Źle się to kończyło.

- Nie powiem! Nic ci do tego! - powiedziała wciąż trzymając rękę z nożem przed sobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drake zaśmiał się tubalnie. Nawet jeśli zdenerwowała go nowa funkcja, nie pokazał tego po sobie.

-Kapitanie - powiedział donośnie - To będzie zacna współpraca. Statek to maszyna którą porusza każdy z nas. Mogę zajmować się ożaglowaniem, nie takie funkcje się pełniło. Mam jednak nadzieję że gdy przyjdzie czas na walkę nie pozostanę w tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z bocianiego gniazda Dante mógł zobaczyć oddalający się port Kingston i łączące się linie morza i nieba. Słońce nie było jeszcze na tyle wysoko, aby razić oczy, ale w południe razem z temperaturą da morderczy efekt. Jedynym co przykuło jego uwagę był kształt szybujący na niebie. Wydawał się nieco większy, niż zwykłe ptaki morskie. Z drugiej strony jednak był zbyt daleko, aby wzrok mógł trafnie ocenić jego proporcje.

 

Pod pokład z głośnym tupaniem zeszła Telma, prawdopodobnie ze względu na chwilowy brak jakiejkolwiek roboty. Ci któzy mieli się uwijać to właśnie robili, a że wiatr zapewniał odpowiedni napęd, nie były potrzebne dodatkowe siły. Kobieta podeszła śmiało do Björna i wyciągnęła do niego dłoń, na którą uprzednio napluła.

-Telma Colon, do usług.

 

- Idźcie najpierw się oporządzić w koi, chłopaki. Trzeba porozwieszać hamaki i zająć je dla siebie. Póki co niebo jest czyste i wszystko gra, więc na jakąś chwilę będzie to jedyne wasze zadanie oprócz trzymania pieczy nad żaglami - rzekł kapitan do marynarzy, w tym Thomasa i Drake'a.

 

Kapitan po obejściu pokładu i konsultacji ze sternikiem zszedł do kuchni. Ponieważ zrobił to cicho, miał okazję usłyszeć rozmowę kucharza i intruza. Tak się złożyło, że stanął tuż za dziewczynką dzierżącą w ręku nóż.

- Ale już kapitanowi statku powinnaś zdradzić swoją tożsamość, czy nie? Bądź co bądź, ten wielki kawałek drewna należy do mnie, a ja jestem pewien, że nie chcę mieć wroga w pełnym... uzbrojeniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynka po raz kolejny podskoczyła i szybko się odwróciła celując ręką z nożem w stronę kapitana. Zaczęła lekko drżeć. Chciała się stąd wydostać ale nie było jak... Nie miała żadnych szans żeby uciec.

- Jestem Annie. - powiedziała. Nagle uderzyła w nią pewność siebie. - Ja tu tylko spałam! Wypuśćcie mię stąd! Chcę sobie po prostu pójść i tyle!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Teraz to zauważyłem. Nazwisko Colon, tak? Ktoś tu ostatnio zaczytał się w pewnej serii książek, mam rację? :wow2: )

Björn odwrócił się do Telmy, dalej przeliczając porcje i zapasy. Również napluł na swoją dłoń i uścisnął mocno jej rękę. Wypuścił mniejszy obłoczek, co oznaczało, że trzeba znów ją nabić. Przyglądał jej się uważnie i niezwykle szybkimi, płynnymi i precyzyjnymi ruchami wysypał wypalony tytoń na ziemię, a następne wygasił fajkę odruchowo i napakował kolejnej dawki tytoniu i odpalił. Popykał tak chwilkę w milczeniu nim wreszcie przemówił swoim niskim, męskim głosem:

- Björn syn Olafa. Tutejszy kanonier. Nie ma niczego zjedzonego przez korniki w takim stopniu bym ciebie potrzebował - pyknął i wypuścił obłoczek i wskazał fajką na rozmówczynię. - A ty czegoś chcesz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samuel spojrzał na Kapitana, bał się nieco innej reakcji, na szczęście się mylił, potem spojrzał na dziewczynkę.

- Miło mi cię poznać Annie, jednak niestety, odbiliśmy już od brzegu, jedyna droga wyjścia prowadzi do wody ale tej odradzam, jeśli chcesz zejść na ląd musisz czekać aż przybijemy gdzieś do brzegu. - powiedział i ponownie spojrzał na Kapitana, obawiał się trochę że może kazać wyrzucić dziewczynkę za burtę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...