Skocz do zawartości

[Gra] Bring me that horizon!


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Drake zszedł pod pokład i przechodząc obok kuchni usłyszał przypadkiem toczącą się rozmowę, a w głowie zaświtał mu pomysł. Wszedł do kuchni i spojrzał na dziewczynkę. Była mała, ale wyglądała na szybką i zwinną. Uśmiechnął się do niej dyskretnie i zaczął.

 

-Przepraszam że przerwę Kapitanie, Samuelu, ale przypadkowo usłyszałem co tu się dzieje. I jeśli mógłbym coś zasugerować to wyjścia mamy właściwie dwa. Możemy wyrzucić niechcianego pasażera za burtę i nakarmić nim rekiny. - Compton wziął przerwę na oddech - Albo możemy ją zostawić tutaj, przynajmniej do najbliższego portu. Jest mała i zwinna, więc mogłaby pomóc w ożaglowaniu na górnych masztach, dotrze tam szybciej niż tacy rośli mężczyźni jak my, a co obaj dobrze wiemy jako doświadczeni żeglarze Kapitanie - może okazać się w pewnych sytuacjach nieocenione.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 288
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Nakarmić... Rekiny? - pomyślała dziewczynka. Zaczęła się coraz bardziej obawiać. Miała ochotę się rozpłakać, jednak chciała pokazać że umie być twarda. Nie odezwała się słowem. Wolała zacisnąć zęby i siedzieć cicho. Patrzyła na wszystkich w około i z każdą chwilą miała wrażenie że oni, ci ludzie tu obecni chcą się jej pozbyć przy najbliższej okazji. Jak zresztą wszyscy inni.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samuel przyglądał się wszystkiemu, czy naprawdę wszyscy się tu zlatują? Ostatnie czego chciał to zabicia tej dziewczynki, zabicie dorosłego człowieka to jedno ale ona była dzieckiem. Nie pokazywał tego po sobie ale bał się że Kapitan każe ją wyrzucić za burtę. Zastanawiał się nad tym co ma powiedzieć, naprawdę nie wiedział co zrobić, ledwo zaczął być piratem a tu takie rzeczy się działy. Spojrzał na nią, widział że się bała ale chciała być twarda, jej lekkomyślność mogła doprowadzić ją do zguby. Spojrzał na kapitana i czekał na jego decyzje. Po chwili jednak uznał że trzeba się odezwać. 

- Ja się nią zaopiekuje. - powiedział po chwili. Wciąż patrzał na kapitana. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drake spojrzał porozumiewawczo w oczy Samuelowi i uklęknął przy dziewczynce. Była roztrzęsiona, ale zgrywała dzielną. Przypomniał sobie czasy gdy miał 15 lat i sam podróżował po świecie, a był wtedy zupełnie niegotowy na jego brutalność. Ta dziewczynka pewnie wiele widziała. I jeszcze wiele zobaczy. O ile przeżyje. Spojrzał się swoimi fioletowymi oczyma prosto w jej, po czym zapytał delikatnie jak tylko mógł, chociaż i tak jego głos był szorstki i mocny.

 

-Widzisz mała? Masz już protektora. Chcesz się przysłużyć całej załodze? - Compton wstał i nie czekając na reakcję, poprosił Kapitana o nieuśmiercanie małej, puścił oko do Samuela i wyszedł. Trzeba było zająć się robotą. Pod pokładem znalazł sznury, wszelkiego rodzaju. Uśmiechnął się do siebie, wziął na umięśnione ramię ich gruby zwój i wyszedł na pokład. Słońce świeciło, wiała lekka bryza. Krzyknął do dwóch mężczyzn przy burcie. -Ej, wy dwaj! Chodźcie ze mną. Poprawimy kilka rzeczy na pokładzie i rozejrzymy się czy wszystko jest w dobrym stanie. Jak się zwiecie?

-Alberto. - odrzekł pierwszy z nich, śniady i młody, prawdopodobnie Włoch.

-Heinrich. - blondyn miał szorstki akcent, musiał być pewnie z Niemiec lub Austrii.

-Drake Compton. Chodźcie, robota czeka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thomas zszedł pod pokład. Co prawda sekrety kierowania takim statkiem, nawigacji gwiazdami oraz mapą i poprawnego ustawiania sznurów były dla niego nieznanym, jednak jako podróżnik poznał układ takich statków - a przynajmniej części, która miała go interesować.

Drugi nowy, Drake jeśli dobrze się orientował, od razu udał się pod pokład. Nie poszedł jednak wieszać hamaku. Nie jego sprawą było gdzie ten się udał. Thomas chciał szybko załatwić wszystkie swoje sprawy oraz poćwiczyć. Razem z kilkoma marynarzami wszedł do kumbryku. Tamci od razu znaleźli hamaki, więc także skorzystał. Podglądając ludzi obok siebie zdołał zawiesić swój. Do najbliższego schowka, szczęśliwie niezajętego i znacznie dłuższego, niż szerszego, wepchnął swoje rzeczy. Złapał pochwę z mieczem w dłoń i wszedł na pokład. Przy rufie, za sterem mało kto się kręcił, więc przystanął sobie tam i zaczął ćwiczyć uderzenie. Zgodnie z zaleceniami dziadka powtarzał jedno uderzenie do momentu, w którym będą rwały go mięśnie. To był słodki ból - mówił mu, że w przypadku zagrożenia życia wykona go bezwiednie, tak samo jak nieświadomie się oddycha lub wystawia ręce upadając.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Żeby nie marnować czasu - odpis. Poprzedni post Darnoka się nie liczy, a że zaczyna szkodzić, postać - wedle obietnicy - będzie miała ciężej)

 

Kształt dość szybko zniknął z pola widzenia chłopaka, pozostawiając go sam na sam z czystym niebem, wiatrem i falami. Zapowiadało się na spokojny i przychylny podróżom dzień.

 

- Czego chcę teraz? Teraz chcę sprawdzić czy aby na pewno wszystko jest w porządku, a potem solidnie nic nie robić, dopóki nikt nie będzie czegoś chciał ode mnie. Jeśli zaś pytasz o to, czego chcę ogólnie...Cóż, trudno jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć - odparła kobieta.

 

Kapitan zmierzył Drake'a wzrokiem, zachowując kamienny wyraz twarzy.

- Niczego tu nie marnujemy, marynarzu. Nie wyrzucamy za burtę tych, którzy nie zawinili. - Postąpił krok w jego stronę. - Rozpatruję natomiast dokładnie zachowania członków załogi oraz ich podporządkowanie. Powtarzam: podporządkowanie. Ci, którzy nie potrafią się podporządkować, zostają odpowiednio ukarani, bynajmniej nie wyrzuceniem za burtę. Są gorsze stworzenia niż rekiny. - Kolejny krok w stronę Drake'a. - Nie prosiłem cię o zdanie, a zatem powinieneś milczeć. Następny wyskok przed szereg spowodować może, iż sam pofatyguję się, abyś milczał - zakończył kapitan, ani razu nie podnosząc głosu.

- A ja postaram się, żeby nic się nie zmarnowało - wtrącił bosman, który nagle pojawił się za Drake'iem i wytargał go z powrotem na pokład, trzymając za kołnierz. Dostrzegł Avalon myjącą pokład i podszedł do niej.

- Koleżka wyręczy cię w obowiązku - wyjaśnił i wtrącił Drake'owi wiadro z wodą, oraz szczotkę. - Pokład sam się nie umyje.

Bosman z podłym uśmiechem oddalił się w kierunku sternika. Co ciekawe, cały ociekał wodą.

Kapitan tymczasem odwrócił się w stronę Samuela i Annie.

- Odpowiadasz za nią, a ty starasz się nie robić problemów. Znajdziemy ci jeszcze zastosowanie, a tymczasem żegnam i życzę pomyślnych wiatrów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nim kapitan wyszedł Samuel jeszcze zasalutował. Co prawda ciekawił go fakt czemu bosman ocieka wodą ale na razie wolał dogadać się z małym szczurem lądowym który wbił się na statek na gapę. 

- Dziękuje Kapitanie. - powiedział cicho gdy ten wyszedł i odetchnął z wyraźną ulgą. Spojrzał na Annie i przyklęknął przy  niej. - Jak to się stało że postanowiłaś nocować na statku? - zapytał wpatrując się w nią. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olbrzym nie zmienił wyrazu twarzy, lecz fajka przewędrowała w drugi kącik ust. Ech, kobiety. pomyślał. Pogładził się po swojej długiej i zadbanej brodzie i odpowiedział:

- Czyli bez większego pier***nia, jesteś tu, by z czystym sumieniem iść się opierda****ć? Dobra - po wypuszczeniu kolejnego białego obłoczka, wziął się za sprawdzanie węzłów, które trzymały proch i kule na miejscu. Musiały być mocne, by się same nie rozplątały, ale też odpowiednie, by dało się je jednym ruchem rozwiązać. Wszelkie luźne sznury napinał, zachowywał się tak jakby znam każdy zakątek miejsca, w którym był. Nawet schylał się w odpowiednich momentach, by nie uderzyć czołem w belkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Wszystko co napisałem było akurat luźną formą sugestii, a nie żadnym poprowadzeniem fabuły, w końcu niczego nie ustaliłem, tylko wyraziłem opinię i poszedłem. No ale najwyraźniej nie można mówić co się myśli, to rzeczywiście destrukcja całej fabuły))

-Ah, jacy oni nerwowi. - Drake prychnął do siebie i zaczął myć pokład, pracę nie raz wykonywał lata temu to i problemów z tym zbytnich nie było. Uśmiechnął się na myśl o abordażach i bitwach morskich. Był w swoim żywiole, niezależnie od tego czy sterował statkiem czy szorował pokład. Liczyło się to coś, coś czego nie zrozumie nikt kto nie zasmakował życia pirata, była ti specyficzna wolność, którą odebrać mogła tylko śmierć. Compton powiedział do siebie - Kiedy skończę robotę sprawdzę ożaglowanie. Wolę na własne oczy zobaczyć jak to zrobili. No i muszę porozmawiać chyba z bosmanem. Ale na to przyjdzie pora. Z czasem...

Słońce grzało bardzo mocno. To był piękny, spokojny dzień. Trudno o taki na morzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Bez przesady - randomowi marynarze którzy po prostu pomagają mi w żagielunku? Pojawiliby się pewnie raz na całą grę i tyle. Ja rozumiem, no ale nie róbmy sobie jaj. Brak możliwości reakcji? Jasne. W końcu zdecydowałem za 5 poataci co mają robić. Napisałem co moja postać SĄDZI, po czym po prostu odszedłem. Nie widzę żebym cokolwiek zmienił w grze czy cokolwiek ustalił.))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie wciąż się nie odzywała. Ci wszyscy ludzie wydawali jej się okropni i musiała się dopiero do nich przekonać żeby zacząć im ufać. Gdy kapitan darował jej życie poczuła ogromną ulgę.

- Jak mówiłam, ja tutaj tylko spałam. Nie mam domu ani niczego w tym rodzaju więc czasem gdzieś spać muszę. Czysty przypadek. - mruknęła do Samuela. Więcej nic nie dodała. Sama przez chwilę nie rozumiała co było powodem jej strachu bo w tym momencie go nie odczuwała. Może to temu że nie przyszło jej stawać oko w oko ze śmiercią. Wszystko tak jakby wróciło do normy, chociaż wiedziała że przez to co się stało wszyscy będą traktować ją jak zwykłe dziecko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dante wyciągnął z kieszeni fajkę, nabił ją i zapalił. Wypuścił z ust kłąb dymu i wyciągnął jeszcze jeden przedmiot. Była to busola. Sprawdził gdzie jest połnoc i spojrzał w tamtą stronę. Popatrzył po chwili na pokład. Zauważył, że bosman wyprowadził jednego z wczorajszych zapisanych z pod pokładu. Co dziwne bosman był mokry no ale co Dante'mu do tego. Najbardziej nie mógł się doczekać abordaży. Uśmiechnął się i wypuścił z ust pierścień z dymu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Avalon potknęła się o wiadro i upadła.Okulary spadły z jej twarzy i rozgniotły się.

-O nie!-Powiedziała Avalon wstając.Wszystko co widziała było rozmnażane.Idąc machała rękoma przed sobą,by sprawdzić czy nic nie stoi jej na drodze.Kilka razy walnęła w słup.

-Ehh..nic nie widzę..-Powedziała łapiąc się za głowę.

-Trzeba sobie radzić..-Dodała po cichu.Wróciła po omacku na miejsce gdzie leżały połamane okulary i usiadła próbójąc je naprawić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samuel przyjrzał się dziewczynce. Sierota, teraz,miał pewność, oszczędzi mu to kilku niewygodnych pytań, które mógłby zadać. Zastanowił się przez chwilę.

- Skoro już tu jesteś, to radzę ci być ostrożną, jeśli masz w zwyczaju, przywłaszczanie sobie cudzych rzeczy to zdecydowanie, radzę ci tego nie robić, odpowiadam za ciebie więc, ty oberwiesz i ja. - powiedział spokojnie, mimo wszystko było to serdeczne. Po chwili wstał i uśmiechnął się do niej ciepło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynka zaśmiała się pod nosem. Nie miała w zwyczaju kraść bo tak. Postanowiła się jednak nie odzywać żeby uniknąć względnych nieprzyjemności, tak w razie czego. Przytaknęła tylko. Dobrze wiedziała że musi tu uważać żeby nie "wylecieć". Wsadziła ręce do kieszeni spodni i podniosła wzrok na Samuela. Wydawał się miły, ale zawsze tak było na początku... Uśmiechnęła się do niego lekko, no ale to było wszystko. Nie odezwała się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Avalon nadal siedziała próbując naprawić swoje okulary.

-To na nic...-Powiedziała cicho.Zaczęła grzebać w torbie.Znalazła jeszcze jedną parę okularów.

-Na szczęście.-Powiedziała wzdychając.Po chwili wstała i zaczęła sprzątać bałagan,który zrobiła.

Edytowano przez SayaSuu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drake przetarł spocone czoło, już spora część roboty była za nim. Przystanął na chwilę i zerknął na majaczące się w oddali niewielkie, palmiste wysepki. Przypomniał sobie swoją brudną i szarą Anglię.

-Taaak. To był dobry wybór. Nawet jakbym miał szorować ten pokład jeszcze jakiś czas. - spojrzał w górę, na bocianie gniazdo, na Dante'go. Fajną robotę ma koleś, nudną ale przyjemną. - Dobra, wracam do pracy.

Ukląkł i szorując pokład zaczął śpiewać mocnym głosem morski klasyk - "Drunken Sailor"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ciekawe ja tam się trzymają...Już niedługo się ich pozbędę...Mam taką nadzieję.-Powiedziała do siebie po cichu.

-Hej.Może Ci pomóc?-Spytała Drake'a Avalon.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drake przerwał śpiew i uśmiechnął się do dziewczyny. Urocza była w swojej dobroduszności i niezdarności. A przynajmniej w sprawianiu pozorów takiej. - Jeśli chcesz to możesz, chociaż to moje zadanie mała. Wolałbym żebyś się bosmanowi nie naraziła za bardzo, ja starczę - powiedział spokojnie i dodał w myślach: "Muszę z nim porozmawiać. Koniecznie." po czym zwrócił się do Avalon - dlaczego chcesz się parać piractwem? Zasługujesz na coś lepszego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...