Skocz do zawartości

Wyżal się.


Mellie

Recommended Posts

Inni pisali tu o swoim życiu, więc i ja opowiem o swoim, bo czemu by nie. Bardzo często wyobrażam sobie, że jestem sam na sam z jakąś osobą z mojego otoczenia i opowiadam jej o swoim życiu, więc teraz wyobrażę sobie jakbym po prostu prowadził rozmowę z kimś na temat mojego życia. A cała rozmowę rozpoczołbym od słów, że moje życie jest nudne, bezsensowne i nie warte niczyjej uwagi. A później bym dodał, że czytanie tego jest tylko stratą czasu i nie warto tego robić. Ale pomijając moje opinie dotyczące mojego życia przejdźmy już do konkretów. Zwykle w każdej klasie trafi się ktoś kto jest samotny i jest tylko pośmieliskiem dla innych. Padło na mnie. 6 lat samotnego siedzenia na przerwach, zawsze pod tym samym filarem. Starałem się to zmienić, próbowałem uczestniczyć w rozmowie. Nie wychodziło. Najwyraźniej musiałem zrobić złe pierwsze wrażenie, a jak ktoś zrobi złe pierwsze wrażenie to potem trudno je zmienić na dobre. Wszystko zmieniło się 3 lata temu. Koniec podstawówki, teraz gimnazjum. Moja mama znalazła pracę w gimnazjum na drugim końcu miasta, więc miałem powód by chodzić do szkoły właśnie tam. Tam nikt mnie nie znał, mogłem zacząć wszystko od nowa. I zacząłem. To było dla mnie coś zupełnie nowego, tam inni rozmawiali ze mną, przybijali piątki na przywitanie, słuchali mnie. Moi pierwsi koledzy i koleżanki w życiu. Uwielbiam moją klasę. Jednak wtedy pojawił się mój największy problem. Zacząłem nie lubić, a wręcz nienawidzić siebie. Nie wiem dlaczego. Nie mam żadnych podstaw by siebie nienawidzić. Moje życie się zmieniło, powinienem być szczęśliwy, ale taki nie jestem. Cieszy mnie to, że mam wokół siebie tylu kolegów, ale w głębi duszy czuję, że tak nie powinno być. Powinienen przerwy spędzać samotnie i nikt nie powinien ze mną rozmawiać. Tak było 6 lat i tak powinno być do końca życia. Jedna część mnie chce być z innymi ludźmi, a druga chce być samotna. Jedna część chce żeby to wszystko się skończyło, a druga nie może się doczekać kolejnego dnia. Jedna część nie widzi już nadziei, a druga żyje nadzieją. Jedna cześć wierzy w Boga, a druga ma pewność, że nie istnieje. Jednak obie części mnie nienawidzą siebie. Czemu ja o tym piszę? Sam nie wiem. Może mam jakieś dziwne wrażenia, że jak jakaś osoba na drugim końcu Polski to przeczyta to mi będzie choć odrobinę lepiej. Więc tak jak mówiłem na początku moje życie jest nudne, bezsensowne i na pewno nie warte uwagi.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Akouu ja tak samo mam, nie wielu mam wiernych kolegów którzy stoją murem, ale trzeba złapać byka za rogi i iść na przód. Ciesz się że mam fajnych kolegów. Jeśli masz problem ze sobą do pogadaj z rodzicami, rodzeństwem lub z psychologiem oni na pewno ci pomogą. Mi pomogło przyjacielu. Wiem że życie jest trudne ale wierzę że nasz Bóg ma swoje plany i każdemu pomoże. Ja na przykład wierzę Boga i on wie co robi.

Pozdrawiam:

Misterspauls

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Akouu napisał:

Inni pisali tu o swoim życiu, więc i ja opowiem o swoim, bo czemu by nie. 

 

Nie jestem psychologiem, ani żadnym specem, ale może po prostu jesteś introwertykiem? Zmuszając się do rozmów tylko pogarszasz sprawę (wiem to po sobie). Po prostu lepiej ci samemu? Z jednej strony chciałbyś mieć więcej kumpli żeby nie wyjść na odludka i smutasa, ale z drugiej czujesz się lepiej w samotności? (ewentualnie małej grupie najlepszych przyjaciół). Jeśli tak jest, to nie zmuszaj się do niczego.   

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Akouu napisał:

Jedna część mnie chce być z innymi ludźmi, a druga chce być samotna. Jedna część chce żeby to wszystko się skończyło, a druga nie może się doczekać kolejnego dnia. Jedna część nie widzi już nadziei, a druga żyje nadzieją. Jedna cześć wierzy w Boga, a druga ma pewność, że nie istnieje. Jednak obie części mnie nienawidzą siebie. Czemu ja o tym piszę? Sam nie wiem. Może mam jakieś dziwne wrażenia, że jak jakaś osoba na drugim końcu Polski to przeczyta to mi będzie choć odrobinę lepiej. Więc tak jak mówiłem na początku moje życie jest nudne, bezsensowne i na pewno nie warte uwagi.

 

To brzmi trochę jak ambiwertyzm, czyli raz musisz się spełnić społecznie, ale są momenty kiedy chcesz pobyć sam. Musisz przede wszystkim wiedzieć z czego bierzesz energię oraz radość, co napełnia twoją wewnętrzną baterię, a co ją wyczerpuje. Jeśli Cię męczą rozmowy, spotkania z ludźmi to z pewnością idziesz w stronę introwertyzmu i o wiele lepiej się czujesz sam. Jako ludzie jesteśmy zwierzątkami społecznymi, i kontakt z kimkolwiek musimy mieć, zależy kto ile go potrzebuje, a czasem jest tak, że kontakty napędzają do działania innych. Tak jakby każdy z nas był ambiwertykiem, ale zawsze każdy wyszczególnia się przewagą albo ekstrawertyzmu, albo introwertyzmu. Ja jestem teoretycznie w balansie, ale czasem mam dni kiedy chcę poimprezować, a nieraz chce cały dzień mieć szczątkowy kontakt z kimkolwiek. Chociaż jak się zastanawiam to mam przewagę typowego introwertyka, bo jednak ładuję się poprzez bycie samemu :)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Ostatnio mam naprawdę dziwne sny. Od jakichś dwóch miesięcy albo nawet dłużej śnią mi się osoby z którymi chodziłam do szkoły. Ostatni raz widziałam je gdy kończyłam gimnazjum, ale przestałam się z nimi kontaktować jeszcze przed. Głównie chodzi o jedną taką dziewczynę, która była w podstawówce moją pierwszą i ostatnią najlepszą przyjaciółką. Obie interesowałyśmy się zwierzętami, ale ona wolała One Direction od Beatlesów i konie od ptaków. I tu nasze drogi się rozeszły. Z dnia na dzień przestała ze mną rozmawiać. Nigdy więcej nie miałam przyjaciół.

 

I teraz ona nawiedza mnie w snach. Nie są to jakieś negatywne sny. Raczej odbywają się w gimnazjum lub liceum. Osoby które znałam śmieją się ze mnie i dziwnie na mnie patrzą. Moja była przyjaciółka normalnie ze mną rozmawia i spokojnie uświadamia mnie że już skończyłam szkołę i nie muszę w niej siedzieć. W dzisiejszym śnie nawet dostałam od niej bukiet gumowych różowych kwiatów, który był jednocześnie gadżetem do iluzji. Doszło do tego że przyśnił mi się nawet jej kot i mieszkanie. 

 

Coraz bardziej czuję że powinnam się z nią skontaktować, ale się cholernie boję. Tyle lat nie rozmawiałyśmy. Nie mam bladego pojęcia co do niej napisać (mieszkam za granicą, więc spotkanie w cztery oczy odpada). Dawno nie czułam takiego strachu. Wile razy już już miałam wysłać wiadomość, ale nijak nie mam odwagi tego zrobić. Siedzę przed komputerem jak taki dureń i nawet godzinę mogę się zastanawiać czy to co napisałam jest na tyle dobre aby mi odpisała. Najbardziej się obawiam, że po przeczytaniu mojej wiadomości nie odpisze. 

 

Matko boska, nigdy jeszcze takie pierdoły nie sprawiały mi tylu problemów z myśleniem. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, W.B. napisał:

Ostatnio mam naprawdę dziwne sny. Od jakichś dwóch miesięcy albo nawet dłużej śnią mi się osoby z którymi chodziłam do szkoły. Ostatni raz widziałam je gdy kończyłam gimnazjum, ale przestałam się z nimi kontaktować jeszcze przed. Głównie chodzi o jedną taką dziewczynę, która była w podstawówce moją pierwszą i ostatnią najlepszą przyjaciółką. Obie interesowałyśmy się zwierzętami, ale ona wolała One Direction od Beatlesów i konie od ptaków. I tu nasze drogi się rozeszły. Z dnia na dzień przestała ze mną rozmawiać. Nigdy więcej nie miałam przyjaciół.

 

I teraz ona nawiedza mnie w snach. Nie są to jakieś negatywne sny. Raczej odbywają się w gimnazjum lub liceum. Osoby które znałam śmieją się ze mnie i dziwnie na mnie patrzą. Moja była przyjaciółka normalnie ze mną rozmawia i spokojnie uświadamia mnie że już skończyłam szkołę i nie muszę w niej siedzieć. W dzisiejszym śnie nawet dostałam od niej bukiet gumowych różowych kwiatów, który był jednocześnie gadżetem do iluzji. Doszło do tego że przyśnił mi się nawet jej kot i mieszkanie. 

 

Coraz bardziej czuję że powinnam się z nią skontaktować, ale się cholernie boję. Tyle lat nie rozmawiałyśmy. Nie mam bladego pojęcia co do niej napisać (mieszkam za granicą, więc spotkanie w cztery oczy odpada). Dawno nie czułam takiego strachu. Wile razy już już miałam wysłać wiadomość, ale nijak nie mam odwagi tego zrobić. Siedzę przed komputerem jak taki dureń i nawet godzinę mogę się zastanawiać czy to co napisałam jest na tyle dobre aby mi odpisała. Najbardziej się obawiam, że po przeczytaniu mojej wiadomości nie odpisze. 

 

Matko boska, nigdy jeszcze takie pierdoły nie sprawiały mi tylu problemów z myśleniem. 

Zabrzmi to trochę jak bajanie, ale sny mają serio spory wpływ na życie. Może to nie jest wcale przypadkowe, że akurat przyśniła ci się ta przyjaciółka. Może powinnaś do niej napisać mimo wszystko. Miewam ostatnio podobny problem, bo mimo że na brak przyjaciół nie narzekam, to przypomniał mi się jeden kumpel z czasów podstawówki, z którym spędzałem niemalże większość czasu, bo nie miałem wtedy za dużo przyjaciół i mimo, że widuję go czasami i nawet się witam, to nie wiem nawet jak spróbować zagadać, bo po takim czasie jak się kontakt urwał jest ciężko cokolwiek powiedzieć.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Kupiłem Fallout 4 ze wszystkimi dodatkami wydałem na to 20 funtów bo była promocja instalowałem grę cały dzień i jak się zainstalowało to się okazało że mam za słabego kompa i nawet na minimalnych ustawieniach działa mi tylko menu główne a jak próbuje włączyć nową grę to przez 5 minut mam czarny ekran i mi się gra wyłącza. Zmarnowałem i czas i kasę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie każdy mod wygląda aż tak źle. :v Wiadomo, że lepiej było sprawdzać wymagania minimalne i optymalne, ale czasu raczej nie przewiniemy. Nie mówiąc o tym, że nie każdego stać by od ręki kupić nowego kompa.

Na pewno na pocieszenie można dodać, że kiedy go zmieni to będzie mógł grać normalnie w tego Fallouta, to jednak jest raczej długodystansowe rozwiązanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Starlight Sparkle napisał:

Zawsze powinno się sprawdzać wymagania przed zakupem tytułu, zwłaszcza jak się ma słabszego kompa...

 

Z góry uznałem że jak Skyrim z prawie setką modów działa to F4 też będzie. Głupi ja.

Poza tym była na Steam promocja.

Dziwna sprawa próbowałem kilku modów na low graphic i nic zupełnie jak by gra ich nie widziała a używam Nexus Mod Menager. Eh trudno. Znajomy miał kiedyś podobny problem z inną grą na steam i odzyskał za nią kasę bez problemu może i mi się uda. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym jednak to zostawił sobie... takiej okazji może już nie być, a masz gotową praktycznie całą przygodę... teraz tylko poodkładać po troszkę kasy i może za rok zacząć zabawę. Jednak jak chcesz.... jeśli uważasz, że wolisz odzyskać kasę to ok :NjdaT: Mam nadzieję, że CI się uda i nie będą robili problemów. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z nudów to i ja się wyżale, bo historia ma trochę czasu i trochę mnie gryzie. Nie lubię niedokończonych spraw.

W czasach kiedy Youtube nie był częścią koncernu Google i generalnie był dość świeży (~2007 rok powiedzmy), hasałem sobie po osiedlu z moją ekipą kombinujac jakby tu zabić czas, dobrze się bawić i przy okazji robić coś. Mieliśmy fajną paczkę znajomych skumulowaną w coś w rodzaju grupy hip-hopopodobnej ( :rainderp: ) No wiecie, wszyscy kochaliśmy muzykę chociaż rapu nie słuchała nawet połowa z nas, każdy znalazł coś dla siebie. Jeden był rajterem i mazał graffiti, inny był djem, inny słuchał techniawy i głównie grał na konsoli, ktoś jeździł na desce, inny na rowerze, ktoś był metalem a inny chciał pracować jako archeolog. No totalny miks, kochałem te mordy, nie wiem czy dalej kocham bo ludzie się zmienili, kontakt urwal poza tą najściślejszą częścia ekipy.

 

Rozpisałem się a 99% tej historii jest wam niepotrzebna, ale robię się stary i nostalgiczny :rainderp:

Do rzeczy: w czymś na kształt garażu zbudowaliśmy własne studio nagraniowie, przewinęły się tam różne osoby i z czasem zalożyliśmy kanał na YT. Wrzucaliśmy tam swoją muzykę, był to głównie rap na darmowych bitach dostępnych na necie, ale zdarzały się inne kwiatki. Jeden grał solówki na harmonijce. Słyszalem pozniej że miał mega powodzenie u dziewczyn mimo nienajlepszej facjaty. Mimo że do dziś pamiętam hasło (o rly Ajrą?), to po jakimś czasie straciłem to konto. Jakoś. W międzyczasie google kupiło yt, i z czasem połączono konta google z youtube. I za cholerę nie mogę odzyskać hasła do tego konta, bo wszystko prowadzi mnie do mojego obecnego gmaila. Spędziłem w tuj czasu i niestety się nie udało ale nie zapomniałem o tym. Jakkolwiek śmiesznie by to brzmiało, tam jest nasza własność (intelektualna? xD) i mimo wszystko chciałbym je jakoś odzyskać. Za to hasło to do dziś dalbym sobie rękę uciąć. Znalezienie normalnego maila do google'a lub youtube'a chyba graniczy z cudem a może to ja robie sie stary i już nie ogarniam. Pierwszy siwy włos w wieku 19 lat przypominam :rainderp:

Myślicie że jest jakaś szansa? Jakoś się skontaktować z nimi i jakoś dowieść że to konto należało do nas?

Highly-możliwe (jak ja kaleczę, wybaczcie) że po 12 latach nastapi jakaś chwilowa nostalgiczna reaktywacja, a to byłby najlepszy prezent jaki mógłbym dostać.
Mam nadzieję że nie przeczyta tego osoba której kiedyś obiecalem tu pizze, chociaż jakby rozwiązała problem to z miejsca zamówiłbym jej pizze. Jaką by chciała.

 

Na pocieszenie dla Was i (głównie) dla siebie, wrzucam prezent w spoiler, jak ktoś mnie zna to będzie zaskoczony jak woda w kranie.

 

Post pisany na raz, bez poprawek prócz linkowania, z zamkniętymi oczami także grammar nazi zjedzcie mnie, byłem jednym z was i do dziś propsuję poprawną pisownię.

 

Spoiler

 

Edytowano przez Arjen
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

No to żem se prbeep. Ja pbeep. Pozdawałem wszystkie egzaminy, ale nie zaliczyłem kolokwium z mykologii. KOLOKWIUM!!! Z tego co słyszałem to ten wykładowca podobno JEST taki pobeep. beepśmieć!!! A to była już moja druga poprawka. Koniec - czekam na sesję poprawkową, nie obchodzi mnie, że mogę to poprawiać za tydzień, bo przez 7 dni  i tak się nie zdążę nauczyć, jestem zbyt zmęczony psychicznie . Co mi po tym, że wszyscy mi mówią, że się za bardzo przejmuje - wakacje zostały skrócone bez względu czy się będę przejmować czy nie , a jak będę się tak MOCNO NIE PRZEJMOWAĆ to skończy się na tym, że za czwartym razem też nie zaliczę. No to jest finał tego roku studiów. Pięknie się zaczyna. Nie wiem nawet już co ze sobą zrobić, ale jak patrze na te beep grzybki to mi wcale nie jest lepiej...

Edytowano przez Sosna
post ocenzurowano, ze względu na nadmierne wulgaryzmy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy rok, co :rainderp:? Tydzień to kupa czasu by się nauczyć na kolokwium, więc zaparz sobie od razu 3 melisy i siadaj do nauki. Dzisiaj. Najpierw sobie pograj chwilę dla relaksu, ale potem: DO NAUKI i GIT GUD!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Cahan napisał:

Tydzień to kupa czasu by się nauczyć na kolokwium.

Też tak sądziłem, ale już nie uczę się tak szybko jak w liceum, POMIMO że materiału jest więcej. W zasadzie to idzie mi to co raz wolniej.

 

10 minut temu, Cahan napisał:

Więc zaparz sobie od razu 3 melisy i siadaj do nauki. Dzisiaj.

To na mnie nigdy nie działało, a zrelaksować się nie dam rady tak długo, jak tego nie napiszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno na studiach warto obniżyć pewne standardy. Traktować 3 jako dobrą ocenę i przede wszystkim robić tzw. plan minimum. Od ogółu do szczegółu. Grunt to ogarniać selekcję materiału i nie wyłożyć się na podstawach. No i nie załamywać się, że się czegoś nie zdało, bo studia to nie liceum i tu są inne progi oraz standardy. A tydzień na kolokwium to jest bardzo dużo czasu. Zwłaszcza na poprawę, bo chyba się uczyłeś do pierwszego terminu, nie? Więc to będzie taka powtórka.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Cahan napisał:

Na pewno na studiach warto obniżyć pewne standardy. Traktować 3 jako dobrą ocenę i przede wszystkim robić tzw. plan minimum. Od ogółu do szczegółu. Grunt to ogarniać selekcję materiału i nie wyłożyć się na podstawach. No i nie załamywać się, że się czegoś nie zdało, bo studia to nie liceum i tu są inne progi oraz standardy. A tydzień na kolokwium to jest bardzo dużo czasu. Zwłaszcza na poprawę, bo chyba się uczyłeś do pierwszego terminu, nie? Więc to będzie taka powtórka.

W sumie to i tak się zamierzałem uczyć w te wakacje, ale nie tego przedmiotu.. No właśnie ja jestem w stanie nauczyć się albo na 4/5 albo liczyć na szczęście. Jeszcze nigdy nie nauczyłem się na 3, choć mam wiele trój, ale to zawsze wyłącznie przez fart. Od pewnego czasu zauważyłem, że się wypalam - już nie mogę się uczyć SZYBKO jak mnie to nie interesuje - w liceum owszem mogłem robić setki kartek tygodniowo nawet jak były nudne, a zawartość stron w cale nie była dużo mniej skondensowana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoiler

już nie mogę się uczyć SZYBKO jak mnie to nie interesuje -

Niestety tak to już jest. Ja już się z tym pogodziłem, że żeby się czegoś nauczyć muszę poświęcić temu o wiele więcej czasu, energii i skupienie niż kiedyś. Nie wszyscy oczywiście, ale w zdecydowanej większości. 

Co do twoich zmartwień. To są tylko studia. Na luziku bez stresiku. To nie jest praca, że zawsze musisz dawać z siebie 90%.

 Co z tego, że wakacje będą skrócone? Przyzwyczajaj się, że będą lata gdzie wakacji nie będzie w ogóle. 

Co do tego, że nie nauczysz się przez 7 dni? Posłuchaj się @Cahanbo ona już wie co robić w takich sytuacjach. Ja nie mam zbyt dużego doświadczenia w tematyce studiowania. Byłem dwa lata i wyrzucili mnie z uczelni. 

Edytowano przez WhiteHood
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Flutterhuggerwiem coś o tym, tylko, że moją załamką była fizyka na 1 roku. Podchodziłem 6 razy i w końcu zdałem. Mój szwagier mi mówił,. że studia to de facto nie tylko nauka, ale również i wytrzymałość. Się idzie do wykładowcy się spytać co może być na egzaminie, a nuż da. Często się zadania powtórzą, może ktoś z roku wyżej podratuje pytaniami ... możliwości jest dużo tylko jak mówiłem - wytrwałość to klucz aby przeżyć i cieszyć się studiami :interesting:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanów się przede wszystkim czy ten kierunek, na którym jesteś w pełni Cię satysfakcjonuje. Czy jeśli przejdziesz na kolejne etapy, gdzie dostaniesz specjalizacje to będziesz miał tylko to, co naprawdę potrzebujesz i chcesz. Czy kończąc je będziesz wiedział w jakim kierunku iść. Bo jeśli poszedłeś na studia by wydłużyć sobie dzieciństwo to lepiej sobie odpuścić. Nie każdy się nadaje do kucia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A też się powyżalam...

W obecnym miejscu (sfera budżetowa) pracy siedzę już 10 lat, niestety albo stety znajduje się ono w mojej rodzinnej miejscowości. Odkąd tam jestem u steru jest dość wredne babsko, które nie szanuje i ma śmieci wszystkich poza sobą, swoją rodzinką, proboszczem i tymi u władzy. Co jakiś czas wybuchały kolejne afery związane z mobbingiem, nieprzestrzeganiem praw pracowniczych itp. Kilka lat temu jedna kobiecina oskarżyła szefową o mobbing (dysponowała nagraniami różnych sytuacji, a także dokumentacją medyczną świadczącą o nabytej przez nią depresji). Koniec końców poszkodowana wygrała sprawę (zachowała stanowisko) i szefowa musiała wypłacić jej odszkodowanie (coś około 50 tyś zł). Po tej aferze szefostwo obrało sobie inne cele do atakowania i ustawicznie wybrane osoby dręczyło. Od niespełna 2 lat celem stałem się i ja. Zaczęło się od wydzwaniania do mnie po nocach (na ogół po 20) i zlecania zadań do wykonania na "rano", podczas gdy pracujemy 8 godzin od 8.00. Po dyskusji na ten temat z innymi pracownikami (jakiś słodki przyjemniaczek zdążył donieść), niemalże natychmiast zagrożono mi zwolnieniem z pracy jeżeli nie będę wykonywał zleconych przez nią zadań (poza godzinami pracy i do ch**** w nocy). Na dodatek rzuciła załodze tekst że wszyscy mamy być pod telefonem przez całą dobę (nie mamy telefonów służbowych). Później zaczęło się trzymanie w godzinach nadliczbowych, oczywiście niepłatnych - były przypadki że z roboty wychodziłem po 17 godzinach. Ponadto cały czas nakładane były na mnie coraz to nowe obowiązki (bez zmian w płacach), w tym przekraczające zawarty w umowie zakres obowiązków - część własnych próbowała przerzucać na mnie itd. W tym roku po świętach bożego narodzenia doszedłem do wniosku że nie ma sensu tego dalej ciągnąć i poczyniłem starania w celu wypowiedzenia umowy. Kilka dni udawała że ten dokument w ogóle nie istnieje na jej biurku, po czym perfidnie próbowała mnie wrobić w kradzież sprzętu zakładowego. Mało tego poszła nawet na policję to zgłosić ze wskazaniem bezpośrednio na mnie. Koniec końców okazało się że sprzęt ów był zabrany przez konserwatora, co ten potwierdził przed szefową i w obecności policji. Mało tego pokazał dokument w którym odnotował w danym zabranie sprzętu do naprawy. Ponadto jedna z pracownic (mająca jakby co poświadczyć że to ja coś tam ukradłem) pękła i wygadała się do innej, która wszystko wszystkim powtórzyła. Jak afera ucichła, w bezpośredniej rozmowie szefowa dała mi do zrozumienia że nie było by tego wszystkiego gdybym nie chciał odejść. :pun:

Od tego momentu nagrywam rozmowy telefoniczne i rozmowy z szefostwem. Nie wiem jak długo w takiej atmosferze jeszcze wytrzymam. Na płace nie mogę narzekać, zwłaszcza że siedzę w rodzinnej miejscowości, ponadto chciałbym mimo wszystko dalej pomagać rodzicom w doczłapywaniu się do emerytury. Jednakże ja, tak jak i inni współpracownicy, mam literalnie dość tej baby. Przede mną był gość którego załatwiła na cacy, chłop mimo że odszedł to nigdzie roboty znaleźć nie może poza łopatą na drodze. Baba ma wpływy, koneksje, władzę i wykorzystuje to perfidnie. Kiedyś był nawet pomysł założenia skrzynki wniosków i zażaleń, co szefowa skwitowała że ma wszystkich nas i nasze zdanie w dupie (dosłownie), twierdząc że z nią się liczy władza i ksiądz i to jej wystarcza.

 

Zastanawiam się czy nie zrobić delikatnej rozpierduchy (mam trochę nagrań) i nie zgłosić tego wszystkiego do sądu pracy i PIP'u.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...